czwartek, 31 lipca 2014

Wild Argan Oil masło do ciała od The Body Shop

Witajcie Słoneczka :)
Masła do ciała uwielbiam stosować, szczególnie gdy moja skóra staje się nieco przesuszona i woła o dodatkową porcję odżywienia, nawilżenia, wygładzenia i regeneracji, upały, które ostatnimi czasy nas nie oszczędzały, przyczyniły się też do gorszej kondycji mojej skóry, a więc miałam wspaniałą okazję do wypróbowania masła Wild Argan Oil od The Body Shop, tak, tak, wiem, że pewnie już macie dość czytania recenzji tego samego kosmetyku na wielu blogach, ale każda z nas ma inne preferencje, upodobania, wymagania... a więc i opinie są różne, jeśli interesuje Was moje zdanie na jego temat - zapraszam do czytania :)

Słów kilka od producenta...

Rozkoszuj się najbardziej luksusowym rytuałem piękności dla twojego ciała, bogate masło nawilżające do skóry suchej zostało wzbogacone olejem Arganowym z Maroka, pozyskiwanym w ramach Sprawiedliwego Handlu ( Fair Trade ).
- 24 godzinne nawilżenie
- skóra staje się miękka i gładka
- maślana tekstura.
Nasze szlachetne orzechy arganowe pochodzą z odległych gór Atlasu z Maroka, są ręcznie zbierane i łupane, a następnie poddawane procesowi tłoczenia, dzięki któremu otrzymujemy najwyższej jakości olej arganowy.

Opakowanie masła to mały zakręcany, płaski słoiczek, o pojemności 50 ml, wykonany z twardego, połyskującego tworzywa w kolorze brudnego złota. Podejrzewam, że założeniem firmy, podczas tworzenia opakowania było nawiązanie do nazwy linii Wild Argan, jak i samego oleju Arganowego, wszyscy wiemy, że olej ten jest nazywany Złotem Maroka - przemyślane i ładne rozwiązanie. I choć opakowanie szczególną urodą nie grzeszy, jest poręczne, malutkie ( wersja testowa ), bez problemu zmieści się w podróżnej kosmetyczce, i też praktyczne - nie grozi mu roztłuczenie, czy niekontrolowane wydostanie się zawartości - zamykane szczelnie!

Opakowanie zdobi jaskrawa etykieta w kolorze niebieskim, która, moim skromnym zdaniem, nie zupełnie pasuje do całokształtu, złota szata z pewnością nadałaby luksusowego charakteru, o którym zresztą producent wspomina.
Na spodzie słoiczka znajdziemy kolejną etykietę z której wyczytamy pełny skład, niezły, ale czemu ten olej Arganowy jest tak nisko w składzie? Ze względu na nazwę linii spodziewałam się go przynajmniej na 3 pozycji, no dobrze, w opisie przeczytamy iż masło " zostało wzbogacone olejem Arganowym " - więc nikt nas w błąd nie wprowadza, nie czuje się oszukana.
Znajdziemy również termin ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia, oraz dane producenta.

Masło ma jasno brzoskwiniową barwę i gęstą, mocno maślaną, zbitą konsystencję, lubię te dziubki w ich masełkach - przyznajcie, że wyglądają jak beziki :)
Co do zapachu - mam bardzo mieszane uczucia, po otwarciu w pierwszej kolejności wyczuwam sztuczną słodycz, ciężko mi ją określić, trudno porównać do czegokolwiek konkretnego, kojarzy mi się z wanilią wymieszaną z orzechami i szczyptą słodkiego kakao - coś w tym stylu. Jednak na mojej skórze zapach ten ulega niesamowitej przemianie - staje się delikatny, otulający, subtelny, przyjemny... Takie dziwactwo, ale lubię jego aromat na skórze.

A co z działaniem?
Jak już wspomniałam, uwielbiam masła, ale Wild Argan Oil nie do końca spełniło moje oczekiwania, ale zacznę po kolei, masło bardzo opornie nabiera się, wiem, że kosmetyki tego typu mają być treściwe, ale to jest do przesady gęste, dodam, że temperatura, w której go stosujemy też ma znaczenie, ja jednak swoje dobrze chroniłam przed negatywnym wpływem promieni słonecznych i wysokimi temperaturami.
Gdy już masełko wydostałam i zaaplikowałam na skórę, pod wpływem ciepła ciała zmieniało swoją konsystencję na lżejszą, z łatwością rozprowadzało się po skórze i szybko, aż zbyt szybko, wchłaniało się, pozostawiając na niej wyczuwalną, ale niewidzialną, warstewkę ochronną.

Przy dłuższym wmasowywaniu go w ciało, zaczyna wałkować się, czego nie lubię, ba, nie cierpię w masłach, dlatego też przy kolejnych aplikacjach przeprowadzałam szybką akcję - nałożyłam, wsmarowałam, zostawiłam do całkowitego wchłonięcia i... problem zniknął - czyli rozkoszny wieczorowy masaż ciała z użyciem tego masła odpada.
Warstewkę ochronną na skórze wyczuwam bardzo długo, nie jest ona tłusta, ani klejąca, ani świecąca...nic z tych rzeczy, po prostu czuję, że mam go na ciele i już.
Obietnica nawilżenia przez 24 godziny u mnie nie sprawdziła się, masło odżywia skórę, zmiękcza ją, ładnie wygładza i koi podrażnione miejsca, ale dostatecznego nawilżenia mi brakuje, dodam, że nie mam mocno przesuszonej skóry. Masło działa powierzchniowo, otulając skórę zapachem i zapewniając jej długotrwałą ochronę - nawet na drugi dzień, podczas wieczorowego mycia ciała czuję jak spłukuje się ze skóry.
Zapach jest dobrze wyczuwalny na mojej skórze jedynie tuż po aplikacji, po krótkim czasie łagodnieje, ale na pościeli wyczuwam aromat masełka nawet na drugi dzień :)
Wydajność dosyć wysoka, to maleństwo wystarczyło mi na 4 aplikacje, nakładałam oszczędnie, by nie obciążyć skóry.

Cena - 69 zł / 200 ml

Dostępność - sklepy The Body Shop.

Podsumowując... 

Masło Wild Argan Oil nie porwało mnie zupełnie, nie znam oferty firmy, więc nie mam porównania, nie wiem jak to masło wypada na tle innych, ale już miałam okazję testować miodowe masło i miło go wspominam, natomiast Arganowe nie do końca sprostało moim oczekiwaniom i potrzebom mojej skóry, nie wrócę do niego ponownie, bo znam wiele lepszych i o wiele tańszych odpowiedników.
Tym nie mniej, linia Wild Argan Oil to nie tylko masło, znajdziemy w niej Olej rozświetlający, Płyn do kąpieli, Peeling gruboziarnisty, Balsam do ciała, Żel pod prysznic, Mydło do masażu, Skoncentrowany Cudowny olej oraz Skoncentrowany Balsam do ust - wiele propozycji wzbudza we mnie ciekawość...

Lubicie masła do ciała The Body Shop?
Które szczególnie polecacie?
Co sądzicie o masełku Wild Argan? Próbowaliście?
Miłego wieczoru Wam życzę :)
                                                                                         

wtorek, 29 lipca 2014

Platynowy blond od Marion Natura Styl i Wyniki - Kto testuje odżywkę?

Witajcie Słoneczka :)
Jak Wasze samopoczucie? Nie dokuczają Wam takie skoki temperatur, czy macie lato? U mnie raz słońce, a raz ulewa, przyznam, że nie najlepiej się czuję w takie dni, ale źle też nie jest, nie na tyle jestem słaba, by nie podać Wam wyników losowania - jesteście ciekawe kto przetestuje Odżywkę Kadzidłową ze sklepu Sekret Piękna?
O wynikach jednak za krótką chwilę, najpierw chciałabym Wam opowiedzieć, i pokazać oczywiście, o farbie do włosów Marion`a Natura Styl w odcieniu 692 Platynowy Blond. Wielu z Was pisze w jej temacie, pytając o efekty i stopień mojego zadowolenia, a więc  zapraszam do czytania i oglądania efektów :)

Słów kilka od producenta...

Odkryj naturalne piękno! 19 supertrwałych i naturalnych kolorów w wygodnej butelce z aplikatorem, dzięki której farbowanie jest bardzo łatwe i przyjemne!
Proteiny jedwabiu oraz keratyna odżywią i wzmocnią strukturę włosów oraz nadadzą im olśniewający połysk. Działają łagodząco i zmiękczająco oraz doskonale nawilżają i odżywiają. Posiadają właściwości ochronne. Ponadto poprawiają mikrokrążenie podskórne, redukują rozkład kolagenu oraz spowalniają starzenie się skóry.
Specjalnie opracowane receptury farb zostały dodatkowo wzbogacone gliceryną, która posiada właściwości zmiękczające i nabłyszczające włos.

Zalety produktu Natura Styl:
  • Trwały efekt
  • Doskonałe pokrycie siwych włosów
  • Naturalne składniki: proteiny jedwabiu i keratyna chronią i odżywiają włosy
  • Butelka z aplikatorem - łatwość i wygoda użycia
  • Innowacyjna formuła
Farba Platynowy Blond przeznaczona jest do włosów w odcieniach od jasnego blondu do średniego blondu.

Swoje dwa okazy nabyłam w Netto, w zawrotnej cenie 9 zł za dwa opakowania, w sumie to jedno kosztowało 5 z groszami, ale była akurat promocja, dzięki której kupując dwa opakowania tej farby płacimy po 4 zł za sztukę. Zazwyczaj zawsze potrzebuję dwóch opakowań farby do koloryzacji swoich włosów, więc tym bardziej nie straciłam :)
Od razu muszę zaznaczyć, że wedle opisu producenta, ta farba nie zupełnie do mnie pasowała, jest przeznaczona do włosów w odcieniach od jasnego blondu do średniego blondu, moje odrosty są bardzo ciemne, co za chwilę zobaczycie na zdjęciach, jednak ten piękny blond z pudełka zawrócił mi w głowie, musiałam wypróbować, oczywiście na swoją odpowiedzialność, a co z tego wyszło?

Wpierw omówię kwestię opakowań, przecież liczy się każdy szczegół, nie pomijam więc :)
Szaty opakowań bardzo do mnie przemawiają, czarna kolorystyka, zawsze ładnie prezentuje się, natomiast widok pięknych platynowych włosów pełnych zdrowia... oj kusił! Blondynki, te malowane, uwielbiające taką tonację na swoich kosmykach wiedzą o co chodzi :)
Na pudełku znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu: nazwę i krótki opis, spis zawartości opakowania, ważne wskazówki, środki ostrożności, opis zalet oraz pełny skład, jak na farbę bardzo przyjazny!
Farba rzeczywiście zawiera proteiny jedwabiu, keratynę, glicerynę, a także białko ryżowe - miłe zaskoczenie :)

W pudełeczku znajdziemy tylko podstawową zawartość - farbę w saszetce, utrwalacz w buteleczce z aplikatorem oraz parę przezroczystych, foliowych rękawiczek, żadnej odżywki, maski i t.p. marnie szukać, ale w takiej cenie nie będę marudzić, mam w swoich zasobach takowe ;)
Instrukcja użycia jest nadrukowana na saszetce z farbą, i to się nazywa ekologiczne podejście, po co marnować papier - 2 w 1 - brawa za takie rozwiązanie! :)

Sposób przygotowania farby jest nadzwyczajnie prosty i przyjemny, wystarczy odciąć róg saszetki we wskazanym miejscu i przelać jej zawartość do buteleczki z utrwalaczem. Utrwalacz ma przyjemny zapach, natomiast farba ma wyrazisty smrodek amoniaku, tym nie mniej po wymieszaniu składników nieprzyjemna woń ulatnia się ustępując miejsce przyjemnemu, delikatnemu zapachowi, przypomina mi zapach salonu fryzjerskiego, dobrego salonu fryzjerskiego :)
Po energicznym wymieszaniu składników, wystarczy oderwać zaślepkę na górze aplikatora, co też przychodzi z łatwością, i przystąpić do koloryzacji.
Platynowy Blond zaskoczył mnie nieco kolorem mieszanki - ciemno bordowa, nasycona, lekko perłowa... przyzwyczaiłam się do niebiesko-fioletowych tonów w tym przedziale kolorystycznym, no ewentualnie białej barwy, a tu taka niespodzianka - no ciekawie....

Farbę nakładałam bezpośrednio z buteleczki na nieumyte włosy i rozprowadzałam za pomocą pędzla, tak mi wygodniej, a i konsystencja na to pozwalała, nie jest ani gęsta, ani też rzadka, przypomina lekką, kremową odżywkę do włosów. Podczas aplikacji nie ocieka, nie rozbryzguje się po ścianach, z łatwością rozprowadza się i pozostaje tam, gdzie ją ulokowaliśmy, nie migruje :)
Oczywiście najpierw zajęłam się odrostami, po nałożeniu na nie farby kierowałam się zaleceniami producenta i trzymałam na włosach przez 35 minut, następnie pokryłam resztę włosów i pozostawiłam na kolejne 20 minut, tu przedłużyłam czas ekspozycji o 5 minut.
Farba podczas działania nie spowodowała u mnie swędzenia, pieczenia, nie podrażniła skóry głowy, ani nie wywołała innych niepożądanych zjawisk. 
Dwa opakowania zawierają w sumie 160 ml farby, to w zupełności mi wystarczyło by obficie pokryć moje długie włosy.

Po farbowaniu platyny na swych kosmykach nie ujrzałam, ale farba, na moich ciemnych jak noc odrostach, zapewniła dosyć fajny efekt, trocha pomarańczowych refleksów było, ale w sumie sprawdziła się bardzo zadowalająco!
Po farbowaniu włosy były sypkie, miękkie i gładkie, z łatwością układały się, a nawet zyskały delikatną objętość, były lekko uniesione u nasady. 
Kosmyki nie zostały przesuszone, ani uszkodzone, nawet końcówki były w świetnej kondycji i tak już zostało po dzisiejszy dzień.
Farba Marion Natura Styl w odcieniu Platynowy Blond nie wypłukiwała się u mnie zbyt szybko, skargi na te zjawisko nieraz słyszałam, u siebie tego nie zaobserwowałam, siwych włosów jeszcze nie mam, więc ciężko określić, jak sprawdziłaby się na nich. 
Po 4 myciach kolor stał się jaśniejszy, ale nadal dobrze pokrywał każdy włos, po dwóch tygodniach miałam już delikatną platynkę, obecnie jestem już miesiąc po koloryzacji i jeszcze wyglądam dosyć przyzwoicie :) Nawet odrosty nie odcinają się w wyraźny sposób.
Jestem zadowolona z jej działania, z pewnością zagości na moich włosach nie raz.

Cena - ok. 6 zł / 1 opakowanie, ale można kupić w promocji jeszcze taniej, ja płaciłam 4 zł za 1 szt.

Dostępność - markety, supermarkety, drogerie...

Podsumowując...

Nie spodziewałam się aż tak dobrych efektów po tej farbie, po pierwsze ze względu na ciemny odcień moich odrostów, po drugie... ciężko trafić na 100% platynę, która na włosach wygląda idealnie, przynajmniej u mnie tak jest, ale spotkało mnie miłe zaskoczenie!
Farba ma bardzo fajny skład, jest tania, jak przysłowiowy barszcz, dziecinnie prosta w przygotowaniu, przyjemna i bezproblemowa w stosowaniu, nie ma przykrego zapachu, wręcz odwrotnie - miły i przyjemny aromat, nie niszczy ani nie wysusza włosów... Wedle mnie posiada szereg pozytywnych cech, więc jak najbardziej polecam!

A teraz moje Drogie, czas na wyniki losowania - nie przedłużając... :)
Los zdecydował, że Kadzidłową Odżywkę wypróbuje i zrecenzuje...

Gratuluję Cat Girl!!!!
Podeślij proszę na mój mail ( w zakładce Kontakt ) swoje dane adresowe.
Dziękuję wszystkim za zgłoszenia ♥

Dla tych kto przegapił... Zapraszam Was do udziału w Akcji testowania!!! 
Kosmetyki Apis czekają!!!

Miłego wieczorku Wam życzę ;)
                                                                                          

poniedziałek, 28 lipca 2014

Testuj kosmetyki APIS z Dobre Dla Urody - poszukujemy 10 blogerek!

Witajcie Słoneczka :)
Z pewnością każda z Was słyszała o kosmetykach APIS Natural Cosmetics, nie każda jednak miała możliwość je wypróbować i osobiście przekonać się o ich niesamowitym działaniu - CZAS TO ZMIENIĆ!!!
I to właśnie teraz macie ku temu niesamowitą OKAZJĘ!
Wraz z marką Apis przygotowaliśmy dla Was wyjątkowy konkurs - testowanie :)
Dlaczego wyjątkowy?
♥ Po pierwsze - poszukujemy nie jednej, nie trzech, a nawet nie pięciu lecz aż 10-ciu blogerek!
♥ Po drugie - każda z Was sama wybiera produkty, które chce testować!
♥ Po trzecie - wybieracie nie 1 nie 2 ale aż 3 produkty do testowania!
Jesteście zainteresowane? Zapraszamy więc do zgłoszania się - NIE MOŻECIE PRZEGAPIĆ TAKIEJ SZANSY!

APIS Natural Cosmetics jest producentem kosmetyków profesjonalnych z wieloletnią historią. Rynek produktów pielęgnujących urodę jest bardzo wymagający. APIS utrzymuje dążenie do perfekcji w sferze urody i pielęgnacji idąc z duchem czasu i nieustannie powiększając swoją ofertę kosmetyków profesjonalnych przeznaczonych dla salonów kosmetycznych oraz naturalnych kosmetyków pielęgnujących.
Jako producent kosmetyków profesjonalnych firma Apis jest w czołówce producentów wytwarzających kosmetyki naturalne.
Kosmetyki naturalne to efekt wieloletniej tradycji i najskuteczniejszych receptur pielęgnujących urodę.
W poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań w zakresie biochemii i biologii APIS Natural Cosmetics ściśle współpracuje z placówkami naukowo-badawczymi. Wysoką skuteczność kosmetyków potwierdzają badania prowadzone przez doświadczonych dermatologów i kosmetologów.
APIS Natural Cosmetics produkuje kosmetyki najnowszej generacji. Jej misją jest szacunek dla natury a pasją najnowsze osiągnięcia nauki. Priorytetem jest zadowolenie Klientów, którzy od lat stosując nasze produkty doceniają ich znaczenie dla urody. Cyklicznie prowadzone testy kosmetyków pozwalają utrzymywać ich jakość na najwyższym poziomie
Kosmetyki APIS Natural Cosmeticspozwalają zachować atrakcyjny wygląd i harmonię pomiędzy ciałem, duchem i umysłem.

Do wyboru macie siedem produktów, a wśród nich - kosmetyki do pielęgnacji ciała, twarzy oraz włosów, które zostały dobrane w ten sposób, aby idealnie trafić w Wasze gusta :)
Zanim jednak dokonacie wyboru, przeczytajcie krótkie informacje na ich temat i wybierzcie te, które Waszym zdaniem, pasują do Waszego profilu urodowego oraz aktualnych potrzeb skóry i włosów.

Szampony z minerałami z Morza Martwego to źródło mikro i makroelementów o wysokiej koncentracji wapnia, magnezu, jodu, bromu, potasu i żelaza, a także innych ekstraktów ziołowych i owocowych. W serii Inspiration wzbogacone dodatkowo o czarne błoto z Morza Martwego, które wspomaga leczenie m.in łuszczycy. Dostarczają skórze i włosom substancji niezbędnych do prawidłowego metabolizmu.
Do wyboru macie trzy wersje:

1. Szampon Błotny z minerałami z Morza Martwego

Dzięki odpowiednio dobranym unikalnym składnikom bioaktywnym: zmineralizowanemu czarnemu błotu i soli krystalicznej z Morza Martwego, ekstraktu z awokado, aloesu, kolagenu i protein jedwabiu, dostarcza skórze i włosom substancji niezbędnych do prawidłowego metabolizmu. Działając wewnątrz włókna włosów wzmacnia, intensywnie regeneruje, odżywia i zapobiega ich wypadaniu.

2. Szampon Błotny z minerałami z Morza Martwego Ceramidy + Keratyna

Intensywnie odbudowujący zniszczoną strukturę włosa kompleks pielęgnacyjny z minerałami z Morza Martwego, czarnym błotem, ceramidami i keratyną. Głęboko regeneruje, odżywia i wygładza powierzchnię włosów sprawiając, że stają się wzmocnione, sprężyste i jedwabiście miękkie w dotyku.

3. Szampon Błotny z minerałami z Morza Martwego Jedwab + Masło Karite

Wyjątkowe połączenie minerałów z Morza Martwego, czarnego błota, jedwabiu i masła karite zapewni włosom intensywną pielęgnację i odżywienie. Przywróci wymarzony połysk, zdrowy wygląd, gładkość i ochroni przed wypadaniem.

4. Płyn do kąpieli i pod prysznic z minerałami z Morza Martwego

Preparat zawiera unikalne minerały z Morza Martwego będące źródłem mikro i makroelementów. W połączeniu z ekstraktem z alg morskich, aloesu i lawendy posiada intensywne właściwości nawilżające, odprężające i poprawiające mikrokrążenie. Pozostawia skórę aksamitnie gładką i elastyczną, nie narusza równowagi płaszcza lipidowego skóry oraz chroni ją przed wysuszeniem.

5. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust

Dla każdego rodzaju skóry wokół oczu.
Dwufazowa formuła wzbogacona ekstraktem z ogórka, nasion lnu i kwasem hialuronowym.  Szybko i skutecznie usuwa makijaż oraz zanieczyszczenia pozostawiając rzęsy idealnie czyste bez tłustej warstwy.

6. Krem liftingujący  z kompleksem TENS’UP 50 ml

Dla cery dojrzałej.
Lekki krem z kompleksem TENS’UP™ o wyraźnym efekcie liftingującym i naprężającym. Natychmiastowo i długotrwale łączy właściwości wygładzające zmniejszając widoczność zmarszczek z aktywnością przeciwstarzeniową.

7. Sól krystaliczna z Morza Martwego 

Naturalna sól krystaliczna z Morza Martwego to esencja ponad 40 minerałów i pierwiastków śladowych. Doskonale oczyszcza skórę z toksyn i martwych komórek naskórka, poprawia mikrokrążenie, napięcie i elastyczność wspomagając redukcję cellulitu i nadmiaru tkanki tłuszczowej. Intensywnie nawilża, dotlenia i odpręża pozostawiając skórę idealnie gładką i miękką w dotyku.

Wśród powyższych, siedmiu propozycji każda z Was może wybrać trzy kosmetyki, które chcecie przetestować i zobowiązujecie się zrecenzować w ciągu 2 tygodni od momentu ich otrzymania, zamieszczając recenzję na swoim blogu :)
Przed dodaniem zgłoszenia bardzo proszę o przeczytanie regulaminu!

Regulamin konkursu " Testuj kosmetyki Apis z Dobre Dla Urody" 

1. Konkurs jest organizowany dla wszystkich publicznych obserwatorów bloga Dobre Dla Urody
2. Sponsorem konkursu oraz fundatorem produktów do testowania jest marka APIS Natural Cosmetics.
3. Biorąc udział w konkursie macie za zadanie, wśród wyżej zaprezentowanych produktów, wybrać 3 kosmetyki, które chcecie przetestować.
4. Wraz z wybranymi produktami zamieszczacie adres do swojego bloga.
5.  Do zgłoszenia dołączacie klauzulę: " Zobowiązuję się do przetestowania i zrecenzowania wybranych produktów, zamieszczając recenzje na swoim blogu w ciągu 2 tygodni od momentu otrzymania przesyłki".
6. Na Wasze zgłoszenia czekamy od dnia dzisiejszego - 28 lipca do 5 sierpnia ( włącznie ) 2014 roku.
7. Wśród wszystkich poprawnych zgłoszeń Sponsor konkursu wybierze 10 blogerek do których zostaną wysłane produkty.
8. Warunki konieczne do udziału w konkursie:
  • Bycie publicznym obserwatorem bloga - Dobre Dla Urody
  • Polubienie profilu facebookowego APIS Natural Cosmetics
  • Zamieszczenie banera konkursowego u siebie na blogu wraz z linkiem kierującym do notki konkursowej
  • Zamieszczenie w komentarzu listy kosmetyków wraz z nickiem, pod którym obserwujecie blog Dobre Dla Urody, imieniem oraz pierwszą literą nazwiska pod którym lubicie APIS Natural Cosmetics na facebooku, linkiem do swojego bloga z udostępnionym banerem konkursowym
9. Wyniki konkursu zostaną opublikowane na łamach bloga 8 sierpnia 2014 roku.
10. Wybrane osoby zobowiązują się do wysłania danych adresowych do wysyłki produktów w ciągu 3 dni od momentu okazania się wyników.
11. Kosmetyki wysyła Sponsor konkursu, firma APIS Natural Cosmetics. 
12. Niedotrzymanie któregokolwiek z punktów regulaminu dyskwalifikuje uczestnika z udziału w konkursie - poprawność zgłoszeń będzie weryfikowana.
13. Linki do recenzji należy wysyłać na mail: karolina@projektornia.eu
 

Wzór poprawnego zgłoszenia:
1) Obserwuję blog Dobre Dla Urody jako...... ( nick )
2) Lubię APIS Natural Cosmetics jako.... ( imię i pierwsza litera nazwiska )
3) Wybieram do testowania.... ( nazwy 3 kosmetyków ... )
4) Udostępniony banerek i link do mojego bloga... ( link )
5) Zobowiązuję się do przetestowania i zrecenzowania wybranych produktów, zamieszczając recenzje na swoim blogu w ciągu 2 tygodni od momentu otrzymania przesyłki.

Baner do udostępnienia
Testuj kosmetyki APIS Natural Cosmetics z Dobre Dla Urody - zapraszamy serdecznie!!!
                                                                                         

piątek, 25 lipca 2014

Słodka rozkosz - Peeling do ciała Zielona Herbata Fresh&Natural

Witajcie Słoneczka :)
W końcu ten pracowity tydzień za mną, choć nie do końca, bo weekend też niesie za sobą bardzo dużo pracy, tak, czasem tak miewam, ale jednak odpoczynku choć trocha posmakuję, a przynajmniej mam taką nadzieję ;)
Dziś chcę Wam opowiedzieć o kosmetyku, który ostatnimi czasy daruje mi wiele przyjemności - skórze zapewnia cudowną gładkość i komfort, a zmysłom niesamowitą przyjemność - Peeling cukrowy Zielona Herbata od Fresh&Natural.

Cukrowe peelingi zdecydowanie należą do moich ulubieńców, preferuję je bardziej od solnych, ponieważ są delikatniejsze w działaniu, nie powodują podrażnień na mojej skórze, nie szczypią, gdy dostaną się do zadrapań czy ranek i bardzo delikatnie, ale skutecznie i bezinwazyjnie, oczyszczają ją z martwych komórek.
Efekty zazwyczaj otrzymuję te same jak po solnych peelingach, ale bez nieprzyjemnych doznań w postaci drapania czy szczypania skóry - no jak ich nie uwielbiać? To niemożliwe :)
Jednak cukrowy peeling to określenie szerokie, nie każdy jest dobry, nie każdy też zły, kwestia oceny jest zawsze indywidualna, bo wiele czynników składa się na to, jak nam służy, czy też nie, oraz jakie efekty i doznania zapewnia.

Słów kilka od producenta

Peeling cukrowy Zielona Herbata zawiera suszone kwiaty hibiskusa zanurzone w specjalnej mieszance olejów roślinnych oraz kryształki cukru, które usuwają martwe komórki naskórka, idealnie wygładzając i zmiękczając skórę.
Peeling poprawia elastyczność, ujędrnia i nawilża. Pachnie orzeźwiająco zieloną herbatą.
Peeling NIE ZAWIERA: SLSów/SLESów, parabenów, silikonów, parafiny, wazeliny,  barwników, substancji modyfikowanych genetycznie, ale ZNAJDZIEMY w nim  NATURALNE oleje i masła roślinne, wyciągi roślinne, ekstrakty, olejki eteryczne i zapachowe.

Aktywne składniki peelingu:
  • HIBISCUS - zmiękcza, ujędrnia i łagodzi
  • ZIELONA HERBATA - pobudza aktywność skóry do regeneracji i odbudowy
  • CUKIER - złuszcza, odżywia i wygładza skórę 
  • OLEJ Z PESTEK WINOGRON - regeneruje, uelastycznia, natłuszcza 
  • OLEJ ARGANOWY BIO - nawilża, ujędrnia i regeneruje 
  • OLEJ ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW - odżywia i łagodzi
  • WITAMINA E - chroni, ujędrnia, natłuszcza
SKŁADNIKI/INCI: Sucrose, Vitis Vinifera Seed (Grape) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Argania Spinosa Nut (Argan) Oil, Hibiscus Esculentus, Parfum, Limonene*, Citronellol*, Cinnamal*, Geraniol*, Linalool*, Lilial*, Isoeugenol, Citral*

*składniki naturalnego pochodzenia występujące w olejkach eterycznych.

Produkt przebadany dermatologicznie.
Peeling jest odpowiedni dla wegan i wegetarian!

Opakowanie peelingu to twardy, szeroki ale niski słoiczek, o pojemności 250 g, wykonany z przezroczystego tworzywa, zakręcany metalową pokrywką. Na słoiczku mieści się papierowa plomba, która zapewnia o nietykalności produktu, prócz tego odczytamy z niej termin ważności produktu.
Po odkręceniu pokrywki naszym oczom okazuje się aluminiowe wieczko dodatkowo zabezpieczające peeling.
Etykieta utrzymana w delikatnym, romantycznym stylu, mieści na sobie logo marki, nazwę produktu oraz jego opis.
Na spodzie słoika znajdziemy etykietę zawierającą bardziej obszerne informacje, między innymi też sposób użycia oraz pełny skład.

Peeling ma idealną, według mnie, konsystencję, nie jest gęsty ani zbity, nie jest też rzadki, z łatwością więc go nabiera się i aplikuje, nie spływa z wilgotnej skóry, trocha się obsypuje w trakcie masowania, ale to przecież normalny stan rzeczy.
Drobinki cukru są małych rozmiarów, delikatnie, ale zdecydowanie, masują skórę czym wprawiają w stan relaksu i odprężenia, intensywność peelingu można pogłębiać dokładając kolejną porcję kosmetyku, naciskiem dłoni regulujemy jego intensywność - kto jak lubi :)
Producent informuje, że peeling może rozwarstwiać się, co jest naturalnym procesem i nie stanowi wady produktu, w swoim okazie tego zjawiska jakoś szczególnie nie zauważyłam, owszem odrobina olejku czasem zbiera się na górze, ale nie jest to typowe rozwarstwianie się, które nieraz obserwowałam w innych produktach tego typu.

Pewnie dla Was, jak również dla mnie, będzie dziwnym fakt, że peeling Zielona Herbata nie ma wcale zielonego koloru, lecz bordowy :)
Zapach mnie oczarował od pierwszego otwarcia słoiczka... niesamowicie piękny, naturalny, ale tu znowu zonk, nie zgodzę się z producentem, że pachnie on zieloną herbatą, ja czuję najpiękniejszy na świecie aromat hibiskusowej herbaty :) Boski! Świeży! Soczysty! Delikatnie słodki... Uwielbiam go, mogę tak wąchać w nieskończoność...
Podczas używania peelingu zapach nasila się, staje się jeszcze bardziej wyczuwalny, intensywniejszy, ale w tym przypadku jest to zaletą, ponieważ nie jest przekombinowany, ani mdły, z pewnością każdej z Was przypadnie do gustu :)

Peeling stosuję wedle zaleceń producenta, nakładam na ciało małymi porcjami i masuję przez 2-3 minuty, największy " nacisk " wywierając na partie objęte wrogim cellulitem, tak mam GO, a także na łokciach i kolanach, ale nie zmywam peelingu od razu, pozostawiam go na kilka minut, by cudowne, naturalne składniki, które zawiera, jeszcze lepiej wniknęły w moją skórę.
Po spłukaniu peelingu skóra jest lekko natłuszczona, ale w żadnym stopniu nie obciążona, nie klejąca, dlatego też nie "ścieram " tej olejowej warstewki ręcznikiem, lecz delikatnie go dociskam, usuwając jedynie nadmiar wody, olejek pozostaje na skórze, a po kilku minutach wchłania się całkowicie, pozostawiając ją gładką, delikatną, bardzo przyjemną w dotyku.
Skóra po peelingu jest doskonale nawilżona, odżywiona, delikatnie ujędrniona i pachnąca, ten boski aromat wręcz wnika w nią i cieszy zmysły węchu jeszcze przez długi czas!
Peeling, mimo zawartości olejków eterycznych, nie podrażnia mojej skóry, nie oferuje też uczulenia.
Wydajność oceniam jako bardzo dobrą, ale to kwestia indywidualna :)

Cena - 34,90 zł / 250 g ale... warto polować na promocje, których w sklepie nie brakuje ;)

Dostępność - Fresh&Natural

Podsumowując...

Ten peeling, to mój pierwszy kosmetyk Fresh&Natural, zachwycałam się ich opakowaniami, bo są bardzo ładne, i praktyczne, ale gdy poznałam zawartość... uzależniłam się! Lubię dzielić się kosmetykami z ukochanym mężem, naprawdę, nigdy mu ich nie żałuję, ale nie tym razem - jest mój i tylko MÓJ!
Nie przeszkadza mi, że Zielona herbata, " smakuje " jak Hibiskusowa, bo zapach, działanie, konsystencja i efekty, które zapewnia ten peeling, są niesamowite!
Serdecznie polecam - nie rozczarujecie się ♥
Ale UWAGA! Uzależnia!

Znacie kosmetyki Fresh&Natural?
Które produkty próbowaliście i polecacie?
Jakie peelingi bardziej lubicie - cukrowe czy solne?
Mam też olejek do ciała, ale o nim napiszę wkrótce, jeszcze testuję ...
Udanego i pogodnego weekendu Wam życzę :*
                                                                                       

środa, 23 lipca 2014

Carlo Bossi Fancy Femme - otulający powiew orientu

Witajcie Słoneczka,
O swoim uzależnieniu do perfum pisałam już nie raz, uwielbiam je i nigdy nie mam dosyć,  moja kolekcja zapachów jest bardzo różnorodna, można w niej znaleźć perfumy naturalne, zbudowane wyłącznie na jednym lub kilku składnikach, jak również te niszowe, wysokopółkowe i też drogeryjne :)
Nigdy nie skupiam się na jednym gatunku, jestem zmienna, zresztą jak wszystkie kobiety, często kupuję " w ciemno ", co nie zawsze jest dobre dla mnie, bo mimo ulubionych nut zapachowych kompozycje nie zawsze przypadają mi do gustu, zapach musi mnie porwać, musi mieć w sobie to "coś", co sprawia, że chce się po niego sięgać...

Fancy Femme Carlo Bossi właśnie taka jest, to woda perfumowana która mimo iż została wybrana w ciemno, idealnie trafia w mój gust. Używam jej około dwóch miesięcy, nie codzinnie, bo za pomocą zapachów lubię podkreślać swój nastrój, a także go poprawiać, gdy zajdzie taka konieczność, wybieram też zapachy w zależności od okazji, czy też bez niej, pory dnia, a nawet pogody i najzwyczajniejszych zachcianek :)

Opakowanie wody perfumowanej to tekturowe pudełko utrzymane w bardzo ładnych, klasycznych barwach - połączenie bieli ze złotem zawsze jest udane, w tym przypadku zachwyca swoją elegancją, szykiem i luksusem.
Pudełko nie tylko ładnie wygląda, ale również zapewnia dobrą ochronę zawartości, jego wnętrze jest wyścielone " gofrowaną " usztywnianą tekturą, która zapobiega stłuczeniu flakonu, jest też dopasowana do jego formy, dzięki czemu flakon jest delikatnie otulony i unieruchomiony. Opakowanie zostało ofoliowane, co gwarantuje nam nietykalność produktu.

Na pudełku znajdują się wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu: nazwą, typ, określona pojemność - 100 ml, zawartość alkoholu - 80%, miejsce produkcji - Francja, pełny skład wody, termin ważności - 36 miesięcy od momentu otwarcia oraz dane producenta, jak już wspominałam wcześniej, jest to polska firma, która działa na rynku od lat osiemdziesiątych, natomiast od 1996 roku zajmuje się produkcją wyrobów perfumeryjnych, aż dziwne, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam :)

Flakon ma klasyczną, smukłą, prostokątna formę z lekko zaokrąglonymi kącikami, bez udziwnień, wykonany z grubego szkła, przyozdobiony logiem marki i transparentną nalepką utrzymaną w bardzo eleganckim stylu. Za ozdobę służy tu korek i choć jest plastikowy, został tak wyrzeźbiony, że wygląda niczym drogocenny klejnot, zwłaszcza gdy wpadnie w niego światło - mieni się wszystkimi kolorami!

Złoty atomizer, którym flakon został wykończony, jest perfekcyjnie i solidnie wykonany, nie stwarza też problemu podczas używania wody, z łatwością naciska się, w bardzo precyzyjny sposób dawkuje perfumy, które wydostają się w postaci delikatnej mgiełki. Atomizer umożliwia wydobycie nawet malutkiej porcji.
Długa rurka sięgająca do samego dna umożliwi wydobycie zawartości do ostatniej kropli.
Flakon prezentuje się ekskluzywnie, jest wygodny i przyjemny w użyciu - perfekcja w każdym szczególe.

A co przedstawia sobą zapach? Jaki jest? Czym uwodzi...
Woda perfumowana Fancy Femme należy do szyprowo-owocowo-kwiatowo-waniliowej rodziny zapachowej:
  • Nuty głowy: mandarynka, bergamotka, baie rose, grejpfrut
  • Nuty serca: róża, jaśmin, fiołek, granatowiec
  • Nuty bazy: paczuli, wetywer, wanilia, szary bursztyn
Zapach został cudownie skomponowany, jest lekki, co przy szyprowych nutach jest dla mnie bardzo ważne, nie lubię gdy dominują i są bardzo wyraziste, w tym przypadku nie zauważyłam aby wybijały się na prowadzenie.
Początkowo wyczuwam kwiatowe nuty podbite orzeźwiającymi nutami owoców cytrusowych i doprawione bergamotką, dopiero po nich czuję subtelną słodycz wanilii i szyprowe tło podkreślające zapach i nadające mu wyrazistości.

Po ile zapach ma w sobie wiele wyrazistych nut, odpowiednio jest dosyć esencjonalny, potrzebuje rozwagi podczas aplikacji, działa na zasadzie " co za dużo, to niezdrowo " - mi wystarcza trzy delikatne psiknięcia, by móc rozkoszować się pięknym zapachem, który przez dłuższy czas doskonale wyczuwam.
Zapach po kilku godzinach słabnie, później znika, czy to ja po prostu do niego przyzwyczajam się i nie wyczuwam, bo osoby z mojego otoczenia pytają czym pachnę ;) Na ubraniach jest dobrze wyczuwalny nawet następnego dnia.
Lubię go stosować nie tylko na wieczór, ale także w ciągu dnia lub o poranku, zwłaszcza gdy pogoda nie dopisuje... mały psik i robi się bardzo przyjemnie, zapach jest " ciepły ", otulający, ale też dodający energii, nie jest mdły, ani zbyt mocny, nie przesłodzony, ani ciężki... delikatnie orientalny, przywołujący na myśl letnie ciepłe noce wypełnione aromatem lasu, łąk i ogrodów znajdujących ukojenie po upalnym dniu - rozkoszny!

Cena - 79,99 zł / 100 ml

Dostępność - sklep Carlo Bossi oraz Futurosa

Podsumowując...

Fancy Femme to zapach łączący w sobie doskonałe, szlachetne nuty zapachowe, jest elegancki, a zarazem lekki, idealny zarówno na dzień jak i pasujący do wieczorowej kreacji. Z pewnością przypadnie do gustu młodym, energicznym " kobietom biznesu ", elegantkom, celebrujacym wieczory w teatrach i drogich restauracjach, a także wampom, które lubią wyróżniać się z tłumu przykuwając do siebie uwagę i romantyczkom kochającym orientalne wonie.
Musicie go wypróbować!

Lubicie orientalne zapachy?
Które nuty zapachowe należą do Waszych ulubionych?
Jakie perfumy lubicie i stosujecie?
                                                                                       

poniedziałek, 21 lipca 2014

Odżywka Kadzidłowa - moc natury! Chcesz wypróbować? Zgłoś się!

Witajcie Słoneczka :)
Arabskie kosmetyki są dla mnie prawdziwą tajemnicą, odkrywam je stopniowo, krok po kroku poznając tajemniczą moc składników, które je tworzą, delektując się wspaniałymi aromatami i podziwiając efekty, które za każdym razem zapewniają.
Dotychczas ograniczałam się głównie do naturalnych mydeł na bazie oleju laurowego oraz olejów, moja skóra je uwielbia!, ale dzięki SubjektywnaJa, poznałam przesympatyczną Panią Martę ze sklepu Sekret Piękna, która mi doradziła wypróbowanie Odżywki Kadzidłowej - uległam i... przepadłam!
Zdradzę Wam tajemnicę - Wy też możecie ją wypróbować, ale o tym za chwilę... będzie TESTOWANIE :)

Słów kilka od producenta

Odżywka do włosów KADZIDŁOWA polecana jest do włosów suchych, zniszczonych, bez połysku.
To doskonała odżywka do włosów zniszczonych zabiegami fryzjerskimi i stylizacyjnymi ( farbowanie, ondulacja, prostowanie, suszenie gorącym powietrzem ).
Skład odżywki ma na celu wniknięcie w głąb włosa, odżywienie go, pogrubienie i nadanie mu naturalnego blasku ( włosy nie są natłuszczane ).
Dodatkowym atutem odżywki jest jej zapach pochodzący od naturalnych olei i kadzidła. Dzięki tym składnikom odżywka pozostawia na włosach piękny, orientalny zapach, a po jej zastosowaniu włosy łatwo się rozczesują i stają się podatne na układanie.

Skład odżywki
  • Oliwa z oliwek
  • Olej laurowy ( pobudza porost włosów, skutecznie likwiduje łupież i inne dolegliwości skóry głowy, posiada właściwości antybakteryjne )
  • Olej sezamowy ( posiada duże ilości przeciwutleniaczy, takie jak witaminę E; jest nieodłącznym elementem kuracji pielęgnacyjnych skóry głowy )
  • Olej z czarnuszki ( bogactwo mikroelementów)
  • Olej słonecznikowy ( jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym. Dzięki zawartości tokoferoli wykazuje silne działanie antyrodnikowe, przeciwzapalne i normalizujące )
  • Olej kukurydziany ( w skład oleju chodzą witamina E i NNKT, przede wszystkim kwas linolowy - omega 6 )
  • Kadzidło
  • Woda destylowana
  • Wosk pszczeli.
Dzięki tak dobranym składnikom włosy otrzymują zastrzyk witamin i mikroelementów oraz budulca ( włosy suche zostają „ wypełnione”, dzięki czemu pogrubiają się, nie kruszą i nie łamią ).

Odżywka Kadzidłowa jest zamknięta w minimalistycznym, białym, zakręcanym słoiczku, o pojemności 150 ml, wykonanym z nieprzezroczystego tworzywa. Pokrywka solidnie chroni kosmetyk przed wilgocią i zanieczyszczeniami, zapobiega też wydostaniu się odżywki w czasie podróży.
Słoiczek nie jest duży, ale wystarczająco szeroki, przez co wygodny w użyciu, z łatwością da się wydostać niezbędną ilość odżywki za pomocą palców, nie będzie też problemu z wydostaniem resztek z dna ;)
Na opakowaniu znajdziemy nazwę produktu, logo i adres sklepu, pełny skład odżywki, miejsce produkcji - Syria oraz termin ważności. Rozbudowany opis produktu oraz sposób użycia znajdują się na stronie sklepu.

Odżywka ma piękny, perłowy, jasno-liliowy kolor oraz gęstą, kremowo-żelową konsystencję, co mnie nieco zaskoczyło, pozytywnie oczywiście :) prezentuje się bardzo zachęcająco, przypomina mi bardziej maskę, niżeli odżywkę :)
Zapach... to jego właśnie obwiałam się najbardziej, błędnie kojarząc aromat kadzidła z ciężką, męczącą wonią  - nic podobnego! Odżywka pachnie bardzo przyjemnie, owszem wyraźnie wyczuwam w niej kadzidło, ale jest ono podane w lekkiej, subtelnej formie, aromat nie jest męczący, ani ciążki, ani zbyt mocny - doskonale zrównoważony, orientalny, pobudzający zmysły...

Dzięki pięknemu zapachowi oraz gęstej konsystencji stosowanie odżywki wiąże się jedynie z przyjemnością, bez problemu ją nabiera się, z łatwością rozprowadza się po wilgotnych włosach, nie skapuje, nie ześlizguje się z nich, lecz wtapia się zapewniając natychmiastowe zmiękczenie i gładkość, niektóre szampony sprawiają, że moje włosy po umyciu stają się szorstkie, twarde, poplątane i nieprzyjemne w dotyku, odżywka w kilka sekund niweluje te nielubiane przeze mnie " skutki ".
Stosowałam ją zgodnie z zaleceniami, pozostawiając na włosach przez co najmniej 20 minut, ale zdarzało się też trzymać ok. 40 minut, po tym czasie spłukiwałam i natychmiastowo rozczesywałam wilgotne włosy - grzebień sunie po nich jak po masłu! Żadnego szarpania, plątania, wyrywania ... nic z tych rzeczy!

Odżywka Kadzidłowa w żadnym stopniu nie obciąża moich cienkich włosów, nie natłuszcza, mimo zawartości olejów, nie skleja kosmyków, wręcz odwrotnie, sprawia, że stają się lekkie, gładkie, delikatnie uniesione, sypkie i pełne zdrowego połysku, nawet końcówki, które poprzez regularne farbowanie nie zawsze są w dobrej kondycji, wyglądają zdrowo - żadnego przesuszenia, puszenia się czy niesforności nie zauważyłam. Włosy bez układania wyglądają na pięknie ułożone, zdyscyplinowane i lekkie, a każdy powiew letniego wiatru uwalnia piękny aromat, który przez dłuższy czas utrzymuje się na włosach zapewniając przyjemne doznania - perfumy są zbędne, naprawdę :)
Wielką zaletą odżywki jest jej wydajność, myślałam, że ta pojemność wystarczy mi na 5, no może 6 użyć, a tu zonk - używałam jej już 6 razy, a nawet połowy zawartości nie zużyłam :) Na moje cienkie włosy wystarcza porcja wielkości małego włoskiego orzecha - wydajność bardzo wysoka!
Odżywka nie zaoferowała żadnych przykrych dolegliwości mojej wrażliwej skórze głowy, nie wywołuje swędzenia, przesuszenia, podrażnień - jest po prostu wspaniała!

Cena - 24 zł / 150 ml

Dostępność - sklep Sekret Piękna

Podsumowując...

Pokochałam orientalne zapachy! Jak mogłam tyle lat myśleć że ich nie lubię? Ach tak, były skuteczne " odstraszacze " o tej szlachetnej nazwie, które skutecznie mnie zniechęciły do tego typu zapachów, na szczęście to już za mną...
Odżywka Kadzidłowa jest doskonałym dowodem na to, że orientalny zapach ma niesamowitą moc i potrafi przenieść, bodajże w myślach, do tajemniczych ogrodów Bliskiego Wschodu, prócz swego cudownego zapachu odżywka daruje moim włosom wszystko to, czego potrzebują - miękkość, gładkość, blask, lekkość, doskonałą kondycję i piękno, a ja czuję i widzę, że są rzeczywiście moją ozdobą - nie utrapieniem :)


Odżywka Kadzidłowa jest jedną z najlepszych produktów, które miałam przyjemność stosować - uwielbiam ją, bo jej stosowanie, to prawdziwy rytuał nie tylko dla włosów, ale także dla zmysłów ♥
Jeśli chcecie poznać jej działanie, poczuć rozkoszny aromat, zobaczyć efekty na swoich włosach... MOŻECIE TO ZROBIĆ!
Tu i teraz! Ponieważ mamy dla Was niespodziankę - TESTOWANIE!
Jeśli aktywnie prowadzisz bloga - ZGŁOŚ SIĘ! A może właśnie Ty ją przetestujesz :)

Warunki konieczne
  • Należy być publicznym obserwatorem bloga Dobre Dla Urody
  • Polubić profil facebookowy Sekret Piękna
  • Wyrazić chęć przetestowania 
  • Udostępnić baner u siebie na blogu ( opcjonalnie + 1 los! )
Wśród wszystkich zgłoszeń wyłonię, drogą losową, osobę do której zostanie wysłana Odżywka Kadzidłowa.
Zgłaszając się do testów zobowiązujesz się do napisania recenzji otrzymanej odżywki u siebie na blogu w terminie 25 dni od momentu otrzymania przesyłki.
Odżywkę wysyła sponsor - sklep Sekret Piękna.
Wybrana osoba będzie proszona o podanie danych adresowych do wysłania odżywki, dane te będą wykorzystane wyłącznie do celów przekazania produktu do testów.
Na Wasze zgłoszenia czekam od dziś, 21 lipca do 28 lipca ( włącznie ) - wyniki podam już 29 lipca!
Gotowe?

Wzór zgłoszenia:
  • Obserwuję blog jako.... ( nick )
  • Lubię Sekret Piękna na facebooku jako... ( imię oraz pierwsza litera nazwiska )
  • Chce przetestować odżywkę i zobowiązuję się do napisania recenzji na swoim blogu
  • Udostępniłam baner na blogu... ( link ) - opcjonalnie! +1 los! 
Zapraszam do testowania - WARTO!
Miłego wieczoru Wam życzę ;)