Czy lubicie róż? Stosujecie go w swoim codziennym makijażu?
Dla mnie od wielu lat jest kosmetykiem niezbędnym, choć przyznam, że wcześniej nie doceniałam jego cudownych właściwości. W sumie nie miałam konieczności używania, na mojej jasnej skórze naturalne rumieńce były dosyć intensywne, a już o sytuacjach krępujących czy stresujących i nie wspomnę :)
Z wiekiem jednak to się zmieniło. Rumieńce powoli zanikały, a w zakłopotanie czy do szewskiej pasji ciężko mnie doprowadzić :) Sięgnęłam po róż i... uzależniłam się! To uzależnienie trwa, a ja chętnie poznaję nowych sprzymierzeńców, które nadają mojej twarzy zdrowych rumieńców oraz rozświetlają całą twarz.
Od kilku tygodni rozkoszuję się nowym " dzieckiem " Benefit`a - różem w kremie o uroczej nazwie - Majorette :)
Róże w kremie mnie nieco przerażały, nieraz pokusiłam się na wypróbowanie, ale z marnym skutkiem. Ostatecznie nigdy nie zdecydowałam się na taką formę różu, wolałam sypkie lub prasowane. Uważałam, że są bardziej bezpieczne :)
Benefit słynie ze swoich wspaniałych kosmetyków o ciekawych, bardzo przyjemnych formułach, zamkniętych w bajecznych opakowaniach.
Uwielbiam zarówno opakowania, jak i zawartość - jeszcze na żadnym produkcie, który stosowałam, nie zawiodłam się.
Majorette nie jest wyjątkiem! Benefit, za pomocą Majorette, całkowicie zmienił moje podejście do kremowych róży - ten róż jest inny niż wszystkie.
Jest wyjątkowy!
Słów kilka od producenta
Majorette nie jest zwykłym różem w kremie z pudrowym wykończeniem..
Majorette to booster blush, który doda seksapilu Twoim policzkom, podkreślając delikatnie ich naturalny odcień, lub jeśli zostanie zaaplikowany jako podkład pod ulubiony róż w kamieniu - zwiększy jego trwałość i podbije kolor!
A do tego... tak słodko wygląda i bosko pachnie brzoskwinią i granatem!
Róż został zamknięty w prześlicznym opakowaniu, które wzbudziło ogromną ciekawość moich córeczek :) Nie mogły, i nadal nie mogą, uwierzyć, że to kosmetyk dla mamusi. O nie! Dlatego róż zyskał status najpilniej strzeżonego kosmetyku w domu - nie chciałabym stracić tak wspaniałej zawartości, co z pewnością się stanie, po zaspokojeniu ciekawości moich małych dam :)
Opakowanie jest wykonane z plastiku oraz usztywnionej tektury, którą pokrywają złocone wzorki - solidne, piękne i urocze, porządnie zamykane na magnez i łatwo otwierane.
Pudełeczko zostało wyposażone w lusterko, które umożliwia dokonanie poprawek niezależnie od tego, gdzie jesteśmy. Zwłaszcza że stosowanie różu jest dziecinne proste :)
Róż dodatkowo jest chroniony przezroczystą, plastikową osłonką, która na dłużej zapewnia mu świeżość, zakładam ją po każdym użyciu. Choć nawet ona nie była w stanie uchronić uroczej zawartości przed niechlujnym traktowaniem przesyłki przez kurierów - róż przyjechał do mnie nieco poturbowany, z delikatnie uszkodzonym tłoczeniem.
Na opakowaniu znajdziemy pełny skład, który zamieszczam dla zainteresowanych, termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, oraz krótki opis, także w języku polskim.
Róż ma nasycony, brzoskwiniowy kolor, który idealnie będzie pasować do każdej karnacji, jest zdobiony uroczym tłoczeniem. W opakowaniu róż wygląda na ciemniejszy, niżeli jest w rzeczywistości. Zmienia też swoją barwę w zależności od oświetlenia - zobaczycie jego prawdziwy odcień na skórze :)
Kolejną cechą różu jest niesamowicie apetyczny, przyjemny, owocowy zapach, który bardzo uprzyjemnia aplikację. Chce się go wąchać bez przerwy - przywołuje na myśl aromat soczystych, letnich owoców. Zapach oczywiście nie jest koniecznością, ale bardzo miłym, pobudzającym zmysły " dodatkiem " - perfekcja w każdym szczególe! Jest pięknie, przyjemnie i pachnąco ♥
Konsystencja Majorette jest nadzwyczajnie lekka, delikatna, półmiękka, nie jest tłusta, klejąca, ani toporna. Nie przypomina mi typowego różu w kremie, bliżej mu do musu. Z łatwością, poprzez leki dotyk, nabiera się na palec, bo właśnie tak najlepiej go stosować, i błyskawicznie, bezproblemowo rozprowadza się po skórze - bez pocierania i naciągania skóry.
Róż nie tworzy plam ani smug, bardzo fajnie wtapia się w skórę ( czy też w puder :)) i równomiernie układa się.
Pigmentacja według mnie jest bardzo dobra, niewiele go trzeba, aby nadać twarzy młodzieńczego wyglądu. Intensywność koloru, oczywiście, łatwo można stopniować, poprzez nakładanie kolejnej warstewki. Na skórze jest zupełnie niewyczuwalny! Trudno też zrobić sobie wypieki jak u matrioszki, no chyba że celowo :)
Na skórze róż daje całkowicie matowy, pudrowy efekt, co możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach. Można go stosować solo, czym zapewnimy sobie piękny, naturalny efekt rumieńców, a także jako bazę pod sypki czy prasowany róż - świetnie podbija ich kolor, nadając bardziej intensywnego odcienia, i przedłuża trwałość.
Róż bardzo dobrze utrzymuje się na skórze w ciągu dnia, na mojej mieszanej pozostaje w nienaruszonym stanie przez ok. 4-5 godzin, choć to już jest kwestia indywidualna. Dodam, że nakładam go oszczędnie, nie zaznaczam mocno kości policzkowych, lecz z jego pomocą nadaje " świeżości " twarzy.
Uwielbiam jego odcień, jest fenomenalny, sprawia, że cera wygląda promiennie i zdrowo.
Ściera się równomiernie, zawsze wygląda naturalnie i pięknie, a poprawki, w razie konieczności, trwają dosłownie kilka sekund - przyjemniaczek!
Cena - 149 zł / 7 g
Dostępność - Sephora
Podsumowując...
Róż Majorette jest absolutnie fantastyczny! Wyznacza się nie tylko cudowną konsystencją, idealnym kolorem, który pasuje każdej z nas, ale również pięknym zapachem i bardzo wysoką wydajnością. Nawet jeśli róż w kremie nie należy do Waszych ulubieńców, po wypróbowaniu Majorette zmienicie swoje upodobania - to Wam gwarantuję!
Ja właśnie to zrobiłam, a Wy?
Polecam! Bardzo!
Znacie kosmetyki Benefit?
Wypróbowaliście już uroczy Majorette?
Jak Wam się podoba ten róż?
Miłego wieczoru życzę :)
Opakowanie wygląda przepięknie! :)
OdpowiedzUsuńAch, Kochana, Benefit zawsze tak ma :) Cudeńko dla dużych dziewczynek :)
Usuńukochałam go sobie chociaż częściej bronzery stosuję :) a foty <3
OdpowiedzUsuńWiem, wiem Kochana, Ty w bronzerkach bardziej gustujesz, ale różyk piękny jest i tego nie zaprzeczysz - prawda? :)
UsuńOn tak pomiędzy brązer i róż wpada na skórze. Ciekawy kolor.
OdpowiedzUsuńCoś w nim takiego magicznego jest - w zależności od gry światła wygląda inaczej - jak widać na zdjęciu Izis, w świetle róż, a w cieniu niczym bronzer :) Uwielbiam no!
UsuńŚliczne opakowanie, piękne lico Twe ;)
OdpowiedzUsuńOpakowanie bardzo urocze :)
UsuńDziękuję Janinko :*
Marzenie :)
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają Ems i tego Ci życzę ;)
UsuńOdcień jakoś nie szczególnie mi się podoba, ale to Twoje zdjęcia są fenomenalne! <3
OdpowiedzUsuńJoanko, wydaje Ci się, gdybyś wypróbowała na sobie ( zrób to koniecznie! ) zakochałabyś się ;)
UsuńByć może wypróbuje, nie mówię, że nie. Niech ja go tylko dorwę :D
UsuńUwielbiaaaam róże do policzków, ten wygląda niezwykle intrygująco :))
OdpowiedzUsuńO tak, perfekcyjnie to ujęłaś Rudasku - jest intrygujący :)
UsuńPiękny róż, w dodatku opakowanie jest urocze :)
OdpowiedzUsuńTakie słodkie " maleństwo " - aż chce się go trzymać w rączkach! Jak mała dziewczynka - mam lampki w oczach :)
UsuńPiękne maleństwo :) . Ja osobiście zawsze bałam się takich róży tzn w kremie, ale ten swoim wyglądem strasznieeee kusi :)
OdpowiedzUsuńNooo, nie takie już maleństwo :) I wydajnością powala - wystarczy na bardzo dłuuugo :)
Usuńwyglada jak kosmetyk krolowej!:D
OdpowiedzUsuńHaha, no, coś w tym jest :) A tutaj zamiast królowej mamy cheerleader`kę :)
Usuńnie znam tych kosmetyków ale ten róż pokazałaś w taki sposób, ze na pewno zapamiętam nazwę i będę się rozglądać :)
OdpowiedzUsuńp.s. piękna jesteś, wiesz? :)
Polecam bardzo Kochana, warto wypróbować go na sobie, ale ostrzegam, uzależnia już po pierwszym maźnięciu :)
UsuńDziękuję pięknie :*
o matko jakie cudeńko :)
OdpowiedzUsuńSłodki róż idealnie wpisujący się w moje preferencję i wymagania, w życiu nie myślałam, że tak napiszę o różu w kremie :)
UsuńCena powala.. a opakowanie wygląda przepięknie :) jak zabawka dla małej dziewczynki, tak słodko i bajecznie :) sam kolor nie jest w moim guście ale na Twoim policzku ślicznie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńNo trocha powala, ale jak na taką jakość i wydajność - zasłużona :)
UsuńJest cudowny, mówię Ci, gorąco zachęcam do wypróbowania - w Sephorach mają testery :)
Piękny chociaż nie mój kolor :D
OdpowiedzUsuńNo szkoda, Karola, chociaż, wydaje mi się, że po wypróbowaniu na swoich policzkach pewnie zmieniłabyś zdanie :)
UsuńWygląda prześlicznie, mimo to jakoś jeszcze boję sie tego typu produktów w kremie.
OdpowiedzUsuńCysiu, niepotrzebnie, ja też się bałam, ale Benefit przegoni wszystkie " lęki " :) Przy najbliższej okazji wypróbuj w Sephorze, a zobaczysz jaki jest wspaniały i wcale " nie straszny " :)
UsuńWow! Pierwszy raz spotykam się z różem w kremie! I jakie ma piękne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńTo taki " krem " który jest lekki jak piórko, nietłusty, ani nie klejący, a po aplikacji zmienia się na matowy - to magiczny róż w kremie, którego nie czuć na skórze, ale daje piękny efekt zdrowej skóry :)
UsuńPolecam Moniczko :)
Ten kolor na Twojej buzi wygląda niesamowicie :) Jednak co jasna skóra, to jasna ;)
OdpowiedzUsuńKarnacja ma znaczenie Elle, masz rację, ale ja go nakładam naprawdę mało, aby efekt był naturalny - bo właśnie na takim mi zależy :)
UsuńTobie też będzie pasować idealnie ;)
Pięknie wygląda na twarzy. Dodaje cerze blasku i świeżości :) Opakowanie jest bardzo pomysłowe!
OdpowiedzUsuńTak, to prawda Katalinko, jest taki niewinny :) Czuję się jak nastolatka, z takim słodkim, naturalnym rumieńcem :)
UsuńMa tak piękne opakowanie, że idzie się zakochać! ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się :) Uzależniłam się :)
UsuńPrzepiekny jest ten roz, ale cena jak za tego typu kosmetyk zabojcza :P
OdpowiedzUsuńCena może nieco odstraszać Southgirl, ale Benefitowe kosmetyki są fantastyczne i są warte swych cen ;)
UsuńOn jest prześliczny, choć na ręku wydawał mi się za brzoskwiniowy. :D Ale na twarzy od razu lepiej. :))
OdpowiedzUsuńI jeszcze nazwa! :D Majorette - cudowna. ;)
UsuńBo na ręce naniosłam obficie Kochana, no wiesz, do celów pokazowych, ale na polica tyle nie nakładam, w życiu! Lekka warstewka daje piękny, naturalny efekt, uwielbiam go, bo twarz od razu wygląda jakby... młodziej :)
UsuńMajorette - piękna i urocza nazwa :)
Cena jak dla mnie za wysoka jednak jego tańsze odpowiedniki używam codziennie :-)
OdpowiedzUsuńCały Benefit Kochana, cena wysoka, ale do jakości jak najbardziej adekwatna :)
UsuńŚliczniutki jest. I wygląda, i pachnie, i oczy cieszy. Ciasteczko :) U mnie pewnie odstałby trochę, podziwiany i adorowany, zanim bym go użyła :)
OdpowiedzUsuńKochana, u mnie pewnie też odstałby, ale, jak już wspomniałam wcześniej, kurierska firma mi go dostarczyła w nieco poturbowanym stanie - tłoczenie było trocha rozmazane... Nie miałam więc skrupułów :)
UsuńPolecam Kochana, wart uwagi, wypróbuj, jak masz Sephorę w pobliżu :)
No tak, to jest argument do natychmiastowego przekroczenia granicy ha, ha. Do Sephory mam z 60km. ale jak dotrę, to chętnie przyglądnę mu się bliżej :)
UsuńKochana, każdy powód jest dobry :) Buziaczki Anitko :)
Usuńten róż prezentuje się niesamowicie, takie słoneczko i też na twarzy słonka dodaj:)
OdpowiedzUsuń:*
Tak, to takie słoneczko na jesień Patrycjo - oko cieszy i promienności skórze dodaje w te szare dni :)
Usuńco za stylowe opakowanie :D
OdpowiedzUsuńNom, takie cacuszko :) Zawartość wspaniała!
UsuńMiałam okazję go nosić na licach przez dobre kilka godzin (Pani w Sephorze nałożyła mi go na kości policzkowe).
OdpowiedzUsuńW sztucznym świetle pasował do mojej urody, niestety rzeczywistość okazała się być brutalna jak tylko miałam styczność z światłem dziennym. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię jak tylko ujrzałam jak w nim naprawdę wyglądam...
Zdecydowanie dla mojej chłodnej karnacji się nie nadaje, jest zbyt ciepły. O upiększaniu absolutnie nie było mowy, tu był efekt odwrotny. Cieszę się, że go nie kupiłam, zaoszczędziłam ok. 150 zł :-)
No to ładnie Aniu, z tego co pisałaś, ten róż miał bardzo toporną konsystencję, którą trudno było nabrać na palec, więc podejrzewam, że trafił Ci się jakiś feralny okaz, bowiem mój jest tak delikatny jak mus i nie mam absolutnie żadnego problemu z jego aplikacją :)
UsuńOdcień, to faktycznie kwestia gustu, karnacji i upodobań, jednym pasuje innym nie, róż, jak wspomniałam, ma zdolność do zmiany odcienia w zależności od oświetlenia, znaczącą jest też ilość nakładanego kosmetyku, najważniejsze, to nie przesadzić, bo pigmentację ma świetną :)
Dobrze że wypróbowałaś przed zakupem :)
Tak, miałam takiego pecha, że tester był twardy i praktycznie nie był napigmentowany...Byłam nie tak dawno w Krakowie i ekspedientka z innej Sephory nałożyła na moje lica różyk (na szczęście tamten tester był OK) ;-) Na podstawie 'dobrego' testera wywnioskowałam, że róż mi nie odpowiada ;-) Być może faktycznie ekspedientka przesadziła z nim na mojej buzi (nałożyła mi go pędzlem)... Może zrobię jeszcze do niego podejście...
UsuńO mamo! Pędzlem??? Ja nawet nie próbowałam, po przeczytaniu opinii innych blogerek, które odważyły się spróbować, wynik był jeden - niedobry :) Natomiast palcami, to druga sprawa - ja go tylko w ten sposób nakładam - pod wpływem ciepła zmienia swoją konsystencję na delikatny masełko ( mus ) i cudownie wtapia się w skórę ( czy też nakłada się na puder ) - równomiernie, bez smug :) Fajnie nim stopniuje się efekt, ale to naprawdę odrobineczką da się zrobić - przesada oferuje look matrioszki ( widzisz jak wygląda na ręce - a to tylko grubsza warstwa, jedna warstwa :) )
UsuńWypróbuj Aniu, ale nałóż go sama, malutkimi porcjami budując kolor - zobaczysz jaka różnica :)
Róż od 1 października jest w każdej Sephorze :)
Powiem Ci, że sama byłam zaskoczona faktem, że nakłada mi go pędzlem :o Nic nie mówiłam, grzecznie siedziałam i czekałam aż skończy :D Kurcze, może rzeczywiście ona przesadziła z nim na mojej buźce...
UsuńU mnie już był dostępny ponad tydzień temu w Sephorze :-)
Grzeczna dziewczynko :) No tak, niektóre Panie nie są do końca zorientowane jak będzie lepiej, nie wątpię w umiejętności makijażowe tej Pani, ale warto czasem " zrobić to inaczej " :)
UsuńAle ma piękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńI taki magiczny, zmieniający się niczym kameleon - robi za róż i za bronzer Kochana ;)
UsuńJuz po przeczytaniu Twojej recenzji 'Majorette' mnie zauroczyl...:) wydaje się być idealny!
OdpowiedzUsuńZachęcam do wypróbowania dzaank a, to tylko moje wrażenia i odczucia - jestem nim absolutnie zauroczona :)
UsuńPod każdym względem :)
Cudowne zdjęcia, róż wygląda pięknie, nigdy nie miałam żadnego o takiej konsystencji.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Żanetko, ciesze się, że zdjęcia podobają się ;)
UsuńRóż polecam, ale lepiej wypróbować przed zakupem, jest cudowny, inny niż wszystkie kremowe :)
Nigdy nie miałam kosmetyków od Benefit, ale ich opakowania mnie od dawna zachwycają. Bardzo ładnie róż na Tobie wygląda.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam kosmetyki Benefita, już trocha ich miałam i nadal mam, i stosuje z wielką przyjemnością - żaden mnie jeszcze nie zawiódł :)
UsuńJa zakochałam się w różach bardzo niedawno... i teraz uwielbiam je stosować!
OdpowiedzUsuńnie wiem tylko czy potrafiłabym nakładać róż w kremie...
ten ma cudowne opakowanie!
Pamiętam swój " pierwszy raz " - miałam podobnie Kochana :) Spróbowałam i przepadłam - mała rzecz, wielka zmiana!
UsuńMajorette potrafiłabyś nałożyć bez problemu - odrobinkę na opuszkę i lekkim ruchem po policzku :) Twarz nabiera zupełnie innego wyglądu :)
Ten RÓŻ jest uroczy - ma śliczne opakowanie a na Twojej buzi prezentuje się wprost olśniewająco :)
OdpowiedzUsuńTo prawda Szkatułko :) Urocze cudeńko :)
UsuńNie przepadam za kremową formą różu, zdecydowanie wolę wersje w kamieniu lub prasowane. Ale kolor ma śliczny.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważałam Kasiu, ale po Majorette zmieniłam zdanie :)
UsuńOpakowanie to takie małe arcydzieło. Jest śliczne, w pewnym sensie nawet trochę przypomina kosmetyk dla małej dziewczynki, ale cały urok chyba właśnie w tym :)
OdpowiedzUsuńJa też trochę boję się kremowych róży, dlatego do tej pory najbardziej lubię chyba te prasowane, sypkie już tak mniej, a kremowego chyba nigdy nie miałam. Widzę, że czasem warto spróbować, bo da się wyczuć, że jesteś różem oczarowana :D
Bardzo ładnie w nim wyglądasz :)
To opakowanie jest bardzo urocze Kochana, dla dużych dziewczynek :) Kremowych się obawiałam, po kilku nieudanych próbach, ale teraz zmieniłam swoje podejście do kremowej formuły, Majorette jest cudowny!
UsuńDziękuję pięknie :*
Ten odcień chyba został stworzony z myślą o Tobie, pięknie w nim wyglądasz :) Róże w kremie bardzo lubię i ostatnio zachwycam się wersja od Bobbi Brown.
OdpowiedzUsuńBobbi Brown też kusi, mają wspaniałe kosmetyki, ale jeszcze ich nie stosowałam :)
UsuńDziękuję Kochana :*
Ślicznotko ty moja, róż przecudnie się prezentuje i ma świetny odcień! Do tego to przesłodkie opakowanie :-)
OdpowiedzUsuńSama kiedyś chętniej sięgałam po róże w kremie, ale potem przerzuciłam się na tradycyjne w kamieniu. Teraz coraz bardziej ciekawi mnie ten benefit i jeśli będę miała okazję, to go koniecznie przetestuję :-)
Buziaki Kochana :-***
Moja Kochana Justynko :) Koniecznie wypróbuj go na sobie, jestem pewna, że Tobie również przypadnie do gustu tak jak mi, tonacja też powinna być odpowiednia, ale to musiałabyś Ty stwierdzić :)
UsuńBenefitek jeszcze mnie nie zawiódł, wszystkie ich kosmetyki, które stosowałam, świetnie mi służyły i służą ;)
Buziaczki Justynko :*
Ależ ma urocze opakowanie :) Oj chciałabym :)
OdpowiedzUsuńŻyczę aby chciejstwo się spełniło Magdalenko :)
UsuńKolor przecudny
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńZdecydowanie ten róż jest piękny!
OdpowiedzUsuńJego forma do mnie przemawia.
Kolor idealny dla mnie. =)
Musisz wypróbować Dorotko, do ciebie będzie świetnie pasować ;)
UsuńDaje fajny, naturalny efekt, co mi się podoba, ponieważ nie lubię używać różu rzucającego się w oczy. ;]
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię zbyt mocno wyznaczających się kości policzkowych Onyxia, ale tym różem można budować intensywność wedle życzenia i preferencji, dla siebie wybieram naturalny efekt :)
UsuńTeż go bardzo polubiłam! Zresztą mi z Benefitowymi różami bardzo od zawsze po drodze :)
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo, ze i Tobie przypadł do gustu Kochana, ty masz większe doświadczenie i porównanie :)
UsuńWszystkie Benefitowe kosmetyki, które stosowałam i stosuję, bardzo lubię, cienie też mają boskie i błyszczyki ... wszystko :)
Sam wygląd już zachęca do wypróbowania! Po prostu marzenie! <3 :)
OdpowiedzUsuńTo prawda Jane Lo, jest śliczny i bardzo przyjemny w użyciu, a efekt po prostu uwielbiam :)
UsuńPrzyznam,ze zachecasz oj zachecasz,chcislabym go wyprobowac:)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nim Aniu, sięgam z wielką przyjemnością, uwielbiam efekt który zapewnia :)
UsuńBardzo kusi mnie ten róż. :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj Daisy :)
UsuńOczywiście, że uwielbiam róże! Od razu twarz wyglada lepiej:) ten rownież zwraca moją uwagę na blogach, ale mam już pare sztuk buu
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam, z różem twarz nabiera niesamowitej świeżości :)
Usuń