piątek, 28 listopada 2014

Garnier Miracle Cream - krem przeciwzmarszczkowy z 7 aktywnymi składnikami

Witajcie Słoneczka :)
Gotowe na relaks, odpoczynek, weekendowe szaleństwo czy tajemnicze Andrzejki pełne magii?
Na blogu dzisiaj też będzie magicznie, ale nie za sprawą wróżb czy czarów, lecz nowego Kremu przeciwzmarszczkowego Garnier Miracle Cream o natychmiastowym efekcie metamorfozy skóry!
Najnowsze dzieło Garniera swoją zapowiedzią na tyle mnie oczarowało, że nie mogłam się oprzeć pokusie, by go wypróbować!

Garnier Miracle Cream - krem przeciwzmarszczkowy z 7-ma aktywnymi składnikami. Gama Miracle Cream oferuje kremy przeznaczone dla Pań po 40 i po 50 roku życia, co wcale nie oznacza, iż młodsze kobiety nie mogą ich wypróbować, lepiej zapobiegać... prawda?
Ja dla siebie wybrałam wersję 40+ :) Prócz kremów do twarzy na dzień, można również dobrać przeciwzmarszczkowy krem pod oczy, aby kompleksowo zadbać o piękno naszej skóry - co i uczyniłam.
O kremie pod oczy opowiem Wam w następnej notce, nie omieszkałam wypróbować jego działania na sobie, a dziś zapraszam do przeczytania mojej opinii na temat kremu do twarzy.

Słów kilka od producenta

Miracle Cream to prawdziwy przełom w pielęgnacji przeciwzmarszczkowej.
Krem przeciwzmarszczkowy 40+ o natychmiastowym i długotrwałym efekcie metamorfozy skóry, dzięki samodopasowującej się formule przeciwzmarszczkowej z 7 aktywnymi składnikami i 2 olejkami lipidowymi, zapewnia natychmiastowy i długotrwały efekt metamorfozy skóry.
Formuła zabezpieczona 12 patentami zawiera przeciwzmarszczkową formułę z 7 aktywnymi składnikami:
  • LHA
  • Pro-Retinol
  • Witaminę C*
  • Witaminy B3 i B5*
  • Proteiny ryżu
  • Ekstrakt z imbiru
  • SPF 20
… oraz niewidzialne mikrokapsułki, które w kontakcie ze skórą uwalniają koloryzujące pigmenty i idealnie dopasowują się do każdego typu skóry.
Działają jak koncentrat blasku i natychmiast widocznie korygują oznaki starzenia i zmęczenia skóry.

Składniki: AQUA / WATER, GLYCERIN, ETHYLHEXYL SALICYLATE, OCTOCRYLENE, NIACINAMIDE, DIMETHICONE, ISOPROPYL ISOSTEARATE, PTFE, ALCOHOL DENAT., DIMETHICONE/VINYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, BEHENYL ALCOHOL, PHENOXYETHANOL, POLYACRYLAMIDE, PARFUM / FRAGRANCE, AMMONIUM ACRYLOYLDIMETHYLTAURATE/ STEARETH-25 METHACRYLATE CROSSPOLYMER, DISODIUM STEAROYL GLUTAMATE, CETYL ALCOHOL, MANNITOL, PEG-100 STEARATE, ARGANIA SPINOSA KERNEL EXTRACT, DIMETHICONOL, C13-14 ISOPARAFFIN, CETEARYL ALCOHOL, METHYLPARABEN, TOCOPHERYL ACETATE, PANTHENOL, ARACHIDYL ALCOHOL, CAPRYLOYL SALICYLIC ACID, RETINYL PALMITATE, DISODIUM EDTA, LAURETH-7, ZEA MAYS STARCH / CORN STARCH, CARBOMER, CETEARYL GLUCOSIDE, SODIUM COCOYL GLUTAMATE, ZINGIBER OFFICINALE ROOT EXTRACT / GINGER ROOT EXTRACT, HYDROGENATED LECITHIN, LINALOOL, SILICA [NANO] / SILICA, BENZYL SALICYLATE, ASCORBYL GLUCOSIDE, LIMONENE, HYDROLYZED RICE PROTEIN, BENZYL ALCOHOL, GERANIOL, CITRAL, [+/- MAY CONTAIN: CI 77891 / TITANIUM DIOXIDE, CI 77491, CI 77492, CI 77499 / IRON OXIDES].

Garnier Miracle Cream został zamknięty w wygodnej, poręcznej tubce, o pojemności 50 ml, wykonanej z elastycznego, półmiękkiego tworzywa, dzięki czemu aplikacja nie wymaga wysiłku, jest przyjemna i łatwa. Twardy korek, szczelnie zamykany na klik, dobrze chroni zawartość oraz zapewnia stabilną pozycję tubce. Wgłębienie ułatwia otwieranie korka, a więc paznokcie nie są narażone na złamania :)
Otwór dozujący jest dobrze dopasowany swoją wielkością do konsystencji i typu produktu, dawkowanie jest szybkie i sprawne.

Krem wyznacza się lekką, delikatną, beztłuszczową konsystencją przypominającą balsam do ciała. Jest śnieżnobiały, z lekkim połyskiem, ale przy roztarciu zmienia swoją barwę na beżowo-pomarańczową - w tym tkwi jego magia :)
Zapachem mnie ujął! Przepiękny, świeży, przyjemny aromat jest dobrze wyczuwalny zarówno podczas aplikacji, jak i jakąś chwilę po niej. Lubię gdy kosmetyki pielęgnacyjne ładnie pachną.

Krem świetnie się rozprowadza po skórze, równomiernie ją pokrywa, nie roluje się, ani się nie warzy w ciągu dnia. Ukryte w nim mikrokapsułki pod naciskiem pękają, diametralnie zmieniając kolor kosmetyku.
Uwalniany pigment początkowo może nieco przerazić swoją barwą oraz intensywnością, u mnie tak było :), wizja pomarańczowej skóry nie jest przyjemna ani twarzowa :) Ale bez obaw, bowiem krem ma tendencje dostosowawczą - dobrze dopasowuje się do karnacji skóry oraz w wyraźny sposób ją ociepla.
Krem dobrze radzi sobie z nawilżeniem skóry, zapewnia komfort tuż po aplikacji, zmiękcza i wygładza ją. Nie mam jeszcze wyraźnych zmarszczek, no prócz kurzych łapek i tych " lwich " - na czole. Na stan i głębokość lwich zmarszczek krem nie wpłynął w żadnym stopniu, niestety cudów nie ma... pomóc je zniwelować może jedynie botoks :)
Zdjęcia nie są robione w tym samym czasie Kochani, to bez makijażu było robione tydzień wcześniej, przy innym oświetleniu - zamieszczam je w celach porównawczych. Chyba nie muszę mówić na którym z nich moja skóra jest pokryta Miracle Cream`em, a na którym jest " naga " :) Brak słońca mojej skórze nie służy, staje się ona poszarzała, miejscami lekko zaczerwieniona, o nierównomiernym kolorycie i z rozszerzonymi porami... Dodatkowo ma tendencje do przetłuszczania się, ostatnimi czasy nie tylko w strefie T, co mnie dołuje...
Na szczęście krem jest dobrze tolerowany przez moją skórę. Absolutnie nie obciąża, ani nie zapycha jej, choć lubi osiadać się w rozszerzonych porach, dlatego wymaga starannego rozprowadzenia.
Dobrze nawilża, delikatnie kryje drobne niedoskonałości, w tym zaczerwienienia, ładnie wyrównuje koloryt. Jest niczym krem BB, który dodatkowo dobrze pielęgnuje skórę, zapewniając jej wystarczająco dobre nawilżenie. Niestety " dodaje blasku " mojej skórze, w prostym tego słowa znaczeniu. Po kilku godzinach od aplikacji twarz mi się świeci od nadmiaru sebum, muszę porządnie zmatowić twarz, inaczej Miracle Cream z niej " spływa ", w wyniku czego tworzą się nieładne plamy. Warto zaglądać co jakiś czas do lusterka, by ładnie wyglądać :) Dodam, że przez pierwsze dwa tygodnie stosowania tego problemu nie odnotowałam.
Po ponad miesiącu stosowania krem nie wywołał u mnie żadnych " skutków ubocznych " - nie podrażnił, nie uczulił ani nie wysuszył skóry. Wyznacza się wysoką wydajnością!

Cena - ok. 35 zł / 50 ml

Dostępność - drogerie, w tym internetowe, super- i hipermarkety...

Podsumowując...

Garnier Miracle Cream to bardzo ciekawy produkt, który według mnie jest niezłą alternatywą dla podkładu. Panie mające ładną cerę, bez wyraźnych niedoskonałości, śmiało mogą po niego sięgać.
Prócz walorów upiększających, krem dobrze radzi sobie z podstawowymi zadaniami pielęgnacyjnymi, a przy tym tak pięknie pachnie i jest przyjemny w użyciu.
Idealnie nadaje się pod makijaż, nie powoduje podrażnień, wysypu niedoskonałości, nie zapycha, ale w moim odczuciu, nie będzie zbyt odpowiedni dla osób mających problem z przetłuszczaniem się skóry. Przynajmniej u mnie tak jest. Swoją tubkę chętnie zużyję do końca, ale na dłużą przyjaźń się nie pisze. Poproszę o wersję matującą!!! :)

Co sądzicie o tej nowości Garniera?
Stosujecie tego typu kosmetyki, czy wybieracie pielęgnację i upiększenie solo?
A może mieliście okazje go wypróbować?
Udanego weekendu Wam życzę :)
                                                                                          

środa, 26 listopada 2014

Peptydowy Krem pod oczy Infusion O2 yNs Medspa - Cofamy Czas

Witajcie Słoneczka :)
Dawno, dawno temu... Nie! Nie będzie to bajka moje Drogie, lecz szczera prawda - oparta na faktach :)
Otóż dawno temu, bo nieco ponad dwa miesiące temu, w serwisie Uroda i Zdrowie trwała akcja, którą my, blogerki, darzymy szczególnym zamiłowaniem. Mowa o Wielkiej Akcji Testowania.
Dlaczego jest taka wyjątkowa? Ponieważ dzięki niej poznajemy dużo ciekawych produktów, co lepsze, możemy je przetestować!

W tym roku naprawdę był niesamowity wybór ciekawych, mało znanych kosmetyków, jednak moją uwagę najbardziej przykuł jeden - Infusion 02 yNs Medspa, ze sklepu Cofamy Czas.
Jest to firma zajmująca się importem najskuteczniejszych preparatów przeciwzmarszczkowych znanych i docenianych na całym świecie. Aż wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej o niej nie słyszałam...
Dlaczego wybrałam ten krem? A on wybrał mnie..
Czas nie stoi w miejscu, dwa miesiące temu przekroczyłam magiczną liczbę - 35 lat :) Dla lepszego samopoczucia i zachowania urody na dłużej poszukuję skutecznego wsparcia, także dla skóry.

Słów kilka od producenta

Peptydowy, kompleksowy Krem  pod oczy Infusion 02 rozprostowuje zmarszczki mimiczne, ujędrnia, dostarcza tlenu, cofa oznaki starzenia i odmładza.
Likwiduje zasinienia, opuchnięcia i zmarszczki.
Kompleksowe działanie ukierunkowane na odzyskanie młodzieńczej skóry i uwodzicielskiego spojrzenia.
Infusion 02 najnowocześniejszy krem przeciwzmarszczkowy pod oczy  z 10% Perfluorodecalin , który zwiększa ilość tlenu, nawilżenia, usuwa sinawe zabarwienie i zmniejsza zmarszczki.
Dzięki wysokiej zawartości neuropeptyu 5% Syn-Ake  (jadu żmii, węża) i 5% Inyline, natychmiastowo rozkurcza zmarszczki, wygładza skórę.
Infusion 02 zawiera przeciw- obrzękowy (zapobiegający gromadzeniu się płynów) tetrapeptyd 5% Eyeseryl, który redukuje i przeciwdziała obrzękom  (poduszeczkom pod oczami) i zasinieniom. Zwiększa poziom kolagenu i elastyny, pobudza ich produkcję. Bardzo skutecznie poprawiaja wygląd skóry i zapobiega utracie jędrności.
Haloxyl wspomaga eliminowanie ciemnego pigmentu pod oczami co przekłada się na rozjaśnienie cieni.

Skład: Glycerin, Water, Cholesteryl Oleyl Carbonate, Cholesteryl Nonanoate, Chloesteryl Chloride, Perfluorodecalin, Sodium Polyacrylate, Acetyl Hexapeptide-30, Dipeptide Diaminobutyrol Benzylamide Diacetate, Chrysin, Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7, N-Hydroxysuccinimide, Steareth-20, Acetyl Tetrapeptide-5, Arginine, Butylene Glycol, Caprylyl Glycol.

Aktywne składniki: 10% Perfluorodecalin,  5% Syn-Ake, 5% Inyline, 5% Eyeseryl, 2% Haloxyl.

Krem pod oczy Infusion 02 został umieszczony w ładnym, zakręcanym słoiczku imitującym szkło. Dzięki temu zyskuje nie tylko na wadze, jest znacznie lżejszy, ale również na bezpieczeństwie - nie potłucze się nawet podczas upadku, sprawdziłam! - niechcącoooo :).
Pojemność tego cudeńka, to 15 ml, jak na kremy pod oczy przystało, ale wizualnie słoiczek wygląda zdecydowanie na większy.
Muszę przyznać, że wszystkie szczegóły zostały dopracowane do perfekcji. Słoiczek prezentuje się bardzo elegancko, luksusowo, jest solidnie zamykany. Napisy nie ścierają się w trakcie użytkowania, złota obwódka również pozostaje nienaruszona.

Pod solidnie zakręcaną nakrętką znajduje się ochronne wieczko, wykonane z tworzywa. Zapobiega ono przedostaniu się kremu pod nakrętkę, czego bardzo nie lubię, oraz zapewnia dodatkową ochronę zawartości - niby szczegół, ale ma znaczenie!
Na opakowaniu znajdziemy podstawowe, najważniejsze informacje dotyczące produktu, w tym pełny skład oraz termin ważności, który wynosi 3 miesiące od momentu otwarcia.
Krem nie jest pakowany w tekturowe pudełko, więcej obszernych informacji o nim znajdziemy na stronie Cofamy Czas.

Krem jest śnieżnobiały, z wyraźnym połyskiem. Ma gęstą, treściwą, kremowo-żelową konsystencję, bardziej w stronę tej żelowej :) Nie jest jednak twardy, ani zbity, z łatwością nabiera się go na palec, lekko sunie po skórze, bez konieczności naciągania jej.
Zapach kremu określiłabym jako neutralny, nie jest w żadnym stopniu wyczuwalny.

Opuchnięcia i zasinienia nie są moim problemem, przynajmniej na razie, ale zmarszczki oraz delikatne cienie pod oczami - jak najbardziej. Pracuję przy komputerze, mało odpoczywam, czasami też mam ograniczony czas na sen, a do tego wiek i stres, którego w życiu codziennym nie brakuje... Te wszystkie czynniki niestety nie służą urodzie, a oczy najszybciej zdradzają nasz " stan ".
Zauważyłam że zmarszczki wokół oczu stają się u mnie coraz bardziej widoczne, coraz intensywniej zarysowane, szczególnie pod koniec dnia - przez nie wyglądałam na zmęczoną. Maskowanie ich nie ma żadnego sensu, ale niwelowanie już tak, dlatego staram się dostarczać delikatnej skórze wokół oczu preparatów bogatych w cenne składniki.
Infusion 02 zawiera cały szereg składników, skuteczność których została udowodniona naukowo oraz poparta wieloma badaniami, o czym można przeczytać na stronie dystrybutora.

Jak już wspomniałam, używam tego kremu od ponad dwóch miesięcy.
Początkowo nakładałam go dwa razy dziennie, rano i wieczorem, na oczyszczoną, dobrze osuszoną skórę wokół oczu. Po 3 tygodniach zaobserwowałam znaczącą poprawę w wyglądzie skóry, więc przestawiłam się na jednorazową aplikację.
Krem po zetknięciu ze skórą staje się lekki i delikatny, świetnie się rozprowadza. Po zaaplikowaniu małej ilości wklepuję go opuszkami palców, aż do całkowitego wchłonięcia. Wnika w skórę nie tak prędko, jak mogłoby się wydawać, trwa to krótką chwilę. Pozostawia na skórze delikatnie wyczuwalny film, nie jest klejący, ani ciężki, po prostu go czuję i już.
Krem idealnie nadaje się pod makijaż, współgra z korektorami, pudrem, podkładem, powiedziałabym nawet, że przedłuża ich trwałość i zdecydowanie polepsza przyczepność :)
Ze względu na treściwą, gęstą konsystencję, Infusion 02 mocno zyskuje na wydajności. Niewiele go trzeba na jedną aplikację. Zaaplikowany w nadmiarze, może obciążać skórę, więc warto uważać z ilością - dużo nie znaczy dobrze.

Na zużycie kremu producent daje 3 miesiące od otwarcia, według mnie, trudno go zużyć w tym czasie. Mi został niecały miesiąc, a zawartości wystarczyłoby jeszcze na 2 miesiące jak nic :) Dlatego raz w tygodniu nakładam go jako maseczkę pod oczy - grubszą warstwę przykrywam folią i rozgrzanym ręcznikiem. Efekty są rewelacyjne! I nic się nie zmarnuje!
Jeśli chodzi o efekty, rzeczywiście krem działa niezawodnie. Natychmiastowo nawilża, odżywia, wygładza, zmiękcza skórę - zapewnia niesamowite uczucie komfortu. Już po kilku użyciach można było zaobserwować lekkie napięcie, ujędrnienie skóry. Po kilku tygodniach drobne zmarszczki zostały zniwelowane. Z czasem było coraz lepiej, skóra zyskała na elastyczności i promienności, stała się wyraźnie jaśniejsza, o równomiernym kolorycie, natomiast głębokie zmarszczki zostały spłycone, mniej wyraziste, mniej widoczne...
Nie wiem jak długo utrzymają się te efekty, po wykończeniu kremu, ale w chwili obecnej jestem bardzo zadowolona z jego działania. Przy denku będzie podsumowanie, więc dam znać :)

Cena - 222 zł / 15 ml

Dostępność - Cofamy Czas

Podsumowując...

Skuteczność działania Infusion 02 yNs Medspa mogłam wypróbować na sobie, co i uczyniłam, dzięki akcji oraz uprzejmości firmy. Efekty rzeczywiście wprawiają w stan euforii i ogromnego zadowolenia - pięknie jest widzieć w lustrze swoje odbicie w piękniejszym wydaniu z dnia na dzień :)
Krem wyznacza się bardzo wysoką wydajnością, zdecydowanie najwyższą, jaką do tej pory poznałam, ale niestety termin ważności, nie pozwala na rozciągnięcie tej przyjemności na dłużej. Ale jeśli macie ochotę przekonać się w jego skuteczności osobiście, polecam jak najbardziej!

Czy słyszałyście o produktach yNs Medspa?
A może znacie asortyment sklepu Cofamy Czas?
Mają tam całe mnóstwo perełek, w tym świetny kwas hialuronowy, o którym czytałam same pozytywne opinie :)
Miłego wieczoru :)
                                                                                         



poniedziałek, 24 listopada 2014

Szampon wzmacniający Garnier Fructis Gęste i Zachwycające!

Witajcie Słoneczka :)
Odkąd sięgam pamięcią, zawsze marzyłam o pięknych, gęstych i bujnych włosach. Podziwiałam je na swoich koleżankach, w reklamach telewizyjnych, w czasopismach... niestety natura obdarzyła mnie dosyć skromną fryzurą :) Ile siebie pamiętam - zawsze miałam gładkie, cienkie, pozbawione objętości, choć dobrze dociążone i błyszczące włosy.
O ile wcześniej nie chciałam zadawać sobie wiele trudu, by zmienić ich wygląd, to od kilku lat ciągle szukam ideału z tego " zakresu działania " oraz coraz mocniej zastanawiam się, jak zwiększyć objętość włosów?

Stosuję różnorodne produkty do pielęgnacji włosów, a swoich ideałów szukam zarówno wśród kosmetyków profesjonalnych jak i na drogeryjnych półkach. Produkty Garnier`a są mi doskonale znane od lat, zresztą na pewno nie tylko mi :), często sięgam po szampony, odżywki i maski tej firmy. I choć ostatnia przygoda z Color Resist`em nie była zbyt udana, tym razem pokusiłam się na szampon wzmacniający Garnier Fructis - Gęste i Zachwycajace. To właśnie o nim chce Wam dzisiaj opowiedzieć :)

Słów kilka od producenta

Marzysz o spektakularnie gęstych, bujnych i silnych włosach? Dodaj swoim włosom spektakularnej gęstości, którą możesz zobaczyć, poczuć i dotknąć! Nasz sekret?
Fibra-Cylane
Długotrwałe działanie. Innowacyjna molekuła wnika do włókna włosa pogrubiając jego strukturę i tworząc długotrwały efekt gęstości włosów, który kumuluje się po każdej aplikacji.
Ekstrakt z granatu
Kremowa formuła sprawia, że włosy stają się wyraźnie piękniejsze, miękkie w dotyku, sprężyste i łatwe do ułożenia.
SZAMPON WZMACNIAJĄCY Fructis Gęste i Zachwycające jest przeznaczony do pielęgnacji włosów cienkich, pozbawionych gęstości.

Skład: Aqua / Water, Sodium Laureth Sulfate, Coco-Betaine, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Chloride, Glycol Distearate, Niacinamide, Alcohol Denat., Saccharum Officinarum Extract / Sugar Cane Extract, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Hydroxide, Aminopropyl Triethoxysilane, Polyquaternium-30, Camellia Sinensis Leaf Extract, Benzyl Alcohol, Linalool, Punica Granatum Extract, 2-Oleamido-1,3-Octadecanediol, Acrylates Copolymer, Pyrus Malus Extract / Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citrus Medica Limonum Peel Extract / Lemon Peel Extract, Hexylene Glycol, Hexyl Cinnamal, Amyl Cinnamal, Parfum / Fragrance.

Uwielbiam opakowania szamponów Garnier Fructis z tą charakterystyczną, uroczą, zieloną kuleczką na korku :) Są niezmienne od lat, ale chyba właśnie dzięki temu, są tak wyjątkowe! Sięgam po nie od lat, to chyba jedyne szampony, które pamiętam jeszcze z czasów studenckich - nostalgia...
Butelka szamponu wzmacniającego wyróżnia się pięknym, jaskrawym kolorem, który zdecydowanie nie umknie naszej uwadze na sklepowych półkach - bardzo ładna i optymistyczna :)

Dzięki elastycznemu i miękkiemu tworzywu, z którego została ona wykonana, dawkowanie szamponu jest bardzo łatwe - bez nerwów, oporu i wysiłku wyciskamy odpowiednią porcję szamponu. Kuleczka umożliwia otwieranie i zamykanie butelki jedną ręką, nawet gdy jest ona mokra, a otwór dozujący został dobrze dostosowany do konsystencji szamponu - czysta przyjemność!
Na opakowaniu znajdują się wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu, nie zabrakło też opisu głównych składników, sposobu użycia oraz terminu ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Szampon jest biały, delikatnie perłowy, stosunkowo gęsty, nie wylewa się z mokrej dłoni, ani nie ocieka z włosów, ale z łatwością po nich rozprowadza się - konsystencja idealna.
Wielką zaletą szamponu jest jego owocowy, nieco słodkawy zapach, który urzekł mnie od pierwszego użycia! Pachnie niczym owocowe cukierki, coś między Mambą, a galaretkami - mmmm, to jest PYSZNE!!! Co najważniejsze, na włosach wcale nie traci swojej intensywności, a więc podczas mycia aż chce się mruczeć z  rozkoszy :) Cała łazienka jest wypełniona jego aromatem, który dosyć długo utrzymuje się, a jak na włosach? Do końca nie wiem...

Szampon trocha plącze moje włosy, zresztą jak wszystkie, dlatego stosowanie go bez nakładania odżywki, maski czy olejku - było u mnie wręcz niemożliwe. Co prawda jeden raz próbowałam użyć go solo, ale rozczesywanie trwało całą wieczność... w końcu się poddałam, użyłam olejku.
Szampon bardzo mocno się pieni, dlatego na jedno umycie swoich włosów, sięgających za łopatki, potrzebowałam naprawdę małą porcję.Bardzo dobrze myje włosy oraz skórę głowy, oczyszcza nie tylko z zanieczyszczeń i sebum, ale także z olejów. Z łatwością spłukuje się, a włosy po nim są miękkie, choć poplątane.
Szampon nie podrażnia mojej skóry głowy, nie wysusza, ani nie powoduje swędzenia, jak miało to miejsce podczas stosowania Color Resist. Po użyciu go włosy są doskonale oczyszczone, a skóra głowy odświeżona. Zauważyłam również,  że przyczynia się do zmniejszenia przetłuszczania się włosów u nasady, dzięki czemu nie muszę myć ich co drugi dzień.

Cena - 8 zł / 250 ml

Dostępność - drogerie, w tym internetowe, hiper- i supermarkety...

Podsumowując... 

Szampon Garnier Fructis Gęste i Zachwycające okazał się swietnym wyborem, mogę nawet powiedzieć... zachwycającym! :)
Nie oczekuję od szamponu cudów, ma on dobrze myć i odświeżać fryzurę, nie podrażniać ani nie wysuszać skóry głowy, co i robi.
Zdaję sobie sprawę, że sam szampon nie jest w stanie sprawić, iż włosy staną się bujne i gęstsze, ale gdybym stosowała go wraz z odżywką i maską z tej linii, to sytuacja wyglądałaby nieco inaczej. Podejrzewam, że mogłabym pochwalić się pokaźnymi efektami, ale na razie stosuję szampon z innymi maskami, odżywkami, olejkami... i jest cudownie :)
A zapach ma obłędny... musicie wypróbować ;)

Lubicie szampony Garnier`a?
Stosujecie Fructis`y?
Który należy do Waszych ulubieńców?
Miłego wieczoru :)
                                                                                          

piątek, 21 listopada 2014

Avon LUCK for Her - wyjątkowy zapach dla każdej z nas :)

Witajcie Słoneczka :)
No i nadszedł czas zasłużonego odpoczynku - po intensywnym, pracowitym tygodniu można w końcu zrelaksować się, zregenerować ciało i odciążyć myśli :) Beztroska... Wspaniałe chwile z rodziną i przyjaciółmi... Czas rozpieszczania ...
Dziś chce Wam opowiedzieć o zapachu, który z pewnością już widziałyście, a może też go stosujecie, jak ja, a może wąchałyście? Tym lepiej, ponieważ łatwiej będzie zrozumieć, o czym tak naprawdę piszę, bowiem ciężko będzie ubrać ten zapach w słowa ;)

Oto on! Zapach zamknięty w ciekawym zestawie o obiecującej nazwie LUCK marki Avon.
O wodzie perfumowanej LUCK czytałam wiele pozytywnych opinii, i choć kosmetyków Avon`a dawno nie stosowałam, zapragnęłam to zmienić.

W moje ręce trafiła nie tylko upragniona woda, ale również perfumowany balsam do ciała oraz perfumowany dezodorant - które tworzą wspaniały zestaw.
Dziś nie będzie dużo pisania, ale oglądania już tak :) Jestem zauroczona tym zestawem, więc trocha mnie poniosło... myślę, że nie będziecie mieć mi tego za złe :)

Słów kilka od producenta

Wykreuj własne szczęście dzięki zapachowi Avon Luck!
Avon Luck dla Niej to musujący zapach dla kobiety szczęśliwej w miłości i życiu.
Luksusowy zapach natychmiast uwodzi olśniewającym aromatem orzeźwiających cytrusów oraz soczystych czerwonych owoców zmieszanych z zapachem kremowo białych kwiatów i ciepłych nut drzewa sandałowego. Świętuj swoje szczęśliwe chwile z nowym zapachem Avon Luck.
Piękny kobiecy aromat świeżych cytrusów i szlachetnych Kwiatów Jednej Nocy na bazie ciepłych nut drzewnych sprawi, że poczujesz się naprawdę wyjątkowo.

Woda perfumowana w pierwszej kolejności zachwyca pięknem flakonu, który przypomina rzeźbiony kryształ - wygląda luksusowo, bogato, bardzo oryginalnie. Tekturowe pudełko, utrzymane w delikatnych, romantycznych szatach, nie wróżyło aż takiego przepychu :) Ale jest to miłe zaskoczenie, nie powiem :)
Flakon został uwieńczony pozłacanymi elementami, które w sumie mają tendencję do zmiany odcienia barwy, od ciepłego po bardziej chłodny, w zależności od oświetlenia.

Kokardka, która pełni tu rolę ozdoby, idealnie pasuje do całości, i wcale nie przeszkadza podczas stosowania wody.
Atomizer został wyposażony w długą i cienką rurkę sięgającą dna flakonu, która pozwoli na zużycie zapachu aż do ostatniej kropli. Atomizer działa bez zarzutu, nie zacina się, ani nie blokuje. Ma malutki otwór, świetnie rozpyla wodę, tworząc z niej delikatną, bardzo drobną mgiełkę, idealnie i równomiernie osiadającą się na skórze. Korek zabezpiecza atomizer, czasami jednak mam kłopot z jego nałożeniem :)

Zapach... jest po prostu obłędny! Czytając nieraz pochlebne opinie, nawet w połowie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest aż tak udany! Tak, dawno nie stosowałam zapachów Avonu, dlatego widzę ogromną różnice, która w ich tworzeniu zaszła.
Wracając do zapachu... Pierwszym wrażeniem po rozpyleniu mgiełki było zdziwienie, nie do końca poczułam bogactwo opisywanego bukietu, wiele nut mi umknęło.
Najpierw była słodycz, nie do końca ta owocowa, bardziej jak czekolada, pralinki z obłędnie słodkim, cytrusowym nadzieniem. Było przyjemnie, nie powiem, ale nie do końca tak, jak oczekiwałam.

Po kilku dniach stosowania odbiór nieco się zmienił, czy to zapach zaczął się dopasowywać do skóry - w każdym razie nie było już płasko i jednolicie. Zaczęłam rozróżniać poszczególne nuty, poczułam jak zapach ładnie otwiera się na skórze, stopniowo uwalniając swoją moc.
Pogoda za oknem też odgrywa ważną rolę, wraz z nadejściem niskich temperatur, coraz chętniej sięgam po tą wodę. Jest ciepła, otulająca, przyjemna, optymistyczna... Cytrusowe nuty dodają energii, soczyste owoce i białe kwiaty wprawiają w błogi nastrój, a drzewo sandałowe subtelnie podkreśla całość nadając jej wyrazistości i charakteru.

Woda perfumowana LUCK wyróżnia się dosyć dobrą trwałością. Nawet gdy mi się wydaje, że już wywietrzała, osoby z mojego otoczenia nadal ją czują. Mogłabym zwątpić w wiarygodność ich przekonań, ale sięgając po niektóre części garderoby na drugi dzień, bardzo wyraźnie czuję jej zapach.
Woda jest piękna, trwała, doskonale skomponowana, przyjemna dla oka i zmysłów - idealna na jesienne i zimowe chłody!

Zapachowym dopełnieniem wody jest perfumowany dezodorant do ciała LUCK. Choć za taką formą pachnideł nie przepadam, byłam ciekawa jak się sprawdza.
Zapachem dezodorant dorównuje wodzie, ale trwałością już nie - znacznie szybciej wietrzeje, ale przez kilka dobrych godzin można cieszyć się jego obecnością na skórze.
Chyba nie muszę mówić, że właściwości antyperspiracyjnych nie posiada, jest bardziej " pachnącym gadżetem " do torebki, niżeli skutecznym sprzymierzeńcem w ochronie przeciwpotowej :)
Dezodorant dobrze rozpyla zawartość, uwalniając dość obfitą mgiełkę, ale nie jest ona dusząca - całkiem fajny, ale jednak wolę perfumy :)

Ostatnim produktem wchodzącym w skład zestawu LUCK jest perfumowany balsam do ciała.
Od razu dodam, że balsam został moim ulubieńcem, tuż po wodzie. Zapach ma identyczny jak woda, już wiecie, że go uwielbiam!
Przyjemne dla oka opakowanie jest również wygodne i łatwe w użyciu. Dzięki elastyczności tubki, z łatwością go dawkuje się. Otwór dozujący, swoja wielkością, został dobrze dostosowany do konsystencji produktu, a solidne zamknięcie na "klik", chroni zawartość przed wydostaniem się oraz drobnoustrojami i wilgocią.

Konsystencja balsamu jest nadzwyczajnie lekka i przyjemna, co pozwala na łatwe rozprowadzanie po skórze. Skład oczywiście nie jest najlepszy, są oleje mineralne, silikony, parabeny, EDTA... Ma za zadanie wygładzać i zmiękczać skórę - co też robi, o walorach pielęgnacyjnych nie ma mowy. Tak to perfumowane smarowidełka, dopełniające perfumy, mają - pachną i zmiękczają skórę.

Powiem Wam, że ciało po jego użyciu jest nie tylko otulone cudownym zapachem, ale rzeczywiście staje się mega gładkie, satynowe i delikatne w dotyku!
Balsam świetnie rozprowadza się, bardzo szybko wnika w skórę nie pozostawiając po sobie żadnej wyraźnie wyczuwalnej warstewki. Nie obciąża skóry, nie klei anie nie natłuszcza jej, dzięki czemu można założyć ubrania tuż po aplikacji.
Zapach na mojej skórze utrzymuje się bardzo, bardzo długo! Gdy " noszę " go w połączeniu z wodą perfumowaną, czuję zapach przez cały czas! Wydajność oceniam jako wysoką, niewiele go trzeba, by pięknie (na)aromatyzować ciało :) Wystarczy zaaplikować na ręce, ramiona, dekolt czy nogi - nikt obok Was nie przejdzie obojętnie :)

Cena - 75 zł zestaw!

Dostępność - moje-kosmetyki.eu

Podsumowując...

Nie wiem co mogę jeszcze dodać... Cały zestaw LUCK wypadł u mnie fantastycznie, i chociaż nie przepadam za dezodorantami, zużyję go z przyjemnością. Zdecydowaną faworytką została woda perfumowana - porwała mnie i upewniła w tym, że Avon potrafi tworzyć luksusowe zapachy godne pożądania. Balsam jest dopełnieniem i świetnym " wzmacniaczem " zapachu - całość idealnie trafia w moje gusta

Znacie zapach LUCK Avona?
Które z tych produktów wypróbowaliście?
Jak oceniacie wodę perfumowaną LUCK?
Udanego weekendu Wam życzę ;)
                                                                                         

środa, 19 listopada 2014

Bump eRaiser Cool Splash - chłodzi, koi i łagodzi

Witajcie Słonka :)
Depilacja już dawno przestała być sezonową czynnością. Owszem, lato, a nawet ciepła jesień, zobowiązuje do pokazania pięknych, i gładkich! nóg, pach i ... całej reszty, otoczeniu, ale czemu mamy odmawiać sobie komfortu w ciągu pozostałych miesięcy?
Zadbane ciało jest atutem. Niezależnie od rozmiaru, dodaje nam pewności siebie i uświadamia, że o każdej porze roku, o każdej porze dnia czy nocy, jesteśmy gotowe wysłuchiwać komplementy z nim związane :)

Depilacja, czy też golenie, nie należą do moich ulubionych czynności, co nie zmienia faktu, iż o gładkość większej części ciała dbam regularnie :) No dobra, nie tylko ja, mąż goli mi nogi ( uwielbiam to! ) :)
Najbardziej nie lubię dyskomfortu, który zapewnia depilator, a także szybkiego odrastania włosków oraz podrażnień powstających po każdym goleniu. Nie tak dawno poznałam wspaniały produkt, który skutecznie sobie radzi nie tylko z podrażnieniami - przedstawiam Wam Cool Splash produkt z linii Bump eRaiser australijskiej firmy Caronlab.

Słów kilka od producenta

Bump eRaiser Cool Splash zawiera naukowo opracowaną,  zaawansowaną kombinację składników, która zapobiega i leczy wrastające włoski. Duża ilość substancji łagodzących, nawilżających oraz wyciągi roślinne o działaniu kojącym i przeciwzapalnym pozwalają na pozbycie się problemu wrastających włosków.
Bump eRaiser Cool Splash:
  • Chłodzi czerwoną, swędzącą oraz podrażnioną skórę po goleniu.
  • Łagodzi wysypkę po goleniu oraz zapobiega wrastaniu włosków.
  • Zawiera naturalne kwasy owocowe oraz rumianek, które schłodzą i ukoją podrażnioną skórę.
  • Idealny do stoswania na twarz, szyję i klatkę piersiową. 
  • Nadaje się do wszystkich części ciała.
  • Idealny po goleniu, depilacji laserowej lub depilacji elektrolizą.
  • Zalecany do schłodzenia podrażnionej skóry po usunięciu włosków.
  • Odpowiedni dla kobiet i mężczyzn.
Skład ( INCI ): Aqua, Alcohol Denat.,Glycerin, Citric Acid, Malic Acid, Chamomila Recutita Extract, Parfum.

Składniki aktywne:
  • Citric Acid - naturalny ekstrakt z owoców cytrusowych, wykazuje działanie keratolityczne, czyli złuszczające, usuwa przebarwienia i rozjaśnia skórę.
  • Malic Acid - kwas jabłkowy, zmiękcza zrogowaciały naskórek, działa nawilżająco, rozjaśniająco, zapobiega rozwojowi bakterii oraz grzybów na skórze, hamuje nadmierne procesy rogowacenia naskórka i mieszków włosowych, powstrzymuje procesy tworzenia zaskórników.
  • Chamomilla Recutita Extract - ekstrakt z rumianku, który jest bogaty w witaminę C, zwalcza wolne rodniki, wzmacnia naczynia krwionośne, łagodzi podrażnienia i regeneruje naskórek, przeciwdziała stanom zapalnym skóry.
Cool Splash to preparat w formie przezroczystego płynu, choć patrząc na buteleczkę można pomyśleć inaczej, przypominający wodę. Wbrew pozorom, i konsystencji, jest bardzo wydajnym produktem.
Prosta, a zarazem ładna, przezroczysta buteleczka, o pojemności 125 ml, mieści na sobie wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu. Dystrybutor zadbał także o polską wersję językową opisu, sposobu używania oraz uwag dotyczących środków ostrożności związanych ze stosowaniem preparatu.
Na opakowaniu znajdziemy również oznaczenia, iż produkt nie był testowany na zwierzętach i nadaje się do recyklingu.
Termin ważności wynosi 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Mi osobiście opakowanie bardzo się podoba - " kawałek słońca " w łazience zawsze mile widziany :)
Dzięki szczelnie zakręcanemu korkowi Cool Splash może towarzyszyć nam zawsze i wszędzie - nawet podczas służbowych wyjazdów czy w podróży, bez obaw o wylanie zawartości. 
Dozator, w postaci białej nakładki z malutkim otworem, umożliwia precyzyjne dawkowanie płynu, a więc staje się on łatwy w użyciu. Od kilku tygodni, ani razu nie rozlałam nawet odrobiny płynu - doskonały wynik! Czyż nie?

Kolejną zaletą produktu, według mnie, jest jego zapach. Przypomina mi aromat limonki w słodkim drinku - nie to Mojito, nie to Tequila Drink :) W każdym bądź razie jest obłędny :) 
Mąż określił go jako zapach butelkowanej, pomarańczowej oranżady z czasów PRLu, a syn ( nie, nie, on jeszcze się nie goli, ale byłam ciekawa jego opinii, więc niuchnął ) skwitował zapach jako sorbet cytrynowy... :) Hmmm, ile ludzi tyle opinii :) 
Jedno jest pewne, jeśli lubicie słodkawo-musujace cytrusowe aromaty ( w drinkach, sorbetach czy oranżadach... ), będziecie zadowolone! 

Płyn po goleniu/depilacji dla mnie był totalną nowością, o ile mąż często korzysta właśnie z takiej formy łagodzących produktów, ja próbowałam pierwszy raz. Zazwyczaj sięgałam po balsamy łagodzące, opóźniające odrastanie włosków ( powiedźmy... ), kojące podrażnienia. Często podczas aplikacji tych preparatów czułam nieprzyjemny przypływ gorąca, lekkie pieczenie, swędzenie... Szczególnie w miejscach bardzo delikatnych ( nie mówię tu o nogach :) ) Najlepiej sprawdzał się naturalny żel aloesowy.
Cool Splash działa dokładnie tak, jak żel aloesowy, tyle że ma kilka dodatkowych zalet...
Płyn nie pozostawia po sobie żadnej wyczuwalnej warstewki. Bardzo łatwo rozprowadza się po skórze, jest wodnisty, i błyskawicznie w nią wnika. Malutka ilość wystarcza, by w kilka chwil zapewnić skórze natychmiastowy komfort, a więc zyskuje na wydajności. Jest naprawdę niesamowicie wysoka!
Preparat delikatnie chłodzi skórę, nie jest to wyraźne uczucie zimna, nie, lecz bardzo delikatny dotyk orzeźwienia, lekkości, świeżości... Zmiękcza i delikatnie wygładza skórę, koi zaczerwienienia i łagodzi ewentualne podrażnienia po maszynce, różnie to bywa :)
Mimo iż zawiera alkohol, wcale nie powoduje podrażnień, nie wysusza skóry, nie powoduje jej pieczenia, szczypania, ani ściągnięcia, nawet w strefie bikini!!!
Moje pierwsze spotkanie z płynem, a jakież udane! Świetnie koi, łagodzi, odświeża i uspokaja skórę :)

Cena - 68 zł / 125 ml


Podsumowując...

W życiu nie myślałam, że płyn może działać lepiej od balsamów po goleniu czy depilacji, a Cool Splash Bump eRaiser skutecznie mnie w tym przekonał.
Płyn działa natychmiastowo, pięknie pachnie, zapewnia komfort i ukojenie skórze, nie podrażnia, anie nie uczula, nie wysusza nawet delikatnej skóry... jest fantastyczny! Wydajnością powala!
Nie mam przoblemu z wrastającymi włoskami, więc nie wiem jak sprawdza się pod tym względem, ale pozostałe obietnice producenta zostały spełnione w 100%!
Mąż również go stosuję po goleniu twarzy, doświadczenie z płynami ma spore, ale Cool Splash sobie chwali i chętnie po niego sięga, muszę znaleźć mu fajną kryjówkę - mój! :)

Czy słyszałyście o produktach Bump eRaiser?
Jakie produkty stosujecie po depilacji/goleniu?
Miłego wieczoru Wam życzę :)