wtorek, 31 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Witajcie Słoneczka ;)
Mijają ostatnie godziny 2013 roku, za niedługo będziemy witać Nowy 2014 Rok, w związku z tym...
Dziękuję Wam bardzo za ten wspaniały rok, za to, że jesteście, odwiedzacie, czytacie, dziękuję za Wasze komentarze, sugestie i opinie - jesteście wspaniali


Życzymy Wam szczęśliwego, zdrowego i udanego Nowego Roku!
Niech wszystkie smutki, niepowodzenia i problemy zostaną za Wami, a w Nowym Roku niech towarzyszą Wam jedynie miłe, wspaniałe i pełne radości chwile, niech każdy dzień daruje radość, uśmiech i same przyjemne niespodzianki :)
Spełnienia marzeń, wszystkiego NAJpiękniejszego, NAJlepszego, NAJcudowniejszego Wam życzymy!
Niech Nowy Rok będzie o wiele lepszy jak mijający!
Sukcesów, nie tylko tych blogowych, pomyślności, wiernych przyjaciół, miłości i wiary, bo bez niej nie da się żyć.
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani
I oczywiście udanej zabawy Sylwestrowej ;*

Tanika i Wojtas :)


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Moje kosmetyczne, i nie tylko, odkrycia 2013 roku

Witajcie Słoneczka :)
Świąteczny czas i przednoworoczne przygotowania nie motywują mnie do pisania recenzji, zacznę je pisać już w nowym, 2014 roku, a także przedstawię Wam swoich ulubieńców, zarówno tych z całego roku jak i z grudnia, denko grudniowe też muszę podsumować i sfotografować... ;)
Dziś zapraszam Was na luźny post, w którym pokażę, i w kilku słowach opiszę, produkty, które odkryłam dla siebie w 2013 roku.


Są to produkty, które najbardziej utkwiły w mojej pamięci, te, które darowały mi przyjemność podczas stosowania, te, które okazały się miłym zaskoczeniem, zadziwiły efektami i działaniem - jednym słowem, a raczej dwoma, warte uwagi ;)


Zao Make-Up Organic naturalne, organiczne kosmetyki do makijażu odkryłam całkiem przypadkowo, skuszona pięknymi opakowaniami i rewelacyjnym składem, zdecydowałam się wypróbować - pierwszym moim kosmetykiem był Puder matujący, tak bardzo przypadł mi do gustu, że zakupiłam kolejny okaz - Puder Brazujący, a potem już " apetyt " na nie mi się wzmożył, służyły, i służą mi genialnie, były maskary, błyszczyki, korektor, cień perłowy, róż do policzków...
Teraz nie muszę kupować całych opakowań, tylko wymienne wkłady z wybranymi odcieniami kosmetyków do kasetek i do obudowy szminki/korektora ;) Jedynie tusze i podkłady nie mają wymiennych opakowań, mam ochotę też na ich pędzle do makijażu ;)


Zestaw Nail Tek II świetnie odbudował i wzmocnił moje płytki, paznokcie dzięki tym odżywkom stały się naprawdę nie do zdarcia ;) Teraz już co jakiś czas je nakładam, nie systematycznie, ale i tak sprawują się genialnie, żadna inna odżywka, jak na razie, nie pomogła mi tak skutecznie jak ten duet!


Oleje naturalne, to chyba jedno z największych, i licznych, odkryć tego roku, nie będę wyodrębniać jednego, ponieważ wszystkie te, które stosowałam, spisywały się świetnie, nie wiem, dlaczego przez tyle lat uważałam, że oleje naturalne są nieodpowiednie dla mojej twarzy, ciała, włosów, na szczęście to błędne myślenie zostało pokonane racjonalnym, a po pierwszej próbie byłam tak zaskoczona, że z czasem uzbierałam niezłą kolekcję olejów :) Kiedyś Wam ją przedstawię i opiszę, może i Was przekonam ;)


Kosmetyki Balea - zdecydowanie hit roku ;) Ciesze się, że mogłam je odkryć, są cudowne! Głównie stosowałam żele, żaden z nich mnie nie rozczarował, jedne zapachy bardziej mi odpowiadały, inne mniej, ale każdy z nich zapewniał przyjemność i spełniał swoje zadanie na 5+, szampon i odżywka Mango + Aloe Vera moim włosom służyły genialnie, żadnej plątaniny, przesuszenia, podrażnienia skóry głowy... włosy pełne blasku, witalności, miękkości... a ten zapach! Cudeńka! Mgiełka zachwycająco pachnie i jest trwała, balsam po depilacji ( zapomniałam go tu umieścić ) też świetnie sobie radzi, jedynym, nie do końca właściwym okazał się rozświetlający balsam do ciała, nie nie, działanie fajne, tylko zonk z zapachem, miał być egzotyczny, a okazał się czekoladowy ;)


EpilFeet kwasowe skarpetki odkrycie roku chyba nie tylko dla mnie ;) Cudowny wynalazek, który pomaga zadbać o stopy nie tylko pielęgnacyjnym leniuszkom, lecz także osobom, które regularnie dbają o swoje stopy - porządne złuszczanie, gładka, miękka, delikatna dzidziusiowa skóra gwarantowana ;)


Kosmetyki Ahava były dla mnie totalną nowością, jednak każdy z tych, które stosowałam, zachwycił skutecznym działaniem i przyjemnością podczas stosowania, świetne zapachy, bardzo fajne składy bazujące na wyjątkowej kompozycji minerałów z Morza Martwego - Osmoter, która przyczynia się do poprawy metabolizmu komórkowego oraz ochrony, nawilżenia, odżywienia i regeneracji skóry, obojętnie czy to w okolicy oczu, czy dla dłoni, czy dla stóp, czy dla twarzy - działają świetnie. Chcę więcej!


Ałun naturalny w formie dezodorantu - rozważałam jego zakup od dłuższego czasu, ałun potasowy jest naturalnym kryształem, który ma właściwości adsorpcyjne, całkowicie bezpieczny i hipoalergiczny, ma silne właściwości antybakteryjne, prócz ochrony przeciwpotowej zapewnia skórze komfort, nie podrażnia, nie uczula, pomaga zniwelować zaczerwienienia i podrażnienia po goleniu, goi drobne ranki, tamuje krwawienie, pomaga na wypryski ( stosowany miejscowo ) i niedoskonałości, nawet ugryzienia komarów łagodzi i zmniejsza opuchliznę. Ciesze się że go odkryłam, nie zapewnia mega ochrony przeciw potliwości, jak blokery czy te chemiczne dezodoranty, ale u mnie wystarczająco dobrze spisuje się i ma szeroki spektrum zastosowań.


Kwas glikolowy w końcu poznałam :) A tyle się obawiałam, teraz wiem że bezpodstawnie. Świetnie działa na moją skórę, kuracja nim zapewniła skórze gładkość, miękkość i jędrność, bez drastycznego łuszczenia się, pieczenia, czy innych nieprzyjemnych odczuć, niedoskonałości i drobne zmarszczki mimiczne znikają, a efekty utrzymują się dosyć długo. Raz na pół roku będę go stosować, pomaga odnowić skórę i z pewnością dzięki temu przedłuży jej młody wygląd na dłużej!


Świece i podgrzewacze zapachowe LaRissa, od kiedy je poznałam, zawsze goszczą w moim domu, zapachy są piękne, nawet gdy się nie palą, pachną bardzo intensywnie, po zapaleniu działają cuda, wypełniają całe wnętrze cudnymi aromatami, trwałymi i nadzwyczajnie przyjemnymi, podobają mi się bardziej od słynnych tart, które w moim dużym mieszkaniu zatracają się, a zapach cieszy tylko przej jakiś czas po zapaleniu, potem jest niemal niewyczuwalny.
Cena niska, jakość wysoka - warto je poznać!


Odświeżacze powietrza Aril, najnowsze odkrycie ze wszystkich odkryć! Nie lubię odświeżaczy powietrza, jeszcze żaden, nawet tych drogich marek, nie przypadł mi do gustu, zawsze coś było nie tak, a to " zawiesina " długo się utrzymuje, a to zapach dziwacznie sztuczny, a to śmierdzące wręcz wonie uwalniały, dlatego aromatyzowałam mieszkanie dyfuzorami, świecami, olejkami... Te kupił Wojtas, potajemnie, powiedział że do pracy :) Wystarczył jeden psik, a już za kilka dni była w domu cała kolekcja - to już kolejny zakup, pierwsze zeszły, i wcale nie szybko, są trwałe i wydajne! Zapachy są obłędnie naturalne! Biedronka to ma super ofertę ;) Ciężko polecić jeden z nich, uwielbiam każdy, cenowo - miłe zaskoczenie ;)

I to by było na tyle tych odkryć Kochani, mogłabym przeliczać jeszcze wiele innych cudownych produktów, ale nie ma to zupełnie sensu, nie chcę Was zanudzać, będą jeszcze ulubieńce roku, ale powiem Wam, że ten rok mogę uznać za bardzo udany - miałam tylko jednego, JEDNEGO!, bubla, którego wiele z Was już poznała, a jeśli nie, to poznacie go wkrótce - rekord!

Znacie któryś z powyższych produktów, kosmetyków?
Co znalazło się na Waszych listach odkryć 2013 roku?
Miłego wieczoru Słoneczka ;*

piątek, 27 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach... moje prezenty :)

Witajcie Słoneczka :)
Tyle było przygotowań, tyle pracy, tyle obowiązków związanych ze Świętami, a one tak szybko przeleciały ;)
Mam nadzieje, że Wy również zdążyliście odpocząć tak jak ja - w końcu wyspałam się porządnie, poczytałam, pooglądaliśmy filmy, o ucztach przy stolę już i nie wspomnę, oby poszło w... cycki :)


Choineczka cieszy oko, i będzie cieszyć jeszcze przed dłuższy czas, mimo iż sztuczna i bombki nietłukące się, bo tego wymagają okoliczności i dzieci małe ;)
Ale była też żywa choineczka, maluteńka, ale prawdziwa, a właściwie to prawdziwy, bo świerk - wyhodujemy w ogródku i będzie nam oczy cieszyć przez kolejne lata :)


Po ile prezenty pod tym maleństwem nie zmieściły by się, a i Mikołajki oraz bałwanki upodobały sobie jego towarzystwo, to Aniołek zostawił je pod dużą choineczką - chcecie dowiedzieć się czy byłam grzeczna? :)
Uwielbiam czytać i oglądać Wasze posty prezentowe, chętnie też podzielę się swoimi nowościami prosto z pod choinki ;)


Te z Was które zapoznały się z moją przedświąteczną wishlistą, wiedzą że bardzo chciałam mięciutkie i kudłate, milutkie kapcie, które będą grzać moje wiecznie marznące stopki - paczam, a tu...


Co prawda marzyły mi się trocha inne, ale te po rozpakowaniu totalnie mnie oczarowały - są nadzwyczajnie mięciutkie, milutkie w dotyku, przyjemne dla stopek, mają przeurocze pompony i antypoślizgową podeszwę - uwielbiam je nosić ;) Zeszłoroczne misiaki, które również znalazłam pod choinką, już przechodzą na emeryturę, wiernie mi służyły :)


Gdy pełna radości przymierzałam nowe kapciuszki, ktoś mi szepnął na ucho, że to jeszcze nie koniec niespodzianek, jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłam wśród gałązek choinki urocze, czerwone pudełeczko z napisem....


Guess! Oj tak, tak, Aniołek doskonale wiedział o mojej liście życzeń, ale nawet nie śmiałam podejrzewać, co kryje się we wnętrzu, choć już czułam, że rozczarowania raczej nie doświadczę ;)


Wymarzony!!! Jedną pozycję z listy już mogę śmiało odhaczyć, no dobra, dwie, bo kapciuchy też zaliczam, z pewnością w Nowym Roku następne mi już nie będą potrzebne ;)



Połączenie przezroczystego tworzywa z chromowanymi elementami bardo mi podoba się, idealnie pasuje do każdej stylizacji, od kiedy zobaczyłam ten zegarek, chciałam go mieć, w końcu upragniony Guess`ik będzie zdobić mój nadgarstek i ułatwiać codzienność ( i tak pewnie ciągle będę spóźniać się wszędzie, taki mam " defekt " :) ale przynajmniej mam teraz motywację do wypracowania precyzji i punktualności ;)


A kolejną niespodzianką były pędzelki Elite...



Ich również nie spodziewałam się znaleźć pod choinką, ale moje Kochane Aniołki zatroszczyły się o moje potrzeby :)
Już je wypróbowałam, dlatego są bez opakowań, jeden do pudru drugi do różu :)
Są wykonane ze sztucznego włosia, ten do pudru jest miękki i delikatny, dobrze i równomiernie rozprowadza puder, nie tworzy plam, pędzel do różu też wyznacza się precyzyjnością, jest twardszy, ale bardzo przyjemny i miły dla skóry, dopiero je poznaję, na razie jestem bardzo zadowolona, zobaczę jak spiszą się na dłuższą metę ;)


Nie mogło też zabraknąć moich ulubionych pralinek z likierem wiśniowym oraz mieszanki różnych wyszukanych smaków - uwielbiam praliny z alkoholem, zwłaszcza te w kształcie buteleczek z czarnej czekolady wypełnionych dobrymi trunkami :) to moje malutkie uzależnienie ;)

I właśnie dowiedziałam się, że jeszcze jeden prezent pod choinkę leci prosto z USA, prezent dla mnie i dla Was - szykujcie się na rozdanie, mam nadzieje że dotrze szybko :)

A Wy byliście grzeczne w tym roku?
Już kilka postów prezentowych czytałam, dajcie znać czy o swoich prezentach napisaliście, chętnie zobaczę czym Was obdarował Aniołek czy Mikołaj ;)
Znacie pędzle Elite? Jak się spisują u Was, czy są warte uwagi, czy też nie?
Miłego wieczorku :*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych i zdrowych Świąt Kochani :*

Witajcie moje najdroższe Słoneczka
W ten magiczny, przedświąteczny czas, wpadłam na chwilkę, by złożyć Wam życzenia Świąteczne - jesteście dla mnie bardzo bliskie, i choć nie znamy się osobiście, doceniam bardzo naszą wirtualną przyjaźń, nie wyobrażam sobie bez Was codzienności, bo zapewniacie mi ogromną radość, rozwiewacie smutki, piszecie, komentujecie... JESTEŚCIE!
Za co bardzo, bardzo Wam dziękuję wszystkim razem i każdej/każdemu z osobna Kochani


Wesołych i zdrowych świąt Wam Kochani życzę!
Dużo radości, spokoju, zdrowia i rodzinnego ciepła!
Niech na Waszych świątecznych stołach niczego nie zabraknie!
Niech spełnią się wszystkie Wasze, nawet te skryte, marzenia,
A pod choinką niech czekają tylko udane, wyczekiwane, wyśnione prezenty :)
Dużo ciepła w serduszkach i uśmiechów na twarzach
Wesołych Świąt!

piątek, 20 grudnia 2013

Gładkie stopy z EpilFeet - maska do stóp na bazie kwasów

Witajcie Słoneczka ;)
Przedświąteczne szaleństwo dotknęło i mnie :) Sprzątanie pełną parą, czasu na wszystko brakuje, mieszkanko lśni, a ja straciłam wszystkie paznokcie i wysuszyłam na wiór swoje ręce, czeka na nie teraz długa regeneracja, ale za to mam piękne i gładkie stopy. Tak, tak, moje chciejstwo, dotyczące wypróbowania skarpet złuszczających na własnej skórze, spełniło się, jakiś czas temu przybyły do mnie EpilFeet.
EpilFeet to maska złuszczająca na bazie kwasów, która ma za zadanie intensywnie, ale jednocześnie bezpiecznie i bezinwazyjnie, złuszczyć i usunąć zrogowaciały naskórek, wyeliminować modzele oraz pękające pięty, poprawić ich wygląd poprzez wygładzenie, nawilżenie i ujędrnienie - brzmi kusząco prawda?


Słów kilka od producenta

Z powodu ciągłego nacisku martwe komórki skóry kumulują się na podeszwie stóp, a naturalny proces ich złuszczania nie funkcjonuje.
EpilFeet działa przez zmiękczenie nagromadzonych modzeli, dostając się pomiędzy martwe komórki i poluzowując „klej”, który trzyma je razem. Rozpoczyna tym samym naturalny proces złuszczania skóry. Dotyczy to jedynie nagromadzonych martwych komórek skóry i nie wpływa na żywe komórki.
EpilFeet zawiera staranny dobór enzymów i kwasów, aby cząsteczki mogły przeniknąć do odpowiedniej warstwy i wywołać złuszczanie martwych komórek skóry.


Nie stosować u dzieci w wieku poniżej 12 lat.
Do stosowania tylko na stopy.
Unikać kontaktu z oczami i ranami na skórze.
Tylko do użytku zewnętrznego.
Nie stosować produktu, jeśli występuje nadwrażliwość na jeden lub więcej składników EpilFeet.
Nie stosować u pacjentów: z niedoborem G6PG (niedokrwistość), w ciąży, z zespołem Rey’a, chorych na cukrzycę.
Nie używaj tego produktu, jeśli cierpisz z powodu: podrażnień, wrażliwej skóry, grzybicy paznokci, grzybicy i innych form chorób skórnych na stopach.
Unikać długotrwałego stosowania na dużej powierzchni lub na uszkodzoną skórę.
Przerwać stosowanie w przypadku pojawienia się podrażnienia, pieczenia, świądu, zaczerwienienia.
Użyć tuż po otwarciu. Wyrzucić po zakończeniu zabiegu.


Skarpety EpilFeet otrzymujemy w tekturowym pudełku " ubranym " w piękną szatę graficzną, już samo logo ze stopkami daje do zrozumienia do czego produkt służy, napisy, co prawda w angielskim języku, rozwiewają resztki wątpliwości - tak, to intensywny zabieg złuszczający zapewniający naturalnie jedwabiste stopy, a symbol Wenus informuję iż jest to produkt dla kobiet :)
EpilFeet w swojej ofercie ma również wersję dla mężczyzn, w czarnych szatach i z symbolem Marsa!
W pudełku znajduje się saszetka ze skarpetami, jest utrzymana w tym samym stylu co pudełko, mieści na sobie również wszystkie informacje dotyczące sposobu użycia, a także uwagi oraz zalecenia. Saszetka bez problemu się otwiera, dzięki wcięciu w kilka sekund dostaniemy się do wnętrza.


Skład produktu: Purified water ( Aqua ), Alcohol, Glycerin, Urea ( Carbamide ), Lactic Acid, Glycolic Acid, Citrus Medica Limonum ( Lemon ) Oil, Polyquaternium - 10, Salicylic Acid, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Hydroxide, Vitamin E

Skład jest bardzo przyjemny, składa się z Wody oczyszczonej, Alkoholu, Gliceryny, Mącznika, Kwasu mlekowego, Kwasu glikolowego, Olejku cytrynowego, Soli amoniowej, Kwasu salicylowego, Uwodornionego oleju rycynowego, Wodorotlenku sodu znanego również jako soda kaustyczna oraz witaminy E.


Skarpety EpilFeet są wykonane z przezroczystej folii, w środku wyścielone miękką flizeliną, która jest porządnie nasączona płynem złuszczającym, zgrzewy solidnie trzymają się, dzięki czemu zanika wiarygodność rozerwania się skarpet w trakcie aplikacji czy oczekiwania, bo leżeć przez dwie godziny nie potrafię ;)
Do skarpet są dołączone paski samoprzylepne za pomocą których można łatwo dopasować skarpety do stóp, by nie ślizgały się i nie odstawały po bokach.


Moje stopy przed zastosowaniem EpilFeet nie wyglądały najlepiej, ale też nie najgorzej, te z Was, które czytają mój blog regularnie wiedzą, że jestem maniaczką smarowideł do stóp i regularnie o nie dbam, dzięki temu nie mam kłopotów z przesuszoną, twardą skórą i zgrubieniami, jednak ciekawość wzięła górę, dla celów testowych zaniechałam pielęgnację aż na dwa tygodnie! I choć ręce nieraz sięgały w stronę półeczki z kremami do stóp, nie poddałam się, w efekcie czego nabawiłam się zgrubień na piętach i na podbiciach stóp ( uwielbiam wysokie obcasy :)) oraz przesuszonej skóry na palcach.


Gdy już moje stopy wyglądały źle, przystąpiłam do działania - postępowałam zgodnie z zaleceniami producenta, najpierw usunęłam lakier z paznokci, następnie umyłam i dokładnie osuszyłam skórę stóp, odcięłam górę skarpet wzdłuż wskazanej linii i nałożyłam je na stopy, po kolei, bo inaczej płyn mógł by się wylać, jest go sporo, ale nie w nadmiarze!
Za pomocą pasków dopasowałam skarpety do swoich stóp - solidnie trzymają i nie odklejają się nawet po 2 godzinach.


Producent zaleca, by na maskę założyć skarpety, tak też zrobiłam, skarpety zapewniają lepsze efekty działania maski, moje mega ciepłe i mięciutkie wełniane skarpety z pewnością spotęgowały działanie :)
Muszę Wam powiedzieć, że zapach tej maski bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, miała aromat olejku cytrynowego, który uwielbiam!, był nadzwyczajnie przyjemny i naturalny, bez nuty kwasu czy alkoholu, aż miło było " nosić " skarpety, bo zapach był dosyć intensywny, wyczuwałam go przy każdym ruchu - cudowny!
Maskę trzymałam na stopach przez 2 godziny, producent zaleca 90 - 120 minut, ja wybrałam opcję optymalną ;)
Nie czułam żadnego dyskomfortu, ani pieczenia, ani szczypania, ani swędzenia, ani mrowienia, zimna i gorąca też nie doświadczyłam, było idealnie.
Po dwóch godzinach zdjęłam skarpety i umyłam stopy ciepłą wodą, teraz czekanie... :)


Za masakryczne widoki z góry przepraszam, ale musicie TO zobaczyć :)
Otóż wedle producenta skóra zaczyna się złuszczać po 3 - 5 dniach od aplikacji, minął 3, 4 dzień i nic u mnie się nie działo, piątego dnia co chwilę zaglądałam na swoje stopy,  nic, aż wieczorem, po prysznicu skóra zaczęła schodzić na piętach ... wielkimi płatami!
W następnych dniach złuszczała się miejscami na palcach i na podbiciu, później na całej stopie " po trochu " - proces złuszczania trwał w sumie 12 dni.
Można stopy moczyć, by przyśpieszyć ten proces, ja jednak nie miałam na to czasu, moczyłam je jedynie podczas mycia, i faktycznie, zauważyłam że po myciu skóra zaczynała intensywniej schodzić.


Teraz moje stopy wyglądają o tak - ładne prawda?
Od początku łuszczenia się skóry chodziłam ciągle w skarpetkach, nawet spałam w cienkich, bawełnianych, bo inaczej na prześcieradle zostawiałam same wiórki :) Był to dla mnie mały kłopot, ponieważ nie potrafię zasnąć w skarpetach, przynajmniej tak było do TEJ pory :) Pomęczyłam się dwie pierwsze noce, a potem zasypiałam bez problemu :)
Podczas łuszczenia się skóry nie wolno stosować żadnych kosmetyków do stóp, ani kremów, ani tym bardziej peelingów, kremy mogą zmniejszyć efekty, a peelingi podrażnić wrażliwą w tym czasie skórę. Zawsze po umyciu i osuszeniu stóp chwilowo czułam suchość skóry i lekkie ściągnięcie, ale po kilku chwilach wszystko wracało do normy.
Obecnie moje stopy czują się wspaniale, są gładkie, jędrne, miękkie i delikatne w dotyku, no i znów mogę stosować kremy! I będę je stosować, by utrzymać efekt tego zabiegu jak najdłużej!


Cena - 99 zł / 1 opakowanie

Ocena - 5/5

Dostępność - EpilFeet

Podsumowanie

Byłam bardzo ciekawa działania oraz efektów złuszczających skarpet, te z EpilFeet w pełni mnie usatysfakcjonowały, podoba mi się w nich wszystko - fajna szata, bezproblemowy sposób użycia, piękny zapach, skład oraz zaskakujące efekty. Nawet przy regularnej pielęgnacji i nawilżeniu nie jestem w stanie uzyskać aż tak gładziutkiej i delikatnej skóry, bardzo miło dotykać takie " dzidziusiowe " stopy :)
Cena zniechęca do regularnego stosowania ich raz w miesiącu, ale raz na jakiś czas zdecydowanie warto w nie zainwestować, lub korzystając z promocji, teraz zestaw EpilFeet dla pary, męskie i damskie, kosztuje 149 zł!
Polecam!

Znacie skarpety złuszczające EpilFeet?
Stosowaliście, jakie macie o nich zdanie?
Miłego weekendu Kochane Wam życzę, jeszcze kilka dni harówki, dzień pracy i będę mogła odpocząć i nadrobić zaległości na Waszych blogach, mam nadzieje że nie gniewacie się na mnie, poprawię się, obiecuję  :)
Buziam ;*

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Le`Maadr A H2 O24 - ta woda urody doda :)

Witajcie Słoneczka ;)
Jakiś czas temu pisałam Wam o kuracji 12% peelingiem glikolowym Le'Maadr, która wyraźnie poprawiła wygląd mojej cery i pomogła uporać się z niedoskonałościami, dzięki tej kuracji ciesze się piękną, gładką, pełną zdrowego kolorytu cerą. Jednak sam peeling to nie wszystko, bowiem jego działanie, przed kuracją, w jej trakcie i po, wspierała Łagodząca woda micelarna Le`Maadr i to jej jest poświęcona dzisiejsza notka.


Słów kilka od producenta

Le`Maadr A H2 O24 to specjalistyczna, łagodząca woda micelarna do skóry wrażliwej.
Łagodzi podrażnienia, zmywa makijaż. Do stosowania po pilingu, depilacji, zabiegach kosmetycznych. Aktywne składniki nawilżają i trwale poprawiają  witalność skóry.
Specjalistyczna woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu zawiera substancje nawilżające i łagodzące, między innymi:  aloes, allantoinę, d-panthenol. Łagodzi podrażnienia, zmniejsza zaczerwienienia i uczucie dyskomfortu. Skóra jest odpowiednio nawilżona, staje się gładka i elastyczna.
Przebadana dermatologicznie.
Można stosować po zabiegach kosmetycznych i odświeżać twarz w ciągu dnia, w razie potrzeby.
Nie wymaga dodatkowo użycia wody, mleczka, toniku.
infoplus24.pl


Wodę  micelarną otrzymujemy w dużej, o pojemności 500 ml, przezroczystej butelce wykonanej z twardego, elastycznego tworzywa, zamykanej twardym, plastikowym, wyprofilowanym korkiem ułatwiającym otwieranie. Otwór dozujący jest mały, dzięki czemu woda nie wylewa się w nadmiarze.
Mimo wielkiej pojemności butelka jest wygodna w użyciu, dobre leży w dłoni i nie wyślizguje się, jest przezroczysta, a więc bez problemu można kontrolować stopień zużycia.


Etykieta utrzymana w minimalistycznym stylu, widać od razu że jest to produkt apteczny.
Na etykiecie, prócz nazwy kosmetyku i loga producenta, znajdziemy opis, spis właściwości, sposób użycia, pełny skład, informację o tym, że woda została przebadana dermatologicznie i nie zawiera parabenów, termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia.
Wszystkie informacje, oczywiście prócz składu, są zamieszczone w języku polskim, francuskim i angielskim.


Jak widzicie woda micelarna składa się z wody, Soku z Aloesu, Gliceryny, Pantenolu, Niejonowej substancji powierzchniowo czynnej przebadanej pod względem dermatologicznym, bardzo łagodnej dla skóry i błon śluzowych, Alantoiny, oraz środka konserwującego na bazie mieszaniny izotiazolonów CMI/MI i donorów (uwalniaczy) formaldehydu - Euxyl K 510.


Woda micelarna Le`Maadr bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem twarzy zarówno z makijażu, jak i sebum oraz innych zanieczyszczeń. Jest nadzwyczajnie łagodna, nie powoduje ściągnięcia, pieczenia, swędzenie skóry, nadaje jej miękkości i delikatności.
Zapach ma specyficzny, jak wiele innych płynów micelarnych, taki " apteczny ", ale jest on bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny, a tuż po aplikacji natychmiastowo znika.
Podczas kuracji kwasem woda micelarna świetnie koiła skórę, niwelowała zaczerwienienia i uczucie dyskomfortu.
Nie podrażnia mojej skóry oraz nie wywołuje żadnych skutków ubocznych, nie szczypie ani nie piecze w oczy.
Jest nadzwyczajnie wydajna, a to dzięki skuteczności, bo wiele jej nie trzeba, by dokładnie oczyścić skórę jednocześnie zapewniając jej nawilżenie i przyjemne uczucie gładkości.


Cena - 29 zł / 500 ml

Ocena 5/5

Dostępność - produkt dostępny tylko w aptekach.

Podsumowanie

Działanie wody micelarnej Le`Maadr bardzo odpowiada mojej skórze, od kiedy zaczęłam ją stosować, powoli zdetronizowała moją ulubioną Bioderme, a i cenowo wypada o wiele lepiej ;)
Świetnie, szybko i skutecznie  robi to, co do niej należy, nie podrażniając przy tym skóry ani oczu, doskonałe oczyszcza, wygładza, zmiękcza i nie wysusza skóry, zapewnia jej komfort i ukojenie, no i wystarcza jej na bardzo długoooo! Polecam ;)

Stosowaliście wodę micelarną Le`Maadr`a, a może znacie i lubicie ich peeling glikolowy?
Jakie micele są Waszymi faworytami?
Miłego wieczorku :)

czwartek, 12 grudnia 2013

Pożegnane w listopadzie - denko w minirecenzjach :)

Witajcie Słoneczka :)
Już za niedługo święta, jak ten czas szybko leci... Jak tam Wasze przygotowania przedświąteczne?
Porządki zrobione, mieszkanka udekorowane, choinki przystrojone, pierniczki upieczone?
Ja zawsze odkładam te czynności na ostatni tydzień przed świętami, praca wrze pełną parą, a potem relaks, ale w kosmetykach porządki zrobiłam - co do użycia odłożyłam, a z pustaków denko stworzyłam :)


Trocha mi się tego uzbierało, nie powiem, niektóre kosmetyki przez długi czas stosowałam, ale zużyłam do końca, nie mam żadnego przeterminowanego ani nielubianego okazu w tym miesiącu.
Jesteście ciekawe jak sprawdzały się powyższe kosmetyki?
W takim razie zapraszam do zapoznania się z minirecenzjami na ich temat :)


Garnier Youth Radiance Anti-ageing 25+ krem na dzień i krem na noc po 50 ml każdy, razem je zaczęłam stosować i tak samo razem mi się skończyły, dobre kremy, które robiły to, co do nich należy, czyli nawilżały, wygładzały i koiły skórę, nie spowodowały wysypów niespodzianek, nie zapychały mojej skóry. Bardzo podobał mi się ich zapach, świeży, orzeźwiający, oraz przyjemne uczucie delikatnego chłodzenia po aplikacji. Więcej o tym duecie przeczytacie w recenzji - TU.
Czy kupię ponownie - MOŻE... gdy zużyję to, co mam do zużycia ;)


Argile Prowence Organiczna Zielona Glinka z Aloe Vera Bio 300 g, to już moje trzecie opakowanie i z pewnością nie ostatnie. Uwielbiam glinki, zielona montmorillonite mojej skórze bardzo służy, nie przepadam zbytnio za sproszkowaną postacią glinek, wybieram więc gotowe rozwiązania, ta prócz francuskiej glinki zielonej zawiera też ekstrakt z aloesu i organiczny hydrolat z czarnej porzeczki. Pozytywnie zaskoczyła mnie już przy pierwszym użyciu, po zużyciu trzeciego opakowania to się nie zmieniło, mam ją pod ręką niemal zawsze. Glinka idealnie sprawdza się nie tylko jako maseczka do twarzy i ciała, ale także przynosi ulgę zmęczonym stopom, obolałym kolanom, niweluje skutki alergii ( opuchlizna, uczucie gorąca i swędzenie znikają w mig ) - do tego jest bardzo wydajna i przyjemnie pachnie :) Więcej o niej w recenzji TU.
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!!!!!!!!!!



Eveline Slim Extreme 4D Diamentowy peeling-masaż myjący 250 ml, fajny produkt za niewielkie pieniądze, świetnie oczyszcza ciało, peelingujące drobinki nie są ostre, ale jest ich dużo, skóra po użyciu jest wygładzona, delikatna i lekko napięta, czy to od chłodku, który zapewnia czy to od masażu drobinami... nie wiem, ale lubiłam go stosować, nie ściągał ani nie przesuszał skóry, a orzeźwiający zapach dodatkowo umilał stosowanie, a i jeszcze ładnie perfumował skórę. Więcej o peelingu przeczytacie w recenzji TU.
Czy kupię ponownie - TAK!



Nivea Invisible for black & white Pure antyperspirant w kulce 50 ml, po niveikowe antyperspiranty w kulkach sięgam dosyć często, lubię ich zapachy i działanie również mi odpowiada. Antyperspirant ma ładny zapach - świeży, zdecydowany, przypominający męskie perfumy, wystarczająco dobrze chronił skórę, choć nie najlepiej, nie powodował żadnych reakcji alergicznych, nie uczulał, nie zostawiał też śladów po sobie na ubraniach - przyjemny i łatwy w użyciu, kuleczka śmigała bez zacinania się, szklane opakowanie, mimo iż jest fajne, jest nie do końca praktyczne, przy upadku może się potłuc, moje przetrwało nie raz, ale przy ostatnim wypadku pękło, dobrze że wydarzyło się to tuż przed wykończeniem. Ogólnie jestem z niego zadowolona, więc pewnie jeszcze zagości na mojej łazienkowej półeczce i pod pachami ;)
Czy kupię ponownie - TAK



Oversa Nagellackentferner Rose Jasmin bezacetonowy zmywacz do paznokci 200 ml, przywieziony przez teścówkę z Niemiec, zawiera olejek różany i jaśminowy i jest przeznaczony do delikatnych paznokci. Faktycznie nieźle działał, bez problemu usuwał nawet ciemne i czerwone lakiery, nieźle radził sobie z brokatem, nie przesuszał paznokci ani skórek, wyznaczał się wysoką wydajnością - wiele go nie trzeba było, czerwienie usuwałam dwoma nasączonymi  nim płatkami kosmetycznymi, do czysta! Zapach ma taki, jak większość zmywaczy, ale po kilku chwilach zmienia się on w kwiatowy, trocha mdły, ale nie najgorszy ;)
Czy kupię ponownie - TAK 




Elmex Sensitive Plus Płyn do płukania jamy ustnej 400 ml, ze względu na nadwrażliwość zębów często sięgam po produkty Elmex`a, płyn już nie raz mi pomagał zniwelować nadwrażliwość zębów, dodatkowo dobrze odświeża jamę ustną, ma przyjemny, choć trocha ostry, smak mięty. Nie stosuję go regularnie, na co dzień używam innego płynu, jedynie w okresach intensywnej wrażliwości zębów, działa skutecznie i szybko, zapewnia natychmiastową ulgę i za to go cenię.
Czy kupię ponownie - TAK!!!



Rosa Mydło w płynie antybakteryjne 500 ml, dosyć przyjemne mydełko przeznaczone do mycia rąk i ciała, używaliśmy go jedynie do rąk, skład ma ... chemiczny, ale glicerynę faktycznie zawiera, kosztuje niecałe 2 zł :) i zdecydowanie pachnie oraz działa o wieeeele lepiej, jak to z Tesco za 12 zł, które Wam nie tak dawno pokazywałam. Zapach mydełko miało przyjemny, gęsta konsystencja tworzyła go wydajnym, nie przesuszało dłoni, nie uczulało, pozostawiało skórę miękką i delikatną, dzięki czemu nie musiałam po każdym myciu sięgać po krem do rąk. Butelka jest solidnie wykonana, po zużyciu mydła służyła jeszcze przez kilka miesięcy jako dozownik do Biedronkowego mydła w płynie kupionego w saszetce.
Czy kupię ponownie - MOŻE....


Linda Mydło w płynie kremowe o zapachu aloesu i lotosu 1 l, tanie mydełko o niezłym składzie, faktycznie, prócz SLS, PEGów,DEA i EDTA, zawiera witaminy A, E i F, a także glicerynę, kwas linolowy i cytrynowy, czy nawilżające, to nie wiem, ale z pewnością nie uczulające. Dobrze oczyszczało skórę rąk z każdego rodzaju zabrudzeń, usuwało nieprzyjemne zapachy po rybie czy cebuli, nie podrażniało ani nie przesuszało. Zapach mi nie przypomina ani lotosu, ani aloesu, jest chemiczny, ale nie duszący, dosyć przyjemny, nie trwały :)
Czy kupię ponownie - MOŻE...



Bochnia Sól Bocheńska Floris Brzoskwinia 600 g, jodowo - bromowa sól do kąpieli o przyjemnym zapachu, bardziej mi podoba się od morskiej wersji, którą już w denku pokazywałam, ma lekko owocowy, naturalny aromat, intensywnie pachnie w pudełku, w wodzie staje się delikatniejsza. Sól doskonale relaksuje, odpręża, nie pieni się ale zmiękcza wodę i skórę też, tworząc ją mega przyjemną w dotyku, jest drobniutka, a więc szybko i całkowicie rozpuszcza się, nie czuć kryształków pod pupą ;) Nie spowodowała podrażnienia, nie wysusza skóry, choć zawiera SLS, wręcz odwrotnie, po kąpieli w niej nie czułam potrzeby stosowania balsamu. Opakowanie wystarcza na 2 kąpieli, kosztuje 6 zł.
Czy kupię ponownie - TAK!



Savonnerie Mydło Marsylskie dwustronne z Aloe Vera i Opuncja Figowa ze świeżym Oślim mlekiem Bio 125 g, dłuuuugaśna nazwa prawda :) Cudowne mydełko dwustronne, które mnie zachwyciło, stosowałam już kilka różnych rodzajów i każde na swój sposób jest genialne. Mydełko składa się z dwóch części sklejonych w jedną kostkę - z jednej strony jest całkowicie gładkie z drugiej strony peelingujące, to zawierało drobne nasiona opuncji figowej zatopione w mydle - świetnie oczyszcza skórę i pięknie pachnie, z drugiej strony mamy nie tylko gładką teksturę, ale też inny zapach mydełka :) Za każdym razem stosując to mydło możemy wybierać na co dziś mamy ochotę, na peeling z myciem czy tylko na same mycie :) Rewelacyjny pomysł, uwielbiam i Wam polecam, mydło mojej skórze bardzo odpowiadało, nie ściągało jej i nie podrażniało, zmiękczało, lekko perfumowało - dodam że wszystkie dwustronne mydła Savonnerie pachną obłędnie ;) Możecie zobaczyć jak mniej więcej wyglądało to mydełko w recenzji jednego z nich Opuncja Figowa i Ośle mleko TU, Aloe Vera/Opuncja i Ośle mleko różniło się jedynie kolorem, bo w dwóch odcieniach zieleni ;)
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!



Uroda Melisa tonik bezalkoholowy 200 ml, jest przeznaczony co cery delikatnej, moja jest mieszana, ale również delikatna ;) Co mogę powiedzieć na jego temat... jest świetny! Podobało mi się w nim wszystko - wygodna i śliczna buteleczka, lekko ziołowy zapach, działanie, efekty po stosowaniu. Tonik doskonale orzeźwiał skórę, oczyszczał ją z pozostałości po makijażu, tonizował, łagodził podrażnienia, zapewniał komfort skórze i przyjemnie otulał ją swoim zapachem. Stosowałam go "z lodówki" i też tradycyjnie, schłodzony odświeża z jeszcze większą siłą - zaaplikowany na skórę o poranku dawał jej niezłego kopa energetycznego :) I to wszystko otrzymujemy w cenie ok. 7 zł!
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!!!!!



Alverde Naturkosmetik Glanz Shampoo Cytryna i Morela 200 ml, szampon mający na celu dodać włosom blasku, i tak też było, świetnie nabłyszczał moje włosy, prócz tego doskonale je oczyszczał i nie plątał, bez problemu mogłam rozczesać włosy nawet nie stosując odżywki! Zapach ma cytrusowy, ale bardzo wyrazisty, bardziej przypominający limonkę niżeli cytrynę, morela jest tu bardzo delikatnie wyczuwalna w postaci nutki słodyczy gdzieś tam w tle, podobał mi się, ale z biegiem czasu stał się męczący, podczas mycia drażnił, ale na włosach pachniał fajnie, delikatnie. Nie podrażniał skóry głowy, nie powodował swędzenia, ani przesuszenia włosów - przyjemniaczek. Pełną recenzję przeczytacie TU.
Czy kupię ponownie - TAK!



Dr Irena Eris Cleanology Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu 50 ml, otrzymałam go jako gratis do zakupów, jest przeznaczony do wszystkich rodzajów cery, na mojej mieszanej również dobrze się sprawdził, niby to tylko miniatura, a jednak da się poczuć działanie. Doskonale radził sobie z usuwaniem makijażu oraz zanieczyszczeń i sebum ze skóry, nie podrażniał, nie szczypał w oczy, nie ściągał skóry, zapewniał jej ukojenie i tak zwaną jedwabistą gładkość. Zapach miał prześliczny, ciężki do określenia, nie to owocowy, nie to drzewny, kojarzył mi się z aromatem dobrych perfum, mam ochotę na pełnowymiarowy okaz ;)
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!



Alepia Szampon Alep Oryginal z Olejem Nigella 250 ml, szampon jest całkowicie naturalny, skład ma krótki, bo tylko pięć składników, i to głównie są składniki z których tworzy się mydło Alep, plus do tego olej Nigella, i właśnie nie chciały moje włosy tej natury... były posklejane, przetłuszczone, przyklapnięte, próbowałam go stosować na wiele sposobów, ale jedynie glinka Bieloun nałożona po myciu poprawiała sytuację, aż w końcu oddałam go mężowi i dzieciom - u niech na włosach ( naturalnych ) działał cuda - córeczkom włosy przestały wypadać, wzmocniły się i jak pięknie błyszczały! Z rozczesywaniem też nie było kłopotów, szło jak po masłu... a raczej jak po oleju :) Pełną recenzje tego szamponu przeczytacie TU.
Czy kupię ponownie - TAK!!! ale nie dla siebie :)


Nivea wygładzająco-odżywczy krem do rąk 75 ml, przeznaczony do skóry suchej, zawiera olejek z orzechów Makadamia, ma w składzie, jeszcze przed tym olejem, parafinę, więc wiadomo że wygładza i zatrzymuje wilgoć w skórze. Nieźle działał, ale jakoś mnie nie porwał, jest trocha tłusty, ciężki, nadawał się tylko i wyłącznie na noc. Zapach ma tradycyjny niveikowy, oryginalny, przyjemny. Był dosyć wydajny, mała ilość wystarczała na jedną aplikację, nie lubię jednak tej warstewki, którą oferuje, więc raczej się nie skuszę ponownie, chociaż, kto wie...
Czy kupię ponownie - MOŻE...



ZAO Organiczna pogrubiająca maskara do rzęs Heban 9 ml, bardzo z nią polubiłam się, świetna maskara delikatna dla oczu i oferująca doskonałe efekty, dobrze rozdzielała rzęsy, trocha je pogrubiała, jak na tusz organiczny efekt mogę nazwać bardzo dobrym, uwielbiałam jej szczoteczkę, oraz kolor intensywnej czerni. Szybko wysychała na rzęsach, nie odbijała się na powiekach, nie rozmazywała ani nie kruszyła się aż do końca, wystarczyło mi jej na 5 miesięcy regularnego stosowania - wynik zaskakujący! Więcej o niej przeczytacie w recenzji TU.
Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!!!!!!!

I tak oto prezentują się moje zużycia listopadowe :)
Coś Was zaciekawiło? A może znacie, stosujecie bądź stosowaliście któreś z powyższych kosmetyków?
A jak u Was poszło z zużyciami w listopadzie?
Miłego wieczoru Wam życzę :*