Jak już nieraz wspominałam, kosmetyki indyjskie od jakiegoś czasu mocno wzbudzają moje zainteresowanie. Po wypróbowaniu kilku produktów, wcale nic się nie zmieniło, wręcz odwrotnie, mój apetyt na nie jeszcze bardziej się zaostrzył. Krok po kroku, kosmetyk po kosmetyku... odkrywam dla siebie zupełnie nowe produkty, ciekawe zapachy, a nawet powiedziałabym inny wymiar pielęgnacji, oparty na wiedzy Ajurwedyjskiej.
Dziś opowiem Wam o moim małym odkryciu, o kolejnym, bardzo fajnym kosmetyku indyjskiej marki Inveda :)
Ciekawe? A więc zapraszam.
Słów kilka od producenta
Skuteczne połączenie róży i paczuli w żelu do mycia twarzy, pozwala na usuwanie nieczystości bez zakłócania poziomu PH skóry. Nie tylko oczyszcza, lecz ma również nawilżające i łagodzące działanie.
Doskonały dla cery normalnej i suchej ze skłonnością do podrażnień.
Stosowanie żelu daje również miłe zapachowe doznania.
Produkt nie testowany na zwierzętach.
W 100% wegetariański!
Zacznę od tego, że opakowanie tego żelu bardzo mi się podoba. Kolorystycznie zostało doskonale skomponowane - połączenie pomarańczu z brązem ładnie się prezentuje, a pozłacane akcenty ładnie dopełniają całość i dodają luksusowego wyglądu.
Tubka, o pojemności 100 ml, jest nie tylko ładna, ale również poręczna i bardzo wygodna w użyciu. Dzięki temu, iż została wykonana z miękkiego i elastycznego tworzywa, dawkowanie żelu to prawdziwa przyjemność. Poprzez lekkie naciśnięcie wydostaniemy tyle żelu, ile potrzebujemy - precyzja gwarantowana.
Dla niektórych z Was niedogodnością może okazać się brak dozatora, ale mi osobiście nie przeszkadza zakręcana tubka. Zwłaszcza, że korek nie jest mały, więc nie sprawia trudności, bo idealnie leży w ręce, natomiast otwór dozujący jest świetnie dopasowany swoją wielkością do konsystencji kosmetyku. Dodajmy do tego łatwe wydobycie i nie ma powodów do narzekania, a zakręcić tubkę można dopiero po umyciu twarzy - samoistnie żel z niej nie wypływa! :)
Opakowanie, mimo codziennego stosowania, nie traci na atrakcyjności - nie blaknie, nie łuszczy się, napisy nie ścierają się... Ciągle wygląda jak nowe.
Na tubce znajdują się niezbędne informacje takie jak skład i termin ważności, zarówno okresowy jak i ten " po otwarciu ".
Przy kolejnych użyciach już byłam posłuszna - zupełnie inna sprawa, idealna, zrównoważona ilość pianki delikatnie muskała skórę, świetnie oczyszczając i łatwo spłukując się w kilka sekund :)
Połączenie róży i paczuli, według mnie, tworzy zapach iście doskonały! Uwielbiam aromat tego żelu! I to nie tylko dlatego, że jestem wielbicielką zarówno różanego jak i paczulowego zapachu. Podejrzewam, że nawet te z Was, które nie przepadają za różaną wonią, będą zachwycone, bowiem aromat jest bardzo świeży, lekki, przyjemny, subtelny...
Nie jest to zapach typowo różany, choć dobrze wyczuwam aromat roztartych w palcach świeżych płatków róż wymieszanych z nutą subtelnie podanej, orzeźwiającej paczuli.
Zapach nie jest słodki, ani mocny, dzięki czemu stosowanie żelu jest bardzo przyjemne. Co prawda pod wpływem gorącej wody nieco wzmaga się, ale nadal pozostaje miły dla nosa i... zmysłów :)
Żel, w bardzo małej ilości, najpierw wyciskam na dłonie, a dopiero po lekkim spienieniu, nakładam na twarz i masuje kolistymi ruchami. Dodam, że niejednokrotnie zmywałam nim makijaż, w tym oczy, i z tym zadaniem radzi sobie doskonale. Nie szczypie, nie podrażnia, nie powoduje zaczerwienienia ani mgły.
Po spłukaniu żelu, co też przychodzi z łatwością, skóra jest doskonale odświeżona i dobrze oczyszczona. Nie zauważyłam, aby żel powodował uczucie ściągnięcia czy wysuszał skórę, nic z tych rzeczy. Przypomnę jednak, że mam cerę mieszaną, ze skłonnością do przetłuszczania, a jednocześnie podatną na przesuszenia i podrażnienia.
Żel stosuję ponad miesiąc i muszę przyznać, że bardzo lubię po niego sięgać. Świetnie oczyszcza skórę z sebum, zanieczyszczeń i makijażu, nie powodując przy tym podrażnień, ani uczulenia. Dodatkowo wyznacza się on wysoką wydajnością, a więc posłuży mi jeszcze przez długi czas!
Cena - 25 zł / 100 ml
Dostępność - Bombay Bazaar
Podsumowując...
Myjące produkty do twarzy zawsze mam pod ręką, a w Łagodzącym żelu do mycia twarzy Róża i Paczuli odpowiada mi dosłownie wszystko. Ma on ładne i praktyczne opakowanie, cudowny zapach, który uprzyjemnia stosowanie. Zapewnia uczucie świeżości i czystości skórze oraz oferuje jej gładkość, miękkość i delikatność - bez podrażnień!
Czysta skóra, otulona delikatnym, choć nietrwałym, zapachem, jest doskonale przygotowana do dalszej pielęgnacji. Jak wiecie, dobre oczyszczanie jest połową sukcesu w drodze do zdrowej, pięknej i zadbanej skóry.
Lubicie kosmetyki indyjskie?
Może znacie warte uwagi marki, dajcie proszę znać :)
Bombay Bazaar to prawdziwa kopalna indyjskich skarbów - zajrzyjcie koniecznie!
Miłego wieczoru Wam życzę :*
Bardzo lubię indyjskie kosmetyki. Swego czasu sporo ich sobie przywiozłam z Indii i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara! Pragnę zwiedzić Indie, bardzo! Mam nadzieje, ze marzenie się spełni :)
UsuńLeci na moją liste, może go zakupię ;D
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować, mojej skórze bardzo przypadł do gustu :)
UsuńNowość dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa w sumie też dopiero niedawno rozpoczęłam swoją przygodę z indyjskimi kosmetykami :)
UsuńJa szczerze mówiąc wolę jednak pompki w tego typach kosmetykach, ale produkt i tak ciekawy. Łagodny, pachnący i jeszcze naturalny. To jest to :)
OdpowiedzUsuńPompki to znaczące ułatwienie Anitko, choć szczerze mówiąc nigdy aż tak bardzo nie skupiam się na tym właśnie aspekcie. Postrzegam całokształt opakowań - szaty, wygodę używania, a nawet zachowanie nienagannego wyglądu w trakcie użytkowania - nie cierpię, gdy tubki czy słoiczki wyglądają po kilku użyciach jak siedem nieszczęść :)
UsuńWarto wypróbować, bez dwóch zdań, zwłaszcza, że wydajnością powala :)
Bardzo ładne i eleganckie ma opakowanie.
OdpowiedzUsuńbardzi ciekawy kosmetyk:)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Scarlet :) I bardzo ładnie pachnący ;)
UsuńLubię zaglądać do Ciebie,zawsze zaskoczysz mnie ciekawymi i nieznanymi mi markami :)
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo Beatko, z wielką przyjemnością to czynię :) Lubię wyszukiwać perełki i Wam je przedstawiać ;)
UsuńPewnie wspaniale pachnie, już go lubię :)
OdpowiedzUsuńTak, zapach ma bardzo przyjemny Daisy i wydajną niesamowicie wysoką ;)
Usuńpierwszy raz słyszę o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńNowość na polskim rynku :)
UsuńNie słyszałam o nim nigdy :)
OdpowiedzUsuńBo jest nowością u nas :) Marka ma całą linię kosmetyków do pielęgnacji ciała i twarzy :)
Usuńnie znam .;)
OdpowiedzUsuńCzas to zmienić :)
Usuńtrzeba przyznać, że design mają fajny <3
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie, a co więcej, opakowanie nie traci na atrakcyjności nawet po dłuższym czasie użytkowania :)
UsuńJa jednak wolę lepsze składy jeśli chodzi o moją twarzyczkę :)
OdpowiedzUsuńWiem Kochana, choć tu wcale nie jest źle :)
UsuńChciałabym sobie kiedyś sprawić, wydaje się całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńZgadza się Chabrowa, całkiem fajny :)
UsuńMiło że znalazłaś produkt który polubiłaś. A że zapach nie słodki to w sumie nie dziwota - paczuli daleko do słodyczy ;)
OdpowiedzUsuńNie mam skóry wymagające Kat, więc o dobry kosmetyk nie jest trudno :) Paczuli rzeczywiście ma bardzo wyrazisty, zdecydowany zapach, ale różane aromaty zazwyczaj są słodkie, połączenie tych dwóch tworzy idealny duet :)
UsuńMiło że znalazłaś produkt który polubiłaś. A że zapach nie słodki to w sumie nie dziwota - paczuli daleko do słodyczy ;)
OdpowiedzUsuńZapach róży odpowiada mi jedynie w KWIATACH - w kosmetykach jakoś specjalnie mi nie odpowiada...
OdpowiedzUsuńA połączenie róży i paczuli próbowałaś? Świetny zapach!
Usuńcałkiem przyjemny ten żel, z indyjskich kosmetyków używam tylko olejków do włosów i miałam jedną maseczkę do twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa też niewiele ich wypróbowałam, ale jak na razie jestem bardzo zadowolona ;)
UsuńW takim razie, strasznie ciekawi mnie to polaczenie zapachowe :)
OdpowiedzUsuńNie wątpię - jest cudowny!
UsuńJeśli chodzi o komentarz na moim blogu i porównanie Eveline do L'Oreala to akurat mam podobne odczucia - szczoteczka godna podstawowej , złotej millionlashes, La LUxe nie stosowałam - zaraz po Twoim komentarzu próbowałam ją nabyć w swojej Biedronce ale juz przebrane zostały półki, może jeszcze kiedyś natrafimy na siebie ;) bo zachęciłaś mnie na ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńWarto poszukać je w Biedronce, muszę przyznać, że faktycznie jest fantastyczny, ja na razie nic się nadal nie zmieniło :)
Usuńjestem ogromnie ciekawa zapachu ;)
OdpowiedzUsuńZ indyjskicj kosmetków mam aktualnie wodę różaną :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo, bardzo dobrze. Ja nic ostatnio znowu nie mogę sobie podpasować, buźka wiecznie po umyciu sucha jak wiór ;(
OdpowiedzUsuńOpis zapachu mnie nie zachęca, ale skoro piszesz, że w praktyce jest świeży to kto wie, może przypadłby do gustu mojemu wybrednemu nosowi :)
OdpowiedzUsuńZapach musi byc piękny, ale w składzie jest silny detergent więc odpada :(
OdpowiedzUsuńA do mnie wczoraj dotarł pewien różany komplecik. :) Porobię fotki to wrzucę na bloga. :)
OdpowiedzUsuńTego żelu nie używałam. Skończyłam Effaclar i zdecydowałam się na coś naturalnego z Planeta Organica. :) Wklejałam dzisiaj fotkę na fb.
Brzmi ciekawie, wydaje się warty zakupu.
OdpowiedzUsuń