Witajcie Słoneczka :)
Zapachy towarzyszą nam od pierwszych dni życia, pomagają w dokonywaniu wyborów, kojarzą się z wyjątkowymi bądź ważnymi życiowymi momentami, z określonymi miejscami, a nawet osobami. Mają bezpośredni wpływ nie tylko na nasze samopoczucie czy emocje, ale także na nasze zachowanie. Kryją w sobie swoiste kody, " odczytanie " których prowadzi do lepszego poznawania świata, otoczenia, osób, które spotykamy na swojej życiowej drodze. Nic więc dziwnego, że każdy człowiek ma swój gust zapachowy, inaczej rozwinięty zmysł węchu oraz swoje ulubione, bądź mniej preferowane, aromaty.
Zapachy działają na nas znacznie szybciej niż inne bodźce, dlatego tak skrupulatnie dobieramy sobie " wonne towarzystwo " sugerując się własnymi preferencjami, upodobaniami, stylem życia czy po prostu aktualną porą roku :) Zapachy leczą, koją, pobudzają, poprawiają samopoczucie, uwodzą, podkreślają naszą osobowość... Mają ogromną moc, a my tą mocą możemy sprawnie sterować, " ubierając się " w ten czy inny zapach, w zależności od potrzeby :) Lubię różne zapachy, jeszcze kilka lat temu, na pytanie o tych ulubionych odpierałam: " Kwiatowe, zielone, morskie " teraz, gdy dorosłam, odkryłam dla siebie urok orientalnych zapachów, a także niecodziennych, oryginalnych wonnych połączeń. Teraz moimi ulubionymi zapachami są te, które mają w sobie to " COŚ ", nie muszą być modne, popularne, markowe, muszą zachwycać, uwodzić, zachęcać do sięgania właśnie po nie.
Ostatnim moim odkryciem, zresztą bardzo ciekawym i niebanalnym, są zapachy Dr Beta. Choć tę polską markę znam od wielu lat, nie wiedziałam, że prócz luksusowej, bardzo kosztownej Wody Królowej Węgier, mają w swojej ofercie tak ciekawe, i niedrogie, perfumy! Rzecz jasna, gdy wyszło to na jaw, zapragnęłam je poznać, wypróbować, ponosić na swojej skórze i... poczuć na ciele ukochanego.
I tak, Woda perfumowana Larendogra dla pań oraz Woda toaletowa Cardamon dla panów z listy chciejstw i pożądań trafiły do zapachów posiadanych :)
Producent zachęca:
" Odkryj naszą gamę wyrobów perfumeryjnych, wśród których każdy znajdzie zapach dla siebie.
Nasze wyroby perfumeryjne zawierają w swoim składzie duże stężenie kompozycji zapachowej i charakteryzują się intensywnym i długotrwałym zapachem oraz wysoką jakością. "
A jak jest naprawdę?
Eau de Perfum Larendogra for woman
"Larendogra" to spolszczona w XVI-XVII wieku nazwa "Eau de la Reine d-Hongrie" - francuskiej wersji słynnej "Wody Królowej Węgier", której autorką była Elżbieta Łokietkówna, Królowa Węgier w XIV wieku.
Ta cudowna woda była lekiem, perfumami, a przede wszystkim afrodyzjakiem. Frywolna do późnego wieku Elżbieta czarowała zapachem cesarzy, królów i dworzan. Dominujący w zapachu Eau de Perfum naturalny olejek rozmarynowy, znany roślinny afrodyzjak, a także inne roślinne olejki eteryczne tworzą niepowtarzalną nutę zapachową ziół, egzotycznych kwiatów ( Ylang-ylang ) i żywic ( Benzoe Siam ), ambry i innych naturalnych składników.
"Larendogra" ekscytuje, przyciąga i zniewala swoim erogennym zmysłowym zapachem. Wzbudza zainteresowanie, jest inna, egzotyczna, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. I tym właśnie gwarantuje sukces.
Eau de Toilette Cardamon for men
"Cardamon for men" to niezwykły egzotyczny zapach dla zdobywców.
Nasiona kardamonu, znane powszechnie jako przyprawa, w tradycyjnej kulturze indyjskiej były jednym z podstawowych składników Vajikarana - preparatów miłosnych - afrodyzjaków. Zapach kardamonu, który jest głównym składnikiem wody, działa pobudzająco i stymulująco, zwiększa pożądanie, pociąga i przyciąga.
Woreczki z mieszanką ziół zawierające kardamon były potężną bronią indyjskich zalotników. "Cardamon for men" poza olejkiem kardamonowym zawiera mieszaninę naturalnych egzotycznych olejków ( sandałowy, imbirowy, cynamonowy ) i wonnych żywic ( styrax, galbanum ), które w pełni odtwarzają moc vajikarana.
Cardamon to współczesna wersja tradycyjnych korzennych wód z orientalną nutą wschodu. To pobudzający, męski zapach egzotyki, dla silnych, prawdziwych mężczyzn.
Obydwa zapachy Dr Beta są zamknięte w eleganckich, kwadratowych, masywnych flakonach wykonanych z grubego szkła. Właściwie różnią się jedynie kolorem, zarówno flakonu jak i wstążki, za pomocą której jest przytwierdzona etykieta informacyjna. Flakony bardzo mi się podobają, mimo iż nie są praktyczne, prezentują się okazale, luksusowo i pięknie. Wyróżniają się wśród nowoczesnych perfum, i to nie tylko kolorystyką, bowiem napawają aurą tajemniczości rodem prosto z pracowni alchemicznej czy tajemniczej komnaty perfumiarzy :) Grube szkło, autentyczny kształt, nasycone kolory, korki-zatyczki - jest klimat! Brak atomizera wcale mi nie przeszkadza, owszem, nie są to perfumy " do torebki " ani nawet na podróż się nie nadają, ale stanowią ładną ozdobę toaletki i półki z perfumami, w przypadku męża. Co ciekawe, każda osoba, nieważne jakiej płci, wśród wszystkich naszych perfum w pierwszej kolejności zwracała uwagę właśnie na te okazy. Zaskoczeniem dla wszystkich ciekawskich była informacja, że to nasze, polskie perfumy - można? Można! Piękne, oryginalne, przykuwające wzrok flakony, to nie jedyna ich zaleta...
Woda perfumowana Larendogra początkowo jest bardzo intensywna, esencjonalna i wyrazista, pachnie mocno, nawet powiedziałabym trochę męsko, ale nadzwyczajnie piękne! Alkoholu w niej nie wyczuwam, pierwsze skrzypce gra wytrawny, wonny, dodający energii rozmaryn, gustownie połączony z wyrazistą, słodkawo-korzenną nutą egzotycznego ylang-ylang`u. Po chwili wyłania się ziołowo-cedrowa woń, delikatnie pieszcząc i pobudzając zmysły, aż w końcu dołącza do niej kojąca, uzależniająca, lekko słodkawa żywica, która nadaje zapachowi subtelnego " ciepła ".
Trudno określić ten zapach jednym słowem... Według mnie, jest to ciekawe połączenie nut zapachowych, które idealnie pasują do silnych, pewnych siebie i twardo stąpających po ziemi kobiet. Romantyczki zapewne nie będą zbyt zadowolone, aczkolwiek, zapach świetnie dopasowuje się do skóry, czasami czuję go bardzo wyraźnie, z kolei innym razem tuż po aplikacji zmienia się z wyrazistego na subtelny, lekki i delikatny. Warto wypróbować na swojej skórze ;) Zapach z powodzeniem może być stosowany też przez mężczyzn - serio, znowuż zasługa tendencji do dopasowywania do pH skóry. Unisex z niego jak nic!
Wodę perfumowaną aplikuję za pomocą korka lub palca, wiem że perfumy nie lubią pocierania, które prowadzi do niszczenia zapachu. Pocieranie negatywnie odbija się też na trwałości zapachu, skutecznie ją skracając, niszczy nuty zapachowe, szczególnie te pierwsze. Delikatnie dotykam, nie pocierając!, miejsc " pulsowania krwi ", czyli wewnętrznych stron nadgarstków, zgięć łokci i kolan, a także skronie, szyję i obszar pomiędzy piersiami. W takich " ciepłych " miejscach perfumy znacznie lepiej się otwierają, a dodatkowo dłużej się utrzymują, otulając skórę subtelnym aromatem, nie pozwalając o sobie zapomnieć ani na chwilę.
Jeśli chodzi o trwałość zapachu tej wody, to oceniam ją jako średnią, nie jest wybitnie trwała, ale ulotną też nie. Na skórze co jakiś czas o sobie przypomina, ale na ubraniach czy bieliźnie jej nie wyczuwam. Jest bardzo, bardzo wydajna, to zasługa wyrazistości, przez którą oszczędnie dawkuję perfumy, jak również trwałości - lepiej nie dokładać kolejnych " warstw ", bo nawet gdy przestajemy czuć na sobie zaaplikowane perfumy, to nie znaczy, że inni ich nie poczują. Lepiej nie wprawiać w ból głowy swoją obecnością, lecz subtelnie przypominać o swoim istnieniu :)
Woda toaletowa Cardamon jest dedykowana mężczyznom, ale tak naprawdę ... pasuje też dla kobiet, i to nie koniecznie tych silnych :) Zapach otwierają zielone, świeże nuty z cudownym, wonnym kardamonem w roli głównej. Uwielbiam jego słodkawo-korzenny, intensywny, egzotyczny zapach nie tylko w kuchni, jest składnikiem wielu perfum, w tym damskich, a także kosmetyków pielęgnacyjnych, szczególnie tych z dziedziny SPA. Wcale się nie dziwię, że jest jednym z najstarszych " ingredientów ", ma wiele cennych właściwości - to niezawodny afrodyzjak, działa odprężająco, poprawia samopoczucie, dodaje energii, kusi i pleni, nie pozwalając przejść " obok niego " obojętnie... Dlatego mój mąż używa tych perfum tylko, i wyłącznie, w moim towarzystwie :D Z wzajemnością oczywiście - ja nie mogę się oprzeć tej wodzie, a więc podbieram i czerpię wręcz orgazmiczną przyjemność z jej obecności na mym ciele... Orientalne przyprawy i żywica wieńczą dzieło, ładnie dopełniając zapach. Ale tak naprawdę, jedynie jeszcze bardziej podkreślają i uwydatniają aromat kardamonu, doprawiając go szczyptą magii, prowadzącej do tajemniczego rytuału wprowadzającego w głęboki trans. Totalne uwielbienie! Przez obie płci :)
Na odmianę od Larendogry, Cardamon jest znacznie trwalszy, mimo iż nosi miano wody toaletowej - intensywnością i trwałością zapachu wcale nie ustępuje perfumom! Mnie osobiście to cieszy, bo uwielbiam jak otwiera się na mojej skórze i jak na niej pachnie. A pachnie długo, choć nieco inaczej niż na początku. Gdy pierwszy raz użyłam tej wody, nie mogłam się nacieszyć tym wspaniałym zapachem, po prostu WOW! Ale po kilku godzinach przestałam ją czuć, zapomniałam, mimo to, ciągle wyłapywałam cudne akordy zapachowe, które gdzieś tam wokół mnie krążyły. Powiew wiatru, intensywniejszy ruch sprawiały, że aromat się uwalniał i subtelnie " głaskał " moje nozdrza. Z całych sił próbowałam zlokalizować " źródło ", stosuje pachnące kosmetyki pielęgnacyjne, więc wpierw pomyślałam, że któryś z kremów do rąk czy balsam do ciała, a może krem do twarzy tak mnie rozpieszcza... Dopiero pod koniec dnia wyczułam zapach zmodyfikowanego Cardamonu na ubraniach, szykując się pod prysznic " ruszyłam masę ", a on niczym wonne tornado zawirował wokół, wypełniając powietrze tym boskim aromatem!!! Potem już wiedziałam, że lubi się przyczajać, zaskoczyć znienacka cudną wonią, zawsze jest obecny i ciągle o tym przypomina.
Na skórze męża pachnie nieco inaczej, bardziej męsko, bardziej żywicznie, mocniej, silniej. Jednak pH skóry ma ogromne znaczenie, nie tylko dla otwierania się zapachu, ale też jego trwałości. Bardzo lubię JEGO wersję Cardamonu, ale to na swojej skórze czuję jak się przemienia, jak otwiera, co w nim dominuje, a co przygasa... Dla Pań też polecam! :)
Cena: Woda perfumowana Larendogra oraz Woda toaletowa Cardamon - 74 zł / 100 ml każda.
Dostępność - Dr Beta
Podsumowując...
Zaspokoiłam swoją ciekawość perfumowanymi wyrobami Dr Beta, teraz już wiem, co oferują, jak się prezentują, jak na skórze się zachowują. Powiem Wam, że w tej oldskulowej formie podania jest niesamowity urok, magia i tajemniczość. W czasach udogodnień pewnie nie każdy doceni brak atomizera w perfumach, ale mi te flakony bardzo się podobają i nie zmieniłabym w nich nic! Są inne, ale właśnie przez to wyjątkowe! Za każdym razem sięgając po te zapachy ( a sięgam z tą że częstotliwością ) czuję się jak królewna, która przed chwilą otrzymała najświeższe dzieło swojego perfumiarza :D
Bardzo je lubię, aczkolwiek jeśli miałabym wybrać tylko jeden zapach, to zdecydowanie byłby to Cardamon - jest moim faworytem zarówno pod względem nut zapachowych jak i znacznie wyższej trwałości oraz " rozbudowy " aromatu na mojej skórze ♥
Jakie nuty zapachowe najbardziej w perfumach lubicie?
Znacie perfumy Dr Beta? Jak Wam się podobają?
Wiedzieliście o istnieniu Cardamon`a i Larendogry?
Miłego wieczoru Wam życzę :*
wtorek, 27 września 2016
Pachnącym akcentem z Dr Beta - Woda perfumowana Larendogra dla pań i Woda toaletowa Cardamon dla panów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie miałam z nimi styczności, ale wyglądają bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuńOjej jakie ciekawe i te opakowania.
OdpowiedzUsuńintrygujące
OdpowiedzUsuńFlakoniki wyglądają cudnie :)
OdpowiedzUsuńOpakowania mi się bardzo podobają! Takie proste, ale ozdobne, można je potem wykorzystać jako wazonik na jeden kwiatek :D
OdpowiedzUsuńwiem, że nie należy trzeć a co najwyżej dotknąć nadgarstki, chętnie poznałabym oba te zapachy, ciekawe , kolorowe flakoniki
OdpowiedzUsuńMatko język sobie można połamać na nazwie Larendogra.. ufff za pierwszym razem jak przeczytałam na głos, to się zastanawiałam czy nic nie przekręciłam, bo mi dziwnie w uszach brzmiało. Co do samych perfum.. nie znam pierwszy raz na oczy widzę.. ale mnie w przeciwieństwie do Ciebie brak atomizera by zniechęcił do zakupu. Moze za wygodna jestem... w sumie nie może tylko na pewno. ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Jakie piękne zdjęcia i buteleczki!
OdpowiedzUsuńJa również zachwyciłam się opakowaniem :) wyglądają cudownie i kusząco!
OdpowiedzUsuńBrzmią ciekawie, ale obawiam się, że damski zapach jest nie dla mnie. Nie przepadam za ziołowymi zapachami, a dodatkowo bardzo intensywne perfumy powodują u mnie ból głowy.
OdpowiedzUsuńTe opakowania są po prostu uroczę ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że to zapachy dla mnie;).
OdpowiedzUsuńŚwietnie je opisałaś <3.
Podobają mi się flakony (rzeczywiście wyglądają jakby wyszły z pracowni alchemicznej;)), aczkolwiek z mojego doświadczenia wynika, że perfumy bez atomizera szybko się psują.
Musiałabym albo dokupić atomizer albo codziennie ich używać, by jak najszybciej zużyć.
Opakowania są urocze, ale zapachy nie moje :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie flakony troszkę wyglądają jak z toaletek arystokratek. Fantastyczne. Ja tak nie za bardzo lubię zapachy uniseks, ale i tak chętnie powąchałabym wersję dla kobiet.
OdpowiedzUsuńte wody to nic innego jak powrót do dawnej perfumiarskiej sztuki i sposobu aplikowania perfum, właśnie delikatnie na punktach takich jak nadgarstki czy okolice uszu. Dla mnie te perfumy to powrót do dawnych czasów elegancji, wytwornych sukien i przepychu :-)
OdpowiedzUsuń