Strony

piątek, 26 kwietnia 2013

Łazienkowa cukiernia - Mufinki orzechowe z karmelem czy korzenne Pierniczki z lukrem?

Witajcie Słonka ;)
Dziś u mnie będzie mega słodko, przed słonecznym weekendem proponuję Wam kolejna porcję pokus od Farmonyktóra ma to do siebie, że dzięki produktom Sweet Secret przeobraża moją łazienkę na czas pielęgnacji w prawdziwą cukiernię ;) Szarlotkowe " przysmaki " spodobały się mi bardzo, Wam zresztą też, co widzę po licznych komentarzach, a więc po " kawałku " aromatycznej szarlotki z bitą śmietaną i cynamonem czas na coś bardziej słodkiego: Korzenne pierniczki z lukrem w Piernikowym balsamie do ciała oraz Mufinki orzechowe z karmelem w Orzechowym scrubie do mycia ciała - na co macie ochotę???


Możecie ze mną się nie zgodzić, ale powiem Wam, że połączenie tych dwóch produktów jest istnym szaleństwem! Szarlotkowe kosmetyki, które stosowałam, zapachowo uzupełniając się tworzyły z mojego ciała jedną wielką szarlotkę z bitą śmietaną i cynamonem, doprowadzały mnie swoim zapachem do stanu rozkoszy, lecz zestawienie dwóch powyższych doprowadza do obłędu!
W czasie pielęgnacji łazienka staje się strefą mocno słodką, połączenie bajecznej słodkości lukrowanych pierniczków z fantazyjnymi orzechowymi mufinkami " wypełnionymi " karmelem wprowadzały w stan euforii nie tylko mnie, dzieci co chwilę zaglądały do mnie, by sprawdzić, czy aby na pewno, tylko!, przeprowadzam swoje " rytuały pielęgnacyjne " ;)


Opis producenta

Wyjątkowy kosmetyk o gęstej, kremowej konsystencji i kuszącym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie orzechów macadamia i karmelu doskonale wygładza ciało i poprawia koloryt skóry, a peelingujące drobinki i łupinki orzechów usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i jędrność skóry. Regularne stosowanie Orzechowego scrubu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach dodaje energii i pobudza do działania, wyraźnie poprawiając nastrój.


Opis 

Opakowanie scrubu to poręczny pojemniczek, o pojemności 225 ml, wykonany z twardego tworzywa, zakręcany pokrywką, dodatkowo kosmetyk jest zabezpieczony foliowym wieczkiem, co bardzo lubię.
Szata graficzna cieszy oko i wzmaga apetyt na coś słodkiego, opakowanie wygląda tak, jakby mieściło w sobie pyszny deser, lecz same napisy przywracają zdrowy rozsądek informując że jest to " jedynie scrub do ciała " ;)
Na etykietach znajduje się logo firmy, nazwa produktu, jak ta ogólna, tak i ta " smakowa ", zamieszczony opis produktu, sposób użycia, w polskim i angielskim językach, pełny skład kosmetyku, określona pojemność, zaznaczono iż kosmetyk nie był testowany na zwierzętach, ale był testowany dermatologicznie, zamieszczona data ważności oraz pełne dane producenta.


Skład produktu jest zamieszczony na opakowaniu, ale po ile widać go częściowo, pożyczyłam spis ze strony producenta:

Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Polyurethane, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Cyclopenthasiloxane, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax), Caramel Colour E150d, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), BHA.

Jak widzicie szału niema, zawiera parafinę, glicerynę, środki powierzchniowo czynne, zawiera co prawda olej makadamia, ale jest on w połowie składu, więc nie wiem na ile jest to korzystne, są też sproszkowane skorupki orzechów makadamia, no to akurat jest wyczuwalne ;) na końcu szereg parabenów oraz syntetyczny przeciwutleniacz.


Scrub ma delikatne, beżowe zabarwienie, kremową, beztłuszczową konsystencję, wyraźnie widać w nim drobinki peelingujące, w ciemnym i jasnym kolorze, są dosyć drobne, mogę porównać je do miałkiego cukru, scrub nie jest zbity, ani też płynny, dla mnie w sam raz.
Zapach obłędny! orzechowo - karmelowy, słodkawy, ale nie przesłodzony, czuć specyficzny zapach mielonych orzeszków z lekką nutą karmelu, te dwa aromaty idealnie uzupełniają się nawzajem tworząc jedną całość, która piorunująco działa na podświadomość...
Aplikacja przyjemna, łatwa, może nie do końca higieniczna, więc aby zapobiec dostaniu się wody do kosmetyku, nakładam potrzebną porcję do miseczki, a potem mokrymi dłońmi aplikuję. Scrub z łatwością rozprowadza się po skórze, ale jedno jest pewne, nie jest myjący, jest po prostu ... scrubem ;)
Działanie mega skuteczne, drobinki idealnie oczyszczają skórę z martwych komórek i zanieczyszczeń, są dosyć ostre, ale nieinwazyjne, świetnie masują ciało i wygładzają go, scrub nie pieni się!
Efekty zadowalające, i to bardzo, skóra po użyciu scrubu jest aksamitnie gładka, miękka, delikatna w dotyku, lekko zaczerwieniona, nie oszczędzam się ;), ale po chwili efekt ten zanika, wygładzona, doskonale oczyszczona.
Wydajność średnia, jest niczym balsam z drobinkami, na jedną aplikację trocha więc go zużywam.


Opinia 

O tym że Orzechowy scrub oczarował mnie swoim zapachem chyba pisać wiele nie trzeba, jest po prostu mega kuszący, naturalny!, nie wiem jak oni to robią, ale pachnie niczym prawdziwy deser z mielonych orzechów i karmelu! Obłęd, pokusa, chęć do sięgania po niego jest bardzo wielka, do takich aromatycznych kosmetyków mam ogromny pociąg ;) Opakowanie jeszcze bardziej podkręca, bo na sam jego widok zaczyna mnie nachodzić ogromna chęć na coś słodkiego, orzechowo karmelowego, a i czekolada mile widziana - ślinotok gwarantowany, nie dziwie się więc swoim dzieciom, których bardzo długo, i cierpliwie, musiałam przekonywać, że nie jest do zjedzenia, jedynie do smarowania ciałka, ale co się dziwić maluchom, gdy ja, kobieta po 30, bym go chętnie liznęła ;)
P.S. Jest niedobry, hi, hi ;)


Orzechowy scrub w trakcie używania fajnie rozprowadza się po wilgotnej skórze, jest niczym balsam z drobinkami, więc nie wiem dla czego nazwano go " myjącym " bo określenie to pasuje do kosmetyków żelopodobnych, jak na przykład peeling Szarlotkowy, scrub z " myjącego " nie ma nic, zresztą po scrubie nie oczekuję tego, ma dobrze oczyszczać i złuszczać, pobudzać krążenie, poprawiać jędrność, na szczęście te wszystkie właściwości posiada, co mnie cieszy niezmiernie. Drobinki dokładnie oczyszczają skórę jednocześnie zapewniając jej masaż pobudzający, są drobne, dobrze wyczuwalne, nie nadmiernie ostre.
Używam go 2 razy w tygodniu, zdecydowanie wystarcza, bo efekty po jego użyciu utrzymują się 2 -3 dni.
Ciało po użyciu scrubu jest nadzwyczajnie przyjemne w dotyku, skóra mięciutka, delikatna, gładka, lepiej chłonie kosmetyki pielęgnacyjne, smakowicie pachnąca, lecz zapach nie utrzymuje się na niej zbyt długo.
Wydajność nie jest wysoka, na jedną aplikacje trocha go potrzebuję, ale zadowalająca.
Ogólnie bardzo przyjemny i wspaniale pachnący kosmetyk, lubię go używać, nie zapycha skóry, nie zostawia żadnej warstewki na jej powierzchni, nie podrażnił ani nie wywołał u mnie żadnego uczulenia, doskonale poprawia samopoczucie, pobudza i dodaje energii, no i zaspokaja ochotę na słodycze - jestem na tak!

Cena - 12,50 zł / 225 ml

Ocena - 4+/5 

Za nie zbyt przyjazny skład minusik.
Szanowny Producencie proponuję usunąć z nazwy " myjący " prościej i wiarygodniej będzie " Orzechowy Scrub  do ciała ", aby osoby poszukujące " scrubu myjącego " nie poczuły się oszukane i nie spisywały tak wspaniałego produktu na straty ;)


Opis producenta

Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o aksamitnej konsystencji i zmysłowym, korzennym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało.
Powstał na bazie ekstraktu z miodu i imbiru, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, pozostawiając długotrwały, kusząco słodki zapach.
Regularne stosowanie Piernikowego balsamu do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura intensywnie nawilża i głęboko odżywia skórę, poprawiając jej jędrność i gładkość, a wyjątkowo aromatyczny, bajecznie słodki zapach uwalnia od stresu, relaksuje i odpręża, wyraźnie  poprawiając nastrój.


Opis 

Opakowanie balsamu to poręczna, mała butelka, o pojemności 225 ml, wykonana z białego, nieprzezroczystego plastiku, zamykana szczelnie korkiem na zatrzask, co bardzo ułatwia używanie kosmetyku. Szata opakowania, jest bardzo... pierniczkowa ;) Smakowite ciasteczka pokryte różnokolorowym lukrem, a między nimi gwiazdki anyżkowe - czy to nie działa na wyobraźnię? Działa! I to bardzo!
Na opakowaniu znajdują się wszystkie podstawowe informacje dotyczące produktu, opis i sposób użycia, pojemność, termin ważności, info o nietestowaniu na zwierzętach i testowaniu dermatologicznym, zamieszczony jest pełny skład produktu oraz dane producenta.


Skład balsamu niestety nie jest korzystny, po parafinie mamy masło shea, potem same emolienty, ekstrakt imbiru i miodu prawie na samym końcu, no i parabeny, substancje zapachowe... koniec, a producentem zaznaczono że balsam powstał na bazie imbiru i miodu, coś ta " baza " przesunęła się zbyt daleko, bo po takich składnikach " przed ", raczej żadnego działania dobroczynnego dla skóry nie mają, i z pewnością nie jest to " bogata receptura " bo takową mogę uznać w produkcie składającym się, chociażby, w 50% z naturalnych składników i to na początku składu, nie na jego końcu.


Balsam ma lekką, beztłuszczową, aksamitną konsystencje z połyskiem, nie jest gęsty, ani też płynny, bardzo mi odpowiada jego postać, barwę ma niczym fluid lub płynny podkład dla ciemnej karnacji, nasyconą, brązowo - beżową, po wyschnięciu go w załamaniach tubki, zmienia kolor na czekoladowy.
Zapach jest niesamowity, korzenne ciasteczka z lukrem, ojej - obłęd! Firma to potrafi nas oczarować, za te aromaty jestem w stanie przymknąć oczy na skład ;) Zapach jest tak doskonale odtworzony, że mam wrażenie iż nakładam na siebie ciasto piernikowe, i to z lukrem!, wyobraźcie sobie, lukier też jest wyczuwalny - co za obłęd!
Aplikacja jest komfortowa, jak ze względu na wygodną buteleczkę, tak i ze względu na konsystencje balsamu - szybko rozprowadza się, błyskawicznie wchłania się, nie wałkuje się, nie klei.
Działanie balsamu mnie trocha zawiodło, nie jestem do końca zadowolona z efektu nawilżenia, jest bardzo krótkotrwały, drugą niedogodnością jest barwa balsamu, która, niestety, pozostawia ślady na jasnych ubraniach, na bieli w szczególności, ale na skórze efektu brązującego nie widać, może tyci, tyci.
Efekty są takie, że raczej ich brak, nawet regularne stosowanie tego balsamu nie zapewnia dostatecznego komfortu mojej normalnej skórze, nie zauważyłam też poprawy kolorytu, myślałam że ta piękna barwa balsamu udzieli się też mojej skórze, ale nic z tego, jedynie zapach... ach, ten zapach mąci w głowie, mówię Wam!
Wydajność średnia, balsam jest lekki, szybko wchłania się i szybko ślad po nim zanika na mojej skórze, więc czasami trzeba ponownie z niego skorzystać, co niekorzystnie odbija się na jego wydajności.


Opinia 

A zapowiadało się tak bajecznie...
Ciasteczka, pierniczki, gwiazdeczki, kusząca szata również zobowiązuje, bo nakręciła mnie na moc wspaniałego zapachu i skutecznej pielęgnacji, po ile pierwsze jest bez zarzutu, ba nawet więcej - zapach jest czarowny, bajeczny, mega kuszący, pobudzający, nastrój poprawiający..., to z drugą pozycją, czyli pielęgnacyjne właściwości, już jest gorzej.
Piernikowy balsam bardzo odpowiada mi pod względem konsystencji, jest przyjemny w użyciu, z łatwością rozprowadza się, doskonale wchłania się w moją normalną skórę, nie trzeba go długo wsmarowywać, wystarczy chwila i wnika w skórę bez reszty, nie zostawiając żadnej klejącej czy tłustej warstewki, bardzo to lubię, nawet to " brudzenie " da się ujarzmić, wystarczy odczekać kilka chwil po aplikacji w " kostiumie Ewy ", a potem założyć piżamkę lub ubranie. Pierwsza aplikacja była małym szokiem - moja biała haleczka i biała koszulka męża, po tuleniu, poleciały do kosza na pranie, a to niespodzianka ;) Ty pierniku, ty! Później już byłam ostrożna, więc takie sytuacje nie powtarzały się ;)


Barwę balsam ma niczym podkład lub ciasto na piernik ;) aż dziwie się, że nie brązuje ciała, tylko i wyłącznie białe koszulki ;)
Działanie balsamu od razu po aplikacji jest bardzo fajnie, czuję, jak moja skóra go chłonie, staje się miękka, gładka, pięknie pachnąca pierniczkami z lukrem, wszystkie suche partie zostają nawilżone, skóra ukojona, odżywiona, gładka, a po 1 - 2 godzinach pojawia się dyskomfort, już nie czuję tego działania, zwłaszcza w miejscach przesuszonych ( kolana, łokcie, piszczele ). Działa lecz krótkotrwale, do masełka Szarlotkowego nawet niema co porównywać, tamto jest idealne!
Balsam nie wysusza skóry, nie podrażnia jej, po prostu wnika i przestaje być odczuwalny, skóra wraca, prawie, do stanu z przed aplikacji, no ale szkody jej nie robi. Przez to muszę ponownie nakładać porcje balsamu, co niekorzystnie wpływa na jego wydajność, a mam skórę niewymagającą, normalna, miejscami przesuszoną.
Zużyję go chociażby dla tego boskiego zapachu, który wielbię, bo subtelnie otula ciało, długo utrzymuje się, jest nadzwyczajnie autentyczny, mega kuszący, nie zbyt słodki, ani nie mdły, jest idealny pod każdym względem, niestety niczym innym mnie Piernikowy balsam nie urzekł, a szkoda - mógł by być prawdziwym hitem.

Cena - 12,80 zł / 225 ml

Ocena - 3/5 



Dostępność - drogerie, sklep internetowy Farmona.

Podsumowanie 

Bardzo ciesze się, że miałam przyjemność poznać te słodkie nowości od Farmony, jednak Piernikowy balsam do ciała nie zaspokoił potrzeb mojej skóry, choć zapach zawładnął moimi zmysłami i kubkami smakowymi :)
Do Orzechowego scrubu do mycia ciała nie mam żadnych zastrzeżeń, więc z pewnością do niego jeszcze wrócę, nie jest myjący, ale ja nie oczekuje tego od scrubu, spełnia wszystkie swoje podstawowe funkcje i to z bardzo doskonałym wynikiem - świetnie masuje skórę, oczyszcza, złuszcza, nie wysusza, nie podrażnia, pięknie ja otula cudownym zapachem, poprawia gładkość, jędrność, nie natłuszcza! Jest genialny!
Aha, i jeszcze Wasze pytania z poprzedniego Szarlotkowego wpisu dotyczące apetytu na słodycze, otóż Kochane po takiej smakowitej pielęgnacji apetyt na słodycze zanika - patrzę na opakowania, chce czegoś słodkiego, a zaczynam stosować te kosmetyki, apetyt znika, przynajmniej ja tak mam ;)
Dopóki stosuję te bajeczne " przysmaki " nie mam chęci na słodycze, sam zapach tak mnie wypełnia i " nasyca ", że na jedzenie słodyczy nie mam już ochoty wcale - dobra pielęgnacja podczas odchudzania ;)


Co sądzicie o tych smakowitych kosmetykach? Stosowaliście może, jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
Życzę Wam wspaniałego wieczorku i pełnego słońca weekendu - w końcu odpoczynek ;)

środa, 24 kwietnia 2013

Ricci Ricci Nina Ricci - tajemnica różowej wstążki

Witajcie Słoneczka ;)
Dziś u mnie będzie bardzo pachnąco ;) piękna pogoda pozytywnie wpływa na samopoczucie, zapach wiosny w powietrzu sprzyja radości, a nawet wiosenna burza, która wczoraj u mnie w okolicy szalała, nie była w stanie zakłócić duchowej równowagi, a wszystko dookoła po tej ulewie kwitnie, zielenieje, rośnie... Cudnie jest!
Radością i optymizmem napełnia mnie również jeden z moich ulubionych zapachów - Ricci Ricci zapach od Niny Ricci, który jest ze mną bez mała rok, poprawia nastrój, dodaje pewności siebie i otacza pozytywną energią, wypełniając nią mnie oraz osoby w moim otoczeniu.


Opis producenta

Ricci Ricci to zapach od Niny Ricci - jest świeży, kwiatowy, zmysłowy.
Perfumy stworzone dla nowoczesnej, bohaterskiej kobiety miejskiej: fascynującej i zuchwałej.
Pierwsze nuty to świeży rabarbar i bergamotka.
Serce zapachu stanowią kwiaty zaliczane do intrygujących belle du nuit, tuberoza i róża centifolia.
W bazie wyczujemy drzewo sandałowe i paczulę.
Twórcami zapachu są Aurelien Guichard i Jacques Huclier.
Flakon perfum Ricci Ricci budzi skojarzenia z latami 60. Różowy element w kształcie wstążki oplata szkło, wiążąc się przy zakończeniu w uroczą kokardkę.
Motyw został też użyty w sesji zdjęciowej - Jessica Stam jako kotka na dachach Paryża bawiącą się tasiemką, która spiralą obiega nawet poważną wieżę Eiffla.


Perfumy te od momentu pojawienia się na naszym rynku, ponad dwa lata temu, wręcz " chodziły za mną ", uroczy flakonik podbił moje serce, zawładną myślami. Choć może jest trocha infantylny, ale jednocześnie nadzwyczajnie stylowy, romantyczny, wyróżniający się, z pewnością nie kiczowaty, a po ile we mnie nadal drzemie mała dziewczynka, która ma swoje zachcianki i lubi rzeczy piękne, romantyczne, tajemnicze... pragnęłam go bardzo!
Jak powiada Paulo Coelho w moim ulubionym Alchemiku: " Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć.” I to działa, Kochane, działa!
Jakimś cudem ukochany mężuś wyczytał moje myśli, bo nigdy mu nie podpowiadam czego pragnę, a może zaobserwował jak wpatruję się w reklamę Ricci Ricci na której przepiękna Jessica we wdzianku kotki subtelnie zapowiada swym wyglądem i tą zabawą ze wstążeczką, czego możemy spodziewać się we wnętrzu flakonu, no nie wiem, w każdym razie perfumami zostałam przez lubego obdarowana, szalenie cieszyłam się!

 Opis 

Opakowanie perfum to tekturowe pudełko w minimalistycznym stylu, jest całkowicie białe, matowe, bez zbędnych ozdób, opatrzone imieniem i nazwiskiem projektantki, wyraźnym logiem z połyskującą wstążeczką i nazwą produktu, określona pojemność perfum - 50 ml, kraj produkcji - Francja, zamieszczony skład oraz stężenie alkoholu - 80%. Pudełko w środku zostało odpowiednio wyprofilowane, by perfumy nie " latały" po pudełeczku, lecz stabilnie stały.
Sam flakon wygląda finezyjnie, a zarazem bardzo elegancko, nasadkę tworzy perfekcyjnie wyprofilowana metalowa wstążka w różowym, połyskującym kolorze, otula delikatnie pękaty flakonik z grubego szkła utrzymany w tych że barwach - cudowne wykonanie!


Skład perfum do wglądu, ja o tych perfumiarskich składnikach nie mam zielonego pojęcia, perfumy wybieram jedynie nosem, zmysłami, chucią ;) no i czasami też wedle zawartości alkocholu, choć przy mojej normalnej skórze, nie ma to zbytniego znaczenia, dla skóry suchej jednak maksymalny przedział zawartości alkocholu w perfumach to 75%.
Perfumy są bardzo trwałe, esencjonalne, przez co bardzo, bardzo wydajne, pachną na początku dosyć intensywnie, ale nie wyczuwam w nich alkoholu, mimo wysokiego jego stężenia, po ułożeniu się na skórze zapach ulega lekkiej " modyfikacji " i nadal ją przechodzi w ciągu dnia i wieczorem, perfumy te bowiem są bardzo zmienne w zależności od pory doby, z pewnością też na każdej skórze pachną inaczej.
Grupa zapachowa - kwiatowo - owocowa z lekką nutą słodyczy.
Piramida zapachowa:
  • nuty głowy - rabarbar, bergamotka
  • nuty serca - belle de nuit, tuberoza indyjska, róża stulistna
  • nuty bazy - frakcja paczuli,  drzewo sandałowe
Trwałość bardzo wysoka.
Wydajność również zaskakująca.


Opinia 

Muszę przyznać, że po rozpakowaniu pudełeczka flakon Ricci Ricci mnie urzekł jeszcze bardziej, pięknie wygląda " malowany " lecz w realu jest jeszcze piękniejszy! Wstążeczka zdobiąca flakon, wbrew pozorom, nie jest wcale utrudnieniem w używaniu, wystarczy odpowiednio ustawić atomizer, w stronę zawijasków wstążki,  by pod czas rozpylania dłoń obejmowała gładką część flakonu - jest wtedy poręcznie i przyjemnie.
Flakon jest wyposażony w wygodny i precyzyjny atomizer, który idealnie rozpyla perfumy, tworząc z nich drobniutką mgiełkę, pod czas całego czasu używania ich, prawie rok, nie zatkał się, nie zakleił ani razu.
Rureczka atomizera jest cieniutka i długa, sięga do samego dna, co pozwala na całkowite wykorzystanie perfum, jednak przy samym atomizerku odprysnął mi kawaleczek emalii, która pokrywała plastikowy element, chociaż teraz to już jest bez znaczenia, bo perfum mi zostało dosłownie na kilka użyć i poleci do kosza, ale myślę, że tak być jednak nie powinno w drogich perfumach....


Sam zapach jest urzekający! Najpierw wyczuwam słodkawo-cierpki zapach kwiatowy, pewnie jest to aromat tego magicznego Belle de Nuit, unikalnego kwiatu, który otwiera się dopiero pod wieczór i kwitnie całą noc, dzięki niemu perfumy Ricci Ricci kryją  w sobie tajemnicę - mają tendencję do zmiany zapachu w zależności od pory doby, a może raczej do jego odbioru przez nas, ale tak czy owak, zapach perfum w dzień faktycznie różni się od tego wieczorowego, głównie kolejnością wyczuwalnych nut, w dzień na pierwszym planie czuję kwiatowo - owocowy zapach, lekka kwaskowatość wymieszana ze słodyczą, jest orzeźwiający, lekki, przyjemny, natomiast wieczorem bardziej wyczuwam ciepłe nuty połączone z głębokim, subtelnym aromatem paczuli i drzewa sandałowego.
Te perfumy są magiczne, zachowują się niczym kameleon - zmieniają swoją " barwę zapachową ", w zależności od potrzeb, zapach cudownie rozwija się na skórze, w dzień mamy więc pozytywny, energetyzujący zapach pewnej siebie kobiety, którą wypełnia optymizm i chęć do działania, a wieczorem zapach tworzy wokół nas tajemniczą aurę, nadając zmysłowości, uroku, uwodzicielskiej mocy...


Cena - 270,00 zł / 50 ml

Ocena - 5/5

Dostępność - perfumerie, w tym internetowe.

Podsumowanie

Flakonik mój już prawie kończy swój żywot, perfum zostało na kilka razy, trzymam je na nadzwyczajne okazję, ale z pewnością jeszcze do nich wrócę. Dzięki swojemu zmiennemu zapachowi nie nudzą się, za każdym razem mam inny aromat na skórze, wyznaczają się wysoką trwałością, ubrania które miały styczność z perfumowanym miejscem na ciele, jeszcze długo zachowują aromat, wydajność również wysoka, wystarczy mgiełka perfum  by momentalnie poprawić sobie nastrój i pozostawiać za sobą wszędzie " aromatyczny ślad ".
Ricci Ricci to perfumy, które mają w sobie szyk i klasę, a swojej właścicielce zapewniają radość życia, optymizm, pewność siebie, są nadzwyczajnie kobiece, eleganckie, a jednocześnie lekkie - cudowne!

Jak Wam podobają się te perfumy? Stosowaliście, wąchaliście, jak je oceniacie?
Miłego wieczorku Wam życzę Skarbeczki  ;)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Mój pierwszy raz... z olejem do twarzy

Witajcie Słonka ;)
Nie wiem dla czego przez tyle lat byłam przekonana, że naturalne oleje do twarzy są stworzone jedynie dla osób o skórze suchej, delikatnej, wrażliwej, dojrzałej i choć czytałam nie raz o tym, że właściwie dobrany do typu cery olej potrafi zdziałać cuda, co więcej, pomaga uporać się z wieloma problemami skóry, w tym trądzikowej, mieszanej i tłustej, nie mogłam przełamać się.
Oleje uwielbiam, stosuje je z miłą chęcią, ale na ciało, widzę również jakie wspaniałe efekty zapewniają, nie bez powodu są stosowane na całym świecie przez wieki, ale na samą myśl o nakładaniu oleju na moją mieszaną skórę twarzy, ogarniały mnie dreszcze i pewnie tak by zostało, gdyby nie kusząca propozycja testowania w serwisie Uroda i Zdrowie, moją uwagę przykuł Olej do masażu twarzy i ciała ambre francuskiej marki Koalane, no i poddałam się - to była najwspanialsza decyzja!


O firmie

Koalane wykorzystuje receptury istniejące od wieków, które niezmiennie zbliżyły nas do serca natury, ofiarowując wszystko co najcenniejsze. Technologia XXI wieku posłużyła z pomocą, aby doświadczenia tysięcy lat mogły zrewolucjonizować rynek kosmetyczny.
Koalane to prezenty od ziemi, niezwykłe dary z roślin na bazie czystych esencji olejków, kremów na bazie oleju arganowego i masła Shea ( Karitae ) oferujące spektakularne rezultaty pielęgnacyjne, chroniące i regulujące skórę oraz pozwalające osiągnąć efekty przynoszące zdrowie, urodę i niezwykłą równowagę wewnętrzną.
Naturele cosmetique - L'espirit BERBERE - to ponadczasowy duch pielęgnacji. Aktywne składniki produktów zastosowane w rytuałach posiadają certyfikaty Ecocert, inne wysublimowane substancje to ekstrakty, wyciągi oraz zioła pozyskiwane w sposób, aby zachowały optymalne właściwości. W oparaciu o odpowiedzialność za czystą Ziemię darują wszystko co najcenniejsze.


Opis producenta

Olej do masażu twarzy i ciała o zapachu ambry.
Olej przeznaczony do każdego typu skóry o silnym działaniu nawilżającym, pozostawia ją jedwabistą, wygładzoną i pełną blasku.
Zawiera witaminę A, E, B6, flawonoidy i lecytynę wykazując działanie przeciwstarzeniowe.
Olej arganowy bogaty w skwalan, i nienasycone kwasy tłuszczowe intensywnie wspomaga gospodarkę hydrolipidową skóry, uzupełnia ilość ceramidów, wykazując działanie przeciw wolnym rodnikom.
Dzięki ambrze ma silne działanie erogenne. Pobudza wyobraźnię i zmysły. Ponadto, działa przeciwzapalnie i łagodząco.


Opis

Opakowanie olejku to przepiękna, smukła buteleczka, o pojemności 100 ml, wykonana z matowego szkła zamykana korkiem z twardego, półprzezroczystego tworzywa, wyposażona w pompkę, która precyzyjnie i sprawnie dawkuje olejek. Pompka posiada długą rurkę, która pozwala na zużycie olejku do ostatniej kropli, tak że nam nic nie zmarnuje się ;)
Na buteleczce znajduje się logo marki, nazwa produktu, jego opis oraz sposób użycia, składniki INCI, dane firmy oraz importera, termin ważności i ostrzeżenie o ochronie olejku przed słońcem.


Skład jest nadzwyczajnie prosty, ale treściwy - jest to połączenie olejku winogronowego, morelowego, migdałowego i arganowego oraz aromatu ambry, dodatkowo producent zamieścił informację na podstawie kodeksu o zdrowie publiczne z której wynika, że produkt zawiera  następujące alergeny: Alkohol Benzylowy, Ester Benzylowy Kwasu Benzoesowego, Ester Benzylowy Kwasu Cynamonowego charakteryzujący się słodkim zapachem, Salicylan Benzylu, Aldehyd Cynamonowy imitujący zapach cynamonu, Cynamylowy Alkohol - są to składniki kompozycji zapachowej należące do potencjalnych alergenów, dobrze że taka informacja została umieszczona.
Olejek ma półpłynną, lekką konsystencje, nie jest zbyt tłusty i zawiesisty, oraz żółte zabarwienie.
Zapach ambrowy, ale nie jest intensywny, duszący, ani ciężki, lecz subtelny, z lekką słodyczą i nutką świeżości.
Aplikacja wiąże się z przyjemnością, zapach umila stosowanie, olejek z łatwością rozprowadza się po skórze, w trakcie masowania dobrze wchłania się, nie wałkuje się.
Działanie jest niesamowite, skóra po użyciu olejku staje się miękka, delikatna, gładka i doskonale nawilżona, fajnie prezentuje się i bosko pachnie!
Efekty stosowania są widoczne i wyczuwalne natychmiastowo, ale przy regularnym stosowaniu olejek skutecznie poprawia ogólną kondycję skóry, sprawia, że staje się ona promienna, ujędrniona, wygładzona, mimiczne zmarszczki spłycone, a koloryt ujednolicony.
Wydajność bardzo wysoka, kilka kropel olejku wystarcza jak do kąpieli, tak i na skórę twarzy, do masażu ciała też niewiele go potrzebuję.


Opinia

Mój pierwszy olejek do twarzy mnie bardzo pozytywnie zaskoczył swoim działaniem efektami, zapachem... Jak mogłam tyle lat unikać olejków, przecież są cudowne! Jak już nie jedna z Was odkryła, oleje mają niesamowitą moc, służą nie tylko skórze, ale także włosom i paznokciom, ja również nie stroniłam od pielęgnacji nimi ciała, włosów, paznokci, ale twarz omijałam szerokim łukiem, moja przetłuszczająca się strefa T i tak mi sprawiała wiele niedogodności, a ja jeszcze mam smarować ją olejem?
Efekt po pierwszym użyciu olejku amber mnie wprawił w osłupienie, delikatnie natłuszcza, owszem, z czego były " zadowolone " suche partie na twarzy, bo ukojenie i komfort są zapewniane olejkiem w tempie błyskawicznym, strefa " tłusta " wcale jakoś więcej nie tłuściła się, po kilku minutach olejek całkowicie wchłania się, pozostawiając na skórze delikatną warstewkę, nie tłustą, ale wyczuwalną, jednak oprószona pudrem twarz wygląda olśniewająco, olejek zapewnia twarzy blask, nie tłusty, ten zdrowy ;) Nie zapycha i nie powoduje dyskomfortu. Dodatkowo zauważyłam, że wspaniale współgra z kosmetykami kolorowymi, nałożony na niego puder, podkład czy BB, świetnie stapiają się ze skórą, nie wałkują się i nie warzą, czego najbardziej obawiałam się, nie zbierają się w załamaniach skóry, w tym cienie, bo olej nakładam również na powieki, a trwałość makijażu jest o wiele lepsza, niżeli po niektórych kremach nawilżających, a nawet bazach!


Olejek stosuję już prawie drugi miesiąc, używam go na dzień, nakładając kilka kropel na całą twarz, szyję i dekolt, po kilku minutach robię makijaż, a jego blask przebija nawet matujący puder ;) Koleżanki ostatnio wypytują, jaki rozświetlacz stosuję, bo twarz wygląda tak promiennie!, a to nie rozświetlacz, to olejek ambrowy na mojej skórze zapewnia taki wygląd, ale nie powoduje przetłuszczania się skóry, raczej normalizuje ten proces, co prawda pory są widoczne, szkoda że nie ściąga ich, ale i tak z jego efektów pielęgnacyjnych jestem bardzo, bardzo zadowolona!
Zmarszczek trocha mi spłaszczył, ładnie skórę wygładził, a temu skutecznemu działaniu towarzyszy subtelny, lekki i świeży orientalny zapach ambry - cudo!
W kąpiel olejek ambrowy również radzi sobie świetnie, zmiękcza wodę, ładnie ją aromatyzuje, otula ciało lekką powłoczką nawilżającą, po relaksie w wannie wystarczy jedynie delikatnie osuszyć ciało i gotowe, zbędne są różnorodne smarowidła do ciała, jest ono nawilżone, jedwabiście gładkie, miękkie, pachnące...
Próbowałam go stosować też na włosy, nakładałam odrobinkę olejku po ich umyciu, zamiast odżywki, ale jest trocha za ciężki, kosmyki wyglądają na obciążone i nieświeże, ale za to na paznokcie działa wspaniale - używam olejku zamiast kremu, na noc wsmarowuję go w skórę i ubieram bawełniane rękawiczki, o poranku dłonie są zadbane, piękne, delikatne, o jednolitym kolorycie - cudowne!
Nałożony na paznokcie olejek ambrowy ładnie je nabłyszcza, odżywia, uelastycznia i wzmacnia, natomiast na skórki działa zmiękczająco - po kilku minutach można z łatwością je odsunąć patyczkiem.
Uwielbiam stosować ten olejek również do pielęgnacji biustu, z łatwością rozprowadza się, więc masaż piersi jest bardzo przyjemny, a i korzyści dla skóry są niezliczone ;)
Piękna buteleczka ładnie i luksusowo prezentuje się, wygodny dozator sprawia, że olejek nie wylewa się na buteleczkę - dopracowany każdy szczegół zapewnia przyjemność ze stosowania, a olejek jest zadziwiający!


Cena - 123,00 zł / 100 ml

Ocena - 5-/5

Dostępność - sklep internetowy Uroda i Zdrowie.

Podsumowanie

Olejek Ambra Koalane jest cudowny, pod każdym względem, jedyny mały minus, za cenę, która nie jest, niestety, mała, choć z perspektywy wydajności jak najbardziej adekwatna, zwłaszcza, że olejek ma szerokie zastosowanie, można go używać tylko do twarzy, bądź także do ciała, do biustu i paznokci, zachwyca działaniem, zadziwia efektami, nie uczulił mnie, choć ma w sobie trocha substancji zapachowych, nie powoduje podrażnień, wręcz odwrotnie, niweluje je na skórze, wygładza, ujędrnia, odżywia, nawilża, spłyca drobne zmarszczki, poprawia kondycję i gęstość skóry, utrwala nawet makijaż!
Ma same zalety, uwielbiam go stosować i rozkoszować się wspaniałym zapachem, no i mam do niego sentyment, był przecież moim pierwszym... ;)

A Wy stosujecie olejki do twarzy, lubicie, co sądzicie o olejku Amber Koalane, skusilibyście się na niego?
Miłego wieczoru Wam Słonka życzę, ja dziś odrabiam zaległości blogowe, lecę poczytać Wasze wisy ;)
Buziaki ;*

piątek, 19 kwietnia 2013

Seche - druga szansa i ostatnia deska ratunku ;)

Witajcie Słoneczka ;)
Pogoda obłędnie piękna, to słońce, szczebiot ptaków, zapach wiatru i kwiatków pierwszych, wymiana garderoby na lekką, a zamiast zabudowanego obuwia, sandałki - ach, jak bardzo już na to czekałam, aż żyć się chce i cieszyć się każdą chwilą! Niestety pracy dużo, więc za wiele korzystać z uroków wiosny się nie da, ale codzienne spacery z dziećmi są bardzo pozytywne - ładuję baterie i... do pracy.
A jak wy spędzacie te pełne słońca dni?
Pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tą szansą i ratunkiem w tytule, ale pewnie pamiętacie też ten feralny lakier Seche Magnifique, który bardzo mnie rozczarował swoim fatalnym zachowaniem na pazurkach, recenzją dla przypomnienia tu. Otóż moja wielka chęć do lakierów tej marki  zmieniła się w niechęć, bo kto by chciał stosować lakier, który zamiast pięknego manikiuru oferuje mnóstwo bąbelków szpecących pazurki. I pewno zastała bym przy swoim negatywnym przekonaniu, gdyby nie Pani Justyna, z firmy a. i. Polska dystrybutora, między innymi, asortymentu Seche. Pani Justyna bardzo się przejęła moim rozczarowaniem i zaproponowała bym wybrała dla siebie dowolny lakier Seche i wypróbowała go no i wybrałam...


Nie myślcie że jestem nachalna :) wybrałam jedynie lakier w odcieniu różu - Debutant, a tych dwóch " bliźniaków " otrzymałam jako niespodziankę, co mnie bardzo zaskoczyło - firma stanęła na wysokości zadania, by zadowolić klientkę - dziękuję!
I wiecie co zrobiłam w pierwszej kolejności po rozpakowaniu paczuszki? Pomalowałam " gołe " pazurki Debutantem!
I czekałam, z obawą spoglądając na schnący lakier, bąbelków nie było! Na szczęście ze mną wszystko w porządku ;) Debutant udowodnił, że jego poprzednik, lakier Magnifique, faktycznie naplątał figli ;)
Jednak miniaturki, baza Seche Clear oraz legendarny top Sechce Vite, nie tylko sprawiły mi radość, bo bardzo chciałam je wypróbować, ale też rozpaliły we mnie promyk nadziei na poskromnienie Magnifiqua :)


Opis producenta

Seche FAST DRY ONE COAT Debiutant to szybkoschnący lakier kolorowy o doskonałej pigmentacji, która gwarantuje perfekcyjną aplikację i pełne krycie zaledwie po jednej warstwie lakieru.
Paleta aż 36 ponadczasowych barw lakierów, w tym 3 klasycznych do manikiuru francuskiego, zadowoli każdą, nawet najbardziej wymagającą kobietę.

Opis 

Opakowanie lakieru to duża buteleczka, o pojemności 14 ml, wykonana z grubego szkła. Na buteleczce znajduje się logo marki, nazwa produktu, pojemność, są zamieszczone dane producenta oraz dystrybutora, podany termin ważności - 36 miesięcy po otwarciu, na dole jest przyklejona etykieta zawierająca nie tylko nazwę odcienia, ale również skład lakieru, w poprzedniku nie było :)
Skład jest na dole lakieru, tu pod wyżej okazaną nalepką, ale jest bardzo drobniutki, piszę więc czytelnie:

Ethyl Acetate, Butyl Acetate, Nitrocellulose, Triphenyl Phosphate, Adipic Acid/Neopentyl Glycol/Trimellitic Anhydride Copolymer, Isopropyl Alcohol, Styrene/Acrylates Copolymer, Trimethyl Pentanyl Diisobutyrate, Stearalkonium Bentonite, Stearalkonium Hectorite, Sucrose Acetate Isobutyrate, Ethyl Tosylamide, Benzophenone-1, Dimethicone, Citric Acid, Tin Oxide, Synthetic Fluorphlogopite, Red 6 (CI 15850), Titanium Dioxide (CI 77891), Yellow 5 Lake (CI 19140)


Lakier jest półpłynny, nie lejący się, ma delikatny, różowy kolor i choć w buteleczce, na pierwszy rzut oka, wygląda na klasyczny, tak naprawdę jest perłowo - brokatowy, zawiera mnóstwo połyskujących mikro drobinek, aparat tego efektu nie uchwycił, ale w słoneczku już widać ;)
Zapach klasyczny, lakierowy.
Aplikacja jest łatwa i precyzyjna, pędzelek jest dosyć długi, średniej grubości, nie szeroki, ani też zbyt wąski, z łatwością dociera do kącików, lakier fajnie, równomiernie rozprowadza się,  nie wylewa się na skórki, nie tworzy smug.
Działanie koloryzujące, nie posiada żadnych właściwości odżywczych ani wzmacniających.
Efekty bardzo zadowalające, choć lakier nie jest mocno kryjący, ładnie prezentuje się na płytce, zapewnia piękny połysk i uatrakcyjnia wygląd pazurków, tym samym upiększając dłonie.
Trwałość zadowalająca, po 3 - 5 dniach zaczyna lekko ścierać się z końcówek paznokci, ale nie odpryskuje, mimo poddawaniu go ciężkim próbom - przedświąteczne generalne porządki ;) Po 6 - 7 dniach już trzeba sięgnąć po zmywacz.
Bąbelkowanie brak! Co za radość ;)
Zmywanie łatwizna, kilka chwil i po sprawie, nie wgryza się w skórki i nie odbarwia ich, ani płytki, jeśli był bez bazy, a u mnie był ;)
Wydajność bardzo wysoka, dla naturalnego, lekko połyskującego efektu wystarcza jedna warstwa, a pojemność jest spora...


Opinia

Lakier wirtualnie mi się spodobał, dla tego też na niego zdecydowałam się, ale gdy go zobaczyłam, byłam jeszcze bardziej zachwycona. Lakier daje niesamowity efekt i jest zupełnie inny od reszty lakierów, przeze mnie posiadanych. Z reguły stawiam na klasyczne lub lustrzane " gatunki ", lubię też opalizujące, za matowymi i perłowymi zbytnio nie przepadam, Debutant jednak jest taki... magiczny, nie to perłowy, nie to brokatowy, w każdym razie wygląda bardzo atrakcyjnie na pazurkach, powyżej jedna warstwa, jak widzicie delikatnie prześwituje z pod niego płytka, ale efekt ten jest bardzo zmienny, wiele zależy od oświetlenia.


Gdy malowałam nim pierwszy raz pazurki, miałam prawdziwą tremę, obawiałam się bąbelków jak nie wiem czego, oczywiście pierwsza próba była na płytkę nie zabezpieczoną żadną bazą, moje obawy nie sprawdziły się, a wiec lakiery Seche nie są takie złeeee ;)
Lakier nie odbarwia płytki, nie przesusza jej, ani nie niszczy, pod tym względem jest bardzo fajny!
Drugi raz nakładłam go na bazę Seche Clear, aplikacja o wiele łatwiejsza, bo lakier świetnie rozprowadza się po bazie, trwałość jest również trocha lepsza niżeli bez bazy, ale to już nie jego zasługa.


Pędzelek lakieru bardzo mi odpowiada swoją formą i " zachowaniem ", jest długi i precyzyjny, ładnie i równomiernie rozprowadza lakier, nie tworzy smug ani zacieków, ładnie nabiera się na niego lakier.
W buteleczce z lakierem znajduje się metalowa kuleczka ułatwiająca jego rozbijanie i mieszanie.
Debutant bardzo mi przypadł do gustu, idealnie nakłada się i trzyma także na odżywce do paznokci, którą stosuję, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, bardzo lubię go na pazurkach jedna warstwa zapewnia lekki efekt i pięknie mieni się w słoneczku, nałożony dwiema warstwami wygląda już zupełnie inaczej, staje się bardziej wyrazisty, ale to zobaczycie w dalszej części notki ;)

Cena - 26,00 zł / 14 ml

Ocena - 4+/5
Mógł by być bardziej kryjący, tylko za to odejmuję pół punktu, choć efekt i tak mi bardzo podoba się.


Te dwa małe cudeńka otrzymałam jako niespodziankę od Pani Justyny, ucieszyłam się bardzo, co jest oczywistą rzeczą, ponieważ legendarny Seche Vite bardzo chciałam osobiście wypróbować, opinie na jego temat są bardzo podzielone, ale spotkałam większość tych pozytywnych i wychwalających, a na bazę Seche Clear pokładałam wielkie nadzieje, mogła uratować całą buteleczkę Magnifique`a, bo przez to bąbelkowanie nie mogłam nim malować pazurki, nadal nic się w tej kwestii nie zmieniło...


Opis producenta 

Seche CLEAR - przezroczysty lakier podkładowy, który chroni paznokcie przed powstawaniem przebarwień. Ułatwia aplikację lakieru kolorowego oraz zwiększa jego przyczepność do płytki paznokcia, co zapobiega odpryskiwaniu.

Seche VITE – szybkoschnący lakier ochronny o specjalnie opracowanej formule, która przenika przez wszystkie warstwy lakieru i błyskawicznie je wysusza, tworząc wytrzymałą warstwę ochronną o wysokim połysku. Nie żółknie. Seche Vite sprawia, że pomalowane lakierem paznokcie stają się jedwabiście gładkie, a manikiur mocny, odporny na ścieranie i odpryskiwanie.


Opis 

Opakowania obydwóch produktów to małe buteleczki o pojemności 3,6 ml, pędzelki każdego z nich już różną się między sobą, Clear ma krótszy pędzelek i smuklejszy, Vite posiada długi i grubszy pędzelek. Na buteleczkach znajdują się nazwy produktów oraz pojemność, zamieszczone jest również ostrzeżenie o łatwopalności, dane producenta, okres przydatności, 36 miesięcy po otwarciu, Clear dodatkowo ma listę składników, ale ciężko ją uchwycić aparatem, zamieszczę więc skład, który na moją prośbę otrzymałam od Pani Justyny.


Zrobiłam zdjęcie pędzelkom w ich " naturalnym  środowisku " ;) Jak widać - różnica jest.

Skład Seche Clear: Alcohol Denat, Ethyl acetate, Butyl Acetate, Nitrocellulose,Tosylamide/Epoxy Resin, Isopropyl Alcohol, Polyvinyl Butyral, Triphenyl Phosphate, Trimethyl Pentanyl Diisobutyrate, Etocrylene, Violet 2 (CI 60725).

Skład Seche Vite: Butyl Acetate, Toluene, Cellulose Acetate Butyrate, Isopropyl Alcohol, Trimethyl Pentanyl Diisobutyrate, Butoxyethanol, Dimethicone, Benzophenone-1.


Seche Clear to bezbarwna baza o płynnej konsystencji.
Seche Vite to bezbarwny, ochronny lakier szybkoschnący, tak zwany top coat, na początku ma półpłynną konsystencje, jednak ma tendencję do gęstnienia, po miesiącu już zauważyłam jak zmienia się i staje się gęstszy.
Zapach obydwu produktów typowy dla większości lakierów, intensywny, ale nie natarczywy, ja lubię ;)
Aplikacja 
  • bazy jest błyskawiczna, lekka, płynna konsystencja i fajny pędzelek pozwalają w kilka sekund pokryć paznokcie równomierną warstewką ochronną, pędzelek nabiera wystarczającą ilość bazy, by pokryć jeden paznokieć, nie wylewa się na skóry, idealnie przylega do płytki.
  • top coat`a jest również bezproblemowa, jest gęstszy, ale łatwo i szybko rozprowadza się na wilgotnym lakierze nie naruszając go, aplikowałam też na wysuszony lakier, gdy zaczyna gęstnieć, jego walory nie zmieniają się, przynajmniej ja tego jeszcze nie zauważyłam, również ładnie i równomiernie układa się na lakierze, nie wylewa się na skórki.
Działanie 
  • baza zapewnia płytce działanie ochronnie, skutecznie zapobiega powstawaniu przebarwień, ładnie wyrównuje płytkę, ułatwia aplikację lakierów, a także sprawia, że lepiej i dłużej trzymają się one na pazurkach, zapobiega też odpryskiwaniu.
  • top rewelacyjnie nabłyszcza lakier, sprawia, że wygląda nieskazitelnie, przyśpiesza również wysychanie lakieru na paznokciach, nie przedłuża trwałości, ale tworzy go bardziej odpornym na uszkodzenia, zarysowania, nie zauważyłam aby ściągał lakier.
Efekty
  • baza tworzy na powierzchni płytki równomierną, gładką powłoczkę, wygładza ją, niwelując nierówności paznokci.
  • top zapewnia mega połysk i żelowate wykończenie, sprawia, że każdy lakier nim pokryty nabiera zupełnie innego wymiaru, pazurki wyglądają bardzo pięknie, są odporne na uszkodzenia i odpryskiwania, nie zmienia koloru lakieru i zapobiega jego blaknięciu.
Wydajność obydwóch produktów jest wysoka, ale baza zużywa się ciut wolniej ;)


Opinia 

Seche Clear jest jedną z najlepszych baz jakie stosowałam, bezproblemowo i błyskawicznie aplikuje się, wygodny, smukły pędzelek pomaga idealnie rozprowadzić bazę nawet tuż przy skórkach, nie pokrywając je, szybko wysycha na płytkach zapewniając im ładny połysk i blask.
Mam na niektórych płytkach lekkie deformacje, podejrzewam że są efektem nadmiernego wycinania skórek z przed lat, górki i pagórki normalnie, na zdjęciu jest zbliżony właśnie jeden z tych dotkniętych zmianą paznokci, gdy pokrywam je lakierem często te nierówności są widoczne, zwłaszcza na lakierach klasycznych, bez drobinek, baza ładnie wyrównuje i wygładza płytkę zmniejszając widoczność tych niedoskonałości, lakier na tej bazie aplikuje się bardzo komfortowo, baza zwiększa jego przyczepność i  zapobiega przebarwieniom płytki, zauważyłam również, że przyczynia się do zwiększenia elastyczności pazurków, stają się odporne na złamania i pęknięcia. Nie osłabia paznokci, nawet przy regularnym stosowani, od miesiąca mam ją prawie non stop pod lakierem, jedynie podczas sprawdzania lakieru używałam raz odzywki Bell.
Polubiliśmy się, baza bardzo mi służy, a raczej moim płytkom ;)

Cena - ok. 14,00 zł / 3,6 ml

Ocena - 5/5


Sechce Vite ma jeden wielki " defekt " - jest bardzo, ale to bardzo niefotogeniczny ;), normalnie tak nabłyszcza pazurki, że uchwycenie tego blasku równa się z cudem! Odbija i rozprasza światło, tym nie mniej na lakierze wygląda obłędnie - niczym tafla!
Na powyższym zdjęciu mam nałożoną bazę, dwie warstwy Debutant`a i top, w takim zestawieniu płytki stają się nie tylko mocniejsze, ale i prezentują się bardzo atrakcyjnie.
Top nakładam tradycyjnie, choć próbowałam też dawać go ciut pod końcówki płytek, bo czytałam nie raz, że potrafi ściągać lakier, u siebie tego nie zaobserwowałam, a używałam go nie tylko do lakierów Seche, ale je już kiedyś innym razem Wam pokażę ;)
Vite ma długi i średniej grubości pędzelek, fajnie nabiera się nim kosmetyk, dobrze rozprowadza się, nie tworzy zacieków, układa się równomierną warstwą zapewniając idealną gładkość i niesamowity połysk. Przyśpiesza wysychanie lakieru na paznokciach, utrwala go i tworzy bardzo odpornym na zarysowania, odpryśnięcia, pęknięcia, z przedłużeniem trwałości lakieru bywa różnie, czasami widzę że działa - lakier wytrzymuje na płytkach do 7 dni w przyzwoitym stanie, a czasami jednak nie pomaga, nie wiem czym to jest uwarunkowane.
Vite ma również  pewien mankament, ale to już na poważnie, gęstnieje bardzo, myślę że w tej pojemności uda mi się go zużyć bez rozcieńczenia, po miesiącu stosowania zauważyłam że zaczyna gęstnieć, choć  jeszcze nie wpływa to na jego aplikację, na razie jest dobrze i oby tak zostało ;)

Cena - ok. 14,00 zł / 3,6 ml

Ocena - 4+/5
Minus za to, że gęstnieje, więcej zastrzeżeń do niego nie mam!


Dostępność - na stronie dystrybutora przez formularz zgłoszeniowy, znajduje się tam wiele atrakcyjnych promocji dla klientów, szkoda że cen brakuje - a.i. Polska , a także sklepy internetowe, w tym merlin.pl, w którym obecnie są bardzo atrakcyjne promocje na asortyment Seche.

Podsumowanie

A jednak warto dać drugą szansę produktom, które nie spełniają oczekiwań, ja już o tym przekonałam się nie raz, a dowodem na to jest powyższa recenzja. Lakier, baza i top coat sprawdziły się bardzo dobrze, służą mi, i cieszą oko swoimi efektami.
Lakier Debutant bardzo polubiłam, daje świetny efekt na paznokciach, jest zadowalająco trwały, nie odpryskuje, choć mógł by być bardziej kryjący.
Top coat Vite zapewnia obłędny efekt końcowy, rewelacyjnie nabłyszcza, utwardza, przyśpiesza wysychanie lakieru, jest łatwy w użyciu, przy tym że stosowałam go jak na lakier wilgotny, tak i na suchy, nie zaobserwowałam u siebie by ściągał lakier, a pomalowany nim już wyschnięty lakier nie schodził mi płatami ( spotkałam się z taką opinią, że ściąga również suchy lakier ), tylko ładnie lśni i zachowuje idealny wygląd na 3 - 7 dni, zależy od prób i wyczynów którym poddaję swoje dłonie ;) Wszystko było by pięknie, gdyby tylko nie to gęstnienie..
Baza Clear mnie zachwyca swoim działaniem najbardziej, przyjemna i błyskawiczna aplikacją, świetne efekty, wygładzona płytka, no i, co najważniejsze, sprawiła, że mogę cieszyć się pięknem lakieru Magnifique, bez bąbelków!


Czy widzicie to co ja??? Piękna tafla! Bez bąbelków!
Nałożyłam bazę, na nią lakier, lakier pokryłam warstewką Vite i jest zupełnie inna bajka ;)
Po efekty " bąbelkowe " odsyłam do notki dotyczącej tego lakieru, nie chciał współpracować z żadną bazą, nie chciał leżeć na odżywce, nie chciał nawet być osamotniony, na " gołym " pazurku - Magnifique chciał bazy Clear, dopiero na niej okazuje swoje piękno ;)


To zdjęcie okazujące lakier bez top coat`a, był przecież test Magnifique`a na trwałość, po pięciu dniach pazurki prezentują się następująco - końcóweczki trocha obnażyły się, ale i tak jest pięknie, lakier położony na bazę Clear nie odpryskuje, tylko powoli ściera się na końcówkach coraz bardziej i bardziej, aż trzeba sięgnąć po zmywacz.
Teraz wiecie dla czego baza została moją ulubienicą - działa cuda nawet z feralnymi lakierami ;)

Jeśli jeszcze tu jesteś, dziękuję z całego serca - czytania wiele, ale przeżyłaś/eś ;)
A tak na serio Kochane, musiałam to wszystko opisać i pokazać, zresztą obiecałam, jak coś zmieni się w zachowaniu lakieru, to dam znać, no to dałam znać.... Hi, hi ;)
Co sądzicie o tych produktach, posiadacie może w swoich zbiorach produkty Seche? lubicie, stosujecie, jak się u Was sprawdzają i co polecacie, chętnie poczytam Wasze opinie ;)
Miłego weekendu pełnego słońca Wam, moje Słoneczka, życzę ;)
Buziaki ;*

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdanie Dobre Dla Urody ;)

Witajcie Słoneczka ;)
Już bardzo dawno nie było u mnie żadnego rozdania, nieporządek!
A Wy przybywacie, mnie ciągle odwiedzacie, nawet gdy jestem tak zabiegana, że nie mam czasu na odwiedzanie Waszych blogów na bieżąco, nie odwracacie się, mam od Was słowa wsparcia i mnóstwo maili, co bardzo, bardzo mnie cieszy i motywuje.
W podziękowaniu za Waszą uwagę i obecność organizuje rozdanie, nagroda co prawda jedna, ale myślę że Wam spodoba się - przyłożyłam się do jej komponowania, chce obdarować  jedną z Was kosmetykami, które lubię ;)


Tak prezentuje się nagroda, a teraz każdy z produktów solo ;)


Szminka Estee Lauder Pure Color Long Lasting Lipstick w odcieniu Abstract  Violet PCL 64 3,8 g.


Baza pod makijaż zmniejszająca widoczność porów Benefit Porefessional 22,0 ml.


Cień perłowy Everyday Minerals roll-on w odcieniu Christmas Carol 1,7 g.


Miniaturka perfumowany spray Biotherm Eau de Paradis 2 szt po 1,5 ml każdy.


A to wszystko zapakowane w uroczą kosmetyczkę zapinaną na zamek błyskawiczny ;)
Wszystkie produkty są nowe! Nigdy nie używane i nie otwierane!
Mam nadzieje że nagroda Wam podoba się ;)

Warunki uczestnictwa w rozdaniu - 1 los:

  • bycie publicznym obserwatorem mojego bloga Dobre Dla Urody
  • zamieszczenie banera konkursowego u siebie na blogu
Dodatkowy warunek, ale nie konieczny:

  • dodanie mojego bloga do blogrolla - dodatkowy los
W sumie możecie mieć 2 losy, za wykonanie również warunku dodatkowego ;)
Moje top gaduły automatycznie otrzymają 2 dodatkowe losy, jeśli będą chętne do udziału w rozdaniu:
Rozdanie jest dla osób posiadających aktywne blogi!
Zgłoszenia osób prowadzących blogi jedynie do celów konkursowych nie będą brane pod uwagę!
Więc oszczędźcie proszę swój czas i uszanujcie mój.

Rozdanie trwa od dziś 14.04.2013 do 19.05.2013 ( włącznie ).
Wśród poprawnych zgłoszeń wybiorę drogą losową zwycięzcę, o wyniku losowania poinformuję na blogu do 24.05.2013.
Nagrodę wysyłam jedynie na terenie Polski!

Zgłoszenie:
Obserwuję jako:
Baner konkursowy: ( link do bloga )
Blogroll: Tak ( link ) / Nie


Banerek konkursowy do zamieszczenia na Waszych blogach.
Miłej zabawy i powodzenia Wam wszystkim życzę :)
Wspaniałego wieczorku i pozytywnego, pełnego optymizmu poniedziałku ;)
Buziaki ;*