czwartek, 27 lutego 2014

Nowość Biodermy - Sébium AI correcteur w akcji!

Witajcie Słoneczka ;)
Jak Wam mija tłustyyyyy czwartek :) Dziś nas ze wszystkich stron zalewa fala pączko-oponko-faworkomanii - nie tylko w sklepach, na bilbordach, ale i w internecie, ojej, już robi się słodko od samego patrzenia, a organizm dopomina się kolejnej porcji smakowitości i choć łudzimy się, i piszemy, i marzymy, że te nienawistne kalorie pójdą w cycki... zdrowy rozsądek mówi co innego: " Cudów nie ma moja Droga, pójdą w biodra i... oponki " :)
Dobra, dosyć gadania, weźcie kilka pączków i usiądźcie wygodnie, bowiem dziś opowiem Wam o nowym produkcie Biodermy - Sébium AI correcteur, który, już od prawie miesiąca, stosuję.
Jesteście ciekawe tego produktu, działania oraz efektów jakie zapewnia mojej skórze?


Słów kilka od producenta

Sébium AI correcteur to produkt 2 w 1, który ma podwójne działanie:
Zielony korektor zapobiega powstawaniu zmian zapalnych, punktowo maskuje zaczerwienienia i zmiany zapalne.
Krem tonujący zapobiega powstawaniu zmian zapalnych, ujednolica koloryt, matuje i przywraca skórze blask.
  • Przeciwdziała tworzeniu się zmian zapalnych na każdym etapie ich powstawania - glukonian cynku, soforolipidy, Laminaria Ochroleuca, ramnoza, enoxolon, opatentowany kompleks FLUIDACTIV®
  • Łagodzi i trwale nawilża - gliceryna, xylitol
  • Ukrywa niedoskonałości skóry, matuje ( podkład mineralny ) - mika i krzemionka w proszku, tlenek żelaza, dwutlenek tytanu
  • Wygładza, wyrównuje skórę - estry AHA, kwas salicylowy
  • Lekka, nietłusta konsystencja gwarantuje przyjemne stosowanie produktu
  • Jest hipoalergiczny
  • Nie zatyka porów
  • Bardzo dobrze tolerowany
  • Nie zawiera parabenów.


Sposób użycia

  • Na początku nakładamy odrobinę zielonego korektora, który  znajduje się pod zatyczką zakrętki Sébium AI correcteur, na zmiany zapalne – wypryski i krosty ( najlepiej przy pomocy pędzelka ). 
  • Następnie rozprowadzamy jednolicie krem tonujący na całą twarz.
  • Preparat należy stosować na oczyszczoną ( najlepiej przy użyciu Sébium Gel Moussant i/lub Sébium H2O ) i osuszoną skórę twarzy.
  • Należy unikać kontaktu z oczami.
Wskazania
  • Skóra tłusta i mieszana 
  • Zmiany trądzikowe 
  • Niejednolity kolor skóry ( np. przebarwienia ) 
  • Idealny do torebki, małe lusterko przy korektorze ułatwia poprawę makijażu w ciągu dnia.



Produkt jest zamknięty w białej tubce z zakrętką, wykonanej z tworzywa, o minimalistycznej szacie graficznej, jednak tubka ta nie jest zwyczajna, tylko bardzo pomysłowa, znajduje się w niej krem tonujący, natomiast pod zakrętką jest zlokalizowany zielony korektor, w pokrywce którego kryje się małe lustereczko - całość bardzo ładnie prezentuje się i jest nadzwyczajnie praktyczna, wszystko mamy w jednym " miejscu " :)
Tubka oraz sam korektor są szczelnie zamykane, dzięki czemu nie musimy się martwić, że produkty wydostaną się z opakowań podczas noszenia w torebce czy w czasie podróży, absolutnie nie!
Tubka zawiera 30 ml kremu, zakrętka 2 g korektora, dodatkowo jest zapakowana w tekturowe pudełko, które mieści na sobie wszystkie ważne informacje dotyczące produktu: opis, skład, sposób użycia oraz termin ważności - 9 miesięcy od momentu otwarcia.


Skład kremu tonującego

AQUA/WATER/EAU, DI-C12-13 ALKYL MALATE, TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL COCOATE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, ISONONYL ISONONANOATE, ZINC GLUCONATE, PEG-30 DIPOLYHYDROXYSTEARATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, SALICYLIC ACID, GLYCYRRHETINIC ACID, CANDIDA BOMBICOLA/ GLUCOSE/METHYL RAPESEEDATE FERMENT, GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, BIS-PEG/PPG-14/14 DIMETHICONE, HYDROGENATED LECITHIN, XANTHAN GUM, ALCOHOL DENAT, DIMETHICONE, CI 77492, IRON OXIDES (CI 77491), IRON OXIDES (CI 77499), SODIUM HYDROXIDE, PROPYLENE GLYCOL, CITRIC ACID, BAKUCHIOL, FRAGRANCE (PARFUM). [BI 664]


Skład korektora

DIISOSTEARYL MALATE, TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), SILICA, PPG-3 MYRISTYL ETHER, BIS-DIGLYCERYL POLYACYLADIPATE-2, OCTYLDODECANOL, POLYETHYLENE, TITANIUM DIOXIDE, HYDROGENATED CASTOR OIL, BEESWAX (CERA ALBA), ISONONYL ISONONANOATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CHROMIUM (III) OXIDE, ZINC OXIDE, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, ALUMINUM HYDROXIDE, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, ZINC GLUCONATE, PROPYLENE CARBONATE, STEARIC ACID, TRIETHOXYCAPRYLYLSILANE, SUCROSE TETRASTEARATE TRIACETATE, IRON OXIDES (CI 77492), MICA, BLUE 1 (CI 42090), BHT. [BI 665]


Produkt występuje w jednym odcieniu, Clair Light, moim zdaniem jest on trocha za ciemny, uwzględniając słowiański typ urody, choć zdaję sobie sprawę, że każda z nas ma inną tonację cery, tym nie mniej wolałabym chociażby trzy odcienie do wyboru - zdecydowanie ułatwiłoby to sprawę z doborem tego właściwego.
Krem tonujący ma lekką, niemal płynną, beztłuszczową konsystencję, i choć otwór dozujący nie jest duży, podczas wydostawania go oraz aplikacji trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością i nie pobrudzić się, najlepiej nakładać go małymi porcjami.
Krem, choć jest płynny i na pierwszy rzut oka wydaje się beztłuszczowy, pozostawia na mojej skórze, nie  nie matującą, lecz delikatną " nabłyszczającą " warstewkę, nie jest typowo tłusta, ale blasku skórze dodaje, rozprowadza się dosyć opornie, błyskawicznie wchłania się, więc działać trzeba bardzo szybko, by nie naciągać skóry czy nie dokładać kolejnej porcji kremu.
Krem nie obciąża skóry, jest na niej niemal niewyczuwalny, nie zapycha, doskonale wyrównuje koloryt, ujednolica, kryjąc nawet ciemne cienie pod oczami, minimalizuje widoczność rozszerzonych porów, ociepla i ożywia karnację.
Zapach bardzo przyjemny i świeży, przez dłuższą chwilę utrzymuje się na skórze.



Korektor o jasnozielonym kolorze ma zbitą, kremową konsystencję, dzięki czemu bardzo dobrze rozprowadza się po skórze, świetnie z nią stapia się i długo utrzymuje się.
Zapach ma neutralny, zupełnie niewyczuwalny, przynajmniej ja go nie wyczuwam, wydajność bardzo, bardzo wysoką, niewiele go trzeba, by skutecznie zamaskować niedoskonałości i zaczerwienienia, efekt krycia łatwo się stopniuje przez dokładanie kolejnych warstw, choć delikatnie ściera się podczas aplikacji kremu tonującego.
Korektor nie tylko maskuje niedoskonałości, ale również przyczynia się do ich zniknięcia, z dnia na dzień stają się coraz mniejsze, aby w końcu zniknąć ze skóry całkowicie! Kryje i leczy jednocześnie, łagodzi również zaczerwienienia i podrażnienia, zmniejsza widoczność naczynek i przybarwień.


Mam mieszaną cerę z tendencją do nadmiernego przetłuszczania się w strefie T i skłonnością do przesuszenia na pozostałych partiach oraz koniuszku i skrzydełkach nosa :) jak widzicie, jej koloryt ma wiele do życzenia - zaczerwienienia, rozszerzone naczynka i drobne przebarwienia, a dodatkowo widoczne pory i różnego rodzaju niedoskonałości, wcale urody nie dodają.
Sébium AI correcteur stosuję wedle zaleceń producenta, najpierw, za pomocą pędzelka, na wszystkie zmiany skórne i zaczerwienienia nakładam zielony korektor, tuż po nim, za pomocą palców, krem tonujący, i choć cery nie mam zbyt jasnej, początkowo mnie " przemalowuje " - twarz i szyja wyraźnie odcinają się od reszty bladego ciała, ale różnica ta jest tak bardzo widoczna jedynie tuż po aplikacji, ponieważ w dosyć krótkim czasie, u mnie to mniej więcej ok. 15 min., krem jaśnieje, idealnie dostosowując się do karnacji, co zobaczycie na poniższych zdjęciach.

Sébium AI correcteur + puder + róż

Początkowo stosowałam krem tonujący na krem Dr Eris, jednak już po 4-5 godzinach skóra w strefie T nabierała wyrazistego, tłustego połysku. Zastąpiłam więc ten krem Pore Refiner`em, próbkę którego otrzymałam wraz z produktem, efekty były już znacznie lepsze, skóra mniej się przetłuszczała, ale wystarczyło go na kilka użyć, więc do końca działania nie poznałam.
Idealny efekt uzyskałam stosując krem tonujący w pojedynkę, odkryłam, że nakładany na czystą skórę u mnie działa najlepiej!
Problem świecenia się skóry nie zniknął całkowicie, ale przy regularnym stosowaniu krem reguluje proces wydzielania sebum, co pozwala na to, by na dłuższy czas zapomnieć o bibułkach matujących, jednak gdy dodatkowo stosuję na niego puder, ciesze się idealnym makijażem, bez tłustego połysku, przez cały dzień i wieczór!
Dodatkowo krem zapewnia mojej skórze doskonałe nawilżenie, odżywienie i gładkość, nie powoduje podrażnień, uczulenia, nie zatyka porów, poprawia ogólną kondycję skóry.
Po prawie miesiącu codziennego stosowania zużyłam ponad połowę tubki kremu, nie widać, ale czuję " wagowo ", a więc wydajność oceniam jako bardzo dobrą, natomiast korektor wystarczy na baaaardzo długooooo - jest nadzwyczajnie wydajny, używam go codziennie do krycia niedoskonałości, naczynek i zaczerwienień, a on nie ubywa :)


Cena - ok. 52 zł / 30 ml

Ocena - 4/5

Dostępność - apteki, w tym internetowe.

Podsumowując... 

Sébium AI correcteur mógłby być dla mnie produktem idealnym - podoba mi się jego pomysłowe opakowanie, świeży zapach, działanie, zarówno pielęgnacyjne jak i upiększające, a także efekty, które dzięki niemu uzyskuję na skórze, ale brakuje mi matującego działania kremu, o którym zapewnia producent oraz łatwości rozprowadzania, konsystencja mogłaby być treściwsza, choć już do perfekcji opanowałam nakładanie tej płynnej ;)
Kolor do mojej skóry dostosowuje się idealnie, ładnie ją ociepla i nadaje zdrowego kolorytu, więc tu nie mam żadnych zastrzeżeń, a korektor jest, według mnie, genialny, pod każdym względem :)
Wiem, że każda mieszana i tłusta skóra jest inna, każda ma swoje upodobania i potrzeby, mojej Sébium AI correcteur dobrze służy, choć do ideału nie należy, jednak wiele osób go bardzo chwali... musielibyście wypróbować osobiście ;)

A Wy już stosowaliście ten produkt?
Jak sprawdza się na Waszej skórze, jesteście zadowolone?
Miłego pączkowego wieczoru Kochane, bo chyba na tych pączkach, które właśnie zajadacie, nie przestaniecie :)
Buziaki :*


środa, 26 lutego 2014

Wyniki stylowego rozdania z Sammydress :)

Witajcie Słoneczka,
Jeśli braliście udział w Stylowym rozdaniu z Sammydress, to koniecznie zajrzyjcie do dzisiejszego posta, bo może to właśnie do Ciebie uśmiechnął się los i właśnie Ty otrzymasz wybraną przez siebie rzecz ;)


Dziękuję za tak liczny udział w zabawie, cieszę się że przypadła Wam do gustu, była by moja wola, i moc, nagrodziłabym więcej osób, ale, niestety, nagrodzona może być tylko jedna osoba, a jest nią...


Seretinka B gratuluję serdecznie!
Podeślij proszę mi na maila swój adres mailowy, w celu przekazania sponsorowi :)
Mój mail znajdziesz w zakładce Kontakt.
Gratuluję jeszcze raz!

A Was zapraszam do kolejnej zabawy :)


Miłego wieczoru Wam życzę ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Moje nowości kosmetyczne :)

Witajcie Słoneczka ;)
Jak Wam mija poniedziałek? U mnie dzisiejszy dzień był bardzo pracowity, trocha jakby pod presją, ale na szczęście, mimo iż za poniedziałkami nie przepadam, a i na zdrowiu trocha podupadłam, ciesze się, że zdołałam pokonać wszystkie wyzwania i zrealizować postawione zadania :)
Ten pozytywny, aczkolwiek nie do końca  piękny, dzień postanowiłam uwieńczyć notką, z gatunku tych, które sama uwielbiam u Was oglądać i czytać - o nowościach kosmetycznych :)
Jesteście ciekawe? Zapraszam więc :)


Ten uroczy zestaw nowości, to miła niespodzianka od Moniki którą większość z Was zna jako mixoflife z bloga Mix Of Life :) Monika zaskoczyła mnie niesamowicie nie tylko niespodziewaną paczuszką, ale i jej zawartością, wiedziała, co lubię, co mnie kusi i nęci, i tak moje zapasy kosmetyczne wzbogaciły się o płyn micelarny Dermedic`a z linii Hydrain 3, uwielbiam tą markę, nowością dla mnie jest musująca pianka do rąk OsmozaCare, no a kosmetyki Bath & Body Works są zawsze mile widzialne ;)
Dziękuję Kochana ;*


Mazidełek do ust nigdy nie mam dosyć, a od kiedy w Biedronce pojawiły się Lip Smacker`y nie mogę ulec pokusie, by wypróbować każdy z nich :) Zamówienie zrealizował Wojtas, który wykupił wszystkie dostępne rodzaje - na próbę, Fantę już miałam, i sprawdziła się u mnie świetnie, ale co tam, zużyję kolejną ;)  


Oczywiście na samych mazidełkach Wojtas nie poprzestał, w oko mu wpadły nowe musy do ciała Tutti Frutti od Farmony, Melon & Arbuz oraz Brzoskwinia & Mango - podsumowanie męża: " Jeszcze takich nie mieliśmy " mi się spodobało, to się nazywa zakupocholizm i kosmetyczne uzależnienie ;)
Zapachowo bardzo przyjemne te produkty wypadają, zobaczymy jak poradzą sobie w pielęgnacji - dam znać jak wypróbujemy :)


Rumiankowy żel od Sylveco zbiera na blogach same pozytywne recenzje, uległam i ja, bardzo chętnie go wypróbuję, zamówienie z Biolandera przyszło szybko, jak zawsze, wykańczam obecny żelek i zabieram się za rumiankowy, odblokowywanie porów i regulacja wydzielania sebum brzmi bardzo obiecująco, moja cera obecnie tego bardzo potrzebuje ;)


Pamiętacie moją recenzję wygranej w konkursie farby Alfaparf Alta Moda? Pisałam o niej tu, firma skontaktowała się ze mną i zaproponowała, cytuję: " Wypróbować naszą nowość ", na co chętnie przystałam, farba mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, marka w sumie też, już na drugi dzień po naszej rozmowie, przesyłka była u mnie, a w niej nie jedna... lecz aż 5 nowości - cała linia Argan Oil: szampon, odżywka i olejek arganowy, oraz dwie Kuracje dyscyplinujące - stopniowe prostowanie włosów: Z olejem Arganowym oraz z olejkiem Lnianym :)
Ze względu na to, że kuracje jak i zestaw Arganowy będę stosować w różnych odstępach czasu, by zobaczyć efekty i działanie każdego z nich, mam do Was pytanie, o którym z tych zestawów produktów chcecie przeczytać w pierwszej kolejności?

A jak u Was z nowościami?
Poczyniliście nowe zakupy, co nowego Wam wpadło do kosmetyczki?
Buziaki przesyłam i życzę miłego wieczoru :)
Idę kurować się - trzymajcie się zdrowo :*

Pamiętajcie o konkursie Kochane - bransoletka czeka :)


piątek, 21 lutego 2014

Moje pierwsze buty z neta - RoseWholesale.com + Konkurs :)

Witajcie Słoneczka :)
Torebki i buty uwielbiam najbardziej, niezależnie od tego ile przytyje, czy też schudnę, co mało prawdopodobne - zawsze idealnie pasują :) Po zakupie nowej torebki przyszedł czas na nowe buty, a to wszystko przez Annę z RoseWholesale.com  - pisała, zachęcała, same cudowności mi pokazywała... Weszłam do tej internetowej hurtowni - sklepu i już wiedziałam, że z " pustymi rękami " nie wyjdę ;)


Tym razem nie składałam zamówienia, wszystkie formalności załatwiliśmy z Anną mailowo - szybko, sprawnie i bezproblemowo, moje zastanowienie trwało dłużej, niżeli sama przesyłka, ale nie ma co się dziwić, asortyment jest bardzo duży i różnorodny, a ja miałam do dyspozycji ... cały sklep, mogłam wybrać jedną, dowolną rzecz z asortymentu - buty, torebki, biżuteria, ubrania, dodatki, kosmetyki, akcesoria...
Oczywiście ostatecznie skończyło się na dwóch, Anna się zgodziła, bym wybrała też upominek dla Was - co z przyjemnością uczyniłam, zobaczycie później :)


Te botki zakończyły moje poszukiwania " tego jedynego " produktu, gdy je zobaczyłam, nie miałam wątpliwości, że chce je mieć, i choć na co dzień noszę obuwie skórzane, wyjściowe mam już z różnych tworzyw, przez kilka godzin moich stóp nie zamęczają :)
Obawy nie dawały mi spokoju, nigdy nie zamawiałam butów przez internet - nigdy nie sugeruję się tylko wyglądem obuwia, muszę przed zakupem je przymierzyć, poczuć jak leżą na nodze, czy są wygodne, czy nie uciskają...
Ale w tej sytuacji sugerowałam się jedynie zauroczeniem, chciejstwem oraz tabelką umieszczoną przy butach, która zwiera szczegółową rozmiarówkę oraz wymiary długości i szerokości stopy. Ja noszę rozmiar 37 jednak obuwie niektórych firm w tym rozmiarze jest dla mnie za małe - kupuję więc 38, w RoseWholesale, wedle pomiarów stopy, 37-ka pasowała idealnie, ale wiecie, różnie to bywa :)


Botki przyszły po ok. 3 tygodniach oczekiwania, solidnie zapakowane w pudełko, które zupełnie do nich nie pasowało, takie trocha tandetne, pstrokate, rozrysowane... uważam, że proste, tekturowe wystarczyłoby zdecydowanie, ale pudełko w sumie nie jest ważne, to tylko szczegół, który wyrzucam po rozpakowaniu butów. O wiele gorszym był zapach barwników na butach - ciężki, chemiczny, bardzo intensywny i nieprzyjemny, mam wrażenie, ze tuż po wyprodukowaniu zostały zapakowane do pudełka, na szczęście jest to przejściowa niedogodność - dwa dni wietrzenia sprawiły, że zapach ten całkowicie ulotnił się, bezpowrotnie!
Wizualnie botki wydały mi się bardzo małe: " maksimum 36 " - pomyślałam, a jednak na podeszwie widniał rozmiar 37, na moją stopę pasowały idealnie, są tak wyprofilowane, że stopa w nich wygląda jak kopciuszkowa - malutka i zgrabniutka :)
Jakość butów zaskoczyła mnie pozytywnie, żadnego śladu po kleju, żadnych niedociągnięć, wystających nitek, czy odbarwień, nawet wewnątrz wyglądają bardzo schłudnie i nienagannie, z nalepkami zabezpieczającymi podeszwy ( po całej długości, od czubka aż po koniec szpilki )  spotkałam się pierwszy raz! Po ich zdjęciu można śmiało śmigać i zachwycać wszystkich płomienną czerwienią na podeszwie :)



Botki leżą bardzo wygodnie, stopy czują się w nich komfortowo i nogi podczas chodzenia wcale się nie męczą, są świetnie wyprofilowane i choć jeden obcas o kilka milimetrów idzie w tył, co widać na powyższym zdjęciu, podczas noszenia ta różnica nie jest wyczuwalna, ani nie sprawia żadnego kłopotu.
Wymiary ze strony w porównaniu z tymi realnymi są identyczne - obcas ma wysokość 14 cm, platforma 4 cm - pięknie :)
Zamek błyskawiczny solidnie i łatwo zapina się, początkowo botki w górnej części trocha mi wpinały się w nogę pod kostką, ale po dwóch wypadach już leżały idealnie, nie rozbijają się, nie tracą swojej formy, trocha kurzu na siebie zbierają, jak to zamsz, ale mi to nie przeszkadza, zwilżona, miękka szczoteczka przywraca im dawną świetność ;)



Chodzę w nich, żeby nie było... :))) Z opisem nie śpieszyłam się, bo chciałam sprawdzić ich wytrzymałość i solidność po kilku wyjściach, a nie tylko po kilku krokach po domu.
Podeszwa na podbiciu już trocha zaczyna mi się ścierać, ale poza tym wszystko bez zmian, teraz śmiało mogę stwierdzić - jestem zadowolona ze swojego wyboru, chemiczny zapach farb zniknął bezpowrotnie, jakość i wykonanie bardzo dobre, pasują do każdej stylizacji, i do jeansów i do sukienek, nogi w tych botkach wyglądają obłędnie, a ja... szczuplejsza, bo jakby nie było, 14 cm mi przybyło, a przy tym nie straciłam na komforcie, wręcz odwrotnie - idę spokojnym chodem, biodrami kołyszę... ach, fajne, a kosztowały 14$ z centami ;)


A nie mówiłam że wygodne... :) ( złapane w obiektywie )
Młode pokolenie rośnie i buty mamusi podbiera i człapie w nich po całym mieszkaniu - dziewczyny chodzenie w szpilkach, to chyba mają we krwi :) I na nic moje groźby i prośby...
Przepraszamy za stylizację nieodpowiednią, do szafki z butami córa dostaje, do ciuchowych wieszaków jeszcze, na szczęście!, nie - ale za kilka lat to już będzie zupełnie inna historia... :)

A to bransoletka dla Was, bardzo mi się spodobała, pomyślałam, że chętnie komuś ze swoich czytelniczek ją sprezentuję :)





Wszystkie szczegóły dotyczące nagrody znajdziecie na stronie RoseWholesale - zajrzyjcie ;)
Konkurs przeznaczony tylko dla obserwatorów bloga Dobre Dla Urody!
Nie lubicie udostępniać banerów, więc nie musicie, ale jeśli udostępnicie, będzie mi miło :)

Warunki są bardzo proste:
Odpowiedź na pytanie: Za co kochasz bransoletki?
W komentarzu pod tym postem zostaw swoją odpowiedź oraz nick, pod którym obserwujesz bloga.
Wygrywa najlepsza, najśmieszniejsza, najbardziej zachwycająca według mnie odpowiedź :)
Na Wasze odpowiedzi czekam do 2 marca ( włącznie ) - wyniki podam najpóźniej 5 marca.


Baner dla chętnych :)
Powodzenia!!!

Jak Wam podobają się moje, już nie nowe, botki?
Lubicie takie buty, czy stawiacie na inny typ obuwia?
Ja uwielbiam szpilki, dlatego to właśnie one królują w mojej prywatnej kolekcji obuwia ;)
Udanego weekendu Wam życzę ;*

środa, 19 lutego 2014

Akademia Zmysłów L`Occitane - Czerwona Wiśnia

Witajcie Słoneczka :)
O akcji Akademia Zmysłów L`Occitane en Provence pewnie już słyszałyście nie raz, miło mi poinformować, że ja również dołączyłam do Akademii, co dla mnie, wielbicielki kosmetyków tej marki, jest prawdziwą przyjemnością i zaszczytem :)
W ramach akcji, każdego miesiąca będę odkrywać nowe dla siebie produkty, poznawać ich działanie oraz dzielić się z Wami swoimi opiniami i spostrzeżeniami na ich temat.
Każdy miesiąc jest poświęcony wybranemu składnikowi, na bazie którego powstają kosmetyki L`Occitane - w lutym tym składnikiem jest Czerwona Wiśnia.



Tajemnicze, ale jakże piękne, pudełko dotarło do mnie na początku zeszłego tygodnia, miałam więc trocha czasu na zapoznanie się z zawartością :)
Uwielbiam otwierać przesyłki od L`Occitane, pierwsze co czuję za każdym razem po otwarciu pudełka, to cudowny zapach, który nadaje przedsmaku nadchodzącej przyjemności - teraz było tak samo :)
Po zerwaniu " złotej plomby " moim oczom okazał się taki oto widok :)


Urocza kosmetyczka przykuła moją uwagę, choć miły dodatek, w postaci mini kremów do rąk w wyjątkowym woreczku, również ucieszył, pielęgnacja dłoni jest moim codziennym nawykiem, a te kremy im dobrze służą.



Kosmetyczka nie tylko ładnie prezentuje się, ale również jest solidnie wykonana i pojemna, zmieści w sobie sporo kosmetycznych niezbędników, w swoim wnętrzu ukrywała kilka nowości z linii Czerwona Wiśnia:
  • Żel pod prysznic
  • Nawilżające mleczko do ciała
  • Krem do rak
... i to właśnie o nich Wam dziś opowiem :)


"Wiśniowe kwiaty są tak rzadkie i cenne, ponieważ znikają z pierwszym powiewem wiosennego wiatru" - Olivier Baussan, założyciel L'OCCITANE.

Linia Czerwona Wisnia inspirowana jest zachodem słońca w którym dojrzewają czerwone owoce wiśni. Zanurz swoje zmysły w Wodzie Perfumowanej Czerwona Wiśna. Nowy perfumowany żel jest mniejszą wersją Wody Perfumowanej - idealny rozmiar do kobiecej torebki! Skompletuj swoją kolekcję wraz z żelem pod prysznic i balsamem do ciała Czerwona Wiśnia.
Linia Czerwona Wiśnia zawiera ekstrakt z wiśni z Luberon, regionu w południowej Francji.


Słów kilka od producenta

Żel pod prysznic Czerwona Wiśnia dostarcza owocowego, wiśniowego aromatu podczas codziennej pielęgnacji skóry.
Jest wzbogacony wyciągiem z wiśni z regionu Luberon w Prowansji. Bogata piana delikatnie oczyszcza skórę, pozostawiając na niej delikatnie perfumowany zapach Czerwonej Wiśni.
Żel pod prysznic Czerwona Wiśnia jest częścią naszej nowej kolekcji Czerwona Wiśnia, stworzonej przez Karine Dubreuil, mistrza perfum L'Occitane.


Żel jest zamknięty w typowej dla marki, buteleczce o pojemności 75 g, szata graficzna sprawia, że nie da się oderwać od niej wzroku, na etykiecie znajdziemy wszystkie podstawowe informacje dotyczące kosmetyku, w tym pełny skład.
Żel Czerwona Wiśnia urzekł mnie swoim niesamowitym zapachem, uwielbiam aromat wiśni w kosmetykach, ale w tym żelu jest on nadzwyczajnie szlachetny, podany w doskonałym towarzystwie innych, nie mniej ekscytujących, nut zapachowych - obłędny!
Żel ma półpłynną konsystencję, ale jest szalenie wydajny, już mała jego ilość sprawia, że otrzymujemy dużą ilość puszystej, delikatnej piany. Kosmetyk doskonale spełnia swoje funkcję, dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia, nie ściąga, nie powoduje przesuszenia, pozostawia ją miękką, delikatną i pięknie pachnącą!
Żel Czerwona Wiśnia sprawia, że prysznic ze zwyczajnej czynności przeradza się w prawdziwą rozkosz dla ciała i zmysłów!

Cena - 20 zł / 75 ml lub 59 zł / 250 ml


Słów kilka od producenta

Otul swoja skórę bogatym owocowym zapachem Balsamu Czerwona Wiśnia.
Wzbogacony odżywczym Masłem Shea i ekstraktem z wiśni z regionu Luberon w Prowansji, wygładza i nawilża skórę, pozostawiając ją jedwabistą. Skóra jest delikatnie perfumowana intensywnym i owocowym zapachem Czerwonej Wiśni.
Mleczko do Ciała Czerwona Wiśnia jest częścią nowej kolekcji Czerwona Wiśnia, stworzonej przez Karine Dubreuil, mistrza perfum L'Occitane.


Balsam Czerwona Wiśnia to kolejny produkt wart grzechu... naprawdę!
Jego konsystencja jest bardzo lekka i delikatna, z łatwością rozprowadza się po skórze i natychmiastowo wchłania się, pozostawia po sobie lekki, niewyczuwalny film oraz drobinki rozświetlające, które były dla mnie zaskoczeniem, ponieważ " gołym okiem " w balsamie ich nie widać, a po aplikacji skórę rozświetla subtelny blask :)
Balsam doskonale wygładza ciało, nawilża i nadaje mu jedwabistej miękkości, koi podrażnienia i wszelkiego rodzaju zaczerwienienia, nie spowodował u mnie żadnych niepożądanych efektów, nie zapycha, nie roluje się, nie natłuszcza skóry - doskonale pielęgnuje, nadaje jej blasku i otula niesamowicie pięknym zapachem, który utrzymuje się bardzo długo, na pościli jego zapach wyczuwam przez kilka dni!
Buteleczka zawiera 75 ml balsamu, wystarczyło mi go na 4 aplikacje, jest fajną opcją podczas podróży :)

Cena - 35 zł / 75 ml lub 95 zł / 250 ml


Słów kilka od producenta 

Rozpieszczaj swoje dłonie kremem do rąk Czerwona Wiśnia. Jej gładka konsystencja wchłania się w skórę pozostawiając ją miękką i nawilżoną.
Krem zawiera ekstrakt z wiśni z Luberon, regionu w Prowansji, który pozostawia przyjemny kwiatowy-owocowy zapach czerwonych wiśni.
Krem do rąk Czerwona Wiśnia jest częścią nowej kolekcji Czerwona Wiśnia, stworzonej przez Karine Dubreuil, mistrza perfum L'Occitane.


Krem do rąk również zachwyca swoim zapachem oraz lekką, beztłuszczową konsystencją, z łatwością aplikuje się i szybko wchłania, całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnej tłustej ani klejącej warstwy, jest niemal niewyczuwalny, ale dobrze nawilża skórę rąk oraz nadaje jej blasku, również jak balsam zawiera miałkie, złote drobinki - zdjęcia tak dokładnie nie pokazują ich blasku, są nieuchwytne i blasku :)
Jest to taki " biżuteryjny krem " - nie tylko pielęgnuje, ale i upiększa skórę rąk, dodając jej promienności :)
Uwielbiam zasypiać z tym kremem na dłoniach - zapach utrzymuje się bardzo długo, a więc kolorowe, miłe sny gwarantowane!

Cena - 29,90 zł / 30 ml


W skład nowej linia Czerwona Wiśnia  wchodzi również, a raczej przede wszystkim, Woda perfumowana Czerwona Wiśnia, już wyobrażam jej niesamowity zapach, jeśli żel, balsam i krem do rąk zapewniają tak piękne, aromaterapeutyczne doznania... Muszę ją mieć! Muszę!
Cherry Princess jakiś czas temu zawróciła mi w głowie, pisałam o niej TU, ale już nosem czuję, że Czerwona Wiśnia jest jeszcze piękniejsza! :)
Ciekawa propozycją jest również Zapachowy sztyft, ale jeśli chcecie go wypróbować, to pośpieszcie się, bo jest w edycji limitowanej!
Wszystkie kosmetyki z linii Czerwona Wiśnia znajdziecie w salonach L`Occitane en Provence oraz w sklepie internetowym L`Occitane.


A to już miły upominek od L`Occitane - zestaw mini kremów do rąk w uroczym woreczku - kremy troszczą się o moje ręce, a woreczek pełni rolę zimowego wdzianka dla telefonu - ciepło mu i bezpiecznie ;)

Podobają się Wam nowości L`Occitane?
Co stosowaliście, który z kosmetyków najbardziej porwał Wasze zmysły? A może wszystkie?
Który produkt z linii Czerwona Wiśnia najchętniej wypróbujecie Kochane?
Podzielcie się swoimi opiniami :)
Buziaki :*

wtorek, 18 lutego 2014

Wygraj nowości od Cleanic - wyniki!

Witajcie Słoneczka :)
Konkurs z marką Cleanic dobiegł końca, najwyższy czas na wyłonienie zwycięzców :)


Jednak w pierwszej kolejności pragnę podziękować wszystkim uczestnikom za udział w zabawie - niezmiernie mi miło, że podzieliliście się swoimi opiniami :)

A oto odpowiedzi, które najbardziej mi się spodobały :) 
Autorkom serdecznie gratuluję!

Dziewczyny! 
Podeślijcie swoje dane adresowe do wysyłki nagrody na mój mail.
Znajdziecie go w zakładce Kontakt :)

Gratuluję jeszcze raz!

Tym, komu się nie udało wygrać, oraz tym komu udało się, zapraszam do udziału w rozdaniu z Sammydress :)
Nagrody czekają!
Buziaki :*