sobota, 30 listopada 2013

Masaki Matsushima Tokyo Smile - uśmiechnij się ;)

Witajcie Słoneczka ;)
Wyprzedaże blogowe to jedna z najwspanialszych rzeczy, dzięki której można odkryć dla siebie wiele ciekawych kosmetyków w atrakcyjnych cenach i także takich, do których dostępu nie mamy, a nawet jak mamy, to i tak szukamy lepszej okazji do ich zakupu :)
Właśnie na wyprzedaży u Beauty Police zobaczyłam ją... wodę perfumowaną Masaki Matsushima w pięknym flakoniku.
Dziś będzie post owity radością i pozytywnym nastawieniem, choć w życiu zdarzają się różne sytuacje, nie zawsze należące do tych przyjemnych, jest na nie sposób - wystarczy kilka psików perfumowanej wody Tokyo Smile, a wszystko dookoła nabiera kolorów :)


Słów kilka od producenta

Tokyo Smile to radosny, iskrzący i pulsujący zapach dla kobiet. Świeży owocowo-kwiatowy aromat urzeknie każdą kobietę i dziewczynę, która jest wesoła i potrafi wykorzystać każdy dzień swojego życia. Zapach perfum inspirowany był energią i dynamiką życia w Tokio. Jest przeznaczony dla nowoczesnych kobiet, które lubią korzystać z możliwości wielkiego miasta.
Perfumy Masaki Matsushima zostały nazwane na cześć sławnego japońskiego designera. Zapach Tokyo Smile ukazał się na rynku w 2012 roku i od razu zyskał wielu zwolenników wśród dziewczyn i kobiet wszystkich wiekowych kategorii.
Soczysty aromat perfum najlepiej pasuje do codziennych okazji i najlepiej rozwinie się w ciepłe dni lata.
Doceni go każdy, kto lubi życie.


Tokio Smile to zapach, który zawsze wywołuje uśmiech. W niezwykle energetyczny, optymistyczny i radosny sposób uszczęśliwia i sprawia, że patrzymy na życie z przymrużeniem oka, ciesząc się nim, bez względu na okoliczności. Intrygujący zapach oddaje młodzieńczy entuzjazm i energię Tokio oraz zaprasza do doskonałej zabawy.
Kipiący energią, fascynujący zapach zamknięty jest w wyjątkowo ciekawym flakonie symbolizującym usta ułożone w radosnym uśmiechu.

Nuty zapachowe:
  • Nuty głowy: yuzu, brzoskwinia, grejpfrut, marakuja
  • Nuty serca: róża, magnolia champaca,  kwiat brzoskwini
  • Nuty bazy: piżmo.


Zapach Tokyo Smile jest podany w ciekawym, prostokątnym flakonie wykonanym z przezroczystego, grubego szkła,  jego dno jest " pomalowane " na czerwony kolor, dzięki czemu flakon mieni się czerwoną poświatą w zależności od kąta patrzenia, górna część flakonu jest lekko " ugięta ", korek plastikowy, dobrze zamyka się i otwiera, mimo długiego czasu użytkowania nie poluzował się.
Atomizer jest wykonany ze stali nierdzewnej, wyposażony w długą, cienką rurkę, bardzo dobrze rozpyla perfumy tworząc drobniuteńką mgiełkę, precyzyjność, z którą został wykonany, pozwala na zużycie perfum do ostatniej kropli oraz sprawia, że stosowanie wody wiąże się jedynie z przyjemnością, nie tylko tą zapachową.
Całość zachwyca swoją prostotą, a jednocześnie wyróżnia flakon wśród innych - jest uroczy, magiczny i nadzwyczajnie przyjemny dla oka.


Woda perfumowana pachnie naprawdę bardzo pozytywnie, nie wiem jaki aromat ma yuzu, ale początkowo, tuż po psiknięciu, jest wyraźnie wyczuwalna nuta grejpfrutowa, świeża, soczysta, energetyzująca, drugie skrzypce grają brzoskwinia i marakuja, nadając delikatnej słodyczy i nutki egzotyczności - uwolniony zapach jest niczym takie pozytywne tornado, które momentalnie ogarnia wszystkie zmysły, delikatnie otulając ciało nadzwyczajnie energetycznym, pobudzającym, a jednocześnie przyjemnym, stonowanym aromatem - uwielbiam to!


Zapach po krótkiej chwili " układa się " na skórze, zmieniając nieco swoją intensywność, staje się subtelniejszy, spokojniejszy, po soczystym, energetycznym wybuchu wyczuwam spokojny, łagodny aromat kwiatowy - róża jest niemal niewyczuwalna, stanowi w tej wodzie jedynie tło i doskonałe dopełnienie magnolii i kwiatu brzoskwini - wiosenna świeżość kwiatów w połączeniu z owocowym koktajlem tworzy duet genialny!
Piżmo wieńczy dzieło, jest jak kropka nad " i " - nie dominuje, nie wybija się na plan główny, lecz dodaje charakteru całości zapachu, podbija jego aromat, tworzy go bardziej zmysłowym, seksownym, cudownym...


Woda dosyć długo utrzymuje się na mojej skórze, ale nie powiem, że jest nadzwyczajnie trwała, bo nie jest, są lepsi od niej pod tym względem, tym niemniej nie narzekam, cały dzień można cieszyć się jej obecnością, na ubraniach nie utrzymuje się do następnego dnia. Latem ten zapach jest o wiele mocniejszy, na rozgrzanej skórze nabiera większej mocy ;)
Zapach otwiera się stopniowo, co wyraźnie da się wyczuć, niczym magiczny kwiat uwalnia najpierw soczystą energię, tuż po niej świeżość wiosennych kwiatów, a następnie czaruje eleganckim piżmem, by w końcu połączyć się w gustowną, nadzwyczajnie kobiecą, intrygującą i radosną całość.
Ten aromat nie da się zapomnieć, na samą myśl o nim uśmiech pojawia się na twarzy :)
Wodę perfumowaną stosuję go od marca, zostało mi jeszcze odrobina tej " radości ", ale z pewnością do niej jeszcze wrócę :)


Cena - od 90 zł do 300 zł, zależy od sklepu, ja kupiłam na wyprzedaży blogowej za mniej niżeli wynosi cena minimalna w sklepach ;)

Ocena - 5/5

Dostępność - sklepy internetowe ( najtaniej, ale też czasem ryzykownie, czy aby na pewno oryginał?! ), perfumerie.

Podsumowanie

Tokyo Smile to zapach, który kryje w sobie mnóstwo energii, a jednocześnie zmysłowości i elegancji, z pewnością spodoba się zarówno młodym dziewczynom, jak i dojrzałym kobietom, które cenią sobie niepowtarzalność i oryginalność. To zapach, który potrafi uprzyjemnić każdą chwilę, dodać energii do działania i rozjaśnić uśmiech na naszej twarzy, niezależnie od wieku - smile!
Polecam :)

Znacie zapach Tokyo Smile, a może macie innych ulubieńców od Masaki`ego?
Które jego perfumy polecacie?
Miłej i udanej zabawy andrzejkowej życzę wszystkim imprezującym i wspaniałego weekendu dla wszystkich!
Buziam ;*

środa, 27 listopada 2013

A miała być tylko spożywka... Kosmetyki nagłej potrzeby :)

Witajcie Słoneczka :)
Jak wiecie okres promocyjny trwa na dobre, ze wszystkich stron same pokusy, postanowiłam - omijam promocje szerokim łukiem. Nie pojechałam do roska, nie wpadłam do Super-Pharm i nawet nie zajrzałam do Hebe! Jestem twarda w swoich postanowieniach! Ale...
Wybrałam się do Tesco, na zakupy spożywcze, wiadomo, nie tylko kosmetykami żyjemy ;) Wszystko co potrzebne było, zakupiłam, a regały kosmetyczne tak kusiły...


Musiałam dokupić farbę Joanny, bo jedno opakowanie nie wystarcza, by pofarbować porządnie moje włosy,  no weszłam na chwilkę na dział kosmetyczny, miałam dosłownie 10 minut :)
Na farbie oczywiście nie poprzestałam, zawędrowałam w dział promocyjny :)


Promocje to jednak świetna rzecz, zwłaszcza gdy srogo trzymamy się listy produktów potrzebnych, niezbędnych, nie szalałam, tylko kupiłam to, czego naprawdę potrzebuję " na teraz ".


Joanna druga do pary, będzie malowanko, jakby nie ona, nawet bym nie zaglądnęła do działu kosmetycznego, ale odrosty są już spore, i " koleżanka Naturia ", w takim samym odcieniu, nudzi się na mojej łazienkowej półce już od dłuższego czasu, musiałam, musiałam ją kupić!


Preference Recital uwielbiam, bardzo dobrze służą moim włosom, a efekty po koloryzacji zawsze mnie zachwycały, kiedyś regularnie używałam ich do farbowania, wybierając różne odcienie blondów, ulubione to Viking i Stockholm, jednak gdy ceny poszybowały w górę, zaprzestałam.
W Tesco cena farb Preference na regałach wynosiła 36 zł z groszami, oczywiście odpuściłam sobie, jakież było moje zdziwienie, gdy w dziale promocyjnym wybrane odcienie farb Preference Recital kosztowały od 14 do 20 zł!!!
Za dwie Scandinavie zapłaciłam mniej niżeli wynosi regularna cena za jedno opakowanie - po 16 zł sztuka ;) A więc jeśli lubicie te farby, to zajrzycie do Tesco, warto skorzystać z takiej promocji ;)


Joanna ponownie, tyle że do mycia ciała, urocze maleństwa o ślicznych zapachach, no i co ze w łazience piętrzy się kilka peelingów?
Te są inne, myją i peelingują - szybko i sprawnie, a do tego ceny mają zawsze, i wszędzie, atrakcyjne - czyż nie warto?
Warto! Jeśli lubicie je tak jak ja ;)


Kosmetyki angielskiej marki Baylis & Harding są dla mnie jeszcze nie znane, postanowiłam rozpocząć naszą przyjaźń od mydełka do rąk Słodka Mandarynka i Grejpfrut, wzbogaconego witaminami AB C - 30% rabat skusił :)
Kosmetyki tej marki zbierają dobre recenzje na zagranicznych blogach, ciekawa jestem jak u mnie sprawdzi się.

I takie oto malutkie zakupy kosmetyczne jednak poczyniłam, ale nie dałam się zwariować, kupowałam z rozsądkiem, choć pokus było wiele, pozostałam tylko przy produktach niezbędnych i ciesze się, że mogłam zaoszczędzić trocha pieniążków na promocyjnych cenach :)

Znacie powyższe kosmetyki?
Jak u Was z zakupami?
Jesteście na detoksie, czy pozwalacie sobie na kosmetyczne szaleństwa :)
Co Wam fajnego wpadło do koszyczka?
Miłego wieczoru Słonka ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

Gen Factor No 02 - bioaktywny krem regeneracyjny

Witajcie Słoneczka ;)
Każda z nas ma ulubione kosmetyki, które dbają o piękno skóry, ciała, włosów każdego dnia, stosowanie których przynosi nam nie tylko oczekiwane efekty, ale i przyjemność z używania, zwłaszcza gdy widzimy ich działanie tak zwanym " gołym okiem ". W swoich kosmetycznych zasobach mam kilka takich produktów i choć lubię odkrywać i poznawać nowości, nadchodzi czas w którym wracam do tego co dobre, niezawodne :)
Odkąd odkryłam Gen Factor No 02 polskiej firmy Gold Water Blue, stał się nie tylko moim ulubieńcem, ale także niezbędnikiem w domowej apteczce i choć lekiem nie jest, doskonale sobie radzi z wieloma zadaniami specjalnymi, pomagając całej rodzinie.


Słów kilka od producenta

GEN FACTOR No 02 to bioaktywny dermokosmetyk nowej generacji. Jest preparatem kompletnym pod względem składu, jak i maksymalnego wysycenia substancjami aktywnymi. Jego skuteczność opiera się na działaniu czynnika IGF-1 zawartego w Colostrum - wydzielinie gruczołu laktacyjnego ssaków występującej w okresie okołoporodowym - w kombinacji z hydrolizowanymi proteinami jedwabiu, kawioru i pereł.

Właściwości kremu:
  • jest źródłem unikalnych hydrolizowanych aminokwasów (wykazuje duże powinowactwo do białek ludzkiej skóry);
  • wspomaga metabolizm skóry;działa naprawczo, regenerująco i odbudowująco;
  • działa bakteriostatycznie i antygrzybiczo;
  • łagodzi swędzenie i podrażnienia;
  • poprawia wygładzenie i koloryt skóry;
  • nie zawiera substancji zapachowych i barwników;
  • nie zawiera antybiotyków i kortyzonu;nie zawiera parabenów.


Wskazania do używania Gen Factor No 02

Preparat zalecany do pielęgnacji skóry z ubytkami tkankowymi po przypadkach takich jak:
  • zespół stopy cukrzycowej;
  • owrzodzenia troficzne;
  • odleżyny;
  • zmiany pooparzeniowe;
  • zmiany grzybicze;
  • blizny zanikowe;
  • inne trudno regenerujące się uszkodzenia.


Bioaktywny krem regeneracyjny jest zamknięty w stylowej, o minimalistycznej szacie graficznej, czarnej, półmiękkiej tubce, o pojemności 40 ml, wykonanej z matowego tworzywa, zakręcanej twardym korkiem, na którym też tubka stoi, opatrzonej logiem marki i nazwą produktu.
Z tyłu tubki znajdziemy najważniejsze informacje takie jak pełny skład produktu, sposób przechowywania, termin ważności ( zarówno od momentu otwarcia - 3 miesiące jak i ogólny, do końca 2014 r ) - dosyć krótki od momentu otwarcia, ale jak najbardziej adekwatny do stopnia zużycia.
Tubka dodatkowo jest zapakowana w " złote ", tekturowe pudełko, przedstawiające więcej szczegółowych informacji, znajdziemy w nim również ulotkę informacyjną zawierającą obszerne informacje o produkcie oraz głównych składnikach użytych do produkcji tego kremu.


Skład jest bardzo interesujący i bogaty w cenne składniki naturalne, na początku widnieje Woda, tuż za nią Emolient, Colostrum bovinum - potocznie zwane młodziwem lub siarą, zawiera ponad 250 związków chemicznych o prawie 40-krotnie zwiększonym udziale biologicznie aktywnych składników, w porównaniu z mlekiem, takich jak hormony, enzymy, poliamidy, pochodne kwasów nukleinowych, pochodne aminokwasów, immunoglobuliny, laktoperoksydazy, lakteniny, laktoferyny, lizozym i leukocyty oraz minerały i witaminy, węglowodany i tłuszcze, następnie Pantenol - Prowitamina B5, ponownie Emolienty, Gliceryna, Tokoferyl - Witamina E ( preciwutleniacz ), Niejonowe substancje powierzchniowo czynne - Emulgatory, Olej z Nasion Makadamii, Kwas Hialuronowy bardzo małocząsteczkowy ( Hialuronian Sodu ), Regulator pH, Alantoina - pochodna Mocznika, Polimer, pochodna Kwasu Akrylowego, Rozpuszczalny Kolagen, Proteiny Jedwabiu, Hydrolizowane Proteiny Pereł, Ekstrakt z Kawioru,  Naturalne substancje Konserwujące i na końcu Srebro - pięknie!


Bioaktywny krem ma bardzo lekką, beztłuszczową konsystencję i biały kolor, dzięki małemu otworowi i miękkiej tubce z łatwością go dawkuje się, ja osobiście wolałabym zamknięcie na zatrzask, tak zwany " klik ", ale odkręcanie i zakręcanie korka też nie sprawia trudności.
Początkowo otwór tubki jest zabezpieczony aluminiową folią, co gwarantuje świeżość i nietykalność kosmetyku, po jej zerwaniu odmierzamy 3 miesiące ważności, krem należy przechowywać w chłodnym miejscu, u mnie koczował w lodówce, nie należy dopuszczać do zamarznięcia!


Krem bardzo dobrze rozprowadza się po skórze, nie zapewnia tłustej warstewki, szybko wchłania się zostawiając po sobie lekki, nieklejący ochronny film.
Jednak moje zachwyty nad nim to nie tylko zasługa tubki, konsystencji, łatwości stosowania, lecz nadzwyczajnie skutecznego działania - krem stosowałam nie regularnie, tylko w " nagłych przypadkach ", których zresztą wcale nie brakowało...


Gen Factor No 2 pomógł mi pozbyć się brzydkiej blizny po oparzeniu gorącym olejem, kontuzja podczas przygotowywania kolacji :) Po 4 dniach regularnego stosowania 3 razy dziennie blizna niemal wygoiła się, by po krótkim czasie zniknąć całkowicie, i to na samym dekolcie!
Kolejnym razem całkowicie wygoił, i skrócił przebieg, wysypki uczuleniowej, której nabawiłam się najprawdopodobniej od słońca, brak filtra tak mi czasem wyłazi... na brzuchu :)
Już o ukąszeniach insektów, nawet os i pszczół, podrażnieniach skórnych, drobnych rankach, otarciach... nie wspominając, działał zawsze bez zarzutu, idealnie sprawdza się u mnie, u męża i u dzieci - działa w krótkim czasie, a o swojej skuteczności upewnił nas nie raz - naprawdę niezawodny!


Cena - 98,00 zł / 40 ml

Ocena - 5+/5

Dostępność - Sklep Gold Water Blue 

Podsumowanie

Cenowo może i nie jest atrakcyjny, ale uwierzcie mi, że jest wart każdej złotówki na niego wydanej, skuteczne działanie, szybkie i bardzo zadowalające efekty, cudowny skład zawierający wiele cennych składników naturalnych - to wszystko składa się na genialny produkt, który posłuży całej rodzinie, pomoże uporać się z wieloma przykrymi dolegliwościami, ukoi ból, zniweluje swędzenie i pomoże cieszyć się każdym dniem, nie zważając na to, co on przyniesie... :)
Polecam!

Znacie produkty Gold Water Blue?
Jak u Was spisują się?
Miłego wieczoru Skarbeczki :)

piątek, 22 listopada 2013

Czekolada & Pomarańcza - w oczekiwaniu na święta z Yves Rocher

Witajcie Słoneczka ;)
Jak tam Wasze zakupy w Rosku? Skusiliście się, czy omijacie szerokim łukiem? Szczerze mówiąc ja mam chęć na kilka " przysmaków " dostępnych w promocji, ale kawał drogi do sklepu mnie zniechęca, specjalnie fatygować się nie chcę, tego typu promocje mi często wychodzą przysłowiowym bokiem, ładuję do koszyczka więcej niż potrzebuję, a potem główkuję, co z tym wszystkim zrobić :)
Ale Wasze zakupy chętnie obejrzę :)
U mnie dziś nie będzie Rossmannowych zakupów, ani żadnych innych, ale opowiem Wam o Kremie do rąk Czekolada & Pomarańcza z przedświątecznej, limitowanej kolekcji Yves Rocher, który już jakiś czas temu pokazywałam w notce zakupowej :)


Słów kilka od producenta

Prawdziwa chwila przyjemności w chłodne i coraz krótsze dni.
Krem do rąk szybko się wchłania i nawilża skórę dłoni. Subtelnie perfumowany nutami czekolady i pomarańczy dostarcza skórze niebywałego uczucia miękkości.
Działanie:
  • Nawilża skórę dłoni
  • Chroni skórę przed działaniem szkodliwych warunków zewnętrznych
  • Pozostawia na skórze zapach pomarańczy zatopionych w czekoladzie
Należy stosować w razie potrzeby wmasowując niewielką ilość kremu w skórę dłoni, aż do wchłonięcia się kosmetyku.
Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego, parabenów, etoksylenów.


Krem otrzymujemy w miękkiej, elastycznej tubce z matowego tworzywa, o pojemności 75 ml, z twardym korkiem zamykanym na klik. Etykieta prezentuje się niesamowicie pięknie i kusząco, już sam obrazek przywodzi na myśl tylko pozytywne skojarzenia, przynajmniej u mnie, bo uwielbiam czekoladę z pomarańczą i na odwrót :) Połączenie idealne!
Czekoladowa barwa, złoty blask, smakowicie kuszący obrazek... Yves Rocher wie jak uwieść klientów ;)


Z tyłu etykiety znajdziemy opis produktu, pełny skład, oznakowanie o terminie ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, dodatkowo termin przed którym najlepiej jest zużyć kosmetyk jest podany na zgrzewie tubki - 2016 :)
Zakazu spożycia warto dotrzymywać się, nie na marnie został umieszczony - krem pachnie jak czekoladowo pomarańczowy deser ;)


Otwór dozujący dobrze dopasowany do konsystencji kremy, miękka tubka także ułatwia aplikację, a więc stosuje się go bardzo przyjemnie i bezproblemowo, dodatkowym atutem jest matowa faktura tubki, nie wyślizguje się z rąk jak podczas stosowania tak i z nakremowanych już dłoni. Co prawda nie da się w niej śledzić stopnia zużycia kosmetyku, ale dla mnie nie stanowi to jakiegoś nadzwyczajnego problemu, orientuje się po masie tubki :)


Krem Czekolada & Pomarańcza ma lekką, beztłuszczową, jogurtową konsystencję, jest biały z lekkim, połyskiem - bardzo przyjemny w dotyku :)
Zapach w kosmetykach ma dla mnie ogromne znaczenie, uwielbiam piękne aromaty, ten krem jest prawdziwą rozkoszą dla mojego nosa i dla zmysłów - czarna, gorzka czekolada z soczystą, słodką pomarańczą - mmm, czy tego można nie lubić?
Aromat jest nadzwyczajnie autentyczny, naturalny, smakowity!


Krem świetnie rozprowadza się po skórze, delikatnie ślizgając się i niemal natychmiastowo wchłaniając się, do suchości, co bardzo lubię, bo pozwala to na stosowanie go o każdej porze dnia, bez obaw że ręce będą się ślizgały i brudziły wszystko, czego się dotkniemy!
Nie oferuje nam tłustej, ani klejącej warstewki, tylko nadzwyczajnie miękkie, jedwabiście gładkie, miłe w dotyku ręce otulone subtelnym aromatem.
Czytałam niejednorazowo u dziewczyn recenzje kremu czekoladowego z pistacją, pisali że zapach jest krótkotrwały, ulotny, w pomarańczowym tego nie zaobserwowałam, wręcz odwrotnie, zapach utrzymuje się dosyć długo, na początku jest intensywny, z czasem trocha łagodnieje, ale nadal cieszy swoją obecnością.
Uwielbiam z nim zasypiać - dłonie zawsze trzymam przy twarzy, a więc zapewnia mi słodkie, przyjemne sny, odpręża i relaksuje :)


Cena - ja kupowałam z blankietu zamówienia za niecałe 11 zł, w sklepie YR kosztuje 11,90 zł / 75 ml

Ocena - 5/5

Dostępność - sklep internetowy i stacjonarne Yves Rocher.

Podsumowanie

Jak tylko zobaczyłam ten krem, wiedziałam, że go muszę wypróbować, nie zawiodłam się - genialne podanie ( szata ) to nie jedyny atut, ponieważ w środku tej pięknej tubki kryje się naprawdę świetny krem do rąk, który zapewnia dobre nawilżenie, gładkość, miękkość i piękny zapach wart grzechu!
Może dla mocno przesuszonych rąk nie będzie idealną propozycją, bo jest lekki, ale dla mojej, normalnej skóry jest idealny, jego lekką konsystencję uważam za pozytywną cechę, bo mało jest kremów, które zapewniają świetne efekty i nie natłuszczają skóry.
Polecam!

Stosowaliście ten krem do rąk, a może wypróbowaliście inny smakołyk z tej kolekcji?
Piszcie, jestem bardzo ciekawa jak sprawdzają się pozostali, mam ochotę na inne wersje zapachowe ;)
Miłego weekendu :*


wtorek, 19 listopada 2013

Cosmabell® FootPeel po męsku :)

Witajcie Słoneczka ;)
Złuszczające preparaty, zwane też skarpetkami, zawładnęły w ostatnim czasie blogosferą, a i nie tylko, zdobywają coraz więcej zwolenników, czemu wcale się nie dziwię - pomysł genialny, bo dzięki błyskawicznemu działaniu i skuteczności oszczędzają nie tylko wysiłku, związanego z regularnym dbaniem o stopy, ale i  po części nerwów, bo wystarczy na jakiś czas odpuścić sobie systematyczność w pielęgnacji stóp, a naszym oczom okazuje się niezbyt przyjemny widok - zgrubiała, przesuszona skóra nigdy nie wygląda dobrze :)
Ciekawość zawładnęła i mną, dlatego chętnie przystałam na propozycję wypróbowania produktu od naszej, polskiej firmy Cosmabell.


Słów kilka od producenta

Cosmabell® Foot Peel to innowacyjny preparat, który pozwala na intensywną i bardzo wygodną pielęgnacje stóp.
Specjalne skarpetki nasączone kompleksem kwasów owocowych rozluźniają połączenia między martwymi komórkami naskórka, dzięki czemu usuwają szorstką skórę pięt, a także odciski i modzele. Foot Peel działa na całą powierzchnię stóp, co dodatkowo pozwala usunąć przebarwienia, drobne blizny i skutecznie walczy z objawami starzenia się skóry.
Intensywnykompleks kwasów AHA + BHA zapewnia kompletną regenerację i odnowę skóry – redukuje problem suchości i łuszczenia się, reguluje gospodarkę wodno – lipidową, a także działa antybakteryjnie i ogranicza problem nadpotliwości
Regularna eksfoliacja wzmacnia naskórek, ograniczając ryzyko wrastania paznokci i i uszkodzeń skóry związanych z noszeniem niewygodnego obuwia.
Po około 7 dniach uzyskasz ostateczny efekt w postaci jedwabiście gładkiej, odżywionej i intensywnie nawilżonej skóry stóp!


Przeznaczone do stosowania w przypadku



  • Suchej, łuszczącej się skóry – każdy z nas tego doświadczył...nadprogramowy naskórek w prosty sposób usuniesz dzięki zastosowaniu Foot Peel – moc roślinnych składników o działaniu złuszczającym pozwoli oczyścić, zregenerować i głęboko nawilżyć skórę !
  • Szorstkich pięt – kwasy AHA i BHA zawarte w preparacie usuną nawet szorstką, popękaną skórę na piętach! Po aplikacji produktu nadmiar skóry złuszczy się i na wiele tygodni zapomnisz o stosowaniu pumeksu!
  • Nagniotków, modzeli – powstają najczęściej w wyniku noszenia nieprawidłowego obuwia, są w rzeczywistości nagromadzeniem martwych komórek naskórka. Pozbędziesz się ich dzięki kompleksowi aktywnych składników!
  • Przebarwień – po drobnych rankach, nadmiernym opalaniu ... To nie problem! Kwasy owocowe zawarte w preparacie usuwają przebarwiony naskórek i regulują proces wytwarzania barwnika.
  • Blizn – obcierają Cię wszystkie buty?Nieustannie masz problem z trudno gojącymi się otarciami? Blizny na twojej skórze wymagają błyskawicznej regeneracji! Efekt ten uzyskasz stosując złuszczające się skarpetki Foot Peel
  • Oznak starzenia – starzenie się to nie tylko zmarszczki na twarzy! Skóra Twoich stóp również traci jędrność i elestyczność. Terapia przy pomocy preparatu wzbogaconego koktajlem substancji regenerujących i odżywczych przywróci Twoim stopom młodzieńczy wygląd!
  • Nadmiernej potliwości, nieprzyjemnego zapachu – nieprzyjemny zapach stóp to konsekwencja nadmiernej potliwości. Wzmożone wytwarzanie potu i rozwój bakterii doprowadzają do powstania przykrego zapachu, który ma duży wpływ na nasze relacje społeczne. Kwas salicylowy zawarty w preparacie ogranicza rozwój bakterii, a pozostałe składniki zmniejszają wytwarzanie potu. Od dziś Twoje stopy będą suche i pachnące!



  • Produkt otrzymujemy zapakowany w ładne i przyjemne dla oka pudełko, nawiązujące swoją szatą to części ciała, na którą należy go stosować :) Piękna szata, to nie wszystko, bowiem na pudełku znajdziemy wiele ważnych informacji dotyczących preparatu, w oko od razu wpada znak informujący o tym, że produkt jest organiczny, stworzony na bazie naturalnych ekstraktów, a więc i bezpieczny, nie da się też przeoczyć czerwonego napisu informującego o zawartości aktywnego kompleksu naturalnych kwasów AHA + BHA.
    Z tyłu opakowania znajduje się opis produktu, szczegółowa " instrukcja obsługi ", przeciwwskazania do stosowania, pełny skład, termin ważności...


    Innowacyjny kompleks naturalnych składników aktywnych
    • KWAS GLIKOLOWY – pozyskiwany z trzciny cukrowej, intensywnie złuszcza martwy naskórek usuwając suchą, szorstką skórę stóp, dodatkowo regeneruje popękane pięty, usuwa modzele, nagniotki, drobne blizny i przebarwienia
    • KWAS SALICYLOWY – oprócz silnych właściwości złuszczających, działa silnie antybakteryjnie i ogranicza rozwój drobnoustrojów odpowiedzialnych za nieprzyjemny zapach stóp – naturalnym źródłem kwasu salicylowego jest wierzba biała
    • KWAS MLEKOWY – naprawia wewnętrzne bariery skóry zapobiegające utracie wody, głęboko nawilża i regeneruje, usuwa oznaki starzenia się skóry, a także łagodzi podrażnienia
    • KWAS CYTRYNOWY, JABŁKOWY – złuszczający zbędny naskórek, intensywnie rozjaśniają przebarwienia i drobne blizny, poprawiają elastyczność i jędrność skóry
    • KOLAGEN – regeneruje i spłyca drobne zmarszczki, poprawia sprężystość skóry i zwiększa jej odporność na urazy mechaniczne
    • KWAS HIALURONOWY – tworzy na powierzchni skóry ochronną warstwę, która zabezpiecza przed urazami i podrażnieniami, głęboko nawilża, zatrzymuje w skórze wodę i likwiduje problem suchości
    • EKSTRAKT z ALOESU – działa przeciwzapalnie, nawilża i regeneruje skórę, dostarczając jej całą moc substancji odżywczych i witamin
    • EKSTRAKT z OGÓRKA – rozjaśnia przebarwienia i blizny, łagodzi podrażnienia, wygładza i usprawnia przepływ krwi
    • WYCIĄG z BLUSZCZU i ROZMARYNU – wzmacnia naczynia krwionośne, oraz usprawnia przepływ krwi i limfy, przyczyniając się do likwidacji obrzęków, przyspiesza gojenie się skóry i redukuje drobne blizny
    • MOCZNIK – substancja naturalnie występująca w naszym organizmie, zastosowana w produkcie usuwa zewnętrzne warstwy martwych komórek naskórka i głęboko nawilża całą skórę.


    W pudełku znajduje się szczelnie zamknięta saszetka, w której to kryją się skarpety, bezproblemowo da się je wydostać dzięki nacięciu przeznaczonemu do tego celu, wystarczy pociągnąć, wyjąć skarpety i przystąpić do działania.
    Jak widzicie saszetka również jest " wyposażona " w szczegółową instrukcję zastosowania krok po kroku.


    Myślicie że to są moje stopy??? Nie! 
    Wojtas po przeczytaniu opisu i przeglądzie blogowych recenzji na temat tego preparatu, wraz ze zdjęciami zwanymi często drastycznymi, zgłosił się na ochotnika, a właściwie to podebrał mi te skarpety i stwierdziwszy, że nie mam takiej potrzeby jak on, postanowił natychmiastowo nałożyć na swoje stopy :) 
    Co za bezczelność! Ja też chciałam... :)
    No dobra, pomyślałam, męska skóra jest grubsza od naszej, damskiej, dodatkowo stopy Wojtasa mają tendencję do nadmiernego przesuszenia, a i nieregularne kremowanie stóp negatywnie odbija się na jej stanie - zgrubienia, szorstkość, drobne pęknięcia, a więc skarpety Cosmabell będą miały niezłą próbę ;)
    To do dzieła!


    Ale, ale... najpierw pokażemy jak owe skarpetki prezentują się - tak naprawdę to są raczej woreczki, choć mają kształt skarpetek, ale bardziej przypominają te do zawieszenia na kominku, aby to Santa miał gdzie cukierki podrzucić. Są całkowicie płaskie, wykonane z przezroczystej folii, zgrzewane po brzegach i zaklejone w miejscu przeznaczonemu do wkładania stóp, nożyczki pokazują linię odcięcia. Wnętrze skarpet/woreczków wyścielone jest miękką flizeliną, porządnie nasączoną preparatem. Do skarpet  dołączone samoklejące paski, które pomagają je dopasować do nogi, no wiecie, aby nic nie jeździło, nie odstawało i t.p.


    Założyliśmy skarpety... oj, łatwo nie było, ja pomagałam :) rozmiarówka mogła by być większa, ale nie było tak źle, trocha paluszki trzeba było podkurczyć :) Paski samoklejące też się przydały.
    Na foliowe skarpety Wojtas nałożył grube skarpety i spacerował po domu przez wskazane 120 minut, po tym czasie zdjął skarpety i przez 10 kolejnych minut moczył je w ciepłej wodzie - koniec zabiegu.
    Podczas aplikacji nie odczuwał on żadnych skutków ubocznych - ani pieczenia, ani mrówienia, ani swędzenia.
    Uwaga! Dalsze zdjęcia zawierają widoki dla osób o mocnych nerwach!


    W pierwszej kolejności zaczęła się złuszczać skóra z góry oraz na palcach, stała się zaczerwieniona i wrażliwa na otarcia, założenie butów wiązało się z dyskomfortem, ale stan ten trwał tylko przez dwa dni.
    Czwarty dzień przyniósł pierwsze oznaki złuszczania się skóry na stopach, najpierw w bardzo delikatnym stopniu, a z każdym kolejnym dniem łuszczenie stawało się coraz bardziej intensywne - skóra schodziła całymi płatami, najpierw w miejscach delikatniejszych, a następnie z dołu palców oraz w obszarach najbardziej dotkniętych zgrubiałą skórą.


    Wojtas zrzucał skórę... na stopach :)
    Niech Was nie przeraża powyższy widok, nawet ja nie doświadczyłam go na co dzień :) To zdjęcie zrobione do celów opisowych, byście zobaczyli, kto może na to patrzeć oczywiście, jak wygląda martwy naskórek po złuszczaniu preparatem Cosmabell® FootPeel - całe płaty!
    Skóra w czasie złuszczania była przesuszona i lekko swędziała, dozwolono stosować preparaty nawilżające, a więc Wojtas je stosował, by zniwelować uczucie ściągnięcia oraz suchość skóry, nie odbijała się ta czynność na procesie złuszczającym!
    Nie ciągle skóra schodziła płatami, bywały dni gdy " sypała się" drobnymi kawałkami, a więc lekkie skarpetki bawełniane były niezbędne nawet podczas snu.
    Cały proces złuszczania w przypadku Wojtasa trwał 9 dni, ale efekty były bardzo pozytywne, zgrubienia, zrogowacenia zniknęły, nawet pęknięcie, które ciągle ma na lewej stopie, stało się niemal niewidoczne! Skóra na stopach tuż po złuszczaniu była gładka, miękka, elastyczna, różowiutka i pomarszczona jak u noworodka ;)
    Już drugi tydzień minął od momentu zakończenia złuszczania, a stopy nadal wyglądają doskonale!


    Cena - 79,00 zł / 1 opakowanie ( zabieg )

    Ocena - 4+/5

    Dostępność - Cosmabell.

    Podsumowanie

    Obserwując cały proces z boku nie zniechęciłam się do tych skarpet wcale, a podziwiając efekty działania FootPeel`a po zabiegu u męża, muszę stwierdzić że są faktycznie bardzo skuteczne, jeśli poradziły z tak " twardym problemem" na męskich stopach, poradzą z kobiecymi idealnie, bo my bardziej dbamy o stopki ;)
    Jedyną niedogodnością w przypadku mojego męża był rozmiar skarpet, 43,5  mieści się w nich z wielkim trudem.
    Ja nabrałam ochoty na zabieg złuszczający, i choć o stopy dbam regularnie, takie gruntowne oczyszczanie skóry z martwego naskórka jest idealną propozycją!

    Mieliście już doświadczenie ze skarpetkami FootPeel od Cosmabell, a może stosowaliście inne?
    Jakie są Wasze wrażenia po zabiegu?
    Miłego wieczorku Wam życzę i lecę przeglądać Wasze blogaski :)


    sobota, 16 listopada 2013

    Różowe rozczarowanie... Avon Ultra Colour Lip Crayons

    Witajcie Słoneczka ;)
    Jak Wam mija weekend? Mam nadzieje, że jest udany i relaksujący :)
    Przez brak czasu i nadmiar pracy wczoraj nie zdążyłam napisać zaplanowanej notki, a więc przychodzę do Was dziś - mieszkanie błyszczy, jedzonko gotowe, teraz czas na relaks, i był by on idealny, gdyby nie fakt, iż drażni mnie, ostatnio coraz bardziej, sytuacja z serwisem Nikona, nie chce dziś wylewać swych żalów, bo nawet Kochane nie wiem na czym stoję, ale jedno jest pewne, miesiąc oczekiwania, zero kontaktu ze strony sklepu przyjmującego reklamacje oraz niepewność mnie frustrują okropnie, z pewnością nie tak ma być, podejście do klienta beznadziejne, są urocze i miłe kiedy sprzedają drogi sprzęt, a później, totalna olewka! Mam jednak do Was pytanie, czy mieliście podobną sytuacje? Może czytaliście o podobnych przypadkach? Czy to tylko mnie taki pech spotkał z tym Nikonem ;(


    Dobra, dziś opowiem Wam o szmince w kredce Ultra Colour od Avonu, w odcieniu Sweetly Pink która, wbrew oczekiwaniom, okazała się totalnym niewypałem.
    Szminki w kredkach ostatnio podbijają nie tylko usta, ale także serca, wiele jest wspaniałych z tego gatunku, podziwiając je na wielu blogach zapragnęłam wypróbować, padło na Avonową - najbliżej dostępna ;)


    Słów kilka od producenta 

    Odkryj kolor i blask w jednym prostym ruchu dzięki nowej szmince w formie kredki.
    Nowa technologia True Color z pigmentami zamkniętymi w żelowej kapsułce, które uwalniają się podczas aplikacji i noszenia dla efektu mocnego, nasyconego i trwałego koloru.
    Użyj szminki w kredce, aby precyzyjnie obrysować usta, następnie nałóż kolor na całe usta, aby nadać im seksowny, lśniący wygląd.
    Kredka wysuwa się poprzez przekręcenie podstawy opakowania, dzięki czemu nie wymaga temperowania.


    Moja opinia 

    Szminkę w kredce otrzymujemy dodatkowo zapakowaną w czarne, tekturowe pudełeczko, ładnie i elegancko prezentuje się, zarówno pudełko, jak i samo opakowanie szminki.
    Szminka z łatwością wykręca się, jest zamykana korkiem, który chroni ją przed zniszczeniem, podoba mi się również kolorowa końcówka, za pomocą której wykręcamy szminkę, mając kilka takich szminek da się odróżnić jaki kolor kryje się w każdym opakowaniu, za to plus, ale... na tym koniec zalet, kto by chciał posiadać ich więcej? Po wypróbowaniu jednej nie mam już ochoty na więcej.


    Dla zainteresowanych zamieszczam skład, znajduje się on wewnątrz pudełka, jak w wielu, a może we wszystkich, nie wiem na pewno, produktach kolorowych tej firmy.


    W kredce znajduje się 3 g szminki, właśnie tak prezentuje się ona w całej okazałości.
    Szminka początkowo spodobała mi się swoim wyglądem, choć kolorek wydawał się zbyt różowy, lecz nie jest neonowy, ma bardziej stonowany, chłodny odcień.


    Nałożona w małej ilości, po jednym pociągnięciu, daje dosyć fajny efekt... na ręce, mnóstwo brokatowych drobinek sprawia że szminka połyskuje na słońcu czy w sztucznym świetle, ale na ustach... nie chce się rozprowadzać, bardzo trudno ją aplikuje się, zwłaszcza w niskich temperaturach, latem, gdy panowały ciągłe upały jej konsystencja była lepsza, bardziej miękka, delikatniejsza, teraz nałożenie jej wiąże się z nieprzyjemnym uczuciem ciągnięcia ust, jest sztywna, zwarta, twarda, wyczuwam każdą drobinę brokatu, który na ustach oferuje uczucie peelingu, przy próbie potarcia ust, drobinki " peelingują " je ostro, co wcale nie jest przyjemne, po kilku takich potarciach czuję pieczenie i dyskomfort.

    Z lampą błyskową

    Sam kolor mi podoba się, jest naturalny, nie nasycony, na zdjęciu z lampą wygląda gorzej niżeli w świetle dziennym, ale widać też wszystkie mankamenty tej szminki - układa się nierównomiernie, zbiera się w załamaniach i podkreśla suche skórki, jeśli są.
    Nie zauważyłam mocnego, ani nasyconego, ani też trwałego koloru, a zamiast seksownych, lśniących ust, mam pomarszczone, przesuszone, nierównomiernie pokryte i wyraźnie błyszczące brokatem wargi - taki różowy koszmarek, nigdy więcej!

    Światło dzienne 
    Cena - 16,00 zł / 3 g

    Ocena - 1/5

    Dostępność - sklep Avon, u konsultantek.

    Podsumowanie

    Po kilku próbach zrezygnowałam ze stosowania jej solo, nakładam porządną warstewkę balsamu czy masełka do ust Nivei, a potem aplikuję odrobinę tej szminki - w taki sposób oferuje delikatny, nie jarmarkowy, połysk, jest niemal niewidoczna i to mi odpowiada.
    Szkoda! Bo pomysł był świetny, gdyby szminka miała kremową teksturę i nie zawierała peelingującego brokatu, był by z niej hit, a tak... to pierwszy kosmetyk, który rozczarował mnie po całej linii, naprawdę, nie miałam jeszcze takiego doświadczenia z żadnym innym produktem.
    Nie polecam!

    Stosowaliście może tą szminkę? Jak u Was się popisała?
    Jakich marek szminki w kredce polecacie - tylko bez brokatu!!! :)
    Miłego wieczoru i udanej niedzieli Skarbeczki ;*


    wtorek, 12 listopada 2013

    Pożegnane w październiku - denko w minirecenzjach :)

    Witajcie Słoneczka :)
    Październik już dawno za nami, długi weekend, niestety, też, ale po porządnym odpoczynku o wiele lepiej wraca się do pracy, a i cieszy fakt, że zostało tylko trzy dni do kolejnego :)
    Post denkowy nieco się przesunął, ale o nim nie zapomniałam, nie, tylko trocha leniuchowałam ;)


    Październik był dla mnie dobrym miesiącem, udało mi się wykończyć trocha kosmetyków, a także... lustrzankę :), a to dobrym już wcale nie jest, po niespełna roku " działalności " odmówiła mi posłuszeństwa, co prawda wycisk miała niesamowity, ale zdecydowanie za wczas się zbuntowała, już 4 tydzień jest w serwisie, a ja wróciłam do niezawodnej, starej cyfrówki, stąd te trocha niewyraźne zdjęcia...
    No dobra, czas na podsumowanie zużyć, powyżej widzicie całą gromadkę, a teraz zapraszam na kilka słów o każdym z nich.


    Douce Nature Żel do Higieny Intymnej Bio 400 ml, fajny produkt, który wyróżniał się niesamowitą wydajnością, stosowałam go niemal 6 miesięcy!, miał gęstą, treściwą konsystencją, lekko ziołowy, nagietkowy aromat, zawiera ekstrakt z nagietka i olejek eteryczny z geranium, nie spowodował nigdy żadnego uczulenia mimo że ma w sobie ALS, więc nie jest tak do końca bio, ale sądząc po certyfikacie widniejącym na etykiecie, Cosmebio logo Zielone, przechodzi próbę, pozostałe składniki są pochodzenia naturalnego.
    Czy kupię ponownie - TAK!



    Neutrogena Deep Moisture Body Lotion Sensitive 250 ml, jest to głęboko nawilżająca emulsja do skóry suchej która miała za zadanie nawilżać skórę przez 24 godziny, nie wiem czy 24 h działała, takiej próby nie przeprowadzałam, ale przez 12 h sprawdzała się bardzo dobrze! Podobała mi się jej konsystencja, zwarta, ale beztłuszczowa i wysoka wydajność, zapach już nie bardzo przypadł do gustu, nie jest zły, ale określam go jako trocha męczący. Skóra po użyciu była wygładzona, nawilżona, chroniona, zostawiał delikatną, niemal niewyczuwalną warstewką na skórze.
    Czy kupię ponownie - MOŻE...



    Joanna, Naturia, Szampon z odżywką do włosów farbowanych z wiśnią 500 ml, ogólnie nie przepadam za produktami typy 2, 3,5,8 w jednym, ale skusiłam się na niego ze względu na przepiękny, wiśniowy zapach i niską cenę, co mogę o nim powiedzieć? Dosyć fajny i wydajny produkt, który pełnił, tylko i wyłącznie, rolę szamponu, bez użycia odżywki, nie mogłam po nim rozczesać włosów, natomiast jako szampon sprawował się świetnie - dobrze oczyszczał włosy, nie podrażniał skóry głowy,  pozostawiał włosy miękkimi, gładkimi i pachnącymi, przebijał swoim aromatem niemal wszystkie odżywki po nim nakładane ;) Nie przyczynił się do ochrony koloru włosów farbowanych, ani nie przedłużał jego trwałości, ale też nadmiernie nie wypłukiwał farby.
    Czy kupię ponownie - MOŻE...



    Tołpa body pro Nocny Eliminator Cellulitu Drenujący super-koncentrat wyszczuplający na noc 200 ml, jeszcze w starszej wersji opakowaniu, bo mam go już od roku, stosowałam sporadycznie, nie mogłam się zmusić do systematyczności, jakoś płynna forma do mnie nie przemówiła, nie podobał mi się też jego intensywny ziołowo-leczniczy zapach, oczywiście przy moim podejściu nie mogę nic powiedzieć o jego skuteczności, bo należy stosować codziennie na noc przez 4 - 8 tygodni, ja wytrzymałam 2, a potem to już raz na jakiś czas go wcierałam, aż się przeterminował...
    Czy kupię ponownie - NIE



    Be Beauty Spa Relaksująca sól do kąpieli - Lawenda 600 g, na ile lubię te sole z Biedronki, to ta mi wcale się nie spodobała, stała więc na półce łazienkowej, i stała, w tym czasie gdy obok niej " przewijały się " koleżanki po fachu, a ta nadal stała... i żal było wyrzucić, stosowałam ją sporadycznie tylko do moczenia stóp, aż córa mnie od niej uwolniła, zalewając pół słoika soli wodą :), i też zadziwiła: A co to za płyn w tak brzydkim kolorze brudnego fioletu u nas zagościł? - paczam, a to sól kolor taki brzydki puściła - okropieństwo! :)
    Czy kupię ponownie - NIE!



    Cosmaderm Hyaluron Gel Premium Ligh 50 ml, doskonałe serum z kwasem hialuronowym i aloesem, które mojej skórze bardzo dobrze służyło, i długo, bo było mega wydajne!
    Zbytnio nie rozpisuje się na jego temat, zainteresowanych odsyłam do recenzji tego serum - TU.
    Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!!



    Equavie Krem do Demakijażu Spring Fresh 150 ml, genialny krem o rewelacyjnym, naturalnym składzie, który służył do demakijażu skóry twarzy, odrobina wystarczyła by usunąć makijaż i wszelkie inne zanieczyszczenia. Przez swoją gęstą konsystencję i skutecznie działanie był bardzo wydajny, po użyciu tego kosmetyku, wystarczyło spłukać skórę wodą i gotowe, wacik i micel nie miały już po nim co robić ;) Perfekcyjna czystość, skóra świeża, promienna, czysta, bez żadnych niespodzianek, a przyjemny, świeży zapach bardzo uprzyjemniał stosowanie, do tanich nie należy, ale wart każdej złotówki!
    Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!!!!!



    Dr.Taffi Krem do stóp I MACCHIAIOLI 150 ml, już za nim tęsknię... skutecznie działanie tego kremu sprawiało, że moje stopy były ciągle w doskonałej kondycji, lekkie, miękkie, gładkie, przyjemny zapach zachęcał do stosowania, a wysoka wydajność pozwoliła długo cieszyć się zadbanymi stopkami ;)
    Więcej o nim przeczytacie w recenzji - TU.
    Czy kupię ponownie - TAK!!!!



    Yves Rocher Jardins du Monde Vetiver d`Haiti Antyperspirant w kulce Wetiwer 50 ml, w sumie to kupiłam go dla Wojtasa, ale po kilku użyciach stwierdził, że jest dla niego zbyt łagodny, przejęłam więc go ja, ale jakoś szału nie było, dosyć słabo chronił, bardzo długo wysycha pod pachami, zapach miał śliczny, wetierowy, nie intensywny, i choć w opisie podano iż produkt ten zawiera olejek eteryczny z wetiweru, w składzie o nim nie ma żadnej wzmianki ;) Zawiera Hydrat chlorku aluminium.
    Czy kupię ponownie - NIE



    Kneipp Olejek do kąpieli Jaśmin 20 ml, przyjemny olejek który umilił mi nie jedna kąpiel lecz trzy :), jest gęsty, przyjemnie pachnący naturalnym jaśminem, lekko słodkawy, intrygujący, intensywny, w wodzie aromat stawał się łagodny, subtelny, olejek zapełniał nie tylko relaks i odprężenie, ale i delikatną piankę oraz komfort dla skóry, polubiłam go bardzo!
    Czy kupię ponownie - TAK!!!!



    Venita Arctic Pomadka do ust z filtrem ochronnym SPF 6 4 g, nie powiem, dawno nie stosowałam produktów Venity, a jednak pomadka przypomniała mi jaka to fajna firma :) Pomadka była w białym kolorze, ale na ustach zapewniała transparentny efekt lekko nawilżonych ust, świetnie rozprowadzała się, dobrze chroniła delikatną skórę, smaku nie miała żadnego, natomiast zapach był trocha nudnawy, chemiczny, nie spodobał mi się, ale na szczęście szybko ulatniał się. Podstawowe funkcje spełniała bardzo dobrze, wyznaczała się też wysoką trwałością, nie schodziła z ust w szybkim tempie.
    Czy kupię ponownie - MOŻE...



    Genoscope Serum2h Krem Colostrum z czynnikami wzrostu 10 ml, polubiłam ten krem już po pierwszej tubce, zapewnia mojej skórze świetne efekty, więc co jakiś czas funduję jej porcję tego cudeńka, to moja 4 tubka, 10 ml wystarcza na 10 - 12 dni codziennego stosowania, zawiera czynniki wzrostu z Colostrum, Kolagen, Kwas Hialuronow i Proteiny Jedwabiu, jak widzicie miks doskonałych składników :) Świetnie regeneruje skórę, wygładza, minimalizuje zmarszczki i zapobiega powstawaniu nowych, a jego zapach wręcz uwielbiam - taki zastrzyk energii dla cery ;)
    Więcej o tym cudeńku przeczytacie w recenzji którą pisałam już dawno temu TU.
    Czy kupię ponownie - TAK!!!!!!!



    Lancome Hypnose Doll Eyes Mascara 6,5 ml, to maskara, która ciągle we mnie budziła wątpliwości, świetnie wydłuża, dodaje też trocha objętości, ale nie mogę powiedzieć że zapewnia " rzęsy jak u lalki ", może mam inne wyobrażenie tego określenia, ale liczyłam na bardziej spektakularne efekty, a ich nie było. Tym nie mniej szczoteczkę ma genialną, bardzo łatwo nią pokrywa się nawet maluteńkie rzęski, głęboka czerń nadawała oczom głębi, a zapach... bardzo czarujący aromat róży w maskarze mnie zaskoczył, bardzo przyjemnie! Nie byłam nią rozczarowana, nie, ale też nie porwała mnie nadzwyczajnie, ach ta reklama, gdyby nie te obietnice, miała by u mnie bardzo wysoką notę :)
    Czy kupię ponownie - MOŻE...



    I trocha drobniaków na zakończenie - Carea patyczki higieniczne oraz Płatki kosmetyczne kupuję niemal zawsze, lubię je, choć płatki mogły by być ciut grubsze i miększe.
    Próbka SVR Hydracid C20 kremu z wysoką zawartością witaminy C ( 20% ), kusiło mnie pełnowymiarowe opakowanie, bo krem zapowiada się z opisu genialnie, rozjaśnia, odmładza, niweluje zmarszczki... ale zapach i lejąca konsystencja mnie trocha odstraszają, nie wiem, muszę jeszcze kilka próbasków zużyć, może się przekonam.
    Odżywka Garniera z farby Olia - była niekończąca się ;), jeszcze jedną mam - świetnie działa.

    Jak Wasze denka październikowe się mają? Zadowoleni jesteście ze swoich zużyć?
    Znacie któreś z powyższych kosmetyków, jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
    Miłego wieczorku Kochane :*