Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bee Pure. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bee Pure. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 listopada 2015

Bee Pure Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy na jadzie pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami

Witajcie Słoneczka ;)
Czy wiecie, jak dodać spojrzeniu blasku? Tak, tak, dobry sen jest najlepszym lekarstwem, to prawda, a także zakochanie, szczęście, radość z jakiegoś powodu - też oferują " ten blask w oczach ". Ale jeśli odpowiednio nie zatroszczymy się o oprawę oczu, ten cudowny blask łatwo może stracić swój urok, po prostu przygaśnie...
Skóra w okolicy oczu jest bardzo cienka i delikatna, podatna na uszkodzenia, szybciej tez się starzeje, bowiem jest niemal pozbawiona gruczołów łojowych. Aby dobrze wyglądać, potrzebuje solidnego wsparcia!

Bee Pure Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy z jadem pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Nadzwyczajnie ważnym elementem jest nie tylko właściwa codzienna higiena, ale też skuteczna pielęgnacja skóry wokół oczu. Demakijaż i oczyszczanie muszą być bardzo delikatne, bez rozciągania skóry, pielęgnację również warto przeprowadzać z wyczuciem - lekkie wklepywanie pobudza mikrokrążenie skóry i przyśpiesza wchłanianie kosmetyków. 
Warto tez unikać kontaktu kosmetyku z oczami - nie aplikujcie produktów pielęgnacyjnych tuż przy spojówkach, a unikniecie zaczerwienienia i podrażnienia. Skóra wokół oczu jest tak cieniutka, że kosmetyki pielęgnacyjne nie mają najmniejszego kłopotu z równomiernym rozprzestrzenianiem się po niej :)
Bee Pure Bee Venom Eye Cream długo czekał na swoją recenzję, ale czas, w jego przypadku, działa na korzyść - mogę znacznie więcej powiedzieć na temat działania, jak również efektów, które oferuje przy długotrwałym stosowaniu. 

Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy z jadem pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Słów kilka od producenta

Krem pod oczy na jadzie pszczelim Bee Pure Bee Venom Eye Cream został tak zaprojektowany, aby chronić delikatną skórę wokół oczu i jednocześnie naprawiać jej uszkodzone komórki. Przynosi natychmiastowy efekt liftingu, rozjaśnienia oraz wygładzenia skóry, a jednocześnie działa przeciwzmarszczkowo poprzez stymulację produkcji kolagenu i elastyny.
Obok jadu pszczelego oraz miodu Manuka o unikalnym, antybakteryjnym faktorze UMF20+ pochodzącym z Nowej Zelandii, krem zawiera peptydy, olej jojoba i aloes, co jeszcze bardziej zwiększa efekt przeciwzmarszczkowy i przynosi lecznicze, łagodzące korzyści. Regularne stosowanie kremu pod oczy zmniejsza obrzęki i cienie pod oczami, zwiększa jędrność i elastyczność skóry, oraz ją odżywia i nawilża.

Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy z jadem pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Korzyści potwierdzone badaniami:

• chroni delikatną skórę wokół oczu (95%)
• poprawia napięcie skóry (90%)
• zwiększa jędrność i elastyczność skóry (90%)
• widocznie wygładza skórę (80%)
• łagodzi zmarszczki (75%)
• zapewnia odczucie odżywienia skóry (90%)
• zmniejsza opuchnięcia pod oczami (75%)
• regeneruje naskórek (90%)
• zapewnia odczucie pielęgnacji skóry (90%)
• poprawia nawilżenie skóry (95%).

* Nie należy stosować tego kosmetyku u osób, które mają poważną alergię na użądlenia pszczół!

Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy z jadem pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Składniki: Aqua (Water), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate, Caprylic Capric Triglyceride, Stearic Acid, Montanov 68 (Cetearyl Glucoside Cetearyl Alcohol), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Stearoyl Lactylate, Theobroma Cacao Seed (Cocoa) Butter, Leptospermum Scoparium Mel (Manuka) Honey, Lavandula Angustifolia (Lavender 30/40) Oil, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Extract, Gluconolactone, Manuka Mel (Honey) UMF 20, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Aminomethyl Propanol, Leptospermum Scoparium (Manuka) Leaf Oil, Bee Venom.

Składniki aktywne: 
• Oczyszczony jad pszczeli z peptydami
• Miód manuka o unikalnym faktorze UMF20+ pochodzący z Nowej Zelandii
• Olej jojoba
• Aloes.

Uwaga! Przed pierwszym użyciem zaleca się przeprowadzenie testu uczuleniowego - w przypadku pojawienia się alergii należy odstawić produkt i skonsultować się z lekarzem bądź farmaceutą.

Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy Bee Pure na jadzie pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Krem pod oczy Bee Venom jest podany w bardzo eleganckim, luksusowym kanciastym słoiczku, wykonanym z twardego tworzywa. Swoim wyglądem przypomina szkło, więc pięknie się prezentuje, a dodatkowo jest znacznie lżejsze - dzięki czemu tylko zyskuje. Słoiczek jest bezpieczny, nie potłucze się podczas podróży, a i w trakcie codziennej pielęgnacji możemy być spokojne - nawet gdy dojdzie do upadku, nie dozna żadnego uszczerbku.
Szeroki korek, szczelnie zakręcany, skutecznie chroni zawartość, przed wydostaniem się oraz przedłuża trwałość kosmetyku, uniemożliwiając dostęp wilgoci i drobnoustrojów. Ładnie dopełnia całość dodając elegancji i szyku.

Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy na jadzie pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Bee Pure Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy
Dodatkowym zabezpieczeniem kremu jest plastikowa nakładka-wieczko, z wygodnym uchwytem umożliwiającym łatwe otwieranie i precyzyjne zamykanie. Dzięki nakładce krem zawsze zostaje tylko tam, gdzie być powinien, nie migruje na korek, nie wciska się w miejsce zakręcania, czego osobiście nie cierpię! Niby szczegół, ale ważny, raz że solidnie chroni zawartość, dwa, że przyczynia się do tego, iż opakowanie zawsze wygląda ładnie i schłudnie, nawet po odkręceniu korka :)
Na słoiczku producent ograniczył się wyłącznie do niezbędnych informacji umieszczając jedynie nazwę produktu, jego pojemność i termin ważności oraz swoje dane. Natomiast znacznie więcej informacji możemy przeczytać na tekturowym pudełku, w które słoiczek został zapakowany.

Bee Pure Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy na jadzie pszczelim
Krem Bee Venom Bee Pure na pierwszy rzut oka wydaje się być dosyć treściwy i gęsty, tak jest, lecz gdy dotkniesz go opuszką paca, czujesz lekkość i przyjemność tej konsystencji. Swoją teksturą przypomina jogurt - jest gęsty, kremowy, a jednocześnie lekki, delikatny, beztłuszczowy, miły w dotyku. Z łatwością się nabiera i równie przyjemnie aplikuje, i choć wiele osób woli jednak opakowania w wersji airless, mi osobiście taka forma podania bardzo odpowiada, dbając o podstawową higienę i czystość rąk nie doprowadzimy do " zakażenia " produktu :)
Zapach kremu jest dosyć specyficzny, trudny do określenia, ale przyjemny, pachnie jak naturalny kosmetyk, roślinny produkt. Aromat nie jest trwały, ani mocny, subtelnie wyczuwalny podczas aplikacji i ulatniający się po kilkunastu chwilach.

Bee Pure Bee Venom Eye Cream Krem pod oczy na jadzie pszczelim z miodem manuka UMF20+ i peptydami
Po aplikacji na skórę krem oferuje delikatny efekt świeżości, orzeźwienia i czystości - nie jest to wyraźne chłodzenie, lecz coś w rodzaju lekkiego powiewu wiatru. Skóra czuje swoisty zastrzyk energii, a jednocześnie ogarnia ją natychmiastowa ulga i ukojenie. Krem świetnie się rozprowadza i równomiernie wnika w skórę, zapewniając jej komfort, gładkość, miękkość i delikatność.
Podstawowe właściwości, takie jak nawilżenie, odżywienie, wygładzenie i ukojenie krem odkrywa przed nami już po pierwszym użyciu. Z każdym kolejnym coraz bardziej się docenia moc składników, które w nim zostały " zamknięte ". Już po 2 tygodniach regularnego stosowania, dwa razy dziennie - na noc i na dzień, zaobserwowałam wyraźne ujędrnienie, rozświetlenie i poprawę ogólnej kondycji skóry. Stała się bardziej elastyczna, napięta, wygładzona, a kółka pod oczami były mniej widoczne, aczkolwiek nie zniknęły całkowicie.
Po miesiącu stosowania zaobserwowałam spłycenie zmarszczek mimicznych, a te drobne po prostu zniknęły! Skóra w okolicy oczu się zagęściła, stała się mocniejsza, bardziej elastyczna, promienna i dobrze odżywiona. Opuchlizna nie jest moim problemem, ale nie ukrywam, że bywają momenty, gdy " zdobi " moje oczy o poranku. Teraz mam na nią " broń " natychmiastowego działania - krem pod oczy Bee Venom i znika w ciągu kilkunastu minut! Podkówki się rozjaśniły, ale nie zniknęły całkowicie, nie, nie, nie w moim przypadku, są skutkiem pracy przy komputerze i zbyt małej ilości snu, ale i tak z efektów, które zapewni mi krem, jestem bardzo zadowolona!

Bee Pure Bee Venom Eye Cream
Cena - 179 zł / 15 g

Dostępność - BeeYes

Podsumowując...

Krem Bee Venom nie powoduje u mnie uczulenia ani podrażnienia, nie obciąża skóry, nie zapycha jej, wchłania się całkowicie, bez pozostawienia tłustej czy klejącej warstewki. Zużyłam go już ponad połowę, to bardzo dużo, biorąc pod uwagę treściwą konsystencję, która pozytywnie odbija się na wydajności. Niewiele go trzeba, aby w pełni zatroszczyć się o najdelikatniejsze miejsce na twarzy - o cudowną oprawę naszych oczu, zwierciadła naszej duszy!
Krem doskonale pielęgnuje, skutecznie chroni i zapobiega starzeniu się skóry, ba nawet odwraca niektóre jego skutki, zapewniając nam piękno, pewność siebie i ten niepowtarzalny blask w oku :)

Znacie kosmetyki Bee Pure?
Czy stosujecie w swojej pielęgnacji kosmetyki z jadem pszczelim?
Które produkty z asortymentu marki polecacie?
Miłego weekendu Wam życzę :*
                                   

piątek, 23 stycznia 2015

Bee Pure Bee Venom Serum - złote serum do twarzy na jadzie pszczelim

Witajcie Słoneczka ;)
Niektórym z Was,  szczególnie młodym dziewczynom, serum może wydawać się kosmetykiem zbędnym. Jeszcze kilka lat temu też tak uważałam, ale gdy odkryłam dla siebie jego prawdziwą moc, zmieniłam zdanie. Teraz bez tego kosmetyku nie jestem w stanie się obejść.
Owszem, nie zawsze stosuję go tak systematycznie jak np. krem do twarzy, pod oczy, czy produkty do demakijażu, ale gdy skóra potrzebuje natychmiastowego wsparcia... jest niezastąpione!

Zawsze pod ręką mam buteleczkę z tym zbawiennym eliksirem. Mimo lekkiej, rzadkiej konsystencji, jak to zazwyczaj bywa, sera mają bardzo skoncentrowany skład. Co za tym idzie? Działają niczym opatrunek dla skóry, pomagając w krótkim czasie , a nawet w trybie natychmiastowym, przywrócić jej blask, jędrność, gładkość, prawidłowe nawilżenie... Wymieniać można w nieskończoność, jeśli stosujecie serum, wiecie o czym mówię :)
Dziś chce podzielić się z Wami opinią na temat serum, które stosuję od lata, stąd te słoneczne zdjęcia w środku zimy :) Poznajcie Bee Pure Bee Venom Serum - płynne złoto nadające gładkości i odświeżające skórę.

Słów kilka od producenta

Serum na jadzie pszczelim ma bardzo skuteczne i intensywne działanie odmładzające i odbudowujące. Wystarczy niewielka ilość, aby uzyskać widoczny efekt, a zastosowane drobinki 24-karatowego złota nadają cerze wyjątkowego blasku.
Zawarty jad pszczeli wytwarza mikroobrzęki, wygładzające zmarszczki.  Jednocześnie jad pszczeli stymuluje produkcję kolagenu i elastyny, białek odpowiedzialnych za odbudowę zniszczonych komórek. Rezultaty będą widoczne od razu, jednak właściwy efekt osiągnie się po okresie dwóch, trzech tygodni stosowania.
Serum tworzy bardzo dobrą bazę pod makijaż.

Korzyści  potwierdzone badaniami: 
  • nadaje cerze blasku (100%)
  • poprawia napięcie skóry (95%)
  • zwiększa jędrność i elastyczność skóry (90%)
  • widocznie wygładza skórę (85%)regeneruje naskórek (90%)
  • zapewnia odczucie odżywienia skóry (95%)
  • zapewnia odczucie pielęgnacji skóry (95%)
  • poprawia nawilżenie skóry (100%)
Główne składniki: oczyszczony jad pszczeli z peptydami, miód manuka o unikalnym faktorze UMF20+ pochodzący z Nowej Zelandii, 24-karatowe złoto w postaci drobnych płatków, aloes.

Składniki: Aqua/ Water, Hydrolyzed Wheat Protein, Marine Collagen, Glycereth 26, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Dimethicone (and) Dimethiconol, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Manuka Mel (Honey) UMF 20, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Aloe Barbadensis Leaf Extract (Aloe Vera), Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Ascorbic Acid (Vitamin C), Niacinamide (Vitamin B3), Calcium Pantothenate (Vitamin B5), Pyridoxine HCI (Vitamin B6), Pigment (Cl. 77000), Parfum, Menthyl Lactate, 24K Gold ( as Gold Leaf), Bee Venom (Apitoxin), Beta Carotene.

Produkt testowany dermatologicznie i odpowiedni dla wszystkich rodzajów cery.
* Nie należy stosować tego kosmetyku u osób, które mają poważną alergię na użądlenia pszczół.

Opakowanie serum, to przezroczysta buteleczka, o pojemności 30 ml, wykonana ze sztucznego tworzywa, imitującego szkło. Nie traci na wyglądzie, ale zyskuje na wadze - jest lekka, poręczna i bezpieczna, nawet podczas upadku, nie grozi roztłuczeniem czy pęknięciem.
Dozownik typu airless, w który buteleczka została wyposażona, ułatwia aplikacje i tworzy ją bardziej higieniczną - lubię! Posrebrzane elementy dodają nieco luksusu całości, a czarny, twardy korek - wieńczy dzieło.
Dzieki takiemu opakowaniu serum nie tylko ładnie prezentuje się, ale również  jest doskonale chronione :)

Dodam, że w trakcie stosowania, co czynię już przez wiele miesięcy, buteleczka wcale nie traci na atrakcyjności. Niezależnie od tego czy stoi w łazience, na szafce nocnej, czy jest przewożona w kosmetyczce/torebce/bagażu - nic z nią złego się nie dzieje.
Sreberko nie łuszczy się, napisy się nie ścierają, korek i buteleczka nie pękają, nawet podczas upadków - solidne wykonanie. Niby szczegół, ale ważny :)
Tekturowe pudełko, w które serum dodatkowo zostało zapakowane, zawiera niezbędne informacje i jest... równie piękne.
Ach te pszczółki! Zadbały o wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły.

Serum nie bez powodu zostało nazwane " płynnym złotem " - rzeczywiście tak wygląda! Można patrzeć na niego godzinami... ale nie o tym teraz, na czym to ja skończyłam? Aha, serum ma lekką, delikatnie kremową, ale całkowicie beztłuszczową konsystencję. Nieco się różni od większości tego typu kosmetyków, bowiem częściej spotykamy serum w płynnej bądź półpłynnej formie. Często sera są podane w formie olejków. Ale, dzięki temu Bee Venom Serum zyskuje na wydajności. Na jednorazową aplikację na twarz, szyję i dekolt wystarcza wyżej pokazana porcja, która równa się dwóm pompkom :)
Zapach, według mnie, jest bardzo przyjemny, nie to miodowy, nie to propolisowy, nie za słodki, ani niedrażniący. Jest wyrazisty, ale niezbyt intensywny, trwały, relaksujący, uprzyjemniający aplikację i noszenie.

Serum Bee Pure jest bardzo przyjemne w aplikacji. Delikatna konsystencja lekko sunie po skórze, bez naciągania jej. Równomiernie rozprowadza się, szybko się wchłania, aż do matu!, co przy mojej mieszanej skórze, jest wielką zaletą. Serum nie zostawia na skórze żadnego wyczuwalnego filmu, nie klei skóry, nie obciąża jej, nie zapycha. Po aplikacji skóra zyskuje nie tylko blask, ale również jest dobrze nawilżona, odżywiona, niesamowite gładka, cudownie zadbana.
Złote drobiny w subtelny sposób rozświetlają skórę, optycznie ją odmładzają, dodając tak zwanego " młodzieńczego " blasku. Niech Was nie przeraża ich ilość, nie oferują " jarmarcznego" wyglądu, mimo iż są widoczne " gołym okiem ", lecz zapewniają efekt natychmiastowego liftingu :)
Serum zazwyczaj stosuję pod krem, ale zdarza się, że noszę go solo, nakładając pod makijaż, świetnie do tego celu się nadaje. Zapewnia skórze idealne wygładzenie i niesamowity komfort.
Serum nie powoduje u mnie żadnych nieprzyjemnych skutków - nie uczula, nie podrażnia, nie wysusza skóry, nie zapycha jej. Wydajnością zaskakuje - wystarcza naprawdę na długo!

Cena - 209 zł / 30 ml

Dostępność - BeeYes

Podsumowując...

Bee Venom Serum od Bee Pure stało się moim chciejstwem od momentu, kiedy o nim przeczytałam, i zobaczyłam, na blogach koleżanek-blogerek. Zachwytom nie było końca, teraz już wiem dlaczego :) Dzięki Siouxie moje chciejstwo spełniło się, i to razy 3, bo prócz serum mam krem pod oczy i maseczkę do twarzy, o których kiedyś napiszę - na razie czekają na swoją kolej :)
Bee Venom Serum uwielbiam! Jest to jedno z najlepszych serum, jakie miałam przyjemność stosować. W weekend, gdy robię sobie dni wolne od makijażu, wystarczy kilka kropel tego serum, aby czuć się boginią piękności! Jest niczym kosztowna, luksusowa biżuteria - w subtelny sposób zdobi skórę, sprawiając, że staje się ona największym atutem, nawet gdy do ideału jej daleko! Magia ♥

Znacie kosmetyki Bee Pure?
Czy stosujecie serum w swoje pielęgnacji?
Które są Waszymi faworytami?
Udanego weekendu Kochane :*
                                                                                         

piątek, 8 sierpnia 2014

Ulubieńcy lipca ♥

Witajcie Słoneczka :)
Wpierw informacja dla tych, którzy czekają na wyniki Testowania kosmetyków Apis - Kochane bardzo Was przepraszamy za opóźnienie, ale wyników dziś nie będzie, Pani Karolina jest obecnie na urlopie, dostęp do internetu ma bardzo, ale to bardzo ograniczony, czego nie spodziewała się, postara się przejrzeć Wasze zgłoszenia i podesłać mi listę wybranych testerek najszybciej, jak tylko będzie to możliwe - uzbrójcie się w cierpliwość i nie miejcie nam za złe - złośliwość losu :)
A teraz przechodzimy do tematu :)
Lipiec był dla mnie wspaniałym miesiącem, w sumie to uwielbiam lato, promienie słoneczne i wysokie temperatury nie sprawiają mi żadnego problemu, jestem strasznym zmarzluchem więc rozkoszuję się upałami w najlepsze, dla mnie schłodzenie ciała jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, niżeli jego rozgrzewanie - zimny prysznic, mrożone napoje, kosmetyki z lodówki, orzeźwiające zapachy...
Czas przedstawić Wam moich ulubieńców, które towarzyszyły mi w lipcu zapewniając komfort, przyjemność i orzeźwienie, oczywiście nie tylko one, ale wielu innych już pokazywałam wcześniej więc nie chcę się powtarzać i Was zanudzać ;)

W lipcu, jak widzicie, prócz małego wyjątku, królowały " wielkogabarytowe " kosmetyki - pielęgnacja ciała, twarzy i włosów u mnie są zawsze na pierwszym miejscu, przy upałach często odpuszczałam sobie robienie makijażu, tusz do rzęs, cienie do powiek i błyszczyki do ust - to moje niezbędniki, natomiast podkłady, róże, a nawet pudry - odstawiłam całkowicie, skóra miała wakacje :)

Lekkie jak mgiełka, przyjemnie pachnące i cudownie rozświetlające serum Bee Pure Bee Yes sprawdza się u mnie fantastycznie, cudowny prezent sprawiła mi Siouxie, moja skóra go uwielbia, błyskawicznie wchłania się i absolutnie nie obciąża skóry, dodaje jej promienności i troszczy się o dobry wygląd, w subtelny sposób ukrywając to, co jest do ukrycia ;)
Napiszę o nim wkrótce, ponieważ uważam, że zasługuje na osobną recenzję :)

Krem z filtrem to podstawa w letniej pielęgnacji, SPF 50 używam jedynie podczas opalania się lub gdy wiem, że będę musiała przez dłuższy czas przebywać w ostrym słońcu, na co dzień wystarczają niższe filtry, krem ochronny SPF 30 APIS`a idealnie wpisuje się w potrzeby mojej skóry, to jeden z nielicznych kremów ochronnych, który nie natłuszcza, ani też nie powoduje nadmiernego wydzielania sebum przez moją mieszaną skórę - skutecznie chroni, nawet przy ostrym słońcu, dobrze i długotrwale nawilża, pięknie pachnie... Wkrótce będzie pełna recenzja :)

Bez toniku ani rusz, ostatnimi czasy powróciłam do regularnego stosowania toników, płyny micelarne to jednak nie to samo, widzę pozytywne zmiany na skórze, Facial Toner Yasumi jest przeznaczony do każdego rodzaju cery, mojej mieszanej pomaga w zachowaniu dobrego wyglądu poprzez minimalizowanie porów, stają się mniej widoczne, a więc i skóra wydaje się gładsza, piękniejsza, bardziej jednolita... dodatkowo świetnie pachnie, uwielbiam jego zapach!, dobrze tonizuje i odświeża skórę, zawiera betainę, algi Laminaria Hyperborea, glicerynę, puder perłowy, sól morską, alantoinę, D - pantenol i kwas mlekowy - już go pożegnałam..., smuteczek, za kilka dni w denku go zobaczycie.

Moje nowe zamiłowanie, Matujący płyn micelarny BeBeauty jest jeszcze lepszy od wersji nawilżającej - ma bardzo przyjemny, świeży zapach, dobrze oczyszcza skórę z makijażu, sebum oraz innych zanieczyszczeń, odświeża, nie klei skóry, delikatnie matuje, nie wysusza ani nie podrażnia, nieraz czytałam, że szczypię w oczy, u siebie tego zjawiska nie zaobserwowałam, ale nie mam wrażliwych, więc może dlatego. Bardzo go polubiłam, świetny i tani.

Cielesne rozkosze - tak, to zestaw Balea Brazil Mango - mgiełka do ciała i żel pod prysznic - obydwa produkty już były recenzowane, więc możecie o nich więcej poczytać - nazwy podlinkowane.
Brazil Mango to bezkonkurencyjny zapach lata - soczysty, świeży, owocowy, rozkoszny... żel doskonale oczyszcza skórę i dobrze ją odświeża, zapach ulotny, jak to w żelach Balei, ale mgiełka pozwala przez dłuższą chwilę cieszyć się tym aromatem, nie klei skóry, ale ją nawilża, używana wprost z lodówki zapewnia moc orzeźwienia, ukojenia i ochłody rozgrzanej słońcem skórze :)

Gdy moja skóra pierwszy kontakt ze słońcem ma już za sobą, gdy jest już dobrze muśnięta słońcem, wysokie filtry odstawiam na bok, natomiast ich miejsce zastępują te o niższym faktorze - ulubieńcem lipca bezkonkurencyjnie jest mleczko Jenipapo L`Occitane au Brésil - link do recenzji w nazwie, pokonał nawet mojego ulubionego Piz Buin`a :) To bardzo lekkie, przyjemne w zapachu mleczko, które dobrze chroni skórę, nie wymagając częstej aplikacji, poprzez co zyskuje na wydajności, nie obciąża ani nie klei jej, ale wygładza i uelastycznia, atomizer ułatwia stosowanie - bezpieczne opalanie to podstawa dobrego samopoczucia.

I ostatnia już ulubienica - odżywka Kadzidłowa Sekret Piękna - link w nazwie, która skutecznie dba o piękno moich włosów, pielęgnując, odżywiając i delikatnie nabłyszczając je, radzi sobie z ujarzmieniem i wygładzeniem nawet mocno poplątanych i szorstkich, po umyciu szamponem, włosów, w kilka chwil przywraca im świetny wygląd i kondycję, nie obciążając, ale nadając objętości i lekkości fryzurze.

I tak właśnie prezentuje się moja lipcowa gromadka ulubieńców - znacie któryś z tych kosmetyków?
Lubicie, stosujecie, co o nich sądzicie?
Czy podzielacie moje zdanie, czy macie odmienne zdanie na ich temat?
Udanego i pogodnego weekendu Wam życzę :)
                                                                                          

poniedziałek, 7 lipca 2014

Nowości kosmetyczne czerwca - co wpadło w moje ręce :)

Witajcie Słoneczka :)
Jak Wam minął weekend? Ja nadal uważam, że wszystko co fajne szybko się kończy, tak też było tym razem, choć pogoda nieco kaprysiła, było całkiem wspaniale - ciepło, słonecznie, bardzo rodzinnie, opalanie zaliczone, oczywiście z filtrami, i czas na czytanie znalazłam oraz na domowe SPA - lubię nasze rytuały pielęgnacyjne ♥
Ale gdy jesteśmy wypoczęte, mamy " naładowane baterie ", to i poniedziałek nie jest wcale taki straszny, prawda? :)

W tym miesiące nowości kosmetyczne trocha wyprzedzają denko, nie mogę się nijak zabrać za fotografowanie, torba stoi po brzegi naładowana zużytymi opakowaniami, a ja z dnia na dzień odkładam przygotowywanie posta.
Czerwiec pod względem zakupowym był dosyć oszczędnym miesiącem, ale wpadło mi wiele niespodzianek konkursowych zarówno od koleżanek blogerek, jak i od różnych firm, jesteście ciekawe co nowego przybyło?

Balea limitowany zestaw Miami Sunshine od dłuższego czasu chodził za mną, rozważałam zakup na Allegro, ale pewnego pięknego dnia wypatrzyłam go na wyprzedaży u Pogodowej - oczywiście zdążyłam i oto jestem szczęśliwą posiadaczką pięknie pachnącego żelu pod prysznic, wody toaletowej o mega soczystym, letnim, intensywnym zapachu i lakieru p2, kolorek którego bardzo mi się podoba, ale stan moich płytek uniemożliwia obecnie używanie jakichkolwiek lakierów... odbudowuję kolagenem :)

Na żele również pokusiłam się, jak już szaleć, to na całego, zwłaszcza że Baleikowe żele uwielbiam, i choć mam sporą ilość tego typu produktów, uważam, że nigdy ich za wiele, zresztą terminy ważności pozwalają na dłuższe przechowywanie, więc czemu nie - dwa kupiłam dla siebie, jeden z nich, a mianowicie Mango Mambo, na rozdanie, które znajdziecie na facebookowym profilu Dobre Dla Urody - Zapraszam!

Mleczko do ciała Bath & Body Works Midnight Pomegranate również wypatrzyłam u Pogodowej, kosmetyki tej firmy są dla mnie niedostępne, więc skorzystałam z okazji - jak ja uwielbiam blogowe wyprzedaże ♥ W buteleczce pachnie bosko, na ciele... jeszcze nie wiem, ale wkrótce się dowiem :)

Produkty do pielęgnacji stóp Shefoot ostatnio często widywałam na blogach, w serwisach i na forach internetowych, udało mi się wygrać te produkty w pewnym kreatywnym konkursie, chętnie poznam ich działanie osobiście, szaty graficzne bardzo mi podobają się, zobaczę jak z działaniem i efektami będzie :)

Ostatnie czasy zdradzam swoje ulubione antyperspiranty Nivea z Garnier`em, zaczęło się wszystko od różowego przystojniaka w sprayu Mineral Invisible, o którym pisałam TU, na tyle mnie oczarował, że kupiłam jego odpowiednik w kulce, bo jednak tą wersje lubię bardziej od sprayowej, z jego działania również jestem zadowolona i to bardzo, więc gdy trafiłam na okazję Biedronki, nie powstrzymałam się, zresztą za dwa zapłaciłam tyle, co wcześniej za jeden, ok 9 zł. ;)

Balsam do ciała rozświetlający i balsam do opalania dla dzieci Soraya dorwałam w Netto, z myślą o lecie :) rozświetlający balsam podkreśli ładnie opaleniznę, a wysoką ochronę stosują moje dzieci, potrafią wiele godzin bawić się na słońcu i pluskać się w basenie, a balsam SPF 50 działa bez zarzutu - żadnego poparzenia nie doznały :)

Regenerująca maska do włosów blond Marion też wypatrzona w Netto, ostatnia sztuka, nie miałam potrzeby jej kupowania, ale zaciekawiła mnie obietnicą " niwelowania złotych refleksów " więc wrzuciłam do koszyczka, wypróbuję i przekonam się, czy faktycznie działa :)

Pszczółki dorwały i mnie, luksusowy zestaw Bee Pure wygrałam w rozdaniu u Siouxie and the City, a w nim serum, krem pod oczy oraz maska - produkty są stworzone na bazie miodu Manuka i jadu pszczelego, miałam próbki i wypadły genialnie, jestem ciekawa działania na dłuższą metę - za niedługo zabieram się za stosowanie, jak już dokładnie je poznam, z pewnością opisze ;)

Przeurocze mydełko naturalne firmy MiLOMiLL Czarna Orchidea to moja nagroda za czynny udział w dyskusji na profilu EcoKraina - zapach mydełka wybrałam sama, z oferty sklepu, bardzo mnie zauroczyła nazwa, stposuję go już trocha czasu, więc wkrótce skrobnę słów kilka, bo jest warte uwagi, wiem, że wielu z Was lubi mydła naturalne :) 
Próbaski Lavery to miły dodatek, tak naprawdę nie znam kosmetyków tej firmy, miałam balsam do ciała który mnie nieco zraził, więc nie interesowałam się zbytnio asortymentem. 

Powyższe cudeńka, to paczuszka od Coco Collection - wygrałam rozdanie u Anity, a produkty te są godne uwagi, znam, i mam, jedynie winogronowe masło do ciała Bielendy, pozostałe kosmetyki, to dla mnie nowości. 

Całym zestawem próbek ( podzielonych na linie ) produktów Dr. med. Christine Schrammek uraczyła mnie blogowa koleżanka Marta Ś, autorka wspaniałego bloga i magicznie pięknych zdjęć Geometry of Nature - marki nie znałam zupełnie, ale po wypróbowaniu, bo już w czerwcu zostały zdenkowane, wyrobiłam sobie zdanie i wiem, które kosmetyki koniecznie muszę wypróbować :) Dzięki Martuś!

Multioils Bomb Evree to moja nagroda za hasło dla tego kosmetyku :) Jest to kompozycja 7 olejków roślinnych do ciała, dzięki zawartości wielu witamin i składników odżywczych ma aktywnie wspierać naturalne zdolności skóry do regeneracji, dogłębnie ją odżywiać oraz przywracać zdrowy, jednolity kolor - wypróbuję :)

Naturalne cacuszka do testowania pochodzą ze sklepu Sekret Piękna, już je pokochałam, za super zapachy, działanie... dowiecie się o nim już wkrótce, co więcej, będę miała dla Was też któryś z tych kosmetyków - są chętne do testowania?
Proszę o odrobinę cierpliwości - szczegóły już wkrótce ;)

Galenic Ophycee to krem na noc, który sobie wybrałam w ramach nagrody w konkursie, który firma przeprowadzała na swoim profilu facebookowym, szczęście dopisało i moja odpowiedź konkursowa została doceniona - lubię to ♥ :)

I to byłoby na tyle moje Drogie :)
Dziekuję że dotrwaliście do końca :)
Który produkt/produkty z moich nowości Was zaciekawił najbardziej?
Co chcielibyście osobiście wypróbować?
Jak tam Wasz nabytki - przybyło Wam nowości w czerwcu?
Miłego wieczoru :)