Witajcie Słoneczka :)
Chyba nie ma takiej kobiety, która nie marzyłaby o pięknych, zdrowych włosach pełnych blasku. Produkty pielęgnacyjne jednak nie zawsze zapewniają upragnione efekty, nie każdy kosmetyk jest w stanie sprostać naszym oczekiwaniom. Owszem, świetnie myją, pielęgnują, chronią... ale efektem końcowym często są matowe włosy.
W swoich włosowych kosmetykach pielęgnacyjnych mam kilka takich gagatków, uwielbiam je za skuteczne działanie oczyszczające, za zapach, a blasku swoim włosom nadaję za pomocą Inebrya Fluid Star - krystalicznego serum rekonstruującego do włosów suchych i farbowanych.
Produkty nabłyszczające nie są dla mnie nowością, często sięgam po olejki, które prócz działania nabłyszczającego oferują nawilżenie i odżywienie kosmykom. Pod ręką zawsze mam też nabłyszczacz w sprayu, który w kilka sekund potrafi sprawić, że włosy stają się olśniewająco piękne.
Kosmetyki Inebrya znam jedynie z próbek, ich olejki do włosów działają u mnie cuda już po pierwszym użyciu!
Fluid Star, po konsultacji, doradził mi specjalista ze sklepu Hairstore.pl, po przeczytaniu opisu, zdecydowałam się go wypróbować, zapowiadał się fantastycznie!
A jak sprawdził się na moich włosach? Zobaczycie i przeczytacie :)
Słów kilka od producenta
INEBRYA Ice Cream Fluid Star - regenerujące serum do włosów, które doskonale wygładza, nawilża i odżywia włosy suche, zniszczone.
Siemię lniane i aloes regenerują uszkodzone włókno włosa.
Serum pokrywa warstwą ochronną włókno włosa dzięki czemu zabezpiecza je przed uszkodzeniami. Przeciwdziała rozdwajaniu się końcówek. Ułatwia modelowanie i pięknie nabłyszcza.
Kusi niesamowitym zapachem mango.
Serum jest zamknięte w przezroczystej buteleczce, o pojemności 60 ml, wykonanej z grubego szkła. Choć zyskuje ona nieco na wadze, jednocześnie jest solidna i ładnie się prezentuje, osobiście bardzo lubię kosmetyki zamknięte w szkle :)
Ze względu na przezroczystość buteleczki, z łatwością można śledzić stopień zużycia produktu. Widać też doskonale, że rurka od pompki, w którą serum zostało wyposażone, sięga do samego dna, co rokuje zużycie kosmetyku do ostatniej kropli.
Pompka jest wykonana z białego tworzywa, zakręcana, a więc po zużyciu produktu, opakowanie można wykorzystać do przechowywania innych płynnych lub półpłynnych produktów, zwłaszcza, że jest bardzo wygodne w użyciu.
Pompka działa bez zarzutu, nie zacina się, nie chwieje, nie pluje kosmetykiem, jest stabilna i niewymagająca wysiłku - lekkie naciśnięcie pozwala na płynne wydobycie potrzebnej porcji fluidu.
Otwór dozujący bardzo malutki, co przy konsystencji tego serum jest idealnym rozwiązaniem. Nie wylewa się ono w nadmiarze, ani też zbyt oszczędnie, nie ocieka i nie brudzi buteleczki.
Pompka jest dodatkowo zabezpieczona szczelnie zamykanym korkiem - dzięki niemu produkt będzie bezpieczny podczas podróży, a na co dzień jest dobrze chroniony przed zanieczyszczeniami i wilgocią.
Na buteleczce znajdziemy jedynie podstawowe informacje - między innymi pojemność oraz termin ważności, 36 miesięcy od momentu otwarcia. Ale została ona zapakowana do tekturowego pudełka, z którego wyczytamy opis produktu, do jakiego typu włosów jest zalecany, sposób użycia oraz pełny skład, który zamieszczam dla zainteresowanych.
Jak widzicie na początku składu mamy lekkie, lotne silikony, emolienty oraz glicerynę, olej lniany i sok z aloesu też są :)
Fluid Star jest produktem profesjonalnym, można go kupić tylko w salonach fryzjerskich.
Serum jest przezroczyste, o delikatnej, fioletowej barwie, ma płynną, ale nie wodnistą!, lekko tłustawą konsystencje, przypominającą lekki olejek.
Zapachem, wbrew nazwy, serum wcale nie przypomina mango, ja wyczuwam cudowne nuty miodowego melona połączonego z nutą soczystego mango, które stanowi tutaj " tło " zapachu. Jednakże jest przyjemny dla moich nozdrzy, uprzyjemnia więc stosowanie i dosyć długo pozostaje na włosach. Co ciekawe, zapach w trakcie noszenia zmienia się, i po aplikacji na włosy rzeczywiście aromat mango zaczyna dominować nad melonem - taki kameleon :)
Jestem posiadaczką włosów średniej długości, sięgających za łopatki. Z racji tego iż regularnie je farbuję na różnorodne odcienie blondu, są podatne na przesuszenia i zniszczenia, szczególnie od połowy długości po końcówki. Nieraz po użyciu mocno oczyszczających szamponów włosy stają sie matowe i delikatnie się puszą, czego nie cierpię, końcówki wyglądają jak siano, styrczą w różne strony i wcale urody nie dodają.
Serum jest przeznaczone do włosów farbowanych, matowych, puszących się i zniszczonych - to cechy, którymi charakteryzują się moje włosy :) Wszystkie są mi dobrze znane :)
Stosuję serum nie tylko na końcówki, choć na nie akurat najczęściej i najwięcej serum używam, ale także na całą długość włosów, oszczędzając jedynie jego ilość przy odrostach, skóra głowy szybko mi się przetłuszcza, więc wolę nie przyśpieszać tego procesu większą porcją serum.
Serum z łatwością rozprowadza się po włosach, zarówno mokrych jak i suchych, jest lekkie i " śliskie ". Na suchych włosach po aplikacji pozostawia tłustą warstewkę, która po kilkunastu minutach wchłania się całkowicie, natychmiastowo poprawiając ich wygląd i kondycję. Już kilka kropel tego serum nadaje włosom pięknego blasku, najważniejsze jest to, aby nie przesadzić z jego ilością, bo wtedy efekt może być inny od zamierzonego.
Ilość aplikowanego serum zależy oczywiście od kondycji włosów, dawkowanie jest kwestią indywidualną - moje końcówki wręcz go piją, czasem nakładam porcję serum kilka razy w ciągu dnia. Natomiast na całą długość wystarczy kilka kropel, stosowany " na pasemka " nadaje włosom świetlistych, połyskujących refleksów, na całe włosy - wręcz olśniewa!
Używam serum też na mokre włosy, po umyciu wmasowuję małą jego ilość w kosmyki - ułatwia rozczesywanie i nadaje bardzo naturalnego, subtelnego blasku, dzięki czemu włosy wyglądają jak po wizycie w salonie fryzjerskim :)
Wydajność... jak już wspomniałam, zależy od kondycji i potrzeb włosów, u mnie pod tym względem wystarczy "po wieki ":)
Cena - 54 zł / 60 ml, ale obecnie jest w promocji, więc można kupić za 40,50 zł
Dostępność - Hairstore.pl
Podsumowując...
Inebrya Ice Cream Fluid Star to produkt, który w kilka sekund przywróci włosom świetność oraz nada im cudownego blasku.
Serum nie obciąża włosów, nie skleja ich, nie przyśpiesza przetłuszczania, jeśli oczywiście nie nałożymy go zbyt wiele. I choć zapach mango wyłania się dopiero na włosach, początkowy aromat jest równie przyjemny i kuszący, więc nie czepiam się :)
Jeśli nie obawiacie się silikonów, a Wasze włosy świetnie go toleruję, to polecam jak najbardziej!
Zadba o piękno włosów od nasady, aż po same końce :)
Znacie produkty marki Inebrya?
Co polecacie?
A może stosowaliście to serum?
Jakie są Wasze wrażenia?
Miłego wieczoru :)