Strony

niedziela, 29 czerwca 2014

Podróż do Prowansji ... żel i mleczko od Le Petit Marseillais :)

Witajcie Słoneczka ;)
Ostatnimi czasy o marce Le Petit Marseillais wiele się mówi, zarówno w reklamach, jak i w blogosferze, wychwala się ich cudowne produkty, które przybyły do nas wprost z Prowansji, słynącej nie tylko z lawendowych pól, pysznego wina i smakowitej kuchni, ale również z bogactwa roślinności, drzew, kwiatów oraz smakowitych owoców.
Prowansja jest najbardziej znanym regionem w którym powstają naturalne kosmetyki wytwarzane według tradycyjnych metod i receptur, uwielbiam wody perfumowane z Grasse oraz mydła Marsylskie, tym razem jednak nie o nich, lecz o Żelu pod prysznic Kwiat Pomarańczy oraz Mleczku nawilżającym Słodki Migdał Le Petit Marseillais.

Produkty tej marki są dla mnie nowością, gdy pierwszy raz je zobaczyłam, przeczytałam o nich, zapragnęłam wypróbować, niestety dostępność była jeszcze dosyć ograniczona, więc na chuci się skończyło, aż do momentu, gdy powyższe cudeńka trafiły w moje ręce dzięki konkursowi, organizowanemu przez markę.
Już na samą myśl o ich posiadaniu cieszyłam się jak dziecko... Trocha czasu minęło od tej pory, kosmetyki używam od ponad miesiąca i już zdążyłam dokładnie zapoznać się z ich działaniem i zapachami, o których nie omieszkam Wam opowiedzieć :)

Le Petit Marseillais, to uznana we Francji marka kosmetyków do pielęgnacji ciała o wieloletniej tradycji. W gamie produktów znajdziemy szeroki wybór żeli pod prysznic oraz mleczek do ciała o soczystych, urzekających zapachach.  Wszystko zaczęło się od tradycyjnych kostek mydła. Z czasem, wychodząc na przeciw oczekiwaniom wymagających konsumentek, zaczęto wzbogacać asortyment wprowadzając do sprzedaży kolejne produkty pielęgnacyjne.
Kosmetyki Le Petit Marseillais zawierają składniki pochodzenia naturalnego prosto ze słonecznego południa Francji: masło Shea, olejek arganowy, miód lawendowy, mleczko ze słodkich migdałów, wosk pszczeli, mleczko figowe, aloes, olejek rumiankowy, kwiat pomarańczy oraz morele i limonki.  To one nadają produktom Le Petit Marseillais urzekający zapach oraz dobroczynne właściwości, które pozostawiają skórę miękką, odżywioną i pachnącą.

Słów kilka od producenta

Żel pod prysznic Kwiat Pomarańczy delikatnie oczyszcza, nawilża i pielęgnuje skórę, posiada ekstrakt z kwiatu pomarańczy, znanego z właściwości relaksujących i jest bogaty w witaminę C, która zapewnia niesamowitą świeżość.
Twoja skóra cieszy się harmonią - jest miękka, nawilżona i odżywiona.
Zapewnia idealne odprężenie po długim i męczącym dniu.
Żel zawiera delikatne substancje myjące pochodzenia roślinnego, pH neutralne dla skóry.
Produkt testowany dermatologicznie.

Żel jest zamknięty w prostokątnej, szerokiej butelce, o pojemności 250 ml, wykonanej z białego tworzywa, opakowanie co prawda uniemożliwia śledzenie stopnia zużywania produktu, ale dla mnie nie jest to najważniejsza cecha, ponieważ zazwyczaj mam kilka żeli " pod ręką ", więc nigdy nie zabraknie :)
Opakowanie jest poręczne, wygodne w użyciu, matowa powierzchnia zapobiega wyślizgiwaniu się butelki z mokrych rąk, dobrze wyprofilowany korek umożliwia otwieranie nawet jedną ręką, szczelne zamknięcie na " klik " zapewnia ochronę kosmetykowi oraz zapobiega dostawaniu się wody i wilgoci do wnętrza.
Otwór dozujący został dobrze dostosowany swoją wielkością do konsystencji kosmetyku.

Opakowanie żelu jest nie tylko praktyczne, ale również wizualnie bardzo ładnie prezentuje się, szata jest dosyć skromna, minimalistyczna, duże logo wyróżnia produkt wśród innych - ciekawe i takie... prowansalskie :)
Na tylnej stronie butelki znajdziemy etykietę zawierającą dokładny opis produktu, pełny skład, termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, dane producenta oraz dystrybutora.
Skład, jak widzicie naturalny nie jest, osoby unikające SLSów i EDTA nie będą z niego zadowolone, moja skóra reaguje na nie obojętnie, więc mi ich obecność nie przeszkadza.

Żel jest biały, ma półpłynną konsystencję, ale nie jest zbyt lejący, zapach bardzo mi podoba się, choć wcale nie przypomina znanego mi z naturalnych kosmetyków aromatu kwiatu pomarańczy, owszem, wyczuwam delikatnie jego nuty, ale są one połączone z czymś słodkim, delikatnie pudrowym, a jednocześnie orzeźwiającym, co czyni tą kompozycję ciekawą, otulającą i odprężającą, pozytywnie wpływa na samopoczucie, a nawet poprawia nastrój osładzając chwile pod prysznicem.

Żel bardzo dobrze się pieni, wytwarzając, przy kontakcie z mokrą skórą,białą, puszystą pianę, dużo piany!, która szybko i łatwo spłukuje się. Nie zauważyłam aby nawilżał czy odżywiał skórę, ale z pewnością jej nie przesusza.
Bardzo dobrze oczyszcza skórę, pozostawiając ją świeżą, gładką, miękką i delikatną w dotyku.
Zapach pod wpływem gorącej wody staje się jeszcze bardziej wyczuwalnym, nabiera intensywności, ale nie jest męczący, wręcz odwrotnie, bardzo przyjemny, nie tylko aromatyzuje skórę, ale również wypełnia całą łazienkę, pobudza zmysły i relaksuje. Na skórze nie utrzymuje się zbyt długo.
Żel wyznacza się wysoką wydajnością, na jedno użycie wystarcza mała porcja.

Cena - 8,99 zł / 250 ml, ale można kupić w promocji za ok. 7 zł

Słów kilka od producenta

Le Petit Marseillais LAIT HYDRATANT - Mleczko nawilżające Bardzo sucha skóra zawiera: Masło Shea, słodki migdał, olejek arganowy.
By zaspokoić potrzeby bardzo suchej skóry, marka Le Petit Marseillais stworzyła idealną kompozycję - połączyła trzy wyjątkowe składniki z południa Francji: cudowne masło Shea, które odżywia i nawilża, niezwykły olejek arganowy magicznie wygładzający skórę oraz wspomagające ich działanie słodkie migdały.
Dzięki lekkiej konsystencji mleczko nawilżające Le Petit Marseillais w jednej chwili wnika w głąb skóry, zaspokajając jej potrzeby i zapewniając komfort.
Skóra staje się miękka, nawilżona i cudownie pachnąca.

Mleczko jest podane w bardzo ładnej, a jednocześnie poręcznej buteleczce, o pojemności 250 ml, wykonanej z tworzywa, zarówno jak w żelu, ciężko kontrolować stopień zużycia kosmetyku, ale patrząc pod słońce można mniej więcej określić ile produktu nam jeszcze zostało.
Wielkim plusem jest wygodny dozownik z pompką, który nie tylko ułatwia stosowanie mleczka, ale również zapewnia mu ochronę przed wilgocią, bakteriami czy zanieczyszczeniami, ponieważ ma opcję zamykania.
Pompka chodzi bez zarzutu, nie zacina się i w precyzyjny sposób dawkuje kosmetyk. Jest również łatwa do utrzymania w czystości, dzięki czemu butelka zawsze wygląda jak nowa.

Szata graficzna jest bardzo przyjemna dla oka, na opakowaniu znajdują się również wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu: opis, termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, oraz skład, który może nieco rozczarować, zwłaszcza po przeczytaniu opisu o " cudownych składnikach ", szkoda tylko, że znajdują się one po emolientach, parafinie, emulgatorach, parabeny również są obecne.

Mleczko ma bardzo lekką, przyjemna i delikatną konsystencję oraz  śnieżnobiały kolor. W zapachu przoduje subtelny aromat migdała dodatkowo zestawiony z czymś przyjemnym, słodkim i apetycznym, mleczko pachnie przyjemnie, ale nie jest " przesłodzone ", na skórze nabiera nieco innego aromatu, staje się on bardziej subtelny, delikatnie wyczuwalny, ale nadzwyczajnie długo utrzymuje się na skórze, na pościeli i ubraniach wyczuwalny przez kilka dni - cudowny!

Mleczko z łatwością rozprowadza się po skórze, w kontakcie z nią staje się jeszcze lżejsze, cudownie i błyskawicznie wchłania się, nie pozostawiając po sobie żadnej wyczuwalnej, ani tłustej warstewki. Nie wałkuje się, nie obciąża mojej skóry, ani jej nie zapycha, Wojtas również z niego był bardzo zadowolony.
Mleczko dobrze nawilża skórę, aczkolwiek nie mamy suchej, tylko normalną, natomiast na przesuszonych partiach ciała - łokcie, kolana - trzeba było powtórzyć aplikację, a skóra odzyskiwała gładkość, miękkość i delikatność.
Zapach dobrze robi zarówno w trakcie stosowania, jak i po nim, miło było go " nosić " na skórze.
Nie odnotowaliśmy podrażnienia, uczulenia, ani żadnych innych skutków niepożądanych po jego użyciu, nie wiem jak ono to robi, ale sprawiało, że chciało się po niego sięgać znowu i znowu :)
Opakowanie wystarczyło nam na 4 użyci x 2, a drobne to my nie jesteśmy :)

Cena - 15,99 zł / 250 ml ale można kupić za 12,79 zł :)

Dostępność - hipermarkety Carrefour, Leclerc, a także w Rossmannie oraz niektórych sklepach internetowych.

Podsumowując...

Obydwa produkty Le Petit Marseillais bardzo fajnie u nas sprawdziły się, żel Kwiat pomarańczy czaruje swoim zapachem uprzyjemniając chwile pod prysznicem, dobrze oczyszcza, nie podrażnia skóry ani nie wysusza jej, o to przecież chodzi, natomiast mleczko nawilżające Słodki Migdał świetnie sprawdza się zarówno podczas wieczorowej, jak i porannej pielęgnacji - szybko wnika w skórę, dobrze ją nawilża, nie klei ani nie natłuszcza, więc tuż po aplikacji można założyć ubrania, delikatnie aromatyzuje ciało, lecz nie gryzie się z perfumami.
Składy szału nie robią, ale ceny mają niskie, zwłaszcza w promocji - warto wypróbować ;)
My polubiliśmy się z tymi kosmetykami, już rozglądam się za kolejnymi wersjami :)

Wypróbowaliście już produkty Le Petit Marseillais?
Co o nich sądzicie, jak u Was się sprawdzają?
Które wersje stosujecie i polecacie?
Miłego popołudnia Wam życzę :*
                                                                                 

czwartek, 26 czerwca 2014

ShinyBox 2nd Anniversary i niespodzianka dla Was - już u mnie! :)

Witajcie Słoneczka ;)
Z pudełkami ShinyBox nigdy jeszcze nie miałam do czynienia, i z żadnymi innymi w sumie też nie, choć chętnie przeglądałam ich prezentacje na blogach, sama się nie zdecydowałam na zakup, może jestem dziwna, ale nie przepadam za " kosmetycznymi niespodziankami ", świadomie podchodzę do pielęgnacji i wolę wiedzieć, co zamawiam.
Lecz ciekawość wzięła górę i gdy ShinyBox poszukiwał testerek czerwcowego box`a, zgłosiłam swoją kandydaturę - kobieta zmienna jest... :)

Gdy otrzymałam maila z informacją, że zostałam jedną z 5 wybranych testerek ShinyBox 2nd Anniversary ucieszyłam się jak dziecko, zwłaszcza, że już widziałam zawartość tych pudełek i byłam nią zachwycona :)
Pudełeczko wczoraj wieczorem przyjechało i... otwierając go poczułam niesamowity dreszczyk emocji - teraz już wiem o co chodzi z tymi boxami - oferują wiele radości!
Byłam niczym dziecko małe odwijające błyszczący papierek z czekolady, pośpiesznie szarpiąc go, by jak najszybciej dostać się do wnętrza i posmakować tej wspaniałej zawartości :)

Czyż nie jest wspaniały ten widok?
Zabieram się za testowanie tych wspaniałości, jak sprawdzę ich działanie, zapoznam się z zapachami, zbadam konsystencje, będę mogła powiedzieć o nich coś więcej - opiszę i pokażę na blogu :)
Dla Was też mam niespodziankę - Archiwalne pudełeczko ShinyBox z bardzo fajną zawartością!
Ale uwaga! Nie zaglądałam! Nie macałam, aby było jasne! :), tylko " spis treści " przejrzałam - cudne!
Sprawi ogromną radość jednej z Was, jestem tego pewna :)

Ale proszę bardo, poczekajcie cierpliwe... Warto!
Postaram się nie zmuszać Was do długiego czekania :)
Tymczasem zapraszam Was na facebookowy profil ShinyBox - tam zawsze na Was czeka wiele atrakcji :)

Który kosmetyk z czerwcowego ShinyBox`a najbardziej Was interesuje?
Co najchętniej przygarnęlibyście?
Miłego wieczoru :)
                                                                                   

środa, 25 czerwca 2014

Szampon wzmacniający Prosalon Med - warto wypróbować!

Witajcie Słoneczka :)
Dawnieńko nie było recenzji kosmetyków włosowych, a to za sprawą pewnego szamponu, który od dwóch miesięcy regularnie stosuję, po ile jest to produkt profesjonalny, używany w salonach fryzjerskich, pokładałam na nim wielkie nadzieje i chciałam zobaczyć efekty, tak zwanym, " gołym okiem ", w tym celu odstawiłam też pozostałe produkty myjące.
Przedstawiam Wam Szampon wzmacniający do włosów cienkich, łamliwych i zniszczonych z linii Prosalon Med firmy Chantal, jesteście ciekawe jak spisał się ze swoim zadaniem?

Słów kilka od producenta 

Delikatny szampon doskonały do codziennej pielęgnacji włosów cienkich, łamliwych i zniszczonych. Specjalnie dobrany kompleks składników aktywnych pomaga odzyskać włosom siłę i witalność.
Obecny w produkcie Keravis – nowatorski składnik pochodzenia roślinnego – działa we wnętrzu włosa, przeciwdziałając łamliwości oraz zwiększając jego odporność na rozciąganie.
Wyciągi ziołowe z krwawnika, skrzypu, pokrzywy, rozmarynu, szałwii, lipy oraz brzozy działają regenerująco, stymulująco i odświeżająco na skórę głowy, poprawiając ogólną kondycję mieszków włosowych.
Zawarte w szamponie witaminy A, E, F, H i B5 mają intensywne działanie odżywcze, nawilżające oraz chronią przed działaniem wolnych rodników.

Szampon jest zamknięty w smukłej, poręcznej, półmiękkiej butelce, o pojemności 275 g,  wykonanej z białego, nieprzezroczystego tworzywa, nie da się kontrolować naocznie stopnia zużycia produktu, ale wagowo łatwo określić ile go jeszcze zostało.
Szata graficzna etykiety bardo mi podoba się, w sumie to właśnie ona przykuła moją uwagę podczas wyboru produktów do testowania, jest profesjonalnie wykonana, nawiązuje do produktów aptecznych, co też nazwa potwierdza, wzbudza zaufanie i podświadomie zapewnia o skuteczności szamponu - porwała mnie :)
Spis nowatorskich składników aktywnych również robi swoje, nawet gdy na nich zbytnio nie znam się.

Na etykiecie znajdziemy również nazwę produktu, określoną pojemność, opis i sposób użycia, niby każda z nas wie jak używać szamponu, ale jednak, warto go zamieszczać i... czytać - czego nie uczyniłam, dlatego przy pierwszym użyciu standardowa dla mnie porcja szamponu tak spieniła się, że na spłukiwanie włosów musiałam poświęcić znacznie więcej czasu niżeli zazwyczaj, a wystarczyło nałożyć zalecaną przez producenta " niewielką ilość " szamponu :) Więcej już nie popełniłam tego błędu :)
Pełnego składu też nie mogło zabraknąć, widać trocha kiepsko, ze względu na formę butelki, ale można odczytać, więc zamieszczam, jak zawsze.

Butelka jest wyposażona w wygodny dozownik typu " press " - solidnie zamyka się i z łatwością też otwiera się, nawet mokrymi rękami, oczywiście w podróży sprawdzi się genialnie, możemy być pewne, że szampon nam nie wyleje się i nie pobrudzi otaczających rzeczy, nawet przy bardziej " drastycznym " traktowaniu bagażu :)
Otwór dozujący swoją wielkością jest dobrze dostosowany do konsystencja produktu, i choć za taką formą dozownika nie przepadam, ze względu na magazynowanie się kosmetyku między łączeniami korka, w tym szamponie sprawdza się świetnie i jest łatwy do utrzymania w czystości, co lubię.

Szampon jest całkowicie przezroczysty, ma lekką, półpłynną konsystencję, ani zbyt rzadką, ani też za gęstą, z łatwością go wydostaje się z butelki i równie dobrze używa, o ile nie przesadzimy z ilością, co nie jest wskazane z kilku powodów, po pierwsze producent zaleca " niewielką " ilość i warto tego przestrzegać, po drugie mocno pieni się, oszczędzimy sobie czasu na płukanie i też wody mniej wylejemy,  po trzecie, gdy za dużo go dajemy, to skapuje, istne marnotrawstwo :)
Zapach szamponu jest dla mnie przyjemny, lekko wyczuwalny aromat ziołowy, trocha świeży, a jednocześnie słodkawy, jest bardzo delikatny, lekko wyczuwalny w trakcie stosowania, natomiast na włosach jego trwałości nie miałam możliwości sprawdzić.

Szampon z łatwością rozprowadza się po mokrych włosach, bardzo dobrze pieni się, wytwarzając puszystą, białą pianę, bardzo dokładnie oczyszcza skórę głowy i włosy, po umyciu aż piszczą, moje dodatkowo nieźle plącze, co uniemożliwiało używanie go w pojedynku, musiałam po każdym umyciu używać maski, odżywki, olejku, bo inaczej nie rozczesałabym swoich kosmyków.
Aby przekonać się o skuteczności działania szamponu, postanowiłam przeprowadzić test " na kosmyk ", który pozwala w naoczny sposób kontrolować ilość wypadających włosów, a raczej wyczesywania ich po myciu - jak widzicie różnica jest kolosalna!
Zauważyłam, że włosy stały się bardziej mocne, poprawiła się ich elastyczność, są bardziej odporne na uszkodzenia i o wiele mniej ich wypada, o to właśnie chodziło!
Szampon wyróżnia się wysoką wydajnością, po dwóch miesiącach regularnego stosowania 3-4 razy w tygodniu, zużyłam, mniej więcej, 2/3 pojemności.

Cena - 16, 20 zł / 275 g

Dostępność - niektóre produkty Prosalon znajdziecie w Hebe, pełny asortyment - na stronie producenta Prosalon.

Podsumowując...

Jestem bardzo zadowolona ze swojego wyboru, szampon Prosalon Med bardzo dobrze sprawdza się na moich włosach, podziwiając efekty jakie zapewnia, jestem w stanie wybaczyć mu to, że tak plącze moje włosy, zresztą niewiele jest szamponów, które tego mi nie robią. Producent zaleca, dla wzmocnienia efektu, stosować szampon w połączeniu z serum w ampułkach z tejże linii, ale u mnie szampon świetnie sobie radzi, a efekty są bardziej jak zadowalające, bardzo polecam!
Niedrogi, wydajny i nadzwyczajnie skuteczny szampon, który pomoże uporać się z wypadaniem, a jednocześnie wzmocni i poprawi wygląd włosów.

Znacie produkty z linii Prosalon Med?
A może macie innych ulubieńców z tej linii?
Podzielcie się!
Miłego wieczoru :*
                                                                                     

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Chciałyście - to macie :) Wygraj masło do ciała Pink Vanilla od Joico

Witajcie Słoneczka :)
Wasze liczne komentarze pod recenzja masła do ciała Pink Vanilla marki Joico mówią same za siebie - masełko Wam bardzo spodobało się i mocno zainteresowało, więc długo nie myśląc, wraz z marką Joico postanowiliśmy spełnić Wasze życzenie i umożliwić wypróbowanie go jednej z Was :)
Chcesz wypróbować to wspaniale pachnące, limitowane masełko?
Zapraszam!
Tym razem nie będzie żadnego zadania konkursowego, o tym, do kogo trafi masełko zdecyduje los :)
Co trzeba zrobić, by wziąć udział w losowaniu?
Najpierw zapoznajcie się z regulaminem :)

Regulamin konkursu " Wygraj masło do ciała Pink Vanilla od Joico " 

1. Konkurs jest organizowany na blogu Dobre Dla Urody
2. Fundatorem nagród w konkursie jest marka Joico.
3. Nagrodą w konkursie jest 1 ( jedno ) masło do ciała Pink Vanilla marki Joico
4. Konkurs trwa od dnia 23 czerwca do 30 czerwca ( włącznie ) 2014 roku.
5. Wśród wszystkich poprawnych zgłoszeń, zamieszczonych pod niniejszą notką, wylosuję osobę, do 
    której trafi masełko.
6. Wyniki losowania zostaną opublikowane na łamach bloga w ciągu 3 dni od momentu zakończenia
   przyjmowania zgłoszeń.
7. Konkurs jest przeznaczony dla wszystkich publicznych obserwatorów bloga Dobre Dla Urody.
8. Warunki konieczne do udziału w konkursie:
  • bycie publicznym obserwatorem bloga Dobre Dla Urody.
  • bycie fanem Joico Polska na facebooku < klik >
  • ( opcjonalnie ) zamieszczenie banerka konkursowego u siebie na blogu lub udostępnienie go na swoim profilu facebookowym, wraz z linkiem kierującym do notki konkursowej - dodatkowy los!!!
  • w komentarzu  wyrazić chęć udziału w zabawie wraz z nickiem, pod którym obserwujecie blog Dobre Dla Urody, imieniem oraz pierwszą literą nazwiska pod którym lubicie Joico Polska na facebooku  oraz linkiem do udostępnionego banerka konkursowego na blogu/facebooku  ( opcjonalnie ).
9. Nagrodę wysyła Sponsor konkursu, marka Joico, w ciągu 5 dni roboczych od momentu otrzymania
     danych adresowych - wysyłka tylko na terenie Polski!
10. Niedotrzymanie warunków koniecznych ( nie wliczając OPCJONALNIE ) dyskwalifikuje 
       uczestnika z udziału w losowaniu - poprawność zgłoszeń będzie weryfikowana.

Wzór poprawnego zgłoszenia - 1 los:
Obserwuję blog jako...... ( nick )
Lubię Joico Polska jako.... ( imię i pierwsza litera nazwiska )

Biorę udział... i t.p

Opcjonalnie + 1 los
Udostępniłam/łem banerek .... ( link )

Wraz z udostępnieniem poniższego banerka na blogu bądź facebooku możecie zdobyć łącznie 2 losy!

Zapraszam do zabawy - warto go wypróbować!!! :)
Miłego wieczoru :)
                                                                                        

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozkosz dla skóry - Pink Vanilla Joico edycja limitowana

Witajcie Słoneczka,
Świąteczny dzień powitał nas pięknym słońcem, jak dobrze, że można go było spędzić na świeżym powietrzu, rozkoszując się ciepłem i robiąc to, na co od dawna ciągle brakowało czasu - odpoczywać :)
Jednak leniuchować, tak w 100% nie potrafię, mam wyrzuty sumienia, że czas się marnuje, że można go wykorzystać na coś bardziej praktycznego, postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i napisać dla Was dziś recenzję produktu, który oferował mi tak wiele przyjemności, oferował bo... wszystko co dobre, szybko się kończy - masełko już pożegnane.
Zapraszam na recenzję Masła do ciała Pink Vanilla od Joico.

Słów kilka od producenta

Pink Vanilla to nawilżające masło do ciała z limitowanej edycji.
Piękna, odżywiona skóra jest możliwa tylko odpowiedniej pielęgnacji. Masło do ciała JOICO z limitowanej edycji Pink Vanilla troszczy się o skórę każdego dnia.
Jego lekka, kremowa konsystencja pozostawia skórę miękką i delikatną. Nietłusta, ale bogata w witaminy i mnóstwo składników odżywczych odpowiadających potrzebom nawet najbardziej suchej skóry formuła zapewnia dokładne i długotrwałe nawilżenie.

Ekstrakt z owoców wanilii, oliwy z oliwek, oleju kwiatu słonecznika i aloesu oraz krokosza barwierskiego pielęgnują skórę dzień po dniu.
Ekstrakt z owoców wanilii zawiera przeciwutleniacze, które chronią, wygładzają i pielęgnują skórę, oliwa z oliwek przywraca utracone lipidy, pozostawiając skórę miękką i jedwabistą, olej z krokosza barwierskiego uzupełnia poziom nawilżenia, a ekstrakt z aloesu łagodzi podrażnienia.
Masło do ciała jest idealne do codziennego użycia. Pozostawia skórę pachnącą, nawilżoną i odżywioną oraz niweluje jej szorstkość i drobne urazy.

Marka Joico kojarzy mi się głównie z profesjonalnymi kosmetykami do pielęgnacji i stylizacji włosów, i tak w sumie do tej pory było, ale.. jak już Wam pisałam, marka Joico należy do Grupy Shiseido dla której piękno nie oznacza tylko dobry wygląd, ale również zaangażowanie na rzecz szeroko rozumianego dobrego samopoczucia, marka nie stoi w miejscu i postanowiła zaskoczyć swoich wiernych klientów, do grona których również należę, kosmetykiem do pielęgnacji ciała - szczerze mówiąc już tak po kryjomu czekałam na ten krok od dłuższego czasu :)
Jak sprawdza się masełko i czy naprawdę jest takie dobre, jak obiecuje producent?
O tym dowiecie się już za chwilę.

Masło Pink Vanilla jest zamknięte w szerokim, szczelnie zakręcanym pojemniku, o pojemności 200 ml, wykonanym z twardego, białego tworzywa. Opakowanie jest opatrzone etykietą z nazwą produktu, logiem marki oraz oznaczoną pojemnością. Na spodzie również znajduje się etykieta na której znajdziemy pełny skład, dane producenta oraz termin ważności - 9 miesięcy od momentu otwarcia.
Jak na Joico opakowanie jest dosyć zwyczajne, niczym szczególnym nie wyróżniające się od produktów innych firm, trocha nie pasuje do reszty produktów tej marki, charakteryzujących się dopracowanymi wszystkimi szczegółami i skrupulatnie wymuskanymi szatami graficznymi, ale patrząc z drugiej strony - jest solidne, lekkie i bezpieczne, co szczególnie docenia się w czasie podróży.
Jak na pierwszy raz, przymykam na to oko :)

Masła, powiem Wam szczerze, nie pożałowali, w pojemniczku było go bardzo dużo, aż pod samą zakrętkę :) co też nie do końca mi się podoba, ponieważ lubię perfekcję w każdym szczególe, kosmetyki utrzymuję w nienagannej czystości, natomiast zamykając masełko po pierwszym użyciu nieco wydostało mi się ono za brzegi i ulokowało się w gwincie pojemnika i pod zakrętką - musiałam nieźle się namęczyć, by porządnie je wyczyścić, bo wyglądało to niezbyt nieestetycznie.
Przy kolejnych użyciach nic takiego już się nie działo - początkowo ilość masła nieco przerosła pojemność opakowania :)

Masło ma pastelowo różową barwę i gęstą, treściwą, nieco zbitą konsystencję, nie jest idealnie gładkie, można zobaczyć w nim dużo mikro grudek, które wcale nie przeszkadzają w trakcie stosowania, ani nie odbijają się na jakości masełka.
Mimo tak gęstej konsystencji pod wpływem ciepła dłoni i ciała masło staje się delikatne i " miękkie ", a grudki rozpuszczają się całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
Zapach masła jest bardzo przyjemny, lekko kwiatowy, subtelny, słodkawy, delikatnie wyczuwalny po otwarciu pojemniczka, natomiast na ciele pachnie zupełnie inaczej, aromat pięknie się rozwija oferując nieziemskie doznania!

Na skórze masło natychmiastowo nabiera całkowicie jednolitej postaci, z łatwością rozprowadza się i szybko wnika w skórę, nie pozostawiając po sobie żadnej warstewki, wchłania się całkowicie.
Nie zauważyłam też aby wałkowało się, nie obciąża skóry, nie zapycha, jest na niej zupełnie niewyczuwalne, ale jeśli chodzi o nawilżenie i odżywienie - są odczuwalne tuż po aplikacji, nawet przesuszone partie ciała, takie jak łokcie czy kolana, stają się po nim aksamitnie gładkie, suchość i szorstkość odchodzą w zapomnienie. Dodatkowo masło w bardzo skuteczny sposób koi wszelkiego rodzaju podrażnienia zapewniając skórze natychmiastową ulgę i komfort.
Piękny zapach utrzymuje się na ciele bardzo długo, ale nie męczy, nie jest mocny, lecz stonowany, dobrze zrównoważony, natomiast na pościeli czy ubraniach aromat utrzymuje się przez kilka dni! Jest fantastyczny!
Wydajność oceniam jako bardzo wysoką, niewiele kosmetyku trzeba użyć, by zapewnić skórze miękkość, gładkość, nawilżenie i odżywienie.

 Cena - 75 zł / 200 ml

Dostępność - UWAGA! W związku z licznymi pytaniami na temat dostępności masełka - odpowiadam:
Masło do ciała Pink Vanilla możecie kupić TYLKO I WYŁĄCZNIE w wybranych salonach, adresy których znajdziecie na stronie PERFECT SALON!!! 
Jeśli nawet salon obecnie nie posiada masła, może sprowadzić go na Wasze zamówienie - można kontaktować się telefonicznie.

Podsumowując...

Masło do ciała Pink Vanilla może i nie zachwyca pięknem opakowania, jest dosyć minimalistyczne, choć muszę przyznać, że pod względem praktycznym jest świetne, ale zawartością bardzo miło zaskakuje. Od tego typu kosmetyków oczekuję skutecznego działania i pięknego zapachu, do którego przywiązuję ogromne znaczenie - pielęgnacja musi być przyjemną czynnością, a Pink Vanilla pod tymi względami sprawdziło się rewelacyjnie!
Zapach pokochałam, działanie również zachwyca, już po jednej aplikacji skóra staje się jedwabiście gładka, miękka, delikatna w dotyku, a piękny aromat długo na niej pozostaje, czym sprawia wiele przyjemności - przyjemnie z nim zasypiać i budzić się o poranku :)
Świetne jest! Czekam na więcej Joico!

Podoba się Wam to masełko?
Jakie zapachy lubicie w produktach do pielęgnacji ciała?
Czy może wolicie te bezzapachowe?
Ja jutro już do pracy, a Wam miłego odpoczynku życzę :*
                                                                                       

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Etat Libre d’Orange - zawładną Twoimi zmysłami, ciałem, duszą...

Witajcie Słoneczka :)
Zapachy towarzyszą nam od najmłodszych lat, zapadają w pamięć, zapisują się w naszej świadomości bądź też nie.
Są takie zapachy, które nie robią na nas szczególnego wrażenia, są takie, które chwilowo potrafią zawrócić w głowie, by później stopniowo zniknąć, rozpraszając się w naszej podświadomości, ale są też takie, które na zawsze pozostawiają po sobie ślad i przy każdym kolejnym " kontakcie " porywają w wir wspomnień i przeżyć, zapraszają do magicznej, ekscytującej podróży, przenoszą w zupełnie inny wymiar otwierając przed nami swoje tajemnice...

O perfumach marki Etat Libre d’Orange nigdy wcześniej nie słyszałam, ale gdy zaczęłam je poznawać, przepadłam - każdy zapach, to osobna historia, to opowieść, na którą składa się wiele różnych " rozdziałów ", w zależności od nastroju, od otoczenia, a nawet od pogody, zmieniają swoje oblicza zapewniając niesamowite doznania, otulając swoimi niepowtarzalnymi aromatami.


ETAT LIBRE d’ORANGE - Wolny Stan Pomarańczy, to alternatywny dom perfurmiarski w Paryżu. Autentyczna i szanowana siła w branży perfumeryjnej.
ETAT LIBRE d’ORANGE pracuje z wyśmienitymi perfumiarzami, z których zdjęto restrykcje tradycji tej branży i oddano im wszystko, co potrzebują do tworzenia genialnych kompozycji zapachowych: wolność i wiarę w ich kreatywną moc.
Tak powstają od ponad 5 lat jedyne w swoim rodzaju, porywające zapachy o nieograniczonym potencjale. Większość z tych perfum nie szuka konkretnej płci, każda płeć, każde indywiduum, znajdzie zapachy najbliższe swojej autokreacji wśród skarbów ETAT LIBRE d’ORANGE.

Archives 69 – Koniec z Niewinnością 

Słów kilka od producenta

Archives 69 to seksowny, skandalizujący, niemal pornograficzny zapach. Stworzony by uwalniać zmysły, otwierać serca na wszystkie możliwości. Archives 69 to zaproszenie do wstąpienia w świat bezgranicznej przyjemności. To oda do uwodzenia. Pojawia się bez zbędnych restrykcji, zasad czy sugestii. Archives 69 to zapach zmysłowego wyzwolenia. Kiedy go posiądziesz, użyjesz go wedle swoich pragnień.

Kompozycja zapachowa: Mandarynka, Czerwone porzeczka CO2, Liście pieprzu, Orchidea, Suszone śliwki, Kadzidło, Kamfora, Benzoin, Paczuli, Piżmo...

Używam go oszczędnie, choć zawsze wedle swoich pragnień, nawet dziś towarzyszy mi w ciągu całego dnia... i poniedziałek już nie jest taki straszny :) Co o nim sądzę, hmm, to zapach bardzo wyrazisty, zdecydowany, a jednocześnie magiczny, seksowny i uwodzicielski. Kojarzy mi się nieco z męskim zapachem, dymem papierosowym wymieszanym z intensywną wonią delikatnie tlącego się kadzidła, doprawiony dużą szczyptą ostrego pieprzu i subtelnie przełamany delikatną słodyczą orchidei...
Nuty doskonale wyważone, idealnie skomponowane by dodawać energii i pewności siebie, przełamują wszystkie bariery, sięgają strefy zakazanej - noszę je z przyjemnością i rozkoszą!

Cena - 330 zł / 50 ml
Jasmin et Cigarettes - Jaśmin i Papieros 

Słów kilka od producenta

Ikonicznie uzależniające. Hołd wobec kobiet, które rządziły srebrnym ekranem, kuszących i nieuchwytnych. Pamiętacie Gretę Garbo i Marlenę Dietrich zaciągające się papierosem w zadymionej czarno-białej scenerii? Magnetyzujące facetów swoimi zabójczymi spojrzeniami? Zapach wielkich dam, a zarazem perfumy niszowe i wyjątkowe.
Jasmin et Cigarette to subtelny jaśminowy zapach kobiecej skóry w chwilach gdy oddaje je urokom nocy. Wywołuje fantazje niczym ślad, pozostawiony na sukience lub w intymnych wspomnieniach. Zapach wymagający zbliżenia się, a mimo to czyniący cię nieosiągalną. Elegancja kobiety lat 80-tych, w dżinsach i papierosem w dłoni, która ze zdumiewającą naturalnością upomina się o zmysłowość niczym o swoje prawo.
Przejrzystość w finezji, jaśminowa smuga rozpuszczona w niedocenionym dotychczas zapachu tytoniu.
Jasmin et Cigarette to strefa zmierzchu, zakazany owoc, strefa nałogu. Pure glamour. Nikotynowa lady czy heroina… z całą pewnością ikoną, którą się pożąda, od której się uzależnia.

Kompozycja zapachowa: Jaśmin, Tabaka-tytoń, Siano, Brzoskwinia, Fasola tonka, Kurkuma, Cedr, Amber, Piżmo...

Jeden z moich największych faworytów, może dlatego, że uwielbiam jaśmin? Eee, raczej nie, bo w tych perfumach jest podany w bardzo szlachetnej formie. Zapach nieco przywołuje na myśl ciepłe, letnie, upojne noce owite słodkawo-świeżym aromatem kwitnącego jaśminu okrytego czystymi, kryształowymi kropelkami rosy. Tytoń, cedr, piżmo, siano... te nuty nieco przełamują słodycz jaśminu, a soczysty, musujący zapach brzoskwiń dopełnia całą kompozycję. To zapach elegancki, niewymuszony, lekki, a jednocześnie bardzo kobiecy, uwodzicielski, zapadający w pamięć na długie lata, budzący romantyczne wspomnienia oraz wywołujący pozytywne, radosne emocje. Tylko pozytywne - fantastyczny! Mój :)

Cena - 270 zł / 50 ml
Like This / Tilda Swinton - Nieśmiertelny Imbir 

Słów kilka od producenta

Te fantastyczne niszowe perfumy przynoszą zapach kobiety w podróży, poszukującej odpowiedzi na odwieczne pytanie: czym jest miłość? Porzuca ciężar swoich przyziemnych potrzeb. Porusza się instynktownie, w stronę miejsca, w którym odkryje, że odpowiedź towarzyszyła jej przez całą drogę. I jakie to uczucie, znaleźć zapach, który przyprowadził cię do domu? Zapach taki jak ten.
“ Zapachy są dla mnie stanem umysłu, zawsze kojarzą się z miejscem. Najpiękniejszy jest zapach domu, kuchni i ogrodu, które zmieniają się wraz z porami roku. Chciałam w tej butelce, którą zawsze mogę mieć przy sobie, zatrzymać wszystko, co może stanowić serce domu – ciepły imbir na kuchennym drewnianym stole, świeże wiosenne popołudnie w ogrodzie, leniwy wschód słońca, zapach palonego w kominku drewna i szkockich torfowisk po deszczu oraz zmysłowy nastrój wywołany lekturą miłosnych wierszy Jalala Ad-Dina Muhammada Balkhi ” – Tilda Swinton.

Kompozycja zapachowa: Mandarynka, Imbir, Dynia, kwiat Immortelle, Neroli z Maroka, Róża z Grasse, Wetiweria, Heliotrop, Piżmo...

Czytając opis Tildy wyobrażałam sobie ten zapach zupełnie inaczej, sielsko i anielsko :) a tak naprawdę, jest on bardzo luksusowy, złożony i bogaty. Zapach, który kojarzy mi się głownie ze spokojem, błogim stanem ducha, a jednocześnie buzującą energią w tle. Imbirowe nuty lekko doprawione słodyczą mandarynki, neroli, róża, immortelle... kwiatowe " giganty " perfumiarstwa - te składniki połączone w jedną kompozycję tworzą ją niepowtarzalną, elegancką i bardzo ekscytującą, aż chce się krzyczeć w porywie euforii - I LIKE THIS! LIKE THIS!

Cena - 330 zł / 50 ml
Noël Au Balcon – Gorąca Noel na Balkonie 

Słów kilka od producenta

Gdzieś w połowie drogi między flirtującą kusicielką a roztańczoną księżniczką. Temperatura zdecydowanie wzrasta gdy się pojawia. Do cholery z globalnym ociepleniem! Ona przybywa aby się bawić, nie ważne są efekty! Rajska lekkość w grudniu. Wykonuje telefon wzywając swego ‘księcia po północy’ aby zbadał ją pod choinką.
Te perfumy są niczym seksowny, wręcz seksualny prezent, który powoduje, że nagle zaczynasz wierzyć w Świętego Mikołaja.
To zapach, w którym niespotykanie dużo się dzieje. Z każdą godziną zaskakuje czymś nowym – zawsze pozytywnie! Jest bardzo precyzyjnie skomponowany, z dbałością o każdy szczegół. Mimo swej natury ‘ intrygującego zmieniania się z biegiem czasu ’, Noel Au Balcon są w pewnym sensie hipnotyzujące. Zarazem nieprzytłaczające. Przyprawy spotykają tu owoce i starannie dobrane kwiaty.
Zapach doskonały dla każdej płci. Gdyż każda płeć lubi prezenty, zwłaszcza takie gorące!

Kompozycja zapachowa: Mandarynka, Wanilia, Miód, Kwiat pomarańczy, Morela, Czerwony pieprz, Paczuli, Piżmo, Czystek, Cynamon, Czarnuszka ( Nigella )...

Ten zapach, to swoiste odzwierciedlenie kobiecej natury uchwycone w chwilach całkowitego zadowolenia i szczęścia - słodki, soczysty, uzależniający - niczym ogromny lizak, patrząc na którego nie da się ujarzmić ślinotoku...  Jednak nie przesłodzony, świetnie wyważony aromat sprawia, że nie da się nim znudzić, jest romantyczny, kuszący, a zarazem pociągający, mocny, intensywny, na skórze układa się w bardzo subtelny sposób, rozwija się stopniowo, zmieniając z czasem nieco swoją " barwę " na bardziej stonowaną, gdy pierwsze emocje i euforia opadną, słodkie lenistwo i beztroska owładnie naszymi zmysłami - chwilo trwaj!

Cena -   270 zł / 50 ml
Bendelirious - Urban Queer z Lizakiem w Ręku

Słów kilka od producenta

Jest dziewczyną, którą widzisz na imprezach. Bendelirious jest tą, która zawsze wyróżnia się z tłumu i pozostawia w pamięci uśmiech oraz zapach. Jest dobrze wychowana, delikatna i spokojna, będąc zarazem urban-queer tańczącą na stole w skórzanej kurtce.
Sugeruje wdzięk i elegancję, bywając też divą przedmieści wypełniającą swoim śpiewem stacje metra. Może bawić się z butelką szampana lub też z wiśniowym lizakiem w ręku. Może nawet trzymając oba atrybuty jednocześnie!
Bandelirious jest czystym żywiołem i dlatego właśnie gdzie tylko się nie pojawi, zaczyna się szaleństwo…

Kompozycja zapachowa: Wiśnie, Skóra, Zamsz, Irys, Fiołek, Różowy pieprz...

Już go częściowo poznaliście, gdy zagościł w ulubieńcach kwietnia, tak! to zdecydowanie mój zapach, choć nieco dziwi mnie ten fakt, ponieważ nie przepadam za pudrowymi nutami, a one tutaj są :) Zawładną mną od pierwszego użycia, jest bardzo kobiecy, przyjemny, słodkawo-musujący, podbity subtelnym aromatem skóry i zamszu, doskonale tu wyczuwalnych - kompozycja niebanalna, oryginalna i ciekawa, potrafi porwać i pochłonąć bez reszty, a trwałość aromatu wręcz zadziwiająco wysoka, rzadko kiedy wyczuwam perfumy przez cały dzień - te wyczuwam, przy każdym poruszeniu się, przy każdym powiewie wiatru. Mój N 1!

Cena - 270 zł / 50 ml
La Fin du Monde - Zapach Końca Świata

Słów kilka od producenta

Dobrze. Domyślamy się co w tym momencie myślisz. Znasz to doskonale, masz to przerobione na wszystkie sposoby, masz nawet t-shirt specjalnie na tę okazję. Apokaliptyczne wizje, śmiertelne plagi, wirusy, Armageddon, wojna nuklearna, kult dnia sądnego, naturalna katastrofa, masowe samobójstwa, globalna panika, ostatnia modlitwa, opętany śmiech, ostatni zbiorowy orgazm, kalendarz Majów, Nostradamus… Tyle opcji, tyle wizji, tyle spekulacji. Wszystkie je znasz.
Mamy za sobą panikę przełomu tysiąclecia. Przetrawiłeś te wszystkie filmy, książki i komiksy o końcu świata. Znasz pewnie przepowiednie Nowego Testamentu i alternatywne do nich wersje. Wszystko już było, wszystko wiadomo, żadna koncepcja nie będzie Cie już w stanie zaskoczyć. Koniec świata zaczął pachnieć nudą… No właśnie:
Czy wiesz na pewno jaki będzie jego zapach?

Kompozycja zapachowa: Akordy pop-cornu, Nasiona marchwi, Nasiona kminku, Sezam, Czarny pieprz z Madagaskaru, Frezja, Wetiwera z Haiti, Drzewo sandałowe, Ambrette absolute, Orris absolute, Styrax, Akordy canon powder...

To jeden z najciekawszych, najbardziej złożonych zapachów, nie wiem skąd taka kontrowersyjna nazwa, ale jeśli tak ma pachnieć koniec świata... Nie, nie, nie chcę końca, wolę go " przeżywać " rozkoszując się tym aromatem, nigdy nie mam go dosyć - hipnotyzujący, intensywny, otulający, w jego " objęciach " czuje się bezpiecznie, beztrosko, spokojnie... Nie wyczuwam któregokolwiek ze składników osobno, jak w pozostałych okazach, lecz całą kompozycję. Długo pozostaje na skórze, nie zmienia na niej swojego zapachu ani trocha! To trzeci zapach z mojej czołówki - chcę więcej, choć jeszcze sporo go zostało już czuję niedosyt... Uzależniający!

Cena - 490 zł / 100 ml
 Podsumowując...

Perfumy Etat Libre d’Orange poznaje od dwóch miesięcy, oceniam je jako jedne z najlepszych niszowych zapachów, jakie miałam przyjemność stosować, bogate, ciekawe, idealnie skomponowane - potrafią swoim zapachem uczynić bardzo wiele!
Każdy z powyższych zapachów jest bardzo trwały, co prawda jedne wyczuwam przez kilka godzin, co nie znaczy, że osoby z mojego otoczenia ich nie wyczuwają, wręcz odwrotnie :), inne z kolei towarzyszą mi przez cały dzień, na ubraniach pozostają nawet po wypraniu!
Jeśli miałabym zdecydować o wyborze jednego zapachu... miałabym problem :)
Każdy z nich jest fantastyczny, niepowtarzalny, pasujący do szczególnej okazji, nastroju, samopoczucia, pory dnia... ale uwzględniając wszystkie szczegóły - numerem jeden dla mnie jest Bendelirious, na drugim miejscu ustawiam Jasmin et Cigarettes, natomiast La Fin du Monde jako numer trzeci dzielony miejsce wraz z Like This - genialnie i w 100% moje zapachy :)
Etat Libre d’Orange to perfumy, których po wypróbowaniu nie da się zapomnieć... Nigdy!
Zbieram kasę na pełnowymiarowe najulubieńsze okazy :)

Perfumy Etat Libre d’Orange możecie kupić w butiku Cinco Terra - obecnie, dokonując zakupu w butiku, a mają bardzo ciekawy i różnorodny asortyment oraz konkurencyjne ceny, możecie poprosić o próbki tych perfum :)

Znacie zapachy Etat Libre d’Orange?
Które zapachy zostały Waszymi faworytami?
Miłego wieczoru Wam życzę ;*
                                                                                         

sobota, 14 czerwca 2014

Nowości kosmetyczne maja + Wyniki konkursu :)

Witajcie Słoneczka :)
Majowe ulubieńcy już były, denko również " rozliczone ", teraz najwyższy czas na nowości kosmetyczne, które u mnie zagościły w maju :) Staram się opanować swój zakupoholizm, ograniczając się do produktów, które naprawdę potrzebuję, czasem jednak nie idzie mi najlepiej, ale co tam, półka z zapasami nieco się wyszczupliła, intensywnie zabrałam się do ich zużywania, więc staram się utrzymać jej " odpowiedni poziom " :)

W maju największe zakupy poczyniłam w Biedronce, kosmetyczna oferta była bardzo bogata, grzechem byłoby nie skorzystać - asortyment ciekawy, a i cenowo - bardzo przyjemnie wypadał :)

Mydła glicerynowe Body Club kusiły pięknymi kolorami i fajnym wykonaniem, skusiłam się na trzy rodzaje: Magnolia i NagietekGuawa i Owies oraz Cytryna i Mak - każde po 7 zł/100 g, bez grosika, a zazwyczaj kupuję tego typu mydełka po 13 - 15 zł!
Na razie pełnią funkcję dekoracyjną, leżąc w koszyczku z mydełkami na łazienkowej półce, ale nie omieszkam wypróbować, gdy tylko zużyję do końca obecne okazy.

Kremy do twarzy Celia de Luxe przykuły moją uwagę swoimi szatami, poczytałam składy i wszystkie trzy wylądowały w moim koszyczku, są co prawda, przeznaczone do skóry dojrzałej, ale nie zwracam uwagi na przedział wiekowy w kwestii pielęgnacji, jak to mówią: " Lepiej zapobiegać..." :)
Wybrałam Argan Królewski - Matujący krem przeciwzmarszczkowy na dzień i noc przeznaczony do cery normalnej i mieszanej, zawiera marokański olej Arganowy oraz 3 oleje młodości: Marula, Jojoba i Migdałowy, z dodatkiem matującej kory Enantiaoraz.  Argan Królewski - Naprawczy krem przeciwzmarszczkowy na dzień i noc dla cery z rozszerzonymi naczynkami, również zawiera marokański olej Arganowym oraz 3 oleje młodości: Marula, Jojoba i Monoi de Tahiti, z dodatkiem wzmacniającej Rutyny-C. Trzeci okaz to Perłowy Lifting - Lekki krem przeciwzmarszczkowy na dzień i noc przeznaczony do cery normalnej i mieszanej, zawiera wyciąg z białej Perły i Lilii wodnej, kwas Hialuronowy oraz CykoriaLIFT.
Jestem pod wrażeniem wykonania, każdy krem jest zamknięty w szklanym słoiczku, nie zawierają parabenów! Cena każdego to 8 zł, pojemność 50 ml! - w necie ich koszt to 13 - 15 zł - jest różnica :)

Masła do ciała Fruit bomb SPA Bielendy - musiałam wypróbować, peelingi jakoś mnie nie kusiły, ale masełka owszem, więc włożyłam do koszyczka trzy dostępne rodzaje: Winogronowe, Arbuzowe i Papajowe :) Za każde masełko o pojemności 100 g trzeba było zapłacić 6 zł, to dobra cena - są w kolejce oczekujących, więc nic na razie nie powiem na ich temat :)

Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu Celia de Luxe polecany do wszystkich typów cery w każdym wieku, zawiera ekskluzywny wyciąg z naturalnych Pereł, kwas Hialuronowy, Glicerynę i d-Pantenol - prezentuje się bardzo ładnie, nigdy nie stosowałam pielęgnacji Celii, teraz to zmienię - bardzo jestem ciekawa jego działania ;) Cena 7,99 zł za 200 ml.

Lakier Ladycode by Bell Full Colour skusił mnie swoim soczystym kolorkiem, uwielbiam takie, zwłaszcza latem, a 4,49 zł za 8 g, to bardzo korzystna cena, wypróbuję jak się sprawdza na paznokciach :)

Garnier mineral Invisible roll-on przez wielu z Was, po mojej recenzji wersji w sprayu, był polecany, postanowiłam wypróbować też tą wersję, na razie jestem bardzo zadowolona z jego działania - dobrze chroni, nie zostawia śladów, pięknie pachnie i nie podrażnia :) Zapłaciłam za niego 7 zł bez grosika, nie wiem co one mają z tym ...99 w każdej cenie :)

Kolastyna Refresh żel do mycia twarzy cera normalna i mieszana spodobał mi się ze względu na opakowanie, takie ładne, " świeże ", energetyzujące... cenowo również wygodnym był zakupem - 7 zł za 150 ml, w sieci ponad 10 zł za niego trzeba zapłacić, czeka na swoją kolej :) Nawet nie wiem jak pachnie, nie lubię otwierać kosmetyków przed ich regularnym używaniem - o takie dziwactwo mam :)

Zestaw do pielęgnacji twarzy Beauty Line po zachwytach, które przeczytałam w internecie musiałam wypróbować, jakościowo bardzo dobrze i skrupulatnie wykonany, działanie też fajne i cena, 20 zł, jak najbardziej zachęcała do zakupu :)
Pumeksy z tarką BeBeauty SPA nabyłam dwa, jeden już w użyciu, fajne, nic dodać, nic ująć, za 4 zł jak najbardziej warto wypróbować ;)

Farby do włosów w odcieniu platynowego blondu Natura Styl od Mariona już od dłuższego czasu za mną chodziły, aż dorwałam je w Netto, i to w cenie 6 zł za dwa opakowania!!! Była promocja :) Nie chciałam brać więcej, bo nie wiem, jak sprawdzi się na moich włosach, wkrótce wypróbuję i dam znać ;)

Zestaw - Żel pod prysznic Kwiat pomarańczy i Mleczko nawilżające Le Petit Marseillais to moja wygrana w konkursie kreatywnym na profilu marki, stosuję, poznaję... zapachy śliczne, ale o nich napiszę wkrótce coś więcej :)

Masło do ciała Pink Vanilla Joico, to pierwszy produkt do pielęgnacji ciała tej ekskluzywnej marki, dotychczas znanej i kojarzonej przez wszystkich z profesjonalnymi kosmetykami do pielęgnacji i stylizacji włosów - ciesze się że to limitowane cudeńko mogłam wypróbować - opakowanie nie zachwyca czymś szczególnym, ale działanie... zapach... ach! Wkrótce recenzja.
Structure Animate to lekki krem zwiększający objętość włosów, jeszcze nie wypróbowany, z suszarką rzadko się przyjaźnię, ale z pewnością dam znać, jak się sprawdza w działaniu :)

Perfumy Inubi Rain to też moja wygrana w konkursie fotograficznym na profilu marki, powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o ich perfumach, kolekcja jest inspirowana żywiołami - asortyment mają piękny! Perfumy wybrałam osobiście, nuty zapachowe Rain mnie urzekły, atomizer do perfum to miły dodatek do wygranej :)

Tabletki z kolagenem z ryb morskich Pure Collagen testuję od trzech tygodni, dbam o urodę nie tylko zewnątrz, ale też od wewnątrz - 30+ zobowiązuje :) Mam nadzieje, że zobaczę pozytywne efekty kuracji, bo moje paznokcie i skóra ostatnio miały nie najlepszy okres :)

Masełko Alverde wygrałam w rozdaniu u Ines - dziękuję Kochana,  a te wszystkie " dodatki " to już miła niespodzianka :) Herbatki smakowały wyśmienicie! Masło czeka na użycie, a próbaski perfum zawsze są u mnie mile widziane ;)

Z nowości majowych to by było na tyle moje Drogie :)
Znacie któreś z powyższych produktów, jakie macie o nich zdanie?

A teraz czas na wyniki konkursu z olejkiem Charme d`Orient !!!
W pierwszej kolejności pragnę podziękować wszystkim, komu chciało się napisać kilka zdań na temat wspomnień ze swojego dzieciństwa - wszystkie odpowiedzi są fantastyczne!
Zabraliście mnie we wspaniałą podróż do przeszłości swoimi wspomnieniami - dziękuję
Ale nagroda tym razem była tylko jedna...
Olejek wygrywa ... Anita B.
Gratuluję serdecznie!!!
Podeślij proszę swoje dane do wysyłki nagrody na pocztę z zakładki Kontakt :)

Choć pogoda dziś nie dopisuje, przynajmniej u mnie - leje jak z cebra, życzę Wam, Kochane, udanego i spokojnego weekendu :***