Gdyby tak opalenizna, którą uzyskujemy latem, mogła długo utrzymywać się na skórze, tym samym zapewniając jej ładny koloryt, a nam - zdrowszy i promienny wygląd... Niestety, cudów nie ma, ale są produkty Vita Liberata, które w iście magiczny sposób, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przeobrażają bladą, poszarzałą, zmęczoną skórę w okaz zdrowia i piękna!
Nie mogłam pojąc fenomenu tych produktów, no bo co niby takiego nadzwyczajnego może być w samoopalaczach? dopóki nie wypróbowałam osobiście. To działa! Działa jak żaden inny, dotychczas stosowany kosmetyk nie działał. Pierwszym produktem, który mnie zauroczył, była pianka samoopalająca Fabolous Self Tan Mousse Medium, oczywiście z rękawicą, ułatwiającą i usprawniającą aplikacje oraz zapewniającą jeszcze lepszy efekt na skórze.
Chęć poznania pozostałych kosmetyków rosła wraz z poziomem zadowolenia. Nie poprzestałam na piance, sięgnęłam po brązujący puder mineralny Trystal3 Bronzing Minerals Sunkissed - znów zachwyt! Uwielbiam go i chętnie stosuję :)
A może tak dla odmiany zupełnie inny kosmetyk wypróbuję? Samoopalająca maska Self Tanning Night Moisture Mask HyH2O wzbudziła szczególną ciekawość - czy działa? Jak działa i jakie efekty zapewnia?
Słów kilka od producenta
Self Tanning Night Moisture Mask HyH2O to odżywcza maska, która przez całą noc dogłębnie nawilża skórę i zapobiega jej starzeniu nadając jej równocześnie subtelny efekt brązujący i niesamowite rozświetlenie.
Składniki zawarte w masce zapewniają intensywne nawilżenie, całonocne odmładzanie skóry zaś rano pozostawiają ją pełną blasku i energii. Ziarna słonecznika zawierają witaminę A, C oraz D o działaniu łagodzącym i pielęgnującym, tokoferol zapobiega powstawaniu wolnych rodników zaś wyciąg z jabłek spłyca drobne linie mimiczne oraz zmarszczki.
Maseczkę nakładaj wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy, szyję oraz dekolt. Aplikuj regularnie, pozostawiając na całą noc dla podtrzymania efektu brązującego i przeciwstarzeniowego.
*Składnik pochodzenia organicznego.
**Składnik pochodzenia naturalnego.
***Składnik pochodzenia naturalnego, posiadający certyfikaty Ecocert.
Samoopalająca maska Vita Liberata została umieszczona w poręcznej, połyskującej tubce, o pojemności 65 ml, wykonanej z elastycznego, miękkiego, przyjemnego w dotyku tworzywa. Ze względu na to, precyzyjne dawkowanie maski nie sprawia żadnej trudności, lekkim naciśnięciem wydobywamy tyle kosmetyku, ile potrzebujemy. Tubka nie jest przezroczysta ale pod światło widać całą jej zawartość, a więc śledzenie stopnia zużywania nie jest kłopotliwe ani utrudnione.
Tubka jest zakręcana szerokim, twardym korkiem w kolorze starego złota, który nie tylko dodaje całości luksusowego wyglądu, ale tworzy też gustowne i praktyczne wykończenie. Tuba na nim stabilnie stoi, co ułatwia przechowywanie i stosowanie - maska zawsze znajduje się tuż przy otworze dozującym - zawsze gotowa do działania :)
Otwór dozujący nie jest duży, ale mały też nie jest, dobrze dopasowany do konsystencji oraz typu produktu. Początkowo maseczka jest zabezpieczona foliowym wieczkiem, dopiero po jego zerwaniu możemy dostać się do zawartości. To lubię bardzo, bowiem jestem pewna, że nikt wcześniej produktu nie otwierał, nie sprawdzał konsystencji i t.d.
Tubka mieści na sobie tylko niezbędne informacje, w tym opis w języku angielskim, pełny skład oraz termin ważności, wynoszący 6 miesięcy od momentu otwarcia. Naturalny skład nie pozwala na dłuższe przechowywanie, ale przy regularnym stosowaniu z pewnością można się " wyrobić " w tym terminie :)
Maseczka dodatkowo jest zapakowana w szczelnie zafoliowane, usztywniane, tekturowe pudełko, w którym znajduje się też ulotka informacyjna zawierająca uwagi oraz sposób użycia maski, w kilku językach, polskim też.
Samoopalająca maska jest biała, ma lekką, beztłuszczową konsystencję, przypominającą nawilżający balsam. Przy rozprowadzeniu jej widać malutkie drobinki, które tak naprawdę nimi nie są, to coś w rodzaju mięciutkich, delikatnych pęcherzyków, widzimy je, ale na skórze wcale nie wyczuwamy.
Przy kontakcie ze skórą tekstura maseczki zmienia się w jeszcze bardziej delikatną, płynniejszą, ale nie ocieka, nie spływa, lecz sunie po skórze niczym... jogurt :) Szybko i równomiernie się rozprowadza i błyskawicznie się wchłania, pozostawiając skórę idealnie nawilżoną, gładką, miękką. Nie oferuje żadnej wyczuwalnej warstewki, ani połysku, ani efektu klejenia, nic z tych rzeczy - działa niczym mocno nawilżający krem, tyle że o poranku... czeka nas zaskoczenie :)
Po pierwszym użyciu efekt jest naprawdę piorunujący, co możecie zaobserwować na powyższym zdjęciu. Po prostu WOW!
Nie mogłam uwierzyć, że moja blada skóra, pokryta drobnymi zaczerwienieniami, wypryskami i krostami nagle odzyska wygląd sprzed kilku miesięcy wstecz, kiedy to w trybie codziennym miałam kontakt ze słońcem. Po jednym tylko użyciu!!!! Po jednej cieniutkiej warstwie wróciłam do letniego looku w zaledwie 8 godzin snu :)
Zaczerwienienia zostały zredukowane, niedoskonałości mniej widoczne, tylko zmarszczki ciutkę się uwidoczniły, ale nie mam jej tego za złe, wieku nie oszukam :) Największym zaskoczeniem było też to, jak maska świetnie zniwelowała odwieczny mój problem - sińce pod oczami. Są moim utrapieniem od wielu lat, szczególnie teraz, gdy po kilku latach bez urlopu, zmęczenie coraz mocniej daje się we znaki, co też negatywnie odbija się na wyglądzie. Podkówki zniknęły!
Efekt regularnego stosowania po 7 dniach |
Ciekawy zapach uprzyjemnia stosowanie - początkowo wyczuwam kwiatowy aromat, najbardziej kojarzy mi się z kwiatem pomarańczy, który stopniowo nabiera nieco specyficznej woni. Ale nie jest uciążliwy, dokuczliwy, duszący ani nieprzyjemny - nic z tych rzeczy, zresztą nie jest też trwały, szybko znika ze skóry.
Po użyciu maski skóra jest doskonale zadbana, miękka, gładka, wypielęgnowana, delikatna w dotyku i bez tłustej poświaty, co w przypadku mojej mieszanej skóry jest szczególną zaletą. Maskę możemy stosować codziennie dla podtrzymania efektu brązującego i ze względu na właściwości przeciwstarzeniowe oraz pielęgnacyjne. Ja jednak stosuję ją 1-3 razy w tygodniu, zamiast tradycyjnego kremu - efekt jest bardziej niż zadowalający! Jest fantastyczny!
Nie myślcie że przy regularnym stosowaniu efekt " opalenizny " da się pogłębić, nie! Odcień skóry, który uzyskałam przy regularnym stosowaniu maski przez równe 7 dni, niewiele różni się od tego wstępnego - co możecie zobaczyć na umieszczonych zdjęciach :) Wydaje mi się, że maska wydobywa ze skóry jej naturalne możliwości, nic więcej, nic na siłę, dzięki czemu uzyskana " opalenizna " jest bardzo naturalna, piękna, promienna!
Maska nie zapycha, nie obciąża skóry, nie powoduje podrażnień, uczulenia ani innych skutków ubocznych, skład ma bajeczny, a działanie - magiczne!
Cena - 149 zł / 65 ml
Dostępność - Sephora
Podsumowując...
Vita Liberata Self Tanning Night Moisture Mask HyH2O -jestem na TAK!!!
Ta maseczka, to wręcz idealny kosmetyk samoopalający, który nie wymaga żadnego specjalnego traktowania, ani wysiłku - wystarczy nałożyć i się położyć... spać, a ranek powitasz z uśmiechem na twarzy, promienną, zdrowo " opaloną " skórą i, wbrew pozorom, czystą poduszką :D Uwielbiam tę maseczkę i gorąco polecam! Vita Liberata nie przestaje zaskakiwać :)
Znacie produkty Vita Liberata?
Stosowaliście tę maseczkę? Jak u Was się spisuje?
Jeśli szukacie dobrych produktów z " tego gatunku " koniecznie zapoznajcie się z asortymentem marki :)
Miłego wieczoru :*
Fajny efekt, musze wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńEfekt rzeczywiście piorunujący:) polubilam produkty tej marki:)
OdpowiedzUsuńmarkę widzę pierwszy raz na oczy
OdpowiedzUsuńJa używałam pianki i rewelacja! :) Przepiękny efekt daje ta maska! :)
OdpowiedzUsuńEfekt faktycznie pirunujacy. Mam ochote wyprobowac.
OdpowiedzUsuńU mnie również szykuje się test :) Buziak na miły wieczór :*
OdpowiedzUsuńMiałam kilka próbek z Sephory tej maseczki iw najbliższym czasie planuję kupić pełnowymiarową wersję:)
OdpowiedzUsuńO rany!!!!efekt naprawde wow.Ja jesfem blada jak sciana a w lato chronie sie przed sloncem fiktrami 50 bo niestety moja skora bardzo zle toleruje slonce.mysle wiec o samoopalaczach,o takich produktach,ale ...nie mam z nimi doswiadczsnia i zwyczajnie obawiam sie zlego efektu:/
OdpowiedzUsuńWow, efekt rzeczywiście niezły. Jeszcze nie znam tej marki, ale chętnie o niej poczytam.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, no i maska mnie kusi :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam tą maseczkę i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tą maskę! Nie dość, że skóra wygląda zdrowiej, to jest wspaniale nawilżona.
OdpowiedzUsuńEfekty piorunujące . Moja opalenizna jeszcze nie zeszła, ale jak zejdzie to ja chcę tą maseczkę.
OdpowiedzUsuńAle ładnie opalona jesteś :) Bardzo lubię ich produkty :)
OdpowiedzUsuńWow, mega różnica, ale boję się że na mojej bladoporcelanowej cerze musiałabym się wysmarować po sam biust, żeby się nie odcinało :)
OdpowiedzUsuńswietnie wyglada;P
OdpowiedzUsuńPiękna delikatna opalenizna, mam jasną cerę i u mnie pewnie też dobrze by się spisał ten ekskluzywny kosmetyk :) Ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńJA piernicze jestem zaskoczona działaniem - super!
OdpowiedzUsuńWspaniały efekt :)
OdpowiedzUsuńWspaniały efekt :)
OdpowiedzUsuńEfekt WOW! Naprawdę wart zainwestowania kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńWow! Efekt magiczny!! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe rozwiązanie z tą nocą :) i wygląda bardzo dobrze - SZOK! bo jak dla mnie wszelkie samoopalacze to ZUOOO! a tutaj takie miłe zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać ;]
OdpowiedzUsuńHmmm, fajna rzecz! Śpisz i się opalasz :D!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry efekt, lubię produkty VL :)
OdpowiedzUsuńNie używałam tego produktu ale już nie mam takiej potrzeby bo niedawno odkryłam eliksir samoopalający loreal i jestem mega szczęśliwa że go znalazłam! zwykle miałam duże problemy z samoopalaczami i wszystkim co farbuje bo bardzo przeszkadzał mi zapach i to jak się zmywał w plamy. A pościel była do zmiany co poranek ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie myślałam o tym, żeby używać takich produktów, ale bardzo mi się podoba ten efekt. Może na coś się skuszę ale bardziej do ciała, bo twarz jakoś zostaje mi opalona, a reszta nie :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity efekt, ładnie opalona, rozświetlona cera, rzeczywiście jakby słońcem muśnięta, super. Z chęcią sama ją przetestuję, tylko miałabym jeden problem - jak pominąć te wszystkie kremy, serum itp..?
OdpowiedzUsuńsuper blog
OdpowiedzUsuń