Witajcie Słoneczka :)
Dbanie o piękno skóry nie jest proste. Wbrew pozorom, nie wystarczy nałożyć dowolny krem, nawet jeśli kosztuje fortunę, aby móc się cieszyć zadbaną i doskonale wyglądająca cerą, Pielęgnacja, przede wszystkim, musi być świetnie zgrana, a składniki odżywcze, które kryją się w naszych " smarowidłach ", muszą ze sobą współpracować. Tylko dzięki synergii działania i wzajemnemu uzupełnianiu się składników aktywnych, osiągniemy efekty, które nas nie tylko zadowolą lecz zachwycą!
Pielęgnacja w zgodzie z naturą zazwyczaj idzie w parze ze świetnymi wynikami. I choć nie sięgam wyłącznie po naturalne kosmetyki, stosuję pielęgnację mieszaną, za to zawsze idealnie skomponowaną! Dobrze dobrane kosmetyki, to połowa sukcesu! A jeśli prócz walorów pielęgnacyjnych i ochronnych dodatkowo posiadają właściwości aromaterapeutyczne - to już sukces murowany! Uwielbiam kosmetyki, które oddziałują na wszystkie zmysły - dbają o piękno skóry nie zapominając przy tym o doznaniach zapachowych. Do takich zmysłowych produktów z pewnością mogę zaliczyć Make Me Bio Receptura 173, Bioline Olive Oil & Wild Rose oraz Serum przeciwzmarszczkowe Bioline. Zestaw specjalnie dla mnie został skomponowany przez sklep Labiola wliczając indywidualne preferencje, potrzeby i wiek skóry oraz zapachowe upodobania :) I wiecie co? Jest moc!
Bioline Żel Pod Prysznic i do twarzy Olive Oil & Wild Rose od producenta
Oliwa z oliwek i dzika róża to żel do mycia twarzy i ciała dla kobiet. Naturalny żel z olejkiem z oliwy i odżywczym kokosem delikatnie oczyszcza i przywraca odpowiedni poziom nawilżenia. Skóra czuje się komfortowo, a delikatny zapach dzikiej róży otula nasze ciało pozostawiając przyjemną woń. Przeznaczony do mycia ciała pod prysznicem lub w wannie. Po użyciu żelu nie zapomnij o balsamie. Odpowiedni do każdego rodzaju skóry, do codziennego użytku.
Składniki aktywne: oliwka, kokos, dzika róża.
* Składniki naturalnie występujące w olejkach eterycznych.
Produkt odpowiedni dla wegan i wegetarian. Nie testowany na zwierzętach!
Żel do mycia twarzy i ciała Bioline otrzymujemy w poręcznej, twardej butelce, o pojemności 250 ml, wykonanej z przyjemnego w dotyku, anty-śliskiego tworzywa. Różowa etykieta dodaje jej uroku, a także mieści na sobie skład produktu. Prócz tego na butelce znajdują się najważniejsze informacje takie jak opis i termin ważności. W pozłacanym, matowym korku, wieńczącym butelkę, znajduje się otwór dozujący, który jest uwalniany opcją " press " :) Otwór dozujący wielkością dobrze dostosowany do typu oraz konsystencji produktu. Po zamknięciu żel jest doskonale chroniony i bezpieczny w podróży.
Żel jest przezroczysty, pozbawiony wszelkiego rodzaju konserwantów i barwników. Wyznacza się półpłynną konsystencją, nie jest lejący, a więc bez problemu rozprowadza się po skórze, nie ocieka, nie marnuje się. Absolutnie fantastyczny, jeśli chodzi o konsystencję, zapach i działanie też. Zapach... to połączenie świeżego aromatu płatków dzikiej róży zgniecionych w palcach. Subtelna woń przeplata się z delikatnym, olejowym zapachem, który otwiera się tuż po różanej rozkoszy. Przekupił mnie od pierwszego otwarcia, aczkolwiek, w trakcie używania doceniłam prawdziwą moc tego produktu, nie tylko tę aromaterapeutyczną :)
Choć żel jest przeznaczony zarówno do twarzy jak i ciała, najczęściej stosuję go do mycia twarzy. Dlaczego? Bowiem fantastycznie sprawdza się na mojej mieszanej skórze, zachwyca zapachem i delikatnością działania. A jednocześnie, przy regularnym stosowaniu, nawet raz dziennie, pozytywnie wpływa na wygląd i kondycję mojej cery. Bioline Olive Oil & Wild Rose delikatnie się pieni, co w przypadku twarzy jest na plus, przy kontakcie z wilgotną skórą wytwarza subtelną piankę. Czas od czasu używam żelu do mycia ciała, ale zawsze w połączeniu z siatkową gąbką, a ta sprawia, że delikatna pianka rośnie w siłę - staje się puszysta i bardziej obfita :) Żel bardzo dobrze oczyszcza ciało, a także twarz ze wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń, sebum i ... makijażu. Tak, tak, różanym żelem zmywam makijaż i powiem, że radzi sobie z tym zadaniem wspaniale! Bez problemu usuwa wszystkie kosmetyki kolorowe, nawet po tuszu nie zostawia śladu, a przy tym nie wysusza, nie ściąga, ani nie podrażnia mojej mieszanej skóry twarzy. Po użyciu żelu twarz jest doskonale oczyszczona, gładka, nieskazitelnie czysta, przyjemna w dotyku i otulona subtelnym aromatem płatków róż. Rozkosz! Czysta, zadbana skóra, to szczęśliwa skóra! Kosmetyki pielęgnacyjne chłonie jak gąbka, a w dodatku czerpie z nich wszystko to, co najlepsze! A więc czas sięgnąć po coś naprawdę dobrego! Ot chociażby przeciwzmarszczkowe serum tejże marki :)
BIOLINE Serum przeciwzmarszczkowe od producenta
Serum przeciwzmarszczkowe nie tylko niweluje oznaki starzenia, ale także działa regenerująco i odżywczo. Likwiduje przebarwienia, nawilża, wygładza, poprawia ogólna kondycję skóry. Wszystko dzięki bogatemu koktajlowi witaminowemu zawartemu w jego składzie. Kremowa konsystencja serum, to kompozycja cennych olejków naturalnych bogatych w witaminy A, C, E, F i kwasy Omega 3,6,9, które pielęgnują każdy rodzaj cery, w szczególności dojrzałą i ze zmarszczkami. Lekka formuła bogata w substancje aktywne łatwo się wchłania i matuje cerę. Idealny na dzień i na noc, a także pod makijaż. Zalecane dla dla cery dojrzałej, wrażliwej, naczynkowej i alergicznej.
Składniki aktywne: ogórecznik, mango, rokitnik, marchew, kokos, dzika róża, żurawina.
* Składniki pochodzące z upraw organicznych.
Przeciwzmarszczkowe serum Bioline zostało zamknięte w smukłej, wysokiej buteleczce typu airless, o pojemności 50 ml, wykonanej z mocnego, twardego tworzywa. Wygodna pompka, w którą buteleczka został wyposażona, ułatwia stosowanie i pozwala na precyzyjne dawkowanie niezbędnej ilości kosmetyku. Nie zacina się, nie " pluje " lecz płynnie się porusza, wydając nawet malutką porcyjkę kremu. Przezroczysty korek, solidnie osadzony i zamykany " na klik ", skutecznie chroni aplikator przed zanieczyszczeniami, zasychaniem resztek kosmetyku oraz niechcianym naciśnięciem. Małe rozmiary oraz ergonomiczny kształt sprawiają, że serum jest idealnym kompanem podczas podróży czy wyjazdów służbowych. Za wiele miejsca nie zajmie, a uczynić z twoją skórą może wiele dobrego! Zresztą gdy już go wypróbujesz, zaczniesz stosować, to za żadne skarby świata nie będziesz chciała zostawić go w domu w czasie dłuższej nieobecności. Początkowo serum jest zapakowane do tekturowego pudełka - na prezent idealne!
Serum Bioline ma gęstą, kremową, a zarazem delikatną i zupełnie nietłustą konsystencję, która pry kontakcie ze skórą, staje się jeszcze delikatniejsza. Szybko się rozprowadza, choć przez kilka sekund, w trakcie rozprowadzania, można zauważyć lekkie bielenie, i tak samo błyskawicznie się wchłania. Nie pozostawia na twarzy żadnej wyczuwalnej warstewki, ale widzialną tak! Oferuje matowe wykończenie - tak pożądany przeze mnie efekt, znalezienie którego w naturalnych kosmetykach graniczy z cudem! A jednak - cuda się zdarzają :) Jak ja się ciesze, że odżywczy, regenerujący, wygładzający i nawilżający kosmetyk przeciwzmarszczkowy dodatkowo posiada właściwości matujące!
Serum przeciwzmarszczkowe jest przeznaczone do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc. Lecz ze względu na świetne właściwości pielęgnacyjne i matujące najczęściej stosuję go na dzień. Tuż po aplikacji zapewnia mojej skórze wszystko to, czego na dzień potrzebuje. Bardzo dobrze nawilża, odżywia, a dodatkowo zapewnia jej długotrwałą ochronę i świetnie wygładza. Walory wygładzająco-matujące tworzą z tego serum idealną bazę pod makijaż. Czyli dwie ( przepraszam... trzy ) pieczenie na jednym ogniu - cera zadbana, sebum unormowane i makijaż prezentuje się o wiele lepiej oraz trwałością swą zadziwia. Serum, przy regularnym stosowaniu, doskonale normalizuje proces wydzielania sebum, zapobiega powstawaniu niedoskonałości oraz niweluje świecenie się mojej skóry, szczególnie uporczywe w " strefie T ". Prócz tego przez cały dzień zapewnia twarzy komfort, ukojenie i ładny wygląd, bez podrażnień, przesuszenia, zaczerwienienia. Dodatkowo może poszczycić się przyjemnym, kojącym, olejowo-orzechowym, słodkawym zapachem. Cudownie relaksuje i odpręża w czasie aplikacji, a tuż po niej - otula skórę swą delikatnością i przez krótki czas na niej się utrzymuje, pobudzając wszystkie zmysły. Wydajność na wysokim poziomie! A to znaczy że... czeka mnie przyjemność, ukojenie i zadowolenie na długoooo!
Make Me Bio Krem Sprężystość receptura 173 od producenta
Krem Receptura 173 Sprężystość to kompozycja naturalnych olejów z: orzechów laskowych, arganowego, słodkich migdałów i rokitnika, które nadają wyjątkową sprężystości skórze. Krem wykazuje działanie uelastyczniające i odżywcze oraz skuteczne likwiduje uczucie ściągnięcia i wygładza drobne zmarszczki mimiczne. Kosmetyk przeznaczony jest do wszystkich rodzajów skóry, ze szczególną dedykacją cerze dojrzałej.
Prosta receptura na sprężystość:
• Olejek z orzechów laskowych działa regenerująco i stabilizująco. Wnika głęboko w skórę wzmacniając ścianki naczyń krwionośnych, poprawiając krążenie oraz normalizując poziom wydzielania sebum. Sprawia, że skóra staje się bardziej miękka i elastyczna.
• Olejek arganowy działa przeciwzmarszczkowo i pielęgnująco. Zawarta w olejku witamina E ma silne działanie odmładzające, spłyca zmarszczki i opóźnia procesy starzenia się skóry. Doskonale nawilża i poprawia elastyczność skóry.
• Olejek ze słodkich migdałów działa nawilżająco i ujędrniająco. Dzięki bogactwu witamin i składników mineralnych skutecznie regeneruje, chroni przed utratą wody z komórek i opóźnia procesy starzenia się skóry. Dodatkowo jego przyjemny, orzechowy zapach koi zmysły.
• Olej z rokitnika działa regenerująco i przeciwzmarszczkowo. Wyraźnie wpływa na gojenie się ran, łagodzi zmiany i podrażnienia skórne oraz likwiduje przebarwienia. Uelastycznia, nadaje skórze sprężystości oraz dogłębnie odżywia dzięki wysokiemu stężeniu kwasu tłuszczowego Omega - 7.
* Składniki pochodzące z upraw organicznych.
** Składnik naturalnie występujący w olejkach eterycznych.
Krem do twarzy Make Me Bio Receptura 173 ulokowany został w ciężkim, solidnym słoiczku, o pojemności 50 ml, wykonanym z grubego szkła. Mimo iż szklany, wcale nie okazały, lecz zgrabny, poręczny, bardzo wygodny zarówno do trzymania, jak i przechowywania :) Minimalistyczna etykieta mieści na sobie przesłanie oraz sposób użycia, wraz z określoną gramaturą i terminem ważności " od otwarcia ", wynoszącym 6 miesięcy. Znacznie więcej informacji, w tym pełny skład, znajdziemy na tekturowym pudełku, w którym kosmetyk został podany. Aluminiowa zakrętka gwarantuje zawartości solidna ochronę i świeżość, podczas każdego użycia!
Krem Sprężystość Receptura 173 ma żółty kolor oraz jedwabistą, lekką, półpłynną konsystencję, której towarzyszy zapach... dojrzałych w słońcu pomarańczy skropionych słodkim nektarem. Chyba nie muszę mówić, że stosowanie go wiąże się z niesamowitą przyjemnością... Uwielbiam zapach róż, ale jeszcze bardziej doceniam świeże, cytrusowe nuty, które w chłodne, niepogodne dni dają niesamowity zastrzyk energii lub pozwalają się zrelaksować i uspokoić po ciężkim, pracowitym dniu...
Krem Receptura 173 jest przeznaczony do stosowania na dzień i na noc, komu jak odpowiada. Ja sięgam po niego zazwyczaj wieczorem, aczkolwiek przez tydzień stosowałam i rano, i wieczorem, dla porównania :) Leciutka konsystencja bardziej przypomina serum, ale gdy już rozprowadzę krem po skórze, co też idzie z łatwością, czuję jego zbawienne działanie. Nie natłuszcza, nie zapycha, nie obciąża, ale zapewnia mojej skórze wyczuwalny ochronny film. Natychmiastowo nawilża, i to wyraźnie, dogłębnie, świetnie odżywia, regeneruje, wygładza. Nie wchłania się " do suchości ", pozostawia skórę " widocznie nawilżoną ", naturalnie promienną i wilgotną :) Zapach przez jakiś czas pozostaje na skórze, co w jego przypadku - uwielbiam! Wieczorem pomaga mi się zrelaksować, o poranku - napawa optymizmem, a więc nawet deszcz i wiatr, nie są w stanie popsuć mi samopoczucia. Skóra pod kremem jest dobrze chroniona przed działaniem czynników zewnętrznych - suche powietrze, upał, chłód... Z każdej opresji wychodzi bez szwanku ( czytaj - bez podrażnień, przesuszenia, zaczerwienienia ) :) Krem dobrze wygładza skórę, wyrównuje jej koloryt, poprawia fakturę, po miesiącu stosowania jędrność ma sie dobrze, a skąd to wiem? Gdy budzę się o poranku, nie mam na twarzy zagnieceń od fałdek pościeli, koronkowego wzoru od haleczki, a nawet futra drzemiącego obok kota :) Jest gładko, sprężyście, promiennie, pięknie! Taki właśnie efekt zapewnia sprężystość dla każdego rodzaju skóry :) Z racji bogatego składu, silnych walorów odżywczych, nawilżających i ujędrniających, niewiele go nakładam. Ma skoncentrowany skład i widoczne, wyczuwalne, działanie więc po co przesadzać? Polubiłam bardzo! Jeszcze wiele wspólnych dni nas czeka :)
Cena: Bioline Serum Przeciwzmarszczkowe - ok. 45 zł; Bioline Żel Pod Prysznic Olive Oil &Wild Rose - ok. 15 zł; Make Me Bio Receptura 173 - ok. 70 zł
Dostępność - sklep Labiola
Podsumowując...
Pielęgnacja z Labiola mi się udała naturalnie piękna! Mam do dyspozycji produkty, które świetnie sobie radzą z moimi zachciankami, zapotrzebowaniem mojej skóry, a nawet zmysłów. Cieszą doskonałymi, naturalnymi składami, niezawodnym działaniem, wysoką wydajnością i przepięknymi zapachami. Może to wydać się śmieszne, ale uważam, że pielęgnacja nie powinna ograniczać się jedynie do pośpiesznego wklepywania kosmetyków " byle się pozbyć ", wtedy popada w rutynę i budzi niechęć. Pielęgnacja powinna być przyjemnością, bowiem gdy jest prawdziwym rytuałem pielęgnacyjnym dla ciała i zmysłów, przynosi najlepsze efekty.
Znacie kosmetyki które dziś przedstawiłam?
Jak sprawdzają się w twojej pielęgnacji?
Który z tych produktów najbardziej Cię kusi?
Miłego wieczoru życzę :*
Aż chciałoby się wypróbować, też uwielbiam zapach pomarańczy :)
OdpowiedzUsuńKuszą te kosmetyki
OdpowiedzUsuńBioline uwielbiam za hydrolaty, natomiast z marką Make Me Bio nie miałam jeszcze przyjemności :-)
OdpowiedzUsuńZnam markę Make me bio.. uważam ją za takiego przyjemnego średniaczka. :)
OdpowiedzUsuńMarka Bioline chodzi za mną od dłuższego czasu. Niestety nie znam tych produktów, nie wiedziałam, że Make Me Bio wypuściło nową serię, ja zatrzymałam się na pudrze myjącymi i kremie różanym, które testowałam 100 lat temu :)
OdpowiedzUsuńobu marek nie miałam jeszcze okazji poznać, ale kusi mnie kilka ich produktów :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie kremy Make Me Bio ;)
OdpowiedzUsuńJa już od dłuższego czasu czaje sie na hydrolat od Bioline :3
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się dotąd z tymi produktami. Z Make me bio miałam tylko krem różany.
OdpowiedzUsuńMiałam kremik z Bioline, bardzo go lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit Twojego wpisu to dokładnie to, czym dla mnie jest pielęgnacja. Całościowa, etapowa, naturalna. Trochę cierpliwości i nasza skóra powie nam dziękuję. Świetny wpis. Jako współmiłośniczkę kosmetyki naturalnej zapraszam na nowy wpis o kosmetycznej reanimacji po wakacjach. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBioline ma cudowne opakowania ale i bardzo ciekawe składy :-D za to z Make Me Bio miałam już przyjemność ale sprawdziły się dość przeciętnie :-)
OdpowiedzUsuńMam takie samo podejście do pielęgnacji - ma sprawiać przyjemność i być skuteczna. Kosmetyki Bioline bardzo mnie ciekawią, chętnie bym je przestestowała. Podoba mi się bardzo ich szata graficzna.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi ten żel :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakby wyglądał zestaw skomponowany specjalnie dla mnie, ale i tak trochę się boję. Jakakolwiek zmiana w pielęgnacji potrafi u mnie wywołać Armagedon, więc na razie trzymam się to, co używam obecnie ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle najbardziej ciekawi mnie serum, które ewidentnie w ich ofercie przegapiłam :P
OdpowiedzUsuńkremy idealne na domowe spa :) o make me bio słyszałam, choć jeszcze nie użyłam, jakoś skład kremu dla mnie (cera mieszana) do mnie nie przemówił i wzięłam vianka, a o bioline dowiedziałam się od siebie :)
OdpowiedzUsuńJak już wybierać to tylko naturalne kosmetyki:) Tu z pewnością też powinna pomóc medycyna estetyczna. Myślałyście może o pozbyciu się swoich największych kompleksów przy pomocy profesjonalnej medycyny?
OdpowiedzUsuńbuzia pieknieje
OdpowiedzUsuńTe kosmetyki ciekawie się prezentują.
OdpowiedzUsuń