W poście z ulubieńcami, który pisałam w sobotę, to właśnie TEN produkt najbardziej wzbudził Wasze zainteresowanie. W pielęgnacji włosów, to właśnie TEN produkt ostatnim czasem najbardziej mnie zaskakuje. Bowiem, to właśnie TEN produkt, nie tylko ułatwia rozczesywanie, ale również pielęgnuje i jednocześnie chroni kosmyki.
Drogie Panie i Panowie, przedstawiam Wam Balsam do włosów Health Culture z olejem z nasion konopi i proszę mi wierzyć, TEN kosmetyk jest wart uwagi!
Słów kilka od producenta
Odżywczy balsam do włosów, pozostawia włosy gładkie i intensywnie nawilżone. Zawarty w balsamie olej z konopi skutecznie chroni i wspomaga regenerację włosów oraz ułatwia ich rozczesywanie.
- Chroni włosy przed czynnikami atmosferycznymi
- Nawilża i regeneruje
- Odżywia i wygładza
- Ułatwia rozczesywanie.
D-panthenol - prowitamina B5 nawilża i łagodzi podrażnioną skórę i ma działanie regeneracyjne, przyspiesza naturalną odnowę komórek skóry. Eliminuje dyskomfort, świąd, redukuje podrażnienia i zaczerwienienia. D-pantenol stosowany profilaktycznie wzmacnia odporność skóry na działanie czynników zewnętrznych.
Balsam do włosów został zamknięty w charakterystycznej dla kosmetyków tej firmy, smukłej buteleczce, o pojemności 200 ml, wykonanej z półtwardego tworzywa. Nie jest przezroczysta, więc stopnia zużycia produktu nie da się kontrolować wizualnie, ale " wagowo ", w przybliżeniu, jak najbardziej można określić przebieg tego procesu :)
Balsam do złudzenia przypomina mleczko do ciała tej firmy, które zostało moim wielkim ulubieńcem. Szaty są niemal identyczne, z tym że produkty odróżniają się od siebie kolorem paska na dole etykiety, w balsamie do włosów jest on fioletowy.
Butelka została opatrzona wszystkimi niezbędnymi informacjami dotyczącymi produktu, w tym pełnym składem, terminem ważności oraz sposobem użycia.
Dozownik początkowo jest zaplombowany, dopiero po mocniejszym naciśnięciu w wyznaczonym miejscu, " zrywamy " plomby i tym samym uwalniamy otwór dozujący. Choć na pierwszy rzut oka dozownik może wydawać się skomplikowany, wcale tak nie jest. Otwór jest świetnie dopasowany do konsystencji balsamu, po zamknięciu go zawartość jest dobrze chroniona. Dzięki prosto ściętej formie korka, butelka z powodzeniem może stać też do góry dnem, co docenia się po zużyciu większej części zawartości - pozwala to na całkowite zużycie kosmetyku ( sprawdziłam w mleczku ).
Balsam do włosów jest biały, ma lekką, emulsjopodobną konsystencję, przypominającą balsam do ciała. Nie jest wodnisty, ani zbyt gęsty, dzięki czemu zarówno dawkowanie jak i aplikacja przebiegają przyjemnie, sprawnie i szybko.
Zapach balsamu bardzo, bardzo lubię. Jest nadzwyczajnie świeży, a jednocześnie lekko słodkawy, nie za mocny, ani też ulotny - idealny! Dobrze wyczuwalny podczas stosowania, i subtelnie pachnący na włosach po spłukaniu. Co do trwałości.. zazwyczaj wyczuwam go przez dłuższy czas, choć jest to kwestia mocno uzależniona od wielu czynników zewnętrznych :)
Stosowałam wiele różnych kosmetyków do pielęgnacji włosów, ale balsamu jeszcze nie miałam przyjemności poznać. W sumie tego typu kosmetyki weszły na rynek stosunkowo niedawno, jeśli się nie mylę. Ciesze się, że jako pierwszy w pielęgnacji moich włosów był balsam Health Culture, jak już wspomniałam, kosmetyki tej firmy doskonale mi służą.
Balsam wcale nie okazał się wyjątkiem. Mimo iż pierwsze użycie nie wywołało efekty wow, za każdym kolejnym razem widziałam coraz lepsze efekty. Podoba mi się to, że balsam nie potrzebuje dużo czasu, by zacząć działać. Producent poleca 2-3 minuty, i to zdecydowanie wystarcza, aby moje poplątane po umyciu szamponem włosy zostały ujarzmione, wygładzone, nawilżone, odżywione...
Balsam z łatwością rozprowadza się po wilgotnych włosach, nie skapuje ani nie ocieka z nich. Po lekkim wmasowaniu mam wrażenie, że wnika on we włosy całkowicie, natychmiastowo je zmiękczając. Po odczekaniu 3 - 5 minut, tak, trzymam go czasem nieco dłużej, delektując się pięknym aromatem, spłukuje i po delikatnym odsączeniu wody ręcznikiem, od razu rozczesuję. Rozczesywanie włosów przychodzi z łatwością, bez żadnego wyrywania, szarpania, ciągnięcia ... nic z tych rzeczy!
Po wyschnięciu włosy są doskonale dociążone, nawilżone, gładkie, ale jednocześnie lekko uniesione, nie przyklapnięte, ani nie obciążone. Przy regularnym stosowaniu efekty są jeszcze lepsze, a więc też bardziej widoczne " gołym okiem ".
Włosy są zadbane od nasady, aż po same końce, łatwo się układają, nie puszą się, nie elektryzują. Wyglądają tak, jak tuż po wyjściu od fryzjera - uwielbiam to!
Cena - 28,60 zł / 200 ml
Dostępność - Econopie.pl
Podsumowując...
Balsam do włosów z olejem z nasion konopi to świetny kosmetyk, który kompleksowo zadba o nasze włosy. Jest szybki w działaniu, co szczególnie docenia się gdy musimy umyć włosy o poranku, a każda minuta jest na wagę złota.
W 3 minuty odzyskamy miękkość, gładkość i piękno naszych włosów, a dodatkowo zapewnimy im ochronę przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych.
Balsam dotychczas, stosuję go już dosyć długo, nie spowodował u mnie podrażnień, nie wywołał przesuszenia ani swędzenia skóry głowy. Jest skuteczny, pięknie pachnący, przyjemny w użyciu i bardzo wydajny, a to wszystko otrzymujemy w dobrej cenie i ładnym, praktycznym opakowaniu :)
Czy już wypróbowaliście Balsam do włosów Health Culture?
A może macie innego ulubieńca w kategorii balsamów do włosów?
Stosowaliście kosmetyki z olejem z nasion konopi?
Czuję, że zaczynam od nich się uzależniać ;)
Miłego wieczoru!