czwartek, 26 lutego 2015

Ekskluzywne perły pudrowe Diadem - kupując pomagasz! Piękna idea!

Witajcie Słoneczka :)
Kosmetyki do makijażu lubi każda z nas, są to produkty, które w kilka chwil potrafią poprawić nam nastrój. W ekspresowym tempie upiększają, pomagają ukryć drobne, i te większe, mankamenty oraz podkreślić urodę. Ilość marek oferujących kosmetyki kolorowe na naszym rynku jest naprawdę ogromna - do koloru, do wyboru. Ale czy wiecie, że kupując kosmetyki dla siebie, możemy jednocześnie pomagać innym?
O kosmetykach firmy Diadem nigdy wcześniej nie słyszałam, ale po obejrzeniu asortymentu i zapoznaniu się ideą firmy, postanowiłam wypróbować i przy okazji przybliżyć Wam nieco temat :)

Wszystkie kobiety mają w sobie piękno, siłę i pasję - nie zawsze jednak znajdują się w pozycji do podejmowania niezależnych wyborów, zgodnych z ich wewnętrznymi przekonaniami.
W krajach Trzeciego Świata, gdzie córki uznawane są za "kosztowny ciężar", noworodki płci żeńskiej są pozbawiane życia lub porzucane tuż po urodzeniu. Czy wiecie że Indiach „znika” 600 tys. dziewczynek rocznie? To jest przerażające!
Firma Diadem wspólnie z organizacjami non-profit, takimi jak indyjska fundacja Aarti Home, walczy nie ze skutkami, lecz z przyczynami tego zjawiska.
Program 2H czyli Dwie Godziny, został zainicjowany przez firmę Diadem. Jedna z nich przeznaczona jest na naukę powszechną dla dziewczynek, druga na szkolenie zawodowe dorosłych Hindusek. Chodzi o wszelkiego rodzaju kursy, np. fryzjerskie, kosmetyczne i każde inne, które da się zamknąć w 40-godzinnym szkoleniu.
Taka wiedza być może nie wystarczyłaby w Paryżu czy w Mediolanie, ale na indyjskiej prowincji pomoże zapewnić godne życie. Do tej pory firma Diadem sfinansowała ponad 24 tysiące godzin takiej edukacji. Zapewnia ona start na drodze do ekonomicznej niezależności kobiet, a w konsekwencji prowadzi do mądrych i niezależnych decyzji. W ten sposób można przywrócić naturalny cykl życia, w którym kobiety nie stoją na straconej pozycji, mogą odnaleźć w sobie pasję i poczuć się piękne!

Diadem to elegancko zaprojektowane produkty najwyższej jakości w przystępnych cenach, zaś każdy sprzedany produkt to dwie godziny edukacji dla porzuconych córek i dyskryminowanych matek w krajach Trzeciego Świata.
Firma tworzy kosmetyki do makijażu dla kobiet, które chcą wyglądać i czuć się pięknie, tym samym łącząc piękny wygląd z piękna, i jakże wspaniałą, ideą.
Zaciekawiło mnie kilka pozycji, szczególnie maskara i szminki do ust, ale ostatecznie zdecydowałam się na kulaski. Ostatnim czasem kosmetyki w tej formie szczególnie mi przypadały do gustu, postanowiłam też wypróbować Ekskluzywne perły pudrowe w odcieniu Naturalnym czyli 2 :)

Słów kilka od producenta

Ekskluzywne perły pudrowe pozwalają uzyskać świeży i naturalny wygląd, dając efekt idealnie gładkiej i promiennej skóry. Mozaika kolorów subtelnie rozświetla cerę, dodając jej blasku i świeżości. Produkt uelastycznia skórę, a także chroni ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Próżniowe formowanie pereł i precyzyjna kompozycja składników zapewniają niezrównaną jakość.
Produkt jest mikronizowany - perły pudrowe o bardzo małych drobinkach, zapewniające perfekcyjną adaptację do skóry, eleganckie wykończenie i uczucie gładkości podczas aplikacji.
Polecany do każdego rodzaju cery.

Zalety:
  • Niezwykła lekkość makijażu.
  • Specjalistyczny proces technologiczny gwarantuje długie utrzymywanie się na twarzy. 
  • Optyczna redukcja zmarszczek, dzięki odpowiedniej kolorystyce kulek. 
  • Uwydatnia wybrane partie twarzy, korygując niedoskonałości.
  • Kupując ten kosmetyk wspierasz inicjatywę 2H.
Puder najlepiej nabierać dużym, okrągłym pędzlem, zataczając koła po powierzchni kulek. Następnie aplikować na wybrane miejsca twarzy.

Perły pudrowe są podane w okrągłym, plastikowym pudełeczku z przezroczystym wieczkiem ozdobionym logiem firmy. Wieczko nie jest zakręcane, ani zamykane na zatrzask, co, szczerze mówiąc, bardzo mi przeszkadza. Używałam pudru tylko 8 razy, w dalszej części postu dowiecie się dlaczego, a wieczko już jest poluzowane i dosyć łatwo się otwiera. Przy upadku, a nawet w torbie czy kosmetyczce, podczas podróży - kulaski zyskają status wędrujących.  Nawet dodatkowa membrana zabezpieczająca, która znajduje się między wieczkiem, a pudrem, nie jest w stanie uchronić zawartości - bardzo łatwo się zdejmuje...

Początkowo puder w odcieniu Naturalny`m mnie przeraził. Zdecydowanie naturalnym on nie był. Zdjęcia zrobione w słońcu okazują, że przeważał brązowy, ciemny odcień, który obficie obklejał wszystkie kuleczki. Z czasem jednak, po kilku użyciach, brąz wymiziałam, a wtedy to zobaczyłam puder w całej okazałości. Bardzo pięknej!
Choć i tak, powiem Wam, na chwilę obecną, kiedy to moja skóra jest blada, niemal biała, usiana delikatnymi naczynkami, w tym okresie szczególnie widocznymi, oraz pokryta porami, wielkości kraterów... puder jest zbyt ciemny!
Jak widzicie mocno podkreśla zaczerwienienia i w znaczący sposób uwidocznia pory - ciemny puder wchodząc w nie, sprawia że skóra staje się jeszcze bardziej porowata, zmęczona, podrażniona i jakby... zaczerwieniona.
Twarz jedynie delikatnie omiatałam pudrem, natomiast kości policzkowe podkreślałam nim kilkakrotnie - tak, to też ten puder, nie róż :) Teraz wiecie o czym mówię?
Nie wybrałam za ciemny odcień celowo, nie! Po prostu zdjęcie w sklepie producenta, jest mocno rozjaśnione, nie okazuje realnego odcienia, a to wprowadza w błąd. Z kolei zdjęcia z sieci są bardzo zróżnicowane, to właśnie na ich podstawie, wybrałam ten puder i... Teraz muszę czekać do lata - do mojej opalonej skóry będzie idealną propozycją!

Kuleczki są ładne i kształtne, o jednakowej wielkości, i zróżnicowanej kolorystyce. Znalazłam 5 różnych odcieni, ale może mi jeszcze jakiś umknął :)
Puder jest drobno zmielony, ale nie suchy, dlatego nie pyli się i z łatwością nabiera się na pędzel. Równomiernie rozprowadza się, nie tworzy plam i doskonale utrzymuje się na skórze. Przyznam, że przez te kilka razy, gdy go testowałam, zaskoczył mnie swoją wysoką trwałością. Ściera się bardzo powoli, i raczej równomiernie, oczywiście jeśli nie wycieramy nagminnie zakatarzonego nosa czy nie opieramy się na policzku pracując przy komputerze :)
Puder fajnie matuje moją mieszaną skórę, a efekt utrzymuje się przez 5-6 godzin, co jest bardzo zadowalającym dla mnie wynikiem.
Łatwo się zmywa, za pomocą micela czy też żelu z wodą, nie zapycha, nie obciąża skóry, nie spowodował żadnych niepożądanych objawów na skórze - ani wysypki, ani podrażnienia, ani uczulenia.
Wydajność, poprzez mocną pigmentację, bardzo wysoka, z pewnością będzie służył długo!

Cena - 39, 90 zł / 18 g

Dostępność - Diadem Sklep

Podsumowując...

Puder w kulkach Diadem na razie musi poczekać. Mimo iż nie uważam ten odcień za Naturalny, zużyję go w sposób... naturalny :) Ale latem, kiedy to moja skóra się opali. Obecnie mogę go używać jedynie jako bronzera, aby nadać skórze efektu "muśniętej słońcem" lub tylko na kości policzkowe, zamiast różu. Efekt bardzo łatwo się stopniuje!
Firma ma w swojej ofercie jeszcze wiele ciekawych kosmetyków, które chętnie wypróbuję. A przy okazji wesprę piękną idee - 2H, która uszczęśliwi, a wręcz pomoże, potrzebującym wsparcia kobietom w Indiach!

Znacie kosmetyki Diadem?
Może wypróbowaliście perełki pudrowe?
Co sądzicie o inicjatywie 2H?
Miłego wieczoru :)
                                   

poniedziałek, 23 lutego 2015

Payot Elixir - pielęgnacyjny olejek do twarzy, ciała i włosów

Witajcie Słoneczka ;)
Dawno już nie pisałam na temat olejków ... :) Oczywiście żartuję, ale nic nie poradzę na to, iż ostatnimi miesiącami, to właśnie one, olejki, pełnią rolę moich ulubionych kosmetyków pielęgnacyjnych. Zarówno do twarzy, jak i do ciała czy włosów - służą niezawodnie. Świetnie nawilżają, delikatnie wygładzają, regenerują i odżywiają, skutecznie chronią oraz zapewniają długotrwałe efekty. Czy są potrzebne jakiekolwiek jeszcze zalety, aby je pokochać? TAK! Piękny zapach...

Payot Elixir, to prawdziwa rozkosz dla wszystkich wielbicielek aromatycznych olejów do pielęgnacji!
Został stworzony na bazie olejów roślinnych, które wyznaczają się wieloma cennymi walorami pielęgnacyjnymi. Dodatkowo zawiera wyciągi z mirry i drzewa sandałowego, które w połączeniu tworzą niesamowicie kuszącą, tajemniczą, uwodzicielską kompozycję zapachową. Pożądanie! Czuję go za każdym razem, gdy sięgam po tą kunsztowną buteleczkę wypełnioną płynnym, złotym, aromatycznym eliksirem.

Słów kilka od producenta

Olejek Payot Elixir zawiera wyciągi z mirry i drzewa sandałowego. Dzięki temu doskonale odżywia, zmiękcza oraz upiększa skórę, chroni ją przed wysuszeniem oraz odwodnieniem. A co ważne, produktu tego możesz używać zarówno do ciała i twarzy, jak i do włosów.
W składzie kosmetyku znajdziesz oprócz mirry i drzewa sandałwoego także koktajl z roślinnych olejów. Dzięki temu skóra jest wzmocniona oraz wzrasta jej odporność na stres i wpływ czynników zewnętrznych.

Główne składniki aktywne:
  • wyciągi z mirry i drzewa sandałowego (Amyrisu): stymulują odbudowę naskórka
  • koktajl z olejów roślinnych (olej ryżowy, olej z orzechów laskowych i migdałów): wzmacnia skórę w starciu z negatywnym działaniem czynników zewnętrznych i zwiększa odporność na stres
  • olejek eteryczny z wończy: relaksuje rysy twarzy i poprawia zdolność skóry do regeneracji.
Payot Elixir jest przeznaczony do stosowania na ciało, twarz, włosy oraz do kąpieli.
Składniki: Isopropyl Isostearate, Dicaprylyl Ether, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Coco Caprylate/Caprate, Corylus Avellana (Hazel) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Borago Officinalis Seed Oil, Parfum (Fragrance), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycine Soja (Soybean) Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Tocotrienols, Tocopherol, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract, Betacarotene, Benzyl Salicylate, Linalool, Hexylcinnamol, Hydroxucitronellal, Limonene, Geraniol, Citronellol, Cital, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate.

Produkt przebadany dermatologicznie.

Olejek został podany w przepięknej, filigranowej buteleczce, o pojemności 100 ml, wykonanej z grubego, przezroczystego szkła. Pozłacane elementy wykańczające buteleczkę doskonale dopełniają całość, dodając luksusowego charakteru i podkreślając jej unikalność. 
Napisy, zdobiące buteleczkę, nie ścierają się ani nie odpryskują w trakcie użytkowania. Dodam, że stosuję olejek prawie półtora miesiąca, a napisy pozostają nienaruszone.
Atomizer jest wyposażony w długą, cienką rurkę, sięgającą aż do samego dna, dzięki czemu zużycie eliksiru do ostatniej kropli, jest jak najbardziej możliwe. 

Atomizer nie zacina się, nie " wypluwa " dużej ilości olejku, nie zapycha się, mimo iż ma dosyć malutki otwór w miejscu jego wydostania. Wręcz odwrotnie, malutki otwór przyczynia się do perfekcyjnego rozpylenia kosmetyku. Podczas pielęgnacji ciała jest to dużą zaletą - drobniutka mgiełka delikatnie i równomiernie się osiada na skórze, zapewniając miłe doznania i komfort podczas stosowania. Korek dobrze chroni atomizer przed niechcianym wydostaniem olejku oraz zanieczyszczeniami. Nie luzuje się ani nie zmienia swojego kształtu.
Eliksir dodatkowo został umieszczony w tekturowym pudełku, na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje, w tym pełny skład oraz sposoby użycia.

Elixir ma postać suchego olejku, jest lekki, płynny, ale nie wodnisty, o intensywnie żółto-złotym zabarwieniu. Już po otwarciu korka wyczuwa się jego cudowny, otulający aromat. Ale dopiero po wydostaniu olejku czuję prawdziwą moc jego zapachu! Szlachetny, przyjemny, nie za mocny, ale dosyć zdecydowany. Połączenie mirry i drzewa sandałowego może wydawać się ciężkie, ale nie jest to prawdą - zapach został idealnie skomponowany!
Już podczas stosowania wprawia w błogi nastrój, zarówno na skórze, jak i na włosach utrzymuje się dosyć długo, zmieniając jedynie swoją intensywność. Po pewnym czasie nieco łagodnieje, staje się delikatny, ale ciągle przypomina o swojej obecności - przy każdym ruchu, przy każdym powiewie...

Elixir stosuję głównie do ciała, co nie znaczy, że nie wypróbowałam jego wielofunkcjonalności :)
Do pielęgnacji skóry jest idealny, ponieważ nie natłuszcza, nie pozostawia po sobie żadnej wyczuwalnej warstwy, nie obciąża, nie zapycha ani nie klei jej. Idealnie wygładza, fajnie nawilża, choć nie zbyt intensywnie, raczej powierzchownie. Nadaje delikatnego, seksownego blasku, dzięki któremu ciało, w ciągu kilku minut, wygląda bosko - atrakcyjniej, mega apetycznie i kusząco... Ja na boginię przystało :) Połyskująca warstewka w ciągu kilku minut wchłania się całkowicie, pozostawiając po olejkowi jedwabistą gładkość, komfort oraz niesamowity zapach!
Do twarzy nie stosuję go z jednej prostej przyczyny... mam wiele innych kosmetyków do tego celu, w tym olejów, a zapach, według mnie, początkowo jest trocha za mocny jak na olejek dla twarzy. Biorąc pod uwagę jego wysoką trwałość, wolę jednak nosić go na ciele czy włosach, a nie tuż przy nosie :)
Do włosów eliksir stosuję w ilości minimalnej. Na sucho - jedna porcja olejku wystarcza do nadania połysku całej fryzurze. Przed myciem wystarcza 3 pompki olejku - natłuszcza mocno włosy, ale po umyciu szamponem znacząco ułatwia ich rozczesywanie oraz nadaje niesamowitego blasku i lekkości!
Do kąpieli również bardzo chętnie go stosuję - nie natłuszcza wody, ale fantastycznie ją aromatyzuje i zmiękcza, ciało zresztą też, choć porcja nawilżenia po osuszeniu ciała jest wskazana. Do kąpieli dodaje się jedynie kilka kropel olejku :)

Cena - 178 zł / 100 ml, ale obecnie jest w promocji - 20%, czyli za 142 zł :)

Dostępność - Hairstore

Podsumowując....

Payot Elixir będzie idealną propozycją dla wszystkich tych, którzy lubią suche olejki oraz doceniają kompleksową pielęgnację. Jest cudownym, wielozadaniowy kosmetykiem, który nie tylko pielęgnuje, ale również bardzo uprzyjemnia ten proces.
Olejek ma wiele zastosowań, dzięki czemu będzie niezastąpioną pozycją podczas wyjazdów czy wakacji.
Uwielbiam jego zapach i ciesze się, że jest tak bardzo wydajny - przyjemność na długo!

Znacie kosmetyki Payot`a?
Które propozycje marki wypróbowaliście i polecacie?
A może mieliście okazję wypróbować ten olejek - co o nim sądzicie?
Miłego wieczoru Wam życzę ;)
                                   

sobota, 21 lutego 2015

Pożegnane w styczniu - pierwsze denko 2015 w minirecenzjach :)

Witajcie Słoneczka :)
W końcu się zmotywowałam - nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam pisać, denkowe posty też, ale ze względu na ilość zużyć oraz sposób, w który je prezentuję, opracowanie notki zajmuje mi sporo czasu.
W mojej pielęgnacji w sumie nie zmieniło się wiele, zmieniło się tylko podejście do niej, odkąd skończyłam 35 lat - nie ma zmiłuj się :) Systematyczność stała się głównym celem - regularnie stosowane kosmetyki zapewniają znacznie lepsze efekty, oczywiście wiele też zależy od kosmetyku :)

Systematyczność i dążenie do zachowania młodości na dłużej sprawiają, że denkowe posty znacznie się wydłużyły. Ale to w sumie nie jest złe, gorzej gdyby było odwrotnie :)
I tak... co my tutaj mamy?
Przypominam, że produkty, które były już recenzowane na blogu są podlinkowane - chcesz wiedzieć ( i widzieć ) więcej - klikaj w tytuł danego produktu :)

Biały Jeleń Hipoalergiczny płyn micelarny - 200 ml, zaskoczył pozytywnie! Świetny produkt, który zużyłam z prawdziwą przyjemnością. Robił to co do niego należy w sposób skuteczny i dla skóry bezpieczny. Oczyszczał, nawilżał, nie ściągał ani nie kleił skóry, a przy tym pięknie i świeżo pachniał oraz zapewniał jej uczucie czystości i delikatności. Wydajność mogę określić jako wysoką, a cenę ma całkiem fajną i dla wszystkich przystępną :)
Czy kupię ponownie - TAK!!!

A-Derma Sensiphase AR Żel micelarny redukujący zaczerwienienia - 200 ml, to micel w postaci półpłynnego żelu, który jest przeznaczony do oczyszczania skóry naczyniowej. Ze względu na naczynka, które "zdobią" moje policzki, stosuję też tego typu produkty. O ile kremy zazwyczaj są dla mnie zbyt ciężkie ( bo mam cerę naczyniową i przetłuszczającą się ), to produkty myjące czy oczyszczające dobrze się sprawdzają. Żel micelarny stosuje się tak samo, jak tradycyjny micel, tyle że można, choć nie zawsze trzeba, go zmywać. Miał neutralny zapach, całkiem fajnie, ale delikatnie oczyszczał skórę i rzeczywiście nieco łagodził zaczerwienienia. Niemal zawsze go spłukiwałam, bo zostawiał wyczuwalną warstewkę, która mi nie odpowiadała.
Czy kupię ponownie - MOŻE...

Cleanic Chusteczki do demakijażu do skóry suchej i wrażliwej - 10 szt, pasują mojej skórze chyba najlepiej, wersja z płynem micelarnym w sumie też :) Dlatego po nie sięgam w razie potrzeby, zazwyczaj poza domem - niezastąpione! Są dosyć dusze, dobrze nasączone, chłonne, choć nie są aż tak bardzo wydajne. W sumie wiele też zależy od makijażu czy też jego braku - zazwyczaj zużywam 1-3 chusteczki na jedno oczyszczanie twarzy i szyi. Przyjemnie pachną, dobrze zmywają makijaż, oczyszczają skórę z sebum i zanieczyszczeń, nie podrażniają ani nie powodują zaczerwienienia czy przesuszenia skóry.
Czy kupię ponownie - TAK!

Abacosun Ocean Spa Anticellulite Balsam antycellulitowy - 250 ml, od dawna kusił moją ciekawość. Lubię kosmetyki tej marki, choć składy mają nie najlepsze, działanie mi się podoba. W przypadku tego balsamu, niestety nie mogę tego powiedzieć. To ładnie pachnący, bardzo gęsty i lekko klejący lotion, który długo wchłania się w skórę, a co gorsze... okropnie roluje się na niej :( Po pierwszym użyciu miałam wrażenie, że skóra ze mnie się złuszcza... Nie miałam ochoty na więcej i poleciałby do kosza niemal w całości, ale znalazłam sposób na niego - używałam wraz z bezzapachowym żelem A-Dermy, w proporcji 1:1, pod prysznicem :) Ciało jest świetnie oczyszczone, a jednocześnie bardzo fajnie nawilżone, pachnące, delikatne i gładziutkie w dotyku.
Czy kupię ponownie - NIE

Abacosun Ocean Spa Anticellulite Serum antycellulitowe - 250 ml, wydawało się być lepsze. Jak na serum miało dosyć treściwą konsystencje ( niczym balsam ), przez co zyskało na wysokiej wydajności. Zapach również piękny - świeży, morski, czysty, bardzo uprzyjemniał stosowanie. Serum na szczęście nie rolowało się ... aż tak mocno - jedynie na udach i pośladkach. Na skórze zostawia wyczuwalną, lekko klejącą warstewkę, która mi przeszkadzała. Miałam wrażenie, że skóra nie oddycha. Po kilku użyciach skończył jak poprzednik - w tym celu również fajnie się spisywał.
Czy kupię ponownie - NIE

Vaseline Intensive Care™ Balsam do ciała Essential Healing - 200 ml, to pierwszy produkt tej marki, który wypróbowałam i... przepadłam. Balsam sprawdził się perfekcyjnie, a po zużyciu zawartości, mam ochotę do niego powrócić! Konsystencja lekka, przyjemna, nietłusta, zapach delikatny, słodkawo-kremowy i otulający. Balsam świetnie się rozprowadza, szybko wchłania się, nie pozostawiając żadnej tłustej ani klejącej warstewki, jest niewyczuwalny na skórze, ale jednocześnie zapewnia jej długotrwałą ochronę i komfort. Uwielbiam ten efekt!
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!

Verona Natural Line Spa Silk & Wild Rose Nawilżający krem do ciała i twarzy - 175 ml, który, mimo iż wyglądem nie powala, fajnie pielęgnuje skórę! Krem rzeczywiście zawiera proteiny jedwabiu i ekstrakt z dzikiej róży, ale prócz tego parabeny :) Stosowałam tylko do ciała, przyznam, że działanie ma natychmiastowe - zapewnia skórze odpowiedni poziom nawilżenia, koi, łagodzi podrażnienia. Jest gęsty, ale dobrze się wchłania, nie klei ani nie natłuszcza skóry, nie powoduje podrażnień i wyznacza się wysoką wydajnością. Cenowo bardzo przystępny.
Czy kupię ponownie - TAK!

Dax Cosmetics Perfecta SPA Masło do ciała wygładzające Marcepanowe - 225 ml, też miło będę wspominać, a nawet kupię, jeśli znajdę na sklepowych półkach. Składowo szału nie robi, choć ma w sobie olejek z Krokosza barwierskiego, olejek ze słodkich migdałów, witaminę E i ekstrakt z róży, zawiera parafinę na drugiej pozycji, ale, o dziwo!, nie zapycha, nie klei, nie natłuszcza, ani ni pozostawia specyficznej warstewki na skórze. Przyjemnie pachnie, szybko się wchłania, długotrwale chroni skórę, nie uczula, nie podrażnia, ani nie powoduje żadnych innych nieprzyjemnych objawów.
Czy kupię ponownie - TAK

Olivolio odżywka do włosów suchych i zniszczonych - 200 ml, całkiem fajnego produktu, który w szybkim tempie odżywiał i wygładzał włosy. Odżywka jest bardzo gęsta i skoncentrowana, już mała jej ilość wystarcza, aby w pełni zatroszczyć się o moje włosy. Natychmiastowo je zmiękcza, łatwo się spłukuje, ułatwia rozczesywanie, nabłyszcza i uelastycznia kosmyki. Miała bardzo przyjemny zapach, dzięki czemu stosowanie jej było przyjemnością i przez dłuższą chwilę utrzymywał się na włosach.
Czy kupię ponownie - TAK

Argile Provence Naturado Essential Szampon dla włosów blond - 250 ml, to naturalny szampon na bazie białej glinki, rumianku i cytryny. Jak już nieraz wspomniałam, naturalne produkty rzadko kiedy służą moim włosom, ten szampon jednak mogę zaliczyć do dosyć udanych zakupów. Nie zauważyłam aby przyczyniał się w jakimkolwiek stopniu do przedłużenia trwałości farby na włosach, czy rozjaśnienia ich ( to raczej opcja dla naturalnych blondynek, a nie farbowanych :) ), ale świetnie mył włosy i znacząco zwiększał ich objętość. Nie podrażniał skóry głowy, nie wysuszał włosów, choć, podczas mycia, plątał je strasznie, a więc użycie odżywki czy maski było koniecznością.
Czy kupię ponownie - MOŻE...

Pervoe Reshenie Bania Agafii Balsam do włosów odżywczo-regeneracyjny - 100 ml, i dobrze że tylko tyle... Balsam, mimo iż ma wspaniały, całkowicie naturalny skład, na moich włosach nie robił zupełnie nic. No może w delikatnym stopniu je nabłyszczał, ale wcale nie odżywiał, ani nie ułatwiał rozczesywania - które przez to trwało całe wieki!
Czy kupię ponownie - NIE

Bielenda Happy End Krem do stóp i pięt z mocznikiem - 125 ml, kupiony całkiem przypadkowo, ale po kilku użyciach dokupiłam dwa kolejne :) Przyjemnie pachnie, co zazwyczaj dla kremów do stóp nie jest oczywiste. Bardzo dobrze nawilża, zmiękcza i wygładza, nawet przesuszoną skórę stóp, oferując natychmiastowe uczucie komfortu. Przy regularnym stosowaniu, raz dziennie, zapobiega przesuszeniom i rogowaceniu skóry na stopach. Sprawia, że stają się one zadbane, gładkie i delikatne w dotyku.
Czy kupię ponownie - TAK!!!!

Bielenda Florina Bouquet Nature Kremożel do rąk i stóp z kozim mlekiem - 100 ml, przykuł moją uwagę swoim opakowaniem i niską ceną, kupiłam więc. Jakież było moje zaskoczenie, gdy w domu przeczytałam, że jest to produkt Bielendy! W niecie wyszukałam nazwę i okazało się, że Florina Bouquet Nature, to cała linia kosmetyków zarówno do ciała, pielęgnacja, kąpiel, jak i twarzy! Nigdzie wcześniej tej linii nie widziałam, a sklepik w którym kupowałam kremożel, już został zlikwidowany. Kremożel stosowałam do pielęgnacji rąk, miał świetną, lekką konsystencję i szybko się wchłaniał, co lubię, idealnie nadawał się na dzień :) Uelastyczniał, nawilżał, zmiękczał i wygładzał skórę, a efekty utrzymywały się dosyć długo. Konsystencją przypominał lekki balsam, a nie żel.
Czy kupię ponownie - TAK!

Norel Body Care Żel ujędrniający biust, szyja, dekolt - 75 ml, od pierwszego stosowania i aż do ostatniej kropli sprawiał przyjemność. Lekka konsystencja w połączeniu ze skutecznym działaniem i wysoką wydajnością zachęcają do ponownego zakupu. Nie nazwałabym ten produkt żelem, jest to balsam o pięknym zapachu, który przy regularnym stosowaniu doskonale uelastycznia skórę, poprawia jej napięcie, wygładza i upiększa.
Czy kupię ponownie - TAK!

Garnier NEO Soft Cotton Dezodorant antyperspiracyjny w suchym kremie - 40 ml, to zupełna nowość na naszym rynku. Od kiedy zobaczyłam go na blogach i przeczytałam wiele pozytywnych opinii, pragnęłam wypróbować. Dodam, że antyperspiranty Garniera idealnie sprawdzają się na mojej skórze - to jedna z nielicznych marek, produkty której, szczególnie antyperspiranty, najczęściej kupuję. Te w sprayu bardzo lubię, kulkowe - wręcz uwielbiam!, a jak się sprawdził suchy krem? Całkiem fajnie! Nie mam problemu z nadmiernym poceniem, proces ten u mnie przebiega dosyć spokojnie, wzmaga się jedynie latem, przy konkretnych upałach :) Dezodorant ładnie pachniał czystością, szybko wysychał na skórze, dzięki czemu nie musiałam biegać o poranku z uniesionymi ramionami :) Nie pozostawiał żadnych plam, nie podrażniał, nie zapychał, nie uczulał, doskonale chronił.
Czy kupię ponownie - TAK!

Le`Maadr Laboratoires Glikolowy 15% peeling - 40 ml, nieźle mnie " poszczypał " :) 12% peeling nawet w połowie nie oferował takiego uczucia dyskomfortu podczas aplikacji, jak ten, 15% gagatek. Przy każdym użyciu trzymałam go na skórze krótko, nie wytrzymywałam dłużej jak 10 minut, ale i tak zapewnił niesamowite efekty - skóra jak u dzidziusia? Tak, z nim to możliwe!
Czy kupię ponownie - TAK!

L`Occitane en Provence Krem do rąk Arlésienne - 30 ml, prawdziwej rozkoszy! Krem nie tylko przepięknie pachniał, ale również dobrze nawilżał i odżywiał skórę. Należał do gatunku tych bardziej treściwych, zostawiał delikatną, ochronną warstewkę na skórze, przez co stosowałam go najchętniej na noc. Wydajność wysoka!
Czy kupię ponownie - TAK!!!! jeśli będzie dostępny.

Luksja Creamy Mydło Kremowe Nawilżające mleczko Bawełniane i Prowitamina B5 oraz Luksja Creamy Mydło Kremowe Nawilżające płatki Róży i Proteiny Mleka - po 95 g każde, tak w styczniu miałam mydełkowy miesiąc :) Zużywałam te wszystkie mydełka oczywiście nie sama, ale z całą rodzinką. Mydła Luksja przywołują u mnie nostalgię, pachną dosłownie tak samo, jak pamiętam je z przed wielu, wielu lat! Creamy to nowa linia, ale zapachy są niezmiennie przyjemne, otulające, kremowe... :) Delikatnie myją, nie wysuszają skóry, dobrze się pienią, wytwarzając emulsjopodobną piankę i bardzo szybko się zmydlają... Ale cena jest niska, więc nie szkoda :) Dawno już nie stosowałam drogeryjnych mydeł, a teraz poczułam chęć zmiany, zwłaszcza, że skórze mojej krzywdy nie robią.
Czy kupię ponownie - TAK!

Nivea Mydło w kostce Aloe Vera & Flowers - 90 g, kolejne mydełko drogeryjne, które uwiodło zapachem :) Czy ja tak dawno nie stosowałam mydeł drogeryjnych, czy nie pamiętam dokładnie... ale wydaje mi się, że mydła miały po 100 g wagi? Teraz widzę że nieco je uszczupliły :) Mydełko świetnie pieni się, dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia, nie ściąga, nie wysusza mojej skóry. Tak samo, jak w przypadku poprzedników, strasznie szybko się kończy - naturalne mydła na bazie olejów jednak wystarczają na wieki!:) Ale cenowo jest tanio - coś za coś :)
Czy kupię ponownie - TAK!

Organique Cynamonowe mydło glicerynowe - 50 g, to już kompletnie maleństwo! Ale jakże cudownie pachnące cynamonem! Piękny zapach pod działaniem gorącej wody wypełniał całą łazienkę i wtedy zwyczajny prysznic zamieniał się w prawdziwy rytuał oczyszczająco-relaksujący :) Mydełko fajnie się pieniło, równie doskonale oczyszczało skórę, nie powodując żadnych nieprzyjemnych skutków. Niestety błyskawicznie się skończyło... ech!
Czy kupię ponownie - TAK!!!

Joanna Z Apteczki Babuni Kąpiel solankowa jodowo-bromowa o zapachu Róży - 700 ml, przez bardzo długi czas umilała nasze kąpiele. I to nie tylko dlatego, że jest bardzo wydajna, ale też dlatego, że jej zapach, który początkowo bardzo mi się podobał, zaczął przeszkadzać. Specyficzny zapach solanki w połączeniu z różaną wonią tworzył mdłe i duszące połączenie. Gorąca woda jeszcze bardziej ten zapach potęgowała. Ale robiąc znaczące odstępy między kąpielami, dało się wytrzymać :) W sumie produkt nie jest zły, delikatnie pieni się, zmiękcza wodę i skórę, tworząc ją aksamitnie gładką i... pachnącą różą i solanką ;) 
Czy kupię ponownie - NIE tą wersję zapachową.

Garnier Color Sensation 110 - Diamentowy Superjasny Blond - 2 szt, intensywnie trwały krem koloryzujący, zapewniający włosom fajny, chłodny odcień blondu. Kupiłam ją pierwszy raz i byłam pozytywnie zaskoczona efektami, które zapewniła na moich włosach. Świetnie pokryła ciemne odrosty, nie podrażniła skóry, nie szczypała, ani nie piekła podczas farbowania. Łatwa i przyjemna w użyciu - idealna do domowej, samodzielnej koloryzacji.
Czy kupię ponownie - TAK!!!

Skrzypovita 1 x dziennie Biotyna Complex - 42 + 14 tabletek gratis, to suplement diety mający na celu poprawić wygląd włosów, skóry i paznokci. 1 tabletka zawiera: - witamina C 60mg - Kwas pantotenowy 6 mg - Witamina B6 2 mg - Ryboflawina 1,6 mg - Tiamina 1,4 mg - Witamina A 800 mcg - Biotyna 150 mcg - Cynk 7,5 - Ekstrakt ze skrzypu polnego 50mg - Ekstrakt z ziela pokrzywy 20mg - PABA 20mg - L-metionina 10mg. Zażywa się tylko jedną tabletkę dziennie, co najważniejsze, że już po 2 tygodniach stosowania widać efekty - skóra staje się piękniejsza, włosy mniej mi wypadały, a paznokcie nawet trocha urosły... Niestety efekty nie utrzymują się długo, bo już od 3 tygodni nie zażywam żadnych suplementów i zauważyłam, że wszystko " wraca do normy " :) Muszę kupić kolejne opakowanie - niedrogi, a skuteczny suplement. 
Czy kupię ponownie - TAK!

Maybelline Dream Lumi Touch Highlighting Concealer - Korektor rozświetlający Ivory - 1 szt, mój ulubiony produkt, jeśli chodzi o korektory pod oczy. Odcień, który posiadałam, jest jasny, idealnie dopasowuje się do skóry, ładnie rozświetla oko, kryje zaczerwienienia, niedoskonałości, ciemne kółka pod oczami i zmęczenie. Nie obciąża skóry, doskonale współpracuje z rożnymi kremami, nie ściera się, nie wałkuje, nie zbiera się w załamaniach skóry, porach i zmarszczkach. Jest niewyczuwalny i niewidzialny na skórze, ale efekty zapewnia rewelacyjne! Zdecydowany ulubieniec!
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!

Nail Tek Intensive Therapy II Odżywka ochronna - 15 ml, wystarczyła mi naprawdę na bardzo długo! Odżywki Nail Tek idealnie służyły moim paznokciom, ale chyba w ostatnich miesiącach one się przyzwyczaiły i przestały reagować na te odżywki. Ochronna odżywka ma wiele sposobów zastosowania, można ją używać samodzielnie, nakładać pod lakier, a także jako top coat. Z każdym z tych zadań radziła sobie doskonale! Wydajność ma strasznie wysoką! Polecam! 
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!

Sephora Rouge Pomadka do ust - 3,5 g, bardzo ciemnego koloru, który zupełnie do mnie nie pasował. Nawet nie wiem, skąd mam tą pomadkę, chyba z rozdania. Ale nie służyła mi tak, jak należy. Fajną ma konsystencję, ale kolor nie nadawał się do samoistnego noszenia. Wojtas mówił, że wyglądam jak " śmierć w zalotach " :) Miksowałam ją wieloma jasnymi pomadkami, błyszczykami, szminkami ... zużyłam ponad połowę i mam dosyć :)
Czy kupię ponownie - NIE w tym kolorze!

I na koniec garść próbasków, które w słabym tempie, ale zużywam :) A wśród nich:
Biologique Recherche Creme PIGM 400 - chce więcej!
Vichy Purete Thermale Płyn micelarny 3 w 1- bardzo lubię ten micel.
Arbonne RE9 Advanced - nic specjalnego, zapach fatalnyyyy!
Tata Harper Regenerating Cleanser - regenerujący preparat oczyszczający - mam ochotę go poznać!
Biotherm Eau de Paradis Owocowa mgiełka do ciała - ulubiona mgiełka na lato... i nie tylko :)
Carea Płatki Kosmetyczne - niezawodne! Zawsze pod ręką :)
Byothea Nawilżający krem na dzień & na noc - całkiem ciekawie się zapowiadają...
Bielenda Professional Formula Peeling drobnoziarnisty - moja 3 saszetka, chcę pełnowymiarowy!
Sekret Piękna Balsam do rąk - bogaty, tłusty, przypominający masło shea, bosko pachnący - chcę!

Jak Wam się podobają moje zużycia?
Znacie któreś z powyższych produktów?
Jakie są Wasze opinie na ich temat?
Który z nich macie ochotę wypróbować?
Miłego weekendu Kochane

                                      

środa, 18 lutego 2015

Essential Oils - olejek do twarzy, szyi i dekoltu od Evree

Witajcie Słoneczka ;)
Od mojego pierwszego spotkania z olejkiem Evree minęło już sporo czasu, ale poznając każdy kolejny - jestem coraz bardziej zachwycona. Olejki uwielbiam, jak już zdążyliście zauważyć, stosuje je od lat i wiem, że potrafią działać cuda!
Dzięki szerokiemu spektrum zastosowań, olejki tak naprawdę są wielofunkcyjnymi produktami. Idealnie sprawdzają się do pielęgnacji ciała, twarzy, włosów, paznokci... Służą dla urody i pomagają też zachować zdrowy wygląd, pielęgnują, a jednocześnie wspomagają walkę z wieloma dolegliwościami skórnymi, włosowymi, paznokciowymi :)

Pisałam już na blogu o Olejku do ciała Multioils Bomb, który cudownie pachnie i do tej pory niezawodnie służy zarówno do masażu jaki i szybkiego nawilżania ciała. A także o Olejku do twarzy i szyi Magic Rose - który darzę szczególnym zamiłowaniem, ach ten boski, różany zapach... ♥ 
Od kilku miesięcy stosuję też Essential Oils - Rekonstruktor do twarzy, szyi i dekoltu, właśnie dziś nadeszła pora na to, by podzielić się z Wami opinią na temat tego, jakże ciekawego i skutecznego, olejku.

Słów kilka od producenta 

Wypróbuj luksusową olejkową kurację do twarzy. Formuły oparte na skoncentrowanych wyciągach roślinnych zapewnią spektakularne efekty pielęgnacji.

SKŁADNIKI AKTYWNE:
  • OLEJKI ROŚLINNE: jojoba, avocado, z pestek winogron, migdałowy, ryżowy, słonecznikowy, z nasion wiesiołka.
  • OLEJKI ETERYCZNE: geraniowy, rozmarynowy,nagietkowy, lawendowy, eukaliptusowy, pomarańczowy, grejpfrutowy, melisowy.
  • EMOLIENTY ROŚLINNE.
Odbudowująca kuracja do twarzy, szyi i dekoltu Essential Oil odbudowuje naskórek, nadaje świeży i zdrowy wygląd, przywraca, komfort skóry, poprawia owal twarzy.

Składniki INCI: Caprylic/Capric Triglyceride, Persea Gratissima (Avocado), Vitis Vinifera Seed Oil (Grape), Simmondisia Chinesis Seed Oil (jojoba), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (Sweet Almond), Decyl Oleate, Helianthus Anuus Seed Oil (Sunflower), Oryza Sativa Bran Oil (Rice), Calendula Officianalis Oil (Pot Marigold), Olus Oil (Vegetable), Tocopheryl Acetate, Oenothera Biennic Oil (Evening Primrose),  Oil Lavandula Angustifolia  Oil (Lavender), Coumarin, Pelargonium Graveolens Flower oil ( Geranium), Geraniol Rosmarinus Officianalis Leaf Oil ( Rosemary), Citral, Citronellol, Linalool, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil (Orange), Melissa Officinails Leaf Oil (Balm Mint), Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Eucalyptus Globulus Oil, Citrus Grandis Peel Oil ( Grapefruit), Limonene.

Zastosowane składniki są bardzo silnymi antyoksydantami, posiadają silne właściwości antybakteryjne i antyseptyczne.
Olejek nie zawiera olejów mineralnych, silikonów, parabenów.
Może być stosowany także do skóry wymagającej i z problemami.

Olejek został umieszczony w przezroczystej, ładnej, smukłej buteleczce, o pojemności 30 ml, wykonanej z grubego szkła. Długa, szklana pipeta co prawda nie sięga dna, ale dzięki lekko wygiętej końcówce bardzo łatwo nabiera olejek.
Gumowy, przezroczysty uchwyt, którym pipeta została wykończona, jest miękki i elastyczny, zdecydowanie w znaczący sposób ułatwia dawkowanie produktu, bez wysiłku i nerwów.
Buteleczka szczelnie się zakręca, zapewniając skuteczną ochronę zawartości, jest też bezpieczna w czasie podróży, warto jedynie uważać, by jej nie roztłuc :)

Buteleczka dodatkowo została zapakowana w tekturowe pudełko, na którym znajdują się nie tylko podstawowe, ale również bardzo obszerne informacje dotyczące produktu. Znajdziemy na nim sposoby użycia olejku, a nawet ilustrację techniki masażu, mającej na celu poprawić mikrokrążenie krwi, wzmocnić mięśnie twarzy i, oczywiście, poprawić wygląd i kondycję skóry, przy okazji poprawiając samopoczucie wynikające z tego faktu :)
Całość prezentuje się bardzo ładnie - idealna propozycja na prezent dla bliskiej osoby.

Essential Oils ma żółte zabarwienie oraz lekką, płynną, i jak sama nazwa wskazuje, oleistą konsystencję. Nie jest jednak lejący, ale też nie zbyt tłusty, choć, w porównaniu z Magic Rose, odrobinę treściwszy.
Zapach tego olejku jest bardzo energetyzujący, świeży i pobudzający - również mi się podoba, choć obecnie bardziej wolę otulającą różę, a świeżość Essential zostawię pewnie sobie na wiosenne przebudzenie :) Bardzo dobrze wyczuwam w nim trawę cytrynową, to właśnie ona daje uczucie czystości i zapewnia łyk świeżości, pobudzając nie tylko skórę, ale również zmysły.
Na skórze zapach dosyć długo utrzymuje się, czym sprawia prawdziwą przyjemność. Nie jest mocny, ale dobrze wyczuwalny. Świeżość, moc, energia i wigor - tak mogę go opisać w kilku słowach.

Odbudowująca kuracja jest przeznaczona do stosowania zarówno na dzień jak i na noc, idealnie powinna pasować do wszystkich rodzajów skóry. Ja jestem posiadaczką mieszanej, a więc propozycja stosowania olejku " na dzień " jest możliwa jedynie w weekendy, zazwyczaj wolne od makijażu :) Choć przyznam, że zdarzały mi się już wyjątki, nieraz stosowałam olejki pod makijaż, w tym Magic Rose.
Essential Oils bardzo przyjemnie rozprowadza się po skórze, nie wchłania się w nią szybko, na mojej mieszanej pozostawia delikatną, tłustawą warstewkę, nawet po kilkuminutowym masażu. Pozostawiony na skórze całkowicie wchłania się po ok. 20 - 35 minutach, to zależy od wielu czynników i stanu skóry. Przez to stosuję go wyłącznie wieczorem, nakładając na oczyszczoną skórę twarzy szyi i dekoltu - kilka kropel zdecydowanie wystarcza, Olejek jest bardzo wydajny!
Po przebudzeniu skóra wcale się nie błyszczy, wręcz odwrotnie - jest rozjaśniona, wypoczęta, wygładzona, o jednolitym kolorycie. Olejek świetnie nawilża i odżywia skórę, dzięki czemu staje się ona bardzo przyjemna, miękka i delikatna w dotyku.
Kurację stosuję solo, jest na tyle bogata w składniki odżywcze, że nakładanie kremu jest po prostu zbędne. O delikatną skórę w okolicy oczu też świetnie się troszczy - wygładza, ujędrnia, delikatnie napina skórę, nadaje jej promienności, rozjaśnia ciemne kółka pod oczami.
Olejek nie powoduje podrażnień, nie uczula, nie wysusza skóry, gdy dostanie się przypadkowo do oczu, nie szczypie, nie powoduje zaczerwienienia, ani nie tworzy mgły!

Cena - ok. 30 zł / 30 ml

Dostępność - informacje gdzie kupić, znajdziecie TU.

Podsumowując... 

Tak Kochane, Essential Oils również mnie nie zawiódł! Mimo iż jest bardziej treściwy niżeli Magic Rose, przez co trocha dłużej się wchłania, doceniam go za walory pielęgnacyjne, piękny zapach dodający energii i efekty, które zapewnia mojej skórze. Wysoka wydajność i piękny skład - to jego kolejne atuty, aaaaa i cena, uwierzcie, za tak wspaniały, skuteczny produkt warto znacznie więcej zapłacić! Bardzo polecam!

Czy wypróbowaliście olejki Evree?
A może stosujecie Essential Oils - jak u Was się sprawdza?
Lubicie olejki w pielęgnacji czy unikacie?
Miłego wieczoru :*
                                     

poniedziałek, 16 lutego 2015

Carlo Bossi J`Asalli Prestige Femme - zmysłowy zapach dla kobiet

Witajcie Słoneczka :)
Nie lubię poniedziałków, są to dni, wypełnione mnóstwem obowiązków, a jednocześnie mało produktywne. I jak bym nie kręciła, nie mogę znacząco zmienić swojego nastawienia, choć nie ukrywam, że staram się umilać sobie ten " nienawistny " dzień tygodnia małymi, czasami też i tymi większymi, przyjemnościami :)
Dzisiejszy poniedziałek spędziłam bardzo aktywnie, a ćwiczenia z Mel B zapewniły dodatkową porcję energii - mogę góryyy przenosić! Nie zabrakło owoców, pysznej herbaty, aromatycznej kawy, płonących świec i napawających optymizmem perfum ...

Każdy poranek, przy półeczce z flakonami perfum, wód i mgiełek, wiąże się z małym dylematem - którego zapachu dziś potrzebuję? Na który mam dziś ochotę? Na łyk orzeźwienia, szczyptę cierpkości, a może odrobinę słodyczy?
Dzisiejszy poniedziałek był bardzo zmysłowy, lekko słodki, lekko świeży, a jednocześnie wyrazisty, ciepły, otulający...
Własnie zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie pisałam o J`Asalli Prestige Femme - wodzie perfumowanej od Carlo Bossi która umila niektóre moje dni i wieczory już od pół roku.

Słów kilka od producenta

Zapach dla kobiet, które znają swoją wartość i nie boją się wyzwań. J`Asalli Prestige Femme to pozycja podkreślająca ich indywidualność, zmysłowość i kobiecość.
Woda perfumowana J`Asalli Prestige Femme należy do typu kwiatowo-orientalnego.
Nuty zapachowe:
  • Nuta głowy: cytryna, czarna porzeczka, hiacynt
  • Nuta serca: jaśmin, konwalia, ylang-ylang, róża
  • Nuta bazy: drzewo sandałowe, piżmo, wanilia, bursztyn.
Flakon J`Asalli Prestige Femme, jak zarówno tekturowe pudełko, w które został zapakowany, aż mienią się od złotego połysku! Swoimi szatami, wyglądem, formą nawiązują do luksusu, a może nawet odrobiny przepychu.
Przyznam że z takim flakonem spotkałam się pierwszy raz i choć gustuję w prostych formach, spodobał mi się.
Flakon jest półprzezroczysty, widać przez niego, szczególnie pod światło, cienką, długą rurkę atomizera, sięgającą dna - dobry znak, zużyję zapach do końca!

Pojemność flakonu jest dosyć spora, bo aż 100 ml, ale dzięki fajnej, opływowej formie, idealnie " układa się " w ręce, ułatwiając stosowanie. Szkło, z którego został wykonany, nie jest grube, a więc flakon nie jest ciążki.
Utrzymany w złotej tonacji atomizer ładnie dopełnia całość. Otwór jest bardzo mały, ale świetnie rozpyla wodę, nie zapycha się, nie pluje pokaźnymi kroplami - tworzy z niej niemal niewidoczną, delikatną mgiełkę, która w subtelny sposób otula ciało i włosy.
Flakon został uwieńczony dużym, przezroczystym korkiem z tworzywa, w którym został zatopiony drobny, złoty brokat - wygląda niczym perfekcyjnie oszlifowany klejnot :) Pięknie mieni się na słońcu i ładnie dopełnia całość, prezentuje się całkiem ciekawie, choć może wydawać się nieco przekombinowany.

Zapach tej wody jest określony jako kwiatowo - orientalny, takie połączenie osobiście bardzo lubię. Woda J`Asalli łączy w sobie nuty owocowe przeplatane kwiatowymi i doprawione szczyptą orientalnych aromatów. W wyniku tej kombinacji powstał bardzo ciekawy, niebanalny zapach, który z pewnością spodoba się każdej kobiecie. Nie umknie także osobom z naszego otoczenia, a nawet przechodniom - po prostu nie da się go nie zauważyć, ach ... nie da się go nie wyczuć!
Po rozpyleniu wody na pierwszy plan wysuwają się kwiatowe aromaty skropione sokiem owoców cytrusowych i morską bryzą ( tak, czuję ją bardzo wyraźnie! ). Po krótkiej chwili zapach nieco łagodnieje, a miejsce energetyzujących nut zajmują nieco słodkawa porzeczka skąpana w słonecznych promieniach i wanilia, napawająca optymizmem. Piżmo, bursztyn i drzewo sandałowe obłędnie dopełniają całość swoją szlachetną wonią, sprawiając, że zapach nabiera niesamowitego charakteru.

Zapach zawiera 80% alkoholu, ale jest on delikatnie, a nawet powiedziałabym bardzo delikatnie, wyczuwalny, i to jedynie tuż po rozpyleniu wody. W szybkim tempie się ulatnia uwalniając cudowny aromat nut zapachowych, które go tworzą.
Woda perfumowana wyróżnia się intensywnością, dlatego warto używać jej oszczędnie. Jest bardzo trwała, świetnie wyczuwalna, choć po pół godziny po rozpyleniu przyzwyczajam się do niej i już tak dobrze nie czuję. Co innego wyczuwają osoby mnie otaczające -" Czym ty tak pięknie pachniesz? "- słyszę nawet pod koniec dnia! :) Na ubraniach, szczególnie teraz jest to wyczuwalne, zapach utrzymuje się nawet przez kilka dni!

Cena - 79,70 zł / 100 ml

Dostępność - Carlo Bossi lub Futurosa.

Podsumowując... 

Mam kilka różnych zapachów Carlo Bossi, każdy z nich na swój sposób jest niepowtarzalny, dlatego tak chętnie po nie sięgam.
Wodą perfumowaną J`Asalli Prestige Femme jestem mile zaskoczona, i to nie tylko fajnie zbudowanym zapachem, który w piękny sposób otwiera się na mojej skórze, ale również niesamowitą trwałością oraz intensywnością zapachu.
Wystarczy odrobina, by zapewnić sobie dobre samopoczucie na cały dzień czy wieczór.

Czy poznaliście już zapachy Carlo Bossi?
Które perfumy wypróbowaliście i polecacie?
A może macie zupełnie odmienne zdanie na ich temat?
Podzielcie się swoimi opiniami :)
Miłego wieczoru :*
                                   

sobota, 14 lutego 2015

Ulubieńcy Dobre Dla Urody - styczeń 2015

Witajcie Słoneczka :)
Mam nadzieje, że Dzień wszystkich Zakochanych mija Wam w bardzo przyjemnej atmosferze. Nawet jeśli nie świętujecie Walentynek, miło jest sprawić sobie jakąś przyjemność, dzięki której poczujecie się lepiej. Trzeba siebie rozpieszczać :)
U nas dzień niby zwyczajny, ale oczywiście nie zabrakło przyjemnych niespodzianek, którymi zresztą obdarowujemy się nie tylko z okazji " czegoś tam ", ale również bez okazji. Czułości, troski i uczuć nie oszczędzamy sobie nigdy, więc dziś będzie ... jak zawsze :) I nie idziemy na Greya, szczerze mówiąc nie interesuje mnie ten film, co nie zmienia faktu, iż jestem ciekawa Waszego zdania na jego temat. Czytałam że książka ponoć dobra - prawda to?
Będąc w temacie miłości... Postanowiłam dziś przedstawić Wam swoich ulubieńców stycznia.
W tym roku nie robiłam podsumowania Ulubieńców 2014, ponieważ regularnie, każdego miesiąca, piszę o swoich ulubieńcach kosmetycznych, a po ile w kwestii tej nic się nie zmieniło, nie chciałam się powtarzać i Was zanudzać.
Dziś pierwsza gromadka ulubieńców 2015 roku - i to akurat na Walentynki ♥ 
Kosmetyki, które już zostały zrecenzowane, mają podlinkowane nazwy - jeśli zainteresuje Was którykolwiek z nich, zachęcam do zapoznania się ze szczegółową recenzją ;)

Styczeń minął pod znakiem małego leniuchowania i też mocnego przeziębienia, które rozłożyło mnie na łopatki w pierwszych tygodniach nowego roku. Gdy organizm toczył walkę z wirusami, skóra borykała się z nadmiernym przesuszeniem, szczególnie w okolicy ramion i pleców. Suche, swędzące obszary ukoić był w stanie tylko Żel aloesowy który mam ze sklepu Blisko Natury.
Jest to przezroczysty żel, który może być stosowany jako składnik do przygotowania kosmetyków lub w czystej postaci. Stosowałam go bezpośrednio na skórę, i to w bardzo małej ilości - natychmiastowo koi i łagodzi podrażnioną skórę, niweluje swędzenie towarzyszące przesuszeniu, wspomaga szybką regenerację oraz wzmacnia skórę. Cudowny specyfik o bardzo wysokiej wydajności - polecam!

Upiększająca kuracja Magic Rose Evrēe towarzyszy mi od października. Swoje pierwsze opakowanie zużyłam niemal do połowy, pozostałą połówkę koleżanka " wyżebrała " jako odlewkę - też się uzależniła :) Mimo posiadania kilku różnych olejków do twarzy, które bardzo lubię, kupiłam kolejne opakowanie - najchętniej sięgałam w styczniu właśnie po ten olejek.
Czy to ze względu na cudowny, delikatny, nadzwyczajnie naturalny aromat róż, czy też ze względu na lekką formułę, czy za efekty, które zapewnia - uwielbiam go! Stosowałam zarówno na noc, jak i na dzień ( wolny od makijażu ). Ten olejek uzależnia!
Stosuję też Essential Oil, choć pięknie pachnie i świetnie działa, serce skradł różany - jestem wielbicielką róż ;)

O tym, że wręcz nałogowo dbam o swoje usta pisałam już nie raz. Mam sporą kolekcję pielęgnacyjnych kosmetyków mających na celu zadbać o doskonałe nawilżenie i ochronę delikatnej skóry ust. Zawsze mam pod ręką kilka okazów - czy to w torebce, czy na biurku, czy w łazience, a nawet w kieszeniach kurtek i płaszczy...
Limonkowy balsam do ust Masło Shea L`Occitane en Provence w styczniu wręcz nie schodził z mych ust :) Uwielbiam jego lekką, a jednocześnie treściwą konsystencję, natychmiastowe i dosyć długotrwałe działanie, przyjemny zapach. Bardzo ważną rolę w takich produktach odgrywa sposób aplikacji, w tym balsamie jest on komfortowy, szybki i higieniczny!
Dzięki szczelnie zakręcanemu korkowi mogę go zabierać ze sobą dosłownie wszędzie, nie obawiając się, że niekontrolowanie wydostanie się ze swojej " kryjówki " :)

Brak wystarczającej ilości słońca, choroba, a także towarzyszące jej zmęczenie i ospałość powodowały, że cienie pod oczami samoistnie nie chciały znikać. W ich niwelowaniu i nadaniu sobie ludzkiego podobieństwa pomagał mi korektor Grashka.
Stosuję go od dawna, w sumie nie tylko na cienie pod oczami, ale również do tuszowania drobnych naczynek na twarzy, zaczerwienień, a także niedoskonałości. Jest dosyć jasny, ale zimą moja skóra jest blada, więc nie odznacza się na niej, a ze swoim zadaniem radzi sobie doskonale! I od razu spojrzenie nabiera zdrowego blasku, a twarz wygląda na wypoczętą, nawet gdy tak nie jest :) Jest bardzo wydajnym produktem!

Czerwień na ustach, na paznokciach w sumie też, uwielbiam od zawsze. Wybieram dla siebie zarówno jaskrawe odcienie tego szlachetnego koloru, jak również nieco przygaszone, stonowane wersje. Różowa Czerwień Zao Make - Up Organic świetnie pasuje do każdego typu makijażu. W zależności od sposobu jej aplikacji oraz ilości warstw, można uzyskać bardzo fajne i różne efekty - od lekkiego, niemal naturalnego koloru ust po nasyconą, intensywną barwę.
Prócz walorów upiększających szminka posiada pielęgnacyjne właściwości, co jest zasługą naturalnych składników, które ją tworzą. Fajnie nawilża, wygładza, odżywia i zmiękcza delikatną skórę ust, zapewnia jej też wystarczającą ochronę, choć nie na długo.

Uwielbiam perfumy! Dzięki nim mogę poprawić samopoczucie, dodać sobie pewności, otoczyć się ulubionym zapachem, dodać sobie energii czy po porost zrelaksować się - kojąc poszargane nerwy...
Na dzień zazwyczaj wybieram trwałe zapachy w postaci perfum, wód perfumowanych czy toaletowych. Ale wieczorami, po gorącym prysznicu, moją faworytką " do poduszki " jest Perfumowana mgiełka do ciała i włosów Bathina od Benefit. Jej piękny, kobiecy zapach napawa mnie optymizmem, otula swoją delikatnością i uspokaja. Nie jest trwała, jak to mgiełki zazwyczaj mają, ale też nie ulatnia się po krótkiej chwili, szczególnie na włosach - długo pozostawia po sobie ślad. Uwielbiam moment, gdy rozpylona mgiełka osiada się na rozgrzanej po kąpieli czy prysznicu skórze - cudowne uczucie♥ Styczniowe wieczory zdecydowanie należały do niej :)

Jak Wam się podobają moje styczniowe ulubieńcy?
Znacie któryś z powyższych kosmetyków?
Jak je oceniacie?
Udanego Walentynkowania Wam życzę lub spokojnego i miłego wieczoru