Produkty do pielęgnacji ust Lip Smacker są doskonale znane na całym świecie, kuszą niesamowitymi " smakami " i kolorowymi opakowaniami, zapowiadając pyszne doznania podczas stosowania. Odkąd je zobaczyłam, wiedziałam, że muszę je mieć, jednak oferta tej amerykańskiej firmy u nas jest dosyć ograniczona, i ciężko dostępna, zwłaszcza stacjonarnie, więc możecie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam je w promocyjnej gazetce Biedronki, oczywiście kupiłam i osobiście sprawdziłam, na pierwszy ogień poszły Błyszczyki do ust w kapslach Sprite oraz CocaCola - czy są tak naprawdę powody do zachwytów, które płyną ze wszystkich stron świata?
O firmie
Lip Smacker® to pierwszy na świecie owocowy błyszczyk do ust wyprodukowany w 1973 roku przez firmę Bonne Bell. Błyszczyk ten miał smak truskawkowy i od razu wzbudził zachwyt kobiet. Od tego czasu minęło blisko 40 lat, a amerykańska marka Bonne Bell nie przestaje zaskakiwać. Wciąż powstają nowe kosmetyki do ust o świetnych właściwościach pielęgnacyjnych, w wyjątkowych smakach i przystępnych cenach.
Firma współpracuje z wieloma markami, aby prezentować tak apetyczne produkty jak błyszczyki, pomadki, balsamy do ust o smaku cukierków Skittles™, M&M's™, Starbust™, napojów koncernu Coca Cola™, Pepsi Co™ oraz wyjątkowych smakach lodów, deserów i świeżych owoców.
Firma Bonne Bell dbając o wysoką jakość swoich kosmetyków produkuje je wyłącznie w U.S.A. oraz nie testuje ich na zwierzętach.
Smackersy pokochały nastolatki na całym świecie, a także gwiazdy Hollowood!
Słów kilka od producenta
Błyszczyki do ust w kapselkach Sprite i CocaCola Lip Smacker znakomicie nawilżają, pielęgnują i wygładzają usta.
Nadają ustom wyrazistego połysku i podkreślają ich kolor.
Stosować na usta kilka razy dziennie.
Tylko do użytku zewnętrznego!
Opis według mnie
Opakowanie błyszczyków bardzo mi podoba się, i to nie tylko ze względu na bardzo pomysłową formę i barwną szatę, są naprawdę wygodne w użyciu. Kapselki zostały wykonane z plastiku, a więc są bardzo leciutkie, każdy z nich mieści w sobie 3,4 g błyszczyku, małe, zmieszczą się nawet w kieszeni mocno obcisłych rurek :) Forma opakowania i te kapslowe wypustki pozwalają na łatwe odkręcanie i zakręcanie, mała średnica kapselków cieszy, bo mogę nabierać opuszką palca błyszczyk nie zanurzając w nim paznokcia :)
Dodatkowo kapselki - błyszczyki są umieszczone w solidnym opakowaniu, gwarantującym, że nikt przed nami nie " maczał w nich palców " ;) Na opakowaniu znajdują się podstawowe dane - opis, pełny skład, dane firmy i dystrybutora, termin ważności - 24 miesiące od momentu otwarcia.
Skład dosyć fajny, zawiera wiele dobroczynnych składników znanych ze swoich właściwości nawilżających, natłuszczających i ochronnych, ma w sobie też parafinę. Obydwa błyszczyki mają identyczny skład.
Błyszczyki mają zbitą, twardą konsystencję, pod wpływem ciepła stają się delikatne, miękkie i lekkie, Sprite ma białe zabarwienie, CocaCola ... kokakolowe ;)
Zapach/Smak identyczny jak napoje, na podobieństwo których zostały stworzone, słodkie i trwałe - teraz już wiem, dla czego na opakowaniu figuruje napis " Tylko do użytku zewnętrznego! " :)
Aplikacja paluszkowa :) choć można też pędzelkową prowadzić, ale ja idę na łatwiznę, początkowo trocha topornie idzie nabieranie ich na palec, ale z czasem, gdy zetrze się górna warstwa, staje się to łatwe i przyjemne, błyszczyki łatwo rozprowadzają się po ustach.
Działanie rewelacyjne i natychmiastowe, świetnie pokrywają usta, nie rozmazują się, nie zbierają się w załamaniach, nawilżają i wygładzają usta, nie kleją!
Efekty w postaci delikatnie nabłyszczonych, miękkich, gładkich i dobrze nawilżonych ust utrzymują się dosyć trwale, mimo zlizywania ;)
Wydajność bardzo wysoka, już cieniutka warstewka błyszczyków zapewnia ustom komfort.
Z lampą błyskową |
Światło dzienne |
Smackers`owe błyszczyki bardzo mi przypadły do gustu. Nie są to błyszczyki, które do tej pory znałam, bardziej przypominają balsam o właściwościach lekko nabłyszczających. Nie zapewniają na ustach tafli, ale nadają im pięknego, delikatnego, naturalnego połysku, nie sklejając ich przy tym, nie obciążając, nie zapychając.
Opakowania mega wygodne, spłaszczone, faktycznie jak kapsle tylko ciutkę większe, a więc bez problemu zmieszczą się nawet w malutkich kieszonkach, aby zawsze być pod ręką w potrzebnych momentach, genialne rozwiązanie - świetna forma i piękna prezentacja zachęcają do sięgania po nie.
Błyszczyki gładko układają się na ustach, nie zbierają się w załamaniach, są niewyczuwalne na delikatnej skórze ust, oczywiście pomijając zapach i smak, bo te akurat nie dają zapomnieć o ich obecności pod nosem i na języku ;)
Tutaj na ustach mam CocaColę, jak widać koloru nie daje, wiele by go trzeba było nałożyć na usta, by go uzyskać, ale po co? Delikatnie podbija naturalny odcień ust, natomiast Sprite jest całkowicie transparentny.
Błyszczyki bardzo dobrze radzą sobie z nawilżeniem ust, momentalnie też je wygładzają, mam wrażenie że moje usta stają się bardziej wydatne, choć tak nie jest, po prostu zapewniają uczucie jędrności, że tak się wyrażę, dzięki czemu usta czują się jak po liftingu lub wstrzyknięciu ;)
Są pachnące i smakowite, choć staram się unikać zlizywania, czasem się poddaje - słodki smak coli czy sprite`a na języku dobrze mi robi :)
Usteczka pod ochroną, w pełnym relaksie i komforcie, nosek czerpie przyjemność z wdychania musującego zapachu ulubionych napojów, a słodki smak... kto go nie lubi?
Błyszczyki Lip Smacker poprawiają humor i kondycję ust znakomicie!
Cena - 6,99 zł / 3,4 g - promocyjna!
Ocena - 5/5
Dostępność - Biedronka, sklepy internetowe, allegro.
Podsumowanie
Chciałam, więc mam i jestem bardzo zadowolona z tych kapselków Lip Smacker`owych - błyszczyki świetnie spełniają swoje funkcje, doskonale nawilżając, odżywiając i wygładzając delikatną skórę ust, zapewniając przy tym naturalny połysk, pyszny smak i bardzo fajny zapach, dodatkowo wyznaczają się dobrą trwałością oraz wysoką wydajnością - mała rzecz, a cieszy bardzo, bo jest wspaniała!
Chcę więcej!!! I Wam, oczywiście, polecam ;)
A Wy stosowaliście te błyszczyki? A może macie innych ulubieńców Smackerowych?
Polecajcie, piszcie jak u Was sprawdzają się, jak smakują i jak pachną ;)
Miłego weekendu Kochane :*
Chodziłam koło nich kilka razy, ale przyznam szczerze, że dopiero Twój post zachęcił mnie do zakupu. Mam nadzieję, że będą u mnie jeszcze dostępne zanim wybiorę się na zakupy.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak spisują się sztyfty, dopiero sobie jeden kupiłam, ale błyszczyki polubiłam ;)
UsuńOj, żałuję, że się na nie nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie późno, chyba :)
UsuńMuszę zobaczyć czy nie zostały jakieś resztki w Biedronce
OdpowiedzUsuńKoniecznie zobacz Chabrowa ;)
UsuńZastanawiałam się nad nimi i szkoda, że nie skorzystałam. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze może wpadną Ci do koszyczka ;)
Usuńja mam balsam SPrite :) dziś kolega na wykąłdzie wyjął mi go z torebki i mówi "pić mi się chcę" po czym odkręca pomadkę i udaje że się maluje :)
OdpowiedzUsuńI jak się sprawuje ta w sztyfcie Aswertynko? Mi mężuś kupił Fantę, ale jeszcze nie otwierałam ;)
Usuńbajeczne opakowania! ach może kupię
OdpowiedzUsuńWieczny dylemat, ja też tak mam, tych " ustowych " ostatnio dużo różnych zakupiłam, ale co tam, sezon odpowiedni do ciągłego smarowania, więc zużyją się :)
UsuńOglądałam je, ale się nie skusiłam ;) Mam jeszcze z Alverde i Tisane oraz Nivea ;))
OdpowiedzUsuńOjej, ja też mam mnóstwo tych smarowidełek, ale Smackersów nie odpuściłam ;) Zima idzie, będę smarować się nonstop :)
UsuńFajne, lubię błyszczyki w słoiczkach, a tu jeszcze takie gadżeciarskie.
OdpowiedzUsuńPrawda mirago, przy tym też wygodny w użyciu i smakowity :)
UsuńJa sie nie zdecydowalam na ich zakup i nie zaluje, pewnie uzylabym ze dwa razy i lezaly jak maselko Nivea :(
OdpowiedzUsuńNie lubisz smarowidełek do usteczek southgirl?
UsuńOpakowania są genialne, też mnie kusiły, ale przytłoczona nadmiarem kosmetyków, powiedziałam zdecydowanie nie ;)
OdpowiedzUsuńSamokontrola jest dobra, ja nie zawsze ją utrzymuję ;)
Usuńmiałam oba w sztyfcie - były paskudne :P
OdpowiedzUsuńNawet mnie nie strasz Iwetto :) Te są świetne, przynajmniej dla mnie, a sztyfcik już czeka, na szczęście jeden, aż muszę rozpakować i spróbować, jak działa ;)
UsuńMam jeszcze z kiedyś w sztyfcie Fantę - bardzo lubię! Nad tymi się zastanawiałam, ale dalam spokoj :))
OdpowiedzUsuńFantę też mam, ale jeszcze nieśmiganą, muszę " odkorkować " i spróbować ;)
UsuńBardzo mi się podobają opakowania. :) Na razie jednak mam, muszę wykończyć to co mam. :)
OdpowiedzUsuńTo dobry pomysł, ale ja tak nie zawsze potrafię ;) Zapasy robię, non stop ;)
UsuńWyglądają przeuroczo! Takie dziewczyńskie :) Podobaja mi się!
OdpowiedzUsuńHaha, no dziewczyńskie, fajnie powiedziane Katalinko, taki miły gadżecik z korzyściami dla skóry ust ;)
Usuńchyba skuszę się na Colę:)
OdpowiedzUsuńLubię Colę, i Sprite`a też sobie nie odmawiam ;)
Usuńświetne są! muszę sobie kupić przynajmniej jeden :P
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, zwłaszcza w takiej cenie ;)
Usuńjutro jade na zakupy to nabede taki jeden !
OdpowiedzUsuńDopóki są to trzeba brać :) I cenowo wygoda, bo w necie schodzą po 10 - 12 zł, a jeszcze wysyłka... a tu za 7 zł i na miejscu, przy okazji zakupów cotygodniowych ;)
UsuńWolę smackersy w sztyfcie, nie lubię nakładać nic palcem :)
OdpowiedzUsuńJa tam też nie przepadam, ale nie powiem że nie lubię, w tym przypadku jest to bardzo wygodna aplikacja, zresztą zawsze można użyć też pędzelka, chociaż wybór mamy tak duży Neneczko, że możemy sobie dogadzać wybierając to, co lubimy :)
UsuńMam właśnie coca-colę i fantę i też jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńTo piąteczka ;)
UsuńWow, ale świetne! muszę popatrzeć w biedronce!
OdpowiedzUsuńŚwietne i na usteczkach działają bez zarzutu ;)
Usuńmiałam kupić ten o smaku coli, ale się opamiętałam, bo mam za dużo produktów do ust :)
OdpowiedzUsuńIch nigdy za wiele Kochana ;)
UsuńJa mam w błyszczyku Fantę i jest świetna, słodka i pięknie pachnie. Bardzo ją lubię, choć za Fantą do picia nie przepadam :D Coca-Colę i Sprite'a mam w sztyfcie i o ile Cola jest świetna, o tyle Sprite budzi we mnie mieszane uczucia... Smak i zapach troszkę mnie rozczarowały.
OdpowiedzUsuńWłaśnie odkorkowałam dziś Fantę Ginger, byłam ciekawa, bo dziewczyny piszą że im nie podobają się, nie wiem jak inne ale Fanta, już przy kilku użyciach, fajnie działa i smakuje, dobrze rozprowadza się i świetnie trzyma się ust, nie zjadając się ;) Przetestuję porządnie, to skrobnę kilka słów ;)
Usuńa to miła niespodzianka :) myslałam, jak widać błędnie, że to bardziej gadżety czy zabawki dla małych dziewczynek ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam Marti, ale dzięki temu że lubię takie dziewczyńskie gadżety, skusiłam się i nie żałuje, są naprawdę świetne, jakość i skład i działanie bardzo mi podobają się ';)
Usuńmoja córka ma Sprite i kilka razy zdażyło mi się użyć, ooo:)
OdpowiedzUsuńpomijając fakt, że za pierwszym razem nie wiedziałam jak je otworzyć, to muszę przyznać, że są naprawdę spoko:)
Hyhy, toto powymyślały, ciężko się dobrać do środka :) Masz racje, nie tylko dla córeczek, mamusie też mogą się miziać ;) Moje jeszcze są małe, więc obsługują te cudeńko tylko pod moim nadzorem, bo jeszcze zjedzą, takie to słodkie :)
UsuńŚmieszne toto ;)
OdpowiedzUsuńNo śmieszne, można poczuć się jak w dzieciństwie, małą i słodką dziewczynką ;)
UsuńJakoś nie jestem do końca przekonana do takich kosmetyków...
OdpowiedzUsuńJa lubię, nic na to nie poradzę ;)
Usuńja w Biedronce upolowałam Coca Colę w sztyfcie;) czeka na swoją kolej ale po Twoim poście chyba wcześniej go otworzę;)
OdpowiedzUsuńMnie po wczorajszym poście dziewczyny tak nakręciły, że swoją Fantę w sztyfcie dziś otworzyłam, i jest fajna po kilku aplikacjach, zobaczę jak będzie się sprawować na dłuższą metę :)
UsuńJa nie byłam przekonana do tych balsamów, myślałam, że to tylko taki bajer. Po twojej interesującej recenzji zmieniam zdanie! Okazuje się, że poza smakiem i fikuśnym opakowaniem mamy tu jeszcze pielęgnację i przyzwoity skład! to lubię i być może sama skuszę się na colę :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki Taniczko!
Ja także Justynko myślałam, że jest to raczej gadżet, ale ze względu na ich prezentację czułam się skuszona, nastolatką to ja dawno już nie jestem, ale musiałam posmakować tych słodziaków, i ciesze się że je kupiłam, naprawdę fajnie dbają o usta i smakują fajnie, czemu nie ;)
UsuńBuziole Kochana ;*
Ja niestety się na nie nie załapałam, ale następnym razem jak będą w Biedronce to muszę kupić ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam bardzo, są świetne, u mnie sztyftów w Biedronce już nie było, więc mi mąż kupił w aptece, tyle że cena była jeszcze raz wyższa, bo prawie 14 zł płacił za sztyft Fanty.
UsuńSzczerze to nawet nie wiedziałam że coś takiego jest :)
OdpowiedzUsuńŚmiesznie wyglądają i na pewno smakują - dokładnie tak jak napisałaś mała rzecz a cieszy..
Ja z kolei mówię pas - bo nie lubię "dotykowych" błyszczyków ale fajnie się prezentują :*
Ja lubię i te dotykowe i te wykręcane i nakładane " naustnikami " :) Wszystko, co da się rozsmarować i co zapewnia komfort moim usteczkom, no jak jeszcze tak obłędnie smakuje, jak Smackersy, to tym bardziej lubię Kochana ;)
Usuńkiedys je gdzies widzialam chyba w tk maxie ale nie kupilam, jakos nie zaciekawily mnie ;)
OdpowiedzUsuńMi się podobają, takie dziewczyńskie gadżety, córkom również pozwalam stosować, niech przyzwyczajają się do dbania o siebie od małego :)
Usuńkurcze nawet nie wiedziałam że można dostać je w biedronce, muszę jutro poszukać bo wyglądają na fajne :D
OdpowiedzUsuńMożna, ja również byłam zaskoczona ich obecnością w Biedronce :) Na szczęście są równie dobre w pielęgnacji, jak i z wyglądu :)
UsuńMuszę wypróbować tego o zapachu coca-coli :)
OdpowiedzUsuńFajny jest i dobrze smakuje :)
UsuńRównież kupiłam je jak były w biedronce. Bardzo fajne produkty ;) zgadzam się w pełni
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, bardzo fajne, mi również odpowiadają, dobrze pielęgnują i świetnie smakują ;)
Usuńoooooooo!!! zjadłabym!!
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
No tak, takie zagrożenie istnieje Rudasku ;)
Usuńwidziałam je w Biedronce, wyglądają super :D
OdpowiedzUsuńI smakują super i działają również bardzo fajnie Paula ;)
UsuńWersją Cocacolową chętnie bym się wysmarowała :D
OdpowiedzUsuńMmmm, jest wyrazisty ten błyszczyk i bardzo smakowity ;)
UsuńMam colę, ale w sztyfcie i również zakupiona w Biedronce :) To dopiero kwintesencja "słodkich ust" :D
OdpowiedzUsuńHaha, prawda? Ja w sztyfcie mam Fantę, kupiłam dla porównania i również jestem z niej zadowolona ;)
UsuńCzadowe są te kapselki! Pomysł na opakowanie świetny!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny! Taki gadżet, który warto mieć pod ręką, ja nie cierpię uczucia suchych ust, więc takie mazidełka to moje must have, zawsze i wszędzie ;)
UsuńSą fantastyczne! Że też w moich Biedronkach ich znaleźć nie mogłam :(
OdpowiedzUsuńNo coś ty? Nie było? Ooo, to mam szczęście ;)
UsuńWiedziałam, Taniczko, że bez oblizywania ust to się nie obędzie :D To właśnie z tego powodu odkładam używanie swojego smackera o smaku coli na cieplejszą porę, bo na jesienno-zimowy okres potrzebuję mocniejszej ochrony. Za mazidłami, które trzeba nakładać palcami nie przepadam i jak tylko skończę takie dwa opakowania, które posiadam, to powracam do sztyftów! Niemniej jednak Twoje kapsle pozytywnie wyróżniają się opakowaniem:)
OdpowiedzUsuńNo nie ma siły Neonowa :) Są tak słodziutkie, że aż się proszą ;)
UsuńJa też bardziej wolę te nakładane bezpośrednio na usta, ale " palcowe " mi też nie przeszkadzają zbytnio, zwłaszcza gdy pazurki mam krótkie, a zresztą często też używam do ich aplikacji pędzelka :)
opakowania mnie oczarowały :)
OdpowiedzUsuńPrawda że urocze? Takie gadżeciarskie ;)
UsuńZawsze Coca-Cola opakowania rewelacja muszę sobie takie kupić
OdpowiedzUsuńKoniecznie Sówko ;)
UsuńSzczerze mówiąc na myśl o smaku aż mi ślinka cieknie :D Nie interesowałoby mnie nic poza tym, żeby je zlizać :D
OdpowiedzUsuńPrzyciągaja uwagę :) Kiedyś się skuszę, ale chyba na wersje sztyftowe, nie lubię maziać palcami w kosmetyku.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wpis
OdpowiedzUsuń