poniedziałek, 29 września 2014

ShinyBox Be Original - wrześniowe pudełko w minirecenzjach :)

Witajcie Słoneczka :)
Jak tam samopoczucie po weekendzie? Humorki dziś dopisywały?
Słoneczna pogoda napawa mnie optymizmem, więc nawet bardzo pracowity poniedziałek nie był taki zły :)
Wrześniowe pudełko ShinyBox o ładnej nazwie Be Original pokazywałam Wam jakiś czas temu na facebooku. Widzieliście pewnie jego zawartość już na niejednym blogu, ja zapraszam Was dziś do zapoznania się z tymi produktami nieco bliżej.
Wypróbowałam, wstępnie poznałam i wyrobiłam sobie zdanie na temat tych kosmetyków, a więc zapraszam :)

Co o pudełku pisze ShinyBox...

Dobiega końca okres wakacyjnej beztroski, ale jest na to sposób - wrześniowa edycja pudełka ShinyBox!
Dzięki zawartości wrześniowej edycji ShinyBox przedłużysz czas wakacyjnych przyjemności. Przygotowaliśmy dla Ciebie kompozycję najlepszych kosmetyków, które utrzymają Twoje ciało w idealnej formie, pozwolą Ci olśniewać blaskiem i zdrowym wyglądem.

Przyznam, że celowo nie oglądałam zdjęć pudełek u dziewczyn, które jako pierwsze otrzymały przesyłki - uwielbiam ten dreszczyk emocji i wielką niewiadomą... Co tym razem znajdę w boksie?
Zawartość, która okazała się mym oczom po otwarciu, bardzo mi się spodobała - maskara Etre Belle, akurat na nią zapotrzebowanie miałam pilne, krem Bioliq - jak najbardziej posłuży, wszelkie smarowidełka do rąk mile widziane, korektor Grashka - nie znam zupełnie tej firmy, więc byłam bardzo ciekawa jak się spisze, dwa produkty w wersji mini od Balneokosmetyki - też znajdą u mnie zastosowanie...
Jak się spisują? O tym przeczytacie, i zobaczycie, poniżej :)

Bioliq Regenerujący krem do rąk i paznokci - regeneruje, wygładza oraz chroni delikatną skórę dłoni. Zawarty w kremie olejek z cytryny (Citrus limon) stanowi źródło składników o właściwościach antyoksydacyjnych, dzięki czemu przeciwdziała procesom starzenia. Krem ma silne działanie nawilżające, odżywiające i pielęgnacyjne. Regularnie stosowany pozwala zachować gładkość i elastyczność skóry oraz korzystnie wpływa na wygląd paznokci.
Citrus limon - Cytryna zwyczajna, pochodząca z Chin, szczególne zastosowanie znalazła w przemyśle perfumeryjnym, dodaje się ją do kremów, mydeł, a także środków antyseptycznych. Dzięki obecności flawonoidów, cytryna posiada silne właściwości przeciwutleniające. Chroni komórki skóry przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, a tym samym zapobiega procesom jej starzenia.

Cena - 15 zł / 50 ml ( wersja pełnowymiarowa )

Krem w wersji pełnowymiarowej ucieszył, szczególnie po wypróbowaniu, ponieważ przypadł mi do gustu.
Opakowanie z matowego tworzywa jest nie tylko przyjemne dla oka, ale także praktyczne podczas używania, co prawda jest zakręcane, ale dla mnie to nie stanowi żadnego problemu.
Krem ma lekką, kremowo-żelową konsystencję i nadzwyczajnie przyjemny, cytrusowy zapach. Aromat jest delikatny, ale dosyć długo utrzymuje się na skórze, pobudzając zmysły.
Krem z łatwością rozprowadza się po skórze, natychmiastowo ją wygładzając i zmiękczając. Wchłania się powoli, pozostawiając na powierzchni delikatny film, który po pewnym czasie wnika w skórę całkowicie. Nie jest jednak tłusty, ani klejący - po prostu czuję, że jest :)
Wydajność oceniam jako wysoką - niewiele go trzeba, aby porządne nakremować ręce. Jego właściwości regeneracyjnych i uelastyczniających w pełni nie poznałam, bo krótko stosuję, ale nawilża dobrze, choć nie długotrwale.
Ze względu na warstewkę, stosuję go wyłącznie na noc - lubię!

Balneokosmetyki Malinowy Zdrój Szampon przeciwłojotokowy i przeciwłupieżowy do włosów tłustych - biosiarczkowy szampon przeciwłojotokowy i przeciwłupieżowy do włosów tłustych polecany do mycia i pielęgnacji włosów tłustych, z łupieżem i z problemami łojotokowymi. Specjalnie opracowana, oryginalna receptura doskonale wpływa na włosy i skórę głowy. Dzięki dużej zawartości biologicznie aktywnej siarki, roślinnego kwasu salicylowego, mydlnicy lekarskiej i octopiroksu zmniejsza łojotok oraz skłonność do łupieżu. Zapobiega nadmiernemu łuszczeniu się skóry, a także likwiduje jej swędzenie. Dodatkowo doskonale przyswajalne minerały zawarte w borowinie oraz w wysokozmineralizowanej wodzie siarczkowej pobudzają metabolizm komórkowy, wzmacniają i poprawiają odżywienie cebulek włosowych, zmniejszając skłonność do wypadania włosów. Dzięki regularnemu stosowaniu przetłuszczające się włosy stają się mocne, sprężyste i lśniące, zmniejsza się ich przetłuszczenie, a skóra głowy jest dokładnie oczyszczona z łoju, zanieczyszczeń i łupieżu.

Cena - 28 zł / 200 ml ( miniatura o pojemności 50 ml )

Balneokosmetyki Malinowy Zdrój Biosiarczkowy Żel peelingujący do mycia ciała - preparat przeznaczony do mycia i pielęgnacji każdego rodzaju skóry, szczególnie polecany do masażu ciała w miejscach narażonych na nadmierne gromadzenie się tkanki tłuszczowej i powstawanie cellulitu. Dzięki bogactwu naturalnych składników aktywnych oraz specjalnie opracowanej recepturze doskonale myje i pielęgnuje skórę, nie powodując jej wysuszenia. Naturalne drobinki peelingujące zanurzone w aksamitnym żelu i uzupełnione naturalną zieloną glinką delikatnie złuszczają naskórek, przyspieszając jego odnowę, a duża dawka minerałów zawarta w siarczkowej wodzie mineralnej przyspiesza regenerację skóry i sprawia, że odzyskuje ona piękny, zdrowy wygląd. Dodatkowo ekstrakt z bluszczu poprawia ukrwienie skóry oraz usuwa zbędne produkty przemiany materii, skutecznie ujędrniając skórę i zwalczając nawet uporczywy cellulit i nadmiar tkanki tłuszczowej.

Cena - 28 zł / 200 ml ( miniatura o pojemności 50 ml )

Szampon zachwycił mnie swoim grejpfrutowym zapachem - uwielbiam aromat cytrusów, a on pachnie bardzo naturalnie, świeżo i orzeźwiająco. Rzeczywiście myje bardzo dokładnie, mocno oczyszcza skórę głowy - wytwarza puszystą białą pianę, duuużo piany! Która łatwo się spłukuje. Choć po jego użyciu włosy są poplątane i szorstkie, lubię go stosować, bo czuję, że są naprawdę czyste - maska lub odżywka to u mnie konieczność, po ich zastosowaniu nie mam problemu z rozczesywaniem. Podoba mi się, ciekawa jestem, jak się sprawdzi na dłuższą metę - obecnie włosy mi strasznie szybko przetłuszczają się.

Żel peelingujący został moim ulubieńcem, dodam, że takie żele są dla mnie świetną alternatywą dla peelingów - szybko i skutecznie złuszczają oraz myją skórę. Żel tak jak szampon ma cytrusowy aromat, tylko bardziej subtelny, delikatniejszy. Pachnie jedynie podczas używania, na mojej skórze nie utrzymuje się, szybko znika. Drobinek jest sporo, są przezroczyste, malutkie i dosyć ostre - masaż nimi sprawia, że skóra staje się bardzo gładka, miękka i delikatna w dotyku, jest lekko zaczerwieniona, ale po kilku minutach koloryt wraca do normy :) Żel jest trocha rzadki, ale aplikowany małymi porcjami nie wylewa się z ręki, nie skapuje też z mokrej skóry. Chcę więcej!

Grashka Korektor cieni pod oczami - zmniejszający widoczność i redukujący cienie pod oczami.
Jest to produkt silnie kryjący, rozświetlający, zawiera aktywne składniki pomagające w redukcji worków i cieni pod oczami. Pomaga również w nawilżeniu, i odbudowie delikatnej skóry (m.in. wyciąg z kasztanowca, olej kokosowy).

Cena - 20 zł / szt. 1,2 ml ( produkt pełnowymiarowy )

Korektor Grashka to dla mnie totalna nowość, nigdy nie miałam styczności z tą firmą, ale wiele dobrego o niej czytałam. Korektor ma jasny odcień, choć początkowo na taki wcale nie wygląda. Tym nie mniej bardzo dobrze pasuje do mojej skóry, idealnie kryje cienie pod oczami, które, w moim przypadku, są bardzo widoczne. Lekka, kremowa konsystencja pozwala na bezproblemową aplikację - delikatnym oklepywaniem nanoszę go na okolice pod oczami.
Korektor świetnie wtapia się w skórę,  nie roluje się, nie obciąża, nie wysusza, nie zbiera się w zmarszczkach i załamaniach, dzięki czemu nie podkreśla ich, przez co stają się mniej widoczne. Na skórze wygląda bardzo naturalnie, jest zupełnie niewidzialny ani niewyczuwalny :)
Świetnie rozjaśnia skórę pod oczami, choć nie zawiera żadnych drobinek ani perłowej poświaty. Dzięki niemu moje spojrzenie nabiera blasku, a ja wyglądam na wypoczętą, nawet gdy tak nie jest :)
Uwielbiam!!!

Etre Belle Lash - Xpress & Hyaluronic Mascara - wydobywa piękne, długie, gęste i podkręcone rzęsy, nadając im niesamowitą objętość. Zakrzywiona szczoteczka Maxi-curl zapewnia fascynujące podkręcenie, pogrubienie oraz wydłużenie rzęs. Kilka warstw pozwala uzyskać efekt porównywalny do przedłużenia rzęs. Kwas hialuronowy przywraca wilgoć, pozostawiając rzęsy miękkie i elastyczne. Kombinacja wosków naturalnych i syntetycznych, umożliwia natychmiastowe pokrycie każdej rzęsy, a pigmenty głębokiej czerni nadają głębokie spojrzenie.

Cena - 100 zł / szt. 8,5 ml ( produkt pełnowymiarowy )

Maskara ucieszyła mnie chyba najbardziej, a obietnice producenta sprawiły, że już widziałam u siebie wachlarz gęstych i długich rzęs... Niestety tak się nie stało. Maskara świetnie rozdziela rzęsy, nadaje też im intensywnej czerni - dla moich jasnych rzęs to ma ogromne znaczenie. Uelastycznia, szybko wysycha, nie usztywnia rzęs, ani nie odbija się na skórze - za co wielki plus!
Jednak nie pogrubia, nie podwija i nie wydłuża jakoś znacząco - tylko je pokrywa, czasem też zdarzy się malutka kuleczka suchej maskary - specjalnie zostawiłam ją na rzęsach, do zdjęcia, normalnie je usuwam :)
Szczoteczka mi się podoba, łatwo nią się operuje, maluje rzęsy, ale skóry wokół oczu już nie :) Maskara nie jest wodnista, bardziej jakby sucha, lecz nie obsypuje się w ciągu dnia. Łatwo zmywa się, nie rozmazując się, ani nie tworząc ciemnych kółek wokół oczu.
Jest fajna, nie powiem, ale po maskarze w takiej cenie spodziewałam się o wiele więcej... Spodziewałam się spełnienia danych obietnic. Znam o wiele lepsze i tańsze odpowiedniki, więc z pewnością do niej nie wrócę już nigdy...

P.S. Pod oczami " leży " Grashka :)

I na zakończenie garść próbasków, ponownie Barwa oraz Sylveco - zużyję oczywiście, ale nie wiem kiedy - do próbek mi ciągle brakuje motywacji :)

Wrześniowe pudełko ShinyBox Be Original możecie zamówić TU.

Jak Wam się podoba zawartość tego pudełka?
Co szczególnie Was zainteresowało?
Jestem ciekawa jakie macie zdanie o tych produktach :)
Piszcie - chętnie poznam Wasze zdanie i opinie ;)
Miłego wieczoru :*
                                                                                         

sobota, 27 września 2014

STRUCTURE Cleanse, Condition & Renovate - niezawodne trio od Joico

Witajcie Słoneczka :)
W pielęgnacji włosów nie skupiam się specjalnie na składnikach zawartych w kosmetykach, bowiem bardziej od nich, doceniam działanie, które te produkty zapewniają. Przez pewien okres próbowałam się przestawić na kosmetyki naturalne, niestety, okazało się, że wcale nie służyły moim włosom. Mimo całkowicie naturalnego składu, zawartości olei oraz wyciągów roślinnych, robiły mi z włosów siano, szczególnie szampony.
Nic na siłę! Wróciłam więc do kosmetyków profesjonalnych, które urozmaicam, czas od czasu, produktami drogeryjnymi i... jest idealnie! Czasami bardziej, czasami mniej - ale mi służą, a piękne włosy, to dla mnie podstawa :)

O produktach marki Joico czytaliście u mnie nie raz, uwielbiam ich kosmetyki za to, że idealnie dopasowują się do potrzeb moich włosów, skutecznie oczyszczają, wygładzają, poprawiają ich wygląd i kondycję. Sprawiają, że po każdym użyciu wyglądają jak po wyjściu z salonu! I nie mówię tu o produktach stylizacyjnych. Taki efekt uzyskuję za pomocą szamponów, odżywek, masek, olejków... W kilka chwil włosy zmieniają się nie do poznania!
Tym razem postanowiłam wypróbować pielęgnacyjne trio STRUCTURE - pozbawione wielu szkodliwych składników, między innymi siarczanów i parabenów.

Słów kilka od producenta

Trzy produkty z linii STRUCTURE pomogą w przygotowaniu włosów do dalszych zabiegów.
Kosmetyki działają w synergii i pomagają najlepiej przygotować włosy do każdej stylizacji.
Kosmetyki są w 100% pozbawione siarczanów, parabenów, silokonu, sładników pochodzenia zwierzęcego, sztucznych barwników, glikoli i glutenu. Co więcej nie zawierają DEA i MEA które mają udowdodnione negatywne działanie dla organizmu człowieka.
Po użyciu kosmetków włosy stają się silne, błyszczące i gładkie oraz delikatne.
Szampon, odżywka oraz maska stosowane regularnie naprawiają mikrouszkodzenia włosów i chronią kolor przed płowieniem oraz sprawiają, że jest on o 85% bardziej wyrazisty.

W skład serii wchodzą:
  • Szampon STRUCTURE Cleanse - 300ml
  • Odżywka STRUCTURE Condition - 300ml
  • Maska STRUCTURE Renovate - 150ml
Strukture Cleanse to szampon bezsiarczanowy odpowiedni dla wszystkich rodzajów włosów.
Szampon delikatnie myje jeszcze dokładniej oczyszcza włosy jednocześnie je wzmacniając, dzięki czemu stają się bardziej odporne na uszkodzenia i zniszczenia. Cleanse Shampoo pomaga również naprawić już istniejące uszkodzenia.
Cleanse Szampon jest wolny od silikonów, siarczanów i sztucznych barwników.
Idealny do włosów farbowanych. Odpowiedni dla wegan.
Cleanse Szampon chroni włosy farbowane przedłużając żywotność koloru, o ponad 85% zapobiega jego blaknięciu. Pozostawia włosy gładkie, błyszczące i miękkie w dotyku.

Strukture Condition to bezsiarczanowa odżywka zabezpieczająca kolor włosów.
Doskonale nawilża, chroni i poprawia kondycję włosów. Zwiększa ich odporność na uszkodzenia.
Sprawia, że po użyciu włosy łatwo się rozczesują i stają się bardziej miękkie, gładsze i zdrowsze.
Wolna od siarczanów, parabenów, silikonu, składników pochodzenia zwierzęcego, sztucznych barwników, glikoli, glutenu, DEA ani MEA
Odżywka odpowiednia dla wegan.
Idealna do wszystkich rodzajów włosów.

Szampon Odżywka Structure są zamknięte w identycznych, długich, smukłych butelkach, o pojemności 300 ml każda, wykonanych z półtwardego, elastycznego tworzywa.
Szaty graficzne tej linii bardzo mi się podobają, artystyczna grafika zdobi butelki szamponu i odżywki, dodając im charakteru i wyróżniając na tle innych produktów profesjonalnych, o bardziej oszczędnych, jednobarwnych szatach.
Na opakowaniach znajdziemy podstawowe informacje dotyczące produktów: skład, opisy, także w języku polskim, sposób użycia, termin ważności - który w obydwóch produktach wynosi 18 miesięcy od momentu otwarcia lub " najlepiej zużyć do 10. 2015".

Otwory dozujące w obu produktach zostały bardzo pomysłowo wykonane - są ukryte w korkach. Po przekręceniu korka delikatnym ruchem otwiera się otwór dozujący - dzięki takiemu rozwiązaniu, używanie produktów jest nadzwyczajnie proste, poradzimy sobie nawet jedną ręką. Otwieraniu i zamykaniu otworów towarzyszy delikatny " klik ".
Szerokie, płaskie korki umożliwiają stanie butelek do góry dnem, co szczególnie się docenia, gdy zużyjemy zawartość do połowy - kosmetyk jest zawsze gotowy do użycia. Bez potrząsania, bez naciskania butelki.
Szampon jest przezroczysty, ma półpłynną konsystencję, według mnie idealną, nie wylewa się obficie, nie spływa z mokrej ręki, nie ocieka z włosów. Szampon wyróżnia się też bardzo przyjemnym zapachem - świeży, orzeźwiający, przypomina mi mojito :) Mmm, uwielbiam go!
Odżywka jest biała, dosyć gęsta, ale jednocześnie lekka, z łatwością rozprowadza się po wilgotnych włosach, nie ociekając z nich. Zapach odżywki jest dosyć specyficzny, różnież czuć w nim świeże nuty limonki, mięty i słodkawe akcenty " czegoś " doprawione ... czy to liściem laurowym czy to pieprzem :) Taki trudny do określenia jest jej aromat, ale przyjemny, nie powiem :)

Ten duet zawsze stosuję w parze, dlatego też opisuje je wspólnie.
Szampon bardzo dobrze rozprowadza się po mokrych włosach, wytwarzając obfitą pianę. Jest bardzo wydajny, już mała ilość wystarcza na porządne umycie moich długich włosów.
Porządnie oczyszcza włosy, i to po jednym myciu, nawet pozostałości olejków wymywa bez konieczności powtarzania czynności. Oczywiście, przy tak silnym działaniu oczyszczającym, sprawia, że włosy aż piszczą z czystości, ale jednocześnie stają się poplątane i szorstkie w dotyku. Mam też wrażenie, że podwajają swoją objętość :) Piękny zapach uprzyjemnia stosowanie, ale na kosmykach jest obecny tylko przez chwilę bo... tuż po nim nakładam odżywkę.
Odżywka już podczas nakładania błyskawicznie robi porządek z moimi poplątanymi i szorstkimi włosami - momentalnie je wygładza i zmiękcza. Po dwóch minutach masowania, spłukuję i ... rozczesuję włosy bez problemu. Choć przyznam, że czynność ta trwa trocha dłużej jak po zwyczajnych odżywkach profesjonalnych czy drogeryjnych - szczotka już nie sunie jak po maśle, chyba daje się we znaki brak, lubianych przez moje kosmyki, nieprzyjaznych składników :)
Po wyschnięciu włosy prezentują się bardzo ładnie, są gładkie, odpowiednio dociążone, proszę nie mylić z obciążeniem, nic podobnego ten duet nie oferuje. Zauważyłam że moja fryzura ma zwiększoną objętość, włosy są zadbane od nasady, aż po same końce!

Strukture Renovate to odbudowująco-regenerująca maska do włosów.
W 100% wegańska maska o świeżym, orzeźwiającym zapachu, odpowiednia do wszystkich rodzajów włosów.
Maska Strukture Renovate głęboko regeneruje, odżywia i poprawia kondycję włosów, jednocześnie zwiększając ich odporność  na uszkodzenia. Bezpieczna dla koloru.
Nie zawiera siarczanów, parabenów, silikonów, składników pochodzenia zwierzęcego, sztucznych barwników, glikoli, glutenu, DEA ani MEA.
Włosy po użyciu maski stają się miękkie, gładkie, zdrowe i pełne naturalnego blasku.

Maskę otrzymujemy w szerokim, zakręcanym słoiku, o pojemności 150 ml, wykonanym z twardego tworzywa. Opakowanie jest utrzymane w takiejże stylizacji, jak pozostałe produkty z linii Structure.
Na słoiku znajdują się wszystkie najważniejsze informacje dotyczące maski - pełny skład, termin ważności - 9 miesięcy od momentu otwarcia lub do końca 2015 roku. Nie zabrakło też krótkiego opisu oraz sposobu użycia.

Maska jest biała, z lekkim połyskiem, ma bardzo gęstą konsystencję, przypominającą bogate masło do ciała, ale delikatna i miękka w dotyku. Z łatwością nabiera się i równie dobrze rozprowadza się po wilgotnych włosach.
Zapachem przypomina odżywkę - świeża, delikatnie słodka, orzeźwiająca ze specyficzną nutką laurową :)
Zapach maski niezbyt długo utrzymuje się na włosach, początkowo, tuż po spłukaniu, jest dobrze wyczuwalny, ale później łagodnieje i stopniowo się ulatnia.
Maskę stosuję zazwyczaj raz, czasami dwa razy w tygodniu, stanowi idealne uzupełnienie " kuracji " :) Oczywiście gdy ją stosuję, odżywkę pomijam. Nakładam na umyte szamponem włosy małą ilość maski i pozostawiam na 5, czasem na 10 minut.
Maska bardzo dobrze zmiękcza włosy, wygładza je i uelastycznia, rozczesywanie przychodzi z łatwością, bez oporów ani zatrat czasu, bez wyrywania włosów - błyskawicznie!

Włosy po jej użyciu wyglądają wspaniale! Również jak odżywka, nie obciąża włosów, sprawia, że są gładkie, z łatwością układają się, nie puszą się, nawet przy wysokiej wilgotności powietrza, o co teraz nietrudno :)
Jeśli chodzi o przedłużenie trwałości koloru, to trudno mi na ten temat wypowiedzieć się, wiele w tej kwestii zależy też od farby, ja natomiast ostatnie czasy stosuję Joankę, a ona nie grzeszy trwałością. Ale wiem na pewno, że ani maska, ani szampon, ani odżywka do wypłukiwania koloru nie przyczyniają się.
Wydajnością maski jestem zaskoczona, mam rzadkie włosy, ale dosyć długie, już mała jej ilość, wielkości małego orzecha włoskiego, obficie i równomiernie je pokrywa.

Ceny:  Szampon - 65 zł / 300 ml, Odżywka - 65 zł / 300 ml, Maska - 70 zł / 150 ml

Dostępność - w profesjonalnych salonach fryzjerskich - listę salonów znajdziecie na Perfect Salon

Podsumowując...

Zaspokoiłam swoją ciekawość co do pielęgnacyjnego trio Structure, od dawna mnie kusiły te kosmetyki, ale obawiałam się, że wypadną tak, jak większość naturalnych produktów, które stosowałam. Na szczęście tak nie jest.
Owszem, włosy mniej się błyszczą, ale wyglądają zdrowo i zadbanie, nawet końcówki nie są przesuszone czy postrzępione.
Rozczesują się nie tak łatwo, jak po użyciu produktów z silikonami, ale zyskują znacznie większą objętość.
Zauważyłam, że włosy mniej wypadają i przestały elektryzować się, nie puszą się, ani nie odkształcają się, nie falują  - są wygładzone, piękne, zdrowe!
Jeśli jeszcze nie poznaliście tych przyjemniaczków - koniecznie to zróbcie :)

Czy mieliście przyjemność stosować produkty z linii Structure?
Które kosmetyki Joico są Wam już znane?
A może macie swoich ulubieńców wśród nich?
Chętnie poczytam Wasze opinie ;)
Ja mam problem ze wskazaniem jednego - każda linia ma w sobie coś, co zachwyca!
I tak jest za każdym razem :)
Miłego weekendu Kochane :*
                                                                                         

czwartek, 25 września 2014

Aloe Vera Rescue Gel - koi, goi oraz leczy... Naturalnie :)

Witajcie Słoneczka ;)
Trocha zaniemogłam, dlatego też moja aktywność nieco spadła. Załamanie temperatur, które wkroczyło wraz z nadejściem jesieni, negatywnie wpłynęło na stan mojego zdrowia. Ale ratuję się jak mogę, zarówno domowymi sposobami, jak i za pomocą aptecznych sprzymierzeńców. Prócz tych wymienionych miałam też w zanadrzu aptecznej półki, jak się niedawno okazało, prawdziwego zbawiciela, który pomaga mi skutecznie walczyć z przeziębieniem. Z tej strony go jeszcze nie znałam :)


Po wpisie na facebooku dotyczącego obecnego stanu zdrowia, zauważyłam dużo komentarzy o podobnej treści - czyli jesienne ochłodzenie nie tylko mi " wlazło pod skórę " :)
Postanowiłam więc podzielić się z Wami swoim sekretem na poprawę zdrowia i dobrego samopoczucia - okres przeziębień trwa w najlepsze, ale możemy jemu się postawić i przegonić choróbska od siebie i naszych bliskich.
Dziś nie będzie o kosmetyku, lecz o bardzo ciekawym preparacie, który od dłuższego czasu stosuję, a od kilku dni z jego pomocą też przed chorobą się ratuję ;)
Aloe Vera Rescue Gel Zaren jest nie tylko pogromcą przeziębienia, pomaga również zwalczać jesienną melancholię, koi ból i uspokaja zszargane nerwy.

Słów kilka od producenta

ALOE VERA RESCUE GEL
ALOE VERA & OLIWA Z OLIWEK
ARNIKA GÓRSKA
Naturalny i prosty sposób na bóle głowy, stawów, reumatyzm i zmęczenie mięśni!
Przynosi ulgę po ukąszeniu owadów.
Dla całej Twojej rodziny.
Aloe Vera Rescue Gel jest stężonym ekstraktem z aloesu, pomaga w leczeniu drobnych urazów w naturalny i szybki sposób. ALOE stosuje się na wybrane części ciała, które dotyka problem.
Zawiera wiele cennych, naturalnych ekstraktów m.in. arnikę, hakorośl zwaną czarcim pazurem, kamforę, mentol, rozmaryn, szałwię, aloes, oliwę z oliwek, rumianek pozyskiwanych z upraw ekologicznych.
Aloe Rescue Gel niweluje objawy zmęczenia, pozostawia uczucie miękkości i delikatności, w naturalny sposób przynosząc ulgę i poprawiając samopoczucie.

Aloe Vera Rescue Gel masujemy aż do wchłonięcia się w okolicy: pleców, ramion, nóg, kolan, stawów, mięśni, itp.
Lekka aplikacja na klatce piersiowej piersi pozwala również na inhalacje.
Dzięki natychmiastowej skuteczności może być również używany przy urazach sportowych.
Aloe Vera Rescue Gel jest bardzo przydatny w przypadku podrażnienia skóry w wyniku ukąszeń owadów.

Skład: woda, wyciąg z liści aloesu*, kamfora, mentol, ekstrakt z rumianku, ekstrakt z szałwii*, ekstrakt z rozmarynu*, ekstrakt z owoców drzewa oliwnego*, ekstrakt hakorośli rozesłanej zw. „czarcim pazurem”, ekstrakt z arniki, maltodekstryna, trietanolamina, karbomer, benzoensan sodu, sodium dehydroacetate, linalol, limonen, geraniol

*z upraw ekologicznych

Należy pamiętać, że nie jest to lek, ale produkt naturalny. Może stosować go cała Twoja rodzina.
Produkt nie testowany na zwierzętach.

Produkt jest podany w ładnym, lakierowanym, tekturowym pudełku, które swoim wyglądem przyciąga wzrok i zapowiada, w subtelny sposób, iż jest to produkt naturalny.
Więcej informacji, takich jak pełny skład, termin ważności, który wynosi 12 miesięcy od momentu otwarcia lub do 2016 r., miejsce produkcji - Włochy, również na pudełku nie zabrakło. Są też opisy produktu w kilku językach, niestety polskiego wśród nich nie ma, ale na stronie dystrybutora znajdują się bardzo obszerne informacje, więc problem z głowy :)

Żel został umieszczony w białej buteleczce, o pojemności 60 ml, wykonanej z elastycznego, półtwardego tworzywa. Etykieta swoimi szatami graficznymi nawiązuje do grafiki z pudełka. Jest nieprzezroczysta, co uniemożliwia kontrolowanie stopnia zużycia, ale mi to w żadnej mierze nie przeszkadza - w trakcie stosowania czujemy " wagę " w rękach, natomiast patrząc pod światło, można zobaczyć zarys zawartości :)
Buteleczka jest ładna, poręczna i solidna, szczelnie zakręcana twardym korkiem, dzięki czemu produkt nie stanowi zagrożenia dla dzieci ( po prostu go nie odkręcą ) jak również w podróży będzie doskonale chroniony.

Buteleczka została wyposażona w praktyczny dozownik typu roll-on - przyznam, że kuleczka jest wspaniałym rozwiązaniem, do tego typu produktu. Po pierwsze - za jej pomocą można bezpośrednio wmasować preparat, wykonując przy tym przyjemny masaż. Po drugie - roll-on świetnie dawkuje produkt, stopniowo uwalniając kolejną porcję i jednocześnie ją rozprowadzając. Po trzecie - dzięki takiemu aplikatorowi buteleczka zawsze wygląda schłudnie i ładnie - nie zauważymy żadnych zacieków ani pozostałości produktu pod korkiem.
Kuleczka " śmiga " bez oporu, dobrze i równomiernie rozprowadza produkt po skórze. Gdy potrzebujemy większej ilości ( np. na obolałe plecy ) wystarczy delikatnie nacisnąć na buteleczkę podczas aplikacji, a roll-on zaaplikuje bardziej obfitą porcję :)

Żel ma mleczną, półtransparęntną barwę i nadzwyczajnie lekką, żelowa-kremową konsystencję, przypominającą beztłuszczową emulsję. Z łatwością rozprowadza się po skórze i błyskawicznie wchłania się.
Zapachem Aloe Vera Rescue Gel przypomina wiele znanych nam specyfików, takich jak Wick lub Amol, tyle że jest delikatnie " posłodzony ", co przełamuje ten specyficzny, ale jakże przyjemny, aromat. Zapach jest bardzo wyrazisty, dobrze wyczuwalny, zarówno na kuleczce, jak i na skórze, czym dodaje produktowi dodatkowych walorów - w celach aromaterapeutycznych działa bez zarzutu!

Jeśli chodzi o działanie - rzeczywiście sprawdza się pod każdym względem. Stosowany na obolałe lub stłuczone miejsca natychmiastowo zapewnia ulgę, poprzez intensywne chłodzenie połączone z delikatnym masażem. Żel szybko wchłania się, pozostawiając skórę miękką i delikatną w dotyku, nie natłuszcza ani nie klei jej. Działanie chłodzące jest wyczuwalne naprawdę bardzo intensywnie i długotrwale, działa nie tylko powierzchownie.
Stosowany na ukąszenia owadów ( u nas to były komary i osy ) sprawia, że opuchlizna szybko znika, a świąd ustaje, co oszczędza dodatkowego rozdrapywania " poszkodowanego " miejsca. Na drugi dzień, ewentualnie po dwóch, ślad po ukąszeniach znika całkowicie. Tak samo działa na różnego rodzaju wysypki.

Aloe Vera Rescue Gel bardzo pomógł mojej córeczce - otóż z nieznanych przyczyn, dostała okropnej wysypki na nóżkach. Nakładałam różne maści, ale nic nie pomagało, po zaaplikowaniu cienkiej warstewki żelu pozostawialiśmy go do całkowitego wchłonięcia - po dwóch dniach wysypka zniknęła bezpowrotnie!
Żel na skórze jest niemal przezroczysty, nie brudzi ubrań, nie pozostawia po sobie żadnych śladów na skórze, nie ściąga, ani nie podrażnia - wręcz odwrotnie, niweluje podrażnienia skórne i to w bardzo skuteczny sposób.
Przy bólach głowy używam go do delikatnego masażu skroni - koi i wycisza, zmniejsza nasilenie bólu, a jego przyjemny zapach uspokaja nerwy i przegania negatywne emocje.
Przy katarze - po prostu go odkręcam i wącham, a z każdym kolejnym " wciągnięciem " nos odzyskuje sprawność :)
Obecnie, od poniedziałku, stosuję go również na klatkę piersiową i szyję, aplikując na noc - ułatwia oddychanie, zmniejsza intensywność i częstotliwość kaszlu, zapewnia ulgę i spokojny sen.

Cena - 100 zł/60 ml

Dostępność - Vorwerk Kobold

Podsumowując...

Wiem, że cudów nie ma, ale Aloe Vera Rescue Gel pomaga szybko uporać się z wieloma problemami i co najważniejsze, robi to skutecznie oraz bezpiecznie! Nie usuwa bólu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale znacząco go łagodzi oszczędzając nam cierpienia. Przy systematycznym stosowaniu, po kilku dniach, możemy już zapomnieć o dolegliwościach mięśni czy bolących kościach, ale jest to oczywiście kwestia indywidualna.
Cenowo może nieco przerażać, ale uwierzcie mi, za produkt o tak szerokim spektrum zastosowania i skutecznym działaniu warto zapłacić! Jest bardzo wydajny, łatwy i przyjemny w użyciu, już w kilka sekund po aplikacji czujemy działanie naturalnych substancji czynnych. Oferuję swoją pomoc każdemu z domowników - szybko i bezpiecznie.
Polecam!

A jak Wy sobie radzicie z przeziębieniami?
Jakie preparaty stosujecie?
A może ratujecie się jedynie domowymi sposobami?
Dużo zdrówka życzę i przyjemnego wieczoru :)
                                                                                         

poniedziałek, 22 września 2014

Najel Savon D`Alep - Mydło Aleppo z Olejem z czarnuszki

Witajcie Słoneczka :)
Czy lubicie mydła z Aleppo? Jeśli naturalna pielęgnacja nie jest Wam obca, z pewnością wypróbowaliście to słynne mydło.
Ja uzależniłam się od niego już po kilku użyciach, bowiem jest to mydło, według mnie, absolutnie fantastyczne! Choć nie uwodzi zapachem, kryje w sobie prawdziwą moc! Nie tylko skutecznie oczyszcza skórę, ale jednocześnie ją pielęgnuje i leczy, pomagając uporać się w wieloma problemami skórnymi. Stosuje je od lat i jeszcze się nie zawiodłam.
Mydła Aleppo oczywiście różnią się między sobą zawartością oleju laurowego - 12%, 20%, 30%, 40% lub 50%. Ale też " dodatkami " które prócz oliwy z oliwek i oleju laurowego w sobie zawierają. Dziś chcę przedstawić Wam Mydło z Aleppo z Olejem z czarnuszki Najel, przeczytajcie uważnie, niech nic nie umknie Waszej uwadze :)

Słów kilka od producenta

Mydło Aleppo jest wytwarzane na bazie oliwy z oliwek z dodatkiem oleju laurowego, dlatego nie powoduje alergii, a używane regularnie łagodzi wysuszenia skóry i pozostawia ją dobrze nawilżoną. Nie jest perfumowane, naturalnie pachnie olejem laurowym i oliwą z oliwek.
  • Posiada właściwości antyseptyczne, zabliźniające i nawilżające, które odnawiają film hydrolipidowy
  • Nawilża skórę
  • Jest przeznaczone dla skór suchych, dotkniętych takimi chorobami jak łuszczyca, trądzik, swędzenia, egzema 
  • Jest hipoalergiczne
  • W 100% ulega biodegradacji
  • Nie zawiera sztucznych barwników, konserwantów, perfum ani innych substancji drażniących.
Olej z czarnuszki (Nigelle) zawiera kwasy tłuszczowe nienasycone i poly-nienasycone, witaminy E i A oraz sole mineralne. Jest to prawdziwy eliksir młodości o działaniu przeciwzmarszczkowym. Witamina E - zwana także „witaminą młodości” - dobrze wnika w skórę i odżywia ją, poprawia miękkość i elastyczność naskórka, działa nawilżająco. Zmniejsza wrażliwość skóry na promieniowanie UV.
  • Poprawia kondycję skóry, przede wszystkim suchej i dojrzałej
  • Opóźnia proces powstawania zmarszczek
  • Szczególnie polecany jest do skóry alergicznej ponieważ łagodzi stany zapalne
  • Polecany przy różnego rodzaju chorobach skórnych typu trądzik, grzybica czy zapalenia 
  • Działa łagodząco i ochronnie
  • Zmiękcza i wygładza skórę, nawilża i wzmacnia przesuszone oraz zniszczone włosy , a także łagodzi podrażnienia, również te wywołane nadmierną ekspozycją na słońce
  • Ma właściwości regenerujące.
Mydła Aleppo zazwyczaj są pakowane bardzo oszczędnie - folia, ewentualnie tekturowe pudełko, to wszystko. Nie mogę jednak zarzucić oszczędności w szatach mydła Najel :)
Zostało bardzo skrupulatnie zapakowane, otulone warstewkami folii, papieru, tektury, które chronią jego cenne walory przed szkodliwym działaniem środowiska.
Mydło zostało umieszczone w ślicznym, tekturowym pudełku utrzymanym w ładnych barwach. Na opakowaniu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu: wagę - 100 g, termin ważności - 6 miesięcy od momentu otwarcia, miejsce produkcji - Aleppo/Syria, oraz skład - krótki, prosty, całkowicie naturalny.

Jest też krótki opis w polskim języku, o który zadbał dystrybutor, choć znacznie więcej informacji znajdziemy na stronie sklepu Eco Kraina. 
Mydło jest okrągłe, misternie przyodziane w papier, który tworzy na nim miłą dla oka ozdobę, jednak całe piękno kryje się w środku - możemy go ujrzeć tuż po rozpakowaniu. Ale to jeszcze nie koniec... Świeżości mydła pilnie strzeże folia, którą zostało szczelnie owinięte, dopiero gdy ją usuniemy, uwolnimy subtelny, oliwkowy aromat, delikatnie rozpieszczający zmysł węchu.

Zawsze, ale to zawsze podziwiam tłoczenia, które zdobią mydła Aleppo, mają w sobie coś magicznego, tajemniczego i zarazem ekscytującego, tutaj są one wyraziste, dobrze widoczne i wyczuwalne. 
Dzięki swojej formie mydło jest bardzo wygodne podczas użycia. Prostokątne i kwadratowe kostki nie stwarzają mi szczególnego problemu, ale jednak okrągłe, niewielkie mydło idealnie układa się w dłoni - nie wyślizguje się podczas mycia.

Mydło jest twarde, ale pod wpływem ciepłej wody staje się nadzwyczajnie przyjemne dla skóry. Nie pieni się mocno, co jest zrozumiałe, nie zawiera przecież żadnych detergentów. Mydło wytwarza delikatną, emulsjopodobną piankę, która dobrze rozprowadza się po skórze, skutecznie oczyszcza, nie podrażniając, ani nie wysuszając jej. Nie powoduje u mnie uczucia ściągnięcia, choć ciało po umyciu aż piszczy z czystości, ale jednocześnie jest przyjemne i delikatne w dotyku.
Początkowo mydło ma beżową barwę, natomiast w środku jest zielone, co można zaobserwować przy regularnym stosowaniu, gdy zmydli się do połowy. Po użyciu szybko wysycha, nie tworzy glutków, ale musi być właściwie przechowywane, nawet między użyciami - na suchej mydelniczce, bez resztek wody.
Jeśli chodzi o wydajność - wielki plus! Mydło wystarcza naprawdę na długo!
Mydło zawiera 12% oleju laurowego, jest bardzo delikatne, nawet dla wrażliwej skóry dzieci. Używałam go do mycia ciała, jak również twarzy, choć znacznie rzadziej - nie powodowało przesuszenia, wręcz odwrotnie - koiło podrażnioną skórę, zmniejszało zaczerwienienia, zmiękczało skórę. Czysta przyjemność - mówię Wam!

Cena - 16, 50 zł

Dostępność - Eco Kraina

Podsumowując...

Cudowne i niezawodne mydło Aleppo w wydaniu Najel bardzo mi się spodobało. Jest nie tylko skuteczne i delikatne, ale również, dzięki swojej formie, przyjemne i łatwe w użyciu - od samego początku i do końca. Oczyszcza, troszczy się o piękno i zdrowie skóry, pomaga zniwelować podrażnienia i przesuszenia. 
Polecam bardzo!

Dla czytelniczek bloga w sklepie Eco Kraina jest przewidziany specjalny RABAT w wysokości 10% przy zamówieniu od 50 zł - HASŁO: dobre 

Zachęcam do skorzystania Kochane, w Eco Krainie znajdziecie mnóstwo ciekawych produktów i marek z całego świata!  

Lubicie mydła Aleppo?
Znacie produkty marki Najel?
Co polecacie?
Miłego wieczoru :)
                                                                                         

piątek, 19 września 2014

Multioils Bomb Evree - 7 cudów natury dla piękna i zdrowia skóry

Witajcie Słoneczka ;)
Kosmetyki Evree są dla wielu z Was doskonale znane. Wiem, bo wiele razy czytałam recenzje produktów tej marki na Waszych blogach. Nigdy nie spotkałam się ze złym słowem na ich temat, a po każdej kolejnej lekturze, czułam coraz większą chęć wypróbowania tych produktów na swojej skórze.
Stacjonarnie nie są dla mnie łatwo dostępne, czekałam więc na odpowiednią chwilę i doczekałam się...
Marka na swoim profilu facebookowym zorganizowała konkurs na hasło dla Olejku do ciała Multioils Bomb. Takim oto sposobem zdobyłam go - mój pierwszy kosmetyk Evree.  Tak, tak, moje hasło wygrało, a brzmi... jak tytuł dzisiejszego posta :)

Słów kilka od producenta

Multioils Bomb Evree to specjalistyczna kuracja upiększająca do wszystkich rodzajów skóry.
Zmień rutynową pielęgnację ciała na pielęgnację specjalistyczną i podaruj swojej skórze natychmiastowy zastrzyk energii!
Multioils Bomb to kompozycja aż 7 olejków roślinnych do ciała, dzięki zawartości wielu witamin i składników odżywczych aktywnie wspiera naturalne zdolności skóry do regeneracji, dogłębnie ją odżywia oraz przywraca zdrowy, jednolity kolor.

Składniki aktywne:
  • olejek macadamia
  • olejek jojoba
  • olejek migdałowy
  • olejek avocado
  • olejek z wiesiołka
  • olejek z pestek winogron
  • olejek ryżowy
  • emolienty roślinne
Olejek Multioils Bomb przy regularnym stosowaniu (min. raz dziennie przez 4 tygodnie) sprawi, że skóra będzie dogłębnie odżywiona i jędrna, jej kolor – jednolity, zdrowy i naturalny, a rozstępy staną się mniej widoczne.
Formuła olejkowa dobrze się wchłania.

Olejek jest zamknięty w smukłej, przezroczystej buteleczce, o pojemności 100 ml, wykonanej z tworzywa. Korek, którym została uwieńczona, jest otwierany przy pomocy nacisku. Otwór dozujący nie jest zbyt duży, ani też za mały, został dobrze dostosowany do konsystencji produktu.
Osobiście nie przepadam za tego typu aplikatorami, w żadnym kosmetyku, ale w przypadku olejku spisuje się on nieźle - olejek nie wylewa się na buteleczkę, dzięki czemu wygląda ona schłudnie i ładnie, a pozostałości przy otworze dozującym z łatwością da się wyczyścić chusteczką.

Szata graficzna również przypadła mi do gustu, połączenie pomarańczu z niebieskością i bielą jest świetną kombinacją - ładnie prezentuje się. Na etykiecie zostały umieszczone najważniejsze informacje dotyczące produktu: sposób oraz zalecana regularność stosowania, opis działania, pojemność i termin ważności, który wynosi 6 miesięcy od momentu otwarcia.
Dzięki przezroczystości buteleczki, możemy śledzić stopień zużycia olejku.
Eleganckie, tekturowe pudełko, w które została umieszczona buteleczka, mieści na sobie obszerne informacje, w tym opis produktu, ważne cechy głównych składników, info o braku szkodliwych składników, a także pełny skład olejku.

Olejek ma płynną, lekką konsystencję oraz żółtą barwę, jest nadzwyczajnie lekki, co przypadnie do gustu nawet tym osobom, które olejków unikają.
Kolejną ogromną i bardzo pozytywną cechą Multioils Bomb, jest jego piękny zapach. Olejek pachnie słodko, ale nie jest to zapach przesadzony, wręcz odwrotnie, bardzo dobrze skomponowany. Mi przypomina delikatny aromat wanilii połączony z kwiatowymi nutami. Pachnie jak perfumy, luksusowo i niepowtarzalnie - zapach jest subtelny, ale jednocześnie dobrze wyczuwalny, szczególnie w trakcie aplikacji i też po niej. Na mojej skórze utrzymuje się dosyć długo.

Olejek świetnie rozprowadza się po skórze, szczególnie stosowany tuż po kąpieli lub prysznicu. Po wilgotnej skórze sunie idealnie, ale nie ma też problemu z rozprowadzaniem go po suchym ciele. Jedyną różnicą jest czas wchłaniania, zauważyłam, że w rozgrzaną po kąpieli skórę wchłania się znacznie szybciej.
Olejek nie natłuszcza skóry, znaczy początkowo tak, ale ta połyskująca, wcale nie klejąca warstewka, wchłania się całkowicie ( czas wchłaniania zależy w dużej mierze od zaaplikowanej ilości olejku ). Nie klei skóry, nie obciąża, anie nie zapycha jej.
Używany do masażu zapewnia wiele rozkoszy, nie wnika zbyt szybko, dzięki czemu można w pełni korzystać z dobrodziejstw dotyku ukochanych dłoni bez dokładania kolejnych porcji olejku - co też pozytywnie wpływa na jego wydajność.
Już mała ilość tego olejku zapewnia skórze kompleksową pielęgnację i regenerację - nie ilość w nim gra role, lecz jakość!

A co z działaniem? Przyznam się bez bicia, że nie używam olejku regularnie, traktuję go jako rozpieszczacz zmysłów i umilacz do pielęgnacji lub masażu ciała. Tym nie mniej, pozytywne działanie olejku widać gołym okiem już po pierwszym użyciu, dlatego nie wątpię, że przy regularnym stosowaniu, raz dziennie przez 4 tygodnie, rzeczywiście pomoże poprawić koloryt skóry i zmniejszyć widoczność rozstępów. Nawet przy tak dorywczym używaniu olejek bardzo dobrze radzi sobie z nawilżaniem skóry, odżywia ją i regeneruje, niweluje suchość, koi podrażnienia, poprawia jej wygląd, zmiękcza, wygładza...
Sprawia, że skóra staje się niczym aksamit, aż chce się ją dotykać znowu, i znowu...
Efekty utrzymują się bardzo długo, a zapach otula ciało, niczym delikatna, niewidzialna woalką, na długie godziny - uwielbiam go na sobie " nosić ".

Cena - ok. 30 zł / 100 ml

Dostępność - Rossmann, Drogerie Natura, Super-Pharm, Hebe, Dayli

Podsumowując...

Multioils Bomb Evree to świetny produkt, który wyznacza się doskonałym składem, pięknym zapachem, cudownie lekką konsystencją, skutecznym i długotrwałym działaniem, nawet gdy jest stosowany sporadycznie, a także wysoką wydajnością. Niezależnie od tego, czy użyjecie go na wilgotną skórę, czy na suchą, czy do masażu, podaruje wiele przyjemności i zachwyci efektami.
Żadnej tłustej warstewki, żadnego klejącego filmu, żadnego niepożądanego efektu po nim nie zauważycie - piękny dla oka, zbawienny dla skóry, rozpieszczający dla zmysłów...
To mój pierwszy produkt marki Evree, ale z pewnością nie ostatni - już wiem skąd te pozytywne opinie na Waszych blogach :)
Polecam!

Czy poznaliście już olejek Multioils Bomb Evree?
Jak u Was się sprawdza?
Które kosmetyki marki stosowaliście i polecacie?
Po zapoznaniu się z olejkiem mam ochotę na więcej :)
Udanego weekendu Kochane :)