czwartek, 15 stycznia 2015

Byothea Cellulite - Rozgrzewający krem antycellulitowy

Witajcie Słoneczka ;)
Jeśli kiedykolwiek miałyście styczność z cellulitem, wiecie czym jest, widziałyście go u... koleżanki, czy, o zgrozo! zauważyliście pierwsze " objawy " u siebie - doskonale wiecie, że walka z nim nie jest łatwą sprawą. Nawet gdy po pewnym czasie, dzięki zdrowemu odżywianiu, systematycznym treningom i skutecznej pielęgnacji, uda się pozbyć tego natrętnego intruza... Przy pierwszej lepszej okazji wraca!
Nie dajmy się zwieść jego podstępom - uzbrójmy się w cierpliwość i walczmy dalej! A może lepiej regularnie zapobiegać?

Niezależnie od tego, jaki sposób wybieracie dla siebie, czy walkę, czy wolicie zapobiegać powstawaniu cellulitu, z pewnością zainteresuje Was Rozgrzewający krem antycellulitowy Byothea.
Ja należę do osób, którym cellulit nie jest obcy. I choćbym jak chciała powiedzieć, że jedynie słyszałam o nim w telewizji, czytałam o jego podstępności w czasopismach  czy widziałam na udach koleżanki... Będzie to nieprawda, bowiem mam to nieszczęście podziwiać go, co jakiś czas, na swoim ciele. Nie jest to tylko jego wina, nie przychodzi " nieproszony " -  moje lenistwo go nawołuje, jak tylko sobie " za dużo pozwalam " :)
Diet nie lubię, wolę zdrowo się odżywiać, a nawet pozwalać sobie na odrobinę słodkich przyjemności :) Na szczęście ćwiczenia i skuteczne sprzymierzeńce pielęgnacyjne, do których też należy ten krem, pomagają uporać się z " pomarańczową skórką ".

Słów kilka od producenta

Byothea Rozgrzewający krem antycellulitowy
- Zapewnia efekt ciepłego kremu, idealny do leczenia wszystkich rodzajów cellulitu
- Pomaga stymulować skuteczne osuszanie płynów
- Poprawia przepływ limfy i pobudza osuszanie.

Główne składniki:
  • Kofeina - Posiada właściwości zapobiegające tworzeniu się tkanki tłuszczowej i odprowadza płyny, zmniejsza obwód, kanalizuje płyny w obszarach najbardziej dotkniętych cellulitem, poprawia kształt sylwetki.
  • Arnika - Roślina górska używana do zmniejszenia obrzęku i siniaków, koi, poprawia krążenie krwi.
  • Karnityna - Naturalny kwas, wzmacnia metabolizm lipidów, powodując zmniejszenie zawartości tłuszczu, zwiększa metabolizm, a tym samym zmniejsza tkankę tłuszczową.
  • Nikotynian - Unikalne cząsteczki termogeniczne poprawiają krążenie krwi i rozgrzewa zimną powierzchnię cellulitu, korzystne działanie rozgrzewające objawia się poprzez zaczerwienienie i ciepło. 
Składniki: Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Glyceryl Stearate, Caffeine, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Ceteareth-12, Ceteareth-20, Theophylline, Arnica Montana Flower Extract, Carnitine HCl, Saponaria Officinalis Leaf/Root Extract, Methyl, Nicotinate, Dimethicone, BHT, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol, Citral.

Produkt nie zawiera parabenów, parafiny, SLS, SLES oraz GMO.

Krem został umieszczony w dużym opakowaniu o pojemności... 500 ml! - tyle szczęścia w jednym miejscu :) Opakowanie, mimo dosyć pokaźnej wielkości i masy, jest wygodne i łatwe w użyciu. Zakrętka szczelnie zamyka się, skutecznie chroniąc zawartość przed wilgocią i zanieczyszczeniami.
Krem bardzo łatwo się wydostaje z opakowania, moja dłoń mieści się tam niemal cała - nie będzie więc kłopotu z wydobyciem kosmetyku, gdy sięgnie dna.
Opakowanie, zresztą jak wszystkie produkty marki, jest utrzymane w minimalistycznych szatach - jak to kosmetyki profesjonalne mają. Mi osobiście bardzo podoba się taki styl - ładnie, minimalistycznie, czytelnie...

Konsystencja kremu jest gęsta, lekko zbita, ale jednocześnie delikatna, przyjemna w dotyku, kremowo-żelowa... aż chce się go nakładać :) Barwę ma białą z lekkim połyskiem, a zapach zadziwiająco piękny, świeży, nieco herbaciany ( zielona herbata ) i nieco morski - cudny!
Pierwsze wrażenie krem zrobił na mnie fenomenalne, ale wiadomo, że najbardziej liczyłam na skuteczne efekty. Jedno było pewne, dzięki tym wszystkim cechom, które opisałam, miałam ogromną ochotę używać ten produkt. To z kolei pozytywnie odbiło się na systematyczności :)

Krem należy stosować raz lub dwa razy dziennie, w zależności od potrzeb. Ja, przyznaję się bez bicia, stosuję go tylko wieczorem, i nie dlatego, że nie potrzebuję więcej, nie, tylko tych kilka minut o poranku zawsze, ale to zawsze mi brakuje :) Moja strata...
Krem z łatwością rozsmarowuje się na skórze, a więc równomierne jego rozprowadzenie przychodzi z łatwością. Stosunkowo szybko, w porównaniu z innymi produktami tego typu, wnika w skórę. Wystarczy krótki masaż, a wchłania się całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnej tłustej, ani klejącej warstewki. Według mnie jest to pozytywna cecha, szczególnie doceniana rano, bowiem możemy założyć ubrania tuż po aplikacji.

Przyznam szczerze, że nie lubię produktów antycellulitowych o właściwościach chłodząco-mrówiących czy też rozgrzewająco-palących - te " efekty specjalne " bardzo zniechęcają mnie do wielu fajnych i skutecznych ( próbowałam i wiem ) produktów. Jestem zmarzluchem, mocne chłodzenie jest dla mnie zabójcze nawet latem, natomiast ze względu na naczynka staram się unikać mocno rozgrzewających produktów. Już nieraz się rozczarowałam, więc nie zdziwię Was, gdy powiem, że obawiałam się rozgrzewającego efektu także w kremie antycellulitowym Byothea.
Już po pierwszym użyciu okazało się, że moje obawy były zbędne. Owszem, delikatnie rozgrzewa skórę, ale jest to bardzo przyjemne, wręcz relaksujące doznanie :)
Stosując krem od ponad dwóch miesięcy, zaobserwowałam że skóra ładnie się wygładziła, stała się bardziej napięta, jędrna, wypielęgnowana, o jednolitym kolorycie. Jeśli czekacie na cud... Cudu nie będzie Kochane :) Żaden kosmetyk, w pojedynkę, nie jest w stanie nam pomóc! Cellulit nie zniknął, nadal widnieje na mych udach i pośladkach, ale efekty systematycznego stosowania, po świętach też w połączeniu z regularnymi treningami, z dnia na dzień stają się coraz lepsze :)
Kompleksowym działaniem dam radę pozbyć się tego znienawidzonego intruza, zwłaszcza że spooooro kremu jeszcze zostało - nadzwyczajnie wydajny produkt!

Cena - 94 zł / 500 ml

Dostępność -  Sklep Australiancosmetics

Podsumowując...

Z podejściem do piękna oraz jego interpretacją różnie bywa, ja uważam, że ładne ciało nie musi być chude, ale zadbane, gładkie, jędrne - tak! Cellulit zdecydowanie urody nie dodaje, choć pewnie są i takie osoby, które uważają inaczej.
Jeśli toczycie walkę lub zapobiegacie powstawaniu cellulitu poprzez ćwiczenia i pielęgnację - zachęcam do wypróbowania rozgrzewającego kremu antycellulitowego Byothea. Wyznacza się wspaniałymi właściwościami, przyjemną konsystencją i cudownym zapachem, a mega pojemność i bardzo wysoka wydajność sprawią, że wystarczy zarówno na pokonanie intruza jak i w celach profilaktycznych :)

Czy stosujecie w swojej pielęgnacji kosmetyki antycellulitowe?
Znacie produkty Byothea z tej linii?
Jakie macie sposoby/sekrety na pokonanie cellulitu?
Miłego wieczoru Wam życzę ;*
                                                                                         

47 komentarzy:

  1. To musi byc naprwde swietny krem... najlepiej chyba skuteczny bedzie z odpowiednim odzywianiem i trybem zycia, a takze niemyslenie o tym intruzie zbyt intensywnie. Zadowolnie z samej siebie i nie przejmowanie sie nim zbytnio, na dodatek wzmocni skutecznsc tego specyfiku, ktory jak wynka ze switnej rezenzji musi byc rewelacyjny:)

    Pozdrawiam serdecznie:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Elisabeth, złote rady, jak zawsze :) Warto o siebie dbać, ale nie wpadać w paranoję ;) Piękny uśmiech i blask w oczach przykuwa uwagę bardziej jak cellulit :)

      Usuń
  2. Ja mam problemy z naczyńkami więc wszelkiego rodzaju preparaty rozgrzewające nie są dla mnie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam naczynka na udach, o czym wspomniałam w recenzji, ale ten krem bardzo subtelnie rozgrzewa, więc bez obaw Kochana, nie zaszkodzi :)

      Usuń
  3. Wygląda na to że dobry z niego pomocnik do walki, ale tylko pomocnik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Czarnej roboty za nas nie odwali - nie ma leniuchowania, aktywność i zdrowe odżywianie, oczywiście bez odmawiania sobie przyjemności czas od czasu, są wskazane :)

      Usuń
  4. ja jestem zbyt leniwa aby regularnie ćwiczyć, cellulit pewnie jakiś mam choć się nie przyglądam :P
    cieszę się,że u ciebie tak dobrze się sprawdza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się sprawdza Anno, ale wraz z ćwiczeniami. Należy pamiętać, że bez aktywności, żaden krem nam nie pomoże usunąć " pomarańczki " z ciała :)

      Usuń
  5. Chce go! Moze jak go kupie to zacznę tez ćwiczyć ? : p

    OdpowiedzUsuń
  6. Firmy nie znam, ale chciałabym wypróbować ten produkt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firma jest nowa na naszym rynku byCarol, ale produkty mają wspaniałe, warto przyjrzeć się bliżej - zachęcam :)

      Usuń
  7. I ja mogłabym się z nim rozgrzewać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z grzaniem akurat nie jest mocno, co mnie osobiście cieszy, ale działanie, wraz z aktywnością - świetne, no i zapach, konsystencja, składniki... wszystko świetne :)

      Usuń
  8. Ja już od jakiegoś czasu mocno trenuję, pot wylewam litrami, dietę staram się trzymać na poziomie i smaruję się różnymi mazidełkami a i tak cellulit ciężko schodzi :-) Ten krem jest wyjątkowo kuszący :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest uparty, potwierdzam, ale nie dajmy się Kochana :)

      Usuń
  9. Pierwszy raz spotykam się z tą marką. Krem prezentuje się niezwykle zachęcająco! Ja także mam obawy co do kosmetyków chłodzących bądź rozgrzewających, ale skoro, jak piszesz, tutaj ten efekt jest delikatny, to kremik ten podoba mi się coraz bardziej :-)
    Ja zawsze obawiam się jeszcze zapachów - dla mnie smarowidła powinny pachnieć bardzo delikatnie albo w ogóle. Mam bardzo fajny krem na cellulit marki Elancyl, który ma wprawdzie miły zapach, ale za to tak intensywny, że aż wnika w piżamę, w pościel... Dlatego coraz rzadziej po niego sięgam...
    Całuję mocno, Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, u nas to nowa marka, ale produkty mają bardzo ciekawe, nie tylko dla ciała, ale też dla twarzy i tez specjalistyczne :)
      Krem antycellulitowy bardzo lubię, ma świetny skład, piękny, ale nie mocny, zapach, przyjemną konsystencję ... nic tylko stosować i wyjść zwyciężczynią z tej " zaciętej walki " - pobijemy cellulita :)

      Usuń
  10. Cena straszna ale jak działa to warto;) Ja zmagam się z celluitem jeszcze troszkę- większość znikła dzięki ćwiczeniom;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena niby wysoka, ale przeliczając na dużą pojemność, fajny skład, bardzo wysoką wydajność, świetne działanie i efekty ( oczywiście w połączeniu z ćwiczeniami ) - nie jest drogi, drogeryjne produkty schodzą mi znacznie szybciej!

      Usuń
  11. Piękne zdjęcia! :)
    Ja mam w łazience tylko malutkie lusterko. W tym dużym w przedpokoju staram się nie przeglądać, gdy jestem bez spodni. To utrzymuje mnie w błogiej nieświadomości, że nie mam celulitu :D A tak serio stosuję czasem coś ujędrniającego - ostatnio olej makadamia, który mega polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, sprytny plan Kasiu :) Mi mąż zamontował aż dwa duże lustra ( widzę się po całości ) w dwóch różnych pokojach - musiałam zacząć działać :D
      Ojej, z Twoją figurą, nie masz powodów do narzekania :)

      Usuń
  12. Spodobał mi się ten produkt,konsystencja no i ten zapach,mmmm....musi być piękny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że będziesz zadowolona tak jak ja Beatko :)

      Usuń
  13. Stosuję kosmetyki antycellulitowe ale wiem że tylko ćwiczenia pomogą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmetyki są jedynie wsparciem, masaż i aktywne składniki zawarte w specyfikach antycellulitowych poprawiają krążenie, uelastyczniają, ujędrniają, a reszta zależy od nas :)

      Usuń
  14. Taki pomocnik zdecydowanie by sie przydal ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przydałby mi sie bo z recenzji wynika ze jest swietny

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze, że nie grzeje za mocno, bo jak miałam rozgrzewające serum z Eveline to czasem tak grzało w pupę, że aż swędziało i nie mogłam z tym wytrzymać :/ dlatego się zraziłam do takich produktów :(
    szkoda, że ten nie ma jakiegoś lepszego działania, jednak za taką cenę liczyłabym na coś więcej, a tak to to samo uzyskam z tanimi produktami Lirene czy Eveline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ja to serum nie mogłam stosować, tak mi nogi i tyłek paliło, że myślałam - zwariuję ;) Nawet mycie nie pomogło :) Wolałam już ich chłodzące specyfiki :)
      Ten krem jest lepszy pod względem wydajności i świetnych składników Kasiu, a cuda nie zrobi nawet najdroższy krem antycellulitowy, jeśli nie będziemy stawiać na aktywność :)

      Usuń
  17. Produktów typowo antycellulitowych nie używam, bo na podstawie dotychczasowych z nimi doświadczeń doszłam do wniosku, że nic nie poprawi stanu ciała i skóry jak racjonalne odżywianie i ruch :) Ale dobrze wiedzieć, że krem się u Ciebie sprawdził i że się z nim polubiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruch i racjonalne odżywianie - to podstawa Kat, ale dobrze skomponowany kosmetyk ( składniki aktywne ) oraz masaż, który przeprowadzamy podczas aplikacji specyfiku, działają rewelacyjnie! Dodajmy do tego systematyczność, prysznic : ciepło-zimno, i ciało jest jak bajka :)

      Usuń
  18. Oczywiście, że stosuję ! nie wyobrażam sobie nie stsować choć nie mam bardzo uporczywego i dużo zależy także od ogólnej mojej kondycji takie preparaty są i będą u mnie :) ten Twój mi się spodobał i z chęcią bym przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo fajny musi być ten krem. :) Trzeba walczyć z cellulitem!. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. A czy efekt "grzania"odczuwalny jest po każdym zastosowaniu? Do tej pory miałam styczność tylko z produktami chłodzącymi i moja skóra zawsze się przyzwyczaja i już po ok. czwartym użyciu nic nie czuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak M KobietaKulturalna, jest tak samo po każdej aplikacji, tyle że efekt rozgrzewający jest bardzo delikatny, wręcz subtelny, za co go cenię, bo, jak napisałam, nie lubię tych " efektów specjalnych " :)
      Wydaje mi się, że kwestia przyzwyczajenia jest indywidualną sprawą. Ne raz stosowałam chłodzące i też mocno rozgrzewające, a wręcz palące, produkty, ale efekty nie słabły ani po czwartym, ani nawet po 40 razie ;) Dlatego wielu z nich już skreśliłam ze swojej listy, nie mogłam znieść pieczenia, bądź zbyt intensywnego chłodzenia :)
      Może u Ciebie będzie inaczej :)

      Usuń
  21. Jeszcze nie znam tego produktu ale chętnie po niego sięgnę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wypróbować, jestem przekonana, że będziecie zadowolone :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za Waszą obecność oraz każdy komentarz - jesteście dla mnie bardzo ważne i wyjątkowe ♥♥♥
Wielka prośba o NIEDODAWANIE linków do blogów oraz sklepów, spamu - komentarze te będą od razu usuwane!