Od kiedy poznałam tusze do rzęs Oriflame, nie wyobrażam sobie nie mieć chociaż jednego w użyciu. Wyznaczają się świetną trwałością, konsystencją, gotową do użycia od pierwszego otwarcia, nasyconą czernią i oczywiście świetnymi efektami. Dodajmy do tego perfekcyjnie zaprojektowane szczoteczki, wyznaczające się precyzją w aplikacji i ułatwiające szybki makijaż, oraz niesamowitą wydajność, zazwyczaj służą mi ok. 5 miesięcy!!! Cud miód!
Dotychczas poznałam tusz do rzęs Wonder Lash XXLi Giordani Gold Incredible Length Black, ale jak tylko widzę, że dobijają dna, szukam godnego następcy :) Na razie nie sięgam po już sprawdzone tusze, które świetnie się u mnie spisują, lecz wypatruję kolejnych perełek, głownie nowości. Nic więc dziwnego, że tym razem postawiłam na Tusz do rzęs The ONE 5w1 Wonder Lash Luminescence Blackout Black bowiem pochodzi z edycji limitowanej. Musiałam go wypróbować, zanim zniknie ( a być może i nie ... ) z oferty marki. A jak już tusz uwodzi obietnicą głębokiej czerni, do ust wybrałam coś delikatnego - Balsam do ust The ONE BB,który upiększa i pielęgnuje :) Jak się sprawdzają u mnie te kosmetyki? Czy sprostały oczekiwaniom? Dowiesz się z dalszej części notki :)
Tusz do rzęs The ONE 5 w 1 Wonder Lash Luminescence Blackout Black - od producenta Wyraź siebie dużymi oczami i podkreślonymi rzęsami, dodaj zalotności spojrzeniu dzięki efektowi ekstra długich rzęs. Nasyć swoje rzęsy wyjątkowo intensywną czernią! Limitowana edycja naszego kultowego tuszu Wonder Lash nadaje rzęsom głęboki odcień czerni. Technologia Lash Blackout z mikrosferami pomaga definiować, rozdzielać, wydłużać rzęsy oraz zapewniać im oszałamiającą objętość i podkręcenie.
Rzęsy stają się prowokująco śmiałe i ciemne niczym noc.
Tusz do rzęs The ONE 5 w 1 Wonder Lash Luminescence otrzymujemy w czarnym jak noc opakowaniu przyozdobionym błyszczącymi napisami w fioletowym kolorze - wygląda pięknie i zachęcająco. Tusz jest wyposażony w sylikonową szczoteczkę z różnej długości wypustkami ( włoskami ). Po jednej stronie są bardzo krótkie, po drugiej - długie, mają za zadanie ładnie " wyciągać " rzęsy i delikatni je podkręcać. Szczoteczka nabiera idealną na jedną aplikację porcję tuszu, nie trzeba więc usuwać jego nadmiar. Tusz ma dosyć " mokrą " konsystencję i wyznacza się ładnym, kruczoczarnym kolorem. Po jednym pociągnięciu nadaje rzęsom wyrazistości, pięknie je rozdziela i uwydatnia, kolejna warstwa daje jeszcze ładniejszy efekt. Wonder Lash Luminescence nie tworzy grudek, nie obsypuje się, nie usztywnia moich rzęs, ładnie je otula, uelastycznia, wydłuża i delikatnie podkręca. Nie obsypuje się w ciągu dnia, nie rozmazuje, nie kruszy, a przy tym z łatwością się zmywa, zarówno kosmetykami myjącymi, jak i micelem. Można pomyśleć - IDEAŁ! Niestety, nie dogaduję się ze szczoteczką. Sprawa w tym, że każdorazowo, czy to używana od strony krótkich włosków, czy długich, budzi mi powieki. Szczególnie rano, gdy mam bardzo ograniczony czas na wykonanie makijażu, wiecznie się " upapram " :) Czyszczenie zajmuje dodatkowy czas i przez to ciągle się spóźniam. Myślałam, że to początkowy defekt, gdy tusz " dojrzeje " nieco zgęstnieje, to będzie lepiej... Nic z tych rzeczy! Nie zgęstniał, ale już wiem, że tak naprawdę winowajcą jest szczoteczka, nie tusz. Aplikując go inną szczoteczką, z już zużytej Wonder Lash XXL, nie mam tego problemu. Nie będę żałować, gdy ta limitka zniknie z oferty, mimo wielu pozytywnych opinii, ja nie jestem z niej w 100% zadowolona, aczkolwiek efekt końcowy mi się bardzo podoba. Szkoda że taka kapryśna ta szczoteczka dla moich rzęs...
Na szczęście Balsam do ust The ONE BB pozytywnie mnie zaskoczył działaniem i efektem, który zapewnia na ustach :*
Balsam do ust The ONE BB - od producenta Upiększający balsam do ust BB zadba o wszystkie ich potrzeby: rozświetla, koi i chroni delikatną skórę warg. Zapewnia długotrwałe nawilżenie, do 24H**. Wzbogacony olejkiem z zarodków pszenicy i aloesem, by w pełni odżywiać i chronić usta. Zmniejsza oznaki suchości ust i zdrobne zmarszczki spowodowane przesuszeniem.
W białej obudowie, opatrzonej srebrnymi napisami i metalową wstawką w kolorze różowego złota, kryje się on - Balsam do ust The ONE BB. Wizualnie świetnie się prezentuje! I nie mówię tylko o obudowie. Kolor balsamu jest niezwykle delikatny i przyjemny dla oka. Jasna, łososiowa barwa na ustach daje bardzo subtelny efekt - nie koloryzuje ich, ale pięknie rozjaśnia i ujednolica. Twarda konsystencja przy zetknięciu z ustami okazuje się bardzo przyjemną i podatną na rozprowadzenie. Sprawnie sunie po ustach pokrywając je jednolitym ... blaskiem. Każda kolejna warstwa zapewnia bardziej wyrazisty, połyskujący " mokrą taflą " efekt. Balsam bardzo dobrze wygładza, odżywia i nawilża usta zapewniając im natychmiastowy komfort. Nie mam pojęcia jak się sprawdza na przesuszonych ustach, ja swoje staram się nie dopuszczać do takiego stanu, póki co skutecznie, ale na normalnych - działa świetnie! Nie tylko pielęgnuje i upiększa, ale również zapewnia dobrą ochronę przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych. Daje delikatnej skórze ust solidne wsparcie podczas mrozów oraz w klimatyzowanych, ogrzewanych pomieszczeniach. Zapobiega przesuszeniom, pękaniu, pierzchnięciu. Uelastycznia i wygładza, przez co służy zarówno do samodzielnego stosowania jak i pełni rolę bazy pod szminki. Przyjemny zapach bardzo uprzyjemnia stosowanie oraz " noszenie " balsamu. Dodatkowym jego atutem jest wydajność, bardzo powoli się zużywa, a przy tym nie traci na jakości :) Świetny!
Cena: Tusz The ONE 5w1 Wonder Lash Luminescence - 39,90 zł / 8 g; Balsam do ust The ONE BB - 27,90 zł / 4 g
Dostępność - e-sklep Oriflame oraz sprzedaż bezpośrednia. Podsumowując... No cóż mogę powiedzieć, Tusz do rzęs The ONE 5w1 Wonder Lash Luminescence nie do końca u mnie się sprawdził, szczególnie w porównaniu z innymi tuszami Oriflame, które stosowałam. Owszem ma nasycony odcień czerni, ładnie wydłuża i lekko podkręca moje rzęsy, ale nie nadaje im żadnej objętości, już o oszałamiającej i nie wspomnę. Zbiera on mnóstwo pozytywnych opinii w sieci, ale u mnie wypadł " blado ". Po miesiącu stosowania konsystencja nadal rzadka... Lecz największym utrapieniem jest kształt szczoteczki, który mi osobiście nie odpowiada - każdorazowo odbija tusz na powiekach. Na szczęście, dla osłody, mam cudowny Balsam do ust The ONE BB. Doskonale pielęgnuje, odżywia, nawilża, wygładza, rozświetla usta i je skutecznie chroni. Lubię nosić go solo, przy mocniejszym makijażu oczu, a także jako bazę pod kolorowe szminki - zapobiega wysuszeniu ust. Świetnie się sprawdza w każdej sytuacji!
Znasz limitowany tusz The ONE 5w1 Wonder Lash Luminescence?
A może stosowałaś Balsam BB The ONE?
Jak u Ciebie się sprawdzają te produkty Oriflame?
Miłego wieczoru życzę :*
Która z nas nie lubi olśniewać swym wyglądem? Piękna skóra, zadbane włosy, minimalistyczny makijaż - olśniewaj naturalnym urokiem. Trochę blasku na skroniach, kościach policzkowych i dekolcie - pozwala zabłysnąć zjawiskowym pięknem na tylko na wielkie wyjścia! Odrobina blasku żadnej z nas nie zaszkodzi, najważniejszy jest umiar - prawda?
Na olśniewające piękno postawił w tym miesiącu również ShinyBoxi to nie tylko ze względu na trwający karnawał. Bowiem w pierwszym zestawie 2019 roku znalazły się kosmetyki, pozwalające kompleksowo zadbać o urodę, a wraz nią - o dobre samopoczucie ;) Brakuje mi nieco ładnych, nawiązujących do tematyki szat na pudełkach, ale i tak najważniejsze jest wnętrze, a to, styczniowe, naprawdę bardzo mi się podoba!
" Zachwycaj, błyszcz, odkryj siebie na nowo i rozpocznij Nowy Rok ze styczniowym pudełkiemShinyBox Time to Shine. Wraz z najnowszym pudełkiem ShinyBox oddajemy w Twoje ręce kosmetyki, dzięki którym będziesz prezentować się idealnie nie tylko podczas karnawału. My zadbamy o Twój makijaż oraz zdrowe i piękne włosy. Ty natomiast teraz oddaj się zabawie i olśniewaj pięknem. W każdym styczniowym pudełku ShinyBox Time to Shine zamówionym do dnia pierwszej wysyłki tj. 23 stycznia 2019 do godz. 14:00 znajduje się łącznie 7 produktów. W zestawach zamówionych po tym terminie, w każdym styczniowym pudełku ShinyBox Time to Shine znajduje się łącznie 6 produktów."- pisze Shiny.
Schwarzkopf Gliss Kur Szampon Purify&Protect - Zawarty w kosmetyku ekstrakt z nasion Moringi i keratynowe serum odpowiada na potrzeby włosów przeciążonych zanieczyszczeniami oraz przetłuszczających się. Odbudowuje zniszczenia powodowane wolnymi rodnikami, chroni włosy przed zanieczyszczeniami oraz tworzy ultracienką warstwę ochronną, przeciwdziałającą szkodliwym czynnikom zewnętrznym. Bez silikonów i sztucznych barwników.
Cena - 11,99 zł / 250 ml ( produkt pełnowymiarowy )
Lubię pielęgnacyjne kosmetyki Gliss Kur, bowiem świetnie się sprawdzają na moich włosach. Ten szampon zachęca swoim opisem i wyglądem w sumie też. Jest dosyć gęsty, przezroczysty, pięknie pachnący. Tuż po otwarciu uwalnia się świeży, owocowo-kwiatowy zapach - podoba mi się! Stosować jeszcze nie stosowałam, ale szampony u mnie szybko schodzą, więc na nie zawsze jest zapotrzebowanie :) Zużyję z pewnością!
Element Szampon do włosów z węglem aktywnym - Dogłębnie oczyszcza skórę głowy, działa kojąco i nawilżająco, chroni włosy przed negatywnym wpływem środowiska i zmniejsza przetłuszczanie się włosów. Przeznaczony jest do pielęgnacji wszystkich typów włosów, przede wszystkim narażonych na częsty kontakt z różnego rodzaju zanieczyszczeniami.
Cena - 25,99 zł / 300 ml ( produkt pełnowymiarowy )
Szampon wygląda naprawdę zjawiskowo! I nie mówię tylko o opakowaniu, które ładnie się prezentuje i jest wygodne w użyciu. Gdy przypatrzysz się pod światło, zobaczysz, że szampon jest wypełniony mnóstwem czarnych kropeczek - to węgiel aktywny, który ma za zadanie przyciągać wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia, niczym magnes :) Prócz aktywnego węgla szampon zawiera wyciąg z kiełków rzeżuchy, który pozwala zadbać o oczyszczenie, nawilżenie i uodpornienie skóry głowy i włosów. Jak już pisałam, szamponów nigdy za wiele - z wielką przyjemnością zużyję ;)
Vis Plantis Maska do włosów z serii Basil Element - Maska wzmacniająca przeciw wypadaniu włosów Bazylia + Argan zwiększa miękkość i elastyczność włosów i skutecznie przeciwdziała rozdwajaniu się końcówek. Dzięki naturalnemu, ekologicznemu ekstraktowi pozyskiwanemu z bazylii, dodatkowo wzmacnia i odmładza strukturę skóry głowy, opóźnia utratę włosów i zagęszcza je.
Cena - 29,99 zł / 200 ml ( produkt pełnowymiarowy )
Będąc w temacie włosów... ShinyBox w tym miesiącu postawił na konkretne oczyszczanie, pielęgnację i regenerację naszych kosmyków. Dowodem na to jest kolejny, świetny kosmetyk, który uraduję niejedną włosomaniaczkę :) Maska Basil Element, w sumie jak cała ta linia, zbiera dużo pozytywnych opinii, została nawet Qltowym Kosmetykiem 2017 roku! Ja jeszcze nie miałam okazji jej poznać, ale za jakiś czas to się mieni, niech tylko zdenkuję wszystkie maski, które mam obecnie w użyciu :)
Zapachy Carlo Bossi są mi dobrze znane, stosowałam sporo ich perfum i nawet miło je wspominam. Niektóre wersje były bardzo oryginalne i wyznaczały się wysoką trwałością. Perfumetka pachnie słodko, orientalnie, ale przyjemnie, może przy dłuższym kontakcie trochę męczyć swą słodyczą, ale na chłodne dni będzie fajnym, " rozgrzewająco-otulającym " dodatkiem :)
Biodermic Maska w płacie Kawiorowa - Odżywczy koktajl kawiorowy, bogaty w proteiny i minerały. Głęboko rewitalizuje skórę, poprawia jej koloryt, stymuluje odnowę komórkową. Naturalny czynnik nawilżający NMF nawilża, łagodzi i zwiększa elastyczność. Odpowiednia dla każdego typu cery, potrzebująca: intensywnej regeneracji, poprawy kolorytu skóry, natychmiastowego nawilżenia i wygładzenia.
Cena - 15 zł / 25 ml ( produkt pełnowymiarowy )
Maski to cudowne dopełniacze codziennej pielęgnacji, a szczególnie te w płacie, które osobiście lubię najbardziej. Nie znam marki, nie stosowałam tez ich produktów, a więc cieszę się, że mam okazję wypróbować kawiorową maskę. O efektach jej działania dowiecie się z denka - nie zapomnę jej ocenić ;)
Dermaglin Maseczka regenerująca do twarzy - Intensywnie regeneruje, głęboko odżywia, dokładnie oczyszcza i wygładza skórę twarzy. W swoim składzie zawiera zieloną glinkę kambryjską, wyciąg z miodu akacjowego, olejek pomarańczowy. Polecana jest w szczególności dla skóry zmęczonej, szorstkiej, wymagającej zdecydowanego działania i poprawy wyglądu. Pozostawia skórę gładką i przyjemną w dotyku.
Cena - 6,99 zł / 20 g ( produkt pełnowymiarowy )
Lubię maski Dermaglin, na mojej mieszanej skórze świetnie się sprawdzają. Zielona glinka świetnie ściąga pory, wyrównuje koloryt, wygładza i rozjaśnia skórę. Ta jest połączona z miodem oraz olejkiem pomarańczowym. Chętnie sprawdzę działanie maski na swojej skórze :) Relacja z używania podczas denka!
Bell HYPOAllergenic Brow Modeller Gel - Niezwykle trwały korektor do brwi w żelu, optycznie wypełniający ubytki. Pozwala wymodelować brwi i nadać twarzy odpowiednią oprawę. Specjalnie wyprofilowana szczoteczka sprawia, że aplikacja jest łatwa i umożliwia każdemu precyzyjne nałożenie preparatu. Dzięki temu brwi przez cały dzień są podkreślone i nie tracą wyrazu, a przy tym wyglądają naturalnie i lekko. Mix kolorów.
Cena - 17,99 zł / 10,5 g ( produkt pełnowymiarowy )
Ten żel kusił mnie od dawna, na co wpłynęły pozytywne opinie na jego temat. Ale jako że mam sporo " brwiowych " kosmetyków w użyciu, zakup odkładałam na później. No to jak już trafił w moje ręce, bez zwłoki idzie w użycie ;) Mój odcień to 01, powinien pasować idealnie ;)
Bell HYPOAllergenic Lip Lacquer Liquid - To połączenie intensywnego, na pigmentowanego koloru błyszczyka z trwałością pomadki. Dodatkowo optycznie powiększa i wygładza usta na wiele godzin. Chroni przed nadmiernym przesuszaniem i nie pozostawia uczucia lepkości. Idealny na każdą okazję. Mix kolorów.
Cena - 12,99 zł / 6 ml ( produkt pełnowymiarowy )
W swoim zestawie znalazłam odcień 02, który wyznacza się delikatnym, wpadającym w lekki brąz beżem skrzącym mnóstwem mikruśnych drobinek. Wygląda naprawdę zjawiskowo, a co najważniejsze, nie mam jeszcze takiego koloru w swojej kosmetyczce. Chętnie z nim się zaprzyjaźnię, kosmetyki Bell słabo są mi znane, na razie... :)
Bell Kremowa pomadka do ust Secretale Nude - Daje efekt mokrych ust – są nawilżone i soczyste, jakby pokryte taflą wody. Kremowa konsystencja równomiernie powleka je aksamitną, odżywczą powłoką. Produkt wygładza usta i nie skleja ich. Kolor i blask utrzymują się przez wiele godzin, a usta pozostają miękkie i ponętne.
Cena - 13,49 zł / 6 ml ( produkt pełnowymiarowy )
Już podczas czytania opisu czuję, że będzie z tego wielka miłość ;) Kolor niezmiernie mi się podoba, tu na zdjęciu wyszedł on nieco przekłamany. Tak naprawdę jest to intensywny, ciepły odcień brązowego beżu wpadającego w lekki pomarańcz. Obietnica wygładzenia, nawilżenia i " mokrej tafli " brzmi niezwykle kusząco. Uwielbiam taki efekt znacznie bardziej od matowego :) Z chęcią zabieram się za stosowanie!
I to byłoby na tyle moje Drogie. Właśnie tak prezentuje się moje pierwsze w tym roku pudełko ShinyBox. Mogę powiedzieć, że tym razem zawartość bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Co więcej, znalazłam w swoim Ambasadorskim zestawie kosmetyki, które idealnie wpasowują się w moje preferencje, upodobania i zapotrzebowanie. Nawet makijażowe produkty - kolorystycznie pasują jak ulał :) Nic, tylko się cieszyć, co zresztą i czynię ;)
Jak Ci się podoba zawartość styczniowego ShinyBox`a?
Które kosmetyki znasz i stosujesz, jak się u ciebie sprawdzają?
Który z produktów chciałabyś mieć pod swoją ręką?
Miłego wieczoru życzę :*
Koloryzujące produkty do włosów, i nie mówię tu o trwałych farbach, od momentu pojawienia się na rynku coraz bardziej zyskują naszą sympatię, uwielbienie, a nawet swoiste uzależnienie. Są to produkty, które natychmiastowo dodają wyjątkowego wyglądu naszym fryzurom, nie zajmując przy tym dużo czasu. Najfajniejsze jest to, że z ich pomocą możemy zarówno zmienić kolor włosów jak i podkreślić już istniejący, dodając mu wyjątkowej głębi.
W mojej łazience jest sporo produktów " wspomagających " utrzymanie koloru w ryzach - od szamponów i odzywek zaczynając, na sprayach i płukankach kończąc. Nie tak dawno Laboratorium Kosmetyczne Joannawprowadziło na rynek nowe Koloryzujące odżywki do włosów Ultra Color. I nie byłoby w tym nic nowego, gdyby nie fakt, iż nie tylko koloryzują, ale jednocześnie świetnie pielęgnują i odżywiają włosy, poprawiając ich kondycję. Są dostępne aż w 5 różnych odcieniach i są przeznaczone zarówno dla farbowanych jak i naturalnych włosów. W swoim posiadaniu mam całą piątkę i bardzo chętnie wam ją zaprezentuję. Na moje włosy trafiło, co prawda, tylko 3 odcienie, ale podzielę się swoją opinią na ich temat, ujawnię wszystkie plusy i minusy.
O koloryzujących odżywkach do włosów Ultra color słów kilka...
Twoje włosy są wyjątkowo wysuszone? Na domiar złego, w natłoku spraw i obowiązków – nie masz czasu na regularną koloryzację włosów u fryzjera, a w planach szykuje Ci się impreza lub romantyczna randka? To idealny moment na Koloryzującą Odżywkę do włosów Joanna ULTRA COLOR! Wystarczą 3 minuty, aby jednocześnie poprawić wygląd i kondycję Twoich włosów.
Koloryzujące Odżywki Joanna ULTRA COLOR:
• Odświeżają i podkreślają kolor włosów
• Odżywiają włosy
• Są idealne do włosów farbowanych i naturalnych
• Nie obciążają włosów
• Są szybkie w użyciu.
Po użyciu Koloryzującej Odżywki ULTRA COLOR włosy stają się odżywione i pełne blasku, a ich kolor nabiera świeżości.
ULTRA Color Odżywka koloryzująca odcienie Rudego - od producenta
Koloryzująca odżywka odcienie rudego, w szybki i prosty sposób podkreśla i odświeża odcienie rudości i miedzi na włosach naturalnych lub farbowanych. Optymalna kompozycja składników kondycjonujących i barwników już w 3 minuty pozwala uzyskać odżywione, pełne blasku włosy oraz intensywny, świeży kolor. Produkt nie zawiera amoniaku i wody utlenionej. Kolor stopniowo wypłukuje się z włosów, utrzymuje się do 3-4 myć.
Jestem farbowaną blondynką, czasami ciemną, czasami jasną, czasami lubię zaszaleć :) Ale rudości na włosach jeszcze nigdy nie miałam, dlatego też nie odważyłam się eksperymentować z tą odżywką. Mogę powiedzieć jedynie, że kolor ma niesamowicie intensywny, pomarańczowo-brązowy, co możecie zobaczyć na ostatnich zdjęciach, prezentujących wszystkie odcienie w pełnej krasie.
Odżywki Ultra Color,wszystkie bez wyjątku, są podane w ładnych, poręcznych tubkach, o pojemności 100 g każda. Czarne tuby ze srebrnymi etykietami prezentują się niezwykle elegancko. Etykiety są utrzymane w różnych kolorach, w zależności od barwy zawartości, co z kolei ułatwia szukanie tej właściwej, przy obecności kilku różnych odcieni na łazienkowej półce :) Szerokie korki umożliwiają tubom stabilne stanie do góry zgrzewem, a więc odżywki ciągle spływają do właściwego miejsca i są zawsze gotowe do użycia. Klapka, solidnie zamykana na zatrzask, kryje pod sobą otwór dozujący, skutecznie chroniąc go przed zanieczyszczeniami i wilgocią. Uniemożliwia również niechciane wydostanie się kosmetyku z tuby w czasie podróży. Opakowania są piękne, praktyczne i solidnie wykonane, co pozytywnie się odbija na komforcie stosowania!
ULTRA Color Odżywka koloryzująca odcienie Brązu - od producenta
Koloryzująca odżywka odcienie brązu, w szybki i prosty sposób podkreśla i odświeża brązowe odcienie na włosach naturalnych lub farbowanych. Optymalna kompozycja składników kondycjonujących i barwników już w 3 minuty pozwala uzyskać odżywione, pełne blasku włosy oraz intensywny, świeży kolor. Produkt nie zawiera amoniaku i wody utlenionej. Kolor stopniowo wypłukuje się z włosów, utrzymuje się do 3-4 myć.
Kolejna odżywka o przepięknym, głębokim kolorze brązu, wpadającym w intensywny, ciemny odcień purpurowego fioletu. Oczywiście możecie ją zobaczyć na ostatnich zdjęciach :) Bardzo mi się podoba, ale niestety zupełnie się nie wpisuje w moje preferencje i ... możliwości. Odpuściłam sobie ekstremalne testy.
Koloryzujące odżywki do włosów Joanna wyznaczają się bardzo gęstą konsystencją, bardziej przypominającą maskę, niżeli odżywkę. Kolejnym ich atutem są bardzo mocne, intensywne barwy i przyjemny zapach, przywołujący na myśl kosmetyki profesjonalne - piękny! Zapach w każdej wersji odzywki jest taki sam, niezależnie od koloru, nie odbiegają intensywnością, ani trwałością, przynajmniej w tych, które stosowałam :) Po użyciu odżywki włosy jeszcze przez długi czas pięknie pachną, co uważam za atut. Producent zapewnia, że dla uzyskania bardziej indywidualnego efektu kolorystycznego na włosach możemy odżywki ze sobą mieszać. Szczerze mówiąc nie praktykowałam, ale wydaje mi się, że będzie to dobrym patentem dla ciemnych odcieni ( brąz, rudy, czerwień ). Co prawda mieszałam, ale czerwień z tradycyjną, białą odżywką :)
ULTRA Color Odżywka koloryzująca odcienie Czerwieni - od producenta
Koloryzująca odżywka odcienie czerwieni, w szybki i prosty sposób podkreśla i odświeża odcienie czerwieni, wiśni i burgundów na włosach naturalnych lub farbowanych. Optymalna kompozycja składników kondycjonujących i barwników już w 3 minuty pozwala uzyskać odżywione, pełne blasku włosy oraz intensywny, świeży kolor. Produkt nie zawiera amoniaku i wody utlenionej. Kolor stopniowo wypłukuje się z włosów, utrzymuje się do 3-4 myć.
Czerwienie nie są mi obce, miałam nawet bordowe włosy w czasach młodości :) Sięgam czasami po czerwone płukanki, więc pokusiłam się też na wypróbowanie odżywki koloryzującej w odcieniu Czerwieni :) Jak już wspomniałam wyżej, mieszałam ją z tradycyjną, białą odżywką. Czerwień ma bardzo intensywny odcień wpadający w nasycone bordo. Po teście na ręce, do zdjęcia prezentującego odcienie, na długo pozostawiła swój ślad na skórze ( tak samo rudy i brązowy ). Przy obecnym żółto-platynowym blondzie nie chciałam aż tak drastycznej zmiany na włosach. Dlatego wymieszałam tę odżywkę w odcieniu czerwieni z białą, uzyskując tym samym delikatniejszą, różową barwę. W sumie i tak po użyciu tej " mieszanki " długo chodziłam z różowymi włosami, trzymała się znacznie dłużej niż 4 dni :) Efekt mi się do końca nie podobał... Producent mówi, że odżywki są odpowiednie zarówno do włosów naturalnych, jak i farbowanych, czerwień chwyciła mocniej wybielone włosy, natomiast odrosty pozostały niemal nietknięte, co nie wyglądało najlepiej, Zresztą problem ten dotyczył każdej z tych odżywek, prócz Ciepłego Blondu - moje włosy nie za bardzo chciały z nimi współpracować, od połowy w dół efekt był całkiem fajny :) Efekty na włosach zobaczycie na końcu notki.
ULTRA Color Odżywka koloryzująca Ciepłe odcienie Blond - od producenta
Koloryzująca odżywka ciepłe odcienie blond, w szybki i prosty sposób nadaje ciepły, beżowy odcień oraz neutralizuje żółtawe refleksy na włosach naturalnych lub farbowanych. Optymalna kompozycja składników kondycjonujących i barwników już w 3 minuty pozwala uzyskać odżywione, pełne blasku włosy oraz intensywny, świeży kolor. Produkt nie zawiera amoniaku i wody utlenionej. Kolor stopniowo wypłukuje się z włosów, utrzymuje się do 3-4 myć.
O tak, to już moje klimaty! Ciepłe i chłodne odcienie blondu jak najbardziej mi odpowiadają, bowiem od kilkunastu lat jestem malowaną blondynką :) Odżywka ciepłe odcienie blond ma żółte, przyjemna dla oka zabarwienie i nie budzi obaw w głowie blondynki :) Stosowałam ją zarówno tak, jak zaleca producent, jak również " po swojemu ". Obietnica " szybkie w użyciu " jest nie do końca prawdziwa. 3 minuty to czas działania odżywki, w którym nie tylko świetnie odżywia, regeneruje, zmiękcza i nawilża włosy, ale również je koloryzuje. Tyle że sam proces stosowania jest dosyć złożony i kłopotliwy. Po umyciu szamponem i osuszeniu włosów należy okryć ramiona ręcznikiem dla ochrony ubrania i skóry. Warto postawić używany ręcznik, bo plamy po odżywkach są nie do sprania. Następnie konieczne jest założenie jednorazowych rękawiczek, które musisz sobie sama zorganizować, bowiem odżywki barwią skórę, szczególnie te ciemne. Po zaaplikowaniu kosmetyku na włosy trzeba rozprowadzić go równomiernie po całej długości. Po 3 minutach, nie zdejmując rękawiczek, dokładnie spłukujemy włosy, aż do uzyskania czystej wody. Gotowe! Czasu i starań dla piękna włosów nie żałuję ale przy ciągłym pośpiechu nie zawsze mam możliwość aby stosować się do tych zaleceń :) Dlatego często używam odżywki pod prysznicem. Po umyciu włosów odsączam nadmiar wody, szybko nakładam odżywkę ( te do blondów w czystej postaci, a czerwień wymieszaną z tradycyjną odżywką ) i szybko myję ręce, aby barwnik się nie " wgryzł ". Po 3 - 5 minutach spłukuję i ... po sprawie! Włosy odżywione i podkoloryzowane dosłownie w kilka chwil :)
ULTRA Color Odżywka koloryzująca Chłodne odcienie Blond - od producenta
Koloryzująca odżywka chłodne odcienie blond, w szybki i prosty sposób nadaje chłodny, platynowo - srebrny odcień oraz neutralizuje żółtawe refleksy na włosach naturalnych lub farbowanych. Optymalna kompozycja składników kondycjonujących i barwników już w 3 minuty pozwala uzyskać odżywione, pełne blasku włosy oraz intensywny, świeży kolor. Produkt nie zawiera amoniaku i wody utlenionej. Kolor stopniowo wypłukuje się z włosów, utrzymuje się do 3-4 myć.
Odżywka Chłodny Blond wyznacza się wyraźną, niebiesko-fioletową barwą i, tak jak pozostałe " siostry ", gęstą, treściwą konsystencją oraz pięknym zapachem. W stosowaniu jest równie przyjemna, gładko się nakłada na włosy i sprawnie po nich się rozprowadza. Stosuję ją tak samo jak ciepły blond, czyli szybko, pod prysznicem, a efekt, który zapewnia moim włosom, jest całkiem fajny, choć, ze względu na kilka różnych odcieni moich farbowanych włosów - nie równomierny. Odżywki Ultra Color nie zawierają amoniaku i wody utlenionej, mimo treściwej, aczkolwiek delikatnej konsystencji, nie obciążają włosów. Fantastycznie wygładzają i zmiękczają włosy, ułatwiając ich rozczesywanie, po osuszeniu wyglądają one naprawdę świetnie! Są doskonale odżywione, przyjemne, gładkie w dotyku, sypkie, ale jednocześnie dobrze dociążone i zdyscyplinowane. Nie puszą się, nie elektryzują, nawet przy noszeniu czapki, ładnie się błyszczą i wyglądają na pełne zdrowia i wigoru. Jedno opakowanie odżywki wystarcza na 5 - 10 aplikacji, w zależności od długości włosów oraz ilości stosowanej odżywki. Ja jeszcze żadnej z trzech używanych nie zdenkowałam. Najczęściej sięgam po chłodny blond - 6 użyć za nami :) Poniżej możecie zobaczyć kolory odżywek i efekty stosowanych ocieni na włosach.
Cena - 10,60 zł / 100 g ( każda )
Dostępność - e-sklep Joanna, drogerie, w tym internetowe, markety i supermarkety.
Podsumowując...
Z pewnością Koloryzujące odżywki ULTRA COLOR są ciekawą propozycją na poprawę wyglądu włosów między farbowaniami lub do celów eksperymentalnych, przed zmianą koloru na trwałe. Są świetną alternatywą trwałej koloryzacji dla osób, które nie chcą farbować włosów, ale mają ochotę na krótkotrwałe szaleństwo " na głowie " :) Choć ich aplikacja zajmuje trochę czasu i wymaga zachodu, samo działanie mieści się w 3, góra 5 minutach, a efekt utrzymuje się co najmniej przez 3 mycia. Odżywki stopniowo i równomiernie się wypłukują, dzięki czemu efekt po każdym myciu jest ładny. Dodatkowo świetnie pielęgnują i nabłyszczają włosy, przepięknie pachną i są, według mnie, bardzo wydajne - a to wszystko za niecałe 11 zł :)
Lubisz eksperymentować z kolorem na włosach?
Stosujesz kosmetyki koloryzujące ( szamponetki, płukanki, szampony i odżywki )?
Wypróbowałaś już którąś z koloryzujących odżywek Ultra Color Joanny?
Jak u Ciebie się sprawdzają, jakie efekty dają i co o nich sądzisz?
Udanego weekendu życzę :*
Piękna skóra to czysta skóra! Od pielęgnacji oczyszczającej w dużej mierze zależy zarówno wygląd jak i kondycja naszej skóry. Zadbana, odpowiednie oczyszczona, pozbawiona martwego naskórka chłonie wszystkie składniki odżywcze z kosmetyków pielęgnacyjnych, które stosujemy. To z kolei wiąże się z lepszymi efektami płynącymi tej że pielęgnacji, a ostatecznie skutkuje pięknem absolutnym :)
Płyny micelarne są fajne, ale ... nie ma to jak mycie! Jestem posiadaczką cery mieszanej i choć często sięgam po micele, oczyszczanie skóry najchętniej powierzam jednak kosmetykom myjącym. Micele są niezastąpione w czasie podróży, w domowych warunkach doskonale wieńczą zabiegi oczyszczające. Coś w rodzaju testu " białej rękawiczki " - po myciu, demakijażu, maskach zmywalnych przecieram nim twarz, by sprawdzić efekt oczyszczania, a przy okazji usunąć ewentualne " niedociągnięcia " :) Ciepła woda, skuteczny kosmetyk myjący w zestawie ze złuszczającym wspomagaczem sprawiają, że skóra aż piszczy z tej czystości! Dziś przedstawię wam swoją oczyszczającą trójcę - migdałowy kremowy żel myjący, miętowy żel peelingujący oraz peeling drobnoziarnisty Lirene Dermoprogram. To właśnie oni od kilku miesięcy skutecznie troszczą się o czystość, piękno i zdrowie mojej skóry.
Migdałowy Kremowy żel myjący z D-Panthenolem - od producenta Kremowy żel myjący zawiera łagodzącą bio-formułę, która skutecznie i delikatnie oczyszcza skórę z makijażu oraz wszelkich zanieczyszczeń, pozostawiając ją jedwabiście gładką i miękką w dotyku. Naturalne składniki aktywne sprawiają, że pielęgnacja jest przyjemnością, a efekty stosowania są widoczne od pierwszego użycia. Odpowiedni dla każdego typu skóry, szczególnie wrażliwej, suchej i naczynkowej.
Udowodniona skuteczność*:
• Oczyszczenie z makijażu i zanieczyszczeń - 97%
• Odświeżenie - 100%
• Wygładzenie i nawilżenie - 87%
*Test IN VIVO - ocena w grupie kobiet z cerą suchą, wrażliwą i naczynkową po 1 tygodniu stosowania.
Składniki aktywne:
• Olej Migdałowy - bogaty w kwas oleinowy i linolenowy skutecznie wzmacnia barierę lipidową skóry chroniąc ją przed odrażnieniami oraz utratą nawilżenia. Intensywnie wygładza skórę, która odzyskuje świeżość i zdrowy wygląd.
• D-Panthenol - koi i łagodzi podrażnienia skóry wywołane przez czynniki zewnętrzne. Pozostawia skórę delikatną i iękką w dotyku.
• DuoMoist Complex - połączenie niezwykle skutecznych składników nawilżających, które wiążąc wodę w skórze, intensywnie i długotrwale ją nawilżają. Skóra staje się elastyczna, delikatna i świeża.
Migdałowy Kremowy żel myjący swoją nazwą daje do zrozumienia, że w środku czeka nas istna delikatność! I rzeczywiście tak jest :) Żel wyznacza się kremową, średniej gęstości konsystencją o mlezno-różowym zabarwieniu. Już niewielka ilość wystarczy, aby porządnie oczyścić i umyć twarz. Ze względu na treściwą konsystencję żel z łatwością się stosuje, bowiem nie ocieka, nie spływa z rąk, tylko ciągle się trzyma skóry :) Przy kontakcie z wodą żel delikatnie się pieni, co również jest komfortowe, bowiem obfita pianka lub jej całkowity brak potrafią przeszkadzać. Z pomocą kremowego żelu zmywam makijaż, nawet bez wstępnego demakijażu płynem czy micelem, bowiem doskonale radzi sobie z usuwaniem całej kolorówki. Tusz do rzęs, cienie, konturówka, podkład, puder, róż, rozświetlacz, szminka... Z beztroską łatwością usuwa wszystkie kosmetyki i to bez nadmiernego pocierania. Nawet makijaż oczu usuwa w kilka sekund, przy tym nie szczypiąc ani nie podrażniając ich. Kremowo-żelowa konsystencja sprawia, że oczyszczanie skóry wiąże się z przyjemnością i delikatnością. Z łatwością też się spłukuje. Kremowy żel myjący nie podrażnia mojej mieszanej skóry, nie wysusza jej, także w partiach wrażliwych i podatnych na przesuszenia ( policzki, okolice oczu ). Pozostawia skórę doskonale oczyszczoną, miękką i przyjemną w dotyku. Zapach żelu nie jest migdałowy, choć można byłoby tego oczekiwać sugerując się nazwą. Jego aromat określiłabym jako kwiatowy, trochę syntetyczny, ale przyjemny, otulający, nie męczący, delikatny, świeży i ulotny. Wygodna, miękka tuba z ulokowanym pod korkiem otworem dozującym usprawnia stosowanie i dawkowanie kosmetyku. Doskonale chroni też zawartość, co szczególnie ważne jest dla kosmetyków łazienkowych. Żel myjący stosuję codziennie, bardzo lubię po niego sięgać, bowiem w kilka chwil mogę cieszyć się perfekcyjnie świeżą, czystą i delikatną skórą. A gdy potrzebuję nieco mocniejszych wrażeń i silniejszego działania - sięgam po Miętowy żel peelingujący.
Miętowy żel peelingujący z Węglem z Bambusa - od producenta Głęboko oczyszczający żel peelingujący skutecznie usuwa zanieczyszczenia, makijaż oraz nadmiar sebum, pozostawiając skórę intensywnie i głęboko oczyszczoną, dając jednocześnie przyjemne uczucie chłodzenia. Ekstrakt z mięty zapewnia poczucie świeżości i czystości na dłużej. Naturalne składniki aktywne normalizują pracę gruczołów łojowych, zwężając i oczyszczając pory oraz zmniejszają przetłuszczanie i błyszczenie skóry. Odpowiedni dla każdego typu skóry, szczególnie mieszanej i tłustej.
*Test IN VIVO - ocena w grupie kobiet z cerą mieszaną i tłustą po 2 tygodniach stosowania.
Składniki aktywne:
• Węgiel z Bambusa - usuwa nadmiar martwego naskórka zmniejszając widoczność porów oraz zaskórników. Pochłania zanieczyszczenia i nadmiar sebum pozostawiając skórę nieskazitelnie gładką i głęboko oczyszczoną.
• Wyciągi z Bambusa, Lotosu i Lilii Wodnej - bogate w krzemionkę, normalizują wydzielanie sebum, regenerują i nawilżają.
• Ekstrakt z Mięty - intensywnie odświeża skórę, przynosząc ukojenie. Dzięki zawartości flawonoidów, skóra jest pełna witalności.
Miętowy żel peelingujący z węglem z bambusa również jest zamknięty w poręcznej, mięciutkiej tubie ze stabilnym, szerokim korkiem. Korek umożliwia stanie do góry zgrzewem, dzięki czemu kosmetyk ciągle spływa do otworu dozującego, ulokowanego pod klapką. Solidne zamykany, z łatwością otwierany, dzięki odpowiedniemu wyżłobieniu. Dzięki praktycznemu opakowaniu używanie kosmetyku wiąże się z większą przyjemnością i precyzją dawkowania - nic się nie marnuje. Miętowy żel peelingujący w środku zimy? O nie, nie, spokojnie! Nie lubię zimna i nie narażam się na dodatkowe chłodzenie w zaciszu domowej łazienki o tej porze roku - wystarczają mi zimowe klimaty i mroźna aura na dworze :) Tak naprawdę żel jest bardzo, ale to bardzo delikatny pod względem chłodzenia. Określiłabym jego działanie jako orzeźwiające - jest delikatny, świeży, pięknie pachnący i subtelnie pobudzający zarówno skórę jak i zmysły. Zapach, choć jest nieco syntetyczny, bardzo mi się podoba. Znowuż nie czuję w nim głównego składnika z nazewnictwa, czyli mięty, raczej lilię wodną i listki zielonej herbaty, ale może to i dobrze :) Żel peelingujący ma półpłynną, lekko zwartą konsystencję oraz zielonkawe zabarwienie. Jest przezroczysty, a więc doskonale uwydatnia wszystkie drobiny, które w sobie kryje. Są to drobne, białe kryształki, dosyć ostre, oraz ciemne drobiny o nieregularnych kształtach - znacznie delikatniejsze od białych. Żel bardzo delikatnie się pieni, dobrze oczyszcza skórę zarówno z makijażu jak i sebum, ładnie ją wygładza i złuszcza martwy naskórek. Podczas stosowania go omijam okolicę oczu w obawie o podrażnienia - wstępnie oczyszczam ją płynem dwufazowym, a potem tylko spłukuję wodą. Żel po lekkim masażu spłukuję, wyczuwam pod palcami jedwabistą gładkość i wyraźne uczucie świeżości, czystości, doskonałości. Nie podrażnia, nie uczula, nie wysusza skóry, ale doskonale ją wygładza. Przy regularnym stosowaniu, ja używam 3 razy w tygodniu, przyczynia się do normalizacji wydzielania sebum, minimalizuje też widoczność porów. Skóra jest piękna, gładka, jednolita i zadbana, otulona komfortem i świeżością. W celu uzupełnienia pielęgnacji oczyszczającej, oraz dla uzyskania jeszcze lepszych efektów, raz w tygodniu sięgam po peeling drobnoziarnisty.
Peeling drobnoziarnisty z Olejkiem z Czarnej porzeczki - od producenta Peeling drobnoziarnisty skutecznie usuwa martwe komórki naskórka zapewniając błyskawiczne wygładzenie skóry. Poprawia mikrokrążenie oraz intensywnie nawilża, dzięki czemu skóra wygląda świeżo i młodo, a twarz jest doskonale przygotowana do kolejnych kroków pielęgnacyjnych. Naturalne składniki aktywne sprawiają, że pielęgnacja jest przyjemnością, a efekty stosowania są widoczne od pierwszego użycia. Odpowiedni dla każdego typu skóry.
*Test IN VIVO - ocena w grupie kobiet z różnymi typami skóry po 2 tygodniach stosowania.
Składniki aktywne:
• Olej z Czarnej Porzeczki - przywraca hydro-równowagę oraz długotrwale chroni przed utratą wody pozostawiając skórę dogłębnie nawilżoną.
• Kompleks Hialuronowy - odpowiada za intensywne i długotrwałe działanie nawilżające oraz tworzy na skórze film ochronny zabezpieczający przed utratą wody.
• Mikro-drobiny peelingujące - idealnie dobrane molekuły złuszczające, skutecznie pozbywają się martwego naskórka, odsłaniając piękną, zdrową i zadbaną skórę.
Peeling drobnoziarnisty z Olejkiem z Czarnej porzeczki jest podany w małej, poręcznej, miękkiej tubce zamykanej twardym korkiem na " klik ". Dzięki komfortowemu opakowaniu dawkowanie produktu jest bezproblemowe. Tubka mieści na sobie wszystkie niezbędne informacje dotyczace produktu, w tym pełny skład oraz sposób użycia. Peeling wyznacza się pięknym, pastelowo-lawendowym kolorem oraz zwartą, lekką konsystencją usianą mnóstwem ostrych, białym mikro-drobinek. Dodatkowo wzbogacony pestkami czarnej porzeczki, lub czymś innym, do złudzenia je przypominającym :) Peeling, dzięki żelowej bazie, sprawnie się rozprowadza po skórze i... momentalnie działa! Choć początkowo wygląda niegroźnie, podczas masowania skóry ujawnia swoja " ukrytą " moc. Ostre, maluteńkie drobinki intensywnie " ścierają " skórę, nie oszczędzając ani milimetra twarzy. Oczywiście intensywność złuszczania dostosowujemy za pomocą nacisku, osobiście decydując czy peeling ma być " na ostro " czy łagodny :) Zabieg złuszczania uprzyjemnia zapach, który w tym przypadku absolutnie się pokrywa z nazwą. Nie wiem, co prawda, jak pachnie olejek z czarnej porzeczki, ale wyraźnie czuję w nim aromat świeżych, soczystych owoców prosto z krzaka podbity nieco specyficzną, ale przyjemną, syntetyczną nutką. Po złuszczaniu spłukuję peeling, co przychodzi z łatwością, i czuję pod palcami idealnie gładką, miękką, jedwabistą skórę. Nie wyczuwam żadnego filmu ochronnego, nie wiem też, czy peeling z olejkiem z czarnej porzeczki nawilża skórę, bo po nim, na tak doskonale oczyszczoną twarz, zawsze stosuję maskę. Ale z pewnością nie podrażnia ani nie wysusza mojej skóry, idealnie ją wygładza, ujednolica, przygotowuje do czerpania korzyści z dalszej pielęgnacji. Mimo dość niepokaźnych rozmiarów, peeling wyznacza się wysoką wydajnością - dzięki dużej ilości mikro-drobinek już niewielka ilość wystarcza na dokładne złuszczenie i oczyszczenie twarzy, szyi i dekoltu. Spryciarz z niego :)
Dostępność - e-sklep Lirene, drogerie stacjonarne oraz internetowe, markety, supermarkety. Podsumowując... Produkty oczyszczające Lirene pierwszy raz zagościły w mojej łazience, z czego niezmiernie się cieszę. Poznałam trzy zupełnie inne kosmetyki, celem których jest skuteczne oczyszczanie twarzy i zapewnienie skórze świeżości oraz komfortu. Choć nie zachwycają zjawiskowymi zapachami, ale za to świetnie spełniają swoje zadanie. Oczyszczają, pielęgnują i przyjemność podczas używania darują, no i mają wygodne, miłe dla oczu opakowania. Dodatkowo są łatwo dostępne i cenowo przystępne, a wydajnością i skutecznością zadziwiają! Warto wypróbować ;)
Znasz kosmetyki oczyszczające Lirene?
Stosowałaś któryś z powyższych produktów? Jak się sprawdziły?
A może masz innych faworytów wśród asortymentu marki?
Miłego wieczoru życzę :*