Maskara idealna - czy ona istnieje? Powiedzcie mi proszę, bo ja, szczerze mówiąc, mimo swoich intensywnych poszukiwań jeszcze na takową nie trafiłam, owszem nie raz stosowałam bardzo fajne okazy, które są warte uwagi oraz wydanych na nie pieniędzy, ale czasem efekty są wręcz opłakane, i to nie tylko przenośnie.
Maskara to kosmetyk, który jest dla mnie absolutnym niezbędnikiem, bez niej czuje się nieumalowana i taka ... niewyraźna ;) Szukam więc, próbuję, testuję, gdy otrzymałam propozycję wypróbowania najnowszej maskary L`Oreal`a Volume Million Lashes Excess NOIR z przyjemnością się zgodziłam - byłam bardzo ciekawa efektów które zapewnia, pokładałam na niej nadzieję: " A może to właśnie ona będzie moim ideałem"?
Słów kilka od producenta
Objętość bez umiaru. Czerń bez umiaru. Rzęsy którym nie można się oprzeć.
Odkryj najnowszą maskarę Volume Million Lashes Excess Noir, która łączy zniewalającą głębie czerni z:
- Legendarnym efektem miliona rzęs
- Wyjątkowym podkreśleniem spojrzenia
- Objętością bez umiaru
- INTENSYWNA CZERŃ
Dla najbardziej wyrazistego spojrzenia
- ELEKTRYZUJĄCA OBJĘTOŚĆ
Legendarna szczoteczka dla efektu miliona rzęs
- PRECYZYJNIE ROZDZIELONE RZĘSY
Optymalna doza tuszu.
Opis według mnie
Opakowanie tuszu prezentuje się luksusowo, dzięki połyskującej, lustrzanej złoto - czerwonej powłoce wygląda niczym metalowe, choć jest wykonane z plastiku. Opakowanie dodatkowo zdobią czarno - złote napisy, znajdziemy na nim również logo marki, rysunek okazujący szczoteczkę która to nie skleja rzęs, ponieważ podczas wyjmowania jej z tubki nadmiar tuszy jest usuwany, nalepkę zawierającą pełny skład produktu, termin przydatności - 6 miesięcy od momentu otwarcia oraz określoną pojemność - 10 ml.
Skład szczegółowo pokazuje co nakładamy na rzęsy.
Szczoteczka jest sylikonowa, dosyć duża, elastyczna, giętka, delikatnie wyprofilowana ledwo widocznym wcięciem, ma dużo sylikonowych wypustek o różnej długości, końcówka jednak jest gruba, nie ma spiczastego zakończenia ułatwiającego aplikację tuszu na rzęsy w kącikach oczu ani " włosków " na nim, moim zdaniem trocha niedopracowana została ta kwestia.
Tusz do rzęs ma piękny, głęboki, nasycony kolor czerni, który lubię najbardziej, początkowo ma dość rzadką, płynną konsystencję, w trakcie używania gęstnieje, po 3 tygodniach stała się, według mnie, idealną.
Zapach początkowo jest dobrze wyczuwalny, po chwili łagodnieje, jest trocha specyficzny, ale przyjemny, bardzo delikatny, lekko wyczuwalny podczas stosowania maskary.
Aplikacja mogła by być idealna, gdyby nie to tępe zakończenie szczoteczki, szczoteczka fajnie rozprowadza tusz i jednocześnie rozczesuje rzęski, początkowo trocha sklejała je ale nie było tak źle.
Działanie upiększające, tusz nie posiada walorów odżywczych, za to nadaje rzęsom ładnego koloru czerni, wydłuża je i delikatnie pogrubia.
Efekty utrzymuję się przez cały dzień, tusz nie obsypuje się, nie kruszy, nie rozmazuje, nie odbija się na powiekach, nadaje pięknego wyglądu i wyrazistości oczom.
Wydajność po ponad miesiącu stosowania ciężko określić, na razie ma się dobrze, po wykończeniu tuszu uzupełnię ten dział ;)
Moja opinia
Makijaż oczu bez użycia maskary jest dla mnie niewykończonym makijażem, mam dosyć krótkie, cienkie i jasne rzęsy, więc gdy ich nie pokryję tuszem wyglądam... nijako :) Dla tego tusze do rzęs są moimi sprzymierzeńcami od lat, inne kosmetyki pomijałam, nie zawsze miałam ochotę na cienie czy kreskę na oku, o pudrach i podkładach już i nie wspomnę, ale tusz musiał być!
Maskara Excess NOIR podoba mi się swoim wyglądem, lubię rzeczy piękne, a jej opakowanie właśnie do takich zaliczam - nie tandetne, świetnie dopracowane, wygodne w użyciu i miłe dla oka.
Szczoteczka początkowo przeraziła mnie ciutkę, jest naprawdę duża, usiana mnóstwem sylikonowych wypustek, ale w obsłudze bardzo przyjemna, jednym pociągnięciem można pomalować połowę rzęs na oku :) Drażni mnie jedynie ten tępy koniec, by pokryć moje krótkie rzęski w wewnętrznym kąciku oka muszę się postarać aby nie pomalować sobie przy okazji powieki tuż nad nimi, początkowo, gdy tusz był rzadki, ciągle mi to zdarzało się, jednak gdy zgęstniał, a i ja bardziej nabrałam wprawy w posługiwaniu się nią, ten problem zniknął - nawet najmniejsze rzęski ładnie są pokryte tuszem.
Sam tusz mi przypadł do gustu od samego początku, trocha drażniła mnie jego płynna konsystencja, ale wiele tuszy tak ma, więc czekałam cierpliwie aż zgęstnieje, a on z każdą porcją wtłaczanego powietrza stawał się coraz lepszy, po dwóch tygodniach już był świetny.
Moich rzęs nie sklejała jakoś specjalnie, czasem to się zdarza, czasem nie - nie mam pojęcia od czego to zależy, może przez to, że mam ich nie wiele, a może też ze względu na ich " rozstaw ":) Maskara świetnie rozprowadza się, bardzo ładnie rozdziela i rozczesuje rzęsy, otulając każdą z nich porcją tuszu, już pierwsza warstwa zapewnia śliczny i widoczny efekt, rzęsy nabierają intensywnego koloru czerni, stają się dłuższe, lekko pogrubione i podkręcone, oko nabiera wyrazistości, kolejna warstwa jeszcze bardziej wydłuża, pogrubia i zagęszcza rzęsy, tworząc z nich tak zwaną " firankę " - milion rzęs to nie jest, ani nawet sto, ale efekt mi się podoba.
Postanowiłam wypróbować działanie maskary na maksa, i choć nie mam zwyczaju nakładać więcej jak dwóch warstw tuszu na rzęsy, tym razem nałożyłam też trzecią - efekt zobaczcie i oceńcie sami. Więcej tego nie robiłam, zadowalam się jedną lub dwoma warstwami tej maskary :)
Maskara szybko wysycha na rzęsach, nie odbija się na powiekach, nie rozmazuje się ani nie obsypuje, dzielnie trzyma się przez cały dzień tam, gdzie powinna, czyli na rzęsach. Bezproblemowo też zmywa się, zarówno za pomocą wody z kosmetykiem do mycia twarzy, jak i płynami do demakijażu czy micelami, a nawet chusteczkami do demakijażu - w kilka chwil znika bez śladu!
Maskara nie spowodowała u mnie żadnego podrażnienia ani uczulenia.
Cena - ok. 50 zł / 10 ml
Ocena 4/5
Dostępność - drogerie, sklepy internetowe
Podsumowanie
Maskara Volume Million Lashes Excess NOIR od L`Oreal`a sprawdza się u mnie dosyć dobrze, ideału w niej nie znalazłam, niestety, ale uważam że jest dosyć dobrym produktem - wyznacza się świetnym kolorem czerni, doskonałą trwałością, dosyć zadowalającymi efektami i łatwością zmywania, jednak ma też niezbyt dopracowaną szczoteczkę, utrudniającą malowanie malutkich rzęs w wewnętrznych kącikach oczu oraz tendencje do sklejenia rzęs, co nie do końca mi odpowiada - nie liczę na milion rzęs, ale na swoje ładnie podkreślone, wydłużone, pogrubione i rozdzielone.
Co sądzicie o tej maskarze? Podoba się Wam efekt z jej pomocą uzyskany na moich rzęsach?
Jak sprawdziła się u Was? Podbiła Wasze " oczy " czy nie za bardzo?
Lecę pichcić Kochane, mam jutro... ale o tym jutro :) Dodam że będzie dla Was niespodzianka ;)
Buziaki ;*