czwartek, 30 lipca 2015

Coldtox® X-Press Target Eye Treatment - Nawilżająco-kojący krem pod oczy SkinChemists

Witajcie Słoneczka :)
Delikatna skóra wokół oczu potrzebuje należnego traktowania. Czym wcześniej zaczynamy o nią dbać, tym dla nas lepiej. Wbrew pozorom, młoda skóra nie powinna być pozbawiana tego, jakże przyjemnego, rytuału. Wystarczy tylko dobrać odpowiedni do wieku, potrzeb skóry czy jej problemów, produkt i sumiennie aplikować rano i wieczorem.
Nie zapominajcie, iż krem pod oczy, po wstępnym oczyszczeniu twarzy, nakładamy w pierwszej kolejności!!! Dopiero później serum lub krem do twarzy - to ma znaczenie, kluczowe! Na wstępne efekty długo czekać nie trzeba, ale tak naprawdę dopiero z biegiem lat docenicie " inwestycję ", a Wasza systematyczność zostanie sowicie nagrodzona :)

Kremy pod oczy są bardzo różne, ale z założenia mają za zadanie jedno - zapewnić troskę delikatnej, cieniutkiej skórze. Są dzielone na kategorie wedle działania, przedziałów wiekowych, a także konsystencji. Coldtox® X-Press Target Eye Treatment SkinChemists idealnie sprawdzi się na każdej skórze, zapewni ulgę, nawilży, wygładzi i... subtelnie schłodzi, co szczególnie latem, jest wręcz pożądane! Uczucie komfortu, świeżość i piękne spojrzenie pełne blasku - gwarantowane!

Słów kilka od producenta

Coldtox® to przeciwzmarszczkowa linia dla cery zmęczonej, pozbawionej blasku i nękanej częstymi podrażnieniami. Śnieżne algi, morski kolagen oraz woda z lodowca cudownie koją, odżywiają i nawilżają wrażliwą skórę.
Wyobraź sobie fantastycznie nawilżoną, ukojoną i wygładzoną skórę wokół oczu… To musi być cudowne uczucie, prawda? Taki efekt możesz uzyskać dzięki jednemu, wspaniałemu kosmetykowi...

Coldtox® X-Press Target Eye Treatment - Nawilżająco - kojący krem pod oczy.
Kosmetyk został stworzony specjalnie dla osób skarżących się na suchą, szorstką i wrażliwą skórę pod oczami, na drobne linie oraz zmarszczki mimiczne.
  • Wygładzenie, redukcja drobnych zmarszczek i rozświetlenie skóry pod oczami.
  • Zmiękczenie naskórka i eliminacja uczucia napięcia i szorstkości.
  • Uelastycznienie skóry.
  • Nawilżenie, zmatowienie i kompleksowe odżywienie.
Działanie wyjątkowych głównych składników:
  • Śnieżne algi - przedłużają życie komórek skóry, oczyszczają i odmładzają.
  • Krystalicznie czysta woda z lodowca - wspaniale nawilża i dogłębnie odżywia dojrzałą skórę.
  • Morski kolagen - działa jak drogocenny eliksir młodości, uelastyczniając skórę i wygładzając zmarszczki.
  • Liftonin®-Xpress - oprawia mikrostrukturę, a tym samym i jędrność skóry, zmniejsza jej szorstkość oraz stymuluje długoterminową regenerację. 
  • Corum 9230 - koi zmęczoną skórę dzięki natychmiastowemu efektowi chłodzenia.
  • Gransil DMCM-5 - matowi i wygładza skórę, pozostawiając ją bez śladu drobnych bruzd.
Składniki: Aqua (Water), Alcohol Denat. (SD Alcohol 40-B), Butylene Glycol, Hydroxpropyl Methylcellulose, Maltodextrin, Glycerin, Carbomer, Phenoxyethanol, Tapioca Starch, Pullulan, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Cyclopentasiloxane, Benzyl Alcohol, Polysilicone-11, Dimethicone, Collagen Amino Acids, Sodium Hydroxide, Porphyridium Cruentum Extract, Alcohol, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Lecithin, Menthol, Parfum (Fragrance), Menthyl Lactate, Dehydroacetic Acid, Polymethylsilsequioxane, Benzyl Salicylate, Potassium Sorbate, Hexyl Cinnamal, Chlamydocapsa Extract, Limonene

Krem jest nam podany w usztywnianym tekturowym pudełeczku, które prócz nazwy produktu oraz loga marki mieści na sobie najważniejsze informacje. Znajdziemy na nim pełny skład, termin ważności, wynoszący 6 miesięcy od momentu otwarcia, oraz sposób użycia - w kilku językach, między innymi polskim.
Coldtox® X-Press został umieszczony w małej, poręcznej, smukłej tubce, o standardowej, dla tego typu produktów, pojemności 15 ml. Tubka, wykonana z elastycznego, miękkiego tworzywa, jest lekka, przyjemna w dotyku, a jednocześnie podatna na naciskanie, dzięki czemu dawkowanie kremu jest nadzwyczajnie prostą, bezproblemową i przyjemną czynnością.

Dodatkowym atutem, jeśli chodzi o wygodę stosowania, jest też świetny aplikator w postaci długiego dziubka, pozwalający na precyzję podczas nakładania kremu. Ja osobiście uwielbiam, takie aplikatory, bo dzięki nim można wydobyć nawet minimalną ilość kosmetyku - żadnego marnowania i " wklepywania na siłę " - bo się za dużo nałożyło :)
Posrebrzany korek oraz napisy stanowią ładne wykończenie, a jednocześnie dodają luksusowego wyglądu. Korek jest prosto " ścięty ", a więc tubka z powodzeniem może stabilnie stać do góry dnem. Na tubce wiele informacji nie znajdziemy, ale termin ważności jest umieszczony, co bardzo lubię. Natomiast na stronie SkinChemists Polska nie zabrakło nawet najmniejszych szczegółów w opisach wszystkich oferowanych przez markę produktów - strona jest piękna i przejrzysta, sama przyjemność!

Coldtox® X-Press ma bardzo delikatną, miękką, przyjemną w dotyku konsystencję w postaci kremowego, lekko mętnego kremożelu. Dzięki idealnej teksturze, nie jest ani twarda, ani też płynna, krem świetnie się aplikuje i tak samo się rozprowadza. Bez oporu, bez naciągania czy pocierania delikatnej skóry, lekkimi ruchami, następnie poprzez wklepywanie opuszkami palców wieńczę dzieło. Pachnie bardzo przyjemnie, naturalnie, świeżo, soczyście - przypomina aromat dojrzewających w słońcu owoców unoszący się w czystym, krystalicznym powietrzu. Obłędny!
Już śpieszę się uspokoić wielbicielki bezzapachowych kosmetyków - zapach jest dobrze wyczuwalny, ale jednocześnie jest nadzwyczajnie subtelny i delikatny, nie utrzymuje się długo na skórze, jedynie znacząco uprzyjemnia chwile podczas aplikacji.
Z pewnością nawet Wam przypadnie do gustu :)

Kremy pod oczy stosuję od wielu lat, zmieniając jedynie ich rodzaje w zależności od potrzeb skóry, jej stanu, a także pory roku. Lato, to gorący czas! Moja mieszana skóra się buntuje, nadmiernie się przetłuszcza, " olśniewając " wszystkich nie gorzej od słońca :) Okolic oczu ten problem oczywiście nie dotyczy, ale do czego prowadzę...
Latem skóra pod oczami jest bardziej narażona na przesuszenie, gdy tak się stanie - zmarszczki i linie mimiczne nabierają wyrazistości, przez co stają się bardziej widoczne. Kolejnym moim (na)ocznym problemem są ciemne kółka, tak zwane podkówki oraz dająca się we znaki lekka opuchlizna w " te dni ". Czy jeden krem może sobie poradzić z tymi wszystkimi " mankamentami ", jednocześnie nie obciążając, ani nie natłuszczając cieniutkiej skóry?

O dziwo - TAK! Wasze oczy właśnie go oglądają i... pożądają!
Coldtox® X-Press Target Eye Treatment to mały cud, który powstał w wyniku połączenia natury z najnowszymi technologiami. Nie tylko swoim opakowaniem uwodzi, o nie, to jest cudowny dodatek i przedsmak tego, co kryje się we wnętrzu tej tubki.
Krem zaczyna działać już od pierwszej aplikacji, zresztą podczas niej już nie da się ukryć zachwytów. Tuż po nałożeniu kremu czuję na skórze cudowne orzeźwienie, które powoli nabiera mocy, by po krótkiej chwili rozprzestrzenić się " po całej okolicy ". Skóra aż spina się z tej radości! Halooo! A gdzie podziewają się zmarszczki? Znikają... jedna po drugiej... Wow!!!
Uczucie chłodzenia zapewnia niejaki Corum 9230 - chłodzi skórę w okolicy oczu, ale nie podrażnia gałki ocznej, nie wywołuje łzawienia czy częstego mrugania, jak to czasem bywa w przypadku mięty. A tajemniczy Gransil DMCM-5 w trybie natychmiastowym " wymazuje " zmarszczki, delikatnie napinając i ujędrniając skórę. Magia? Nie! Czysta nauka :)

Obnażam się... Bez retuszu, tego nie praktykuję, bez upiększania... Zresztą nie mam z tym problemu, bo mimo wielu wad, jestem w sumie zadowolona ze stanu swojej prawie 36 - letniej skóry. Daleko jej do ideału, ale czy on istnieje? Nie ważnie... 
Kochane, pomijamy wzrokiem rozszerzone pory, nierównomierny koloryt, popękane naczynka, zaczerwienienia - skupmy się na okolicy oczu. Musiałam Wam pokazać efekty ponad miesięcznego stosowania Coldtox® X-Press
Na wstępie dodam że używam go TYLKO RAZ dziennie, i to właśnie na dzień. Krem świetnie się rozprowadza, podczas wklepywania opuszkami palców szybko wnika w skórę, nie pozostawiając na niej żadnej wyczuwalnej, ani klejącej, ani tłustej, warstewki. Świetnie nadaje się pod makijaż. W przypadku większej ilości niż potrzeba, ilość ta jest kwestią indywidualną, uwarunkowaną od potrzeb i stanu skóry, kremożel wnika przez dłużą chwilę, ale też mocniej chłodzi :) 

Świetnie sobie radzi z nawilżeniem, dzięki orzeźwiającemu chłodzeniu czujemy nie tylko ulgę i mega przyjemność, ale także " głębokość " wnikania kosmetyku w skórę - uwielbiam to uczucie! Prócz nawilżenia, ukojenia i chłodzenia otrzymujemy porządną porcję odżywienia, regeneracji, uelastycznienia i wygładzenia. Krem, przy regularnym stosowaniu, u mnie raz dziennie, niweluje ciemne kółka pod oczami, ujednolica koloryt, delikatnie rozjaśnia spojrzenie, ale nie nabłyszcza, nie natłuszcza, nie obciąża. Matuje skórę, lecz bez uczucia ściągnięcia czy dyskomfortu! Gdy skóra jest nabrzmiała, i lekko opuchnięta, ukoi ją, złagodzi stan napięcia, aż się uspokoi, sklęśnie, wróci do normy.
Zmarszczki... Tak, zmarszczki znikają, jak już wspomniałam, ale nie wracają wieczorem, np. po demakijażu, bez obaw :) Krem działa trwale! Długotrwale i nadzwyczajnie skutecznie! Czy może lepiej powiedzieć niezawodnie?
Jestem w szoku bowiem to zdjęcie robiłam w celu pomiarowym czy też porównawczym do recenzji odżywki " rzęsowej " ale gdy spojrzałam na okolicę oczu - uświadomiłam sobie co tak naprawę zaszło :) Efekty mnie mocno zaskoczyły!
Kocham go jeszcze bardziej jak przed miesiącem 

Cena - 219, 99 zł / 15 ml, ale obecnie można kupić w cenie promocyjnej - 175, 99 zł

Dostępność - SkinChemists Polska

Podsumowując... 

Tak wiele już o nim napisałam, chyba o niczym nie zapomniałam... Aaa jednak. Nawilżająco-kojący krem pod oczy Coldtox® X-Press prócz niesamowitej skuteczności, ładnego wyglądu i przyjemności podczas stosowania wyznacza się również bardzo wysoką wydajnością! Niech nie odstrasza Was cena, pamiętajcie, że skuteczny produkt jest na wagę złota! Śmiało mogę powiedzieć, że ten krem jest najlepszym kremem pod oczy który dotychczas stosowałam - a konkurować miał z czym, oj miał... 
Uwielbiam, polecam, zachęcam - musicie to zobaczyć, poczuć ( i wypróbować go ) na własnej skórze!

Znacie produkty marki SkinChemists?
Które kosmetyki obecnie stosujecie/stosowaliście i polecacie?
Czuję że zaczynam się uzależniać... :)
Miłego wieczoru :*
                                 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Olivolio Oliwkowy olej leczniczy do włosów z witaminami i filtrem UV

Witajcie Słoneczka :)
W taki dzień jak dzisiaj - zachmurzony, deszczowy, chłodny... marzymy tylko o ciepełku słonecznych promieni, by móc się wygrzewać w nich czerpiąc błogą przyjemność. Ale gdy lato obdarza nas swoimi dobrodziejstwami, a temperatury sięgają zenitu, musimy pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej. I nie mówię tu tylko o tej " cielesnej " ochronie, włosy też jej potrzebują - wiecie?

Olejki do włosów stosuję od wielu lat, bowiem już dawno temu odkryłam ich zbawienną moc i doceniłam błyskawiczne efekty. Pośpiech przekłada się na całą strefę naszego życia, w pielęgnacji również szukamy optymalnych rezultatów, które możemy osiągnąć w krótkim czasie. Popularnością cieszą się produkty, które nie tylko szybko działają, ale również wyznaczają się wielofunkcyjnością - możemy za " jednym zamachem " zastąpić kilka produktów i czynności. Leczniczy olej do włosów Olivolio jest temu świetnym przykładem - pielęgnuje, odżywia, wygładza, nabłyszcza, chroni przed promieniami słonecznymi...
Więcej opowiem Wam już za chwilę, najpierw zapraszam do zapoznania się z obietnicami producenta oraz składem :)

Słów kilka od producenta

Oliwkowy olej leczniczy do włosów z witaminami i filtrami UV, to wyjątkowa mieszanka 100% organicznej, Greckiej oliwy z oliwek extra virgin z certyfikowanych upraw oraz oleju arganowego z Maroka. Olejek odbudowuje strukturę włosa, eliminuje plątanie się włosów i zabezpiecza kolor. Przywraca włosom blask i elastycznoć zapewniając właściwe odżywianie.
Olejek nie pozostawia efektu tłustych włosów i zawiera lotny silikon.
Używając kosmetyków OLIVOLIO mamy przyjemność korzystania z naturalnych dóbr regionu Morza Śródziemnego, przekonując się o ich znakomitych właściwościach na własnej skórze

Główne składniki: 
  • Grecka oliwa z oliwek używana do produkcji kosmetyków OLIVOLIO nie jest modyfikowana w żaden sposób. Oliwa używana jest w takiej samej formie, w jakiej zostaje, po uprzedniej kontroli, dostarczona do producenta, zimna i surowa. Oliwa ma właściwości nawilżające, nie powoduje podrażnień i uczuleń, dodatkową jej zaletą jest zawartość silnych przeciwutleniaczy, takich jak witamina A oraz E.
  • Olej arganowy posiada szczególne właściwości gdy jest tłoczony metodą ręczną i na zimno. Mieszkańcy Maroka używają tego cudownego oleju w codziennym życiu, a jego skuteczne działanie zostało potwierdzone badaniami naukowców. Olej arganowy ma wiele cennych właściwości, między innymi  opóźnia procesy starzenia, łagodzi objawy alergii, działa przeciwzapalnie, głęboko nawilża i odżywia włosy zniszczone zabiegami fryzjerskimi, chroni przed niekorzystnym działaniem promieni słonecznych.
Składniki: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Ethylhexyl Methoxycinnamate ( Parasol MXC ), Argania Spinosa ( Argan ) Kernel Oil**, Tocopheryl Acetate***, Parfum, Olea Europa Fruit Oil**

** Składniki pochodzące z upraw ekologicznych - organiczne/certyfikowane
*** Witaminy

100% organiczna Grecka oliwa z oliwek extra virgin.
100% organiczny olej arganowy z Maroka.
Testowany dermatologicznie, bez parabenów, bez olei mineralnych. Produkt nie testowany na zwierzętach.

Olejek Olivolio został zamknięty w pięknej, małej buteleczce, o pojemności 90 ml, wykonanej z twardego, ale elastycznego, przezroczystego tworzywa przypominającego szkło. Ciekawy kształt, kolor butelkowej zieleni oraz złote " okucie " korka nadają buteleczce eleganckiego, a zarazem luksusowego wyglądu.
Buteleczka dla naszej wygody została wyposażona w pompkę. Długa rurka sięgająca dna zapewnia ciągłość " podawania " kosmetyku, a wygodny dozownik precyzyjnie dawkuje olej. Działa bez zarzutu - porusza się płynnie i bez oporu, dzięki czemu olejek można wydobywać malutkimi ilościami, bez " plucia ". Otwór dobrze dostosowany do konsystencji i typu produktu.

Dozownik nie jest chroniony korkiem, ale z kolei ma opcje blokowania - jednym lekkim ruchem przekręcamy, w wyniku czego nie wydostanie się z niego ani kropla oleju. Buteleczka jest przezroczysta, co pozwala na kontrolowanie stopnia zużycia produktu. Odkręcany korek z pompką umożliwia ponowne użycie buteleczki - możemy przelewać kosmetyki tworząc z nich wersję podróżną lub z tych mniej wygodnych opakowań - by ułatwić sobie życie :)
Na buteleczce znajdują się podstawowe informacje, w tym krótki opis oraz sposób użycia w języku angielskim. Na tekturowym pudełku, w które buteleczka jest zapakowana, znajdziemy już bardziej obszerne informacje, w tym pełny skład, opis po polsku oraz termin ważności, wynoszący 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Oliwkowy olej ma płynną, oleistą, ale jednocześnie lekką, niekleistą, bardzo delikatną konsystencję. Jest zupełnie przezroczysty, przez co trudno pokazać go na zdjęciu - ale próbowałam :) Nie jest nadmiernie tłusty, ani też wodnisty, idealnie się dawkuje w małych ilościach i równie bezproblemowo rozprowadza się po włosach - bez oporów, bez szarpania, bez ciągnięcia. Dzięki tym cechom olej mocno zyskuje na wydajności, bowiem do uzyskania pożądanego efektu wiele go nie trzeba.
Na szczególną uwagę zasługuje jego boski zapach! Już kiedyś stosowałam odżywkę z tej linii, pachniała tak samo. Mam jednak wrażenie, że zapach oleju utrzymuje się znacznie dłużej na włosach, co cieszy, nie powiem! Aromat jest lekko świeży, a jednocześnie słodki, nie duszący, nie mdlący, nie mocny, ale fajnie wyczuwalny. Przypomina dobrej jakości perfumy i trwałością też niektórym z nich dorównuje. Bardzo go lubię!

Jak już wspomniałam, dzięki fajnej buteleczce i konsystencji, olej stosuje się naprawdę bardzo przyjemnie, sprawnie i szybko. Należy go aplikować na wilgotne włosy odmierzając 2 - 5 kropli. Ja na swoje włosy, średniej gęstości oraz sięgające za łopatki, stosuję dwie pompki olejku. Podczas dawkowana należy zachować umiar, bo choć olej nie natłuszcza ani nie obciąża kosmyków, zaaplikowany w nadmiarze z pewnością to uczyni. Nie chodzi o ilość, lecz skuteczność - w jego przypadku mało znaczy dobrze!
Kwestia ilości jest bardzo indywidualna - zależy zarówno od długości, grubości, odporności włosów na różne specyfiki jak i ich kondycji. Przesuszone wchłaniają go więcej, więc stosuję opcję " na dokładkę " - jeśli czuję pod palcami, że olejek szybko wnika, dokładam kolejną pompkę :) Nie oszczędzam go również podczas dłuższej ekspozycji na słońcu - gdy wiem, że będę przebywać na słońcu przez dłuższy czas zabezpieczam skórę wysokimi filtrami, a włosy... dodatkową porcją leczniczego oleju z filtrem - jeszcze się nie zawiodłam. Włosy po opalaniu nie są przesuszone, zmęczone ani matowe.

Olej ma silne właściwości nawilżające, wygładzające i regenerujące, dodatkowo zapewnia włosom miękkość, gładkość, piękny połyk oraz ochronę przed promieniami słonecznymi, przesuszeniem i puszeniem, którego nie cierpię. Zawiera lotny silikon, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody, tworzy na powierzchni włosa ochronny film, a dodatkowo zmiękcza i ładnie wygładza włosy. O właściwościach naturalnego oleju arganowego i oliwy z oliwek rozpisywać się nie ma sensu, każda włosomaniaczka, czy też " nie-maniaczka " wie, że zarówno włosy jak i skóra kochają naturalne oleje.
Kilka kropel oleju Olivolio zaaplikowanych na umyte, wilgotne włosy sprawiają, że rozczesują się one bez najmniejszego problemu. A więc gdy czas mi ucieka, nie stosuję odżywek, ani masek, tylko leczniczy olej - kilka sekund, a efekt końcowy jest rewelacyjny! Włosy są sypkie, zdrowe, błyszczące, doskonale dociążone, wygładzone i lśniące.
Najbardziej skupiam się na końcówkach, ponieważ to one są najbardziej narażone na uszkodzenia, przesuszenie, postrzępienie... mniejsza ilość idzie na całą długość, u nasady go nie daję, na skórę głowy stosuję tonik wspomagający porost włosów.
O ile tonik stosuję od niedawna, to olej już od trzech miesięcy skutecznie troszczy się o moje kosmyki.
Czy jestem zadowolona? Bardzo! Wystarczy spojrzeć na włosy po jego użyciu :)

Cena - 26,50 zł / 90 ml

Dostępność - Olivepharm oraz Drogerie Natura.

Podsumowując...

Oliwkowy olej leczniczy do włosów z witaminami i filtrem UV idealnie spełnia swoje przeznaczenie oferując nie tylko miłe chwile podczas stosowania, ale również przyjemny aromat podczas " noszenia " oraz wspaniałe, długotrwałe efekty. Upiększa włosy, nadając im niesamowitej gładkości oraz ładnego połysku, zapobiega ich przesuszeniu, uszkodzeniu i puszeniu, a dodatkowo jest bardzo, bardzo wydajny! Cena mile Was zaskoczy, bowiem olejki tego typu zazwyczaj są dosyć drogie. Cóż mogę jeszcze rzec ... Polecam!

Stosujecie oleje ochronne na włosy?
Jak Wam się podoba leczniczy olej Olivolio?
Stosowaliście może? Jeśli nie... koniecznie to zmieńcie :)
Miłego wieczoru Kochane :*
                                   

piątek, 24 lipca 2015

Clarena Sensitive Line After Sun Aloe Vera - kojąca mgiełka i chłodzący żel

Witajcie Słoneczka :)
Wiele się mówi o filtrach przeciwsłonecznych, wszyscy, no dobra, prawie wszyscy, pamiętamy o zabezpieczeniu skóry przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych, a co z kosmetykami " po opalaniu "? Często są najzwyczajniej pomijane, co więcej, wiele osób uważa je za zbędne, a po opalaniu, w zastępstwie, sięgają po zwyczajny balsam do ciała.
Błąd! Nie warto bagatelizować produktów po opalaniu, ponieważ zostały stworzone po to, aby w skuteczny sposób zatroszczyć się o naszą skórę, zapewniając jej komfort, ukojenie, ochronę...

Zawsze pamiętam o tym, że odpowiednia ochrona i pielęgnacja skóry nie kończy się wraz z " zejściem ze słońca ". Rozgrzana, zmęczona, lekko przesuszona skóra potrzebuje czegoś znacznie więcej, niżeli zwyczajny balsam czy masło do ciała. Ona potrzebuje natychmiastowego działania, a tu z pomocą przychodzą kosmetyki po opalaniu - prawdziwa ulga dla skóry!
O moją skórę po opalaniu ostatnimi czasy dba świetny duet Clarena After Sun Aloe Vera-zapewniający nie tylko zbawienne dla ciała ale również oferujące przyjemność dla zmysłów :)

Słów kilka od producenta

After Sun Aloe Vera Mist - Kojąca mgiełka po opalaniu. Delikatna mgiełka łagodząca skórę po opalaniu. Zawarte w produkcie: aloes, bisabolol oraz D-pantenol znane są ze swych właściwości kojących, regenerujących i antyseptycznych. Redukują zaczerwienienia, sprzyjają łagodzeniu stanów zapalnych.
Dodatkowym atutem mgiełki jest jej piękny, długo utrzymujący się zapach.

After Sun Aloe Vera Body Gel - Chłodzący żel do ciała po opalaniu. Żel kojący i regenerujący skórę ciała po opalaniu. Lekka formuła zapewnia szybkie wchłanianie w skórę oraz długotrwałe działanie składników aktywnych. Aloes, bisabolol i D-pantenol minimalizują zaczerwienienia, hamują rozwój stanu zapalnego oraz stymulują procesy naprawcze skóry po opalaniu.
Żel pokrywa skórę delikatnym filmem ochronnym zapobiegającym kolejnym podrażnieniom. Jednocześnie złote drobinki rozświetlają skórę.

Główne składniki oraz opis działania produktów:
  • Ekstrakt z aloesu - przyspiesza regenerację skóry, łagodzi podrażnienia, zaczerwienienia i stany zapalne. Łatwo przenika przez naskórek, ma silne działanie nawilżające, oczyszczające i ujędrniające.
  • Bisabolol - substancja aktywna zawarta w ekstrakcie z rumianku, działa kojąco, łagodząco i przeciwzapalnie.
  • D-pantenol - prekursor witaminy B5, działa przeciwzapalnie, stymuluje procesy regeneracyjne.
Składniki

Kojąca mgiełka: Aqua, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Panthenol, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Ethylhexylglycerin, Parfum.

Chłodzący żel: Aqua, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Polyacrylate Crosspolymer, Allantoin, Panthenol, Butylene Glycol, Laureth-3, Hydroxyethylcellulose, Acetyl Dipeptide-1 Cetyl Ester, Hydrogenated Castor Oil, Sodium Hydroxide, Mica, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Parfum, CI 19140, CI 14700

Kojąca mgiełka po opalaniu została zamknięta w praktycznej, lekkiej i poręcznej butelce, o pojemności 200 ml, wykonanej z białego, twardego tworzywa. Wygodny i precyzyjny atomizer idealnie rozpyla płyn, sprawiając, że osiada się on na skórę w postaci subtelnej, drobniutkiej mgiełki. Nie " pluje ", nie zacina się, nie zapycha się. Przezroczysty korek chroni atomizer zarówno przed niechcianym wydobyciem jak i przed wysychaniem oraz zanieczyszczeniami.
Butelka nie jest przezroczysta, ale pacząc pod słońce z łatwością można określić poziom płynu, a wiec stopień zużycia jak najbardziej można kontrolować. Ogólnie jest przyjemna i zawsze gotowa do użycia.

Butelka nadzwyczajnie prosta, a jednocześnie przyjemna dla oka dzięki tej prostocie. Udogodnieniem jest strzałka, która w widoczny, i też wyczuwalny sposób, pozwala określić miejsce wydobycia mgiełki - niby szczegół, ale jakże pomocny!
Etykieta utrzymana w minimalistycznym stylu dodaje uroku opakowaniu, a także zawiera wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu. Znajdziemy na niej opis, pełny skład, sposób użycia oraz termin ważności mgiełki, wynoszący 12 miesięcy od momentu otwarcia. Jak na tak przyjemny skład, to sporo :)
Początkowo butelka jest dodatkowo zabezpieczona folią, co gwarantuje świeżość oraz nietykalność produktu.

Chłodzący żel po opalaniu jest podany wygodnej tubie, również o pojemności 200 ml, wykonanej z elastycznego, białego tworzywa. Tutaj, na odmianę od mgiełki, nie ma możliwości śledzenia stopnia zużycia. Szeroki, twardy korek umożliwia stanie tuby do góry dnem, co z kolei ułatwia, i znacząco przyśpiesza, wydobycie kosmetyku. Otwór dozujący swoją wielkością jest dobrze dostosowany do konsystencji produktu, z kolei korek szczelnie zatrzaskuje się na " klik " zapewniając sowitą ochronę zawartości. Początkowo produkt jest zabezpieczony plombą - gwarancja świeżości i " niemacalnosci " :)
Szata tuby jest utrzymana w tymże stylu co mgiełki, w sumie jak i wszystkie inne produkty z linii Sensitive Line. Na etykiecie również nie zabrakło opisu, pełnego składu, sposobu użycia oraz terminu ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia.
Praktyczna, lekka i łatwa w użyciu tuba, również idealnie nadaje się do wakacyjnej kosmetyczki, wraz z mgiełką rzecz jasna :)

Mgiełka jest wodnista, niemal przezroczysta, znaczy się tak naprawdę ma ona pomarańczowe zabarwienie, ale widać to dopiero po odkręceniu korka z atomizerem - ilość, którą wydobywamy do użycia jako mgiełkę, nie jest widzialna. Ale wyczuwalna jest, oj jest... Mgiełka rzeczywiście ma przepiękny zapach, jak to obiecuje producent, bardzo orzeźwiający... ale nie typowo świeży, lecz z nutką nie to owocowej, nie to kwiatowej słodyczy. Zapach nie jest mocny, ani zbyt intensywny czy duszący, określiłabym go jako naturalny, przyjemny, ale dobrze wyczuwalny. No i oczywiście trwały, o tak! Zaaplikowany na skórę nieco łagodnieje, ale jego subtelną obecność długo czuć na ciele, z pewnością ie daje o sobie zapomnieć :)

Chłodzący żel to istna " biżuteria ", ale spokojnie! bardziej na białym tle, nie na ciele, tak że bez obaw moje Drogie :) Przezroczysty, lekki, półpłynny żel o lekko żółtawym zabarwieniu w którym zostało zatopione całe mnóstwo złotych, skrzących drobinek, w sumie to właściwiej byłoby nazwać je " złotym pyłem ":)
Zapachem żel również nieco się różni od mgiełki, jest on bardziej słodki, przypomina morską bryzę połączoną z soczystymi nutami egzotycznych owoców. Ale, aby szczęścia nie było za dużo, zapach jest nieco delikatniejszy od mgiełki, mniej wyrazisty, więc nie " atakuje " nadmiarem tropikalnej słodyczy :) Świetnie skomponowany, przyjemnie pobudzający zmysły i przez dłuższą chwilę utrzymujący się na skórze.
Działanie obydwóch produktów jest w sumie zbliżone, zarówno mgiełka jak i żel mają za zadanie koić, łagodzić oraz regenerować skórę, w celu zapewnienia jej doskonałej kondycji i ładnego wyglądu, a nam... komfortu. Obydwa produkty, mają zbliżony skład, gdzie główną rolę odgrywa, tak przez wszystkich lubiany i doceniany aloes, o całym szeregu niesamowitych właściwości, a także pantenol, o silnych właściwościach przeciwzapalnych i naprawczych, olej rycynowy, o silnych właściwościach nawilżających, oraz kojący bisabolol. Żel dodatkowo został wzbogacony w alantoinę słynącą z działania przeciwzapalnego, gojącego i ściągającego - same dobrocie!
Żel tuż po aplikacji zapewnia przyjemne uczucie delikatnego chłodzenia, natychmiastowo koi rozgrzaną skórę oraz łagodzi podrażnienia. Bardzo dobrze nawilża i regeneruje, nie klei skóry, wchłania się całkowicie, po krótkim masowaniu, sprawiając iż staje się ona gładka, delikatna i miła w dotyku. Nie czuję na skórze żadnej warstewki, ani klejącej, ani tłustej. Drobinki są bardzo malutkie, zupełnie niewyczuwalne podczas aplikacji i w bardzo minimalnym stopniu widzialne, co możecie LEDWO zobaczyć na mega zoom`owym zdjęciu - trudno je uchwycić :) Nie migoczą na skórze, nie rzucają się w oczy, jedynie w subtelny sposób upiększają, w pewnym stopniu delikatnie rozświetlają i podkreślają opaleniznę :)
Mgiełka również zachwyca swoim działaniem, a także sposobem aplikacji - uwielbiam wszelkie " psikacze " :) Cóż może być przyjemniejsze, od osadzającej się na rozgrzanej skórze kojącej mgiełki, no cooo? Schłodzona mgiełka!!! O tak, używana z lodówki dodatkowo zapewnia moc orzeźwiania i ogrom niesamowitej przyjemności!!! Zapewnia ulgę i delikatne nawilżenie, wnika w skórę szybko, nie pozostawiając po sobie żadnej wyczuwalnej warstewki, ściągnięcia, dyskomfortu. Skutecznie koi podrażnienia i niweluje zaczerwienia spowodowane dłuższą ekspozycją na słońcu - działa szybko i niezawodnie!

Cena: Mgiełka - 29 zł / 200 ml, Żel - 49 zł / 200 ml

Dostępność - Clarena Sklep

Podsumowując...
Staram się nie przesadzać podczas opalania, przestrzegam też czasu i pory przebywani na słońcu, ale "udało " mi się raz przesadzić... Przyznaję się... po tak ulewnych, deszczowych tygodniach w końcu wyszło słońce no i... Zaczerwienioną, płonącą i piekącą skórę uspokoiłam, ukoiłam, odratowałam za pomocą mgiełki i żelu After Sun Aloe Vera -to właśnie dzięki nim nie doszło do " zrzucenia skóry ", łuszczenia i pozbycia się tak upragnionej opalenizny :)
Obydwa produkty uważam za najlepsze, jakie dotychczas stosowałam!!! Są skuteczne, niezawodne, przyjemne w użyciu, pięknie pachnące, o krótkich i przyjaznych składach, bardzo wydajne, no i... niedrogie! Do tego te ładne i praktyczne opakowania... Połączenie tych wszystkich cech tworzą z nich produkty idealne! Gorąco Wam polecam!

Czy mieliście przyjemność stosować te produkty?
Które kosmetyki marki znacie i polecacie?
Muszę przyznać, że kosmetyki Clareny są mi nieznane, ale mam chęć to zmienić :)
Udanego odpoczynku i słonecznego weekendu Wam życzę!

                             

środa, 22 lipca 2015

Catrice Colour Correcting Mattifying Powder - Korygujący puder matujący w kompakcie

Witajcie Słoneczka :)
Dobry matujący puder, szczególnie o tej porze roku, jest wręcz na wagę złota, szczególnie pożądany przez posiadaczki cer mieszanych i tłustych. Wysokie temperatury skutecznie się przyczyniają do wzmożonego przetłuszczania się twarzy. Na domiar złego pocimy się znacznie mocniej, a więc makijaż potrafi " spłynąć " już po 2-3 godzinach.
Nic więc dziwnego, że szukamy skutecznych, matujących sprzymierzeńców, które przedłużą trwałość makijażu, a jednocześnie zapewnią nam komfort i piękny wygląd.

Swojego faworyta z zakresu makijażu pokazywałam Wam w zeszłym tygodniu w Ulubieńcach, jest nim Korygujący puder matujący Catrice - ColourCorrecting Mattifying Powder ze sklepu Ladymakeup.
Z komentarzy, zarówno tutaj jak i na Instagramie wynikało, że Wam też wpadł w oko ;)
Chcieliście recenzję tego cudaczka, oto i ona! Zdjęcia robiłam przy różnym oświetleniu, w słońcu, w cieniu i normalnym świetle dziennym, by jak najlepiej przybliżyć jego wygląd, tonację, teksturę. Choć i tak muszę przyznać, że zdjęcia nie do końca oddają jego realny urok, nie jest fotogeniczny :)

Słów kilka od producenta

Colour Correcting Mattifying POWDER marki Catrice, to korygujący puder matujący w kompakcie ( bez drobin ). Przeznaczony dla każdego rodzaju cery. Delikatna konsystencja umożliwia łatwą aplikację puszkiem lub pędzlem.
Kolorowa struktura posiada 4 odcienie:
  • RÓŻOWY - odświeża zmęczoną cerę
  • FIOLETOWY - rozświetla ziemistą cerę
  • ZIELONY - neutralizuje zaczerwienienia
  • BEŻOWY - ukrywa przebarwienia. 
Puder doskonale utrwala makijaż. Koryguje i wyrównuje niedoskonałości. Sprawia, że cera wygląda zdrowo i promiennie. Puder został umieszczony w poręcznym opakowaniu.

Składniki: TALC, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, NYLON 12, MAGNESIUM STEARATE, TOCOPHERYL ACETATE, CERA ALBA (BEESWAX), DEHYDROACETIC ACID, PHENOXYETHANOL, PARFUM (FRAGRANCE), BENZYL BENZOATE, ALPHA-ISOMETHYLIONONE, COUMARIN, CI 16035 (RED 40 LAKE), CI 77288 (CHROMIUM OXIDE GREENS), CI 77491, CI 77492 (IRON OXIDES), CI 77742 (MANGANESE VIOLET), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).

Produkt testowany dermatologicznie.

Puder został umieszczony w prostym, ale jednocześnie poręcznym i praktycznym opakowaniu wykonanym z twardego, przezroczystego tworzywa. Dobrze się zamyka, na klik, z łatwością się otwiera, dzięki wyprofilowaniom na wieczku. Posrebrzane elementy oraz napisy stanowią ładne wykończenie i sprawiają, że kasetka prezentuje się elegancko, a zarazem prosto i lekko. Kasetka jest zgrabna, wizualnie wydaje się stosunkowo mała, mieści 8 g pudru. Nie ma lusterka, co dla niektórych może być niedogodnością, ale ja i tak rzadko kiedy używam lusterek z kompaktów :)

W trakcie używania pudru, co czynię już od ponad trzech miesięcy, opakowanie niemal wcale nie traci na wyglądzie. Literki ścierają się bardzo powoli, w sumie to wiele zależy od sposobu przechowywania czy noszenia. Tworzywo, z którego kasetka jest wykonana, nie matowieje. nie powstają też na nim nieestetyczne mikro pęknięcia, jak to często w tego typu kasetkach się dzieje.
Na opakowaniu znajdziemy nazwę oraz krótki opis, w tym w języku polskim, pełny skład oraz termin ważności, który wynosi 18 miesięcy od momentu otwarcia.

Puder który stosuję to 010 - DELICATE BLOSSOM. Ma ładny odcień beżu, jasny z nutą pomarańczowych tonów, sporo zieleni, w jaskrawym odcieniu mięty lub mlecznego seledynu, kto jak woli, trocha pastelowego fioletu i odrobinkę różu w stonowanym, chłodnym odcieniu. Całość prezentuje się ciekawie i pięknie, te barwy cudownie uzupełniają się.
Puder ma gładką, jednolitą teksturę. Jest mocno prasowany, ale nie zbity, bardzo drobniutko zmielony, dzięki czemu każde pociągnięcie pędzlem równa się odpowiedniej porcji kosmetyku na pokrycie partii twarzy. Jednak nie jest suchy, ani też " mokry ", co z kolei skutkuje brakiem pylenia i fruwaniem mikrodrobin oraz osiadaniem ich na lustrzanych powierzchniach. Zapach oceniam jako bardzo przyjemny - pudrowy, subtelny, delikatnie, wręcz w minimalnym stopniu, wyczuwalny podczas aplikacji.

Puder z łatwością nabiera się na pędzel, równomiernie rozprowadza się po twarzy natychmiastowo zapewniając widoczny efekt, co mi bardzo w nim się podoba. Wystarczy kilka pociągnięć pędzlem, aby z precyzją pokryć całą twarz i szyję. Puder nie absorbuje w sobie sebum, który przenosimy nieraz za pomocą pędzla. Dla porównania przytoczę Rimelowego Match Perfection`a, którego stosuję znacznie króciej, a już trzy razy " zeskrobywałam " tworzącą się na powierzchni lśniącą, zbitą, tłustą warstewkę, która uniemożliwia nabieranie pudru i jest najzwyczajniej... wnerwiająca. W Colour Correcting Mattifying Powder to się NIE dzieje ;) Zużywa się bardzo powoli, co zresztą cieszy, bo stosowanie go to istna przyjemność!

Jak wiecie mam cerę mieszaną, w stronę tłustej, z mocno przetłuszczającą się strefą T, choć latem cała twarz mi się świeci od sebum i potu :) Policzki pokryte wyraźnie widocznymi, popękanymi naczynkami, pory są ... spore i widoczne. Czasem pojawiają się też niedoskonałości w postaci pryszczy i zaskórników - jednym słowem, wesoło nie jest.
Puder nie kryje mocno, ale w magiczny sposób matuje, upiększa i ujednolica skórę w trybie natychmiastowym. Dodaje jej zdrowego wyglądu i takiej... matowej, naturalnej świeżości :)
Nie tworzy maski, powiedziałabym wręcz, że jest zupełnie niewidoczny, nie zbiera się z porach, w zmarszczkach i liniach mimicznych, dzięki czemu dodatkowo je nie uwidacznia.
Na zdjęciu prezentuję go tak, jak noszę na co dzień - serum, krem i... Colour Correcting Mattifying Powder - bez bazy, bez podkładu, te stosuję okazjonalnie. Dodaję czasem korektor pod oczy ( och te nieznośne podkówki! ), róż lub bronzer na kości policzkowe, no i makijaż oczu - obowiązkowy, to tyle :)
Puder utrzymuje się na skórze przez dobre 5-6 godzin, podczas mocnych upałów do 4-rech godzin, potem potrzebne są minimalne poprawki, wtedy to idę " przypudrować nosek " i jest super :)

Cena - 18,99 zł / 8 g

Dostępność - Ladymakeup Sklep

Podsumowując...

Korygujący puder matujący Catrice zwrócił moją uwagę swoim barwnym wyglądem, pobudził ciekawość fajnymi obietnicami producenta, zachwycił cudownymi, widocznymi i trwałymi efektami. Dla skóry problematycznej raczej się nie nadaje, ale takiej z mniejszymi wymaganiami - będzie pasować idealnie! Jest fantastycznie lekki, nie pyli się, nie zapycha, nie obciąża skóry, jest niewidoczny, ale jednocześnie wiele robi! W mig dodaje urody i zdrowego wyglądu skórze, bardzo dobrze matuje, a jednocześnie delikatnie koryguje niedoskonałości - to wszystko w zawrotnej cenie 19 zł!

Znacie ten puder Catrice, a może inne wersje stosujecie i polecacie?
Jakie kosmetyki marki są Waszymi faworytami?
Po tym pudrze i balsamie nabrałam ochoty na kontynuowanie przyjaźni :)
Miłego wieczoru :)
                             

poniedziałek, 20 lipca 2015

KLAPP Hyaluronic Day&Night Cream - piękno skóry w twoich rękach!

Witajcie Słoneczka ;)
Jak wiecie, uwielbiam nowości kosmetyczne, zresztą która z nas ich nie lubi :) Staram się przybliżać Wam nie tylko produkty powszechnie znane i lubiane, ale również wyszukiwać prawdziwe kosmetyczne perełki, o których dotychczas nigdy nie słyszeliście :) Dziś chce przedstawić Wam produkt profesjonalny, marki, którą stosunkowo niedawno, i to zupełnie przypadkowo, odkryłam, a mianowicie Hyaluronic Day&Night Cream KLAPP Cosmetics. 

Po ile marka jest mało znana, pragnę w kilku zdaniach przedstawić jej filozofię, ale nudno nie będzie, to Wam gwarantuję :)
KLAPP Cosmetics jest wiodącym, europejskim producentem profesjonalnych produktów kosmetycznych, łączących w sobie dbałość o piękno ciała i jego sprawność. Innowacyjne myślenie, nowoczesne metody zabiegowe, strategie dla przyszłości rynku - te trzy myśli stanowią podstawę filozofii firmy KLAPP Cosmetics.
Docelowym klientem produktów firmy KLAPP Cosmetics są gabinety, salony oraz instytuty kosmetyczne, farmy piękności SPA i Wellness, hotele posiadające usługi dla klientów, troszczących się o sprawność i wygląd własnego ciała oraz szkoły kosmetyczne.
Siedziba firmy znajduje się w sercu Niemiec, w miejscowości Hessich Lichtenau, a założyciel i właściciel firmy Gerhard Klapp, jest specjalistą w zakresie kosmetyki anti-aging, praktykiem w dziedzinie medycyny naturalnej, w tym specjalistą oraz rzecznikiem tradycyjnej chińskiej medycyny. Poświęcony badaniom anti-aging łączy z sukcesem elementy medycyny naturalnej z wysoko zaawansowanymi, innowacyjnymi technologiami. Dzięki jego zasługom firma, po raz kolejny, otrzymała prestiżową nagrodę BEAUTY FORUM AWARD.

Brzmi fantastycznie prawda? Zarówno filozofia marki jak i " kompetencje " założyciela, przemawiają w samo sedno - godna zaufania, koniecznie do wypróbowania, a być może nawet do systematycznego, regularnego stosowania.
Swoją znajomość z marką rozpoczęłam od kremu Hyaluronic na dzień i na noc, który wygrałam w konkursie, zorganizowanym na facebookowym profilu Klapp Cosmetics. Sporo czasu minęło od pierwszej aplikacji, bowiem stosuję go od kwietnia, ale dzięki temu widzę prawdziwe, nie urojone, czy upragnione, efekty na swojej skórze.

Słów kilka od producenta

Hyaluronic Day& Night Cream - krem dzienno/nocny do pielęgnacji każdego typu cery w każdym wieku, szczególnie polecany dla cer tłustych i mieszanych.
Krem nawilżający zawiera potrójnie aktywny kompleks kwasu hialuronowego stopniowo uwalnianego do przestrzeni międzykomórkowych na różnych jego poziomach.
Intensywne i długotrwałe nawilżenie jest uzupełnione o bogaty w antyoksydanty olejek z pestek winogron, olej jojoba i skwalen.

Składniki: Aqua ( Water ), Cetearyl Ethylhexanoate, Grape ( Vitis Vinifera ) Seed Oil, Squalane, Ceteareth-20, Dicaprylyl Ether, Simmondsia Chinensis ( Jojoba ) Seed Oil, Potassium Palmitoyl Hydrolyzed Wheat Protein, Glyceryl Stearate, Glycerin, Helianthus Annuus ( Sunflower ) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Sodium Stearoyl Lactylate, Dimethicone, Sodium Hyaluronate, Sodium PCA, Sodium Lactate, Phenoxyethanol, Fragrance( Parfum  ), Sodium Polyacrylate, Benzoic Acid, Lecithin, Dehydroacetic Acid, Alcohol, Tocopherol, Potassium Phosphate. 

Krem został zamknięty w eleganckim, dosyć sporym słoiczku wykonanym z tworzywa imitującego szkło, dzięki czemu jest stosunkowo lekki, a przy tym nie traci na wyglądzie. Dbałość o szczegóły, minimalistyczne szaty oraz solidne wykonanie sprawiają, że opakowanie prezentuje się profesjonalnie, luksusowo i bardzo zachęcająco.
Szeroki, zakręcany korek, w srebrnej, metalicznej barwie, idealnie dopełnia całość, a wieczko zabezpieczające, z wygodnym uchwytem, zapewnia dodatkową ochronę zawartości. Zapobiega też przedostaniu się kremu na pokrywę oraz, co gorsze, w miejsce zakręcania. Słoiczek zawsze wygląda schłudnie i pięknie, jest łatwy do utrzymania w czystości oraz idealny do podróżnej czy wakacyjnej kosmetyczki - nie grozi wylaniem, potłuczeniem, obciążeniem. Sposób stosowania też do tego się przyczynia :)
Słoiczek dodatkowo jest zapakowany w tekturowe, wyprofilowane od wewnątrz, pudełko. Nie zabrakło również ulotki, zawierającej obszerne informacje na temat kremu oraz całej linii Hyaluronic Multiple Effect.

Sam krem ma dosyć treściwą, ale nie ciężką, ani nie zbitą konsystencję, przypominającą nieco jogurtowy krem lub... bitą śmietanę :) Z racji tego, iż nie zawiera w swoim składzie żadnych barwników, jest śnieżno biały.
Uwielbiam nie tylko jego cudowną konsystencję, ale również piękny, świeżo-słodki zapach, sprawiający miłe wrażenie i przywołujący na myśl jedynie pozytywne myśli. Jest subtelny, nienachalny, delikatnie orzeźwiający z nutką słodyczy stanowiącej lekkie dopełnienie, ale nie dominującej nad całością. Zapach sprawia, że krem stosuje się z prawdziwą przyjemnością, bowiem nie tylko uprzyjemnia chwile pielęgnacji, ale jednocześnie koi, uspokaja, odpręża i relaksuje zmysły. Na skórze utrzymuje się przez dłuższy czas, subtelnie przypominając o swej obecności przy każdym poruszeniu się - co mnie osobiście cieszy :)

Treściwa konsystencja Hyaluronic Day&Night Cream, jak również jego skuteczne działanie, w dużej mierze przyczyniają się do wysokiej wydajności produktu. Niewielka ilość kremu, mniej więcej wielkości grochu, wystarcza do jednorazowej aplikacji na twarz, szyję oraz dekolt.
Przy kontakcie ze skórą krem zmienia swoją teksturę na delikatną i miękką, z łatwością rozprowadza się po skórze, równomiernie ją pokrywając. Wnika po kilku chwilach, choć to kwestia indywidualna, uzależniona od typu oraz aktualnego stanu skóry. U mnie ten czas mieści się w przedziale 5 - 10 minut. Później można nakładać makijaż, oczywiście jeśli stosujemy go na dzień. Zresztą producent zaleca przed nałożeniem makijażu dodatkowo odczekać 1 - 2 minuty od momentu wchłonięcia kremu. Ja dodatkowo ściągam jego nadmiar, czytać delikatnie połyskującą warstewkę, za pomocą chusteczki higienicznej - na tak przygotowaną, lekko " odtłuszczoną "skórę, nakładam korektor, puder, róż i t.p. Makijaż utrzymuje się przyzwoicie, nie spływa :)

Ze względu na letnią porę moja skóra znacznie mocniej się przetłuszcza, dlatego też Hyaluronic od ponad miesiąca zazwyczaj stosuję na noc. Wcześniej nakładałam zarówno na dzień jak i na noc. W obydwóch przypadkach krem świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Porządnie nawilża skórę, i to nie tylko powierzchniowo, ale też dogłębnie, dzięki czemu niemal natychmiastowo staje się ona miękka, gładka i nadzwyczajnie delikatna w dotyku. Krem regeneruje, odżywia, wygładza i lekko napina skórę, ujednolica oraz nadaje jej promienności.
Przy regularnym stosowaniu, nawet raz dziennie, widocznie ujędrnia, minimalizuje widoczność zmarszczek, niweluje drobne linie mimiczne, poprawia koloryt, gęstość oraz ogólną kondycję skóry. Mimo iż nie jest matujący, w znaczącej mierze przyczynia się do normalizowania pracy gruczołów łojowych, w wyniku czego skóra się mniej przetłuszcza, a pory są zminimalizowane, przez co mniej widoczne. O poranku skóra aż promienieje, jest nieco tłusta w strefie T, ale jej ogólny stan jest... rewelacyjny!!!
Krem należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od momentu otwarcia, jednak mam wątpliwości, czy zdążę, ponieważ wydajnością naprawdę zadziwia. Uwielbiam go! Za wszystko :)

Cena - 329 zł / 50 ml

Dostępność - Klapp Cosmetics Sklep

Podsumowując...

Jednak profesjonalna pielęgnacja mojej skórze służy, przekraczając granicę 35 lat nie spodziewałam się, że mogę wyglądać lepiej, jak kilka lat temu, a jednak... Hyaluronic Day&Night Cream Klapp Cosmetics jest bardzo przyjemnym, a jednocześnie nadzwyczajnie skutecznym produktem, pomagającym zadbać o skórę oraz przedłużyć, a raczej przywrócić, jej młodzieńczy wygląd, stan, kondycję. Gdy w grę wchodzi skuteczność działania, nie ma mowy o oszczędzaniu, warto wydać więcej, gdy w zamian otrzymamy piękno, satysfakcję, zadowolenie.
Aby powitać dzień uśmiechem spoglądając na własne odbicie w lustrze, stawiam na skuteczność - lepiej zapobiegać, jak to mówią ... I to jest prawdą! :)

Słyszeliście o kosmetykach Klapp Cosmetics?
Które produkty najbardziej Was kuszą?
Koniecznie zajrzyjcie na stronę sklepu - cudeniek tam mają co nie miara!
Miłego wieczoru Kochani :)