piątek, 28 czerwca 2013

Nie lubię zakładać maski... no chyba że złotą ;)

Witajcie Słoneczka ;)
Powszechnie jest uważane, że każda/każdy z nas " zakłada maskę ", ale dla czego? No dla tego, aby nie okazywać swojej " nagości ", autentyczności, czasami bezradności czy innych emocji, które panują w sercu, targają naszą duszą, i nie zawsze dzieje się to świadomie, czasami zupełnie niekontrolowana jest ta czynność, ale ja tych masek nie cierpię, i staram się ich nie zakładać na siebie, nie umiem ich " nosić " udając, że jestem kimś innym, niż jestem, nie umiem hamować swoich emocji, nie potrafię kłamać ani przypodobywać się innym na siłę, bo po co? Łatwiej mi zamknąć się w sobie, unikać ludzi toksycznych czy nielubianych ale pozostać sobą...
Jednak ostatnio założyłam maskę!
Czy zdradziłam swoje przekonania? Nie, nie Kochane, założyłam Maskę kolagenową z nanozłotem, złotą maskę firmy Lagenko.



Opis producenta

Maska kolagenowa z nanozłotem to kolejny i rewolucyjny element serii kosmetyków COLWAY, opartych na flagowym produkcie, jakim jest Kolagen Naturalny. Kolagen ten jest żywym, aktywnie biologicznym białkiem, pozyskiwanym ze skór najszlachetniejszych gatunków ryb, odławianych z naturalnych zbiorników. Stymuluje aktywność komórek skóry do produkcji kolagenu.  Zdolności tej nie posiada żaden inny produkowany obecnie na świecie kosmetyk.
Pobudza procesy odnowy, głęboko regeneruje, nawilża i ujędrnia skórę. Na całe lata zatrzymuje procesy powstawania zmarszczek.
Płyn nasączający maski kolagenowe zawiera cenne cząsteczki koloidalnego złota, pierwiastka, który już w starożytnych czasach został doceniony przez Kleopatrę.
Złoto kilkukrotnie spowalnia procesy starzenia zachodzące w skórze, jednocześnie redukuje i spłyca zmarszczki oraz ogranicza powstawanie nowych. Maska dzięki zawartości koloidalnego złota wykazuje długotrwałe działanie.


Działanie produktu:

  • Długotrwale nawilża skórę twarzy, czyniąc ją przy tym miękką i delikatna w dotyku.
  • Regeneruje naskórek i znacznie redukuje zmarszczki.
  • Dzięki zdolności rekonstrukcji tkanki skórnej przywraca jędrność i elastyczność skóry.
  • Sprawia, że skóra staje się promienna, bardziej świetlista.
  • Przywracają młody wygląd twarzy.
  • Dzięki zawartości koloidalnego złota w porównaniu z innymi kosmetykami maska wykazuje długotrwałe działanie.
  • Likwiduje widoczne przebarwienia.
  • Działa przeciwzapalnie.Nawilża i rewitalizuje skórę twarzy.
  • Zastosowana nanotechnologia sprawia, że maska jest hitem kosmetycznym ostatnich kilku lat.

Sposób użycia:

Bezpośrednio przed zastosowaniem maski należy umyć skórę twarzy, a następnie nałożyć maskę.
Po czasie nie krótszym niż 15 min zdjąć maskę i opłukać twarz wodą.
Lekkie uczucie gorąca, szczególnie podczas pierwszego stosowania, jest stanem normalnym. Wynika z aktywnego działania składników zawartych w masce.


Opis 

Opakowanie maski to tekturowe pudełko o piękniej szacie graficznej, które zawiera na sobie niesamowitą ilość informacji dotyczącej produktu, taka swoista ulotka tyle że tekturowa, choć taka papierowa też znajduje się w komplecie - prócz podstawowych informacji dodatkowo zawiera opis wszystkich głównych składników maski.
Na pudełku znajdziemy wyczerpujący opis produktu, sposobu jego użycia oraz działania, przechowywania oraz ważne uwagi, to wszystko w języku polskim oraz angielskim, powiem szczerze, że jest to ważne, ponieważ nie musimy wyszukiwać dodatkowych informacji w sieci, wszystkie informacje mamy po ręką.


W opakowaniu znajduje się trzy " saszetki " z maskami, każda z nich jest solidnie i szczelnie zapakowana, ale z łatwością otwierają się, bez pomocy " narzędzi tnących ", wystarczy pociągnąć w wyznaczonym miejscu i gotowe.
Każda maska mieści się w mini tacce i dodatkowo jest owinięta folią, która zarówno chroni maskę oraz ułatwia jej rozkładanie przed zastosowaniem - solidne i nadzwyczajnie precyzyjnie podanie produktu.


Skład maski jest rewelacyjny, dosyć krótki ale jaki treściwy!:

  • Woda
  • Gliceryna - substancja nawilżająca, która poza nawilżaniem, zwiększa przenikanie składników aktywnych przez skórę, nie uszkadzając przy tym bariery lipidowej, ma zbawienne działanie w procesie regeneracji płaszcza lipidowego skóry.
  • Alginian - wyciąg z wodorostów bogaty w minerały, absorbuje jony metali ciężkich, zapewnia ochronę przed różnego rodzaju zanieczyszczeniami i toksynami, zawiera węglowodany, oleje, białka, witaminy,minerały i błonnik w wyważonych proporcjach, przedłuża trwałość kosmetyków.
  • Sodium PCA - występuje naturalnie w ludzkim naskórku, utrzymuje właściwy poziom nawilżenia. Sole kwasu pyroglutaminowego są wykorzystywane w nowoczesnych biotechnologiach kosmetycznych, mają genialne właściwości absorpcyjne - czerpie wodę z powietrza, dostarczając ja Twojej skórze.
  • Aloes - jest niezmiernie bogaty w cenne związki tj. aminokwasy, w tym egzogenne, będące składnikiem NMF czyli Naturalnego Czynnika Nawilżającego, witaminy A, C ,E witaminy z grupy B, a także kwas foliowy, zawiera także ważne dla zdrowia mikro- i w makroelementy, wśród których najcenniejsze to: wapń, sód, potas, mangan, chrom i cynk – zapewniające skórze prawidłowe odżywienie, ponadto wyciąg z aloesu zawiera enzymy i hydroksykwasy wspomagające usuwanie martwych komórek naskórka i wspierające jego regeneracje, a tym samym przeciwdziała starzeniu się skóry, aloes zawiera także substancje o właściwościach odkażających i przeciwzapalnych, wzmacnia skórę i przywraca jej jędrność, elastyczność oraz zdrowy koloryt.
  • Kwas hialuronowy - naturalny składnik występujący w naszej skórze, odpowiedzialny za jej odpowiednie nawilżenie, a co za tym idzie jej sprężystość i gładkość, z postępującym wiekiem ilość kwasu hialuronowego w tkance podskórnej systematycznie spada, co jest główną przyczyną powstawania zmarszczek, kwas hialuronowy jest w stanie związać nawet do czterech tysięcy razy więcej wody, niż wynosi jego masa i z tego powodu jest stosowany w produktach kosmetycznych jako jeden z najwartościowszych czynników nawilżających, dodatkowo osłania warstwę rogową naskórka przed wnikaniem do niej toksyn i bakterii.
  • Kolagen - główne białko występujące w tkankach łącznych u człowieka i wyższych zwierząt, w skórze tworzy gęstą elastyczną sieć, dzięki czemu jest ona jędrna i dobrze nawilżona, zatrzymuje wodę w skórze, stąd jego działanie nawilżające, prócz tego poprawia gęstość skóry, elastyczność, spłyca zmarszczki i przedłuża młodość.
  • Elastyna - to białko, które wspólnie z kolagenem odpowiada za sprężystość, elastyczność i jędrność skóry, stosowana w kosmetykach, a szczególnie ekstrahowana z ryb, wygładza zmarszczki, regeneruje i poprawia witalność skóry.
  • Niacyna ( Witamina B3 ) - stymuluje produkcję składników lipidowych (tłuszczowych) skóry, w tym głównie ceramidów, których ilość zmniejsza się z upływem lat oraz innych składników, których rolą jest utrzymanie właściwego nawilżenia skóry, takich jak: keratyna, filagryna czy inwolukryna, dodatkowo witamina B3 wygładza i spłyca drobne zmarszczki, gdyż wpływa pośrednio na produkcję kolagenu oraz stymuluje wytwarzanie kwasu hialuronowego, poprawia również koloryt skóry, redukując przebarwienia, polecana jest do cery trądzikowej i wrażliwej, gdyż zmniejsza nadmierną produkcję sebum oraz redukuje wielkość porów skóry, a także łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia.
  • Octan tokoferylu ( Witamina E ) - zwana „witaminą młodości” jest jednym z najsilniejszych naturalnych przeciwutleniaczy - tym samym opóźnia procesy starzenia w skórze, polecana szczególnie skórze dojrzałej, borykającej się z niedostatecznym nawilżeniem, zmarszczkami oraz ziemistym kolorytem, ponadto chroni ona przed przesuszeniem naskórka, zapobiegając osłabieniu jego elastyczności i jędrności, przywraca skórze młodzieńczy wygląd i blask, właściwości przeciwzapalne i regenerujące witaminy E sprzyjają również odtwarzaniu się nowych tkanek.
  • Złoto koloidalne - stosuje się w kosmetologii do zabiegów upiększania, ponieważ zmniejsza powstawanie zmarszczek, regeneruje już istniejące, a ponadto nawilża skórę i likwiduje przebarwienia skórne, tworzy na skórze ochronny film zapobiegający szkodliwemu działaniu czynników zewnętrznych, a także stymuluje syntezę kolagenu, przyczyniając się do rekonstrukcji tkanki skórnej, ma właściwości kojące i antybakteryjne, rozświetla i nadaje blasku skórze.
  • Glikol kaprylowy - emolient, ułatwia rozprowadzanie kosmetyku, zmiękcza i wygładza naskórek, tworzy warstwę okluzyjną, zapobiegając nadmiernemu odparowywaniu wody z naskórka, wykazuje właściwości antymikrobowe.
  • Kwas mlekowy - z grupy kwasów alfa-hydroksylowych ( AHA ), ma działanie złuszczające, nawilżające i przeciwstarzeniowe, uszczelnia barierę lipidową naskórka, zmniejsza utratę wody i sprzyja nawilżeniu, reguluje pH skóry, ma działanie antybakteryjnie, dzięki czemu leczy ogniska zapalne, wypryski, zaskórniki, oczyszcza pory oraz normalizuje wydzielanie sebum, niweluje rogowacenie, łuszczenie i przesuszenie skóry.
  • Alkohol benzylowy - organiczny związek chemiczny z grupy alkoholi aromatycznych, występuje w postaci estrów w olejkach eterycznych, np. róży, jaśminu, hiacyntu.


Maska jest w postaci galaretowatego, elastycznego, złotego płata, zanurzona i nasączona płynem, który widać w saszetce, część zewnętrzna jest w gładkim, jednolitym kolorze złota, natomiast wewnętrzna jest perłowa, połyskująca mnóstwem drobnych, złotych drobinek. Jest bardzo delikatna i przyjemna w dotyku.
Zapach bardzo przyjemny, lekki i świeży, uprzyjemnia stosowanie.
Aplikacja nadzwyczajnie prosta, wystarczy rozwinąć maskę i delikatnie ją nałożyć na twarz, dobrze przylega, fajnie " rozprowadza się " ;)
Działanie jest zauważalne już po pierwszym użyciu, wbrew zastrzeżeń producenta, nie czułam żadnego rozgrzewającego efektu, nawilża i regeneruje skórę, zapewnia przyjemne odświeżenie.
Efekty również są natychmiastowe, pierwsze co zauważyłam, to promienna, ukojona, zregenerowana skóra, staje się miła i gładka w dotyku, wszystkie podrażnienia i zaczerwienienia złagodniały.
Wydajność zależy od sposobu stosowania, jedna maska jest tylko na jeden zabieg, ale jest kilka wariantów jej używania, ja stosowałam maskę raz w tygodniu, więc wydajność oceniam jako średnią.


Opinia

Maseczki w płatach nie są dla mnie nowością, stosowałam ich wiele, w różnych postaciach, materiałowe i żelowe, ale ta maska jest zupełnie inna...
Stosowanie jej to prawdziwa przyjemność, z łatwością i bez nadzwyczajnych umiejętności czy wprawy nakłada się ją na twarz, jest elastyczna, ale nie rozciąga się, więc należy kierować się po części wycięciami, na oczy, usta, nos, a po części wedle kształtu twarzy, najważniejsze, aby nam było wygodnie podczas trzymania jej na skórze.
Po rozpakowaniu i rozwinięciu z folii, nakładałam maskę tą perłową, bardziej złotą stroną, do skóry.
Maska jest dosyć " gruba " w porównaniu z wcześniej stosowanymi, ale przez to łatwiej ją " obsługuje się ", można lekko pociągnąć, przesunąć, wygładzić, bez obaw, że potarga się, co prawda należy uważać na pazurki, bo moje, przy pierwszym użyciu maski, trocha ją podziurawiły, choć to i tak nie wpływa na jej działanie, tym nie mniej, przy dwóch kolejnych byłam bardziej ostrożna.


Teraz postrasze Was trocha :) Moje dzieci, mówiły, że wyglądam jak posąg - coś w tym jest ;)
Tak maseczka prezentowała się na mojej twarzy - otworzy na oczy pasowały idealnie, nawet skóra pod oczami była poddana działaniu maski, wycięcie na usta również idealne, tylko na nos, trocha za szerokie, moim zdaniem, natomiast kawalątka maski na sam koniuszek nosa mi zabrakło - chyba mam zbyt długiego, ale nie wkładam go nie w swoje sprawy ;)
Po nałożeniu maski najwygodniejszą opcją jest położenie poziome, trzymałam tak, jak zaleca producent nie mniej jak 15 minut, czasami nawet 20. Po zdjęciu maski jedynie przecierałam twarz ręczniczkiem papierowym, by zdjąć nadmiar płynu, nie myłam wodą - skóra po użyciu maski prezentuje się bardzo ładnie, jest rozświetlona, koloryt zostaje ujednolicony, zaczerwienienia i pory mniej widoczne, jest nawilżona i wygładzona, ujędrniona, a małe zmarszczki mimiczne spłycone! To nie żart - ona faktycznie tak działa!
Maluteńkie, złote drobinki są ledwo widoczne na skórze, ale zapewniają jej świetlistość i młodzieńczy blask.
Po ile płynu w saszetce po wykorzystaniu maseczki  jest dużo, aplikowałam go na szyje, dekolt, ramiona, ręce... działa świetnie, skóra na początku jest trocha klejąca, jak po serum, ale po kilku chwilach, gdy wchłoni się, staje się satynowa, gładka, miękka i delikatna w dotyku - a co, nic się nie zmarnuje :)


Cena - 147, 00 zł / 1 op. ( 3 maseczki )

Ocena - 4+/5 

Dostępność - sklep Lagenko

Podsumowanie

Cudowny produkt - złota kolagenowa maska, przyjemna w stosowaniu i zapewniająca rewelacyjne efekty - doskonale wygładza skórę, rozjaśnia, nawilża, regeneruje i koi ją, a także w widoczny sposób wygładza mimiczne zmarszczki, ujędrnia i pozostawia na skórze uczucie komfortu oraz piękny, zdrowy blask.
Maska kolagenowa z nanozłotem Lagenko wyznacza się wysoką jakością, dbałością o wszystkie szczegóły, wspaniałym składem - jest prawdziwym dotykiem luksusu o skutecznym działaniu, ale niestety cena jest również wysoka, co sprawia, że nie każda kobieta może sobie na nią pozwolić, tym nie mniej uważam że warto ją wypróbować, jeśli będziecie mieć możliwość, koniecznie to zróbcie, a sami poczujecie i zobaczycie jaką ma moc.

A Wy Kochane " zakładacie maski " czy tylko te kosmetyczne, mieliście już może tą maseczkę, co o niej sądzicie, jak oceniacie efekty?
Czy u Was również tak wspaniale sprawdziła się?
Ja jestem nią zachwycona, szkoda, że cenowo jest mniej przystępna...
Miłego weekendu Wam życzę - buziaki ;*

czwartek, 27 czerwca 2013

Wyniki rozdania i ... kolejna niespodziewajka ;)

Witajcie Słoneczka ;)
Nie wiem jak Wy, ale ja już tej pogody mam dosyć! Tylko zaczęłam przyzwyczajać się do ciepełka, a tu taka zmiana, przy tej pogodzie czuje się ciągle zmęczona, ospała i brakuje mi wigoru, nawet kawa nie pobudza do życia...
Ale dobra, nie będę już narzekać, będzie dobrze, ratuje się jak mogę, dobrze że są wspaniałe momenty w życiu i bardzo przyjemne niespodzianki, ale o tym za chwil kilka, tera czas na ogłoszenie wyników...


Dziękuję wszystkim za zgłoszenia, bardzo mnie cieszy, że podobają się Wam niespodzianki, które dla Was przygotowuję ;)
Zestaw do włosów SHINE CAPTURE marki TAHE składający się z szamponu nadającego włosom blasku oraz kremu pielęgnacyjnego do stylizacji włosów, bez spłukiwania, pojedzie i zatroszczy się o włosy...


Doci - Gratuluję i proszę o podesłanie danych do wysyłki nagrody na mail, który znajdziesz w w zakładce Kontakt ;)

Jednak Kochane to nie koniec atrakcji, jak już pisałam, spotkała mnie przemiła niespodzianka - na blogu Pracownia Porannych Przyjemności autorką którego jest Ewelinka wygrałam rozdanie, nagroda do mnie przyjechała na początku tygodnia, a tam...


same wspaniałości - coś dla biustu, i dla powiek i na usteczka moje kolory, i do dłoni Evelinek, zapach którego uwielbiam i kilka próbeczek, w tym kremu Madara, którego jestem bardzo ciekawa - dziękuję Ewelinko!
Jednak jest kilka kosmetyków, które do mnie zupełnie nie pasują:

  • neonowa paletka cieni BYS - piękne, ale mój odcień z całej paletki to jedynie fiolet, wiem że wielu z Was lubi takie kolorki
  • lakier do paznokci w formie naklejek Sephora, też nie moja bajka ...
  • krem BB Eveline do cery śniadej, stosowałam do jasnej i bardzo byłam z niego zadowolona, ale śniada ... 
Napisałam więc do Ewelinki prośbę o przekazanie tych kosmetyków komuś, komu one naprawdę posłużą, Ewelinka zgodziła się, a więc Kochane, jeśli jesteście zainteresowane to zapraszam na rozdanie.


Wystarczy że wyrazicie chęć udziału, wpiszecie nick pod jakim obserwujecie mojego bloga - Dobre Dla Urody oraz numer kosmetyku który chcecie wygrać, każda osoba wpisuje tylko jeden numerek - najbardziej chcianej nagrody ;)
Wygrywa 3 osoby!
Zgłoszenia możecie zamieszczać od dziś 27.06.2013 do 07.07.2013 wyniki losowania podam w ciągu 5 dni roboczych od momentu zakończenia przyjmowania zgłoszeń, czyli najpóźniej w piętek 12 lipca.
Zapraszam Was serdecznie i życzę powodzenia ;)
Miłego wieczorku Skarbeczki ;*

środa, 26 czerwca 2013

Moc nawilżania dla włosów - Balea Mango + Aloe Vera

Witajcie Słoneczka ;)
Piękne i zadbane włosy pełne połysku to marzenie chyba każdej z nas, w osiągnięciu celu poszukujemy więc produktów pielęgnacyjnych, które zapewnią kosmykom nie tylko efekt wizualny, ale także znacząco poprawią ich kondycję. Wybór produktów, szamponów, odżywek, masek, ampułek... jest ogromny, ale wiadomo, każdej z nas pasuje co innego, a i włosy mają swoje, indywidualne upodobania i potrzeby.
Swoje włosy farbuję od lat, tym nie mniej nie mam z nimi jakichś specjalnych kłopotów, owszem, bywają momenty gorsze, ale ogólnie dbam o to, by zapewnić im jak najwięcej nawilżenia, odżywienia i połysku, oczywiście za pomocą produktów pielęgnacyjnych, nie lubię tych stylizacyjnych, więc ich nie używam prawie wcale.
Od ponad miesiąca stosuję duet, który mnie coraz  bardziej zachwyca - Balea Mango + Aloe Vera - moja nagroda z kreatywnego konkursu na blogu ABC-Uroda, jesteście ciekawe?


Opis producenta - Odżywka

Elastyczność, lekkość, jedwabista miękkość i połysk!
Nawilżająca odżywka do włosów Balea Mango + Aloe Vera zapewni im zdrowy blask i elastyczność - od nasady aż po same końce.
Dzięki odżywce włosy łatwo się rozczesują: nawilżająca odżywka Balea Mango + Aloe Vera zapobiega wysuszeniu, odżywia Twoje włosy i wygładza strukturę włosa od zewnątrz.
Suche, zniszczone włosy odzyskują swój blask i sprężystość każdego dnia.
Kompleks witamin B3 i prowitamin B5 odżywia, pielęgnuje i wygładza Twoje włosy.
Szczególnie łagodna formuła bez silikonów.
Produkt przebadany dermatologicznie.
Nawilżająca Odżywka Mango + Aloe Vera jest produktem wegańskim.


Opis producenta - Szampon

Elastyczność, lekkość, jedwabista miękkość i połysk!
Nawilżający szampon Balea zapewnia włosom zdrowie i promienny wygląd - od nasady aż po same końcówki.
Rozpieść swoje suche włosy oferując im doskonałe nawilżenie: szampon nawilżający Balea Mango + Aloe Vera zapewnia zniszczonym i przesuszonym włosom zdrowy wygląd i niesamowity połysk - bez obciążania! Każdego dnia.
Specjalna formuła pielęgnacyjna, ekstrakt z Mango i Aloe Vera zapewniają włosom i skórze głowy odżywienie i nawilżenie.
Kompleks witamin B3 i prowitamin B5 odżywia, pielęgnuje i wygładza Twoje włosy.
Szczególnie łagodna formuła bez silikonów.
Produkt przebadany dermatologicznie.
Szampon Nawilżający Mango + Aloe Vera jest produktem wegańskim.


Opis - Szampon

Opakowanie szamponu to biała butelka, o pojemności 300 ml, wykona z półmiękkiego tworzywa zamykana szerokim pomarańczowym korkiem otwieranym i zamykanym na " klik ", w korku znajduje się idealnej wielkości otwór dozujący szampon, korek z łatwością otwiera się nawet mokrymi rękami, wygodne w nim jest to, że dzięki jego formie i stabilności, możemy ustawiać butelkę do góry dnem, co ważne jest podczas " wykończenia " kosmetyku.
Butelka ładnie prezentuje się i jest równie wygodna w użyciu. Na etykietach zamieszczone wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu oraz producenta, tyle że w języku niemieckim.


Skład jak widzicie wita nas wodą i SLS-em, następnie mamy roślinną substancję myjąca, Chlorek sodu, pełniący rolę zagęstnika, Gliceryna, Emolient, odpowiedni za nawilżanie i wygładzanie włosów, Substancja zapachowa, Witamina B5, Guar hydroksypropylowy, otrzymywany z ziaren indiańskiego drzewka mający na celu wzmacniać włosy, uelastyczniać i ułatwiać ich rozczesywanie, Benzoesan sodu - konserwant, Kwas cytrynowy z owoców cytrusowych należący do grupy kwasów AHA - pełni rolę regulatora pH, naturalnego konserwantu oraz ma delikatne właściwości rozjaśniające, Sorbinian potasu - konserwant, Witamina B3, Alkohol laurylowy - substancja zwilżająca, ułatwia usuwanie zanieczyszczeń z powierzchni skóry i włosów, ma działanie antystatycznie, zmniejsza elektryzowanie się włosów, Kopolimer kwasu akrylowego o działaniu filmotwórczym, zmiękcza, uelastycznia i wygładza włosy, Proszek otrzymywany z suszonego soku Aloesu Zwyczajnego, Wyciąg z owoców Mango, Emulgator, SLS i barwniki.


Szampon jest niemal przezroczysty, ma delikatne, beżowo - perłowe zabarwienie, lekką, półpłynną konsystencję, nie jest jednak zbyt lejący, dobrze go używa się, nie ścieka z dłoni ani włosów, dobrze pieni się już za pierwszym razem, pry powtórnej czynności wytwarza mega pianę!
Zapach zachwycająco przyjemny, wyczuwalny lekki, naturalny, słodkawy, a zarazem świeży aromat mango - rozkoszny! Na włosach jednak nie utrzymuje się zbyt długo.
Aplikacja łatwa, jak ze względu na konsystencję, tak i na opakowanie, szampon świetnie rozprowadza się na włosach.
Działanie można zauważyć już po pierwszym użyciu, a z każdym kolejnym jest coraz lepiej - dobrze oczyszcza włosy, nie wysusza, nie plącze kosmyków, nie obciąża ich.
Efekty są zauważalne i wyczuwalne - włosy pełne blasku, miękkie, delikatne w dotyku, z łatwością rozczesują się i dobrze układają, nie elektryzują się, są ujarzmione i wygładzone.
Wydajność wysoka, często potrzebuję jedynie jednego mycia, bez konieczności powtarzania.


Opinia 

Nie wiele jest szamponów, nawet tych profesjonalnych, które pozwalają mi używać ich solo, bez odżywki, maski, serum i t.d., a przy tym nie tylko oczyszczają włosy i skórę głowy, ale także zapewniają fajne efekty - szampon Balea Mango + Aloe Vera właśnie do tych szamponów należy.
Piękny zapach, który uprzyjemnia stosowanie, świetna, lekka konsystencja, która z łatwością rozprowadza się po włosach tworząc delikatną, kremową piankę, już sprawiły że go polubiłam, jednak największym zaskoczeniem było to, że po użyciu go, bez odżywki, mogłam bez problemu rozczesać włosy w kilka chwil!
Po wysuszeniu, nie stosuję do tego celu suszarki, pozwalam im schnąć w naturalny sposób, włosy są miękkie i gładkie w dotyku, idealnie ułożone, sypkie, a jednocześnie zdyscyplinowane, nie puszą się, czego nie cierpię, ładnie połyskują i wyglądają na zdrowe - w pełnym tego słowa znaczeniu.
Szampon nie wysusza, ani włosów, ani skóry, nie podrażnia skóry głowy, nie matowi, nie wypłukuje farby, dobrze nawilża, dzięki czemu włosy wyglądają po każdym myciu perfekcyjnie.
Po ponad miesiącu stosowania, myję włosy co drugi dzień, regularnie, ubyło mi go mniej więcej 2/3 opakowania, przy tym że czasami myje włosy tylko raz, a po zastosowaniu olejków na włosy,  dwa razy powtarzam tą czynność, więc stwierdzam że jest wydajny - bardzo z nim polubiłam się, jest genialny, pod każdym względem!

Cena - ok. 6 zł / 300 ml

Ocena - 5/5


Opis - Odżywka

Opakowanie jest identyczne jak to dla szamponu, jedyna różnicą jest to, że stoi na korku, odwrotnie nie ustoi, ale to nawet dobrze, bo pozycja ta pozwala odżywce zawsze być tam, gdzie być powinna, czyli przy otworze dozującym ;) Pozostałe szczegóły dotyczące opakowania są identyczne - opis produktu, dane producenta, pojemność, termin ważności... wszystko na swoim miejscu :)


Skład rozpoczyna się wodą, dalej mamy Alkohol cetearylowy który jest mieszanka alkoholi tłuszczowych i ma na celu ochronę włosów przed utratą wilgoci, Gliceryna, Konserwant który prócz podstawowej funkcji dodaje włosom blasku, miękkości i gładkości, a także ułatwia rozczesywanie i zapobiega elektryzowaniu się, Emolient - substancja kondycjonująca i nawilżająca, Substancja zapachowa, Witamina B5,  Benzoesan sodu - konserwant, Rozpuszczalnik o działaniu odtłuszczającym i oczyszczającym, redukuje też wytwarzanie się piany, Kwas cytrynowy z owoców cytrusowych należący do grupy kwasów AHA - pełni rolę regulatora pH, Sorbinian potasu - konserwant, i na końcu Witamina B3, Proszek otrzymywany z suszonego soku Aloesu Zwyczajnego, Wyciąg z owoców Mango.


Odżywka ma śnieżno - białą barwę z połyskiem, lekką, kremową konsystencję, przypominającą balsam.
Zapach identyczny jak ten z szamponu, świeży i bardzo naturalny, co uprzyjemnia jej stosowanie, niestety również nie jest trwały, przez kilka chwil wyczuwalny na włosach, a potem znika.
Aplikacja łatwa i przyjemna, odżywka fajnie rozprowadza się na wilgotnych włosach, nie ocieka.
Działanie równie świetne, odżywka jeszcze w bardziej widoczny sposób poprawia wygląd i kondycję włosów, dobrze nawilża, nie obciąża, nie skleja, sprawia że rozczesywanie staje się ekspresowe i bezinwazyjne - włosy zostają na głowie, nie na szczotce ;)
Efekty cudowne, włosy w pełnej okazałości ujawniają swój blask, lekkość, witalność, doskonale wyglądają i z łatwością układają się.
Wydajność bardzo wysoka, mała ilość odżywki, wielkości malutkiego orzecha włoskiego, w zupełności wystarcza na całkowite pokrycie moich włosów o średniej długości - od nasady aż po końce.


Opinia

Oczarowana szamponem, ale także odżywka Balea Mango + Aloe Vera jest godna polecenia.
Od odżywek oczekuje nawilżenia, odżywienia, lekkości, bo moje cienkie włosy nie cierpią być obciążone, wyglądają bardzo niekorzystnie w takim wydaniu. Odżywka Balea zapewnia moim włosom wszystko to, co lubię - nie obciąża, świetnie nawilża, odżywia i wygładza moje włosy, które po wysuszeniu nie wymagają prostowania, ale jednocześnie są uniesione u nasady, gładkie, lśniące i sypkie.
Odżywka zapobiega też puszeniu się i elektryzowaniu ich, działanie nawilżające jest rzeczywiście wyczuwalne i widoczne gołym okiem, nawet przesuszone od ciągłego farbowania końcówki wyglądają bardzo przyzwoicie bez olejku czy kremu ;)
Dodatkowym jej atutem jest wysoka wydajność, na swoje włosy potrzebuję małą ilość, trzymam ją kilka minut, a następnie zmywam, po umyciu grzebień czy szczotka ślizga się po włosach jak po maśle, co też zmniejsza ryzyko utraty włosów z głowy. Nie podrażnia skóry i pachnie obłędnie, szkoda tylko, że tak szybko zapach ulatnia się, ale z drugiej strony, nie konkuruje z perfumami które używam - polecam!


Cena - ok. 6 zł / 300 ml

Ocena - 5/5

Dostępność - DM, niestety nie u nas ;(, sklepy internetowe.


Podsumowanie

Kochani, totalne zauroczenie mnie spotkało, zestaw Balea Mango + Aloe Vera okazał się dla moich włosów idealnym, i nigdy nie pomyślała bym że za 12 zł można kupić zestaw kosmetyków, które tak wspaniale będą działać! Nie jeden drogi specyfik mnie zawiódł, o szamponach już i nie wspomnę, a tutaj otrzymałam wszystko to, czego moje włosy potrzebowały - odżywienie, nawilżenie, gładkość, lekkość, łatwość rozczesywania, połysk i doskonałą kondycję - gorąco polecam!

A Wy mieliście już możliwość poznać ten duet, które produkty Balei do włosów stosowaliście i polecacie?
Te jeszcze mi na długo wystarczą, zwłaszcza odżywka, ale chętnie poznam Wasze typy ;)
Miłego wieczoru ;*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

DIY - zrób sobie dyfuzor zapachowy :)

Witajcie Słonka ;)
Ostatnio, przy projekcie " denko "pokazywałam i pisałam Wam o dyfuzorze, który sama zrobiłam, byliście zainteresowane " przepisem " więc Wam go przedstawiam ;)
Uwielbiam piękne zapachy które mnie otaczają, i nie dotyczy to tylko zapachów kosmetyków czy perfum, mowa o aromacie, który mnie wita i żegna, czyli zapachu domu. Często korzystam z gotowych już propozycji - świece aromatyczne, kadzidła, olejki eteryczne, dyfuzory, zapachy do kontaktu ..., wybór na rynku jest ogromny, niestety ceny, już nie zawsze sprawiają przyjemność, bo te z niższej półki pozostawiają wiele do życzenia, natomiast za wysoką jakość trzeba zapłacić, czasami słono, przykładem czego był też dyfuzor Nougat - zapach obłędny!, cena trocha zabójcza, recenzja jego jest TU.


Postanowiłam więc zrobić sobie domowy dyfuzor, używając jako bazy naparu kwiatowego, z którego od lat robię toniki do twarzy i ciała, które u mnie świetnie sprawdzają się, oraz kilku innych składników.
Zaznaczam iż chemikiem nie jestem, nie mam też profesjonalnej wiedzy na temat tworzenia i komponowania zapachów czy kosmetyków, korzystam jedynie z porad mojej babci, które pamiętam, oraz zwyczajnych składników, które miałam pod ręką, ale dyfuzor mi służy już ponad miesiąc, ładnie pachnie, aromat dobrze rozprasza się po mieszkaniu i co najważniejsze, nie psuje się, choć stoi u mnie na oknie, w ostrym słońcu - zmienił jedynie barwę, co jest reakcją normalną w przypadku naturalnych składników, nie używałam barwników!
Do naparu użyłam kwiatów bzu, ale z powodzeniem je mogą zastąpić płatki róży, jaśminu, piwonii które obecnie kwitną, lub innych ziół czy kwiatów sezonowych.


Czego użyłam:

  • dwie duże garści kwiatów bzu 
  • 150 ml wody
  • 15 kropel jaśminowego olejku do kąpieli
  • 60 ml ginu
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • 10 pompek ulubionych perfum


Jak go zrobiłam

Kwiaty fioletowego bzu, bo takie miałam w ogródku, włożyłam do naczynia, zlałam przegotowaną wodą oraz odstawiłam na 10 min., ostudziłam napar.
Do ostudzonego naparu dodałam jaśminowy olejek do kąpieli, po prostu nie miałam innego pod ręką, a jest to mieszanka olejku migdałowego z olejkiem eterycznym z jaśminu - pachnie obłędnie, choć spowodował też powstanie lekkiej pianki, którą później częściowo wyeliminowałam przecedzając kilkukrotnie płyn, a z czasem, w ciągu dwóch czy trzech dni, pianka sama zniknęła, lepiej jednak używać czystego, eterycznego olejku, co też kolejnym razem uczynię ;)


Do naparu dodałam sok z cytryny, po pierwsze ze względu na zapach, uwielbiam, a po drugie w celu rozjaśnienia płynu, ponieważ fioletowe kwiaty dały bardzo intensywną, ciemną barwę.
Później dolałam gin, który tutaj pełni rolę naturalnego konserwantu, a prócz tego nie ma typowego zapachu alkoholu, który mnie w niektórych kupnych dyfuzorach drażni, lecz ma bardzo fajny aromat, bo jest wytwarzany na bazie owoców jałowca, arcydzięgla, nasion kolendry, lukrecji, suszonych skórek owoców cytrusowych i kminku - zapach sam w sobie miły, a w połączeniu z olejkiem jaśminowym daje ciekawe połączenie ;)


Na koniec przecedziłam trzy razy płyn przez gazę, całość podbiłam kwaitowo - owocowymi perfumami z orientalną nutą Marina De Bourbon, Paradise LYS, których zapach bardzo lubię, lecz z przyczyn " praktycznych " nie zbyt chętnie po nie sięgam..., ale o nich napiszę osobną notkę, dodałam 10 pompek tych perfum, by nie dominowały, lecz podkreśliły, dopełniły zapach wedle mojego nosa :)
Całość zamknęłam w flakonie z dyfuzora Nougat, gdy pianka spadła włożyłam trzcinowe pałeczki i gotowe.


Teraz, po ponad miesiącu " używania " dyfuzor wygląda tak, płyn zrobił się ciemniejszy, ciągle narażony na promienie słoneczny odbarwił się, ale zapach i konsystencja nie zmieniły się. Zauważyłam również że ubywa go znacznie mniej niżeli " oryginału ", co prawda trzeba raz na jakiś czas obracać pałeczki, by umożliwić lepsze rozpraszanie się zapachu, ale nie jest to kłopot, tak mają nawet dyfuzory sklepowe ;)
Jeśli nie macie flakonika ze starego dyfuzora, można wykorzystać dowolny piękny pojemniczek z kosmetyku  lub nawet z perfum, a pałeczki można kupić solo w sklepach z takimi właśnie aromatycznymi gadżetami.

Przygotowujecie sobie sami kosmetyki, zapachy, czy wolicie korzystać z gotowych?
Buziaki ;*

czwartek, 20 czerwca 2013

Benefit`owe niefałdujące się cienie w kremie - Birthday Suit i Bikini - Tini

Witajcie Słoneczka :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją cieni Benefit`a, które od dłuższego czasu mam przyjemność stosować, na pierwszą recenzję wybrałam Niefałdujące się ciene do powiek w kremie, z tego co pisaliście wiem, że najbardziej Was interesowały. Dość długi czas stosowania pomógł mi " wycisnąć " z nich naprawdę wiele, sprawdzić w różnych sytuacjach i w naprawdę niekorzystnych warunkach, także tych atmosferycznych - jak sobie radzą, czy faktycznie są takie " niefałdujące się" ?


Opis producenta

Creaseless cream shadow - „Niefałdujące się” cienie do powiek w kremie, to doskonały wybór odcieni kolorów o wyjątkowo trwałej i „niefałdującej się” formule. Te kremowe cienie można mieszać i nakładać na siebie. 
Stosuje się je solo lub w duecie z cieniami w pudrze.



Jak pamiętacie, a nie pamiętacie to przypominam, wybrałam dla siebie odcienie Birthday Suit i Bikini - Tini które, moim zdaniem, fajnie ze sobą mogą współgrać, a tak wyglądają te cudaki.


Birthday Suit
Bikini - Tini
Opis

Opakowania cieni to najpierw tekturowe, twarde pudełeczka w stylu art deco, strasznie urokliwe, a jednocześnie precyzyjnie wykonane, spodobają się wszystkim fankom Benefitowych opakowań, mi przypominają pudełeczka dla tortu, tylko w wersji mini ;)
Pudełeczka opatrzone logiem marki, nazwą produktu oraz odcienia, określona pojemność cieni - 4,5 g, termin ważności - 6 miesięcy od momentu otwarcia, zamieszczony pełny skład oraz dane producenta wraz ze stroną www.



Sam cień mieści się w ślicznym, łatwym w użyciu i przyjemnym dla oka, szklanym pojemniczku opatrzonym logiem marki oraz zakręcanym plastikowym korkiem, na którym również znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące zarówno zawartości jak i producenta ;)


Skład u obydwu cieni ten sam, zamieszczam dla zainteresowanych.
Cienie mają nadzwyczajnie przyjemną, lekką, kremową, masełkową konsystencję, są tak delikatne, że nabieranie ich na paluszek, jak i sama aplikacja na powieki, wiążą się z ogromną przyjemnością, świetnie napigmentowane, ale jednocześnie subtelne
Zapach neutralny, ledwo wyczuwalny, przyjemny...
Aplikacja  miła i łatwa, dzięki nim w kilka chwil można wyczarować makijaż oka, z łatwością rozprowadzają się, zarówno palcem jak i pędzelkiem, fajnie nimi da się stopniować efekt makijażu.
Efekty bardzo zadowalające, cienie świetnie trzymają się na swoim miejscu, nie rozmazują się, nie ścierają z łatwością, nie spływają, nie zbierają się w załamaniach oka, nie pozostawiają klejącej warstewki na skórze, są w ogóle niewyczuwalne na powiekach.
Wydajność bardzo wysoka, niestety termin ważności jest dosyć krótki, nie wiem czy dam radę je zużyć w ciągu pół roku...

Birthday Suit

Bikini - Tini
Opinia 

Cieniami  Benefita jestem oczarowana, do momentu, aż je " poznałam " myślałam, ba, byłam przekonana, że cieni w kremie nie lubię, jakoś tak mi trafiały się okazy, które nie zadowalały moich potrzeb nie spełniały oczekiwań, a to za tłuste, a to klejące, szybko złażące,  już o gromadzeniu się w złamaniach powiek i nie wspomnę, po kilku godzinach makijaż powiek wymagał poprawek, a nie zawsze miałam na nie czas i możliwość. W tym przypadku jest w 100% odwrotnie!
Po pierwsze odcienie cieni, są świetne! ciesze się że właśnie je wybrałam, chociaż przeglądając Wasze notki z recenzjami cieni podobają mi się wszystkie ;)
Bikini - Tini nakładam najczęściej na całą powiekę, aż do brwi, ma taki świetny, neutralny odcień i subtelny połysk, że idealnie zastępuje mi tradycyjny biały cień, który stosuję do rozświetlenia wewnętrznych kącików oczu i pod łuk brwiowy, świetnie sprawdza się też jako kolor bazowy, natomiast Birthday Suit idealnie nadaje się do przyciemniania zewnętrznych kącików oczu, a także do tworzenia subtelnego smoky eyes.


Po drugie konsystencja, jest niesamowicie przyjemna, z tak wspaniałą teksturą cieni nie spotkałam się jeszcze, aż chce się je dotykać, miziać po powiekach, stopniować, czarować i eksperymentować z makijażem, do tego świetnie się łączą ze sobą, a także z pudrowymi cieniami i prasowanymi.
Po trzecie efekty, choć cienie wyglądają na mocno świetliste, takowymi na powiece nie są, dzięki stopniowaniu można z ich pomocą uzyskać bardzo naturalny, lekki, dzienny makijaż, jak i bardziej zdecydowany, wieczorowy - pięknie rozświetlają oczy, nadają blasku i świeżości spojrzeniu, nie oferują tandetnego świecenia się czy migotania.


Po czwarte opakowania, nie tylko pięknie wyglądają, ale również są wygodne w użyciu, dzięki " falującym " brzegom słoiczek nie ślizga się w palcach, idealny do trzymania pod czas makijażu i przy zakręcani/odkręcaniu koreczka - musi być szczelnie zamknięty ;)


Po piąte trwałość - zaskakująca!!! Mój dzień jest bardzo długi i równie intensywny, o 6 rano już jestem w makijażu i zmywam go dopiero przed pójściem spać, około dwunastej w nocy, wtedy też zrobiłam zdjęcie, jak widzicie z twarzy " spłynęło " wszystko po tylu godzinach, a cień został! One faktycznie nie fałdują się, nawet po tak długim czasie przebywania na oczach - coś niesamowitego, ale bardzo pozytywne to zaskoczenie - świece się jak lampka od nadmiaru sebum, a oczka w stanie idealnym ;)
Cienie są trwałe na wysokie temperatury, na wodę, na opady, nie rozmazują, ani nie rozpływają, nie blakną!
Jedyny malutki minusik, według mnie, to krótki termin ważności, bo choć te cienie uwielbiam i stosuję je niemal codziennie, nie jestem w stanie ich wymazać za pół roku... Przynajmniej mi się tak wydaje, a może mylę się?


Cena - 89,00 / 4,5 g

Dostępność - perfumerie Sephora

Ocena - 5/5

Podsumowanie

Kremowe cienie Creaseless cream shadow już są moimi faworytami wśród cieni w kremie, podoba się mi w nich wszystko i choć cena wydaje się wysoka, w porównaniu do wydajności jest zdecydowanie adekwatna, a plus do tego przyjemność ze stosowania i wspaniałe efekty na powiekach, które dzięki nim można osiągnąć i mamy cień w kremie idealny!
Uwielbiam!

Jak Wam podobają się kremowe niefałdujące się cienie w kremie od Benefita? Stosowaliście, jakie są Wasze wrażenia?
Miłego wieczoru Skarbeczki.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kosmetyki moje nowe ;)

Witajcie Słoneczka,
Dawnieńko mnie tu nie było, ale bardzo za Wami tęskniłam, po tygodniu nieporozumień ze strony dostawcy internetu, czuje się trocha nieswojo, wiem, że mam mnóstwo zaległości na Waszych blogach, mam nadzieje, że już net będzie " chodzić " jak należy, a ja zamiast denerwowania się na brak zasięgu, będę czerpać przyjemność z czytania Waszych notek,Wasze komentarze są dla mnie wielką nagrodą, dziękuje że jesteście, odwiedzacie i komentujecie ;*
Dziś pokażę Wam co nowego zagościło ostatnio w mojej " kosmetyczce ".


Poczyniłam małe zakupy, omijałam Rossmanna i Sephore z ich promocjami, bo zawsze udaje mi się kupić mnóstwo rzeczy, których nawet nie potrzebuje, zaniżone ceny działają na mnie niekorzystnie :), ale, by pocieszyć siebie i uzupełnić braki kosmetyczne, zaopatrzyłam się w pobliskiej aptece w niezbędniki - zestaw Pizz Buin przez ostatnie lata ratuje moją skórę przed oparzeniami i wysypką spowodowaną promieniami słonecznymi, Allergy to mleczko do opalania zapobiegające alergiom słonecznym, uwielbiam go za skuteczność, After Sun to mleczko po opalaniu, równie wspaniałe, koi nawet mocno draśniętą słońcem skórę, różnie czasami bywa ;) Dodatkowo skusiłam się na Bikini Bioeco od Bielendy z niższym filtrem, również stosuję od lat i fajnie u mnie sprawdzają się produkty z tej linii.
Pod oczęta wybrałam dla siebie SVR CHRONOLYS Kontur oczu który ma za zadanie zapobiegać i redukować powstawanie worków i cieni pod oczami, regulując mikrokrążenie, a dodatkowo ujędrnia delikatną skórę, zobaczę jak zadziała u mnie, jako gratis do zakupów dostałam Sun Body Protect 50+ marki Pharmaceris, zawsze miło otrzymać prezent za zakupy, a w mojej aptece to zawsze czynią ;)


Pani Justynka z a.i.Polska pomaga mi poprawić kondycję pazurków za pomocą zestawu Nail Tek II do paznokci cienkich, miękkich lub rozdwajających się :) Wybrałam początkowo 3, ale Pani Justyna doradziła jednak 2, no to już tydzień maziam, zobaczę czy moje paznokcie wzmocnią się.
Dodatkowo, jako niespodziankę, otrzymałam śliczny lakierek Nail Tek Hydration Therapy Color w odcieniu Luvy Dovy.


Od swojej fryzjerki wróciłam z fluidem do regeneracji końcówek włosów BC Bonacure Hairtherapy Repair Rescue Sealed Ends który już od dawna mnie kusił, mam zamiar dokupić też szampon z tej linii, ale muszę najpierw zużyć obecne. Ma fajną konsystencje i niezły zapach, co do efektów... na razie stosuję zbyt krótko, by wypowiadać się, jak dowiem się coś więcej, to opowiem ;)


Po mojej recenzji mgiełki do ciała Brazil Mango wygranej w konkursie na blogu ABC - Uroda, Pani Monika zaproponowała abym wybrała do przetestowania kilka produktów Balei z ich sklepu, no i wybrałam... 3 ;) Gdy otrzymałam paczkę, myślałam, że to pomyłka, ale okazało się, że jednak niespodzianka - moc, energia i mega zapachy Balea teraz są w moim posiadaniu!


Nagroda z blogowego rozdania u Aneni z bloga Anenia w świecie kosmetyków zrobiła na mnie mnie mega wrażenie, same fajne kosmetyki, których jeszcze nie miałam przyjemności stosować - dziękuję Aneniu ;* 


A to prezent od mojej kuzynki, która zajmuje się tworzeniem naturalnych mazidełek, ależ to wszystko pięknie pachnie!!! Podarowała mi krem na dzień, na noc, maseczkę do włosów, na ich porost i wzmocnienie, i balsam do ust z masełkiem Shea... już od niego uzależniłam się, czeka mnie bardzo przyjemna pielęgnacja darami natury w kosmetykach według domowej receptury ;)


I na koniec uchylam rąbek tajemnicy ;) Zakupy z Biolandera gdzie od miesiąca panują super promocje, ale tu już Wam nie opisuję zawartości, bo o tym przeczytacie na NaturalnaJa - zajrzycie, wkrótce czekają tam na Was niespodzianki, a Wy decydujecie o... ;)

To by było na tyle Kochane :)
Życzę Wam miłego wieczorka idę odrabiać powoli zaległości, a jest ich sporo...
Buziaki ;*