sobota, 31 stycznia 2015

Płyn złuszczający Clinique Clarifying Lotion 2 + WYNIKI rozdania :)

Witajcie Słoneczka :)
O pielęgnacji w " 3 krokach Clinique " z pewnością wiecie wszyscy. Nawet jeśli osobiście nie wypróbowaliście tego systemu pielęgnacji, słyszałyście i czytałyście o nim nie raz. Pierwszy raz sięgnęłam po kosmetyki z linii " trzech kroków " kilka lat temu. Znajomość była przyjemna, ale nie do końca udana - mydełko w kostce i emulsja dobrze się sprawdziły, natomiast płyn podrażnił mi skórę. Odpuściłam sobie, ale po latach rozłąki postanowiłam dać mu kolejną szansę... :)

Już teraz, gdy płynu zostało mi dosłownie na dwa użycia, wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji dotyczących pielęgnacji!
Zdaję sobie sprawę z tego, iż z biegiem czasu nasza skóra się zmienia, nawet pory roku oraz warunki, w których przybywamy, przyczyniają się do jej wyglądu, kondycje, potrzeb, preferencji.
Mimo tego, iż producent radzi stosować wszystkie trzy produkty wchodzące w skład linii, tym razem wybrałam tylko Clarifying Lotion 2. Bowiem, to właśnie on nie pozwalał mi w pełni cieszyć się piękną i zdrową cerą. A czy wiecie, że właśnie ten płyn jest najczęściej wkładany do koszyczka z całej trójki? Natknęłam się jakiś czas temu na taką informacje :)

Słów kilka od producenta

Clarifying Lotion 2 oczyszcza z zanieczyszczeń i łuszczącego się naskórka pozostawiając efekt delikatnej i pełnej blasku skóry. Zmniejsza widoczność porów. Skóra łatwiej przyjmuje produkty nawilżające i staje się bardziej odporna na zanieczyszczenia. Pozostaje zdrowsza i młodsza.
Produkt przeformułowany przez dermatologów, aby był bardziej komfortowy i nie wysuszał skóry.
  • Używaj wacika i oczyszczaj całą twarz dwa razy dziennie po umyciu mydełkiem Facial Soap.
  • Jedynie do użytku zewnętrznego. Unikaj okolic oczu.
  • Następnie użyj Dramatically Different Moisturizing Lotion+ lub Gel.
Składniki: Water, Alcohol Denat, Glycerin, Salicylic Acid, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel), Menthol, Trehalose, Sodium Hyaluronate, Butylene Glycol, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, BHT, Phenoxyethanol, Benzophenone-4, Red 6 ( CI 15850 ), Red 33 ( CI 17200 ), Violet 2 ( CI 60730 ).

Produkt przetestowany alergologicznie.
Beztłuszczowy. Opracowany klinicznie.

Płyn złuszczający został zamknięty w twardej butelce, wykonanej z matowego, przezroczystego tworzywa. Moja wersja ma pojemność 200 ml, jest również dostępna 400 mililitrowa butla :) Butelka jest zakręcana twardym, solidnym korkiem, który porządnie chroni zawartość, zarówno przed drobnoustrojami jak i wylaniem.
Na opakowaniu znajdziemy krótki opis produktu w kilku językach, polskiego brak, pełny skład oraz termin ważności, który wynosi 24 miesiące od momentu otwarcia.
Całość prezentuje się pięknie, minimalistycznie, gustownie - lubię!

Otwór dozujący jest dosyć spory, co początkowo mi utrudniało dawkowanie kosmetyku, później już się naumiałam :) Notorycznie wylewałam płyn w znacznie większych ilościach, niż potrzebowałam, co negatywnie odbiło się na wydajności produktu.
Początkowo myślałam, że fajnie byłoby wstawić w ten " wylot " nakładkę z małym otworem. Ale po ile butelki nie da się ścisnąć, wydostanie każdej kropli płynu mogłoby być nie tylko problematyczne, ale też denerwujące.
Gdy już nabrałam sprawności w dawkowaniu, przykładając wacik do otworu lekko przechylałam butelkę, kontrolując poziom nasączenia, przestałam myśleć o innej formie dozownika :)

Clarifying Lotion jest wodnisty, jak na płyn przystało, beztłuszczowy, o lekko fioletowym zabarwieniu. W butelce jego kolor jest intensywny, natomiast w małej ilości, także na płatku kosmetycznym podczas użycia, jest niemal przezroczysty.
Zapach ma alkoholowy, wyraźny, intensywny, mocno wyczuwalny po otwarciu butelki, ale podczas używania oraz tuż po aplikacji, na skórze, wyłania się mentolowy, przyjemny dla nosa aromat.
Prócz alkoholu, mentolu, gliceryny i oczaru wirginijskiego, płyn zawiera kwas salicylowy, który jest jednym z najlepszych i najbezpieczniejszych środków złuszczających na rynku.
Kwas salicylowy jest bardzo delikatny dla skóry, nie powoduje alergii, a jednocześnie nadzwyczajnie skuteczny, bowiem prócz wyraźnego oczyszczania/złuszczania skóry, przyczynia się do spowalniania procesów jej starzenia się.
To lubię najbardziej! Z wiekiem działanie złuszczające i odmładzające docenia się coraz bardziej :)

Tym razem nie doświadczyłam żadnych nieprzyjemnych doznań, spowodowanych działaniem płynu. Nawet mrówienia, które wyraźnie czułam przy pierwszej znajomości, tym razem nie wystąpiło, nawet przy pierwszym użyciu.
Clarifying Lotion 2 jest przeznaczony dla skóry mieszanej w kierunku suchej, moja skóra jest bardziej " w kierunku tłustej " ale bałam się zaryzykować, stawiając na 3 czy 4. Co nie zmienia faktu, iż mam chęć do wypróbowania pozostałych wersji dla tłuścioszków :)
Płyn zapewnia skórze bardzo przyjemne uczucie świeżości, delikatnego chłodzenia i orzeźwienia. Świetnie usuwa z niej wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia, zabrudzenia, resztki po makijażu, martwy naskórek i sebum. Wyraźnie rozjaśnia, wygładza, minimalizuje widoczność porów, ale nie ściąga, nie powoduje uczucia dyskomfortu, nie wysusza. W znaczącym stopniu przyczynia się do polepszenia kondycji skóry, zapobiega powstawaniu niedoskonałości oraz niweluje już istniejące. W delikatny sposób nawilża, doskonale przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji.
Nawet stosowany w pojedynku, bez pozostałych, wskazanych dwóch kroków, potrafi działać cuda! Bardzo dobrze łączy się też z innymi produktami myjącymi i nawilżającymi - prawdziwy przyjemniaczek!

Cena - ok. 79 zł / 200 ml ale można kupić znacznie taniej podczas promocji.

Dostępność - dobre apteki, sklepy internetowe, Clinique

Podsumowując...

Nawet nie sądziłam, że spotkanie po latach może być tak ekscytujące i udane, a jednak...
Clarifying Lotion 2 właśnie tak się stało. Płyn złuszczający doskonale przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji, pomaga zachować jej perfekcyjny wygląd, a przy tym nie uczula, nie podrażnia, nie powoduje przesuszenia.
Jednak warto dawać drugą szansę :) Uwielbiam go!
Już dobija dna, więc zastanawiam się nad kolejną buteleczką. Może stosowaliście 3 czy 4? Co o nich sądzicie? Warto wypróbować?

A teraz, Kochane, czas na obiecane wyniki Urodzinowej rozdawajki!!!
Ilość zgłoszeń mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, żałuje, że nagroda jest tylko jedna...
Ale z pewnością to nie ostatnie rozdanie, więc będzie niejedna szansa dla każdej z Was!
Tym razem paczuszkę pełną kosmetyków zgarnia....
Bardzo dziękuję wszystkim Uczestnikom za udział w zabawie :)
Life Like Butterfly podeślij proszę swoje dane adresowe na mail z zakładki Kontakt :)
Już niedługo będzie kolejna zabawa!!!
Udanego weekendu Kochane :*
                                       

czwartek, 29 stycznia 2015

Joico Body Luxe Volumizing - pogrubienie i objętość dla twoich włosów

Witajcie Słoneczka :)
Dawno nie było o włosach na blogu prawda? Koloryzacja ostatnimi miesiącami stoi pod znakiem eksperymentów i poszukiwań, więc na razie nie ma o czym pisać. Farby, które stosowałam regularnie zaczęły mnie nudzić, a dotychczas lubiane odcienie Preference -rozczarowują... Szukam ideału, który pozwoli uzyskać świetny efekt, a przy tym będzie przyjemny i łatwy w samodzielnej obsłudze :)
Ale na szczęście w zakresie pielęgnacji wiele się nie zmieniło - nadal sięgam po produkty, głównie profesjonalne, które dbają o piękno moich włosów. Poznaję nowości i też chętnie sięgam po sprawdzone kosmetyki.

Tak, tak, jedną z marek, produkty której darzę zaufaniem i wielkim zamiłowaniem, jest Joico, a po ile ma wiele do zaoferowania - nie mam szans na nudę ;)
Wielką zaletą kosmetyków Joico są ich skoncentrowane formuły, dzięki którym produkty zużywają się bardzo powoli. Jedna, malutka porcja szamponu pieni się tak, jak pół butelki drogeryjnego odpowiednika. Maski i odżywki, w ilościach minimalnych, działają cuda z włosami - w ich przypadku nie liczy się ilość, lecz skuteczne działania.
Mimo iż kosmetyki wystarczają na długo, nie przestaję odkrywać dla siebie kolejne perełki. Tym razem postawiłam na duet zwiększający objętość - szampon i odżywkę z linii Body Luxe.

Akurat przed okresem świątecznym, w listopadzie, zestawy były pakowane w piękne torebki podkręcające świąteczne klimaty. Nie zdążyłam przedstawić Wam tego duetu przed świętami, ani tuż po nich, co w sumie nie oznacza, że coś przegapiliście - na zestawy Joico zawsze jest idealna pora, nie tylko w święta :)
Linia Body Luxe została stworzona dla posiadaczek cienkich i normalnych kosmyków, pragnących mieć grubsze i lepiej układające się włosy... Produkty z linii Body Luxe pogrubiają poszczególne kosmyki, nie obciążając ich nadmiernie. Dzięki temu włosy są grubsze i sprawiają wrażenie, jakby było ich więcej. W linii znajdziemy szampon i odżywkę, w różnych pojemnościach, eliksir oraz piankę do układania włosów.

Słów kilka od producenta

Marzysz o prawdziwej objętości i grubości włosów? Marzenia się spełniają. Teraz z linią JOICI Body Luxe możesz przemienić swoje cienkie, słabe włosy w eksplozję objętości.

Szampon Body Luxe Volumizing

Substancje myjące zawarte w szamponie zapewniają dogłębne oczyszczenie włosów z wszelkich substancji stylizujących i zanieczyszczeń. Skoncentrowany wyciąg z owsa tworzy niewidzialną barierę dookoła każdego pasma, dzięki czemu widocznie zwiększają jego objętość.
Włosy są wyraźnie grubsze w dotyku. Szampon Body Luxe jest bezpieczny dla włosów farbowanych. Nie powoduje wypłukiwania ani blaknięcia koloru. Jego pH jest optymalne dla skóry głowy i pomaga utrzymać naturalne środowisko sprzyjające odrastaniu zdrowych oraz mocnych włosów. Kompleksy nawilżające przywracają właściwy poziom wody we włóknie włosa, wygładzając łuski i ułatwiając tym samym rozczesywanie oraz stylizację.

Odżywka Body Luxe Volumizing

Odżywka do włosów cienkich i normalnych to doskonałe rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy pragną mieć grubsze, lepiej odżywione i wspaniale układające się włosy.
Unikalna formuła oparta na wyciągu z owsa gwarantuje niespotykany poziom objętości i uniesienia włosów od nasady. Tworzy niewidzialną strukturę dookoła każdego pasma, separuje je od siebie i dzięki temu fryzura jest wyraźnie grubsza zarówno wizualnie, jak i w dotyku.
Odżywka dodatkowo nawilża włosy, nie obciążając ich. Jest bezpieczna dla włosów farbowanych i rozjaśnianych, gdyż nie wymywa koloru. Przywraca skórze głowy jej naturalne pH (pH: 4.5 - 5.5)

Joico Body Luxe Volumizing szampon

Składniki: Water (Aqua), Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Lauramide MEA, Pentapeptide-29, cysteinamide, Pentapeptide-20 Cysteinamide, Tetrapeptide-28 Argininamide, Tetrapeptide-29 Argininamide, Hydrolyzed Keratin, Whtegermidopropyl Hydrolyzed Keratin, Cocodimonium Hydrozypopyl Hydrolyzed Keratin, Wheatgermadiopropyl Dimethylamine Hydrolyzed Wehat Protein, Hydrolyzed Oat Protein, Oat Amino Acids, Glyerin, Cocamidopropyl Beataine, Sodium Chloride, Acetamide MEA, Guar Hydroxypropytrimonium Chloride, Acetamide MEA, Guar Hydroxypropyltrimonium chrloride, glycol Stearate, Hydrogenated Starch Hydrolysate, PPG-5-Ceteth-10 Phosphate, Silicone Quaterium-16, Acrylates/Aminoacrylates/C10-30, Alkyl PEG-20, Itaconate Copolymer, Citric Acid, Polyquaternium-11, Tetrasodium EDTA, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Tetrasodium EDTA, Linoleamidopropyl PG-Dimondium Chloride Phosphate Dimethicone, Undeceth-11, Chloride Phosphate Dimethicone, Undeceth-11, Disodium EDTA, Butyloctanol, Undeceth-5, Polyquaternium-22, Benzophenone-4, Iodopropynyl, Butylcarbamate, DMDM Hydantoin, Sodium Hydroxide, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Fragrance.

Joico Body Luxe Volumizing odżywka

Składniki: Water, Cetearyl Alcohol, Glycering, Stearalkonium Chloride, Pentapeptide-29, Cysteinamide, Pentapeptide-30 Cysteinamide, Tetrapeptide-28 Argininamide, Tetrapeptide-29 Argininamide, Hydrolyzed Keratin, Cocodimonium, Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Oat Amino Acids, Hydrolyzed Oat Protein, Polysorbate 60, Hydroxyethylcellulose, Silicone Quaternium-16, Propylene Glycol, Polyquaternium-10, Udeceth-11, Disodium EDTA, Butyloctanol, Undeceth-5, Iodopropynyl, Butylcarbamate, Methylparaben, DMDM Hydantoin, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Fragrance.

Obydwa produkty, odżywka oraz szampon, zostały umieszczone w identycznych butelkach, w charakterystycznej dla marki asymetrycznej formie, o pojemności 300 ml każda. 
Jedyną różnicą, ułatwiającą rozpoznawanie tych produktów, jest kolor napisów określających nazwy. Niby szczegół, ale dzięki niemu nie pomylimy odżywki z szamponem, bez konieczności czytania - co w czasie mycia, gdy woda cieknie po oczach, często przychodzi z trudem :)
Na opakowaniach znajdziemy pełny skład, termin ważności - 18 miesięcy od momentu otwarcia, oraz krótki opis wraz ze sposobem użycia. Obszerne informacje zostały umieszczone na stronie Joico. 

Butelki nie są miękkie, ale też zbyt twarde, przyjemne, wygodne dla ręki, podatne na nacisk, co znacząco ułatwia dawkowanie kosmetyków.
Twarde, szerokie korki, zamykane na klik, świetnie chronią zawartość, przedłużając jej żywotność, ale z łatwością otwierają się, nawet mokrymi rękami. Gdy kosmetyk ubywa, sięgając za połowę opakowania, można butelki ustawić do góry dnem - stabilnie stoją i kosmetyk jest zawsze gotowy do użycia.
Otworzy dozujące, swoją wielkością, zostały dobrze dostosowane do konsystencji produktów.
Logo holograficzne gwarantuje autentyczność produktu - w sieci krążą podróbki kosmetyków Joico, uważajcie podczas zakupów!!!

Szampon Body Luxe ma półpłynną konsystencję, nie jest ani za gęsty, ani też wodnisty, co pozytywnie odbija się na jego wydajności. Kolor raczej półtransparentny, biały, lekko perłowy.
Odżywka Body Luxe jest stosunkowo gęsta, ale nie zbita, łatwo się dawkuje. Ma biały kolor i lekką, balsamo-podobną, miękką i przyjemną konsystencję :)
Zapach obydwóch produktów jest taki sam, z tym że odżywka pachnie bardziej intensywnie, mocniej. Aromat jest świeży, przyjemny, soczysty, owocowo-cukierkowy... Przypomina mi zapach rozpuszczalnych gum Mamba lub Skittles`ów :) Ten kuszący aromat bardzo uprzyjemnia stosowanie kosmetyków, a dodatkowo przez dłuższy czas utrzymuje się na włosach. Uwielbiam go!

Obydwa produkty doskonale się uzupełniają. Szampon bardo dobrze się pieni, porcja wielkości fasolki zapewnia ogrom piany na moich dosyć długich włosach. Bardzo skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy, nie podrażniając jej, ani nie wysuszając. Producent zaleca powtórzyć mycie, jeśli efekt oczyszczania jest niedostateczny, ja tego nie robię - jedno mycie zdecydowanie mi wystarcza. Moje farbowane kosmyki szampon nieco plącze, pewnie rozczesałabym je, ale trwałoby to dłuższą chwilę... Nie zadaję sobie tego trudu i oszczędzam stresu włosom, bo po co?
Od razu po umyciu włosów szamponem sięgam po odżywkę. Odżywka w błyskawicznym tempie rozprowadza się, nie ocieka, nie skapuje. Momentalnie działa - zmiękczając, wygładzając i uelastyczniając włosy. Ogromną jej zaletą jest to, że działa błyskawicznie - już po 60 sekundach :) Po tym czasie można ją spłukać, co szczególnie się docenia w pośpiechu. Odżywka z łatwością się spłukuje, niesamowicie ułatwia rozczesywanie i otula kosmyki przepięknym zapachem.
Jeśli chodzi o objętość, to faktycznie nie da się jej nie zauważyć - mam włosy cienkie, podatne na puszenie, ale też na oklapnięcie, szczególnie po źle dobranych kosmetykach. Po użyciu Body Luxe Volumizing włosy są ładnie uniesione u nasady, nie jest to jakaś spektakularna objętość, ale zdecydowanie zauważalna. Stają się miękkie, gładkie, przyjemne w dotyku, błyszczące i dobrze dociążone, nie puszą się i pięknie się układają. Jestem przekonana, że pianka potęguje ten efekt, ale stylizacyjne kosmetyki stosuję " od święta "- wystarczy mi pielęgnacja :)

Cena Szampon - 65 zł / 300 ml, Odżywka - 65 zł / 300 ml

Dostępność - w profesjonalnych salonach fryzjerskich - listę salonów znajdziecie na Perfect Salon

Podsumowując...

Dla mnie efekt, który zapewniają szampon i odżywka Body Luxe Volumizing, są zdecydowanie wystarczające!
Uwielbiam zapach tej linii, błyskawiczne i skuteczne działanie. Niech nie odstrasza Was cena, bowiem produkty te wyróżniają się bardzo wysoką wydajnością - służą dwa razy tyle, co drogeryjne odpowiedniki. Dodatkowym atutem tego profesjonalnego duetu jest to, że włosy po jego użyciu wyglądają pięknie i zdrowo - od nasady, aż po same końce :)

Znacie produkty do pielęgnacji włosów Joico?
Kosmetyki z której linii są Waszymi ulubieńcami?
A może macie innych włosowych ulubieńców?
Czekam na Wasze komentarze :)
Uwaga! Wyniki rozdania Urodzinowego pojawią się na blogu w sobotę :)
Miłego wieczoru :)
                              

wtorek, 27 stycznia 2015

Matowa aksamitna szminka - Różowa Czerwień od ZAO

Witajcie Słoneczka :)
Szminka, to ponadczasowy kosmetyk, który z pewnością zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w " arsenale urodowym " każdej kobiety. Szminka na ustach, niezależnie od swojego koloru, nadaje im niesamowitej elegancji, upiększa i przyciąga spojrzenia. Szczególnie te nasycone, jaskrawe, stanowcze kolory. Za pomocą umiejętnie dopasowanego odcienia szminki możemy nie tylko dodać sobie urody, pewności siebie, ale i poprawić kształt ust, a nawet błyskawicznie " wybielić " zęby :)

Zawsze mówiłam, że najważniejszym kosmetykiem dla mnie jest tusz do rzęs, bez pomalowanych rzęs czuję się naga. Ale właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę, to szminka towarzyszy mi " od zawsze ".
To właśnie szminka była pierwszym kosmetykiem, którym nieudolnie, jak to w wieku 6 lat bywa, pomalowałam się - mama nie była zachwycona, jak powiada :) To właśnie szminka była ze mną na pierwszej randce, pierwszej dyskotece, pierwszym ślubie... i ostatnim oczywiście, tak myślę :)
Dziś opowiem o szmince, która towarzyszy mi od wielu miesięcy, i to nie tylko podczas ważnych wydarzeń, ale też na co dzień, tak po prostu, bez powodów - Matowa aksamitna szminka Bio ulubionej francuskiej marki Zao Make-Up Organic.

Zao Make-Up Organic zachwyca mnie nie tylko pięknymi, wykonanymi z bambusa, opakowaniami swoich kosmetyków, ale również cudownymi składami oraz wysoką jakością swojej kolorówki. Wypróbowałam wiele kosmetyków Zao, ale żadnej ich szminki ( o dziwo! ) jeszcze na swych ustach nie miałam. Postanowiłam nadrobić zaległości, na pierwszy ogień wybrałam Matową aksamitną szminkę w odcieniu n°463 Rose Rouge - Różowa Czerwień.
Przy wyborze koloru, sugerowałam się jedynie zdjęciami " od producenta ", bowiem z prezentacją na żywo jest naprawdę trudno, szczególnie tego odcienia, ani na francuskich, ani angielskich blogach nie znalazłam.

Słów kilka od producenta

Hipnotyzująca tendencja! Wybierz swój kolor, aby dopasować go do swojego stroju i nastroju.
Matowa, aksamitna tekstura szminki zapewnia komfort stosowania i doskonałe dopasowanie - oczaruj wszystkich Swoim eleganckim uśmiechem!
Szminka zawiera w swoim składzie cenne olejki i ekstrakty roślinne, które dostarczają składników odżywczych i nawilżających, pozostawiając usta miękkie i gładkie. Oto szminka, która spełnia potrzeby tych, którzy chcą jednocześnie podkreślić kolorem swój uśmiech i wypielęgnować usta.
Regularne stosowanie szminki ZAO przyczynia się do regeneracji ust i przywraca im doskonałą kondycję.

Składniki INCI: ricinus communis (castor) seed oil*, cera alba (beeswax)*, hydrogenated olive oil stearyl esters, decyl sunflower esters, prunus armeniaca kernel extract (hydrogenated apricot kernel oil), hydrogenated apricot oil unsaponifiables, prunus armeniaca (apricot) kernel oil unsaponifiables, prunus armeniaca (apricot) kernel oil, lauryl PCA, butyrospermum parkii (shea) butter*, olea europaea (olive) fruit oil*, glycine soja (soybean) oil*, theobroma cacao (cocoa) seed butter*, triticum vulgare (wheat) germ oil*, myristoyl pullulan, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil*, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil*, elaeis guineensis (palm) butter*, punica granatum (pomegranate) fruit extract*, aqua (water), silver (CI 77820), citrus paradisi (grapefruit) fruit extract, alcohol denat., maltodextrin, parfum (fragrance), linalool, limonene. MAY CONTAIN +/-: CI 77891 [titanium dioxide], CI 77491 [iron oxides], CI 77492 [iron oxides], CI 77499 [iron oxides], CI 77019 [mica], alumina, sodium riboflavin phosphate, CI 77718 [talc], CI 77510 [ferric ferrocyanide], CI 77007 [ultramarines].

Lista składników: olej z Nasion Rącznika Pospolitego (olej Rycynowy)*, wosk pszczeli*, olej z oliwek, olej słonecznikowy, olej z pestek moreli, olej morelowy, Prunus armeniaca (apricot), olej z ziaren moreli, laurylosiarczan PCA, Masło Shea ( Karite )*, oliwa z oliwek *, olej sojowy *, masło kakaowe *, olej z kiełków pszenicy *, mirystoilo pullulan, olej ze słodkich migdałów *, olej jojoba*, masło palmowe *, wyciąg z owoców Granata *, woda, sproszkowane srebro (CI 77820), wyciąg z owoców grejpfruta, alkohol denat, maltodekstryna, perfumy, linalol, limonen.. MOŻE ZAWIERAĆ + / -: CI 77891 [dwutlenek tytanu], CI 77491 [tlenek żelaza], CI 77492 [tlenek żelaza], CI 77499 [tlenek żelaza], CI 77019 [mika], tlenek glinu, fosforan sodu, ryboflawina, CI 77718 [talk], CI 77510 [żelazowy żelazocyjanek], CI 77007 [ultramaryna].

* Składniki pochodzące z rolnictwa ekologicznego.

100% składników naturalnych, w tym co najmniej 60% składników pochodzi z upraw ekologicznych.
Naturalny i Organiczny kosmetyk certyfikowany przez ECOCERT.
Nie testowany na zwierzętach!
Eco-label: Cosmebio.

Szminka Zao jest umieszczona w prześlicznym, jak na Zao przystało, opakowaniu wykonanym z bambusa. Urokiem tych opakowań jest nie tylko gustowna, bardzo zachęcająca prezentacja, ale również niepowtarzalność. Każda obudowa jest jedyna w swoim rodzaju, ma niepowtarzalny wzór, tak jak nie ma dwóch identycznych drzew, tak samo nie ma dwóch identycznych kasetek/opakowań kosmetyków Zao :)
Ale to jeszcze nie koniec ich zalet...
Obudowa, tak naprawdę, jest przeznaczona do wielokrotnego, wieloletniego użytku. Po zużyciu szminki nie wyrzucamy opakowania, ale wykorzystujemy go pod nowy wkład. Można kupić wkład szminki w innym, bądź tym samym, ulubionym kolorze, jak również balsam do ust czy korektor w sztyfcie, i łatwym ruchem umieścić ją w miejsce zużytego :) Obudowa pasuje do wszystkich tych wkładów - sprawdziłam!
Bambus jest nadzwyczajnie twardym, wytrzymałym materiałem, niektóre obudowy z kosmetyków Zao są u mnie w obiegu już od ponad dwóch lat! Upadki, wilgoć, skwar, zabrudzenia... odporne na wszystko! Tym samym kupując te kosmetyki nie tylko dbamy o środowisko, ale również oszczędzamy swoje pieniądze - wkłady kosztują znacznie mniej niżeli kosmetyki w obudowach :)

Dodatkowo szminka została umieszczona w bawełnianym woreczku ze ściągaczem, do którego jest przymocowana ulotka z bardzo, ale to bardzo obszernymi informacjami, dotyczącymi produktu.
Znajdziemy na niej określony numer i kolor odcienia, pełny skład, termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, certyfikaty, spis oraz opis głównych składników, oznakowania dostępnych kolorów szminek, a także instrukcję wymiany wkładu. Pełen profesjonalizm w języku francuskim.
Szminki niby jest mało, co widać na powyższym zdjęciu, ma pojemność 3,5 g, ale dzięki temu, iż jest bardzo dobrze napigmentowana, zyskuje na wysokiej wydajności.

Przyznam, że po zobaczeniu prawdziwego koloru tej szminki, poczułam się nieco zawiedziona. Zdecydowanie nie przypominała ona różowej czerwieni, którą sobie wyobrażałam i widziałam w sklepie jako wzór. Ale wiadomo, zdjęcia marketingowe są upiększane, a real foto - to zupełnie inna bajka! Zdjęcia te były wręcz nie do zdobycia - liczyłam się nawet z tym, że odcień może być nietrafionym.
Kolor w sumie mi się spodobał, aczkolwiek, określiłabym go jako brudny róż lub przygaszone bordo - dosyć fajnie wyglądał na ustach i pasował do mojego typu urody.
Szminka, mimo iż wyglądała na dosyć suchą, przy zetknięciu ze skórą, fajnie po niej sunęła. Aczkolwiek nie zachwycała początkowo miękkością, anie łatwym poślizgiem.

Po kilku użyciach jej tekstura diametralnie się zmieniła. Nadal była twarda, ale po zetknięciu z ustami, sunęła jak po maśle - istna przyjemność. Odkryłam też, że Różowa Czerwień ma tendencję do zmiany koloru w zależności od oświetlenia, a nawet pogody - tutaj, na ręce, widać przebłyski różowej czerwieni prawda?
Takim oto sposobem, i jej kameleonowym zdolnościom, zamiast jednej szminki, mam kilka różnych odcieni :)
Kolor na ustach można z łatwością budować, w zależności od ilości warstw oraz oświetlenia, za każdym razem uzyskuje się inny efekt.
Lekko wklepana opuszkiem palca szminka, we wstępnie obficie posmarowane balsamem usta, nadaje im naturalnego, bardzo ładnego koloru. Trwałość w tym przypadku nie jest wysoka, ale efekt jest tego wart, zresztą taka aplikacja nawet nie wymaga lusterka :)
A już 2, a nawet 3 warstwy, nałożone pędzelkiem czy bezpośrednio pokryte szminką, zapewniają zupełnie inny efekt i kolor :)
W tym przypadku szminka utrzymuje się naprawdę długo. Nie wysusza ust, nie powoduje ich ściągnięcia, nie osiada się w kącikach ani w bruzdach. Ściera się równomiernie, dzięki czemu usta ciągle zachowują dobry wygląd.
Prócz walorów upiększających, szminka zapewnia dostateczne nawilżenie. Mimo tego, czasami nakładam pod nią balsam nawilżający, szczególnie w zimowym okresie. Latem jest zupełnie niewymagająca, podoba mi się to, że nie spływa z ust i się nie rozmazuje, nawet przy mocnym upale. Natomiast zimą zapewnia dobrą ochronę i komfort ustom.
Szminka nie wywołuje u mnie podrażnienia ani innych nieprzyjemnych objawów.

Cena - 64 zł / 3,5 g

Dostępność - Biolander

Podsumowując... 

Choć początkowo Różowa Czerwień od ZAO mnie nieco rozczarowała, z każdym kolejnym użyciem wywoływała uwielbienie! Kolor, wbrew pozorom, świetnie mi pasuje, a przynajmniej tak mi się wydaje :) Lubię ją bardzo, i tą różnorodność, grę barw, którą oferuje, jak już wspomniałam, szminka przy różnym oświetleniu i " natężeniu " koloru, a nawet w zależności od sposobu i formy aplikacji, wygląda inaczej. Żadnej nudy :)
Zachwyca doskonałym składem, pięknym i praktycznym opakowaniem, cudowną teksturą, która się uwalnia po kilku użyciach.
Chce więcej kolorów, chce więcej ZAO!

Znacie kosmetyki Zao Make-Up Organic?
Czy przypadły Wam do gustu i sprostały oczekiwaniom?
Które kosmetyki marki są Waszymi faworytami?
Jakie szminki lubicie?
Miłego wieczoru :)
                                                                                         

piątek, 23 stycznia 2015

Bee Pure Bee Venom Serum - złote serum do twarzy na jadzie pszczelim

Witajcie Słoneczka ;)
Niektórym z Was,  szczególnie młodym dziewczynom, serum może wydawać się kosmetykiem zbędnym. Jeszcze kilka lat temu też tak uważałam, ale gdy odkryłam dla siebie jego prawdziwą moc, zmieniłam zdanie. Teraz bez tego kosmetyku nie jestem w stanie się obejść.
Owszem, nie zawsze stosuję go tak systematycznie jak np. krem do twarzy, pod oczy, czy produkty do demakijażu, ale gdy skóra potrzebuje natychmiastowego wsparcia... jest niezastąpione!

Zawsze pod ręką mam buteleczkę z tym zbawiennym eliksirem. Mimo lekkiej, rzadkiej konsystencji, jak to zazwyczaj bywa, sera mają bardzo skoncentrowany skład. Co za tym idzie? Działają niczym opatrunek dla skóry, pomagając w krótkim czasie , a nawet w trybie natychmiastowym, przywrócić jej blask, jędrność, gładkość, prawidłowe nawilżenie... Wymieniać można w nieskończoność, jeśli stosujecie serum, wiecie o czym mówię :)
Dziś chce podzielić się z Wami opinią na temat serum, które stosuję od lata, stąd te słoneczne zdjęcia w środku zimy :) Poznajcie Bee Pure Bee Venom Serum - płynne złoto nadające gładkości i odświeżające skórę.

Słów kilka od producenta

Serum na jadzie pszczelim ma bardzo skuteczne i intensywne działanie odmładzające i odbudowujące. Wystarczy niewielka ilość, aby uzyskać widoczny efekt, a zastosowane drobinki 24-karatowego złota nadają cerze wyjątkowego blasku.
Zawarty jad pszczeli wytwarza mikroobrzęki, wygładzające zmarszczki.  Jednocześnie jad pszczeli stymuluje produkcję kolagenu i elastyny, białek odpowiedzialnych za odbudowę zniszczonych komórek. Rezultaty będą widoczne od razu, jednak właściwy efekt osiągnie się po okresie dwóch, trzech tygodni stosowania.
Serum tworzy bardzo dobrą bazę pod makijaż.

Korzyści  potwierdzone badaniami: 
  • nadaje cerze blasku (100%)
  • poprawia napięcie skóry (95%)
  • zwiększa jędrność i elastyczność skóry (90%)
  • widocznie wygładza skórę (85%)regeneruje naskórek (90%)
  • zapewnia odczucie odżywienia skóry (95%)
  • zapewnia odczucie pielęgnacji skóry (95%)
  • poprawia nawilżenie skóry (100%)
Główne składniki: oczyszczony jad pszczeli z peptydami, miód manuka o unikalnym faktorze UMF20+ pochodzący z Nowej Zelandii, 24-karatowe złoto w postaci drobnych płatków, aloes.

Składniki: Aqua/ Water, Hydrolyzed Wheat Protein, Marine Collagen, Glycereth 26, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Dimethicone (and) Dimethiconol, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Manuka Mel (Honey) UMF 20, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Aloe Barbadensis Leaf Extract (Aloe Vera), Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Ascorbic Acid (Vitamin C), Niacinamide (Vitamin B3), Calcium Pantothenate (Vitamin B5), Pyridoxine HCI (Vitamin B6), Pigment (Cl. 77000), Parfum, Menthyl Lactate, 24K Gold ( as Gold Leaf), Bee Venom (Apitoxin), Beta Carotene.

Produkt testowany dermatologicznie i odpowiedni dla wszystkich rodzajów cery.
* Nie należy stosować tego kosmetyku u osób, które mają poważną alergię na użądlenia pszczół.

Opakowanie serum, to przezroczysta buteleczka, o pojemności 30 ml, wykonana ze sztucznego tworzywa, imitującego szkło. Nie traci na wyglądzie, ale zyskuje na wadze - jest lekka, poręczna i bezpieczna, nawet podczas upadku, nie grozi roztłuczeniem czy pęknięciem.
Dozownik typu airless, w który buteleczka została wyposażona, ułatwia aplikacje i tworzy ją bardziej higieniczną - lubię! Posrebrzane elementy dodają nieco luksusu całości, a czarny, twardy korek - wieńczy dzieło.
Dzieki takiemu opakowaniu serum nie tylko ładnie prezentuje się, ale również  jest doskonale chronione :)

Dodam, że w trakcie stosowania, co czynię już przez wiele miesięcy, buteleczka wcale nie traci na atrakcyjności. Niezależnie od tego czy stoi w łazience, na szafce nocnej, czy jest przewożona w kosmetyczce/torebce/bagażu - nic z nią złego się nie dzieje.
Sreberko nie łuszczy się, napisy się nie ścierają, korek i buteleczka nie pękają, nawet podczas upadków - solidne wykonanie. Niby szczegół, ale ważny :)
Tekturowe pudełko, w które serum dodatkowo zostało zapakowane, zawiera niezbędne informacje i jest... równie piękne.
Ach te pszczółki! Zadbały o wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły.

Serum nie bez powodu zostało nazwane " płynnym złotem " - rzeczywiście tak wygląda! Można patrzeć na niego godzinami... ale nie o tym teraz, na czym to ja skończyłam? Aha, serum ma lekką, delikatnie kremową, ale całkowicie beztłuszczową konsystencję. Nieco się różni od większości tego typu kosmetyków, bowiem częściej spotykamy serum w płynnej bądź półpłynnej formie. Często sera są podane w formie olejków. Ale, dzięki temu Bee Venom Serum zyskuje na wydajności. Na jednorazową aplikację na twarz, szyję i dekolt wystarcza wyżej pokazana porcja, która równa się dwóm pompkom :)
Zapach, według mnie, jest bardzo przyjemny, nie to miodowy, nie to propolisowy, nie za słodki, ani niedrażniący. Jest wyrazisty, ale niezbyt intensywny, trwały, relaksujący, uprzyjemniający aplikację i noszenie.

Serum Bee Pure jest bardzo przyjemne w aplikacji. Delikatna konsystencja lekko sunie po skórze, bez naciągania jej. Równomiernie rozprowadza się, szybko się wchłania, aż do matu!, co przy mojej mieszanej skórze, jest wielką zaletą. Serum nie zostawia na skórze żadnego wyczuwalnego filmu, nie klei skóry, nie obciąża jej, nie zapycha. Po aplikacji skóra zyskuje nie tylko blask, ale również jest dobrze nawilżona, odżywiona, niesamowite gładka, cudownie zadbana.
Złote drobiny w subtelny sposób rozświetlają skórę, optycznie ją odmładzają, dodając tak zwanego " młodzieńczego " blasku. Niech Was nie przeraża ich ilość, nie oferują " jarmarcznego" wyglądu, mimo iż są widoczne " gołym okiem ", lecz zapewniają efekt natychmiastowego liftingu :)
Serum zazwyczaj stosuję pod krem, ale zdarza się, że noszę go solo, nakładając pod makijaż, świetnie do tego celu się nadaje. Zapewnia skórze idealne wygładzenie i niesamowity komfort.
Serum nie powoduje u mnie żadnych nieprzyjemnych skutków - nie uczula, nie podrażnia, nie wysusza skóry, nie zapycha jej. Wydajnością zaskakuje - wystarcza naprawdę na długo!

Cena - 209 zł / 30 ml

Dostępność - BeeYes

Podsumowując...

Bee Venom Serum od Bee Pure stało się moim chciejstwem od momentu, kiedy o nim przeczytałam, i zobaczyłam, na blogach koleżanek-blogerek. Zachwytom nie było końca, teraz już wiem dlaczego :) Dzięki Siouxie moje chciejstwo spełniło się, i to razy 3, bo prócz serum mam krem pod oczy i maseczkę do twarzy, o których kiedyś napiszę - na razie czekają na swoją kolej :)
Bee Venom Serum uwielbiam! Jest to jedno z najlepszych serum, jakie miałam przyjemność stosować. W weekend, gdy robię sobie dni wolne od makijażu, wystarczy kilka kropel tego serum, aby czuć się boginią piękności! Jest niczym kosztowna, luksusowa biżuteria - w subtelny sposób zdobi skórę, sprawiając, że staje się ona największym atutem, nawet gdy do ideału jej daleko! Magia ♥

Znacie kosmetyki Bee Pure?
Czy stosujecie serum w swoje pielęgnacji?
Które są Waszymi faworytami?
Udanego weekendu Kochane :*
                                                                                         

środa, 21 stycznia 2015

Powiedz STOP nietrafionym prezentom - świąteczny ShinyBox w minirecenzjach!

Witajcie Słoneczka :)
Wysyłka styczniowych box`ów trwa w najlepsze, a ja przypomniałam sobie, że jeszcze nie podzieliłam się z Wami opinią o grudniowej zawartości pudełka :) Powiem na wstępie, że z każdym kolejnym pudełkiem coraz bardziej się cieszę, iż mam zaszczyt pełnić rolę Ambasadorki ShinyBox ;)

Grudzień to czas wyjątkowy, pełen ciepła i radości. To magia chwil spędzonych w gronie najbliższych, przy zapachu świeżej choinki, korzennych pierników i cynamonu. Podczas świątecznych przygotowań podaruj sobie odrobinę relaksu i odprężenia.
Poczuj się kobieco i zmysłowo dzięki niespodziance jaką jest grudniowy ShinyBox.
Czy ShinyBox  w grudniowej edycji rzeczywiście zaoferował nam najlepsze kosmetyki pielęgnacyjne i kolorowe w świątecznej oprawie? O tym opowiem krok po kroku, produkt po produkcie... a Wy same oceńcie :)

POSE Luksusowy krem pielęgnacyjny - Lekki krem na bazie wyciągu z aloesu przywracający życie twojej skórze. Kombinacja roślinnych organicznych ekstraktów, olejów i maseł łącznie z kwasem hialuronowym oraz kwasami wieloowocowymi pozostawia twoją skórę wyglądającą młodo, delikatnie, gładko oraz świeżo. Inteligentne składniki zapewniają odpowiedni poziom nawilżenia zgodnie z zapotrzebowaniem Twojej skóry. Delikatne kwasy owocowe usuwają uszkodzoną zewnętrzną warstwę skóry pozostawiając ją odmłodzoną i pełną blasku.
Długotrwałe stosowanie przywraca prawidłową syntezę kolagenu i elastyny oraz zwiększa regenerację protein w skórze co w widoczny sposób poprawia kształt twarzy i wygładza zmarszczki.
Krem przeznaczony dla wszystkich typów skóry. Polecany jest zwłaszcza dla skóry z niedoskonałościami.
Opis pochodzi ze strony Ekoskin.

Cena - 114 zł / 50 ml ( produkt pełnowymiarowy ).

Każde świąteczne pudełko zawierało jeden z pięciu kremów POSE, mi akurat trafił się Rejuvenating, przeznaczony do wszystkich typów skóry. Przyznam, że te kremy już jakiś czas temu wpadły mi w oko - opakowania fenomenalne! A jak z jakością?
Pomijając estetykę opakowania, sami widzicie - jest cudowne! muszę powiedzieć, że skład rzeczywiście robi wrażenie! 99% składników jest pochodzenia naturalnego, w tym 84% składników pochodzi z upraw ekologicznych!
Krem ma lekką, nietłustą konsystencję. Przyjemnie aplikuje się i ładnie wnika w skórę, aczkolwiek na mojej mieszanej zostawia tłustawą poświatę, dlatego stosuję go głownie wieczorem. Zapach ma neutralny, więc przypadnie do gustu również osobom, które nie przepadają za aromatyczną pielęgnacją :)
Krem fajnie wygładza, zmiękcza, odżywia skórę i uelastycznia ją, po przebudzeniu jest ona wypoczęta i aż promienieje! Na chwilę obecną więcej o nim powiedzieć nie mogę, jest sporo do zużycia - mega wydajny!!! Dam znać podczas denka, a może... napiszę recenzję po zużyciu :) Ciesze się że mogłam go wypróbować!

VASELINE Intensive Care™ Balsam do ciała Essential Healing - Zawiera mikro kropelki wazeliny, które wnikają głęboko w skórę, by ją nawilżać i regenerować od wewnątrz. Nawilżenie skóry utrzymuje się przez 3 tygodnie. Szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego uczucia.

Cena - 14,50 zł / 200 ml ( produkt pełnowymiarowy ).

O produktach Vaseline ostatnio głośno, ale jakoś specjalnie nie przyciągały mojej uwagi. Po wypróbowaniu tego balsamu, zrozumiałam o co tyle szumu :) Balsam ma świetną, lekką, beztłuszczową konsystencję. Fajnie rozprowadza się po ciele, stosunkowo szybko wnika jednocześnie pozwalając na dłuższą chwilę masowania.
Nie pozostawia na skórze żadnego filmu, nie klei ani nie natłuszcza jej, a przyjemny zapach bardzo uprzyjemnia aplikację jak i " noszenie " go. Skóra jest idealnie wypielęgnowana, gładka, miękka, delikatna, bardzo przyjemna w dotyku. Był cudny! Był, bo już go zużyliśmy do ostatniej kropli :)

VASELINE Intensive Care™ Wazelina kosmetyczna Petroleum Jelly - 100% czysta wazelina, łagodna dla skóry, hipoalergiczna, chroni skórę przed utartą wody, wspierając jej naturalny proces regeneracji. Zabezpiecza przed odmrożeniami i piechrznięciem.
Nie zatyka porów. Zmniejsza widoczność drobnych, suchych linii.

Cena - 6,50 zł / 50 ml ( produkt pełnowymiarowy ).

Wazelinę stosuję głównie na usta, zarówno latem jak i zimą, świetnie sobie radzi z ochroną delikatnej skóry warg.
Tej z Vaseline jest naprawdę sporo w opakowaniu, a ze względu na to, że nie jest smakowa czy zapachowa, jak kto woli, można nią ratować się również przy otarciach, zadrapaniach, podrażnieniach skóry.
Opakowanie ładne i praktyczne, solidnie zamykane, więc nawet w podróży może nam towarzyszyć. Wazelina ma gęstą, kremową konsystencję. Nie jest jednak zbita, ani klejąca, lecz miękka i gładka - dobrze się nabiera, fajnie rozprowadza, skutecznie i długotrwale chroni oraz delikatnie nabłyszcza usta. Wystarczy mi (po)wieki :)
P.S. Widziałam w sieci wersje różaną i czekoladową ... mmm, ciekawa jestem jak pachną :)

LIERAC Płyn micelarny do demakijażu - Kosmetyk o zapachu białego piżma i kwiatu piwonii. Jego formuła została wzbogacona o ekstrakty z malwy i kwiatu lnu, który działa nawilżająco.
Idealny dla każdego typu skóry, również wrażliwej.
Nie zawiera alkoholu i nie wymaga spłukiwania.

Cena - 65 zł / 200 ml ( miniatura - 50 ml )

Z kosmetykami Lierac nie miałam wcześniej do czynienia, więc ten płyn bardzo mnie ucieszył. Już po pierwszym użyciu zapewnił fajne efekty i niesamowite doznania! Zapach jest dosyć mocny, wyrazisty, niby kwiatowy, ale mi przywołuje na myśl ... aromat dojrzałej, soczystej gruszki :) Uwielbiam ♥ Zapach może niektórym osobom przeszkadzać, zwłaszcza, jak wspomniałam, że jest intensywny, na skórze wyczuwam go przez dłuższą chwilę... Gdy już się naciesze, nakładam krem :)
Prócz pięknego zapachu płyn oferuje łatwy demakijaż, usuwa bez problemu tusz ( stosowałam/stosuję Avon Super Drama / Maybelline Volum Express ), róż, puder, podkład, cienie... Fajnie odświeża skórę, nie zostawiając na niej klejącej warstewki, nie powoduje mgły po demakijażu oczu, nie szczypie. Nabrałam ochoty na pełnowartościową wersję :)

APC Zestaw cieni sypkich + brokat - Wyjątkowy zestaw dzięki któremu wykonamy atrakcyjny makijaż na wiele okazji. W jego skład wchodzi intensywnie czarny, sypki cień z brylantowo - złotymi drobinkami, beżowo - złoty, sypki cień, który stosować można również jako puder rozświetlający oraz złoty brokat.

Cena - 41,50 zł / 3 szt. ( produkt pełnowymiarowy ).

Cienie APC zachwyciły mnie w listopadowym pudełku, wersja kulkowa jest świetna! Sięgam z wielką przyjemnością po nie, ale powyższe, mimo swej urody, okazały się małym rozczarowaniem.
Złoty brokat jest fajny jedynie w opakowaniu, na oku, policzkach czy dekolcie znalazł zastosowanie jedynie na Sylwestra, w sumie na karnawał też może być ale... Jest trocha duży, twardy, zmienia swoją barwę na ciemną, dlatego efekt nie przypadł mi do gustu. Dodatkowo obsypuje się i migruje, a usuwanie go wiąże sie z niejednym brzydkim słowem - nie moja bajka.
Beżowo - złoty cień jest lepszy, lekki, miękki, drobniutko zmielony. Świetnie utrzymuje się na powiekach, nawet bez bazy, nie obsypuje się, ani nie migruje. Nie tworzy plam, ani smug, ściera się równomiernie, ale kolor na powiece wychodzi dosyć dziwny. Po niego chętniej sięgam, ale przyznam, że wieżyczki zaczęły mnie wnerwiać.
Czarny cień z brylantowo - złotymi drobinkami cieszył me oczy od pierwszego wejrzenia! I... na tym się skończyło. Ulokowany po środku wieżyczki wydawał się łatwo dostępny, ale nie udało się nam go otworzyć - gwint ani drgnie. Nic z tego! ROZCZAROWANIE!
P.S. Może macie jakieś sprawdzone pomysły na otwieranie zaklinowanych wieżyczek??? Plisss!

ORGANIQUE Cynamonowe mydło glicerynowe - Mydło o ciepłym zapachu cynamonu, na bazie najwyższej jakości gliceryny wytwarzane ręcznie według tradycyjnych receptur.

Cena - 14,90 zł / 100 g ( miniatura - 50 g )

Mydełka hand made uwielbiam, a zwłaszcza glicerynowe i tak pięknie pachnące! Cynamonowe od Organique nie tylko ładnie wyglądało, ale również niesamowicie pachniało! Cynamonowa woń podczas mycia wypełniała całą łazienkę i delikatnie perfumowała ciało, a nawet gdy sobie leżało w mydelniczce - robiło za " perfumy do wnętrz " :)
Mydełko delikatnie pieniło się, dobrze i delikatnie oczyszczało skórę, nie powodowało przesuszenia ani podrażnień. Jedyną wadą jest jego wydajność - czy to przez to, że jest tak piękne, czy przez to, że jest aromatyczne, ale... wszyscy po niego sięgały, a więc skończyło się błyskawicznie :)

SIGNAL Pasta do zębów White Now Gold - Gwarantuje efekt bielszych zębów już od pierwszego szczotkowania. W paście została potrojona ilość składnika technologii Blue Light,aby zapewnić natychmiastowe wyniki wybielania.
Zawiera fluorek sodu.
Potrójna moc działania udowodniona klinicznie.

Cena - 13,50 zł / 50 ml ( produkt pełnowymiarowy ).

Nie jestem zwolenniczką tego typu past, ale już kiedyś próbowałam wybielającą wersję Signal. Nie zadziałała.
White Now Gold też szczególnie się nie wyróżniła. Na swoich zębach nie widzę różnicy - ani po pierwszym szczotkowaniu, anie po dwóch tygodniach stosowania - jakie były, takie są :)
Fajną ma teksturę, gęsta, choć trocha klejąca, i kolor - złoto, brokat, granatowy ( atramentowy ) barwnik. Brakuje mi świeżości w tej paście. Nie zapewnia mi też uczucia czystości ( no wiece takiego WOW! ) jak wiele innych, tradycyjnych past. Stosuję ją raz dziennie, fajnie postraszyć dzieci niebieskimi zębami, dopóki pasta na nich jest - zabawy co niemiara, nic po za tym :)
Nie uważam, że pasta jest idealnym prezentem na święta, ale... białe zęby byłyby świetnym prezentem, byłyby, gdyby działała ;)

Love Me Green Naturalny Olejek Relaksujący do Masażu i Kąpieli - Organiczny olejek naturalny, który daje uczucie komfortu i odprężenia. Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach relaksuje ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii łagodzi stres poprzez swoje kojące i relaksujące działanie dla nerwów i mięśni.

Cena - 39,90 zł/ 100 ml ( produkt pełnowymiarowy - PREZENT DLA CZŁONKIŃ KLUBU VIP ).

Love Me Green to kolejna marka, o której wiele czytałam, ale osobiście nie stosowałam jeszcze żadnego ich produktu, Ciesze się, że mogłam go wypróbować. Po pierwsze ze względu na to, iż bardzo lubię olejki w swojej pielęgnacji, po drugie - jest to bardzo udany produkt!
Olejek ma przyjemny, ale bardzo subtelny, delikatny zapach. Pięknie i równomiernie rozprowadza się, wnika w skórę powoli, ale całkowicie. Nie natłuszcza, oczywiście używany w odpowiednich ilościach, co jest regulowane indywidualnie w zależności od potrzeb i stanu skóry, nie klei, nie obciąża. Stosuję go do masażu, do kąpieli wolę inne specyfiki :) Wydajność bardzo wysoka, co w sumie dla olejków nie jest czymś nadzwyczajnym. Polubiliśmy się :)

PAT&RUB Rozgrzewający balsam do rąk - Prawdziwa bomba dobroczynnych substancji pielęgnujących. Doskonały dla zmęczonych i suchych dłoni. Odnawia, nawilża, zmiękcza, rozjaśnia, koi, uelastycznia skórę dłoni i wzmacnia paznokcie. Świetnie się wchłania. Pachnie zmysłowo cynamonem, imbirem i pomarańczą.

Cena - 39 zł/ 100 ml ( produkt pełnowymiarowy - PREZENT DLA CZŁONKIŃ KLUBU VIP ).

Och tak, kosmetyki PAT&RUB uwielbiam! Zawsze, w każdej ilości są mile widziane. Cenię ich naturalność, piękne zapachy i skuteczne działanie. Produktów z linii Rozgrzewającej nie miałam jeszcze przyjemności stosować. Balsam jest pierwszym produktem, ale już wiem, że nie ostatnim, Zapach absolutnie wspaniały - jak najbardziej kojarzy się ze świętami, słodyczą, przyjemnością...
I nie ma znaczenia, czy nakładam go na ręce gdy za oknem mróz, czy też w bardziej wiosenne temperatury ( których teraz nie brakuje ) - za każdym razem " smakuje " równie uroczo :)
Balsam dobrze nawilża skórę rąk, wygładza ją i regeneruje. Gdy są mocno przesuszone, pomoże im, ale musi być regularnie stosowany. Nie klei, ale pozostawia delikatną, natłuszczającą warstewkę na skórze, dlatego stosuję go najchętniej na noc - pomaga zasnąć ( zapaaaaach! ), oferuje słodkie sny ( zapaaach! ), a kiedy ja śpię, on pracuje na piękno moich rąk - podziwiam efekty każdego poranka :)

I jeszcze to - do pełni szczęścia ;)
Prawda, że fajny ten świąteczny ShinyBox :)

Zapraszam Was do skorzystania ze świetnej oferty Podwójna Radość, ale pośpieszcie się - ich ilość jest już mocno ograniczona! 
DuoBox „ShinyBox Styczeń + Wrzesień”: http://bit.ly/1y5cmZz
DuoBox „ShinyBox Styczeń + Październik”: http://bit.ly/1BBCD37
DuoBox „ShinyBox Styczeń + THE BEAUTY TOUCH”: http://bit.ly/14CsczV

Jak Wam się podoba zawartość Świątecznego pudełka?
Które produkty chętnie byście przygarnęły?
Miłego wieczoru :*